Jacques de Saint Victor
Niewidoczna siła
Mafia w społeczeństwach demokratycznych
2015
(...)
Bankierzy Pana Boga i pierwsze przestępcze raje
W latach 1960-1970 kapitałem pochodzącym z handlu narkotykami, zgromadzonym przez mafijne organizacje, można było dysponować wyłącznie pod warunkiem, że włączyło się go do legalnego obiegu. Wyjątek stanowiły specyficzne obszary, jak zakup broni lub gaże płatnych zabójców. Miliardy dolarów, których nie można było włożyć w działalność gospodarczą, nie przynosiły żadnego pożytku. Głównym problemem wielkich przestępczych organizacji stało się pranie brudnych pieniędzy. Postanowiono zatem skorzystać z rajów podatkowych, które powstały zresztą w zupełnie innym celu. "Jurysdykcje odmawiające współpracy", stworzone w końcu XIX wieku, umożliwiały wielkim fortunom uniknięcie dwóch nowych podatków, wprowadzonych w celu złagodzenia skutków "dzikiego kapitalizmu", mianowicie podatku dochodowego od osób fizycznych i prawnych. Prawnicy z wielkich anglosaskich firm natychmiast zasugerowali swojej majętnej i szanownej klienteli sposób obejścia państwowego prawodawstwa, polegający na skorzystaniu z terytoriów o niższych stawkach podatkowych. Wtedy właśnie powstała moda na Karaiby (Bahamy lub Panamę), miejsca o wygodnej lokalizacji dla nowojorskich magnatów. Raje podatkowe bardzo szybko przyciągnęły nie tylko indywidualnych bogaczy, lecz także wielkie przedsiębiorstwa. W 1937 roku komisja śledcza powołana przez Izbę Reprezentantów ujawniła, że wśród osób uciekających od podatku znaleźli się między innymi szefowie firm Dupont de Nemours, US Steel, General Motors. Po kryzysie w 1929 roku przywódcy wielkich zachodnich krajów postanowili zwalczać te praktyki, stosując system kontroli przepływu kapitałów. W obliczu krachu finansowego zaczęto lepiej rozumieć konieczność pewnej przejrzystości w działalności międzynarodowej. Miała ona zapobiec powstaniu podobnej sytuacji w przyszłości. Liczne państwa pospieszyły jednak na pomoc wielkim fortunom. Szwajcaria, bezpieczny kraj dla kapitału, gdzie francuscy emigranci ukrywali swój majątek podczas epoki terroru, pierwsza ofiarowała swoje usługi nowym uciekinierom podatkowym. Wymyśliła tajemnicę bankową w związku ze śledztwem prowadzonym przez francuski urząd skarbowy, które ujawniło w 1934 roku listę wysoko postawionych osobistości ukrywających majątek w szwajcarskich bankach. Wśród podejrzanych znajdowali się były minister Kartelu Lewicy, minister pracy w rządzie Clemenceau, senatorzy, właściciele wielkich przedsiębiorstw, takich jak Peugeot, Coty, Levitan, kilku generałów, a nawet dwóch biskupów... Pragnąc przeszkodzić francuskiemu wymiarowi sprawiedliwości w ściganiu bogatych oszustów, Szwajcaria przegłosowała pospiesznie w 1934 roku ustawę bankową, która wprowadziła sławetną tajemnicę w artykule 47. W ślady Szwajcarii bardzo szybko poszły liczne kraje lub niezależne terytoria: Bahamy, Liechtenstein, Tanger, Bejrut, Montevideo i tak dalej. W przeddzień II wojny światowej wielkie fortuny w legalny sposób przestały podlegać prawu ustanowionemu przez państwo.
Kiedy mafie poznawały mechanizm rządzący międzynarodowym rynkiem finansów, zafascynowała je możliwość zatajenia źródła brudnych pieniędzy, jaką oferował system. Pierwszym, który postanowił z tego skorzystać, był "sponsor" amerykańskiej Cosa Nostry, Meyer Lansky. Z początku trudno mu było uwierzyć, że przepisy mogą dopuszczać taką nieprzejrzystość prawną. Lecz przy okazji rozpoznawczej ekspedycji, która, jak widzieliśmy, zawiodła go w 1949 roku do Europy, zatrzymał się w Szwajcarii. Zasięgnął tam języka u wybitnych bankierów, którzy zapewnili, że może wyprać miliardy uzyskane z gier hazardowych i z handlu narkotykami. Wystarczyło stworzyć w Szwajcarii labirynt finansowy składający się z wielu tajnych kont numerycznych. Meyer Lansky nie krył entuzjazmu i wkrótce stał się stałym klientem szwajcarskiego systemu bankowego, dzięki któremu zszedł z oczu amerykańskim władzom. Mafioso bronił jednak tylko interesów amerykańskiej Cosa Nostry. Pierwszą osobą, która oferowała swoje usługi mafii w Europie, był finansista sycylijskiego pochodzenia Michele Sindona, uznany przez magazyn "Fortune" za "jednego z najbardziej genialnych ludzi interesu na świecie"! W odróżnieniu od Lansky'ego, Sindona nie był członkiem mafii, do jego przyjaciół zaliczali się najwięksi tego świata, wśród nich prezydent Richard Nixon, przyszły premier Giulio Andreotti, David Kennedy (nienależący do klanu Kennedych), rodziny demokratów, wpływowy lider republikanów oraz papież Paweł VI. Właśnie dzięki przyjaźni z głową Kościoła katolickiego Sindona stał się "najbardziej zaufanym doradcą Watykanu", jak odnotowała parlamentarna komisja śledcza. Wkrótce będzie nazywany "bankierem Pana Boga".
Nikomu nie przeszło przez myśl, że "przebojowy finansista", jak się o nim mówiło we Włoszech, zainicjuje przewrotny proceder, do którego wciągnie zarówno przywódców Chrześcijańskiej Demokracji, jak i tajne służby, bank Watykanu, masońską lożę P2 i mafię. Razem z kolegą Roberto Calvim stworzył jeden z najbardziej obiecujących scenariuszy rozwoju, który sprawdzi się po upadku muru. Zgodnie z nim przestępcza finansjera robi interesy z mafią, sama do niej nie należąc. Michele Sindona był swego rodzaju wizjonerem, geniuszem zła.
Od banku nazistowskiego do banku watykańskiego
Sindona zetknął się z zorganizowaną przestępczością już na samym początku zawodowej kariery. Urodzony w 1920 roku w Patti w pobliżu Mesyny, młody Sycylijczyk zamieszkał po wojnie, w 1946 roku, w Mediolanie, gdzie był doradcą podatkowym. Dość szybko poznał mechanizm prania pieniędzy, który polegał między innymi na ukrywaniu majątku bogatych mediolańskich rodzin w Szwajcarii lub w Liechtensteinie. Eksperci od przestępstw finansowych twierdzą, że dzięki kontaktom z tajnymi służbami aliantów, którzy wylądowali na Sycylii w 1943 roku, Sindona posiadł wyjątkową wiedzę w tej dziedzinie. Pracował wówczas w urzędzie skarbowym i utrzymywał kontakty z otoczeniem bossa Calogero Vizziniego, któremu pomagał w potajemnym handlu bronią między frakcją niepodległościową a alianckimi służbami. Niektórzy amerykańscy agenci wywiadu, których poznał Vizzini, stali się specjalistami od prania pieniędzy. Ich zadaniem w roku 1945 było odnalezienie wojennych łupów zagarniętych przez nazistów. Jednak według Johna Loftusa, byłego szefa amerykańskiego biura do spraw poszukiwania nazistowskich przestępców, niektórzy z nich korzystali ze swojej wiedzy, aby zawłaszczyć majątek nazistów i po zakończeniu światowego konfliktu umieścić go w Szwajcarii. Operacje te pozostają jedną z białych plam w historii II wojny światowej, tym bardziej że mamy do dyspozycji bardzo rozproszone źródła. Staramy się powoływać na wiarygodne relacje, mimo że niektórzy specjaliści przychylają się do bardziej spektakularnych koncepcji *[Te zdumiewające hipotezy opisują Mark Aarons, John Loftus, Des nazis au Vatican. W 1945 roku Allen Dulles, przyszły pierwszy dyrektor CIA, został oskarżony przez amerykańskie Ministerstwo Finansów o pranie pieniędzy z banku nazistowskiego na Węgrzech poprzez transferowanie ich do Szwajcarii.].
W 1941 roku, gdy Stany Zjednoczone przystąpiły do światowego konfliktu, łączyły je nadal liczne finansowe więzy z Niemcami hitlerowskimi. Zmuszone były zamknąć wszystkie bankowe filie w Europie oprócz dwóch: Morgan & Co i Chase Manhattan, które cieszyły się specjalnymi względami Deutsche Bank. Ta sytuacja umożliwiła przepływ kapitałów między Ameryką i Europą podczas całej wojny. Między finansistami przeciwnych obozów istniało coś na kształt tajnego porozumienia, aby mimo trwającego konfliktu utrzymać swobodny przepływ kapitału. Niektórzy finansiści niemieccy, specjaliści od prania pieniędzy, mieli zatem doświadczenie we współpracy z aliantami. W archiwach procesu norymberskiego najczęściej występuje nazwisko doktora Hermanna Josefa Absa. W 1945 roku raport Biura Wojskowego Zarządu Okupacyjnego Gubernatora Stanów Zjednoczonych na Niemcy (OMGUS) dotyczący Deutsche Bank umieszczał Absa na liście zbrodniarzy wojennych. Do klęski Trzeciej Rzeszy był on szanowanym finansistą, członkiem zarządu wielkich spółek, chociażby IG Farben. Mimo że brał udział w przejmowaniu niektórych żydowskich banków, nie był fanatykiem ani aktywnym nazistą: był praktykującym katolikiem i przypisywano mu nawet kontakty z niektórymi członkami niemieckiego ruchu oporu. Podczas ekspropriacji Żydów, jak w przypadku banku Mendelssohna, działał przede wszystkim jako pełnomocnik troszczący się o żydowskie mienie, za co w listopadzie 1942 roku atakowała go nazistowska prasa. Po wojnie będzie się to oczywiście liczyło na jego korzyść.
W 1944 roku nazistowski dygnitarz Martin Bormann zdał sobie sprawę, że Trzecia Rzesza nie wygra wojny. W związku z tym rozważał przekazanie części nazistowskich pieniędzy za granicę, aby w odpowiednim momencie odzyskać zgromadzony majątek. Prawdopodobnie zwierzył się z tych planów podczas sympozjum, które odbyło się 10 sierpnia 1944 roku w hotelu Rotes Haus w Strasburgu. Jego pomysł był prosty: poradzić przemysłowcom, aby w oczekiwaniu na lepsze czasy przekazali maksimum kapitałów za granicę, najlepiej do Argentyny *[Stąd pochodzi legenda o skarbie nazistowskim i sieci Odessa (organizacji na rzecz uwolnienia byłych członków SS), kierowanej po wojnie przez Otto Skorzeny'ego.]. W tym celu należało się uciec do pomocy specjalistów od ukrywania majątku, aby aliancki wymiar sprawiedliwości nie wytropił jego pochodzenia. Wymagało to pewnej liczby skomplikowanych operacji prania pieniędzy. Według zeznania na procesie norymberskim Bormann zwrócił się między innymi do Deutsche Bank, gdzie od roku 1938 zagranicznymi aktywami banku zajmował się doktor Abs. Pod koniec wojny doktor odbył kilka podróży do Szwajcarii. Oskarżony o przestępstwa wojenne po upadku Trzeciej Rzeszy, z czasem został finansowym doradcą w brytyjskiej strefie okupacyjnej w Niemczech. W lutym 1948 roku został zakwalifikowany do kategorii V, co było równoznaczne z oczyszczeniem ze wszystkich zarzutów. Dzięki zdolnościom w dziedzinie finansów i znajomości z kanclerzem Adenauerem stanie się kluczową postacią w gospodarczej i finansowej odbudowie Niemiec. Mimo to, słusznie czy niesłusznie, pozostanie na zawsze postacią kontrowersyjną. Jeszcze w 1966 roku amerykańska senacka komisja śledcza uzna Absa za jednego z twórców niemieckich instytucji finansowych podczas wojny, podkreślając zarazem jego udział w niemieckich staraniach o odzyskanie skonfiskowanego mienia po 1945 roku. Miał również należeć do grupy bankierów, którzy usiłowali chronić zagraniczne inwestycje Niemiec podczas II wojny światowej.
Po zakończeniu światowego konfliktu Michele Sindona miał podobno nawiązać kontakt ze wspomnianą grupą finansistów dzięki swoim stosunkom z alianckimi służbami. Tymczasem Abs, mianowany kawalerem Zakonu Grobu Bożego, został doradcą Watykanu. Swoim kompetencjom zawdzięczał nawet nominację do czteroosobowej watykańskiej komisji śledczej, powołanej po krachu banku Ambrosiano. Komisja spotkała się z potępieniem społeczności żydowskiej, która drwiła z faktu, że bankier Hitlera może prowadzić śledztwo w sprawie bankiera Pana Boga! Było to niesprawiedliwe, ponieważ doktor Abs nigdy nie był nazistą. Najbardziej zaskakujące było to, że człowiek przezwany bankierem Hitlera okazał się wzorowym bankierem Pana Boga. Bądź co bądź Sindonie zdobycie tej upragnionej pozycji zajęło wiele lat. W 1952 roku, kiedy był jeszcze tylko obrotnym doradcą podatkowym, Sindona odbył decydującą podróż do Ameryki, gdzie przez agentów wywiadu poznał wpływowych biznesmenów, między innymi Daniela Porca, który pozostał mu wierny aż do samego końca, oraz członków Partii Republikańskiej, między innymi Richarda Nixona i Davida Kennedyego. Sindona poszedł jeszcze dalej. Nawiązał w Nowym Jorku kontakty z lokalną mafią. Od tej pory włoski finansista grał na dwa fronty, stając się cenionym pośrednikiem sycylijsko-amerykańskiej mafii. Kiedy boss Joe Adonis został deportowany z USA i zamieszkał w Mediolanie, skąd kierował przemytem narkotyków, Michele Sindona został jego doradcą podatkowym. W roku 1959 z jego usług postanowiła korzystać rodzina Vito Genovesego. Mając takie kontakty, Sindona powrócił do Włoch, gdzie zacieśnił stosunki z wieloma przedstawicielami amerykańskich interesów na Półwyspie Apenińskim. Związał się z byłym szpiegiem OSS, agencji, która kierowała operacjami tajnych służb alianckich na terenie Włoch z terytorium Szwajcarii. Był on przedstawicielem uznanego londyńskiego Hambros Bank we Włoszech. Dzięki temu Sindona zaczął się obracać wśród wielkiej międzynarodowej finansjery, jak Jocelyn i Richard Hambrowie, sir Evelyn de Rothschild oraz książę Massimo Spada. Ten ostatni - przebojowy finansista i ówczesny dyrektor Instytutu Dzieł Religijnych (IOR), watykańskiego banku - odegra bardzo ważną rolę w karierze Michele Sindony.
Z końcem 1960 roku książę Spada przekazał większość udziałów IOR-u w małym prywatnym banku, Banca Privata Finanziaria, holdingowi stworzonemu przez Sindonę w 1950 roku w Liechtensteinie, Fasco AG, który stanie się podstawą tajnego imperium Sindony *[W 1964 roku książę Spada opuścił IOR i został wiceprezesem Banca Privata Finanziaria]. Transakcję umożliwiło poparcie Continental Illinois Bank, kierowanego przez Davida Kennedy'ego i służącego w owym czasie jako przykrywka dla niektórych operacji CIA. Dzięki temu posunięciu Sindona zaistniał jako bankier. Zacieśnił kontakty z kardynałem Mediolanu Giovannim Battistą Montinim, który w czerwcu 1963 roku zostanie papieżem Pawłem VI. Ta nominacja przyspieszyła karierę Sindony. Stosunki z Watykanem ułatwiły mu przejęcie wielu instytucji kredytowych, między innymi Banca Unione w 1968 roku czy Finabanku w Genewie. Sindona kupował również przedsiębiorstwa, nieruchomości i sieci hotelowe we Włoszech, Szwajcarii, Stanach Zjednoczonych i oczywiście w wielu rajach podatkowych. Ale pragnął być przede wszystkim bankierem - zwykł mawiać, że "przedsiębiorstwa się kupuje i sprzedaje, ale banki się kupuje i zachowuje". W tym czasie "Business Week" okrzyknął go "najgenialniejszym włoskim finansistą po wojnie".
W rzeczywistości Sindona stosował nieczyste metody. Przeprowadził liczne operacje finansowe z wykorzystaniem depozytów powierniczych, co było zabronione. Mając we Włoszech potężnych protektorów, uznał, że nie musi się liczyć z jakimikolwiek przepisami. Utrzymywał kontakty ze światem wywiadu, stał się zaufanym generała Vito Micelego, szefa włoskich służb specjalnych (SID). Niekiedy pracował również dla CIA. Na przykład wtedy, gdy należący do Sindony Finabank przekazał cztery miliony dolarów dla greckich pułkowników na krótko przed zamachem stanu 21 kwietnia 1967 roku *[Pożyczka w wysokości czterech milionów dolarów była w istocie przyznana 21 kwietnia 1967 roku przez Finabank za pośrednictwem Helleniki Tekniki, spółki powiązanej z pułkownikami, uczestnikami puczu]. Równocześnie banki Sindony prały pieniądze pochodzące z handlu narkotykami. 1 listopada 1967 roku biuro Criminalpol w Rzymie stwierdziło, że Michele Sindona jest zamieszany w przemyt narkotyków na szeroką skalę między Włochami i Nowym Jorkiem, pośrednicząc między rodzinami Bontade i Inzerillo z Sycylii a rodziną Gambino w Nowym Jorku *[Ścisłe związki między Sindoną i rodzinami mafijnymi z Palermo i Nowego Jorku będą potwierdzone przez jego upozorowane porwanie w 1979 roku]. Zarzut trafił w próżnię. Czy dlatego, że republikański kandydat Richard Nixon został prezydentem Stanów Zjednoczonych? Niektórzy tak uważają, ale nie potrafią tego udowodnić. Był to szczytowy okres działalności Sindony, gdyż Nixon był wspólnikiem kancelarii prawnej Nixon, Mudge, Rose, Guthrie and Alexander, z której usług Sindona korzystał w Stanach Zjednoczonych. Jego przyjaciel David Kennedy został mianowany sekretarzem skarbu, a John Mitchell, inny wspólnik kancelarii prawnej, został attorney general, czyli amerykańskim odpowiednikiem ministra sprawiedliwości. Ten ostatni będzie później odbywał karę więzienia za udział w aferze Watergate. Dzięki tym potężnym protektorom Michele Sindona stał się największym finansistą po obu stronach Atlantyku.
W tym samym roku, dzięki wyjątkowym okolicznościom, dostał się również do finansowej sfery Watykanu. W 1968 roku włoskie państwo postanowiło położyć kres zwolnieniom państwa watykańskiego z podatku od zysków z posiadanych akcji. W odpowiedzi Paweł VI podjął decyzję o zmianie strategii inwestycyjnej Watykanu, przekierowując inwestycje z rynku włoskiego na międzynarodowy, zwłaszcza rynek eurodolarów *[Słowo nie powinno wprowadzać w błąd; chodzi o depozyty złożone w dolarach poza granicami Stanów Zjednoczonych lub o wszelkie inne dewizy przechowywane poza krajem je emitującym. Ten wybieg księgowy, który pojawił się pod koniec lat pięćdziesiątych XX wieku w City, oznacza początek działalności offshore współczesnej finansjery]. Krótko potem papież postawił na czele IOR-u swojego byłego ochroniarza biskupa Paula Marcinkusa, Amerykanina urodzonego w Cicero w pobliżu Chicago (mieście Ala Capone), który nie miał najmniejszego doświadczenia w sprawach finansowych. Papież doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale chciał mieć zaufanego człowieka, który przeprowadzałby operacje IOR-u, opierając się na doświadczeniu Michele Sindony. Oszust finansowy i nowy prezes IOR-u, który wkrótce w Kurii zyska przydomek Gorilla za względu na swoje maniery, szybko się dogadali. Od tej pory imperium Sindony i bank watykański połączyły ciemne interesy. Sindona prowadził niezwykle zyskowne operacje zagraniczne w imieniu watykańskiego banku za pośrednictwem należącej do niego spółki Fasco AG w Liechtensteinie. Spółka kontrolowała co najmniej pięć banków oraz sto dwadzieścia pięć firm w jedenastu krajach; dzięki IOR-owi, który nie podlegał kontroli włoskiego wymiaru sprawiedliwości, można było bezpiecznie przekazywać za granicę brudne pieniądze *[Dzięki poparciu Marcinkusa Michele Sindona uzyskał również kontrolę nad Immobiliare, spółką zajmującą się nieruchomościami Watykanu.].
Fenomen Sindony polegał na tym, że potrafił on wykorzystać eksterytorialny status IOR-u do prania pieniędzy, zwłaszcza w handlu narkotykami. Jego kluczową rolę w tym procederze ujawniła komisja parlamentarna do walki ze zorganizowaną przestępczością w USA, powołana za prezydentury Reagana w 1983 roku. Komisja do zwalczania przestępczości, której przewodniczył James Harmon, nie uważała Michele Sindony za głównego międzynarodowego eksperta od recyklingu brudnych pieniędzy, lecz za głównego finansistę od przeprowadzania transakcji w imieniu mafii. Począwszy od 1970 roku, prowadził tę działalność wspólnie z innym finansistą ryzykantem, bardziej dyskretnym i mniej niefrasobliwym, lecz równie ambitnym Roberto Calvim, prezesem banku Ambrosiano w Mediolanie. Podobnie jak Sindona, był on blisko związany z Watykanem. Calviego również zaczęto nazywać "bankierem Pana Boga", co w końcu zaczęło drażnić Sindonę. Zawiść stała się przyczyną wojny na śmierć i życie, która odsłoniła kulisy przestępczych działań finansowych. Przytoczone fakty mogą się wydawać tak niewiarygodne, że niezbędne jest powołanie się na źródła. Niniejsza relacja opiera się wyłącznie na oficjalnych dokumentach, protokołach parlamentarnych komisji śledczych (na temat bankructwa Sindony, loży P2, afery Moro i tak dalej) oraz dokumentach prawnych, często niepublikowanych wynikach licznych, prowadzonych po cichu dochodzeń, które między innymi doprowadziły do wydania w Rzymie 6 czerwca 2007 roku wyroku w sprawie zabójstwa Roberto Calviego (utrzymano go przed sądem apelacyjnym 7 maja 2010 roku). Decyzje wymiaru sprawiedliwości, wydane przeszło dwadzieścia lat po tragicznych wydarzeniach, przeszły na ogół bez echa, lecz stanowią oficjalną rekonstrukcję krachu
banku Ambrosiano, rywalizacji Sindony z Calvim i uwikłania watykańskich finansów w nielegalny handel na międzynarodowych rynkach. Orzeczenia sądu pozwalają uchwycić powiązania faktów w sposób bardziej obiektywny niż obfita literatura na temat bankierów Pana Boga, gdzie albo się ich oczernia, albo czasami usprawiedliwia.Sindona i Calvi: dwa skorpiony w jednej butelce
Michele Sindona i Roberto Calvi reprezentowali nowy typ przestępczej finansjery i stali się symbolem jej wielokierunkowej ekspansji oraz sieci kontaktów w najwyższych kręgach władzy kapitalistycznego społeczeństwa. Tajny pakt, który zawarli, doprowadził ich do zguby - każdego w inny sposób. Roberto Calvi, którego ciało zawisło pod londyńskim mostem w 1982 roku, był ofiarą zabójstwa upozorowanego na samobójstwo. Michele Sindona zmarł od trucizny w 1986 roku w więziennej celi. W rzeczywistości popełnił samobójstwo, któremu chciał nadać pozór zabójstwa... Te dwie nikczemne dusze zetknęły się po raz pierwszy w 1970 roku na przyjęciu w Mediolanie. Calvi i Sindona, dwaj pięćdziesięcioletni mężczyźni o wybujałych ambicjach, momentalnie się dogadali. 13 marca 1971 roku ich przyjaźń przypieczętowało utworzenie banku w Nassau, raju podatkowym na Bahamach - Cisalpine Overseas Bank. Wspólnikiem tego zagranicznego banku został również prezes IOR-u biskup Marcinkus! Na krótko przed śmiercią Roberto Calvi przyznał, że z arcybiskupem poznał go Sindona. Marcinkus szybko uległ urokowi Calviego, który nie był tak kapryśny jak Sindona. W tym czasie gwiazda tego ostatniego poczęła przygasać, po tym jak nie uzyskał zgody na przeprowadzenie oferty publicznej i przejęcie koncernu Bastogi, wówczas jednego z filarów finansowej potęgi Włoch. Przejęcie Bastogi uczyniłoby z Sindony pierwszego finansistę Europy. Transakcja nie doszła do skutku z powodu sprzeciwu części laickiego establishmentu finansowego, a porażka zwróciła na bankiera uwagę organów nadzoru bankowego.
Banca d'Italia rozpoczęła oficjalną kontrolę dwóch włoskich banków należących do Sindony, Banca Unione i Banca Privata Finanziaria. Podwójne postępowanie ujawniło ogromną skalę malwersacji. Obie instytucje znajdowały się w dramatycznej sytuacji finansowej. Sprawa nie miała bezpośrednich następstw, lecz w wysokich sferach finansowych rozeszły się pogłoski, że na budowli Sindony pojawiły się rysy. Szacowny Hambros Bank z Londynu postanowił zerwać kontakty z podejrzanym i zwolnił byłego agenta wywiadu, który w dużym stopniu przyczynił się do rozwoju kariery włoskiego finansisty. Dla tego ostatniego był to początek powolnego staczania się w otchłań. Aby opóźnić ten proces, Sindona usiłował początkowo wzmocnić więzy z włoskim światem polityki. Nie szczędził wysiłków, aby wspomóc przyjaciół z Chrześcijańskiej Demokracji, przekraczając wszelkie granice rozsądku. Sumy, które im przekazywał, szły w miliardy dolarów, przeznaczonych głównie na finansowanie referendum przeciwko legalizacji rozwodów *[Sindona przekazał w sumie kwotę ponad jedenastu milionów dolarów dla Chrześcijańskiej Demokracji]. Giulio Andreotti, przebywający z wizytą w Nowym Jorku w 1973 roku, nazwał go "wybawcą lira". Bankier był również związany z tajnymi ugrupowaniami politycznymi, zwanymi we Włoszech "czarną polityką", między innymi z lożą Propaganda Due (P2) czcigodnego Licio Gellego. Sindona dowiedział się o istnieniu loży od generała Micelego, szefa włoskiego wywiadu (SID). Przystąpił do niej w 1973 roku i pełnił tam ważną funkcję *[W ramach próby zamachu stanu Rose des Vents w 1974 roku Sindona był przewidziany na stanowisko ministra sprawiedliwości w rządzie junty]. We Włoszech ludzie z kręgów Watykanu nierzadko związani byli z odszczepieńczymi frakcjami wolnomularstwa *[W książce poświęconej mafii nie do nas należy omawianie istnienia rzekomej "loży watykańskiej", której lista członków została opublikowana już w 1976 roku w "L'Espresso" (10 lipca 1976) i "Panoramie" (10 sierpnia 1976). Figurował na niej monsignore Marcinkus (kryptonim: Marpa)...]. W tamtym okresie istniała długa i kręta ścieżka prowadząca od niektórych partyjnych liderów Chrześcijańskiej Demokracji związanych z Andreottim przez IOR i lożę P2. Kończyła się ona na konszachtach z mafią. Jak wspominają biografowie Sindony, przejawiał on "niezwykłą zręczność w utrzymywaniu ścisłych więzów ze światem polityki, Watykanem, wolnomularstwem i mafią". Miał jednak wielu liczących się przeciwników wśród "finansjery laickiej", nazywanej tak we Włoszech w odróżnieniu od "finansjery Watykanu". Należeli do nich między innymi minister skarbu Ugo La Malfa, szefowie Banca Commerciale i Credito Italiano, a zwłaszcza Enrico Cuccia, prezes Mediobanca i zdecydowany przeciwnik Sindony, za co wielokrotnie grożono mu śmiercią. Mimo że Sindona przeprowadził udaną fuzję swoich dwóch banków, tworząc w 1974 roku Banca Privata Italiana, jego interesy we Włoszech stały się na tyle zagrożone, że postanowił się przenieść na drugą stronę Atlantyku. W lipcu 1972 roku kupił Franklin National Bank, dwudziesty pod względem wielkości amerykański bank, posiadający filie w raju podatkowym w Nassau i w londyńskim City. Również i ten bank "wyczyścił" przy pomocy swoich kontaktów. Aż pewnego dnia dopadła go wielka polityka.
8 sierpnia 1974 roku Richard Nixon musiał pożegnać się z Białym Domem w następstwie skandalu Watergate. Dymisja Nixona, a właściwie odsunięcie go od władzy, oznaczała początek końca dla Sindony. Stracił oparcie w Departamencie Skarbu i łatwy dostęp do kredytów. W październiku ogłoszono niewypłacalność Franklin National Bank. Był to największy krach amerykańskiego banku w tamtych czasach *[20 marca 1979 roku Sindona zostanie oskarżony w sprawie o upadłość Franklin National Bank i skazany na dwadzieścia pięć lat więzienia w dniu 23 marca 1980 roku.]. Miesiąc wcześniej ogłosiły upadłość banki Sindony we Włoszech. Adwokaci finansisty usiłowali nie dopuścić do ekstradycji, której domagał się włoski wymiar sprawiedliwości. Sam podejrzany przemierzał wtedy Stany Zjednoczone, wygłaszając odczyty w licznych szkołach biznesowych przy amerykańskich uczelniach (między innymi MIT, Uniwersytet Columbia). Dowodził swojej niewinności. Przekonywał słuchaczy, że padł ofiarą prześladowania ze strony włoskich komunistycznych sędziów jako jawny obrońca wolnej przedsiębiorczości. Zapewniał, że po powrocie do kraju nie mógłby liczyć na uczciwy proces, a jego życiu we włoskim więzieniu groziłoby niebezpieczeństwo... Ten sam argument pojawi się później u terrorystów ze skrajnej lewicy.
W roku 1975 syndyk masy upadłości banków Sindony adwokat Giorgio Ambrosoli wytropił w Finabanku w Genewie cztery tysiące akcji Fasco AG, konia trojańskiego imperium Sindony. Dla Sindony była to prawdziwa katastrofa, ponieważ wyszły na jaw wszystkie jego nielegalne operacje finansowe. Działał jak oszalały. Postanowił zlikwidować Ambrosolego. Wysyłał do niego listy, grożąc śmiercią w razie kontynuowania śledztwa. Jednak syndyk nie dał się zastraszyć. Sindona zwrócił się więc do swoich "przyjaciół w Nowym Jorku", jak ich nazywał, to znaczy do amerykańskiej Cosa Nostry, z prośbą o wysłanie płatnego mordercy. Wieczorem 11 lipca 1979 roku niejaki Wiliam Aricó za dwadzieścia pięć tysięcy dolarów zastrzelił Giorgio Ambrosolego pod jego domem w Mediolanie. Adwokat, pisze Corrado Stajano, był jak samotny "mieszczański bohater" - pozbawiony wsparcia rządzących i pozostawiony własnemu losowi. Na jego pogrzebie nie pojawił się ani jeden przedstawiciel władz. Byli tylko prezes Banca dltalia Paolo Baffi i wielu mediolańskich sędziów.
Niepowodzenia Sindony wzmocniły pozycję Roberto Calviego. Od roku 1972 stał się głównym bankierem Chrześcijańskiej Demokracji, Watykanu oraz loży P2 i zajął miejsce swojego wspólnika w mafijnych organizacjach. Po finansowym krachu konkurenta awansował też na głównego bankiera Cosa Nostry, służąc pomocą przy praniu pieniędzy w okresie dynamicznego rozwoju biznesu narkotykowego. Według zeznań "skruszonego" Nino Giuffrego zakrojony na szeroką skalę proceder prania pieniędzy wprowadził Calviego w świat najwyższych rangą mafijnych dygnitarzy. Jednym z nich był Luciano Leggio, szef mafii z Corleone, który zainstalował się w stolicy Lombardii, gdzie mieszkał finansista. W tamtym czasie ludzie Leggia i jego dwaj zastępcy Toto Riina i Bernardo Provenzano, zwani "corleończykami", przygotowywali "zamach stanu" mający na celu obalenie baronów heroiny ze starej palermiańskiej mafii. Związany z przegrywającą siatką Sindona znalazł się po niewłaściwej stronie barykady, podczas gdy Calvi zostanie dzięki Luciano Leggiowi bankierem corleończyków, czyli zwycięskiej mafii. Co więcej, Calvi nawiązał ścisły kontakt z Pippo Calem, "kasjerem" Cosa Nostry, który również opowiedział się po stronie corleończyków. Według "skruszonego" Francesco Mannoi zmiany w układzie sił w łonie Cosa Nostry wspierał Licio Gelli, przewodniczący loży P2, widoczny we wszystkich mafijnych przedsięwzięciach. Pippo Caló - gruba ryba w palermiańskiej Cosa Nostrze - był capo potężnej rodziny z Porta Nuova. Ten wytworny mężczyzna zamieszkał w Rzymie w obszernym mieszkaniu w pobliżu placu Hiszpańskiego, gdzie udawał emerytowanego generała. W rzeczywistości odgrywał rolę łącznika między włoskim światem polityki a rzymskim środowiskiem przestępczym. Nino Giuffre mówił o "potrójnym kontekście" (mafia, odszczepieńcze wolnomularstwo i biskup Marcinkus). Pozostali "skruszeni" potwierdzili jego świadectwo. Wszyscy opisywali ten sam diabelski mechanizm: bank Ambrosiano służył do prania mafijnych pieniędzy, które sprowadzano z Sycylii za pośrednictwem Pippo Cala lub pewnego zaprzyjaźnionego z Marcinkusem notariusza. Następnie pieniądze transferowano do rajów podatkowych metodą Calviego, "pod ochroną" IOR-u.
W latach siedemdziesiątych narkotykowe pieniądze mogły zatem spokojnie leżeć na kontach offshore filii banku Ambrosiano, które Calvi otworzył w Luksemburgu. Ulokowany tam Holding Banco Ambrosiano był filarem działalności całej sieci banków, firm przykrywek w Luksemburgu, Liechtensteinie i w Ameryce Łacińskiej - głównie na Bahamach. Wśród tych instytucji znajdowały się Banco Ambrosiano Overseas Limited w Nassau, Banco Ambrosiano Andino w Limie oraz Ambrosiano Group Banco Commercial w Managui. Calvi nawiązał ścisłą współpracę z dyktatorem Nikaragui generałem Somozą i wiele podejrzanych operacji finansowych przechodziło przez ten kraj. Jednak w związku z rewolucją sandinistów w 1978 roku musiał czym prędzej przetransferować swoje środki do innego banku offshore, mianowicie do Banco Amrosiano Andino w Peru. Ta splątana sieć powiązań była prawdziwym rajem dla aferzystów i mafiosów. Roberto Calvi został na przykład głównym bankierem Licio
Gellego, czcigodnego mistrza loży P2, którego poznał przez Umberto Ortolaniego, jednego z ważniejszych włoskich finansistów, obdarzonego przez papieża Pawła VI tytułem gentiluomo di Sua Santita (szlachcic Jego Świątobliwości).Przebywający w USA Sindona z wściekłością śledził wzrost wpływów dawnego wspólnika. W roku 1977, kiedy włoski Sąd Najwyższy oddalił wszystkie wniesione przez niego skargi, Sindona postanowił zwrócić się do Calviego o pół miliona dolarów pożyczki na załatwienie najbardziej palących spraw. Mimo nieopisanego strachu, jaki budził w nim Sycylijczyk, Calvi odmówił. Być może nakłoniła go do tego loża P2, która odcięła się od Sindony, nie chcąc, by bank Ambrosiano był zamieszany w nadciągającą plajtę jego imperium. Rozjuszony odmową Sindona zainscenizował niezwykle zaskakującą zemstę. Rankiem 9 listopada 1977 roku na murach Mediolanu pojawiły się olbrzymie afisze z napisem: "Roberto Calvi do więzienia". Podane były cztery numery tajnych kont w Szwajcarii należących do Calviego. Na jednym z nich, koncie pod nazwą Ehrenkreutz w Credit Suisse w Zurychu, mediolański bankier ukrył dziesiątki milionów dolarów przed włoskim fiskusem. Akcja Sindony puściła w ruch machinę sądową. Śledztwo, które nastąpiło, ujawniło, że również bank Ambrosiano był na krawędzi bankructwa. Ale Sindonie to nie wystarczyło. 13 grudnia 1977 roku wysłał do Calviego list z pogróżkami, w którym przytaczał afrykańską bajkę: "Wśród plemion w Ugandzie popularna jest opowieść o dwóch skorpionach w jednej butelce. Jeżeli będą ze sobą wojować, skończy się to śmiercią". Po czym Sindona zapewnia, że "zatruje Calviemu życie", i na końcu dodaje: "Trzeba będzie wybrać: albo [...] śmierć cywilną, albo mniej lub bardziej przyjemną ucieczkę. Lecz nawet ucieczka nie jest zupełnie bezpieczna [...]. W Argentynie, tak jak gdzie indziej, mam zaufanych przyjaciół".
Upadek bankierów Pana Boga
Trzeba będzie czekać do roku 1981, aby krach banku Ambrosiano wydobył na światło dzienne inną sieć prania brudnych pieniędzy, w którą był zaplątany watykański bank, loża P2 i mafia. Wszystko wyszło na jaw za sprawą ostatniego szalonego planu Sindony. 2 sierpnia 1979 roku aferzysta zniknął z Nowego Jorku, symulując porwanie przez terrorystów skrajnej lewicy, członków tajemniczej organizacji Gruppo Proletario Eversivo. W rzeczywistości bankier zorganizował własne uprowadzenie z pomocą przyjaciół z amerykańskiej i sycylijskiej Cosa Nostry, rodzin Gambino, Inzerillo i Bontade. Ze Stanów udał się do Wiednia, następnie do Aten, a stamtąd statkiem na Sycylię. Ktoś wykonał nawet telefon do prasy z wiadomością, że Sindona jest ranny. Była to zresztą prawda: aby uwiarygodnić porwanie, sam strzelił sobie w nogę! Policja nie dała się jednak oszukać i widząc, że jego plan nie wypalił, "porwany" musiał wrócić do Nowego Jorku.
Śledczy namierzyli lekarza, który go leczył i podejmował na Sycylii. Ustalili też, że podczas ucieczki Sindony doktor udał się do Arezzo w Toskanii na spotkanie z pewnym przedsiębiorcą, niejakim Licio Gellim, wtedy mało jeszcze znanym policji. Prokuratorzy nie wiedzieli, że czcigodny mistrz loży P2 jest centralną postacią tajnych włoskich organizacji, lecz pomimo to zarządzili przeszukanie jego firmy w Toskanii. Sam Gelli przebywał wtedy w Ameryce Południowej. 17 marca 1981 roku przerażeni sędziowie odkryli mnóstwo kompromitujących dokumentów. Prócz listy osób zrzeszonych w tajnej loży P2, której celem było obalenie ustroju, wpadła w ich ręce obszerna dokumentacja dotycząca zagranicznych operacji finansowych masonerii *["Plan odrodzenia demokratycznego", mieszanka gaullistowskiego systemu prezydenckiego i ultraliberalizmu gospodarczego, został odkryty dopiero rok później.]. Wynikało z niej niedwuznacznie, że bank Ambrosiano stanowił źródło finansowania tajnej loży i umożliwiał jej przeprowadzanie różnorodnych operacji, takich jak przejęcie kontroli nad grupą Rizzoli - Corriere della Sera, wspieranie południowoamerykańskich dyktatur (argentyńskich wojskowych, generała Somozy w Nikaragui i innych), potajemne finansowanie Solidarności w Polsce, jak również niektórych ugrupowań politycznych, na przykład socjalistycznej partii Bettino Craxiego. Dla Roberto Calviego ujawnione fakty okazały się zgubne. Zatrzymano go 20 maja 1981 roku i wkrótce, wyczerpany więziennym reżymem, zaczął zeznawać, obciążając watykański bank: "Ten proces jest procesem IOR-u" - oświadczył. Włoski wymiar sprawiedliwości chciał postawić przed sądem biskupa Marcinkusa, lecz duchowny jako posiadacz paszportu dyplomatycznego uniknął śledztwa zgodnie z artykułem II traktatów laterańskich. Inaczej potoczyły się losy Alessandro Menniniego, dyrektora zarządzającego IOR-u, który wraz z Licio Gellim został skazany w sprawie krachu banku Ambrosiano. Tymczasowo zwolniony Calvi otrzymywał listy, w których grożono mu śmiercią: zapomniał, że diabelski pakt musi pozostać tajemnicą. Chcąc go postraszyć, IOR zażądał od niego zwrotu trzystu milionów dolarów do końca czerwca 1982 roku. Calvi wpadł w panikę i 10 czerwca 1982 roku uciekł za granicę z fałszywym paszportem. O świcie 18 czerwca 1982 roku odnaleziono jego ciało wiszące pod mostem Blackfriars Bridge w Londynie.
Angielski sąd przez pewien czas wierzył w samobójstwo, lecz 13 czerwca 1983 roku wydał tak zwany open verdict, który pozostawiał rozplatanie tej niezrozumiałej zagadki włoskim sędziom. Wyrokiem z 2007 roku Sąd Przysięgłych w Rzymie potwierdził, że Calvi został zamordowany, lecz nie udało się ustalić, na czyje zlecenie. Jeden z tropów prowadził do wysokich rangą watykańskich finansistów, którzy mieliby wydać polecenie zlikwidowania bankiera, aby zapobiec ujawnieniu kompromitujących dokumentów. W jego rzeczach odnaleziono trzy budzące grozę listy. Jeden z nich zaadresowany był bezpośrednio do Jego Świątobliwości Jana Pawła II, drugi do kardynała Palazziniego. Calvi napomykał w nich, że niektórzy kardynałowie, członkowie Kurii i przeciwnicy Opus Dei spiskują przeciwko papieżowi *[Inny list, z 30 maja 1982 roku, opisuje istnienie "w samym Watykanie spisku, który w porozumieniu z siłami laickimi i antyklerykalnymi [...] ma na celu zmianę stosunku sił wewnątrz Kościoła". Calvi wymienia wśród spiskowców biskupa Marcinkusa]. Zdaniem sędziów te nieopublikowane listy, dołączone do decyzji włoskiego sądu, robią wrażenie, lecz nie są decydującym dowodem. Sąd wysunął jeszcze inną hipotezę. Calvi mógł zostać zlikwidowany przez jakąś mafijną rodzinę, której kapitał sprzeniewierzył w związku z operacją prania pieniędzy. W momencie krachu banku Ambrosiano rodziny z Palermo miały zażądać swoich pieniędzy, a Calvi, nie będąc w stanie ich zwrócić, sam się skazał na śmierć.
Można również przypuszczać, biorąc pod uwagę związki między IOR-em, lożą P2 oraz przyjaciółmi Pippo Cala, że "samobójstwo" Calviego było na rękę wielu osobom, i obie hipotezy włoskiego sądu można właściwie połączyć w jedną.
Czy dowiemy się kiedykolwiek, kim byli prawdziwi zleceniodawcy zabójstwa Calviego? Bez jakiegoś sensacyjnego zwrotu akcji jego śmierć pozostanie jedną z wielkich tajemnic włoskiej historii. Z Michele Sindona sprawa wydaje się prostsza. Zatrzymany w Stanach Zjednoczonych, został wydalony do Włoch w 1984 roku, gdzie został skazany za przestępstwa finansowe oraz zabójstwo adwokata Giorgio Ambrosolego. 16 marca 1986 roku otrzymał wyrok dożywotniego więzienia. Zgodnie ze swoją naturą postanowił uczynić coś niezwykłego. Narwany sycylijski finansista był zafascynowany Sokratesem, który wypił cykutę. 20 marca 1986 roku Sindona otruł się, wypijając filiżankę kawy z cyjankiem, żeby zasugerować, jak mówiono, że został zamordowany z powodów politycznych. W przeciwieństwie do Calviego nie posiadał kompromitujących dokumentów: zbyt dawno był już na bocznym torze, by warto było podejmować ryzyko tak delikatnej operacji, jak podanie mu trucizny w więzieniu.
Kariery Sindony i Calviego ilustrują niemal w karykaturalnej formie okres intensywnego obrotu międzynarodowym kapitałem. Można by naiwnie przypuszczać, że proceder uprawiany przez obu perfidnych finansistów zniknie razem z nimi. Tymczasem przeżył ich o wiele lat *[Odnośnie do finansów watykańskich archiwa monsignore Renato Dardozziego potwierdzają istnienie niejasnych praktyk długo po odsunięciu biskupa Marcinkusa.]. Już w czasach ich działalności nie byli odosobnieni w swoim środowisku, choć prawdopodobnie zaszli najdalej ze wszystkich. Jedno jest pewne: metody Sindony i Calviego stały się wzorem do naśladowania przy licznych operacjach prania pieniędzy w Europie lat siedemdziesiątych XX wieku. Dzięki bankierom Pana Boga mafia wyrosła na poważną siłę w okresie naznaczonym kryzysem państwa opiekuńczego.