Czyszczę sobie komputer, więc się męcz czytelniku
" Szybka śmierć to niemiecka specjalność " - tak reklamował się w Ameryce
Południowej koncern Bayer, który w czasie II wojny światowej był częścią IG Farben -
producenta Cyklonu B
- Jakie mamy szanse wobec ataków ze wszystkich stron? Czy nikt już nie jest Niemcom przyjazny? - zapytywał posępnie jeden z urzędników.
- Mówią, że przyjazny jest Syjam - odrzekł kolega.
Agnieszka Osiecka
"W ubiegłą niedzielę, pół godziny
przed północą, niejaki Vincent Vangogh, artysta malarz rodem z Holandii, pojawił się w
domu publicznym nr 1, przywitał niejaką Rachel i wręczył jej ... swoje ucho, mówiąc jej:
'Strzeż tego pilnie'. Po czym znikł. Policja, zawiadomiona o incydencie, którego sprawcą
mógł być jedynie wariat, udała się następnego ranka do mieszkania wspomnianego
osobnika i znalazła go w łóżku, nie dającego prawie żadnych oznak życia.
Nieszczęśnika natychmiast przetransportowano do szpitala."
"Mentona. 1 kwietnia 1920.
Stała się wczoraj straszna rzecz. Tydzień temu zauważono młodą kobietę, która
włóczyła się wśród drzew na Cap Martin i płakała - przez cały dzień. N i k t d o
n i e j n i e p r z e m ó w i ł. O zmierzchu mały chłopiec posłyszał wołanie o pomoc. Kobieta była w morzu o jakieś piętnaście stóp od brzegu. Zanim chłopiec zdążył kogo
zawiadomić, zrobiło się ciemno i kobieta znikła. Na brzegu leżała jej portmonetka i
żakiet, w którym było pięć franków, chusteczka i powrotny bilet do Nicei - więcej nic.
Wczoraj morze wyrzuciło ciało naprzeciwko naszej willi. Fale toczyły je, a ludzie
czekali, aż je wyrzucą na brzeg. Całe ubranie kobiety - prócz gorsetu - znikło. Znikły
także ręce i nogi, a włosy okręcone były ciasno wokół głowy i twarzy - ciemne
kasztanowe włosy. Kobieta nie należy do nikogo, nikt się o nią nie upomina. Dziś
pewnie ją pochowają."
Pruski marszałek polny Leberecht von Blucher, który walnie przyczynił się do klęski Napoleona pod Waterloo był psychopatą. Był święcie przekonany, że zaszedł w ciążę z jakimś francuskim żołnierzem i urodzi słoniątko. Twierdził ponadto, że Francuzi specjalnie podgrzewali podłogę pod jego pokojem i to tak mocno, że może chodzić jedynie na czubkach palców.
Generał Hejianestis został wyznaczony na dowódcę armii greckiej do walki z
Turkami w 1821. Przez jakiś czas twierdził, że nie może wstać z łóżka, ponieważ ma
nogi ze szkła i mogą mu się rozbić lub z cukru i boi się, że się rozsypią. Adiutanci
znajdowali go często leżącego nieruchomo na łóżku, a on sam wierzył w to, że jest
nieboszczykiem.
7 sierpnia 1915 podczas kampanii przeciwko Turcji na Galipoli przeprowadzono australijski atak na tureckie okopy. 600 żołnierzy australijskiej Lekkiej Brygady Kawalerii skierowanych zostało w czterech rzutach do ataku na wzgórze Baby 700 koło Lone Pine, bronione przez okopy i ogień karabinów maszynowych.
Z niewyjaśnionych przyczyn ogień artyleryjski marynarki, który miał uniemożliwić Turkom jakąkolwiek akcję przed rozpoczęciem australijskiej ofensywy, ustał siedem minut przed czasem. Australijczycy nie wiedzieli, czy atakować już, czy jeszcze poczekać. Obawiali się, że marynarka wznowi ostrzał, kiedy przejdą do natarcia. Postanowili jeszcze poczekać jeszcze siedem minut. To dało Turkom czas na przygotowanie się do odparcia sił przeciwnika.
150 żołnierzy, którzy pierwsi wyszli z okopów, zostało zasypanych gradem kul z odległości zaledwie 60 metrów. Większa część nie doszła nawet do połowy drogi i wkrótce cały oddział został wybity.
Dwie minuty później wyruszyli następni żołnierze, choć wiedzieli, że pierwszym się nie udało. I ci zginęli w ciągu kilku sekund.
Teraz nadeszła kolej na trzeci rzut, którym dowodził major Todd. Todd zwrócił uwagę na bezcelowość dalszych ataków i niepotrzebną stratę w ludziach. Jego słowa przekazano pułkownikowi Antillowi. Ale ten usłyszał właśnie plotkę jakoby w okopach tureckich powiewała już australijska flaga i kazał Toddowi wesprzeć dzielnych Australijczyków, którzy rzekomo doszli już do tureckich stanowisk. Tak więc i trzeci rzut ruszył naprzód - i w chwilę potem wszyscy zginęli.
Również dowódca czwartego rzutu zwracał uwagę, że zadanie jest niemożliwe do wykonania, tym niemniej Antill posłał ich na pewną śmierć, nie podając tym razem żadnego powodu. Podczas czterech ataków zginęło 435 żołnierzy, i to tylko dlatego, że żaden oficer nie miał odwagi wstrzymać bezsensownej rzezi.
Widzieliście to pewnie w kolorze na filmie "Galipoli"
Oddziały francuskie rozpoczynając wojnę dysponowały mundurami złożonymi z czerwonych czapek, spodni w tym samym kolorze, niebieskiej bluzy i takiego samego płaszcza. Podczas wojen bałkańskich w latach 1912 - 13 francuski minister wojny Adolphe Messimy stwierdził, że najbardziej korzystne byłyby mundury w kolorze spokojnym, który zlewa się z tłem.
Pomysł ten spotkał się we Francji z wyjątkowo ostrą reakcją. Ministra oskarżono o próbę przebrania żołnierzy francuskich w mundury wyglądające jakby zostały wyciągnięte z błota. Prasa francuska pisała, że pozbycie się wszystkiego co kolorowe, co ożywia wygląd żołnierza, gwałci francuskie poczucie estetyki i pozbawia ludzi w armii ich wojskowego wyglądu. Były minister Alphonse Etienne oświadczył kategorycznie: "Zrezygnować z czerwonych spodni? Przenigdy. Czerwone spodnie to Francja!"
Podczas bitwy nad Marną w 1914 r. 246 pułk francuski musiał przejść przez otwartą równinę, i to w pełnym blasku słońca. Francuskie mundury tak mocno wyróżniały się na tle żółtego koloru pól, że niemieccy żołnierze, znajdujący się w odległości 1 500 metrów od nich, byli niemal oślepieni. Jakby tego nie było dość, Francuzi rozwinęli swój sztandar pułkowy, a towarzysząca im orkiestra grała marsze.
Cały pułk został wybity. Straty Francuzów w bitwie nad Marną wyniosły 206 515
osób.
1 lipca 1916 roku pierwszy dzień bitwy nad Sommą, był najczarniejszym dniem w historii wojsk brytyjskich. Pod koniec tego dnia Brytyjczycy stracili 57 470 ludzi spośród 120 000, którzy wyszli z okopów rano. 21 000 zostało zabitych, większość w ciągu pierwszych 30 minut po rozpoczęciu ataku. Straty przekraczające 3 000 ludzi odnotowano w dwunastu dywizjach.
Pierwsza Dywizja Hampshire zginęła cała, nie ocalał nikt. Dziesiąta Dywizja West York została zmieciona w ciągu niecałej minuty. Wielu żołnierzy 29 Dywizji Hunter - Westona padło pod ogniem karabinów maszynowych na otwartym polu w pobliżu drutów kolczastych, które nie zostały przecięte.
Żołnierzy biorących udział w ataku zapewniono, że wszystkie druty kolczaste zostaną zniszczone silnym ogniem artyleryjskim i że nie napotkają tam ani jednego Niemca. Niektórzy oficerowie prowadzili swoich żołnierzy trzymając w rękach krótkie laseczki albo parasole, a inni, jak kapitan Wilfred Nevill z Pułku East Surrey, szli kopiąc przed sobą piłkę i goniąc za nią w kierunku niemieckich linii.
Niemcy, którzy ukryli się w głębokich betonowych bunkrach podczas ostrzału artyleryjskiego, mieli dużo czasu, aby dotrzeć do swych okopów zanim wojsko brytyjskie przejdzie przez ziemię niczyją.
Pomimo silnego ognia artyleryjskiego, druty kolczaste pozostały prawie nietknięte, natomiast miejsca, gdzie zostały zerwane były ostrzeliwane z niemieckich karabinów maszynowych. Hunter - Weston, dowodzący VIII Korpusem kłamał zapewniając swoich żołnierzy, że druty zostały już zniszczone, mimo że było widoczne gołym okiem, iż jest inaczej.
Bezpośrednią przyczyną ciężkich strat Brytyjczyków tego dnia był rozkaz Huntera - Westona, aby artyleria ciężka przerwała ogień dziesięć minut przed wyjściem żołnierzy z okopów, a artyleria lekka przestała strzelać dwie minuty przedtem. Artyleria powinna była kontynuować ogień aż do chwili, kiedy Brytyjczycy opuszczą okopy. Rozkaz Hunter - Westona spowodował, że Niemcy zostali uprzedzeni o mającym nastąpić natarciu i mieli dość czasu, aby wyjść z bunkrów i ustawić karabiny maszynowe. "Wielkie uderzenie", jak Haig nazwał swoją ofensywę nad Sommą, zostało załamane, przekształcając się w wyniszczającą wojnę pozycyjną.
Generał Douglas Haig skomentował wydarzenia tego dnia mówiąc - "OGÓLNA
SYTUACJA JEST DOBRA."
"W roku 1999 siedem miesięcy
Z nieba zstąpi Wielki Król Grozy,
Wskrzesi on wielkiego króla Angolmois,
Przedtem i potem Mars panować będzie szczęśliwie"
Gdy ci się wszystko znudzi
spraw sobie aniołka i staruszka
gra się tak:
podstawisz staruszkowi nogę że wyrżnie mordą w bruk
aniołek spuszcza główkę
dasz staruszkowi 5 groszy
aniołek podnosi główkę
stłuczesz staruszkowi kamieniem okulary
aniołek spuszcza główkę
ustąpisz staruszkowi miejsca w tramwaju
aniołek podnosi główkę
wylejesz staruszkowi na głowę nocnik
aniołek spuszcza główkę
powiesz staruszkowi "szczęść Boże"
aniołek podnosi główkę
i tak dalej
potem idź spać
przyśni ci się aniołek albo diabełek
jak aniołek wygrałeś
jak diabełek przegrałeś
jak ci się nic nie przyśni
r e m i s
Mieli też na sali wykształconego Teksańczyka z Teksasu, który wyglądał, jakby wyszedł
z filmu w technikolorze, i który jako patriota wierzył, że ludzie zamożni, czyli przyzwoici
obywatele, powinni mieć więcej głosów w wyborach niż włóczędzy, kurwy, kryminaliści,
degeneraci, ateiści i obywatele nieprzyzwoici, czyli ludzie bez pieniędzy
Kapitan Black wiedział, że kapral jest wywrotowcem, ponieważ nosił okulary, używał
słów takich, jak utopia i panaceum, i krytykował Adolfa Hitlera, który położył przecież
wielkie zasługi w zwalczaniu antyamerykańskiej działalności w Niemczech.
- Powiadam ci, Yossarian, przesądy rasowe to rzecz straszna. Naprawdę. To potworne,
kiedy przyzwoitego, lojalnego Indianina traktuje się jak jakiegoś czarnucha, żydłaka,
makaroniarza czy portorykańca.
- Prawdopodobnie będziemy cię musieli rozstrzelać - odpowiedział były starszy
szeregowy Wintergreen.
- Jak to "będziemy" ? - krzyknął zaskoczony Yossarian. - Co to znaczy "będziemy"?
Odkąd to jesteś po ich stronie?
- Mam być po twojej stronie, kiedy cię będą rozstrzeliwać? - odparł Wintergreen.
Pewnego razu Clevinger potknął się w drodze na zajęcia, następnego dnia został
formalnie oskarżony o samowolne wyjście z szyku, zbrodniczy napad, nonszalanckie
zachowanie, ospałość, zdradę, prowokację, mędrkowanie, słuchanie muzyki klasycznej
i tak dalej. Krótko mówiąc, mierzono do niego z grubej rury.
- To nie jest sprawiedliwość - powiedział zjadliwie pułkownik i znowu zaczął walić w stół
swoją potężną pięścią. - To jest marksizm. Ja wam powiem co to jest sprawiedliwość.
Sprawiedliwość to kolanem w brzuch z ziemi w zęby w nocy skrycie nożem z góry w
dół na magazyn okrętu przez worki z piaskiem wobec przeważającej siły w
ciemnościach bez słowa ostrzeżenia. Za gardło. Oto, czym jest sprawiedliwość, kiedy
musimy być twardzi i niezłomni, aby stawić czoło szkopom. Z biodra. Rozumiecie?
Był grzeczny dla starszych, ale oni go nie lubili, mimo że zawsze stosował się do ich
poleceń. Mówili mu, żeby nie mówił hop, póki nie przeskoczy, więc nie mówił. Mówili mu,
żeby nie odkładał na jutro tego, co ma zrobić dzisiaj, więc nie odkładał. Mówili mu, żeby
czcił ojca swego i matkę swoją, więc czcił. Mówili mu, że nie wolno zabijać, więc nie
zabijał, dopóki go nie wzięli do wojska. Tam powiedzieli mu, że ma zabijać, więc zabijał.
Zawsze nadstawiał drugi policzek i nigdy nie czynił drugiemu, co jemu nie był o miłe.
Kiedy dawał jałmużnę, jego lewica nie wiedziała, co robi prawica. Nigdy nie używał
imienia Pana Boga swego nadaremno, nie cudzołożył i nie pożądał osła bliźniego
swego. Co więcej, kochał wręcz bliźniego swego i nigdy nie mówił fałszywego
świadectwa przeciwko niemu. Przełożeni Majora Majora nie lubili go za ten skrajny
nonkonformizm.
- Czy miewa pan jakieś ciekawe sny erotyczne?
- Mój sen o rybie jest snem erotycznym.
- Mam na myśli prawdziwe sny erotyczne: takie, w których łapie pan jakąś nagą dziwkę
za kark, przydusza ją, wali pięścią w twarz, aż się zaleje krwią, i wtedy rzuca się pan na
nią, żeby ją zgwałcić, i wybucha pan płaczem, bo do tego stopnia kocha ją pan i
nienawidzi, że już sam pan nie wie, co robić. O takich snach erotycznych chciałbym z
panem porozmawiać. Czy nie miewa pan snów tego rodzaju?
- Tak jest, panie generale - powiedział pułkownik Cathcart służalczo. - Generał Peckem
zaleca nawet, abyśmy wysyłali naszych żołnierzy do walki w mundurach wyjściowych,
aby wywierali dobre wrażenie na nieprzyjacielu, jeżeli zostaną zestrzeleni.
- Dowództwo grupy było zaniepokojone, bo nigdy nie wiadomo, do czego ludzie się
dopytają, skoro raz poczują, ze mają prawo zadawać pytania.
W latach 1805 - 15 armia rosyjska straciła 1 200 tysięcy żołnierzy na ogólną liczbę
50 milionów ludności Rosji .
- B. Mucha "Dekabryści"
- Chyba z Mołotową?
Nie, Mołotowej nie było, siedziała w łagrze. Tańczyłem z Mołotowem, chyba walca, coś bardzo prostego, bo ja przecież nie mam pojęcia o tańcu, więc ruszałem tylko nogami do rytmu.
- Jako kobieta?
Tak, prowadził Mołotow, ja bym nie potrafił. On zresztą zupełnie nieźle tańczył, próbowałem dotrzymać mu kroku. Było to jednak z mojej strony błazeństwo, nie taniec.
- A Stalin, z kim tańczył?
Nie, Stalin nie tańczył. Stalin kręcił patefon, traktując to jako swój obywatelski obowiązek. Nigdy od niego nie odstępował. Nastawiał płyty i patrzył.
- Na was?
Tak. Patrzył, jak tańczymy.
Teresa Torańska - "Oni" - rozmowa z J. Bermanem - zwierzchnikiem służb bezpieczeństwa w czasach stalinizmu.
"Pierwszy matador dostał rogiem w tę rękę, w której trzymał szpadę, i tłum go
wygwizdał. Drugi matador pośliznął się i byk trafił go w brzuch, i matador uchwycił się
rogu jedną ręką, a drugą przycisnął do rany, i byk rąbnął go o ścianę, i róg wylazł, a on
upadł na piasek, a potem wstał jak pijany wariat i próbował pobić ludzi, którzy go
wynosili, i wołał o szpadę, ale zemdlał. Wtedy wszedł ten młodziak i musiał zabić pięć
byków, bo nie może być więcej niż trzech matadorów, i przy ostatnim byku był już taki
zmęczony, że nie mógł wbić szpady. Ledwie mógł podnieść rękę. Próbował pięć razy, a
tłum siedział cicho, bo byk był dobry i wyglądało na to, że będzie albo on, albo byk, i w
końcu mu się udało. Siadł na piasku i zwymiotował, i zasłaniali go kapą, podczas gdy
tłum wrzeszczał i ciskał różne przedmioty na arenę."
Mówią: "Tommy to i Tommy tamto,
Tommy, co z twoją duszą?"
Lecz to jest: "Cienka czerwona linia bohaterów",
Gdy bębny warcząc ruszą.
Epoka napoleońska - blisko 100 tysięcy Polaków straciło życie
Powstanie listopadowe - poległo 30 tysięcy Polaków
Powstanie styczniowe - w walce zginęło 5 - 6 tysięcy żołnierzy, ok. 1000
powieszono, 38 tysięcy skazano na wywóz w głąb Rosji.
Towarzyszu, proszę nas źle nie rozumieć. Możemy się mylić, ale myśmy chcieli uczynić z naszego teatru narzędzie walki i budowy. Obejrzą - i wezmą się do pracy, obejrzą - i obudzą się, obejrzą - i zdemaskują "
W. Majakowski "Łaźnia"
L. Tołstoj "Sonata Kreutzerowska"
F. Dostojewski "Bracia
Karamazow"
(...) Za co? Za treść kazania wygłoszonego 11 czerwca br. w kościele św. Brygidy w Gdańsku. Komu lub czemu ma służyć ten wielki rozgłos, jaki nadano sprawie ks. Jankowskiego. Polscy katolicy pytają, dlaczego te same władze światowe nie reagują na bardzo częste obrażanie katolików przez Żydów.
Dlaczego nie zaprotestowano z powodu bluźnierstw przeciwko Polakom, opublikowanych w książkach Alana Derhowitza, wydawanych w USA? Dlaczego ciągle jeszcze stosunkowo często zbrodniami popełnianymi przez Niemców w Oświęcimiu obarcza się Polaków?
Dlaczego nie potępiono afery wywołanej przez Żydów w odniesieniu do klasztoru Sióstr Karmelitanek?
Nagłośnienie kazania ks. Jankowskiego to świadoma manipulacja niektórych środowisk żydowskich przeciw polskiemu katolicyzmowi "
"Niedziela"
Straty ZSRR w czasie II wojny światowej -
- do końca września 1941 r. (pocz. wojny 22 czerwca) Sowieci stracili 8 166 samolotów tj. 96,4 % stanu przed wybuchem wojny
- zdobycie Kijowa przez Niemców - 665 tysięcy strat sowieckich (zabici, jeńcy, zaginieni), Briańsk - 663 tysiące, Wiaźma - 662 tysiące, Mińsk - 323 tysiące, Smoleńsk - 348 tysięcy.
- według Niemców liczba jeńców sowieckich w czasie całej wojny to 6 milionów, w tym tylko pierwsze półrocze wojny dało 3,5 miliona (większość z nich wymarła w obozach). Współczesne dane sowieckie na ten temat są niższe o 200-300 tysięcy.
- straty ogólne - Stalin podawał liczbę 7 milionów, Chruszczow już 20 milionów, w rocznicę 46 - lecia zwycięstwa podano liczbę 37 milionów. Jednak wielu autorów podaje szacunkowo (prawdziwe dane do dziś nie zostały opublikowane) liczbę 46 milionów tzn. 1/4 mieszkańców ZSRR w czasie wojny. W tej liczbie mieści się liczba 22 milionów poległych żołnierzy sowieckich (Niemców na froncie wschodnim poległo 1,5 miliona, jeden na 14 żołnierzy Armii Czerwonej), co daje pewien obraz o metodach wojowania w ZSRR.
Powiada się także, że zwycięstwo pod Stalingradem kosztowało ZSRR 2 miliony strat.
George Orwell "1984"
Stanisław Anioł - dozorca domu na Alternatywy 4
Roger Bacon - średniowieczny zakonnik
"Panna Nikt" Tomek Tryzna
- Od czego? - pytam.
- Od królestwa ubogich, od nieba dla niewinnych - mówi uroczyście. - Obiecuję ci, pójdziesz prosto do piekła.
"Panna Nikt" Tomek Tryzna
Książę Sihanouk w wywiadzie z 9 maja 1983 roku
- ludność Kambodży 30 czerwca 1975 wg. ONZ - 8 milionów
- ludność Kambodży w 1979 roku wg. nowego rządu - 4,5 miliona
- Dlaczego to zrobiłeś, Papillon? - pyta mnie tylko mój przyjaciel Grandet.
- Bo zapomnieli ją posolić - odpowiadam i nie zwracają zupełnie uwagi na resztę ludzi,
idę po swoją menażkę i wyciągam ją ku blokowemu, żeby mi nalał berbeluchy.
Chwila absolutnej ciszy, wszyscy przyglądają mi się, jak siorbię zupę. Te dwa zdarzenia wystarczyły i dzisiaj rano stoję już przed lekarzem, chociaż wcale o to nie prosiłem. "
Chenri Charriere "Papillon"
Kiedy jej opiekunka zostawiła maupę samą na cały dzień, ta w ten sposób opisała swe uczucia - "Dziś rano byłam smutna i płakałam"
Któregoś dnia Koko podrapała swoją opiekunkę. Ta cały dzień udawała obrażoną. Następnego dnia Koko postanowiła się pogodzić, powiedziała językiem migowym - "Koko była niedobra, źle jest drapać i gryźć." "Dlaczego mnie podrapałaś?" - zapytała opiekunka. "Byłam szalona" - opowiedziała Koko i poczęstowała opiekunkę mlekiem, na które miała sama wielką ochotę.
Małpa bezczelnie kłamie! Razu pewnego stłukła w łazience umywalkę, po czym natychmiast zbiegła do swego pomieszczenia, gdzie udając Niemca zaczęła się spokojnie bawić. Na pytanie opiekunki, co robiła, odpowiedziała "Nic, byłam grzeczna i spokojna." Na bezceremonialne pytanie, kto winien stłuczenia umywalki małpisko odrzekło "Kasia - tam - niegrzeczna." Kasia była asystentką opiekunki Koko.
Małpa zna uczucia. Na spacerze Koko zatrzymała się przed koniem ciągnącym wózek mleczarza. "Koń - smutny" - powiedziała. "Dlaczego?." Małpa wskazując na wędzidło rzekła "Zęby - boli - smutny."
Dysponując dość ograniczonym zasobem słów migowych, małpa na określenie nowych rzeczy tworzy słowa-zbitki np. maska karnawałowa to dla niej "kapelusz na oczy", zapalniczka to "zapałka butelkowa", na wielką, kluchowatą lalkę mówi "dziecko-słoń" (widziała w ZOO słonia).
I wreszcie najbardziej szokująca rewelacja. Na pytanie "Dokąd idą goryle po śmierci?" (swoją drogą wiele trzeba mieć tupetu, by o takie sprawy pytać małpę) Koko najspokojniej oświadcza "Do wygodnej jamy na uboczu."
Wyznam szczerze, że po przeczytaniu tych cudów zupełnie mi ślina poszła z jamy gębowej.
Przyszedł mi do głowy pomysł bluźnierczy. Wyobraźmy sobie małpę, inteligentną nawet jak na swój
gatunek, najlepiej szympansa (podobno mądrzejsze zwykle są samiczki). Małpa żyje "na dziko", wśród
innych małp, ale oswoiła się z ludźmi i nauczyła języka migowego. Żyje więc małpim życiem, ale
zdolna jest do opisu tego życia ludziom.
Czy można wyobrazić sobie naukę pt. "etnologia małp", co jeszcze małpy sądzą o życiu
pośmiertnym, jak małpy NAS widzą? Aż się boję pisać.
Franz Maurer - ubek
Obrazy. Z powodu wyjazdu darowuję znajomym moim wszystkie krzywdy i urazy, jakich w życiu doznałem.
Potrzebny chłopak do podlewania kwiatów sztucznych. Może być mańkut. Oferty sub "Uruchomienie przemysłu" do Redakcji Kuriera.
Księgosuszu krów holenderskich usuwam radykalnie za pomocą perswazji i wpływów hipnotycznych. Referencje wybitnych literatów i urzędników. Oferty s. "Prelegent."
Przemówienie wygłoszone kiedyś przed wojną nad grobem pewnego bogatego przemysłowca łódzkiego. - Zmarły - oświadczył przedstawiciel rodziny - co prawda nie odznaczał się łatwym charakterem, okazywał pewną surowość w stosunkach handlowych, doprowadził do bankructwa własne młodsze rodzeństwo, zrobił sztuczną plajtę i sprzedał własną siostrę do Argentyny, ale on był baaardzo chooory, czego dowodem jest, że umarł.
Ktoś pytał Aleksieja Tołstoja, czy przy pisaniu pije wino czy wódkę. - Oczywiście wódkę - odpowiedział, a po chwili namysłu dodał - no i wino także.
Znany komik warszawski Gierasiński mówił Słonimskiemu - Co to jest Żeromski? Niech Żeromski z Prusem pod rękę trzy razy przejdą Marszałkowską, a pies z kulawą nogą się nawet nie obejrzy. A jak ja idę, każdy mówi: "Patrz, Gieras idzie." - Prus nie żyje - wtrącił Słonimski nieśmiało. - No to niech Żeromski z nieboszczykiem pod rękę się promenuje. Też mu nie pomoże.
Kiedyś, w latach dwudziestych, Żeromski wybił przypadkiem szybę w tramwaju, a że nie miał przy sobie pieniędzy, prosił, aby ktoś za niego poręczył. Nikt nie poręczył, bo nikt z obecnych nie słyszał o Żeromskim.
Była w Warszawie przed wojną taka szkoła dla niedorozwiniętych idiotów. Co roku był tam publiczny popis i specjalny inspektor egzaminował uczniów. - No, powiedz co - mówił inspektor do pierwszego ucznia. Pierwszy uczeń mówił: "gbdu." Po roku to samo się powtarzało i pierwszy uczeń znów mówił: "gbdu, gbdu, gbdu." - O, już lepiej - chwalił zadowolony inspektor.
W piśmie "Sokół" znalazł kiedyś Słonimski taki przepis ćwiczenia na drążku: "Ze zwieszenia podchwytem zamachem: wymyk tyłem - podmykiem zamach - tylnym zamachem przewlek do zawieszenia przewrotnego przodem - wspieranie wychwytem do stania na rękach - dwa kołowroty olbrzymie w przód..., zeskok kuczny." Słonimski (powojenny) komentuje: Co racja, to racja. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Grunt to wymyk tyłem i zeskok kuczny.
Żeromski opowiadał o swoim spotkaniu z Conradem w Zakopanem w 1914 r. Conrad chciał przy pierwszym spotkaniu powiedzieć Żeromskiemu coś przyjaznego i, aby okazać swą sympatię, spytał go się, czy nigdy nie był marynarzem. - Nie - odpowiedział trochę zakłopotany Żeromski - nigdy nie byłem marynarzem. - Ale pływał pan po morzu? - Nie odbywałem żadnych dalszych podróży. Pływałem czasem łódką po jeziorze czy w Warszawie w Łazienkach. - No widzi pan - powiedział tryumfująco Conrad - od razu to poznałem po pana wyglądzie.
W amerykańskim informatorze literackim Benneta na litery MICK można znaleźć Micky Mouse, ale Mickiewicza nie ma. Uwaga ta wywołuje wesołość. (Gdy podawałem ten fakt na odczycie na uniwersytecie w Warszawie, nikt się nie śmiał, bo nikt nie wiedział, co to jest Micky Mouse).
Nie tak dawno jeszcze temu, przed wojną, odnaleziono przeszło stuletnią staruszkę, która pamiętała Mickiewicza. - Pamiętam - mówiła - był taki Adaś Mickiewicz, syn Mikołaja. Tak, tak, był taki w Wilnie, ale potem wyjechał do Kowna i nikt już nigdy o nim nie słyszał.
Cieszył się popularnością wesoły hulaka Gucio Potocki, ale już syn jego, Maurycy, był jednym z najbardziej ponurych ludzi, jakich zdarzyło mi się spotkać. Kiedyś w restauracji "Astoria", gdzie toczyła się rozmowa na temat nowego prawodawstwa i kary śmierci, do tej dyskusji, w której brał udział Stefan Żeromski, Bronisława Ostrowska i Jan Lechoń - wtrącił się niespodziewanie Maurycy Potocki mówiąc powoli i dobitnie: - A ja jestem zwolennikiem śmierci w ogóle, a kary śmierci w szczególności.
- Pewien zamożny ziemianin - opowiadał Franc Fiszer - zwykle grywał w karty w bufecie kolejowym w Łomży. Kiedyś czekając parę godzin na pociąg, nie mając partnerów, zwrócił się do bufetowego, czy nie znalazłby mu jakichś graczy. Bufetowy oznajmił, że jest dwu graczy, ale są to znani szulerzy z Częstochowy. - Z szulerami grać nie będę - obruszył się szlagon. Po półgodzinie załamał się psychicznie i zwrócił się do bufetowego: - Daj pan tych szulerów, zagram, ale na gotówkę. - Bufetowy wrócił po chwili i oznajmił, że niestety szulerzy nie mają ani grosza, bo ich poprzedniego dnia ograli szulerzy warszawscy. - Z szulerami i to jeszcze bez gotówki, mowy nie ma! - sapał z irytacji ziemianin. Po drugiej półgodzinie zwrócił się znów do bufetowego: - Dawaj pan tych szulerów, ja im pożyczę. - To - dodawał Fiszer z uznaniem - to był gracz prawdziwy!
Bardzo też lubiłem opowiadanie o oblężeniu Portu Artura. Oficerowi marynarki rosyjskiej schronili się w twierdzy pozostawiając w porcie opuszczone okręty. Jeden z kapitanów obserwował przez lunetę port i co pewien czas wykrzykiwał nazwy zatapianych pancerników, krążowników czy torpedowców. Wtedy wydobywano kasę okrętową, gdyż kasy były przezornie zabrane do twierdzy, i następował podział gotówki. "Jekatierina Wielikaja" - krzyczał kapitan - padawaj diengi. "Boris Gadunow!" Padawaj.
Gdy car wydał swego czasu pierwsze przyjęcie dla pisarzy rosyjskich, zjawił się na nie również i Kuprin, który wyszedł niemal prosto z więzienia, cały obwieszony najwyższymi orderami w państwie. Gdy go zapytano dyskretnie, za co tak wysokie odznaczenia otrzymał, odpowiedział bez wahania: "Otrzymałem? Ależ nic podobnego. Kupiłem! Oczywiście kupiłem! ." "Jak to? Pan kupił nie mając do tego żadnego upoważnienia?" Pisarz rosyjski wyjął z kieszeni zaproszenie na raut, na którym widniały wyraźne słowa: "Strój wieczorowy z orderami." "Jak to - dodał - czyż wola najmiłościwszego Pana, który mi każe, abym przyszedł z orderami, nie miała być dla mnie wystarczającym rozkazem? Kupiłem! Od razu kupiłem! Jestem zawsze lojalny. Zawsze będę kupował, to nawet nie takie drogie."
Pamiętam niejakiego pana Świdę spod Tołczyna, który stojąc na ganku swojej pańskiej rezydencji
spytał starego ogrodnika: "A co to takie żółte usiadło na kamieniu?" - "Chyba, że motyl, proszę
jaśnie pana." - "Hm, motyl - powiedział dziedzic - no to uważajcie."
Na samym końcu części poświęconej Heglowi Popper ni z tego, ni z owego rozpisuje się na jakiejś pół stronicy o niemieckim egzystencjalizmie. Zaczepia Jaspersa i jego "sytuację graniczną" i biednieńkiego Heideggera za "trwogę." Człowiek dopiero wobec zagrożenia, strachu, przeczucia nicości rozpoznaje własną, rzeczywistą osobę. Popper twierdzi, że związek takiej filozofii z czasem faszyzmu nie jest przypadkowy. Egzystencjaliści chcieli wojny, chcieli nicości, chcieli "wypróbować człowieka." Nazywa to "filozofią gangsterów" (!!!!!!!!).
Jakiż to jednak był z tego Poppera marny sk...yn.
Mit Rosji - Trzeciego Rzymu stworzył w XVI wieku mnich Filoteusz. Pierwszy Rzym upadł z powodu grzechu herezji, Rzym odrzucił Boga i dlatego upadł. Z tego samego powodu upadł Drugi Rzym - Konstantynopol. Zalał je potop niewiary i naśladownictwo obcych wzorów.
Cały świat łaciński - katolicki jest przesiąknięty grzechem, teraz Bóg wybrał Trzeci Rzym - Ruś. W liście do księcia moskiewskiego Filoteusz wzywał, aby wybrany przez Boga car moskiewski stanął na czele wszystkich Kościołów chrześcijańskich i uwolnił je od heretyków. "Bacz i uważaj, bogobojny carze, że wszystkie państwa chrześcijańskie zeszły się w twoim jako jedno[...]. Tyś jest jedynym pod słońcem carem chrześcijańskim." Wzywał, by wszystkie państwa chrześcijańskie zjednoczyły się pod panowaniem Moskwy.
Celem Moskwy jest posługiwanie się bronią Chrystusa - prawdą i światłością. Bronią szatana jest
kłamstwo i oszustwo, bo szatan jest księciem ciemności. Misją prawosławnej Moskwy jest iść przez
świat i zapalać w sercach ludzi pochodnię prawdy. Oświecać innoplemieńców i innowierców, aby
się poznali na zwodniczym blasku rzeczy doczesnych będących śmiertelną trucizną dla duszy.
Państwo moskiewskie jest jedynym i ostatnim na świecie państwem chrześcijańskim, jest
syntezą chrześcijaństwa, jest spadkobiercą Rzymu i Bizancjum, które upadły, gdyż trawił je głęboki
kryzys moralny, społeczny, religijny. Przeznaczeniem Moskwy jest chrześcijański mesjanizm.
Sens mesjanizmu jest polityczny, reprezentantem Trzeciego Rzymu uczynił Filoteusz nie
metropolitę, lecz cara. Osoba cara jest świętością religijną. Tylko "prawosławny i wielki car ruski"
winien kierować Kościołem, by ustrzec go przed zgubnymi reformami, a także heretykami, których
pełno w świecie łacińskim.
Idea Filoteusza to nawet nie idea narodu wybranego, lecz państwa wybranego.
Idea panslawizmu - Idea zjednoczenia wszystkich Słowian pod przewodnictwem Rosji,
także całej Europy przez Imperium i Cerkiew wywodziła się bezpośrednio z idei Trzeciego Rzymu -
wyjątkowości Rosji i jej posłannictwa. W epoce Mikołaja I ruch wszechsłowiański przeciwstawiono
ruchowi zapadników. Zdegenerowany Zachód miał zostać zastąpiony na arenie dziejów przez
zjednoczoną Słowiańszczyznę.
Po wyzwoleniu się Słowian Bałkańskich (1878) ruch upadł, odrodził się w postaci neoslawizmu po
wojnie rosyjsko-japońskiej, głównie na tle antagonizmu z Niemcami.
Hegel
Duch dziejów jest duchem nieskończonym. Przedmiot jest czymś obcym względem podmiotu, to jest tym samym ograniczeniem podmiotu, jego negacją. Dopiero kiedy Duch rozpozna w przedmiocie samego siebie, zniesie jego obcość i ograniczoność.
Duch przez historię ludzką realizuje własną samowiedzę, postęp ducha dokonuje się w historii ludzkiej, w ewolucji kultury, w której ludzki duch zdobywa rosnącą samowiedzę wolności. Wszystkie twory kultury ludzkiej - prawo i państwo, sztuka, religia, filozofia - wszystkie mają określoną rolę w pochodzie ducha ku swej wolności.
Heglowska wolność dostępna dla jednostki nie jest "wycofaniem się we własne bezsilne wnętrze", jest zrozumieniem konieczności. Wolność ludzka to wolność realizacji samej siebie, a taka jest tylko jedna. Miejscem takiej realizacji jest kultura, a przede wszystkim państwo - "etyczna całość." Realizując swą wolność w państwie jednostka musi wyrzec się kapryśnej samowoli, państwo jest miejscem zjednoczenia woli subiektywnej z rozumem powszechnym, jest najwyższą formą obiektywizacji ducha. Podporządkowanie państwu jest zniesieniem przeciwieństw wolności i konieczności, gdyż konieczność wyznaczona rozumem dziejowym dochodzi do skutku nie poprzez przymus, lecz przez swobodną wolę. Życie prywatne jednostek, ich wola zupełnie pokrywa się z interesami państwa.
Funkcją osobowości jest jedynie spełnianie zadań powszechnego rozumu a więc państwa. Hegel nie chce tryumfu państwa poprzez stosowanie przymusu, zmuszenie do zrozumienia woli powszechnej, jego totalna wizja państwa zakłada totalną przemianę świadomości jednostek, które same chcą się podporządkować.
Kołakowski widzi w tym jednak szkopuł,[:) ] co bowiem z "niedojrzałością jednostek", nie rozumiejących
mimo wszystko praw dziejowych? Wedle konsekwencji myśli Hegla, w przypadku konfliktu interesu
państwa i "niedojrzałego społeczeństwa" słuszność będzie zawsze po stronie Państwa, w którym
przecież żyje siła Rozumu.
LIST BIELIŃSKIEGO - w odpowiedzi na monarchistyczne i religijne wypowiedzi Gogola, pisane u schyłku życia przez wielkiego pisarza Bieliński w dniu 15 lipca 1847 r. wystosował do Gogola list, zupełnie prywatny, zawierający następujące ustępy:
.".. Rosja widzi swe zbawienie nie w mistycyzmie, nie w ascezie, nie w pietyzmie, ale w osiągnięciach cywilizacji. Potrzebne jej są nie kazania (dosyć ich słyszała), nie modlitwy (dosyć ich powtarzała), lecz obudzenie w narodzie poczucia godności własnej.
... okropne widowisko kraju, w którym ludzie handlują ludźmi, gdzie nie ma żadnych gwarancji dla osoby, honoru i własności człowieka, gdzie nie ma nawet policyjnego porządku, a działają tylko ogromne korporacje państwowych złodziei i grabieżców.
... Nie będę się rozwodził nad Pańskimi dytyrambami o czułości narodu rosyjskiego do swoich włodarzy. To poniża Pana w oczach nawet tych ludzi, którzy się z Panem zgadzają pod innymi względami. Pozostawiam sumieniu Pańskiemu owe Pańskie upijanie się pięknością samodzierżawia. Zachwycaj się Pan nim ze swego dalekiego Rzymu. Zaręczam Panu, że z bliska nie jest ono tak piękne, ani tak bezpieczne."
List odczytany przez Dostojewskiego na zebraniu u Pietraszewskiego był powodem aresztowań.
"KATECHIZM REWOLUCJONISTY" - Nieczajew wraz z Bakuninem opracowali go w Szwajcarii.
"Rewolucjonista nie powinien mieć żadnych interesów, spraw, uczuć, przywiązania, własności, nawet imienia, wszystko to pochłania rewolucja[...] Rewolucjonista zrywa wszelki związek ze światem cywilizowanym. Jeśli obcuje z nimi, to tylko dlatego, by go zniszczyć[...] Rewolucjonista wyrzeka się nauki, przeciwstawiając ją przyszłym pokoleniom. Zna jedną naukę: zniszczenia. Uprawia w tym celu mechanikę, fizykę, chemię, a nawet medycynę. Celem studiów jest najprędsze zniszczenie istniejącego ustroju[...]
Rewolucjonista gardzi opinią publiczną, gardzi obecną moralnością społeczną, nienawidząc jej we wszelkich jej przejawach. Moralne dla rewolucjonisty powinno być to, co współdziała z rewolucją, niemoralne i przestępcze to, co jej zawadza. Wszelkie roztkliwiające człowieka uczucia: pokrewieństwa, przyjaźni, miłości, wdzięczności, a także honoru, powinny ustąpić. Jedynym marzeniem rewolucjonisty jest niszczenie bez miłosierdzia i litości[..] Stopień przyjaźni wobec towarzysza określa się jedynie stopniem użyteczności towarzysza dla sprawy nienawiści[...]
Rewolucjonista przestaje być rewolucjonistą, jeśli uczucia przyjaźni lub miłości mogą powstrzymać jego rękę od zadania ciosu[...] Przy układaniu listy skazanych na śmierć nie trzeba się kierować złą wolą człowieka ani nienawiścią, jaką on w otoczeniu wzbudza. Przeciwnie, zła wola i wywoływana nienawiść mogą być dla rewolucji korzystne, gdyż wywołują wrzenie ludności[...]
Organizacja przeświadczona o tym, że zdobycie wolności możliwe jest tylko na drodze rewolucji, współdziałać będzie z rozwojem, rozpowszechnianiem i rozszerzaniem klęsk i nędzy, które doprowadzą wreszcie zniecierpliwiony lud do wybuchu powszechnego[...] Zbawienna dla ludu może być tylko taka rewolucja, która wytępi i zniszczy doszczętnie wszelką państwowość, wszelkie tradycje państwowe, wszelkie klasy. Dalsza organizacja wyłoni się sama z ruchu i życia ludu. Stworzenie jej będzie zadaniem przyszłych pokoleń. Zadanie obecnego pokolenia polega na zupełnym, powszechnym, bezlitosnym burzeniu i niszczeniu[...]
Walka ze wszystkim, co jest związane z państwem, szlachtą, biurokracją, popem, giełdziarzem, chłopem - wyzyskiwaczem. Powinniśmy się łączyć z dzikim światem rozbójników[...] Rozbój to jedna z szacowniejszych form życia ludowego. Był on już od czasu utworzenia państwa moskiewskiego rozpaczliwym protestem przeciwko nikczemnemu porządkowi społecznemu, niezmiennemu, lecz udoskonalonemu według wzorów zachodnich. Rozbójnik to bohater, obrońca, mściciel, nieubłagany wróg państwa i całego ustroju społecznego i obywatelskiego ustanowionego przez państwo; bojownik na śmierć i życie przeciwko całej cywilizacji urzędniczo - szlacheckiej i rządowo-popiej."
Autorzy zalecają w działalności rewolucyjnej: "Zawarcie znajomości z plotkarzami, kobietami publicznymi i inne prywatne sposoby zbierania i rozpowszechniania wiadomości; znajomości z policją; wejście w stosunki z tak zwaną zbrodniczą częścią społeczeństwa; wpływanie na osoby wysoko postawione za pomocą kobiet; podtrzymywanie agitacji wszelkimi możliwymi sposobami."
Powróciwszy do Rosji Nieczajew zawiązał kółko rewolucyjne wśród studentów akademii rolniczej pod Moskwą i członków tego kółka przekonał, że są jednym z ogniw wielkiej sieci kół rewolucyjnych, pokrywającej cała Rosję. Sam wydawał rozkazy w imieniu centralnych władz rewolucyjnych i wymagał ślepego posłuszeństwa. W kółku tym znalazł się pewien student nazwiskiem Iwanow, który zaczął podejrzewać Nieczajewa, że jest mistyfikatorem, i nie istnieje żadna sieć rewolucyjna. Nieczajew kazał zwabić Iwanowa do groty w parku Akademii, tam go zabił przy pomocy innych członków kółka, a następnie utopiono go w stawie, przywiązawszy mu do szyi szal, do którego przyczepione były cegły.
Policja bez trudu odnalazła trupa Iwanowa i wykryła całe sprzysiężenie. Sąd postawił winnych zabójstwa przed są jawny i drukował szczegółowe sprawozdania z procesu, nie wyłączając mów obrończych. Nieczajew uciekł do Szwajcarii, zabrawszy nawet pieniądze, które znalazł w kieszeniach Iwanowa w czasie zabójstwa. Sąd uznał, że młodzi ludzie ulegli wpływowi głównego zbrodniarza, i skazał ich na stosunkowo łagodne kary. Nieczajew w Szwajcarii wyzyskiwał nieszczęśliwą panienkę, córkę Herzena, który już wtedy nie żył, a która później odebrała sobie życie w sposób dziwaczny, zostawiając zapis na stole z dowcipami i bluźnierstwami.
Bakunin zerwał z Nieczajewem wkrótce po powrocie tegoż do Szwajcarii latem 1870, i wszędzie nazywał go łajdakiem. Władze szwajcarskie w 1873 uznawszy Nieczajewa za przestępcę kryminalnego, a nie politycznego wydały go Rosji. Sąd rosyjski skazał go na zabójstwo Iwanowa na 20 lat katorgi, trzymano go w Pietropawłowskiej twierdzy w Petersburgu.
Anna Dostojewska umarła w 1919 r. podczas rewolucji rosyjskiej. Głodowali wtedy wszyscy, a
73-letnia staruszka tym bardziej nie mogła znaleźć sobie pracy ani chleba. Ktoś dowiedział się, że
to wdowa po Dostojewskim, i ofiarował jej dwa funty świeżego chleba. Zgłodniała kobieta zjadła ten
chleb od razu i umarła.
Dnia 8 czerwca 1880 r. Dostojewski z okazji odsłonięcia pomnika Puszkina wygłosił w Resursie Szlacheckiej wielką mowę.
Sens przemówienia - Puszkin był poetą najdoskonalej wyrażającym ducha narodu rosyjskiego. W twórczości Puszkina ujawnia się czysto rosyjski typ cierpiętnika, tułającego się po świecie i nie zaznającego spokoju. Cierpiętnik rosyjski nie może zaznać spokoju i pełnej harmonii, gdyż dla ukojenia ogarniającej jego duszę tęsknoty potrzebne jest powszechne szczęście, "na mniejszym on nie poprzestanie." Jest to dążenie do powszechnego ukojenia, do szczęścia ludzkości. Typ rosyjski doskonale rozumie wartości obce, ducha innych narodów, jest to uczucie dla Rosjanina wrodzone, właśnie poprzez owo dążenie do szczęścia ludzkości. Jedynie Rosjanin, jako predysponowany do wypełnienia całego swego życia cierpieniem z powodu czyjegoś nieszczęścia potrafi wznieść do człowieczej rodziny ukojenie, spokój i świeżą prostotę pokory. Rosjanie, póki nie spełnią swej misji wobec całej ludzkości nie zaznają spokoju. Wrodzony jest Rosjanom smutek z powodu powszechnych nieszczęść.
Wissarion Bieliński o powieściach Dostojewskiego w 1846 r. , po pierwszych
zachwytach na realistycznymi "Biednymi ludźmi", zgodnymi z jego utylitarnymi poglądami na
sztukę:
"Lecz 'Sobowtór' ma jeszcze inny poważny niedostatek: fantastyczny koloryt. Fantazja w
naszych czasach może mieć miejsce w domach wariatów, ale nie w literaturze, i znajduje się w
gestii lekarzy, nie poetów.(...) W sztuce nie powinno być niczego niejasnego i niezrozumiałego;
utwory Dostojewskiego tak bardzo przekraczają realizm, że poeta oświeca płomieniem swej
fantazji wszystkie odcienie uczuć bohaterów, wszystkie tajemne motywy ich postępowania,
zdejmując z omawianego wydarzenia powszedniość, ukazując nam tylko rzeczy konieczne, aby na
ich tle rozwinąć swoją fantazję."
POGRZEB DOSTOJEWSKIEGO - wspomina Anna Dostojewska:
"[...] z trudem przeciskaliśmy się przez tłum, lecz zatrzymano i zażądano kart wstępu. Oczywiście w rozpaczy i pośpiechu nie przyszło mi do głowy wziąć zaproszenia, przypuszczałam bowiem, że bez nich nas przepuszczą. Odpowiedziałam, że jestem żoną zmarłego, a wraz ze mną jest jego córka. - Przychodziło tu już wiele wdów po Dostojewskim, zarówno samych, jak i z dziećmi - usłyszałam w odpowiedzi. - Przecież widzi pan, że jestem w żałobie. - Tamte też były zawoalowane. Niech pani okaże bilet wizytowy. Oczywiście biletu wizytowego też przy sobie nie miałam. Nalegałam, aby mnie przepuszczono, prosiłam, by wezwano kogoś z ludzi, którzy zajmowali się urządzaniem pogrzebu, wymieniałam nazwiska Grigorowicza, Rykaczewa, Awierkijewa, lecz w odpowiedzi usłyszałam: - Gdzie ich teraz znajdziemy, czy w wielotysięcznym tłumie będzie można ich odszukać? - Byłam zrozpaczona. Nie mówiąc już o tym, co mogli pomyśleć sobie o mnie ludzie, którzy mnie znali osobiście, gdyby mnie nie zobaczyli na pogrzebie męża, sama też znosiłam katusze, gdyż gorąco pragnęłam się z nim pożegnać, pomodlić i popłakać u jego trumny. Nie wiedziałam, co robić.[...]Nadeszła jednak Zasiecka ze swoim pułkownikiem i wybawiła mnie z kłopotu. Pułkownik władczym głosem potwierdził moją tożsamość; przepuszczono nas i pobiegłyśmy z córką do cerkwi. Na szczęście nabożeństwo dopiero co zaczęło się."
Esej Mikołaja Michajłowskiego "Okrutny talent" ze zbioru Zb. Podgórca.
Autor zarzuca D. , że zawsze interesowało go okrucieństwo, a szczególnie pociągała go
rozkosz, jaka związana jest z tyranią. Nikt w rosyjskiej literaturze nie opisywał tak dokładnie doznań
wilka pożerającego owcę. D. nie interesowały tak trywialne wilcze doznania jak głód, ale rozkosz,
jaka towarzyszy złości i okrucieństwu. W "Biednych ludziach" interesowały go doznania
pożeranej owcy, później już tylko pożerającego wilka. D. opisuje z niezwykłą precyzją w "Notatkach z podziemia"
mechanizm przeniesienia nienawiści - upokorzenie jakiego doznaje człowiek zostaje przeniesione
na innego człowieka, słabszego. Okrucieństwo bez potrzeby - oto sedno twórczości D.
Okrucieństwo, które nie ma interesu, zysku z zadawania bólu. Przyjemność z wyładowania złości na
słabszym jest niezwykła, Człowiek z Podziemia mówi o tym szczerze, w jego oczach inni robią to
samo, ale nie chcą się świadomie do swych odczuć przyznać.
Okrucieństwo, zadawane bohaterom dzieł D. jest niepotrzebne, nie ma przyczyny, ani celu. "Tym co niezbędne, ze wszystkimi uwarunkowaniami i żądaniami, okrutny talent gardzi i rzuca pod nogi niepotrzebnemu cierpieniu po to tylko, aby pomęczyć jakiegoś stworzonego przez siebie Sidorowa czy Pietrowa(a razem z nim i czytelnika), zrzucić na niego ogrom nieszczęść, zmusić go, aby dokonywał najbardziej wyrafinowanych zbrodni, obciążyć go za te wyrzutami sumienia i poddać tysiącom najbardziej fantastycznych, niemożliwych krzywd i poniżeń. Sprawom prozaicznym, codziennym nie poświęci uwagi, a jeśli już, to w stopniu minimalnym. Za to każdy najmniejszy rys, każdy mikroskopijny detal niepotrzebnego cierpienia rozwija z mistrzowską precyzją." Sam D. jest okrutny, zły, bezmyślny, jego związki z Katkowem są nieprzypadkowe.
Dostojewski na zsyłce - wg. wspomnień Szymona Tokarzewskiego "Z zapisków
katorżnika."
D. uważał, że dopiero wtedy szczęśliwość ogólna
zapanuje, gdy wszystkie ludy przejdą pod panowanie Rosji. Utrzymywał, że Litwa, Ukraina i sama
Polska są odwieczną własności Rosji, że ręka Bożej sprawiedliwości oddała te ziemie pod
władania cara, gdyż samodzielnie nie mogły istnieć, że na długo pozostałyby w ciemnocie,
barbarzyństwie i nędzy. Pribałtyka, Syberia i Kaukaz także. Także Konstantynopol, i cała Turcja
europejska należą się Rosji. Napisał raz odę na zwycięskie wkroczenia wojsk rosyjskich do
Konstantynopola(1854), przeczytawszy ją Polakom, usłyszał: A na wozwratnyj put' u was ody niet?
Odpowiedzią był atak wściekłości, D. nazwał Polaków nieukami i barbarzyńcami.
Wedle D. na świecie istnieje jeden naród wielki, do wspaniałych misji przeznaczony - naród
rosyjski. Francuzi jeszcze są do ludzi podobni, lecz Anglicy, Niemcy, Hiszpanie to wprost
karykatury. Gdy dowiedział się o ogłoszonej w Polsce w 1844 r. prenumeracie tłumaczenia "Żyda
wiecznego tułacza" E. Sue nie uwierzył, zarzucił autorowi wspomnień kłamstwo, tak głęboko wierzył
w wyższość Rosjan nad podbitymi, ciemnymi narodami.
Dokumenty świadczą, że Hitler w końcu września i w październiku 1939 r. wspominał o możliwości utworzenia z części Polski państwa szczątkowego.
29 września 1939 r. Hitler z Rosenbergiem omawiali plany rozwiązania kwestii polskich terytoriów, Hitler po ustaleniu linii demarkacyjnej na Bugu wyraził chęć podziału podbitych ziem polskich na 3 człony:
1. obszar między Wisłą a Bugiem przeznaczony dla Żydów (także z Rzeszy) oraz niepożądanych elementów; Wisła silnie ufortyfikowana.
2. nad dotychczasową granicą szeroki pas germanizacji i kolonizacji, do którego przesiedleni będą Niemcy z całego świata
3. pomiędzy nimi polska "państwowość."
Minister Spraw Zagranicznych Włoch Ciano 1X 1939 r. w trakcie rozmowy z Hitlerem usłyszał, że ten zamierza utworzyć coś w rodzaju państwa, Reststaat, z ludnością wynoszącą 8-10 milionów, ale pod warunkiem, że nie będzie ono siłą militarną, niebezpieczną dla Niemiec, że prowincje z ludnością niemiecką wrócą do Rzeszy, że nie będzie propagandy antyniemieckiej, a zabezpieczone będą interesy polityczne i ekonomiczne Niemiec i że nie będzie ono przeszkodą we współpracy niemiecko-radzieckiej. Ribbentrop, uczestniczący w rozmowie dorzucił, że przyszłe państwo polskie nie mogłoby mieć prawa utrzymywania kontaktów z obcymi państwami., co Hitler aprobował. Potwierdził, że między Bugiem a Narwią powstać ma prowincja zamieszkała tylko przez Żydów.
Reststaat - obszar o ludności 8-10 milionów nie obejmujący Lubelszczyzny, liczącej 2 miliony mieszkańców a przeznaczonej na wielkie getto żydowskie. Byłby to twór o niewielkich pozorach niezależności, "usamodzielniony", nie stanowiący części Rzeszy. Te cechy zbliżałyby koncepcję Reststaat bardziej do formy protektoratu czeskiego aniżeli do satelickiej Słowacji.
Niemieckie koła wojskowe w 1939 r. rozpoczęły rozmowy sondażowe w sprawie utworzenia rządu. Rozmowy powyższe przeciągnęły się do początku 1940 r. Sondaże przeprowadzono wśród znanych polityków ludowych - Witosa, Rataja i konserwatystów - prof. Estreichera. Rozmowy nic nie dały.
Władysław Studnicki, znany germanofil podjął na przełomie 1939/40 r. próbę powołania Centralnego Komitetu Narodowego(CKN), wyznaczył delegatów, którzy udaliby się do Berlina z prośbą o przekazanie władzy CKN, zwrócił się z propozycją współpracy do Witosa. Wyrażał nadzieje na odtworzenie armii polskiej. Nie uzyskał on poparcia dla swego pomysłu, wyjechawszy do Berlina proponował udział Polski w kampanii antysowieckiej. Domagał się złagodzenia terroru w Polsce. Został aresztowany w lutym 1940 r. i internowany w sanatorium w Niemczech. Później został osadzony na 14 miesięcy na Pawiaku.
Zdaniem niemieckich wojskowych rządy w kadłubowej Polsce należało oprzeć na chłopach, klasie dotychczas uciskanej. Na czele rządu widziano Witosa, którego aresztowano i nakłaniano do współpracy, ten stanowczo odmówił.
W Warszawie miały miejsce próby utworzenia Polskiej Partii Narodowo - Socjalistycznej, co Niemcy zbagatelizowali - udział w tej akcji wzięli: część członków b. Falangi ze Świetlickim i Berdyckim na czele; germanofile z Cybichowskim, Studnickim, ks. Trzeciakiem; członkowie Stowarzyszenia Pochodnia E. Samborski i Podgórski ( dokument: Archiwum Zakładu Historii Partii t. 202/II/8d - poz. 7, uwagi do raportu pt. "Próby stworzenia polskiego ruchu narodowo- socjalistycznego 1 1939/40" z 9 lutego 1942 r.)
Na początku listopada 1939 r. Hitler zdecydował, że Rzesza zatrzyma utworzoną 26 X 1939
r. Generalną Gubernię, a nie jak poprzednio planowano pozostawienie GG tylko w strefie wpływów
niemieckich. Polskie warstwy kierownicze miały być wyeliminowane i likwidowane.
Madajczyk uważa, że Niemcy wcale nie zrezygnowali z prób powołania polskiego rządu ze
względu na niemożność znalezienia polskiego Hachy czy Quislinga. W Jugosławii mimo poparcia
dla ruchu oporu rządy takie istniały. Wg. autora rezygnacja Niemiec z utworzenia polskiego
państwa buforowego miał związek z sytuacją na Zachodzie i odrzuceniem przez Anglię i Francję
propozycji pokojowej.
Konfederacja Narodu rekrutowała się z przedwojennego środowiska ONR - Falanga. Podstawowym założeniem programu KN był projekt budowy Imperium Słowiańskiego. Koncepcję tę uzasadniano potrzebą uzyskania przez Polskę takiej potęgi terytorialnej i militarnej, która będzie w stanie równoważyć stan posiadania Niemiec i Związku Sowieckiego. W warunkach wojennych KN liczyła na wzajemne wyniszczenie się tych państw i uzyskanie ich kosztem korzyści terytorialnych. Wydana przez organizację "Mapa Imperium Słowiańskiego" wyznaczała granicę zachodnią na Odrze i Nysie, wschodnią na Zbruczy, Dnieprze i Dźwinie. Granicą północną Polski miała być tzw. Brama Smoleńska (?), południową - Brama Konstantynowska, z dostępem do Morza Czarnego. W granicach kraju miały się znaleźć miały Szczecin, Rugia, Łużyce, Prusy Wschodnie i Białoruś; kontrolą miały być objęte porty w Lubece, Rostocku i Kilonii. W ramach rekompensat kolonialnych (!) Polska miała otrzymać Tanganikę i Kamerun, zaś Ukraina, Czechy i Słowacja miały wejść z Polską w unię koordynowaną przez Komitet Polityki Słowiańskiej.
Przyszłym ustrojem państwa miał być korporacjonizm, wzorowany na włoskim. Zakładano likwidację partii politycznych, parlamentu i ustroju parlamentarnego. Podstawą gospodarki miało być silne rolnictwo, przemysł miał mieć znaczenie drugorzędne.
Pismo artystyczne stworzone pod auspicjami KN "Sztuka i Naród" (wyszło 16 numerów) redagowane było przez Andrzeja Trzebińskiego i Tadeusza Gajcego. Autorzy pisma z faktu klęski wrześniowej wyprowadzali wniosek o słabości przedwrześniowego porządku, i jego sztuki. Osią zarzutów i odrzucenia sztuki przedwrześniowej był utylitarny stosunek twórców "SiN" do sztuki, twórcom przedwojennym zarzucano bezideowość, eklektyzm, ogólnie - pomijanie społecznego i etycznego wymiaru sztuki. Szczególną niechęcią darzono Skamandrytów, ich linię artystyczną, która skompromitowała się apolitycznością, programowym odejściem od spraw publicznych, w sytuacji gdy zbliżała się katastrofa
Istotne dla programu "Sz i N" była idea "nowej literatury" i "nowej kultury." Autorów fascynowała wizja wielkiej "ekspansji kulturalnej", generalnej przemianie kultury narodowej. Idea ta związana była silnie z ideą Imperialną KN, Bojarski w otwierającym pierwszy nr. "SiN" szkicu "O nową postawę człowieka tworzącego" pisał: "Przyszedł wreszcie czas trudny, gdy historia pod lufami armat kazała nam wybierać między imperialną wielkością a gubernialnym unicestwieniem, między wszystkim a niczym." Koncepcja Imperium Słowiańskiego narzucała wizję polskiego narodu jako hegemona na terytorium Imperium. Zadaniem artystów polskich miało być dokonanie wielkiej rewolucji narodowej, wielkiej akcji wychowawczej i stworzenie sztuki, która pomoże w stworzeniu wielkiej unii narodów słowiańskich. "Sztuka polska musi odkryć formę nowej epoki i wyrazić w niej syntezę kultury polskiej, tęsknotę i podążanie za mocnym dobrem. Wtedy też sztuka polska będzie organizowała jedność potęgi słowiańskiej." Nowa kultura polska miała za zadanie asymilować dla polskości słowiańskie narody.
Dwudziestolecie literackie zostało z tej perspektywy - sztuki rewolucji narodowej zmiażdżone, za brak wyczulenia na sprawy narodu i zlekceważenie tradycji odpowiedzialności sztuki za los kraju. Sztuka dwudziestolecia, kontemplacyjna i autonomiczna była pochodną politycznego porządku międzywojnia; demoliberalizm, kult indywidualizmu i wolności artystycznej jednostki były powodem klęski Polski. Sztuka "narodowa" to służba idei, to narodowy temat. Tylko taka sztuka może pokrzepić naród, powieść go ku zwycięstwu.
Antysemityzm "SiN" - w artykule programowym Gajcego "Już nie potrzebujemy" pisał on:
"Trzeba postawić wreszcie jasno i powiedzieć, że to bardzo ważne, że zasadnicze: poezja
dwudziestolecia była w 3/4 twórczością psychicznie obcą tej ziemi i duszy człowieka z tej ziemi. W
twórczości poetów takich jak Tuwim, Słonimski, Leśmian czytam ową ciągła troskę o 'poprawność' ,
polską poprawność wewnętrzną."
Powstanie i eksponowana rola inteligencji było specyficzną cechą społeczeństw wschodnioeuropejskich. Cechą specyficzną rozwoju społeczeństw wschodnioeuropejskich była długotrwałość i połowiczność rozpadu stosunków feudalnych w ekonomice i sferze instytucji politycznych. W ekonomice feudalizm oznaczał ograniczenie warunków dla rozwoju przemysłowej gospodarki kapitalistycznej i słabe oddziaływanie na przekształcenie się struktury społecznej. Oznaczało to m. in. niewielki ilościowo rozwój grup profesjonalnych, wykonujących funkcje organizatorskie i techiczno-kontrolne w sferze produkcji przemysłowej, a także w infrastrukturze społecznej z nią powiązanej.
Społeczeństwa peryferyjnego kapitalizmu stanęły wobec konieczności modernizacji własnych instytucji społecznych, politycznych i militarnych w obliczu konfrontacji z wyzwaniami rozwojowymi, jakie zawierały wzorce rozwojowe Zachodu. Pojawiła się potrzeba sprawnego i nowoczesnego administrowania olbrzymimi organizmami ekonomicznymi i politycznymi. Wyzwoliło to silny wzrost warstw urzędniczych i konieczność ich kształcenia. Sprostanie nowoczesności wymagało również rozwijania oświaty powszechnej i instytucji naukowych.
Procesem, który w najbardziej istotny sposób określił rolę społeczną, zadania i szczególną pozycję inteligencji było tworzenie się wspólnot narodowych w ramach istniejących struktur państwowych, w warunkach braku suwerennych struktur ekonomicznych i politycznych. Dążenia niepodległościowe uzyskały poparcie ze strony inteligencji i pozwoliły jej uzyskać poczucie własnego znaczenia społecznego dzięki jej roli w podtrzymywaniu wartości kultury narodowej, a przede wszystkim dzięki misji budzenia świadomości i więzi narodowej w masach ludowych. Czyniło to z inteligencji warstwę zjednoczoną nie tyle wspólnotą ekonomiczną czy profesjonalną, lecz wspólnym etosem, którego główną treścią była misja oświecenia społeczeństwa, kultywowania i krzewienia wartości narodowych, stanowienia wzorców moralnych społeczeństwa, przewodzenia warstwom ludowym w sprawach społecznych i politycznych.
Warunki wytworzenia inteligencji - zacofanie rozwojowe w sferze ekonomiczno-
społecznej skojarzone z poddaństwem politycznym wobec obcej struktury państwowej.
- Vivat Carolus Gustavus rex! - brzmiało coraz donośniej w całym obozie. Tu na oczach wszystkich wojewoda poznański zwrócił się do Radziejowskiego i uściskał go serdecznie, po czym uściskał Wirtza; po czym wszyscy poczęli się ściskać ze sobą. Szlachta poszła za przykładem dygnitarzy i radość stała się powszechną. Wiwatowano już tak, że aż echa rozbrzmiewały w całej okolicy. Ale wojewoda poznański poprosił jeszcze miłościwą brać o chwilę ciszy i rzekł serdecznym tonem:
- Mości panowie! Jenerał Wittenberg prosi nas dziś na ucztę do swego obozu, abyśmy przy kielichach sojusz braterski z mężnym narodem zawarli.
- Vivat Wittenberg! vivat! vivat! vivat!
- A potem, mości panowie - dodał wojewoda - rozjedziemy się do domów i przy bożej pomocy rozpoczniem żniwa z tą myślą, żeśmy w dniu dzisiejszym ojczyznę ocalili.
- Potomne wieki oddadzą nam sprawiedliwość - rzekł Radziejowski.
- Amen! - dokończył wojewoda poznański. Wtem spostrzegł, że oczy mnóstwa szlachty patrzą i przypatrują się czemuś wyżej, ponad jego głową. Odwrócił się i ujrzał swego błazna, który wspinając się na palce i trzymając się jedną ręką za odrzwia pisał węglem na ścianie radnego domu, tuż nad drzwiami:
"Mene - Tekel - Fares"
Na świecie niebo pokryło się chmurami i zbierało się na burzę.
Na pytanie: "Jeżeli Armia Czerwona wkroczy na terytorium
francuskie, Francja powinna twoim zdaniem:
- podjąć działania obronne, posługując się środkami konwencjonalnymi - 25% odpowiedzi
- próbować negocjacji nie podejmując żadnych działań obronnych - 56% odpowiedzi.
Trzyletnia wojna koreańska kosztowała życie ok. 4
milionów ludzi. Zginęło 900 tysięcy chińskich żołnierzy, 520 tysięcy żołnierzy Korei Północnej,
313 tysięcy żołnierzy Korei Południowej, 54 tysiące Amerykanów i przeszło 2 miliony cywilów.
"Nic nie chcieć dowodzić. Przed zadziwionymi oczyma
rozpostrzeć obraz świata. Tak chcę pisać. To nich będzie moja dewiza przed rozpoczęciem drugiego
tomu. Już się teraz nie martwię, że nie mam żadnej idei."