Leszek Pawlikowicz

Ewolucja układu sił politycznych w aparacie władzy PRL w latach 1956-1964

 

 

Po XX Zjeździe Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR) i nagłej śmierci Bolesława Bieruta doszło w ramach kierownictwa PZPR do uzewnętrznienia się podziałów frakcyjnych. Wiosną 1956 roku ukształtowały się dwa nieoficjalne odłamy określane mianem "puławian" i "natolińczyków" *[Jak zauważył Robert Łoś: "(...) osoby należące do danej grupy zaprzeczały jej istnieniu, ale jednoznacznie podkreślały istnienie grupy przeciwnej (...)". Obie frakcje ukształtowały się tuż przed obradami VI Plenum KC PZPR, które odbyło się 20 marca 1956 roku. Według Pawła Wieczorkiewicza: "(...) wiązało się to z naturalnym zamiarem nowego sowieckiego przywódcy [którym był wówczas Nikita Chruszczow - przyp. L.P.] wymiany elit kierowniczych w Krajach Demokracji Ludowej. Potwierdza to Wojciech Roszkowski: "(...) Obrady nadzorował przybyły na pogrzeb Bieruta Chruszczow, który chciał dopilnować, by władzy w PZPR nie zdobyli ludzie Mołotowa [uważanego za stalinowskiego dogmatyka - przyp. L.P.]. Ostatecznie wybór padł na Edwarda Ochaba, posiadającego w kierownictwie PZPR własną pozycję i tolerowanego przez obie frakcje (...)".]. Przedmiotem sporów była zwłaszcza kwestia ewentualnych rozliczeń osób odpowiedzialnych za zbrodnie okresu stalinowskiego. Według Antoniego Czubińskiego "puławianie": "(...) byli to na ogół ludzie powiązani z dawnym ścisłym kierownictwem partii, ludzie pochodzenia żydowskiego (...) *[A. Czubiński, Dzieje najnowsze Polski 1944-1989, Poznań 1992, s. 294. Szerzej na temat życiorysów "puławian" pisze Jerzy Eisler. Potwierdza on, iż: "(...) grupa »puławska« w dużym stopniu składała się z tych działaczy czynnych politycznie w pierwszym dziesięcioleciu Polski Ludowej, którzy w tym czasie »wyrobili« sobie - często w pełni zasłużoną - opinię »dogmatyków« i »stalinowców«. Wielu z nich spędziło wojnę w ZSRR i przywędrowało do Polski »w szarych wojskowych szynelach«. Jednocześnie dość liczni »puławianie« byli z pochodzenia Żydami i mieli świadomość tego, że tu, w Polsce pod hitlerowską okupacją, nie mieliby wielkich szans na przeżycie. Niejeden z nich uważał więc, że przeżył dzięki Związkowi Radzieckiemu. Ludzie ci akcentowali głównie pierwiastki internacjonalistyczne w doktrynie marksistowskiej i za życia Józefa Stalina należeli często do najgorliwszych naśladowców modelu radzieckiego (...)". Wśród historyków i dziennikarzy nie ma pełnej zgodności kto należał do "puławian". Eisler zaliczył do nich m.in.: Jerzego Albrechta, Edwarda Gierka, Romanę Granas, Piotra Jaroszewicza, Leona Kasmana, Władysława Matwina, Jerzego Morawskiego, Mariana Naszkowskiego, Romana Nowaka, Jerzego Putramenta, Mieczysława Rakowskiego, Adama Schaffa, Artura Starewicza, Stefana Staszewskiego, Romana Werfla, Romana Zambrowskiego i Janusza Zarzyckiego. Według byłego sekretarza Gomułki, Walerego Namiotkiewicza, do "grupy puławskiej" należał także Antoni Alster. Jan Nowak-Jeziorański, wbrew opinii większości historyków i publicystów, uważał, że Zambrowski i Kasman tworzyli odrębną formację, a "(...) ich antagonizm wobec Natolina i Moskwy był przede wszystkim obronną reakcją na antysemityzm emanujący z Kremla (...)". Roszkowski do "puławian" zaliczył także Edmunda Pszczółkowskiego, zaś Gierka uważał "(...) raczej za neutralnego (...)" (tak samo oceniał go prof. Czubiński; sam Gierek stwierdził, iż awansował z inicjatywy Edwarda Ochaba). Ponadto, według Eislera "(...) blisko grupy puławskiej (...)" usytuowani byli: Józef Cyrankiewicz, Henryk Jabłoński, Oskar Lange, Lucjan Motyka, Adam Rapacki, Marian Rybicki oraz Andrzej Werblan. Namiotkiewicz zaś (dodając do owego składu Tadeusza Dietricha) przypisuje jej członkom ambicje odgrywania bardziej samodzielnej roli.]. Zmierzali oni do takiego ukierunkowania dyskusji, by odpowiedzialność za zbrodnie minionej epoki zrzucić na czynniki zewnętrzne. Ostro krytykowali kult Stalina, kult jednostki i ZSRR, wzywali do liberalizacji stosunków (...)" *[A. Czubiński, op. cit., s. 294. Według Andrzeja Friszke "puławianie" byli: "(...) pobłażliwi wobec przełamujących dotychczasowe ograniczenia dziennikarzy, pisarzy, inteligentów gromadzących się w klubach dyskusyjnych i robotników zakładających rady robotnicze (...)". Głównym adresatem wspomnianych haseł oraz postulowanym gwarantem ich realizacji miały być szerokie kręgi społeczne. Dlatego też, jak zauważył Jerzy Eisler; "(...) grupa »puławska« umiejętnie wykorzystywała i podtrzymywała nastroje społeczne (...)", choć - jak zaznaczył - "(...) szersza opinia zmianę tę dość często uznawała za nieszczerą i nieprawdziwą (...)". Roszkowski dodaje, że było to wynikiem niechęci "puławian" do podnoszonych przez społeczeństwo postulatów ukarania winnych zbrodni stalinowskich w Polsce. Z drugiej strony to właśnie z inicjatywy, kojarzonego z "puławianami", Stefana Staszewskiego (z pewnością bez sprzeciwu Nikity Siergiejewicza!) przetłumaczono na język polski oraz rozprowadzono przez KW PZPR w Warszawie (w dwudziestotysięcznym nakładzie) tajny referat Chruszczowa wygłoszony na XX zjeździe KPZR.]. "Natolińczyków" *[Według prof. Eislera także wśród "natolińczyków" było wielu "stalinowskich dogmatyków". Zaliczył do nich m.in.: Hilarego Chełchowskiego, Władysława Dworakowskiego, Franciszka Jóźwiaka, Wiktora Kłosiewicza, Bolesława Rumińskiego, Władysława Kruczka, Stefana Matuszewskiego, Kazimierza Mijała, Zenona Nowaka, Kazimierza Witaszewskiego oraz Aleksandra Zawadzkiego. Antoni Czubiński za przedstawiciela "natolińczyków" uważał ponadto Hilarego Minca, Andrzej Friszke - Franciszka Mazura, zaś Wojciech Roszkowski także Ryszarda Strzeleckiego i Juliana Tokarskiego.] natomiast, którzy przede wszystkim widzieli w "puławianach" ludzi odpowiedzialnych za przestępstwa okresu stalinowskiego, również oceniano jako zwolenników dotychczasowego status quo oraz: "(...) stalinowców, przeciwników reform, nacjonalistów, antysemitów (...)" *[Program "natolińczyków" zakładał przeprowadzenie ograniczonych zmian politycznych (obejmujących - według Roszkowskiego - zwolnienie z więzienia prymasa Stefana Wyszyńskiego i ponowne przyjęcie Gomułki w skład Biura Politycznego), przy ciągłym odwoływaniu się do haseł antysemickich i antyinteligenckich. Można się domyślać, iż antysemityzm miał sprzyjać rozliczeniu "puławian" za czasy stalinizmu, co otwarłoby "natolińczykom" drogę do pełni władzy, zaś hasła antyinteligenckie miały zapobiegać pojawianiu się postulatów uznawanych ze "rewizjonistyczne". Jak zauważył prof. Friszke, w walce z rewizjonizmem "natolińczycy" postulowali zwiększenie kontroli nad prasą oraz likwidację spontanicznych dyskusji w organizacjach partyjnych i zakładach pracy. Według Eislera: "(...) w odróżnieniu od przedstawicieli grupy »puławskiej«, którzy szukali dla siebie poparcia przede wszystkim w społeczeństwie, reprezentanci grupy »natolińskiej« poszukiwali protektorów za granicą, starając się pozyskać przychylność Chruszczowa. Uważali, że I sekretarz KPZR będzie dążył do - przynajmniej częściowej - wymiany w krajach sojuszniczych aparatu stalinowskiego na »nowych ludzi«, którzy będą mu oddani. (...) Czołowe osobistości tej grupy utrzymywały ożywione kontakty z ambasadą [radziecką - przyp. L.P.], na bieżąco informując ją o wszystkim, co ją interesowało. Ponadto, naturalnym oparciem był dla »natolińczyków« terenowy aparat partyjny, który obawiał się utraty dotychczasowych przywilejów".]. Z dzisiejszej perspektywy hasła obu frakcji porażają niekonsekwencją, gdyż niewątpliwa była zarówno odpowiedzialność Związku Radzieckiego za zbrodnie popełnione w czasach stalinizmu w Polsce, jak i wina znacznej części ówczesnych krajowych elit rządowych. Dlatego można sądzić, że formułowane przez nich programy polityczne nie odzwierciedlały pełnej gamy rzeczywistych celów i stanowiły przede wszystkim instrument dalszego utrzymywania się u władzy. Faktem jest jednak, iż ze względu na sytuację powstałą w Polsce, będącą - paradoksalnie - wynikiem przeprowadzanego w ZSRR procesu destalinizacji, groźniejszy dla kierownictwa radzieckiego był program "puławian" *[Należy jednak zaznaczyć, że na Kremlu nie było w tej sprawie całkowitej jednomyślności, gdyż po XX Zjeździe także wewnątrz Prezydium KC KPZR doszło do sporów co do zakresu i tempa destalinizacji. Według Andrzeja Skrzypka do "radykałów", oprócz Chruszczowa, zaliczano wówczas Szepiłowa i Żukowa [oraz Mikojana - przyp. L.P.], za "umiarkowanych" uchodzili: Malenkow, Susłow i Pospiełow, zaś Mołotowa i Kaganowicza [wraz z Woroszyłowem, Saburowem, a także Pierwuchinem - przyp. L.P.] zaliczano do "konserwatywnych stalinistów". Jak sugeruje prof. Skrzypek, przeciwstawne frakcje wykorzystywały przeciwko sobie służby specjalne. Z jednej strony Chruszczow, w tajemnicy przed oponentami, z pomocą KGB skrycie zezwalał na rozprowadzanie wśród "partyjnych dołów" swojego tajnego referatu (można go było kupić także m.in. od połowy marca na warszawskim bazarze Różyckiego!), licząc na szersze poparcie uświadomionych mas. Z drugiej strony inne odłamy służb (GRU?) inspirowały w marcu 1956 roku antychruszczowowskie manifestacje w Gruzji, co skutkowało brutalnymi pacyfikacjami i było pretekstem do oskarżania "radykałów" o tolerowanie anarchii. W ślad za sugestią Skrzypka można spekulować także na temat ewentualnego wpływu radzieckich służb (bazujących na wykorzystaniu autentycznego niezadowolenia społecznego oraz rozbudzonych nadziei na liberalizacją systemu) na przebieg manifestacji w Poznaniu, Warszawie i Budapeszcie (gdzie rozkaz przygotowania planu użycia Południowej Grupy Wojsk na wypadek niepokojów wydano jeszcze w lipcu 1956 roku, po inspekcji szefa sztabu Zjednoczonego Dowództwa Układu Warszawskiego gen. armii Aleksieja Antonowa). Jest bowiem faktem, że krwawa interwencja radziecka na Węgrzech zablokowała dalszy proces destalinizacji. Ostateczna rozgrywka pomiędzy "radykałami" a "stalinistami" rozegrała się w czerwcu 1957 roku. Przeciwnicy destalinizacji - Mołotow, Kaganowicz i Malenkow - po wielu poufnych spotkaniach wraz z Woroszyłowem, Bułganinem, Pierwuchinem oraz Saburowem przegłosowali w czasie obrad Prezydium KC KPZR wniosek o odwołanie Chruszczowa z funkcji I sekretarza KPZR (przeciwko byli: Chruszczow, Kiriczenko, Mikojan i Susłow). Przywódca partii zwołał jednak nadzwyczajne plenum KC, na którym zwolennicy Chruszczowa (przybyli w kilkanaście godzin samolotami podstawionymi przez KGB i wojsko) uzyskali większość. Inicjatorów "demokratycznego" puczu wyrzucono z partii. Jednak "reformatorzy", nauczeni przykrym doświadczeniem, zaczęli ograniczać panującą w KPZR od XX Zjazdu swobodę dyskusji i stopniowo porzucali antystalinowską retorykę.]. Niósł on bowiem za sobą niebezpieczeństwo osłabienia wpływów Kremla i wzbudzał w szerokich kręgach społecznych coraz silniejsze żądania zmian *[Według Roszkowskiego postulaty społeczne szybko ulegały radykalizacji: "(...) Żądano odrzucenia »dyktatury proletariatu« i wprowadzenia »demokracji socjalistycznej« zawierającej ideę uspołecznienia produkcji i samorządności załóg. Krytykowano cenzurę i tajną policję. Negowano uniwersalność wzorca radzieckiego i protestowano przeciw nierówności w stosunkach satelitów z Kremlem. Postulowano swobodę badań społecznych i eliminację socrealistycznych więzów w sztuce.(...) Zakwestionowano dogmat o priorytecie przemysłu ciężkiego w rozwoju gospodarki komunistycznej (...)". W. Roszkowski, op. cit., s. 231-232.]. Ponadto, od momentu uzewnętrznienia się obu frakcji, "puławianie" stanowili większość w kilkudziesięcioosobowym Komitecie Centralnym PZPR.

Na przełomie września i października 1956 roku sympatia społeczeństwa była całkowicie po stronie "puławian". "Natolińczycy" obawiali się nieuniknionej utraty wpływów i apelowali do Chruszczowa o przeciwstawienie się planom Edwarda Ochaba, coraz aktywniej identyfikującego się z frakcją "puławską". 19 października przybyła do Warszawy radziecka delegacja pod przewodnictwem I sekretarza KC KPZR *[Poza Chruszczowem w jej składzie znaleźli się m.in. Wiaczesław Mołotow, Łazar Kaganowicz, Anastas Mikojan oraz naczelny dowódca wojsk Układu Warszawskiego marsz. Iwan Koniew (wraz z kilkunastoma generałami). ]. Zażądał on wstrzymania, nie uzgodnionych z Moskwą, zmian personalnych we władzach polskiej partii, grożąc interwencją wojskową *[Proponowane zmiany dotyczyły objęcia funkcji I sekretarza PZPR przez Władysława Gomułkę oraz dokooptowania do KC jego najbliższych współpracowników: Zenona Kliszki, Mariana Spychalskiego i Ignacego Logi-Sowińskiego. Za przyjęciem radzieckich żądań opowiedziało się pięciu członków i zastępców członków Biura Politycznego (Konstanty Rokossowski, Aleksander Zawadzki, Franciszek Jóźwiak, Władysław Dworakowski i Hilary Chełchowski), przeciw było ośmiu (Edward Ochab, Roman Zambrowski, Edward Gierek, Roman Nowak, Zenon Nowak, Adam Rapacki, Eugeniusz Stawiński, Stefan Jędrychowski), nie wypowiedział się Józef Cyrankiewicz. Na uwagę zasługuje twarda postawa Gomułki, wówczas jedynie tytularnego członka KC. O jego powrót do najwyższych gremiów partyjnych zabiegały od kilku miesięcy obie zwaśnione frakcje. W radzieckiej interwencji miało uczestniczyć czternaście dywizji stacjonujących w Białoruskim i Zakarpackim Okręgach Wojskowych, Zachodniej Grupie Wojsk w NRD i Północnej Grupie Wojsk w Polsce (dwie dywizje). Jak pisze w swych wspomnieniach gen. bryg. Tadeusz Pióro: "(...) Pułki sowieckie z Bornego Sulinowa na Pomorzu i z okolic Bolesławca na Dolnym Śląsku, poderwane alarmem, parły głównymi trasami na Warszawę bez przeszkód, niszcząc po drodze czołgami pasy startowe lotnisk dla uniemożliwienia startu polskim samolotom. Doszły na odległość 100-150 kilometrów od stolicy i tam, 19 października, zatrzymały się na rozkaz Koniewa (...)". Edward Nalepa twierdzi, że ów rozkaz, wydany ok. godz. 18, dotarł do jednostek radzieckich, gdy zgrupowanie nacierające z Bornego Sulinowa znajdowało się w okolicy Włocławka i Gostynina, a drugie - idące z Legnicy - przybyło do Łęczycy i Łowicza, choć - jak zauważył gen. Pióro: "(...) jeden batalion zapędził się na przedmieścia Warszawy (...)". W stan alarmu postawiono także radzieckie okręty stacjonujące w Świnoujściu oraz Bałtijsku. Według Pióro i Nalepy wojska radzieckie zostały wsparte przez niektóre formacje Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Były to oddziały 1 pułku zmechanizowanego (z 1 Dywizji Zmechanizowanej stacjonującej w Legionowie koło Warszawy), dwie kompanie podchorążych z Oficerskiej Szkoły Łączności z Zegrza oraz batalion saperów (z 2 Ciężkiej Brygady Saperów z Kazunia). Ponadto, na polecenie szefa Sztabu Generalnego WP, gen. broni Jerzego Bordziłowskiego, stan gotowości ogłoszono w 10 Dywizji Zmechanizowanej (w Opolu), 11 Dywizji Pancernej (w Żaganiu) i 16 Dywizji Pancernej (w Elblągu). Gen. bryg. Julian Hibner stwierdził, iż lojalne wobec Ochaba i Gomułki okazały się jedynie, rozlokowane wokół stolicy (liczące ok. 3500 żołnierzy), jednostki Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz niektóre oddziały Wojsk Ochrony Pogranicza. Nowe kierownictwo nie mogło natomiast liczyć na lojalność, kierowanego przez Rokossowskiego i Bordziłowskiego, MON-u. Wyjątek stanowiły działania trzech grup: gen. bryg. Jana Freya-Bieleckiego (dowódcy 3 Korpusu Lotnictwa Mieszanego w Poznaniu), kontradm. Jana Wiśniewskiego (zastępcy dowódcy Marynarki Wojennej w Gdyni) oraz gen. dyw. Zygmunta Duszyńskiego (w Sztabie Generalnym WP). Jak podkreślił ówczesny dowódca KBW, gen. bryg. Włodzimierz Muś: "(...) Nie szykowano się do generalnej bitwy. Chodziło o zamanifestowanie woli obrony suwerenności i godności narodowej. Że w konfrontacji nie było szans - nikt o tym nie myślał (...)". Według gen. Hibnera przygotowywano jedynie obronę Belwederu oraz Urzędu Rady Ministrów, gdzie odbywały się obrady plenum.]. Po solennych zapewnieniach Ochaba, Cyrankiewicza oraz - szykującego się do objęcia przywództwa - Gomułki (na temat respektowania podstawowych zasad sojuszu ze Związkiem Radzieckim, mimo zmiany modelu wzajemnych relacji), a także stanowczych żądaniach kierownictwa chińskiego dotyczącego pokojowego rozwiązania konfliktu - Rosjanie wstrzymali działania wojskowe, uznając planowaną interwencję za zbyt kosztowną politycznie *[Z. Rykowski, W. Władyka, op. cit., s. 238; W. Roszkowski, op. cit., s. 236-237. Według Edwarda Ochaba i Andrzeja Werblana to właśnie niechętne interwencji stanowisko Chin było najważniejszym czynnikiem skłaniającym Rosjan do porzucenia rozwiązania siłowego. Jednak decyzja w tej sprawie zapadła dopiero po kilku dniach od wyjazdu (20 października o godz. 6.45) delegacji radzieckiej z Warszawy. Wskazuje na to prof. Skrzypek, przytaczając zapiski Chruszczowa z posiedzenia Prezydium KPZR z 21 października 1956 roku, z których wynika, że nawet wtedy Rosjanie nie wykluczali zastosowania opcji militarnej. Według Werblana sytuacja zmieniła się dopiero dwa dni później, gdy do Moskwy przybyli wysłannicy Mao Ze-donga, Liu Shaoqi i Deng Xiaoping. Ich wizyta zbiegła się w czasie z rozpoczęciem powrotu - 23 października - jednostek radzieckich do stałych miejsc dyslokacji. Pozostałe kraje socjalistyczne, zwłaszcza NRD i Czechosłowacja, do końca popierały radzieckie stanowisko.]. W nowo wybranych władzach PZPR, na czele której stanął entuzjastycznie przyjmowany przez społeczeństwo Gomułka, nadal przeważali "puławianie". "Natolińczycy" zostali rozgromieni *[Jak zauważył John Lewis Gaddis, Gomułka był pierwszym przywódcą w historii bloku wschodniego wybranym bez inspiracji, choć - ostatecznie - za zgodą, radzieckiego kierownictwa. W konsekwencji jego pozycja w znacznym stopniu zależała od układu sił w PZPR. Według prof. Roszkowskiego w wyniku VIII Plenum "(...) w samym KC przeważali ciągle »puławianie«, spore siły mieli nadal pokonani »natolińczycy«, natomiast Gomułka i grupa środka posiadała nikłe zaplecze (...)". Także na poziomie Biura Politycznego widoczna była przewaga "puławian" (Jerzy Morawski, Adam Rapacki, Józef Cyrankiewicz, Roman Zambrowski), zaś "natolin" reprezentował jedynie Aleksander Zawadzki (nie uzyskali mandatu członka: marsz. Konstanty Rokossowski, który wkrótce powrócił do ZSRR, a także Władysław Dworakowski, Franciszek Jóźwiak, Franciszek Mazur, Hilary Minc i Zenon Nowak). Po długiej przerwie w Biurze Politycznym pojawili się "gomułkowcy" (Władysław Gomułka, Ignacy Loga-Sowiński). Pozostałych (Edwarda Ochaba i Stefana Jędrychowskiego) trudno jednoznacznie zaliczyć do którejkolwiek ze wspomnianych grup. W Sekretariacie KC również przeważali "puławianie" (Jerzy Albrecht - odpowiedzialny za bezpieczeństwo; Władysław Matwin - nadzorował "Trybunę Ludu"; Roman Zambrowski - sprawy organizacyjne PZPR). Pozostali reprezentowali Gomułkę (jako I sekretarz kierował całością prac KC, a bezpośrednio nadzorował Centralną Komisję Kontroli Partyjnej), bądź stali na pozycjach neutralnych (Edward Ochab - współpraca z ZSL i SD, Sejmem, nadzór nad Komisją ds. Episkopatu oraz sprawami zagranicznymi, planowania, finansowymi, handlu i polityką rolną; Edward Gierek - początkowo zarządzał sprawami przemysłu i komunikacji, a od marca 1957 nadzorował jedynie region śląski jako I sekretarz KW PZPR w Katowicach; Witold Jarosiński - sprawy oświaty i nauki).].

Zmiażdżenie w listopadzie 1956 roku, czerpiącego natchnienie z polskich przemian *[W wielu dziedzinach życia ówczesne zmiany miały charakter zasadniczy i nieodwracalny. W sferze gospodarczej zmierzano do większego dostosowania cen do realnej wartości towarów, zalegalizowano działalność rad robotniczych w zakładach pracy, rozwiązano większość spółdzielni produkcyjnych w rolnictwie, zakwestionowano dominację przemysłu ciężkiego, zniesiono zakaz posiadania przez obywateli złota, platyny i obcych walut. W sferze społeczno-politycznej odwołano radzieckich doradców, dokonano częściowego osądu najbardziej zbrodniczych funkcjonariuszy byłego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, rehabilitowano skazanych żołnierzy AK i polskich formacji walczących na Zachodzie, dopuszczono do większego udziału w sprawowaniu władzy przedstawicieli ZSL i SD, uwolniono prymasa Wyszyńskiego oraz pozostałych biskupów, zdecydowanie ograniczono zasięg represji wobec, opozycji oraz zakazano stosowania brutalnych metod w postępowaniu karnym, przywrócono Najwyższą Izbę Kontroli, ograniczono praktykę wydawania dekretów przez Radę Państwa, zliberalizowano politykę kulturalną oraz na szerszą skalę otworzono możliwość wyjazdów zagranicznych. Natomiast w sferze stosunków i ze Związkiem Radzieckim akcentowano potrzebę wzajemnego zaufania i równości praw. Według, pochodzących z lat 1958-1959 ocen brytyjskiego ambasadora Erica Berthouda, reformy przeprowadzone pod przywództwem Gomułki zmierzały w kierunku "(...) bardziej oświeconej formy społeczeństwa komunistycznego (...)", a skala przeobrażeń czyniła Polskę "(...) krajem bardzo różniącym się na korzyść od innych krajów bloku wschodniego i wartym aktywnego poparcia ze strony Zachodu (...)".], powstania węgierskiego, którego przywódcy zdecydowali się na wyprowadzenie swojego kraju z Układu Warszawskiego, uwidoczniło nieprzekraczalne granice radzieckich ustępstw. Wpłynęło również na samoograniczanie się programu "puławian", licznie reprezentowanych w popaździernikowej elicie władzy *[Według Roszkowskiego proces ten wynikał także z faktu, iż:"(...) władze partyjno-państwowe PRL działały pod ogromną presją różnicy poglądów między oczekiwaniami społeczeństwa, a (...) sytuacją w najwyższym kierownictwie PZPR, a zwłaszcza na Kremlu i w sąsiednich stolicach. Wysiłek nowej ekipy zaczął iść w kierunku zmniejszenia tej dysproporcji, co było głównie możliwe kosztem oczekiwań społeczeństwa. (...) Już na wiosnę 1957 r. niektórym posunięciom liberalnym towarzyszyły działania zmierzające do zahamowania lub cofnięcia zdobyczy października (...)".]. Nie zmieniło to jednak niechętnego stosunku Moskwy *[Świadczy o tym m.in. "Notatka z rozmów przeprowadzonych w dniu 24 i 25 maja 1957 r. między delegacją partyjno-rządową PRL i delegacją partyjno-rządową ZSRR". Omawiano wówczas w Moskwie nierozwiązane od wielu lat problemy wojskowe (związane z zakupem radzieckich licencji na produkcję sprzętu wojskowego, sprawę eksportu broni z Polski, kwestię dzierżawy okrętów Floty Bałtyckiej), gospodarcze (sprawy należności za tranzyt towarów przez Polskę do NRD, wzajemne rozliczenia z tytułu niemieckich reparacji wojennych oraz majątku wywiezionego z Ziem Odzyskanych) i polityczne (dyskutowane na wniosek strony polskiej przygotowania do procesu Imre Nagya, a także propozycje reorganizacji struktur dowódczych Układu Warszawskiego zmierzające do częściowego ograniczenia dominacji radzieckich marszałków). Według Andrzeja Korzona "(...) podstawowy wniosek, jaki nasuwa się po lekturze tej notatki, to istnienie głębokich rozbieżności między obu stronami we wszystkich niemal sprawach. Zasadniczą ich przyczyną był brak zaufania przywódców KPZR do nowego kierownictwa PZPR (...)". Ostatecznie część problemów w ogóle wyłączono z dyskusji, a część rozwiązano znacznie poniżej polskich oczekiwań. Według Namiotkiewicza Gomułka uważał wówczas, że spośród członków radzieckiego kierownictwa popierał go jedynie marszałek Gieorgij Żuków. Poparcie Chruszczowa uzyskał dopiero po dwóch latach rządów.]. Chwilowe okazało się także poparcie "puławian" przez Gomułkę *[Według Pawła Wieczorkiewicza zawarty na VIII Plenum sojusz Gomułki z "puławianami" dezaktualizował się w miarę rozbudowy przez I sekretarza własnego zaplecza politycznego. Jak zauważył Jerzy Eisler: "(...) dla powiększającej się grupy »ludzi Gomułki« trzeba było zwalniać stanowiska w aparacie władzy, głównie kosztem »natolińczyków« i »puławian« (...)". Do "ludzi Gomułki" Eisler zaliczył m.in.: Zenona Kliszkę, Ignacego Logę-Sowińskiego, Mariana Spychalskiego oraz Władysława Bieńkowskiego. Początkowo bliscy I sekretarzowi byli także Mieczysław Moczar i Grzegorz Korczyński. Stanisław Trepczyński, pełniący w latach 1960-1971 funkcję kierownika Kancelarii Sekretariatu KC PZPR, uważał, że "(...) Gomułka miał bardzo złe opinie o części kierownictwa, i to zarówno z grupy »natolińskiej«, jak i »puławskiej«. Uważał, że są to ludzie często niewiarygodni, ale równocześnie był przekonany, że przez jakiś czas będzie musiał z nimi pracować (...)".]. Efektem tak prowadzonej gry było, łatwe do przewidzenia, wykruszanie się ich zwolenników z kierownictwa partii i rządu *[Proces ten postępował stopniowo. Na IX Plenum KC w maju 1957 roku "puławianie" utrzymali jeszcze swe wpływy w sekretariacie KC, gdy odchodzącego Ochaba zastąpili: przedstawiciel "puławian" Jerzy Morawski (odpowiedzialny od tej pory za propagandę, prasę, oświatę, naukę i kulturę) oraz najbliższy współpracownik Gomułki Zenon Kliszko (w jego gestii znalazły się: koordynacja współpracy między PZPR a ZSL i SD, praca sejmu, Komisja ds. Episkopatu i polityka rolna). Sprawy ekonomiczne przejął po Ochabie Jerzy Albrecht (zachowując nadal nadzór nad bezpieczeństwem). Jednak w Komitecie Centralnym wpływy "puławian" zrównały się z "natolińczykami". Według Wojciecha Roszkowskiego: "(...) latem 1957 roku w KC było około 20 przedstawicieli »natolińczyków«, tyleż samo »puławian«, 15 zwolenników Gomułki oraz również 15 dawnych pepeesowców, którzy w większości opowiadali się za Gomułką. Konsekwentnych zwolenników demokratyzacji było zaledwie kilku. Szef PZPR nie miał nadal zbyt mocnej pozycji, stąd usilnie konsolidował wokół siebie aparat partyjny. W akcji tej czynił coraz więcej ustępstw na rzecz konserwatystów (...)". Przejawem zmiany kursu była likwidacja "Po Prostu" (w październiku 1957 roku) oraz spacyfikowanie przez ZOMO demonstracji występującej w obronie pisma. Kolejne plena (X - w październiku 1957, XI - w lutym 1958 i XII - w październiku 1958) nie dokonały żadnych zmian w składzie Biura Politycznego i Sekretariatu KC. Także w ramach Komitetu Centralnego utrzymano dotychczasowy status quo.].

W przeciwieństwie do znaczącej reprezentacji "puławian" na szczytach PZPR, ich wpływy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, zwłaszcza zaś w Ministerstwie Obrony Narodowej nie były aż tak rozległe *[Większe wpływy "puławianie" posiadali jedynie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Poza stojącym na czele resortu, neutralnym Władysławem Wichą, ich reprezentantami byli wiceministrowie: płk Antoni Alster (nadzorował m.in. Departament III i Biuro "B"), płk Stefan Antosiewicz (pion paszportów i straż pożarna) i gen. bryg. Juliusz Hibner (Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Wojska Ochrony Pogranicza). Jednak w ramach najważniejszego pionu - Służby Bezpieczeństwa - panowała już względna równowaga. Nadzorowali go: uchodzący jeszcze wówczas za stronnika Gomułki gen. bryg. Mieczysław Moczar oraz wspomniany płk Alster. W Ministerstwie Obrony Narodowej możliwości "puławian" były znacznie mniejsze, zaś wpływy "natolińczyków" - po odwołaniu gen. dyw. Kazimierza Witaszewskiego z Szefostwa Głównego Zarządu Politycznego - spadły niemal do zera. Ministrem został, związany blisko z Gomułką gen. dyw. Marian Spychalski. "Gomułkowcem" był także nowy szef wywiadu wojskowego gen. bryg. Grzegorz Korczyński. W instytucjach centralnych MON "puławianie" reprezentowani byli głównie przez nowo mianowanych generałów: szefa GZP gen. bryg. Janusza Zarzyckiego, dowódcę Wojsk Lotniczych i Obrony Przeciwlotniczej Obszaru Kraju gen. bryg. Jana Freya-Bieleckiego, p.o. dowódcy Marynarki Wojennej kontradm. Jana Wiśniewskiego oraz szefa Departamentu Kadr płk. Jerzego Fonkowicza. "Neutralnymi" wydawali się nowy zastępca szefa Sztabu Generalnego WP gen. dyw. Zygmunt Duszyński i szef Wojskowej Służby Wewnętrznej płk Aleksander Kokoszyn. Natomiast najbliżej kojarzonym z "Natolinem" członkiem kierownictwa MON był ówczesny szef Sztabu Generalnego WP gen. broni Jerzy Bordziłowski. Według gen. bryg. Tadeusza Pióro pozostanie Bordziłowskiego na tym stanowisku "(...) wystarczyło, by doniesienia o tym, co się dzieje w armii polskiej, płynęły do Moskwy nieprzerwanie, a wpływ radzieckiego dowództwa na polskie sprawy wojskowe został utrzymany (...)".]. W efekcie resorty siłowe stały się przedmiotem szczególnie zażartej, choć starannie ukrywanej przed opinią publiczną, walki o władzę *[W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych podstawowa linia konfliktu biegła między wiceministrami nadzorującymi Służbę Bezpieczeństwa: gen. bryg. Mieczysławem Moczarem (odpowiedzialnym za Departament I, Departament II, Biuro "A", Biuro "T", Biuro Śledcze i Biuro ds. Przesiedleń) i płk. Antonim Alsterem (nadzorującym Departament III, Biuro "B", Biuro "W", Biuro Ewidencji Operacyjnej oraz komórkę analiz). Według Franciszka Szlachcica: "(...) przez wiele lat te dwa ośrodki nie tylko nie współdziałały ze sobą, lecz bywało, że nawet zwalczały się. Najbardziej się cieszono, gdy drugiemu ośrodkowi coś się nie udało. Były nawet przypadki przeprowadzania wzajemnych tajnych rewizji na miejscu pracy i podkradanie spraw. W czasie posiedzenia kolegium czy narad albo obaj wiceministrowie przemawiali, albo obaj milczeli. Kierownictwo partyjne znało tę sytuację, lecz - mniemam, że celowo - tolerowało ją (...)".]. Jej wynikiem było dalsze osłabienie "puławian" *[W centrali MSW stopniowo najbardziej wpływowym wiceministrem stawał się gen. bryg. Mieczysław Moczar. Według Krzysztofa Lesiakowskiego podstawową przyczyną tego stanu był fakt, iż: "(...) w podzielonym wewnętrznie pod wpływem wydarzeń 1956 roku aparacie [MSW - przyp. L.P.] spore wpływy uzyskiwała orientacja "natolińska". Nie bez znaczenia dla zobrazowania sytuacji w MSW będzie również uwaga o panującej atmosferze obarczania za zbrodnie osób pochodzenia żydowskiego. Czynniki te nie sprzyjały Alsterowi i jego zwolennikom. Dla Moczara natomiast była to okazja do realizacji własnych zamierzeń. Jego zaplecze stanowili głównie młodsi wiekiem pracownicy, ci, którzy dotychczas pozostawali w cieniu (...)". Romuald Barwicz przyczyn wzrostu wpływów Moczara dopatrywał się w nadzorowaniu przez "Mietka" tych pionów MSW, które działały na styku z zagranicą (wywiad, kontrwywiad). Według niego: "(...) Punktem wyjścia był znany slogan Chruszczowa o konieczności pokojowej koegzystencji różnych ustrojów politycznych, rychło uzupełniony przewrotnym zastrzeżeniem »ale nie w dziedzinie ideologii«.(...) W tym celu organy służby bezpieczeństwa skupić powinny swą uwagę na tych środowiskach oraz instytucjach, które, wchodząc w styk z Zachodem, będą najbardziej narażone na wrogie działanie.(...) Na owym »styku« rychło znalazły się dosłownie wszystkie instancje partyjne, ministerstwa, instytuty naukowe, zjednoczenia gospodarcze, organizacje społeczne, turystyczne, sportowe, rozrywkowe itd. (...) Kryło to w sobie groźbę powrotu UB »na podwórko partyjne«, z którego niedawno miało się bezpowrotnie wycofać (...)".].

Po III Zjeździe PZPR w marcu 1959 roku zatarły się dotychczasowe podziały frakcyjne, a dawni "puławianie" pozostali we władzach za cenę wyrzeczenia się własnego programu *[Dokonane na III Zjeździe PZPR zmiany w Komitecie Centralnym odbywały się według klasycznej reguły "cięcia po skrzydłach". Według relacji anonimowego uczestnika zjazdu wybór członków KC odbywał się w ten sposób, że: "(...) Kliszko czytał nazwiska, Gomułka akceptował lub zgłaszał zastrzeżenia (...)". Dlatego - jak zauważa Roszkowski - w gremium tym "(...) zabrakło niektórych czołowych »natolińczyków«, jak Jóźwiak i Mazur, a także mniej eksponowanych »puławian«. (...) Zatarły się niektóre z dotychczasowych podziałów; w KC umocniła się pozycja Gomułki w sojuszu z umiarkowanymi konserwatystami (...)". Zmiany w Biurze Politycznym polegały na dokooptowaniu dwóch "gomułkowców" (Zenona Kliszki i Mariana Spychalskiego) oraz "neutralnego", ale bardzo lojalnego wówczas (według Trepczyńskiego) wobec Gomułki Edwarda Gierka. Skład Sekretariatu pozostał bez zmian. Prof. Roszkowski ocenił, iż: "(...) zjazd zamknął pierwszy okres odchodzenia od zasad październikowych i umocnił w kierownictwie partyjnym pozornie umiarkowaną grupę, głoszącą w istocie program konserwatywny (...)".]. Doskonałym pretekstem służącym do ich całkowitego usunięcia z szeregów partii, MSW i MON stała się ucieczka pułkownika Monata, którego osobę, ze względu na żydowskie pochodzenie, kojarzono z atakowaną frakcją *[Po III Zjeździe przez pierwsze trzy plena KC (I - w marcu 1959, II - w czerwcu 1959 i III - w październiku 1959) nie przeprowadzono żadnych istotnych zmian kadrowych. Dopiero po ucieczce Monata, na IV Plenum, w styczniu 1960 roku, przyjęto dymisję członka Biura Politycznego i sekretarza KC, "puławianina", Jerzego Morawskiego. Na jego miejsce nie powołano żadnego nowego członka Biura. Natomiast na wakujące miejsce w Sekretariacie wprowadzono: "natolińczyka" Ryszarda Strzeleckiego oraz na powrót Ochaba. Według Czubińskiego zmienił się także podział odpowiedzialności w ramach Sekretariatu: "(...) Gomułka, jako I sekretarz, koordynował pracę Biura Politycznego i Sekretariatu; Albrecht nadzorował Wydział Ekonomiczny i Biuro Listów; Jarosiński - Wydział Nauki i Oświaty, Propagandy i Agitacji, Wyższą Szkołę Nauk Społecznych, Zakład Historii Partii; Kliszko - Wydział Zagraniczny, Klub Poselski, Komisję Rządu i Episkopatu, Biuro Spraw Kadrowych [według gen. Pióro na prośbę Gomułki nieoficjalnie monitorował działania MON oraz MSW - przyp. L.P.]; Ochab - Wydział Kultury, Rolny, Biuro Prasy, "Trybunę Ludu", "Nowe Drogi"; Strzelecki - Wydział Administracyjny [a zatem tzw. bezpieczeństwo - przyp. L.P.], Główny Zarząd Polityczny WP, sprawy rent; Zambrowski - Wydział Organizacyjny, Wydział Ogólny, Międzypartyjną Komisję Porozumiewawczą Stronnictw Politycznych, Centralną Komisję Rewizyjną i redakcją "Życia Partii", Jarosiński objął stanowisko I sekretarza KW PZPR w Warszawie, Gierek w Katowicach, a Matwin we Wrocławiu (...)". W marcu 1960 roku kierownikiem Wydziału Administracyjnego KC mianowano "natolińczyka" Kazimierza Witaszewskiego. Podobne zmiany nastąpiły w resortach siłowych. W MSW dymisję złożyli wiceministrowie kojarzeni z "puławianami": płk Stefan Antosiewicz (w listopadzie 1959), któremu - w jego relacji - Moczar zarzucał prowadzenie zbyt liberalnej polityki paszportowej, oraz - szczególnie krytyczny wobec "Mietka" - gen. bryg. Juliusz Hibner (w kwietniu 1960). Z MON w maju 1960 roku usunięto czołowego reprezentanta byłej frakcji "puławskiej" w wojsku gen. bryg. Janusza Zarzyckiego. Według gen. bryg. Tadeusza Pióro wpływ na dymisję Zarzyckiego miała także nie najlepsza współpraca szefa GZP z marsz. Spychalskim. Jego następcą został, zaliczany wtedy do "ludzi Moczara", gen. bryg. Wojciech Jaruzelski.]. W konsekwencji - mimo spektakularnego zwycięstwa odniesionego nad "natolińczykami" w październiku 1956 roku - "puławianie", jako zwarte ugrupowanie, przetrwali na polskiej scenie politycznej zaledwie trzy lata *[Po III Zjeździe PZPR oraz czystkach będących pokłosiem sprawy Monata, pozostali w aparacie władzy nieliczni reprezentanci dotychczasowej frakcji "puławian" całkowicie porzucili liberalne tezy programowe, prezentowane przez nich w latach 1956-1957. Jedynym spoiwem pozostały dla nich wspólne doświadczenia życiowe oparte na podobnych korzeniach biograficznych. Uzasadnia to tezę o rozbiciu "puławian" jako zorganizowanej (choć działającej nieoficjalnie) siły politycznej.].

W końcu lat pięćdziesiątych wydawało się, że Gomułka, który skutecznie wyeliminował obie frakcje z rozgrywek politycznych, ugruntował swoje wpływy i na dłuższy czas zdominuje ówczesny aparat władzy. Jednak na początku lat sześćdziesiątych, wraz z opanowywaniem ważnych stanowisk przez "ludzi Gomułki", zaczęła wyłaniać się ściślejsza grupa byłych AL-owców, nazwanych później partyzantami *[Według Jana Nowaka-Jeziorańskiego o istnieniu grupy po raz pierwszy poinformował go warszawski korespondent "Neue Zuricher Zeitung" Ernst Halperin w lipcu 1960 roku. W artykułach zachodnich gazet "partyzanci" pojawili się jednak dopiero od połowy 1962 roku za sprawą Arthura Olsena z "New York Timesa" i Philippe Bena z "Le Monde". Do czołowych przedstawicieli "partyzantów" zaliczano przede wszystkim niektórych autorów, wydanej w 1961 roku, książki Ludzie, fakty, refleksje. Większość z nich zajmowała już ważne stanowiska w aparacie władzy. Za niewątpliwego lidera frakcji uchodził ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych gen. bryg. Mieczysław Moczar. Kolejni autorzy związani z grupą, to: uważany za jego najbliższego stronnika gen. Grzegorz Korczyński (szef Zarządu II Sztabu Generalnego WP), późniejszy komendant główny MO gen. Tadeusz Pietrzak (a ówczesny zastępca szefa Zarządu I - Operacyjnego Sztabu Generalnego WP), skierowany do wojska z poręczenia Moczara w 1959 roku płk Teodor Kufel (szef Zarządu I i jednocześnie zastępca szefa Wojskowej Służby Wewnętrznej), płk Marian Janie (wicedyrektor ds. Służby Bezpieczeństwa Gabinetu Ministra Spraw Wewnętrznych), płk Franciszek Szlachcic (komendant wojewódzki MO w Katowicach), Walery Namiotkiewicz - redaktor książki (osobisty sekretarz I sekretarza KC PZPR), Mieczysław Róg-Świostek (redaktor "Chłopskiej Drogi") oraz płk Józef Sęk-Małecki. Według Pawła Wieczorkiewicza i Jerzego Eislera - dwaj autorzy - gen. dyw. Zygmunt Duszyński (główny inspektor szkolenia i jednocześnie wiceminister obrony narodowej) oraz gen. bryg. Aleksander Kokoszyn (szef Wojskowej Służby Wewnętrznej) - mimo politycznych propozycji płynących ze strony "partyzantów" - nie utożsamiali się z ową grupą i wkrótce stali się celem jej ataków. Także przedstawiciela dawnych "natolińczyków" Hilarego Chełchowskiego (byłego zastępcę członka Biura Politycznego KC PZPR) nie zaliczano do ścisłego grona partyzantów.]. Łączył ich nie tyle eklektyczny program narodowego komunizmu *[Charakteryzując program "partyzantów", Wojciech Roszkowski stwierdził, iż wyznawali "(...) podobną »natolińczykom« ideologię polegającą na uwielbieniu metod »twardej ręki«, antysemityzmie, (...) a odróżniającą się od konserwatystów partyjnych eksponowaniem nacjonalizmu (...)". Według Jerzego Holzera ów nacjonalizm "(...) kierował się przeciwko Niemcom i Ukraińcom - ze względu na wojenną przeszłość, przeciw Żydom - ze względu na przypisywanie im, śladem »natolina«, decydującej roli w represjach stalinowskich w Polsce, ale w bardziej zakamuflowany sposób także przeciw Rosjanom. »Partyzanci« przeciwstawiali komunistów przebywających podczas okupacji w kraju, a zwłaszcza w partyzantce, tym, którzy przybyli wraz z wojskami sowieckimi w »szynelach«, pozbawieni z tej racji elementarnej wiedzy o przeżyciach ludności w okupowanej Polsce (...)". Postulowali przy tym konieczność integracji różnych nurtów antyhitlerowskiego ruchu oporu, czemu niechętni (według prof. Andrzeja Walickiego) byli "puławianie". Krzysztof Lesiakowski zauważył, że ideologia "partyzantów" nie obejmowała "(...) jakiejkolwiek refleksji o charakterze społeczno-gospodarczym (...)". Głównym celem było bowiem zasadnicze wyrugowanie przez nich z aparatu władzy dawnych "puławian". Według Szlachcica był to program "(...) uniezależnienia od żywiołów obcych, usamodzielnienia (...)". Twierdził też, iż opinie o "twardej ręce" "partyzantów" były przesadzone, a brały się z faktu, że "(...) większość z nas zajmowała kierownicze stanowiska w MSW i wojsku, i z tego powodu wypowiadaliśmy się w sprawach państwa, ładu i porządku (...)". Eklektyczne, ale cieszące się znaczną popularnością w różnych kręgach społeczeństwa idee "partyzantów" zostały trafnie nazwane przez Pawła Wieczorkiewicza mianem "nacjonal-komunizmu".], ile wyrazista i charyzmatyczna osobowość nieoficjalnego lidera, gen. Mieczysława Moczara. Politycznym zapleczem nowej frakcji stały się początkowo oczyszczane z byłych stalinowców resorty siłowe *[W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych wiceministra Antoniego Alstera (po tzw. sprawie Hollanda) zastąpił w maju 1962 roku Franciszek Szlachcic, wówczas, jeden z najbliższych ludzi Moczara, który przejął nadzór nad Departamentem III oraz Biurem "C". Wraz z jego przyjściem zakończył się w resorcie, panujący od października 1956 roku, dualizm decyzyjny. Według Krzysztofa Lesiakowskiego: "(...) w ten sposób kontrola nad ministerstwem znalazła się praktycznie w rękach »Mietka«". W swych wspomnieniach Szlachcic potwierdził, iż: "(...)na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych dokonywała się w MSW pierwsza zmiana pokoleń (...)". Do najbliższego grona ówczesnych współpracowników Moczara w resorcie zaliczył także: płk. Stanisława Filipiaka (dyrektora Departamentu III), płk. Henryka Piętka (zastępcę dyrektora Departamentu IV) oraz płk. Ryszarda Matejewskiego (dyrektora Departamentu II). Według Matejewskiego człowiekiem Moczara był wtedy również płk Mirosław Milewski (zastępca dyrektora Departamentu I). Potwierdził to sam zainteresowany. Do wspomnianego grona Krzysztof Lesiakowski doliczył jeszcze płk. Tadeusza Pietrzaka, który od listopada 1963 roku powrócił do MSW (na stanowisko dowódcy Wojsk Wewnętrznych) oraz zaufanego pomocnika płk. Stanisława Kończewicza (dyrektora Biura "T"). W Ministerstwie Obrony Narodowej szczególną rolę w odsuwaniu "puławian" i zastępowaniu ich "partyzantami" odegrały struktury Zarządu I (ds. kontrwywiadu wojskowego) Wojskowej Służby Wewnętrznej, kierowanego przez płk. Teodora Kufla (na jego rozkaz rozpracowywano m.in. generałów reprezentujących "kierunek rewizjonistyczno-syjonistyczny": Zygmunta Duszyńskiego, Jerzego Fonkowicza, Bronisława Bednarza oraz utrzymujących z nimi kontakty sekretarzy KC PZPR - Jerzego Albrechta i Artura Starewicza. W latach sześćdziesiątych rozpracowywano również generałów: Wojciecha Jaruzelskiego, Tadeusza Tuczapskiego, Józefa Urbanowicza, Mieczysława Obiedzińskiego, Tadeusza Pióro, Wiktora Ziemińskiego, Mariana Garlickiego, a nawet ówczesnego ministra obrony Mariana Spychalskiego, któremu WSW formalnie podlegała (!). W listopadzie 1959 roku zdymisjonowano (przenosząc do Ministerstwa Żeglugi) p.o. dowódcy, a następnie szefa sztabu Marynarki Wojennej, kontradm. Jana Wiśniewskiego, któremu pamiętano zablokowanie wejść do portów przed grupą radzieckich okrętów w październiku 1956 roku. Jego następcą został - powracający z Akademii Morskiej w Leningradzie - wiceadm. Zdzisław Studziński. W celu pozbycia się nader krytycznie ocenianego przez Rosjan gen. dyw. Jana Freya-Bieleckiego w kwietniu 1962 roku minister obrony narodowej polecił rozformować jednolite Dowództwo Wojsk Lotniczych i Obrony Przeciwlotniczej Obszaru Kraju. Freya przesunięto wówczas na niewiele znaczące stanowisko Głównego Inspektora Lotnictwa (a we wrześniu 1963 roku usunięto z wojska). W 1964 roku odsunięto od spraw kadrowych gen. bryg. Jerzego Fonkowicza. Zastąpił go gen. bryg. Stanisław Wytyczak, uważany za w pełni dyspozycyjnego wobec "partyzantów".]. Stopniowo sympatycy "partyzantów" pojawiali się także w kręgu działaczy dawnej frakcji "natolińskiej" *[Według Jerzego Eislera i Wojciecha Roszkowskiego zaistniał nawet swoisty sojusz między ludźmi obu frakcji. Paweł Wieczorkiewicz zauważył, iż był on konsekwencją znacznego podobieństwa ideologicznego, gdyż - jak stwierdził - "(...) próbę gry hasłami narodowymi podjęli bowiem w swoim czasie właśnie liderzy Natolina (...)". Jednak dotyczyło to tylko części byłych "natolińczyków" w osobach sekretarza KC (ds. bezpieczeństwa) Ryszarda Strzeleckiego oraz kierownika Wydziału Administracyjnego KC gen. dyw. Kazimierza Witaszewskiego. Najbardziej dogmatyczni (skłaniający się ku ideologii maoistowskiej) przedstawiciele "natolina", Kazimierz Mijal, Hilary Chełchowski i Wiktor Kłosiewicz, byli wrogo nastawieni do "partyzantów". Szlachcic pisał, że poddawano ich nawet inwigilacji Służby Bezpieczeństwa, przeprowadzano rewizje i zatrzymywano.], wśród młodych przedstawicieli aparatu partyjnego *[Wojciech Roszkowski zauważył, że większość z popierających Moczara młodych (prawie czterdziestoletnich) działaczy aparatu partyjnego wywodziła się z kręgów byłego Związku Młodzieży Polskiej. Było wśród nich także kilku późniejszych, wpływowych członków władz partyjnych i państwowych, m. in: Stefan Olszowski (sekretarz KW PZPR w Poznaniu), Stanisław Kania (sekretarz KW w Warszawie) oraz Józef Kępa (sekretarz Warszawskiego KW).], ludzi kultury i nauki *[Według Antoniego Czubińskiego czołowym propagatorem haseł "partyzantów" był płk Zbigniew Załuski (w latach 1961-1963 wydał zbiór esejów Siedem polskich grzechów głównych oraz Przepustkę do historii, w których podjął przemilczane w PRL niektóre aspekty polskiej historii), a ponadto: "(...) niektórzy pisarze i publicyści ruchu katolickiego lub PAX-owskiego, jak np. Jan Dobraczyński, Władysław Jan Grabski, Zofia Kossak-Szczucka, Wojciech Żukrowski [Szlachcic wymienia także Lesława Bartelskiego i Romana Bratnego - przyp. L.P.] (...). W 1963 r. ukazała się książka wspomnieniowa Moczara Barwy walki. Jerzy Passendorfer nakręcił film pod tym samym tytułem (...)".] oraz organizacji kombatanckich *[Kluczową rolę odegrał w tym zakresie Związek Bojowników o Wolność i Demokrację (ZBoWiD). Według Krzysztofa Lesiakowskiego Mieczysław Moczar, stając się w grudniu 1956 roku członkiem Zarządu Głównego ZBoWiD, otworzył tę organizację na środowiska byłej Armii Krajowej i polskich formacji walczących na Zachodzie, które do tej pory nie mogły do niej należeć. "(...) Zastanawiał się nad dopuszczeniem do kierowniczych kręgów (...) [ZBoWiD-u - przyp. L.P.] płk. Jana Rzepeckiego. Starał się łagodzić silne nastroje niezadowolenia wśród byłych żołnierzy AK. (...) Akcentował poświęcenie i heroizm (...) podziemia. Próbował mówić w imieniu nie tylko AL, ale innych formacji zbrojnych. Podnosił kwestię jedności wszystkich partyzantów. Z powyższych wzglądów dla wielu ludzi dawnego ruchu oporu moczarowska perspektywa interpretowania przeszłości mogła się wydawać atrakcyjna (...)". Jednak o prawdziwej rewolucji zarówno w treści, jak i stylu działania ZBoWiD-u można mówić dopiero po wyborze Moczara na prezesa Zarządu Głównego we wrześniu 1964 roku.]. Od początku lat sześćdziesiątych zwiększał się również ich udział (kosztem dawnych "puławian") we władzach PZPR *[Po dymisji Jerzego Morawskiego kolejne plena KC (V - w czerwcu 1960 i VI - we wrześniu 1960 roku) były poświęcone problemom gospodarczym. Na VII Plenum (w styczniu 1961) odwołano ze stanowiska, odpowiedzialnego za sprawy ekonomiczne sekretarza KC - "puławianina" - Jerzego Albrechta (powołując go na stanowisko ministra finansów). Od tego momentu (według prof. Czesława Bobrowskiego) nadzór nad sprawami gospodarczymi przejął formalnie Ochab (przekazując pozostający w jego gestii Wydział Kultury Strzeleckiemu), faktycznie zaś Gomułka. Według Wojciecha Roszkowskiego, po kolejnym - VIII Plenum w czerwcu 1961 roku - jedynym sekretarzem próbującym jeszcze szukać poparcia na niższych szczeblach PZPR pozostał Władysław Matwin. Tendencji tej nie zmienił proreformatorski kurs XXII Zjazdu KPZR, który obradował w październiku 1961 roku w Moskwie. Na IX Plenum (w listopadzie 1961) Gomułka podkreślił bowiem, że w Polsce (w przeciwieństwie do Związku Radzieckiego) kwestia "błędów i wypaczeń" została już rozwiązana. Swoistym aktem rozpaczy byłych "puławian" było demonstracyjne uczestnictwo w pogrzebie dr. Henryka Hollanda, który 21 grudnia 1961 roku popełnił samobójstwo podczas rewizji dokonanej w jego mieszkaniu przez funkcjonariuszy MSW. Udział byłych członków KC został przedstawiony I sekretarzowi PZPR jako wymierzony przeciwko niemu antypartyjny bunt. W związku z tą sprawą kilku z nich przesłuchano w lutym 1962 roku przed specjalnie w tym celu powołaną Komisją Biura Politycznego. Z dawnych "puławian" przez kolejne plena (X - w listopadzie 1962, XI - w grudniu 1962 i XII - w lutym 1963 roku) utrzymali się w Sekretariacie KC jedynie Matwin i Zambrowski (ten ostatni pełnił także funkcję członka Biura Politycznego).]. Środowiska związane z dawnymi "puławianami", pozbawione jakiegokolwiek realnego wpływu na sprawy kraju, zaczęły wycofywać się z aktywnego życia politycznego lub przechodzić na pozycje otwarcie "rewizjonistyczne" wobec panującego systemu *[Zbliżeni do "puławian" "partyjni "rewizjoniści" pragnęli reformy systemu, opierając się na ideologii marksistowskiej. Według Wojciecha Roszkowskiego do środowisk tych należała "(...) spora grupa literatów i naukowców (...), którzy w okresie stalinizmu poparli reżim (...)" oraz młodzież "(...) z rodzin komunistycznej góry (...)". Najsłynniejszą platformą skupiającą "rewizjonistów" był założony jeszcze w październiku 1955 roku w Warszawie Klub Krzywego Koła (nazwany tak od ulicy, przy której mieściła się jego siedziba - dzierżawiona od Staromiejskiego Domu Kultury). Według Antoniego Czubińskiego klub "(...) utrzymywał się przy życiu na skutek opieki roztaczanej nad nim ze strony byłych »puławian« w KC PZPR (...)". Liczył około trzystu członków, którzy co tydzień organizowali spotkania dyskusyjne na temat nauk społecznych, stosunków międzynarodowych i polityki. Wśród zapraszanych prelegentów było sporo przedstawicieli "grupy puławskiej" bądź ich sympatyków, m.in.: Władysław Bieńkowski, Oskar Lange, Adam Schaff czy Włodzimierz Brus. Z czasem klub, który przyciągnął także pewne grupy związane z reformistycznymi katolikami oraz byłymi akowcami, stał się znaczącym ośrodkiem opiniotwórczym. Uważany przez Gomułkę za "siedlisko rewizjonizmu" został - nakazem władz - zamknięty 15 lutego 1962 roku.].

Istotny wpływ na rozwój sytuacji politycznej w Polsce miały też zakulisowe działania podejmowane przez Chruszczowa w kwestii niemieckiej *[W okresie rządów Chruszczowa funkcjonowały co najmniej dwa "poufne" kanały wymiany informacji na linii Moskwa-Bonn. Pierwszy działał za pośrednictwem RFN-owskiego ministra finansów Fritza Schaffera i NRD-owskiego gen. Vincenza Mullera w latach 1955-1958. Drugi - poprzez redaktora naczelnego "Izwiestii", zięcia Chruszczowa, Aleksieja Adżubeja i dziennikarza tej gazety niejakiego Poljanowa (kontaktującego się z opozycyjną SPD), był czynny do upadku Chruszczowa w październiku 1964roku. Według Stanisława Trepczyńskiego Gomułka "(...) bacznie śledził stosunki ZSRR z dwoma państwami niemieckimi (...)". Po raz pierwszy mglistą sugestię niekorzystnej dla Polski reinterpretacji Układu Poczdamskiego w odniesieniu do Ziem Odzyskanych zastosował Chruszczow jako argument w dyskusji na temat wzajemnych rozliczeń niemieckich reparacji wojennych podczas rozmów z Gomułką na Kremlu w maju 1957 roku. Jednak najostrzejszy konflikt na tym tle pojawił się pomiędzy nimi w 1964 roku. Piotr Kostikow, późniejszy kierownik Sektora polskiego w Wydziale Łączności z Bratnimi Partiami Krajów Socjalistycznych KC KPZR, wspominał, że pewne informacje o rozmowach prowadzonych przez Adżubeja w RFN dotarły do władz PRL za pośrednictwem polskiego wywiadu. Dowiedział się o tym od Ryszarda Frelka, który przekazał mu także wyrazy zaniepokojenia wyrażanego przez kierownictwo PZPR. Według Kostikowa Frelek miał oświadczyć, iż Adżubej mówił, "(...) że sprawa granicy na Odrze i Nysie jest otwarta (...)", a polskie wywiad miał dysponować kilkoma takimi "opowieściami". W celu załagodzenia sporu przybył do Polski ówczesny sekretarz KC KPZR (ds. kontaktów z bratnimi partiami), późniejszy szef KGB, Jurij Andropow. Gomułka rozmawiał też z Chruszczowem, który zbagatelizował problem, twierdząc: "(...) zięć nie powinien tyle pić (...)". Sam Adżubej, w wydanych już w okresie głasnosti wspomnieniach, choć zastrzegł, iż nie rozmawiał z Niemcami o tak drażliwych kwestiach, z grubsza potwierdził, że wokół sprawy narosło wiele nieporozumień. Mimo to - jak twierdzi Wojciech Roszkowski - we wrześniu 1964 roku na XIV Zjeździe Związku Literatów Polskich w Lublinie I sekretarz PZPR powiedział: "(...) zachowanie pokoju w Europie i zbliżenie Moskwa-Bonn wykluczają się wzajemnie (...)". Miesiąc później Chruszczow został obalony w wyniku "pałacowego przewrotu". Edward Gierek uważał nawet, że - ostro krytykowana przez Gomułkę - germanofilska postawa Chruszczowa mogła być jednym z argumentów wykorzystanych przez puczystów. Pośrednim potwierdzeniem tej opinii jest zapis z pamiętników Mieczysława Rakowskiego (oparty na relacji Artura Starewicza) informujący, że 24 października 1964 roku, podczas spotkania Gomułki z nowym I sekretarzem KPZR Leonidem Breżniewem, "Wiesław" domagał się "(...) konsultowania z nim wszystkich poważniejszych decyzji w sprawach międzynarodowych, a zwłaszcza niemieckich (...)" - co według naczelnego "Polityki" - "(...) zostało przyjęte ze zrozumieniem (...)". Dlatego w pisemnej informacji Gomułki przedstawionej członkom KC, na II Plenum w listopadzie 1964 roku, stwierdzono wprost, że PZPR powitała "(...) z zadowoleniem zwolnienie tow. Chruszczowa (...)".]. W konsekwencji władze PRL zaczęły głosić potrzebę bezwzględnej jedności polskiej partii i społeczeństwa. Sprzyjało to dalszemu akcentowaniu przez "partyzantów" elementów narodowych przy jednoczesnym zaostrzeniu działań wobec jakiejkolwiek opozycji *[Dotyczyło to zarówno spraw wewnątrzpartyjnych, szeroko rozumianej kultury, jak i opozycji antyustrojowej. W ramach rozgrywek prowadzonych wewnątrz partii na XIII Plenum (w lipcu 1963 roku) przyjęto dymisje, członka Biura Politycznego i sekretarza KC Romana Zambrowskiego (uważanego za patrona dawnej frakcji "puławskiej"), który - według Jerzego Eislera - od kwietnia otwarcie "(...) oskarżał MSW o przekraczanie kompetencji i ingerowanie w funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości (...)". Podczas kolejnego, XIV Plenum (w listopadzie 1963 roku) usunięto z sekretariatu ostatniego przedstawiciela "puławian", Władysława Matwina. Zastąpili go - uważani wówczas za "ludzi Gomułki" - Bolesław Jaszczuk oraz Artur Starewicz (związany w przeszłości z "puławianami"). Obrady XV Plenum (w marcu 1964 roku) poświęcone było już przygotowaniom do IV Zjazdu PZPR. W sferze kultury, po rozwiązaniu w czerwcu 1963 roku dwóch "rewizjonistycznych" tygodników ("Nowej Kultury" i "Przeglądu Kulturalnego"), szczególne miejsce wyznaczono "Polityce". Według Wojciecha Roszkowskiego traktowano ją jako "(...) swoisty wentyl bezpieczeństwa (...)", pozwalając na "(...)pewien zakres swobody doboru tematów i metod ich oświetlania (...)". Natomiast wystosowany 14 marca 1964 roku do premiera Cyrankiewicza list 34 wybitnych przedstawicieli kultury i nauki sugerujący zmianę polityki państwa w zakresie kultury, nie tylko nie został przez władze merytorycznie rozpatrzony, ale nawet stał się pretekstem do wprowadzenia przeciwko nim posunięć odwetowych (zakazu publikacji, posądzenia o zdradę). Działania przeciwko opozycji antyustrojowej objęły: aresztowanie oraz wytoczenie procesu przeciwko Melchiorowi Wańkowiczowi (w październiku 1964), jak również aresztowanie Jacka Kuronia, Karola Modzelewskiego, Kazimierza Badowskiego i Ludwika Hassa (w listopadzie 1964). Dalsze nasilenie represji przeciw opozycji nastąpiło w 1965 roku. Były to jednak działania nieporównanie mniej represyjne od podejmowanych w podobnych przypadkach przed 1956 rokiem.].

Choć po IV Zjeździe PZPR w czerwcu 1964 roku nurt "narodowy" nie zdominował jeszcze całkowicie polskiej sceny politycznej *[IV Zjazd PZPR spowodował dalsze umocnienie wpływów Moczara, choć według Roszkowskiego wprowadzenie przez "partyzantów" do Komitetu Centralnego zaledwie kilku przedstawicieli (m.in. Olszowskiego i Kani), nie wpłynęło w decydujący sposób na układ sił w partii. Większemu wzmocnieniu uległa szeroko rozumiana ekipa gomułkowska, której wielu reprezentantów sympatyzowało z nurtem "narodowym" (według Czubińskiego należeli do nich m.in. Gomułka i Kliszko). Zmiany w Biurze Politycznym polegały na dokooptowaniu dwóch członków (Eugeniusza Szyra i Franciszka Waniołki). Po raz pierwszy od października 1956 roku wybrano także trzech zastępców członków, którymi zostali: Mieczysław Jagielski, Piotr Jaroszewicz i Ryszard Strzelecki. W Sekretariacie pojawili się Bolesław Jaszczuk i Józef Tejchma. Odszedł natomiast Edward Gierek, gdyż Gomułka planował powierzenie mu funkcji premiera. W wyniku zjazdu w składzie Biura Politycznego przeważali "gomułkowcy" (Gomułka, Kliszko, Loga-Sowiński i Spychalski) wraz z lojalnymi wobec nich: Cyrankiewiczem, Gierkiem i Waniołką. Szyra zaliczano do dawnych "natolińczyków", a pozostałych uważano za neutralnych (Ochab, Jędrychowski, Rapacki oraz Zawadzki). Podobnie przedstawiała się sytuacja w Sekretariacie KC, gdzie było pięciu "ludzi Gomułki" (sam I sekretarz, Kliszko, Jaszczuk, Starewicz i Tejchma), były "natolińczyk" sympatyzujący z "nurtem narodowym" (Strzelecki) oraz dwóch neutralnych (Ochab i Jarosiński). IV Zjazd nie oznaczał jednak końca przetasowań w najwyższych kręgach PZPR. Już w listopadzie, na II Plenum KC, zmarłego Aleksandra Zawadzkiego zastąpił w Biurze Politycznym blisko związany z Moczarem i Gomułką Ryszard Strzelecki, zaś odchodzącego z Sekretariatu Edwarda Ochaba (w związku z powołaniem na przewodniczącego Rady Państwa) wymieniono na dotychczasowego ministra spraw wewnętrznych, nie angażującego się w walki frakcyjne Władysława Wichę. Po wspomnianym plenum formalny podział czynności w Sekretariacie KC wyglądał następująco: Gomułka koordynował pracę Biura Politycznego i Sekretariatu; Kliszko - sprawy ideologii, stosunki z Kościołem, relacje PZPR z ZSL i SD; Strzelecki - Wydział Organizacyjny oraz Wydział Ogólny; Jaszczuk - sprawy ekonomiczne; Starewicz - prasę; Wicha - Wydział Administracyjny oraz Główny Zarząd Polityczny WP; Jarosiński - oświatę i naukę; Tejchma - rolnictwo.], to jednak wyraźnym zwiastunem owego procesu było objęcie w grudniu przez Moczara stanowiska ministra spraw wewnętrznych *[Moczar zastąpił na tym stanowisku powołanego na sekretarza KC PZPR (ds. bezpieczeństwa) Władysława Wichę. Kilka miesięcy wcześniej, we wrześniu 1964 roku, Moczar został wybrany również na stanowisko prezesa Zarządu Głównego ZBoWiD. W konsekwencji - według Pawła Wieczorkiewicza - "(...) po IV Zjeździe nastąpiło dostrzegalne i szybkie skupienie wokół Moczara tych grup i polityków, którzy dążyli do szybszych zmian kadrowych (...)".].

Podsumowując, należy zaznaczyć, iż od października 1956 do grudnia 1964 roku w istotny sposób zmienił się układ sił w aparacie władzy PRL. Ewoluując od apogeum "liberalizmu" w wykonaniu - przybyłych ze Związku Radzieckiego - stalinowców do dominacji "nacjonalizmu" realizowanego przez krajowych dogmatyków, stał się pierwszym, zamkniętym etapem rządów Gomułki. W drugim etapie, trwającym do grudnia 1970 roku, "partyzanci" stanowili podstawową i równocześnie najbardziej ofensywną frakcję w aparacie władzy, która ostatecznie - przegrywając walkę o schedę po Gomułce - uległa rozbiciu (część poparła nowego I sekretarza, a wierni zwolennicy Moczara szybko utracili wpływy).

 

 

 

* Leszek Pawlikowicz "TAJNY FRONT ZIMNEJ WOJNY. Uciekinierzy z polskich służb specjalnych 1956-1964", 2004 r.