W ostatnim numerze "Dziennika Arcypolskiego" z Czikago w rubryce "Nasze
polonijne sumienie" czytamy o...Odrzańskim.
Światosław Odrzański razu pewnego oglądał w telewizji film sensacyjny "Pulp
Fiction". Oglądał sobie Pan Odrzański sensację w salonie, to przysypiając,
to znów zerkając na swój ulubiony "Dziennik Arcypolski". W kuchni żona strzelała
garami, w pokoju dzieci ciągnęły trawę, ot, wieczór jak co dzień.
A tu w te-fau Dżon Travolta strzela jednemu Murzynowi w głowę, i całkiem mu się ta
głowa w kawałki rozpada. Potem znowuż jeden policjant gwałcić poczyna jednego mafiozo,
Murzyna zresztą. A później, całkiem inny Murzyn zabija pewnego chłopczynę, przedtem
zaś recytuje z pamięci proroka Ezechiela. Przy tym Pan Odrzański pomyślał -
"Oj, tego Ezechiela to już nie dam rady, wymiękam". Tak pomyślawszy, przełączył
kanał. Ale na nic się to zdało, moje rybki, na nic. Na jednym kanale pokazywali
jakieś orgie, na innym zapodany był program z cyklu "Rytualne ofiary z ludzi", a na
CNN znowu z ekranu ku Panu Światosławowi wygrażał pięścią jakiś pijany facet
wykrzykując "Ot swołocz, jeb twoju..."
"Oj, niedobrze" - pomyślał Odrzański "Wszędzie te zbrodnie i gwałty, dokąd zmierzasz,
świecie ty mój zachodni" i pewnie by się nawet zdziwił głębi tej ostatniej myśli, ale
nie zdążył, bo zasnął.
Obudziła go żona - "Wstawaj Światek, do betów czas". Nałożywszy grzecznie nocną koszulę
Pan Odrzański leżał w łóżku, i trochę myślał. Ale niezbyt długo, bo się zmęczył i zasnął.
I aniołek mu się przyśnił. Ot, taki nasz polski, ze świętego obrazka, blondynek taki.
I smutny czemuś był aniołek. "A ty co Świateczku, do kościółka chodzisz?" - zapytał.
"Oj chodzę, chodzę" - zapiszczał cienko Odrzański, naraz skurczony jakiś i w marynarskim
ubranku. "A ten meter kabla, cos go z zakładu ściągnął, to co?"
"Oj nie będę już aniołku, jak Boga kocham" - rozszlochał się malutki Odrzański.
"Ty, Odrzański" - ryknął Anioł, bo nie był to wcale aniołek z obrazka, ale sam Serafin Michał
z ognistym mieczem. "Jak cię przyp... no, jak cię walne następno razo, to ci peruga
spadnie. Ja ci dam kabel wynosić" - z gniewu Serafin aż buchnął iskrami z aureoli.
"No, rozumiesz ty..." A Odrzański nic już nie mówił, jeno na kolana padłszy zmrużył
oczka i szlochał.
Obudził go o świcie budzik. Światosław stwierdził z ulga, ze żaden diabeł nie dźga go
w tyłek widłami. Jeszcze nie.
Przy goleniu pomyślał z zazdrością - "Taki bandzior z filmu to pewnie nie ma w głowie
żadnego aniołka".
I poszedł do roboty.