Więź
Andrzej Friszke
Nasz wiek. Bilans otwarcia
Zbliża się koniec XX wieku. Redakcja "Więzi" pragnie przyczynić się do pogłębienia refleksji nad przebytym stuleciem. Zwróciliśmy się do wybitnych historyków, filozofów, teologów, socjologów i ekonomistów z prośbą o podzielenie się przemyśleniami na temat mijającej epoki. Rozważaniom zamierzamy poddać zarówno doświadczenia powszechne, wynikające z rozwoju cywilizacji i form życia publicznego, jak też szczególne doświadczenia polskie, wśród których było i odzyskanie niepodległości, i dramat drugiej wojny światowej, i budzące tak wiele kontrowersji powojenne czterdziestopięciolecie, zakończone ponownym odzyskaniem suwerenności.
Zamierzamy opublikować kilkanaście dłuższych wypowiedzi i artykułów na ten temat. Będą się one ukazywać w miarę napływania do redakcji, pod wspólnym tytułem "Bilans XX wieku". Rozpoczynamy w tym numerze tekstami Andrzeja Friszke, Marcina Kuli i ks. Michała Czajkowskiego. (Red.)
Początek XX wieku sprzyjał obrachunkom minionego stulecia. Bolesław Prus za najcenniejsze jego zdobycze uważał: zniesienie poddaństwa w całej Europie. Powstanie sprawy robotniczej i kwestii równouprawnienia kobiet. Rozwój dobroczynności publicznej, który się wyraził w opiece nad podrzutkami, kobietami upadłymi, rannymi, więźniami, w opiece nad zwierzętami itd. Rozpowszechnienie oświaty. Oswobodzenie Grecji, Włoch, Serbii, Rumunii, Bułgarii. Wielkie wynalazki techniczne, a w ich rzędzie zastosowanie maszyny parowej i puszczenie w ruch: warsztatów robotniczych, wagonów i okrętów. I w ogóle wszelkie reformy i odkrycia, które wzbogaciły umysł ludzki, uczucia ludzkości i energię. Zebranie tych osiągnięć wyraźnie, choć w wielkim skrócie, mówi o drodze postępu przebytej przez świat w XIX wieku, mimo wielu tragedii i okropności (będących udziałem każdej epoki). Przypomnienie osiągnięć etycznych dawało podstawę do nadziei, że wiek XX będzie epoką dalszego postępu, któremu posłużą także wynalazki techniki. Promowaniu takiej przyszłości służyć miała m.in. Nagroda Nobla, przyznana po raz pierwszy w 1901 roku.
Mogły być jednak także podstawy do niepokoju. Rok 1901 przyniósł wiadomości o wydarzeniach dramatycznych, ukazujących skutki fanatyzmu. W Afryce Południowej Brytyjczycy stworzyli obozy koncentracyjne dla Burów, których brutalne traktowanie oburzało opinię publiczną; w ten sposób zapisano pierwszą kartę dziejów obozów koncentracyjnych. W małej wielkopolskiej Wrześni władze pruskie narzuciły dzieciom polskim naukę religii po niemiecku (nauczanie innych przedmiotów w tym języku wprowadzono już dawniej), co wywołało protest i strajk dzieci, wsparty przez ich rodziców; sprawa wrzesińska, szeroko komentowana przez prasę, nie tylko polską, była jednym z drastycznych czynów skrajnego nacjonalizmu narodu panującego, ale także wzorem walki cywilnej pokrzywdzonych o prawa obywatelskie.
Rok 1901 musiał budzić rozmaite nadzieje i obawy, choć dla Polaków nie był ani końcem, ani początkiem epoki. Epoki historyczne nie mają bowiem wiele wspólnego z formalnym kalendarzem. Można przyjmować różne daty zamykające epokę wieku XIX i otwierające nasze stulecie. Nieraz podaje się rok 1914, wybuch I wojny światowej, który otwierał czas wielkich wojen z ofiarami idącymi w miliony oraz okrucieństw i zbrodni, dokonywanych przy użyciu najnowszej techniki. Rok 1914 otwierał też epokę wybijania się na niepodległość państw narodowych Europy Środkowej. W konsekwencji wielkiej wojny doszło do rewolucji burzącej cały dotychczasowy porządek społeczny, ekonomiczny i etyczny oraz próby zrealizowania ideologicznej utopii, a choć rewolucja zwyciężyła jedynie w Rosji, to przecież oddziałała na całą Europę. Konsekwencją wojny, ale w pewnym stopniu także rosyjskiej rewolucji, było zorganizowanie życia politycznego wyłącznie przez partie odwołujące się do mas, upadek ugrupowań, które uznawały politykę za sztukę zarezerwowaną dla warstw wyższych i oświeconych. Wpłynęło to radykalnie na język i styl uprawiania polityki. Wojna przyniosła więc przełom, który pozwolił opanować scenę życia publicznego przez przedstawicieli społeczeństwa masowego, uformowanego przez zmiany cywilizacyjne, jakie przyniosło minione stulecie.
Początek nowoczesności
W XIX wieku ludność Europy powiększyła się ponad dwukrotnie - wzrosła ze 187 mln w 1800 r. do 401 mln w 1900 roku. Ten skok demograficzny był skutkiem postępu gospodarczego, także w rolnictwie, co pozwoliło wyeliminować klęski głodu. Był też skutkiem rozwoju medycyny i higieny, co prowadziło do zmniejszenia śmiertelności, zwłaszcza niemowląt, oraz przedłużenia życia ludzkiego. Wzrost liczby ludności umożliwiały więc osiągnięcia nauk przyrodniczych i technicznych.
Pierwsze silniki parowe weszły do użytku jeszcze w XVIII wieku, następne stulecie przyniosło ich upowszechnienie oraz skonstruowanie nowych maszyn - silników elektrycznych i spalinowych. Maszyny umożliwiały wzrost produkcji rolnej oraz rozbudowę przemysłu. Pomiędzy 1870 a 1914 rokiem światowa produkcja przemysłowa wzrosła 3-4 razy, ale w pewnych dziedzinach skok był wręcz szokujący. W Niemczech wydobycie węgla zwiększono siedmiokrotnie, w Stanach Zjednoczonych dwunastokrotnie. Produkcja surówki żelaza w Niemczech wzrosła z 1,7 mln ton w 1870 r. do 19,3 mln w 1913 r. Jeszcze większy skok w produkcji żelaza wykazały Stany Zjednoczone - z 1,9 do 31,5 mln ton. Dynamika rozwoju przemysłowego Anglii i Francji była znacznie mniejsza, choć wraz z nowymi potęgami i dalekowschodnią Japonią należały do pięciu mocarstw przemysłowych, dających 80% światowej produkcji. Owych pięć mocarstw, niezależnie od tego, czy wygrają, czy przegrają wielkie wojny XX wieku, utrzyma swoją pozycję liderów gospodarki światowej do naszych dni.
Wzrost gospodarczy szedł w parze z powstawaniem wielkich ośrodków skupienia przemysłu, a także rozwojem miejskich aglomeracji - między 1850 a 1910 rokiem liczba mieszkańców Londynu zwiększyła się z 2,3 do 4,5 miliona, Paryża z 1 do prawie 3, Berlina z 419 tys. do 2 milionów. Ludność miast rosła także w krajach bardziej zacofanych, gdyż nawet tam stołeczne miasta stawały się ośrodkami gospodarczymi, jak Moskwa, Petersburg czy Warszawa, której ludność powiększyła się ze 160 tys. w 1850 do 870 tys. w 1910 r. Uprzemysłowienie pociągało za sobą zmianę dotychczasowej struktury społecznej, rozwój także mniejszych miast i zmniejszanie się ludności wiejskiej. Między 1871 a 1910 rokiem liczba ludności wiejskiej w Anglii zmalała z 35 do 22%, w Niemczech z 64 do 39%, we Francji z 71 do 53% w 1914 r. Szybka przemiana w proporcjach między ludnością wiejską i miejską oraz tworzenie się społeczeństw przemysłowych prowadziły do erozji dotychczasowych więzi, norm i hierarchii społecznych, wielostronnych zmian modelu kultury i wzorów życia. W miastach wykształcały się liczne i odrębne warstwy społeczne - robotników, pracowników przedsiębiorstw handlowych, budowlanych, transportowych, urzędników obsługujących najróżniejsze firmy i kompanie.
Nowe społeczeństwo stwarzało warunki dla niewyobrażalnego dotąd wzrostu ruchliwości, zarówno w sensie zmiany zawodów i miejsca w społeczeństwie, jak i podróżowania. Wynalazki techniczne, zwłaszcza upowszechnienie kolei i transportu wodnego, umożliwiły masowe przemieszczanie się ludzi. Dotychczas podróże były przywilejem nielicznych, obecnie stawały się dostępne dla mas. W latach 1871-1914 odpłynęły z Europy, by szukać szczęścia za oceanem, 34 mln ludzi, najwięcej z Anglii i Niemiec. Rozwój kolejnictwa rozpoczął się w trzeciej dekadzie stulecia, a w 1870 r. było na świecie już 210 tys. km torów, w 1913 zaś ponad 1100 tys. Odległości, dotychczas - zdawało się - niebotyczne, okazywały się możliwe do pokonania, a wraz z tym coraz szybciej napływały informacje z odległych stron. Nowe wynalazki techniki drukarskiej i potanienie produkcji papieru umożliwiły skokowy wzrost nakładów książek i prasy, która stała się powszechnie dostępna. Świat, zwłaszcza "cywilizowany", stał się coraz lepiej znany, bliższy, obieg informacji szybszy niż kiedykolwiek przedtem. Ostatnie dwudziestopięciolecie XIX wieku przyniosło wynalazki techniczne, które zadecydowały w konsekwencji o powstaniu wszechświatowego systemu szybkiej informacji i komunikacji: telefonu, telegrafu, aparatu do wyświetlania ruchomych zdjęć oraz wspomnianego już silnika spalinowego, który znajdzie zastosowanie w samochodach i samolotach.
Z przemianami cywilizacyjnymi związane były przemiany polityczne. Rozpadał się dawny system stanowy. Powstawały społeczeństwa, których obywatele byli formalnie równi wobec prawa, chociaż nierówności materialne przesądzały o możliwości korzystania z owej równości prawnej. Istotnie zmieniało się rozumienie praw politycznych przysługujących obywatelom oraz zdolności do decydowania o losach kraju. Upowszechniało się, między innymi wskutek rewolucji francuskiej, amerykańskiej i Wiosny Ludów, przekonanie, że państwo jest wspólnym dobrem jego mieszkańców. Ponoszą oni odpowiedzialność za państwo oraz mają prawo wpływać na prowadzoną przez władze politykę. Mają też prawo obrony - w granicach prawa - swoich interesów. Skutkiem upowszechnienia tych przekonań było poszerzanie grupy ludności, której przysługiwały prawa wyborcze. Jako pierwsza zasadę głosowania powszechnego do parlamentu przyjęła w 1848 r. Francja, ale jej utrwaleniu przeszkodziło utworzenie II Cesarstwa. Ideę podjął w 1867 r. Związek Północno-Niemiecki, a po zjednoczeniu Niemiec (1871) została ona przyjęta jako droga powoływania ogólnopaństwowego Reichstagu. W 1870 r. w następstwie wojny secesyjnej powszechność wyborów przyjęto w Stanach Zjednoczonych. W kilka lat później wprowadziła je ponownie, tym razem trwale, Francja. Na progu XX wieku - w 1907 r. - powszechnych praw wyborczych udzielono ludności Austro-Węgier. We wszystkich krajach prawo wyborcze przysługiwało jedynie dorosłym mężczyznom, co wiązało się z niechęcią do zaakceptowania udziału kobiet w życiu publicznym. Przełom w tej kwestii przyniosły dopiero pierwsze lata po wojnie światowej.
Państwo równych praw, powszechnego systemu oświaty szkolnej oraz powszechnego głosowania stało się narzędziem integracji społeczeństwa i tworzenia jednolitego narodu. Było to możliwe w krajach, gdzie dominował jeden język i jedna kultura. Pojęcie przynależności państwowej i narodowej stawało się tam tożsame, np. we Francji, Wielkiej Brytanii (choć prowadziło też do ożywienia ruchu niepodległościowego Irlandczyków). W krajach złożonych z wielu grup etnicznych - np. w Stanach Zjednoczonych i w Belgii - narodowa unifikacja była niemożliwa, choć zdołano wytworzyć silną więź państwową, mimo różnic językowych i kulturowych. Spośród wielkich państw porażkę w tym procesie integracji poniosły Austro-Węgry. Siła dążeń narodowych okazywała się silniejsza od pragnienia zachowania więzi, i to mimo prowadzenia w państwie Habsburgów polityki umożliwiającej kształtowanie się różnych kultur narodowych i uznania prawa poszczególnych narodów do realizacji wielu aspiracji.
Szczególne miejsce w tych procesach zajmowała Rosja. O jej mocarstwowej pozycji decydowała rozległość terytorium i liczba ludności, a więc też zdolność tworzenia wielkiej armii. Była zatem Rosja ważnym elementem światowej równowagi. Jednocześnie jednak była krajem pod każdym względem zacofanym. W gospodarce światowej znaczyła przede wszystkim jako eksporter surowców, choć możliwość ich eksploatacji była ograniczona ze względu na opóźnienie techniczne. Uprzemysłowiona i zurbanizowana w nikłym stopniu, zachowywała dłużej niż kraje Zachodu cechy państwa feudalnego. Poddaństwo chłopów zniesiono dopiero w latach sześćdziesiątych, a pierwsze wybory, wedle anachronicznego prawa, odbyły się dopiero w 1906 r. Powszechne wybory przeprowadzono dopiero po rewolucji, w 1918 r. (choć nie miały już znaczenia dla kształtowania ustroju, gdyż bolszewicy rozpędzili parlament). W Rosji nie istniała powszechność nauczania ani system praw obywatelskich, co było warunkiem niezbędnym do tworzenia społeczeństwa demokratycznego. Celem państwa było ograniczenie do minimum aktywności politycznej poddanych, a tym samym konserwowanie istniejącego porządku. Uznanie jego niezmienności, w tym absolutnej dominacji w państwie Rosjan i ich kultury, zapewnić miało wiele instytucji - od administracji, armii, policji, sądownictwa, poprzez Kościół prawosławny, aż do programów szkolnych i cenzury wszelkich wydawnictw. Anachronizm i zacofanie stworzyły przesłanki do zwycięstwa najradykalniejszej rewolucji i utrwalenia despotycznych rządów bolszewickich, ale jednocześnie okazywały się dosyć skutecznym hamulcem rozwoju kultur narodów mniejszościowych. Po wybuchu rewolucji tylko nieliczne narodowości wykazały determinację w dążeniu do wybicia się na niepodległość.
Państwo bez terytorium
W tych wielkich przemianach społecznych Polacy uczestniczyli pośrednio - jako poddani trzech państw zaborczych - Niemiec, Austro-Węgier i Rosji. Podział terytorium Rzeczypospolitej między trzy państwa powodował, że rozwój następował w sposób pogłębiający różnice między regionami oraz przyczyniał się do łączenia ich z odrębnymi systemami społecznymi, prawnymi, gospodarczymi, kulturalnymi.
Przed pierwszym rozbiorem na terytorium Rzeczypospolitej, liczącej 773 tys. km2, mieszkało 12 milionów ludzi. Po ustabilizowaniu granic zaborczych w 1815 r. największa część ziem Rzeczypospolitej znalazła się pod panowaniem Rosji, przy czym Królestwo Polskie (128 tys. km2) miało być właściwą "siedzibą narodową" Polaków, w odróżnieniu od tzw. ziem zabranych, włączonych bezpośrednio do Rosji. Zaludnienie Królestwa wzrosło z około 3 mln w 1815 do około 12 milionów w 1911 r. Podobnie wielki przyrost naturalny miał miejsce na ziemiach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego (obejmującego Litwę i Białoruś) - od 4 do 12,7 mln oraz na Ukrainie (gubernie wołyńska, podolska, kijowska) - od około 4 do 12 milionów. Zabór austriacki liczył 77 tys. km2 z 3,5 mln ludności (w 1815), a w 1846 r. objął także region Krakowa (1150 km2). W 1911 r. żyło na obszarze Galicji 8 milionów poddanych cesarza. Bardziej skomplikowane jest określenie terytorium zaboru pruskiego. Ziemie dawnej Rzeczypospolitej podzielono na Wielkie Księstwo Poznańskie (29 tys. km2 z 776 tys. ludności w 1815 r., ok. 2 mln w 1910 r.), Prusy Zachodnie, czyli Pomorze Gdańskie (25 tys. km2 z milionem mieszkańców w połowie wieku oraz 1,7 mln w 1911 r.), Warmia zaś znalazła się w obrębie Prus Wschodnich. Wśród ziem zaboru pruskiego niekiedy wymienia się także Śląsk, który od Polski odpadł w XIV w. oraz Mazury, które bezpośrednio do Polski nigdy wcześniej nie należały. Choć zatem tytuły prawno-historyczne mogły być kwestionowane, to jednak liczebność ludności polskojęzycznej na tych terenach pozwala je traktować jako pogranicze polskiego obszaru narodowego.
Z zestawienia wynika, że około roku 1910 na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej żyło 48 milionów ludzi. Na terenie Górnego Śląska 2,2 mln, w rejencji olsztyńskiej, gdzie język polski był szeroko używany, ponad pół miliona. Z terytorium tego ubyło natomiast 3,5 miliona mieszkańców, którzy udali się na emigrację (w 80% zamorską) oraz około pół miliona, którzy osiedli w głębi Rosji (liczba zesłanych w całym XIX w. nie przekraczała kilkudziesięciu tysięcy).
Pokaźnego potencjału ludnościowego dawnej Rzeczypospolitej nie wolno jednak utożsamiać z polskim potencjałem demograficznym. Podobnie jak w XVIII wieku, żyli na tym terytorium obok Polaków Żydzi, Niemcy, Litwini, Ukraińcy, Białorusini oraz pomniejsze grupy etniczne. Liczbę Polaków na początku XX wieku historyk Tadeusz Łepkowski szacował na około 17 mln, choć współcześni byli skłonni mówić o 20 milionach. Odsetek Polaków w poszczególnych regionach szacuje się na 72-75% w Królestwie (nadto 13-15% Żydów, 7% Rosjan, 4% Niemców), 56% w Galicji (przy 43% Ukraińców i 11% Żydów), 61% w Poznańskiem (przy 30% Niemców). Dużo trudniej wykazać procent ludności polskiej na pozostałych ziemiach nie tylko ze względu na tendencyjność spisów dokonywanych przez władze rosyjskie i niemieckie, ale też stopień zaawansowania identyfikacji narodowej na terenach wielokulturowego pogranicza.
Procesy budowania świadomości narodowej, słabo dawniej zaawansowane, znacznie nasiliły się w ciągu XIX wieku, ale około 1870 r. tylko 30-35% ludności mówiącej po polsku czuło się i uważało za Polaków. Można przypuszczać, że następnych 40 lat przyniosło podwojenie tej liczby, czemu sprzyjały ogólne przemiany cywilizacyjne wraz z możliwością podróżowania, rozwojem druku, a zatem czytelnictwa gazet, upowszechnieniem szkoły, która w Galicji budowała, a w Niemczech i Rosji raniła poczucie własnej tożsamości kulturalnej i narodowej. Do podwojenia liczby świadomych Polaków przyczyniły się w wielkim stopniu nowe masowe ruchy polityczne - socjaliści, narodowcy i ludowcy, ci ostatni zwłaszcza w Galicji. Autoidentyfikacja większości chłopów polskich oparta była na kryteriach identyfikacji kulturowej: jestem tutejszy; jestem chłopem-rolnikiem; jestem katolikiem. Sądzę - pisze Roman Wapiński - że przynajmniej do czasów I wojny światowej ten typ autoidentyfikacji był najbardziej rozpowszechniony.
Podobnie określała swoją odrębność większość ludności kresowej. Około 15-20% ludności przy końcu XIX w. posługiwało się językiem literackim: polskim, rosyjskim, ukraińskim, litewskim, łotewskim. Pozostali mówili gwarami ludowymi. Liczni używali gwar mieszanych: białorusko-ukraińskiej, polsko-białoruskiej, ukraińsko-polskiej, litewsko-białoruskiej. Wielu na co dzień i od święta używało różnych języków. Jeszcze w latach sześćdziesiątych spotykałem wielu Mazurów posługujących się własną, opartą na staropolszczyznie gwarą, ale też często przechodzących na niemiecki. Stanowczo odmawiali definiowania się w kategoriach Polak lub Niemiec, uznając się za "tutejszych" - Mazurów i luteran. Kryterium odrębności religijnej było dla nich rozstrzygające. Podobnie było kilkadziesiąt lat wcześniej na pograniczu polsko-ukraińskim. Podstawą wyodrębnienia w Galicji był katolicyzm obrządku łacińskiego lub greckiego oraz podział katolicyzm-prawosławie w zaborze rosyjskim. Bardziej skomplikowanie proces ten przebiegał na Białorusi, gdzie część katolików-łacinników wybrała opcję białoruską, choć nie zdarzał się proces odwrotny (opcji prawosławnych do polskości). Kryteria wyraźnej odrębności językowej podzieliły natomiast ludność Litwy, wyznającej wspólną wiarę katolicką obrządku łacińskiego. Niepewność co do własnej narodowości bywała tak znaczna - pisze Juliusz Bardach - że na terenach, gdzie o rząd dusz rywalizowały ze sobą różne wspólnoty narodowe, ta sama jednostka na różnych etapach swego życia deklarowała się raz jako Polak, raz jako Litwin czy Białorusin. Takich wyborów dokonywały również osoby należące do elity intelektualnej kraju.
Zachowanie spoistości tak skomplikowanego pod względem etniczno-religijnym państwa, jakim była Rzeczpospolita przedrozbiorowa, byłoby niemożliwe w epoce budzenia się świadomości narodowej, którą w całej Europie przyniósł wiek XIX. Można jednak przypuszczać, że proces ten przebiegłby inaczej i mniej gwałtownie, gdyby Rzeczpospolita zachowała swe istnienie i przeszła drogę budowania nowoczesnego państwa oraz pojęcia obywatelstwa, podobnie jak niepodległe państwa europejskie. W warunkach zaboru Polacy utracili pozycję narodu panującego, władze zaborcze zaś zyskały możliwość stymulowania procesów osłabiających ich potencjał. Ilustracją tego zjawiska są dramatyczne losy Polaków w trzech guberniach Ukrainy, szczegółowo zbadane przez francuskiego historyka. Podana przez niego analiza zjawisk pozwala jednak mówić także o nieuchronnym w każdych warunkach konflikcie klasowym między polską szlachtą, posiadającą ogromne obszary ziemskie, a ukraińskimi chłopami. Istniejący tam model stosunków nie mógłby być utrzymany w warunkach kształtowania się gospodarki kapitalistycznej i nowoczesnego państwa wraz z powszechną oświatą i prawami wyborczymi. Analogiczny konflikt klasowy między polską szlachtą a ukraińskim chłopstwem był ważnym komponentem walki narodowej polsko-ukraińskiej w Galicji wschodniej, a na początku XX wieku zaznaczył się ogromną falą strajków rolnych.
Oryginalną drogę utrzymania spoistości regionu o mieszanym składzie narodowo-religijnym postulowali krajowcy - litewscy Polacy, akcentujący wspólnotę łączącą ich z Litwinami, Białorusinami, a nieraz też Żydami - wspólnymi mieszkańcami tej ziemi, kosztem nawet identyfikacji z "Kongresowiakami". Kiedy w 1906 r. Polacy weszli do rosyjskiego parlamentu - Dumy, reprezentanci kresowej szlachty odmówili wstąpienia do wspólnego koła z posłami wybranymi w Królestwie. W latach 1918-1922 idea wskrzeszenia Wielkiego Księstwa Litewskiego, zachowującego odrębność, choć związanego federacją z Polską, miała wielu zwolenników. Część z nich zaznaczała w ten sposób historyczną odrębność, wielu widziało szansę uratowania jedności pluralistycznego narodowo i religijnie kraju. Okazało się to jednak niemożliwe w epoce, kiedy narodowa identyfikacja i tożsamość stawała się podstawowym kryterium wyodrębnienia od innych. Rozwijający się ruch litewski pragnął radykalnego oddzielenia od Polski, a także polskiego języka i polskiej kultury, widząc w tym niezbędny warunek wytworzenia kultury własnej. Podobnie wolę całkowitej odrębności manifestowali, i to radykalnie, Ukraińcy w Galicji.
Jest godne zastanowienia, że w polskiej myśli politycznej przed 1914 rokiem refleksja na temat dokonujących się tam procesów była raczej niewielka. Jak pisze Tadeusz Łepkowski dopiero na początku XX w. zaczęto na dobre dostrzegać w Polsce, że Polacy nie graniczą bezpośrednio z Rosjanami, że w pasie terytorialnym między tymi nacjami mieszkają Ukraińcy, Litwini i Białorusini. Jako pierwsi zmianę tę dostrzegli i ogarnęli refleksją niepodległościowi socjaliści. Podobnie jak historycy, publicyści i politycy innych kierunków nie uznawali oni prawa dominacji Rosji na tym obszarze, za naturalne natomiast uznawano prawa Polski, w powołaniu się na granice przedrozbiorowe i wielowiekową tradycję wspólnej państwowości. Snując plany na przyszłość widziano perspektywę albo inkorporacji tych ziem, albo złączenia ich z Polską więzami federacji. Owe koncepcje wielkiego pod względem terytorialnym, federalnego narodo-państwa, obrócone z reguły ku wschodowi, pozostaną żywotne dość długo w różnych obozach politycznych. (...) Wielu patriotów polskich uważało, iż w Europie jest miejsce na silne, wielkie państwo polskie, że zatem Polska może być albo potężna, albo żadna.
>Na wschodnich rubieżach Polacy byli narodem panującym, jeśli nie politycznie, to kulturalnie, tworzyli też warstwę wielkich posiadaczy. W przeciwnej sytuacji znajdowali się na rubieżach zachodnich - zwłaszcza na Śląsku, Warmii i Mazurach, a w znacznym stopniu na Pomorzu. Warstwy wielkich właścicieli ziemskich, a także burżuazji i zamożnego mieszczaństwa tworzyli na tych terenach Niemcy. Polacy należeli do klasy robotniczej, chłopstwa oraz niższych grup drobnomieszczaństwa. Jeszcze pod koniec XIX stulecia silniejsza od ogólnonarodowej była identyfikacja ze społecznościami lokalnymi, określali się więc jako Ślązacy, Kaszubi, Mazurzy i posługiwali właściwymi gwarami. Dążenie państwa pruskiego, wsparte rozlicznymi działaniami nowoczesnej i silnej administracji, do zgermanizowania tej ludności przyniosło niejednoznaczne wyniki. Germanizowały się przeważnie jednostki zdobywające wykształcenie, awansujące w hierarchii społecznej i materialnej, lud pozostawał jednak na poziomie dotychczasowego samookreślenia, na Pomorzu zaś w przeważającej mierze optował za polskością, na Śląsku oddawał głosy w wyborach na polskich kandydatów. Chwila jednoznacznych deklaracji przyszła w latach 1919-1921, kiedy Ślązacy trzykrotnie powstali zbrojnie, żądając przyłączenia do Polski, Kaszubi przyłączeni już do odrodzonego państwa oddawali głosy na polskich kandydatów do Sejmu, ale Mazurzy woleli w plebiscycie 1920 r. zaznaczyć własną odrębność.
Wiek XIX przyniósł więc w ślad za rozbiorami państwa także rozbiór wspólnoty, jaką tworzyli poddani dawnego króla Rzeczypospolitej. Był to proces - jak wspomniałem - w znacznej mierze nieuchronny, choć brak państwa polskiego oraz działania państw zaborczych w znacznym stopniu zdecydowały o jego przebiegu. (Jest bardzo prawdopodobne, że gdyby Rzeczpospolita istniała i modernizowała się zgodnie z powszechnymi tendencjami epoki, musiałaby toczyć na Kresach walkę z narodami dążącymi do samodzielności.)
Fakt rozkładu dawnych więzi łączących wielonarodowe państwo był trudny do przyjęcia i zrozumienia dla świadomych politycznie Polaków. Żyli oni przeważnie w dwóch wymiarach własnej identyfikacji: na co dzień z ojczyzną bliższą (Królestwem, Wielkopolską, Galicją itd.), czasem odwołując się do kształtu ojczyzny sprzed zaborów. Istniało też jednak poczucie identyfikacji pośredniej, jakby próba wytyczania obszaru "centrum" polskości. Nie sposób było pomyśleć o Polsce bez Warszawy i środkowego biegu Wisły. Miał więc Królewiak pewność, że przynależy do tej najbardziej autentycznej Polski. Tak się zresztą potocznie mówiło w XIX wieku o Kongresówce jako o Polsce, przeciwstawionej Litwie, Galicji czy "Księstwu" Poznańskiemu. Stąd zaś wypływał u mieszkańców tej dzielnicy brak jakichkolwiek prowincjonalizmów czy ciągot do obrony własnej autonomii w obrębie wskrzeszonej Polski. Wręcz przeciwnie, Kongresowiacy opowiadać się będą za scentralizowaniem wszystkich prowincji dokoła Warszawy. Roman Wapiński zauważa natomiast postępujące w świadomości wyodrębnianie ziem bliższych i jakby ważniejszych od coraz mniej swojskich dalekich Kresów. Pod koniec epoki zaborów w powszechnej świadomości Polaków do dzielnic właściwej Polski należały Mazowsze, Wielkopolska, Kujawy, Małopolska, Podlasie oraz częściowo Pomorze i Śląsk, a ponadto Lwów "z przyległościami" i Wileńszczyzna. Jednocześnie jednak istniało w polskiej elicie politycznej przekonanie o potrzebie polskiej dominacji na dość dalekich od tego obszaru Kresach, o czym świadczy zarówno tzw. linia Dmowskiego, jak i program federacyjny Piłsudskiego.
Między Zachodem a Wschodem
Okres rozbiorów utrwalił i zaostrzył istniejące już wcześniej dysproporcje w rozwoju ziem Rzeczypospolitej. Ziemie zachodnie, które znalazły się pod panowaniem pruskim, rozwijały się szybciej, pod wieloma względami równolegle z krajami zachodniej Europy. Kresy tkwiły głęboko w strukturach gospodarki postfeudalnej. Kongresówka znajdowała się w fazie pośredniej. Nie bez racji zauważa się linię Wisły jako oddzielającą obszary wpływów zachodnich i wschodnich oraz tereny szybciej lub wolniej przyswajające zmiany cywilizacyjne. W Galicji, położonej na dalekim skraju monarchii habsburskiej, powoli zmieniał się dawny układ społeczny, a i rozwój gospodarczy był niewielki.
Zniesienie pańszczyzny i oczynszowanie chłopów w zaborze pruskim na początku XIX wieku stworzyło podstawę dla ukształtowania się przewagi dużych i dobrze prowadzonych gospodarstw rolnych. Plony dwukrotnie tu przewyższały zbiory uzyskiwane w Kongresówce, a koniec XIX wieku przyniósł szybkie wyposażanie rolnictwa w maszyny. Wcześniej już zanikły chaty drewniane, chłopi budowali domy i budynki gospodarskie z cegły. Postęp w rolnictwie szedł z zachodu na wschód - z Wielkopolski i Pomorza do północno-zachodniej części Królestwa, dalej do pozostałej części Królestwa, wreszcie stamtąd na wschód. Tempo owego postępu było jednak uzależnione od zmian w sytuacji prawnej chłopa i związanego z tym sposobu gospodarowania. Zniesienie pańszczyzny i uwłaszczenie chłopów nastąpiło w Galicji w 1848 r., w zaborze rosyjskim dopiero w 1864 r. Zasady przeprowadzonej reformy nie sprzyjały jednak powstawaniu zdrowych gospodarstw rolnych, a niewielki stopień rozwoju przemysłu nie pozwalał miastom wchłonąć nadmiaru ludności wiejskiej. Wielkim problemem społecznym w Galicji i zaborze rosyjskim stawał się więc chłopski głód ziemi, której ogromne obszary pozostawały we władaniu stosunkowo nielicznych rodzin ziemiańskich. Na całym obszarze Rzeczypospolitej na początku XX wieku gospodarstwa małorolne (do 5 ha) obejmowały 23% obszaru, choć stanowiły 57% ogółu gospodarstw wiejskich. Gospodarstwa średniorolne (5-20 ha) obejmowały 41% obszaru, stanowiąc 31% liczby gospodarstw. Gospodarstwa duże (ponad 20 ha) zajmowały 36% obszaru i tworzyły 12% ogółu. Najwięcej gospodarstw karłowatych istniało w Galicji, tam też najsilniej zaznaczył się konflikt wieś-dwór, tam również zrodził się ruch ludowy.
Na przełomie XIX i XX wieku nadal większość ludności mieszkała na wsi, choć zwłaszcza ostatnie dziesięciolecia przyniosły postęp urbanizacji. W połowie stulecia 76% ludności Kongresówki mieszkało na wsi, pięćdziesiąt lat później 57%. W Wielkopolsce procent ludności wiejskiej zmalał w tym czasie z 66 do 54%. Zapóźnienia nadrabiała Galicja, gdzie w połowie stulecia w miastach żyło jedynie 5,4% mieszkańców, około 1900 r. zaś już 20%. Zdecydowanie rolniczy charakter zachowywały Kresy (73% ludności wiejskiej), wyraźnie przemysłowy - Górny Śląsk (58% ludności miejskiej). Proporcje między mieszkańcami miast i wsi, czyli stopień urbanizacji kraju to jeden z podstawowych mierników poziomu rozwoju. Można więc ocenić, że pod tym względem zachodnia Polska znajdowała się na poziomie rozwoju Francji. Wschodnia Kongresówka i Galicja, nie mówiąc już o Kresach, zachowywały jednak zdecydowanie rustykalny charakter, mimo promieniowania miast o długiej historii i ogromnym potencjale kulturalnym - Krakowa i Lwowa w Galicji oraz Wilna na Litwie.
Innym wskaźnikiem rozwoju jest potencjał przemysłowy. Szczególną dynamikę wzrostu wykazywał przemysł Kongresówki, skoncentrowany w okręgu łódzkim, warszawskim, Zagłębiu Dąbrowskim oraz Zagłębiu Staropolskim. Wartość produkcji przemysłowej Królestwa Polskiego rosła od 8 mln rubli w 1840 r. do 41 mln w 1860 r., po czym gwałtownie w dwudziestoleciu 1870-1890 - ze 123 do 216 mln i wręcz lawinowo w następnych dziesięcioleciach, osiągając wartość 600 mln rubli w 1900 i 860 mln w 1910 r. Kongresówka była największym centrum przemysłowym Cesarstwa Rosyjskiego, skutecznie konkurującym z okręgiem moskiewskim. Wytwarzano tu i eksportowano na rynek rosyjski wyroby włókiennicze (ok. 40% produkcji przemysłowej Królestwa), hutnicze, metalowe i maszyny, a także artykuły spożywcze. Eksport z Królestwa w coraz większym stopniu kierował się na wschód (40% w 1870 i 77% w 1900 r.), co służyło nieraz (m.in. Róży Luksemburg) do sformułowania tezy o zależności rozwoju Królestwa od rynku rosyjskiego, a zatem "organicznym wcieleniu" Kongresówki do rosyjskiego organizmu ekonomicznego. Tymczasem Andrzej Jezierski przywołuje dawne badania (z 1923 r.) ukraińskiego historyka, który wykazał, że produkcja tekstylna Kongresówki dominowała w zachodnich guberniach cesarstwa, a więc na dawnym obszarze Rzeczypospolitej, a także na Kaukazie, natomiast na rdzennych obszarach Rosji istniała równowaga lub przewaga produkcji okręgu moskiewskiego. Świadczyć to może o utrzymywaniu się więzi ekonomicznych na dawnym obszarze Rzeczypospolitej, choć trudno też zaprzeczyć tezie o znaczeniu rynku Rosji właściwej dla rozwoju polskiego przemysłu.
Największy ośrodek przemysłowy ziem polskich powstał na Górnym Śląsku w oparciu o złoża węgla. Był to na początku XX wieku najpotężniejszy ośrodek przemysłowy między Zagłębiem Donieckim a Zagłębiem Ruhry. W 1852 r. wydobywano tu 1,4 tys. ton węgla, w 1872 r. ponad 7 tys. ton. Po zjednoczeniu Niemiec i otworzeniu się nowych rynków zbytu produkcja zaczęła rosnąć gwałtownie - do 16,4 tys. ton węgla w 1892 oraz 41,5 w 1912 r. Równolegle rozwijało się hutnictwo, dając 290 tys. ton surówki żelaznej w 1872 i ponad milion ton w 1912 r. Na Śląsku wytwarzano też cynk i ołów.
Przemiany gospodarcze, w tym rozwój przemysłu, powołały do życia nowe grupy społeczne: właścicieli wielkich kapitałów inwestowanych w przemysł i handel, czyli burżuazję, grupy pracowników umysłowych obsługujących te przedsiębiorstwa oraz robotników. Jeśli liczebność pierwszych grup wahała się w granicach kilkudziesięciu tysięcy, to klasa robotnicza reprezentowała znaczny potencjał liczebny, osiągając w 1914 r. około 600 tysięcy. Wykazywała też ogromną dynamikę społeczną, zwłaszcza w Kongresówce, o czym świadczy tzw. bunt łódzki 1892 r. czy determinacja w czasie rewolucji 1905-1907 roku. Procesy deklasacji drobnego ziemiaństwa wytworzyły warstwę inteligencji, która choć stosunkowo nieliczna, stała się twórcą nowych idei, nowoczesnego rozumienia polskości, zainicjowała masowe w przyszłości ruchy polityczne.
Formułowana niekiedy w przeszłości teza, że okres zaborów przyczynił się do gospodarczego zapóźnienia Polski, byłaby trudna do udowodnienia. Przeciwnie, rozległe rynki Rosji lub Niemiec pobudzały i umożliwiały rozwój przemysłu. Jednocześnie jednak powstawało zjawisko groźne - zależności od owych rynków i zrastania się z nimi, kosztem interesów gospodarczych innych ziem dawnej Rzeczypospolitej. Ustanowienie przez Bismarcka granicy celnej, chroniącej Niemcy przed napływem taniego zboża z Rosji, stworzyło koniunkturę dla polskiego rolnictwa w zaborze pruskim, umożliwiając osiąganie znacznych dochodów, choć godziło w interesy folwarków polskich w Królestwie i na Ukrainie.
Na progu XX wieku pod względem ekonomicznym każdy z zaborów był głęboko zintegrowany z resztą zaborczego państwa, a nakładało się na to jeszcze poczucie silnej odrębności od Polaków zza kordonu, mocne związki kulturowe ze społeczeństwami Niemiec, względnie Rosji, czy tym bardziej Austrii. Stosunki codzienne, praca zarobkowa, drogi awansu, kształt prawa i wiele innych spraw, które składają się na życie człowieka, wyglądały zupełnie inaczej w każdym z zaborów, a zatem oddalały od dzielnic położonych za kordonem. Trwająca od trzech pokoleń odmienność doświadczeń musiała rodzić poczucie obcości, które przezwyciężała jedynie wspólna kultura i dominująca religia. Kult Matki Boskiej Częstochowskiej miał charakter ponadzaborowy i był silniejszy od "konkurencyjnego" kultu Matki Boskiej Ostrobramskiej, dominując zwłaszcza na Kresach. Wśród pielgrzymów do Częstochowy od 2,5 do 20% pochodziło spoza zaboru rosyjskiego. Niemniej jednak, jak pisał pamiętnikarz: Dla szarego człowieka w Królestwie wyjazd do Krakowa czy Poznania lub Zakopanego był poważnym problemem. Łączyły się z tym kłopotliwe zabiegi celem uzyskania paszportu zagranicznego itp. (...) Mieszkańcom Galicji podróż do Warszawy wydawała się trudniejsza aniżeli do Paryża czy Rzymu. Autor innych wspomnień zauważa: Małe miasto - Gniezno - żyło własnym życiem. Stolicą był dlań Poznań; wyjątkowo ktoś z mieszkańców Gniezna jeździł do Berlina lub Wrocławia, a odległa "zagraniczna" Warszawa była zupełnie niemal nieznana.
Brak woli podróżowania był cechą powszechną. Życie toczyło się w ramach jednej wsi, jednej dzielnicy miasta, mało kto pragnął odmiany. Jeszcze pod koniec XIX wieku w obrębie tej samej wsi zawierano 90% małżeństw, a nawet wśród ziemian na Ukrainie 70% nowożeńców pochodziło z tej samej guberni. Roman Wapiński przytacza pamiętnik z końca XIX wieku, którego autor zaświadcza, że znał wielu ludzi, którzy przez całe lata nie opuszczali warszawskiej Starówki. Tę stabilizację zaczęły burzyć dopiero kapitalistyczne przemiany, a wraz z nimi, powstawanie licznych i relatywnie tanich możliwości podróżowania. W ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku ziemie polskie pokryły się stosunkowo rozległą siecią linii kolejowych, niezbędnych do transportu towarów. Najwięcej ich zbudowano w zaborze pruskim, ale także w Galicji i w zaborze rosyjskim. Miały służyć przewozom przede wszystkim w obrębie państw zaborczych, stąd np. z Warszawy do Poznania trzeba było jechać przez Toruń, a do Lwowa przez Kraków. Koleje ogromną rolę odegrały także w komunikacji między obywatelami tego samego kraju, Polakami z danego zaboru. Dzięki powstaniu linii kolejowych możliwy był zjazd delegatów chłopskich w Rzeszowie w 1895 r., który dał początek Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, lub chociażby powstanie turystyki, a więc możliwości poznawania własnego kraju i jego przeszłości. Oblicza się, że w 1900 r. koleje Królestwa przewiozły około 10 milionów ludzi.
Poruszenie nieruchomego dotąd społeczeństwa, poznawanie kraju dzięki podróżom przyspieszało budzenie się świadomości narodowej i wspólnoty ponad granicami zaborczymi. Wielu młodych ludzi z Kongresówki uda się, zwłaszcza po rewolucji 1905 r., do Galicji, by tam kontynuować naukę. Wśród Polaków zaboru austriackiego znajdą chętnych partnerów do wspólnych przedsięwzięć. Galicja stanie się także bazą politycznego oddziaływania dla narodowych demokratów oraz socjalistów, stąd wysyłających swe druki do nielegalnego kolportażu w zaborze rosyjskim.
Wspomniane trzy stronnictwa polityczne - PPS, Narodowa Demokracja i PSL - powstałe w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, określą kształt sceny politycznej w pierwszej połowie XX wieku i stworzą idee żywotne, przynajmniej po części, do naszych dni. Usuną też wkrótce w cień, potem zupełnie wyeliminują z życia politycznego, nurty dominujące w polskiej polityce XIX wieku - konserwatystów i liberalnych demokratów. Sukces będą zawdzięczać odwołaniu się do nowych dynamicznych warstw społecznych - inteligencji, klasy robotniczej, także drobnomieszczaństwa, w przypadku ludowców zaś - do chłopów. Potrafią zdefiniować, względnie przekonująco określić, interesy tych warstw. Potrafią bardziej dynamicznemu społeczeństwu przedstawić dynamiczne idee: walki o niepodległość względnie obrony interesu narodowego ponad podziałami zaborowymi. Historii politycznej Polski w XX wieku nie można przedstawić inaczej, niż sięgając do początku działalności tych trzech stronnictw.
*
Piotr Wandycz, autor znakomitej syntezy dziejów polskich XIX wieku podkreśla wielostronne zróżnicowanie dzielnic i regionów dawnej Rzeczypospolitej. Pod względem ekonomicznym dominował zabór pruski ze 113 dol. rocznego dochodu na jednego mieszkańca, korzystnym bilansem handlowym, 1 km linii kolejowych na 8,5 km2 i jednym uczniem na 5 mieszkańców. Kongresówka miała 63 dol. dochodu na głowę, korzystny bilans handlowy, 1 km torów na 36,5 km2 i jednego ucznia na 28 mieszkańców. Roczny dochód w Galicji wynosił 38 dol., bilans handlowy był niekorzystny, ale 1 km linii kolejowej przypadał na 19,5 km2, a jeden uczeń na 6 mieszkańców. Przywództwo polityczne sprawowała Kongresówka, wielokrotnie manifestując wolę polskiej niepodległości, po raz ostatni w czasie rewolucji 1905 roku. Tu także najmocniej rozwinęła się polska inteligencja wraz z własnym etosem, a także klasa robotnicza świadoma swej odrębności. W Kongresówce kształtowały się nurty polityczne o ogólnopolskim charakterze, które odegrały najważniejszą rolę w wybiciu się kraju na niepodległość i dominowały potem w życiu publicznym Drugiej Rzeczypospolitej. Autonomiczna Galicja była piemontem kulturalnym. Tu działały jedyne przed 1914 rokiem polskie uniwersytety, rozwijała się myśl naukowa, ukazywały się dzieła wielkiej literatury. Galicja dostarczyła przyszłej Rzeczypospolitej kadrę doświadczonych parlamentarzystów, licznych działaczy samorządowych, administratorów, prawników. Bez tej kadry, wykształconej przez pół wieku autonomii i parlamentaryzmu, budowa demokratycznego państwa po 1918 roku byłaby znacznie trudniejsza.
Andrzej Friszke - ur. 1956, dr historii. Adiunkt w Instytucie Studiów Politycznych PAN,
od 1982 redaktor działu historycznego "Więzi". Autor m.in. "O kształt
Niepodległej" (1989), "Opozycja polityczna w PRL 1945-1980" (1994),
"Polska Gierka" (1995), "Oaza na Kopernika. Klub Inteligencji Katolickiej
1956-1989" (1997). Mieszka w Warszawie.