Martin Gardner
Pseudonauka i pseudouczeni
wydanie oryginalne 1957 r.
EKSCENTRYCZNE TEORIE SEKSUOLOGICZNE
Pseudonaukowe teorie w dziedzinie seksuologii, jak łatwo się domyśleć, są bardzo liczne i bardzo zabawne. Rzadko który aspekt płci uniknął teoretyzowania ekscentrycznych biologów.
Rozważmy na przykład problem, w jaki sposób powstały płcie. Teozofowie i antropozofowie wierzą, że wczesne "rasy podstawowe" były hermafrodytyczne. Pierwiastek męski i żeński miał być połączony w każdym osobniku (rodzaj zmodernizowanej wersji okultystycznej teorii wyłożonej przez Arystofanesa w Sympozjonie Platona). Wręcz przeciwną teorię sugeruje tytuł mętnej książki, wydanej w roku 1927 przez Williama G. Smytha, angielskiego inżyniera, który znany jest z tego, że wprowadził pojęcie "technokracji". Tytuł jej brzmi: Did Man and Woman Descend from Different Animals? (Czy mężczyzna i kobieta pochodzą od różnych zwierząt?).
Arabella Kenealy, znana w Anglii antyfeministka, zabrała się do tego problemu w roku 1934 w swej książce The Human Giroscope (Ludzki żyroskop). Podtytuł brzmi: "Rozważania nad żyroskopowym obrotem Ziemi, jako mechanizmem ewolucji ziemskich! form życia wyjaśniającym zjawisko płci. Jego pochodzenie i rozwój oraz jego znaczenie w procesie ewolucji".
A oto maratońskie zdanie wstępne, w którym autorka streszcza swoją tezę, jak następuje:
"Biorąc pod uwagę, że, podobnie, jak plastyczna glina na wirującej tarczy małego koła w warsztacie garncarza formuje się i kształtuje w różnorakość form symetrycznych a trójwymiarowych, wciąż dążąc do położenia pionowego, tak na wirującej powierzchni wielkiego ziemskiego koła garncarskiego Twórczej Ewolucji plastyczna materia ziemskich organizmów formowała się i kształtowała w niezliczoną różnorakość coraz to bardziej skomplikowanych, strukturalnie zróżnicowanych, trójwymiarowych! form istot żyjących, stopniowo podnoszących się do pionu, w kształtach coraz to bardziej złożonej wyprostowanej postawy ciała - to wszystko ogarniając, postanowiłam oprzeć moją argumentację na grawitacji wielkiego Newtona, zamiast na późniejszej teorii Einsteina".
Cały Kosmos, od skromnego atomu do wyniosłej galaktyki - według Kenealy - wykazuje dualistyczny, męsko-żeński aspekt. Męskość i żeńskość są faktycznie osnową i wątkiem w procesie stworzenia. Autorka sądzi również, że północne rasy są męskie, a południowe - żeńskie (zawdzięcza się to w jakiś sposób ruchowi obrotowemu Ziemi), i że prawa strona każdego ciała jest bardziej męska, niż lewa. Książka zawiera doskonałe fotografie żyrafy, psa, wielbłąda, mgławicy spiralnej, kraba i żyroskopu oraz interesujący rozdział o jej doświadczeniach z dziedziny telepatii. "Podczas mego narzeczeństwa przed laty - pisze - z człowiekiem, którego głęboko kochałam, byliśmy oboje w nieustannym kontakcie telepatycznym. To było tak naturalne, jak oddychanie".
Inny interesujący dział literatury tworzą osobliwe książki i artykuły poświęcone względnej wyższości jednej płci nad drugą. Obejmuje on cały wachlarz, od wczesnych prac, w których dowodzi się wrodzonej niższości kobiety (mniejsza objętość mózgu itp.), aż do artykułu antropologa Ashleya Montagu w "Saturday Review", w którym usiłuje przekonać o przyrodzonej wyższości kobiety. Pytanie, czy płeć piękna doskonali się, czy też podupada wskutek dążenia do równouprawnienia z mężczyzną, było bodźcem do powstania wielu niezwykłych książek, począwszy od sławnego ataku Arabelli Kenealy na feminizm w książce Feminism and Sex Extinction (Feminizm i zanik płci) z roku 1920, aż do bardziej współczesnych publikacji.
Inna, warta rozpatrzenia gałąź seksualnej pseudonauki dotyczy metod zdeterminowania płci dzieci przed ich poczęciem. Ludowe przesądy w tej sprawie wiążą płeć nienarodzonych dzieci z mnóstwem przyczyn, takich jak pogoda, fazy Księżyca, rodzaj odżywiania, stosunek wieku rodziców, pozycja podczas spółkowania itp. Wiele z tych teorii stało się przedmiotem uczonych traktatów. Arystoteles sądził, że nie bez wpływu jest tu kierunek wiatru. Tomasz z Akwinu wyraził zdanie, że gdyby nie grzech pierworodny, rodzice mogliby mieć dzieci takiej płci, jakiej by sobie życzyli, lecz nie podał metody, za pomocą której można by to osiągnąć. Nowsza teoria, że jajnik po jednej stronie ciała kobiety produkuje męskie organizmy, a po drugiej żeńskie, spowodowała w Europie bardzo pokaźny wzrost prac laboratoryjnych. Potem jednak uznano ją za bezwartościową.
Pewien niemiecki seksuolog utrzymywał, że prawe jądro i prawy jajnik są męskie, a lewe jądro i lewy jajnik - żeńskie *[Przekonanie, że prawe lub lewe jądro określa płeć, znane było już w starożytnej Grecji. Jedno z niewielu doświadczeń, proponowanych przez Arystotelesa, miało polegać na podwiązaniu lub usunięciu jednego jądra, w celu wykazania błędności tej teorii.], lecz nie określił, co wynika, gdy sperma z prawego jądra łączy się z lewym jajem. Bernar Macfadden, który miał ośmioro dzieci, w tym sześć córek, był wyznawcą innej niemieckiej teorii, że dzieci zazwyczaj są płci przeciwnej, niż to z rodziców, które odznacza się większą namiętnością i tężyzną.
Inne autorytety, które dały życie przeważnie synom, z zapałem broniły poglądu, że dzieci są tej samej płci, co bardziej krzepkie z rodziców. Istnieje również teoria, że wpływ telepatyczny działa w kierunku powstawania potomstwa o płci przeciwnej niż ta, która jest gorąco upragniona przez ojca.
Podobnie metody przezwyciężenia impotencji były przedmiotem licznych badań pseudonaukowych. Zawsze się znajdzie jakiś autorytet, który będzie bronił przesądów ludowych dotyczących wartości niektórych podniecających płciowo pokarmów - przeważnie pokarmów o niezwykle urozmaiconym składzie, mających w jakiś sposób coś wspólnego z płcią. Na przykład: jaja i kawior (jaja rybie), lub też pożywienie, które przypomina organy płciowe (szparagi, selery, cebula, ślimaki, ostrygi itp.). Setki znachorskich leków i "sztuczek" miało na celu zwiększenie potencji.
Długą i żałosną historię ma sprawa odmładzania. W latach dwudziestych "doktor" John R. Binkley z Kansas dorobił się milionowego majątku przeszczepiając (naturalnie bezskutecznie) tysiącom naiwnych starszych panów gruczoły kozłów. Przy tym operacja taka w jego klinice w Milford kosztowała od 750 do 1500 dolarów.
"Doktor" miał nawet swoją prywatną radiostację przez którą ogłaszał, że przeprowadza operacje gruczołu krokowego i lansował lekarstwo zawierające jedynie błękit metylowy i nieco kwasu solnego. W swoim stanie stał się tak popularną postacią, że omal nie wybrano go na gubernatora. Zebrał też tysiące głosów w przyległej Oklahomie, gdzie wcale nie figurował na liście wyborczej. Zjawisko to jest tym bardziej niepokojące, że "doktor" finansował miejscową faszystowską organizację Williama Dudleya Pelleya - zwaną "Srebrne koszule". W Milford, na kościele - pomniku ufundowanym przez Brinkleya widnieje następujący wzruszający napis: "Wzniesiony Bogu i Jego Synowi Jezusowi przez J. R. Brinkleya, z wdzięczności za wiele błogosławieństw zesłanych nań".
Homoseksualizm ma też swoje bogate pseudonaukowe piśmiennictwo. Prym tu wiedzie niemiecka zwyrodniała literatura, pod wielu względami stanowiąca odpowiednik literatury rasistowskiej. Pisarze, którzy z różnych względów odnosili się wrogo do homoseksualistów, w swych książkach rozpatrywali to zagadnienie jako pewną formę zepsucia i degeneracji. Inni seksuolodzy, jeżeli sami byli homoseksualistami, głosili, że zboczenie to jest wyższą formą życia, że większość wielkich ludzi - zarówno mężczyzn jak i kobiet - była homoseksualistami i że na kulturalne wyżyny wstępowały tylko te społeczeństwa, w których dominował homoseksualizm.
Ekscentryczne teorie dotyczące homoseksualizmu mają duży zasięg: począwszy od okultystów, którzy sądzą, że dusza męska została wcielona w ciało kobiece lub na odwrót, a kończąc na bardziej naukowych powagach, które znajdują w mózgu "centra homoseksualne". Amerykański autor Charles G. Leland napisał w roku 1904 osobliwą książkę The Alternate Sex (Zmieniająca się płeć), w której dowodził, że podświadoma część umysłu należy zawsze do przeciwnej płci. Miewał on bowiem sny, w których wydawało mu się, że jest kobietą i stąd wzięło się jego uogólnienie. Jedną z najdziwaczniejszych homoseksualnych teorii wysunął sir Richard Burton. Sądził on, że istnieje pewien geograficzny pas, okalający Ziemię, zwany "strefą sotadyczną", w której koncentruje się homoseksualizm.
Dziwaczne teorie seksuologiczne, nie podbudowane faktami, wyrastają tam, gdzie najmniej można ich oczekiwać. W Małżeństwie doskonałym holenderskiego ginekologa T. H. Van de Velde'a można dowiedzieć się, że seler jest środkiem pobudzającym płciowo i że w oddechu kobiety po spółkowaniu czuć zapach nasienia. Frank Harris, który uważał siebie za jednego z najprzedniejszych w świecie kochanków i nielada znawcę spraw seksualnych, podaje w pierwszym tomie swojej znanej książki My Life and Loves (Moje życie i romanse) zadziwiającą ilość błędnych informacji. Między innymi sądzi, że "bezpieczny" okres u kobiety wypada dokładnie w połowie między menstruacjami, że nie ma obawy zapłodnienia przy drugim i trzecim powtórzeniu aktu płciowego, że natrysk wodny zabija spermę i że nocne polucje są osłabiające. Jeszcze jako młody człowiek "wykurował" sam siebie z takich polucji za pomocą mocno związanego kawałka sznurka. Nie przeczytałem jeszcze drugiego tomu książki Harrisa, w którym obiecuje on ujawnić sekrety miłosne Europy i Wschodu.
Z wielu dziwacznych teorii dotyczących aktu płciowego najdziwaczniejsze chyba były poglądy kongregacjonalisty Johna Humpreya Noyesa, założyciela wspólnoty "Oneida". Noyes ukończył uniwersytet w Dartmouth w roku 1830 i studiował jakiś czas teologię w Yale. Tam nabrał przekonania, że w 70 roku n.e. jednocześnie z upadkiem Jerozolimy Chrystus powrócił na Ziemię i od tej pory oczekuje moralnej "doskonałości" od wszystkich swoich naśladowców. Czy Pan nie powiedział "bądźcie doskonałymi?" Noyes powrócił do swego rodzinnego Vermont i w roku 1843 założył we wsi Putney towarzystwo pod nazwą "Putney Corporation of Perfectionists" (Putneyska Korporacja Perfekcjonistów). Poglądy grupy wzbudziły jednak u okolicznych! mieszkańców tak duże sprzeciwy, że w roku 1848 musiała się ona przenieść do Oneida Creek w stanie Nowy Jork. W parę lat kolonia wzrosła do kilkuset członków.
Organizacja grupy, według Noyesa, polegała na biblijnym komunizmie - całe bowiem mienie stanowiło wspólną własność. Życie seksualne tego zbiorowiska opierało się na dwóch zasadach: na męskiej powściągliwości i zespołowym małżeństwie. Założyciel uważał, że każdy członek kolonii powinien jednakowo kochać każdego innego członka i że wierność małżeńska jest grzechem egoizmu. Dlatego stosunki seksualne były dozwolone pomiędzy każdym mężczyzną i każdą kobietą, którzy wzajemnie tego pragnęli. Natomiast urodziny były ściśle regulowane zgodnie z prawami eugeniki, ustalonymi w celu poprawienia składu tej wspólnoty. Słowo "eugenika" nie było wówczas jeszcze znane. Noyes nazywał to "hodowlą rodową". I rzeczywiście, jego kolonia była pierwszym na świecie praktycznym eksperymentem w dziedzinie eugeniki stosowanej. W tym względzie Noyes zasługuje może na wysokie uznanie, którego nie skąpili mu Havelock Ellis i George Bernard Shaw. Broszura Noyesa pt. Male Continence (Męska powściągliwość) była niewątpliwie jedną z pierwszych, która dowodziła, że rozkosz płciowa i rodzenie dzieci są zjawiskami, które w interesie społecznym należy traktować oddzielnie.
Noyes trafił do naszej książki przede wszystkim przez swoje wyjątkowe poglądy na najlepszy sposób zrealizowania tego podziału. Jego metoda, później nazwana coitus reservatus, polegała na całkowitym powstrzymywaniu się od męskiego orgazmu. Potem, gdy kobieta osiągnęła punkt kulminacyjny, mężczyzna pozwalał na stopniowe opadanie pożądania. Ten sposób działał, podobno, wcale nieźle i bez wyraźnej szkody dla mężczyzn. Co ciekawe, że Noyes wierzył, iż taka praktyka zachowuje u mężczyzny energię i prowadzi do polepszenia zdrowia i wzmożenia potencji.
Chłopcy po osiągnięciu dojrzałości płciowej byli wprowadzani w sztukę reservatus przez starsze kobiety z kolonii. Dziewczęta podobnie, chociaż w nieco późniejszym wieku, przez starszych mężczyzn. Tylko starannie dobrane pary mogły mieć dzieci, które po urodzeniu oddawano na wychowanie wspólnocie, na sposób ongiś polecany przez Platona. Miało to zapewnić równość i przeszkodzić temu, co Noyes nazywał "bałwochwalczą miłością matki do dziecka". System "wzajemnej krytyki", w którym każdy członek podlegał publicznej krytyce przez innych, zajął miejsce sądów i kary.
Wspólnota rozwijała się bujnie przez prawie 30 lat, prowadząc szeroką propagandę za pomocą książek, broszur i periodyków. Utrzymywała się początkowo z wyrobu doskonałych stalowych pułapek łowieckich. Potem utworzono przedsiębiorstwo dochodowe, wyrabiające platery, które rozwinęło się w końcu w znany obecnie przemysł "Community Plate". W końcu kolonia rozpadła się na odłamy, a Noyes musiał szukać schronienia w Kanadzie. Eksperyment skończył się ostatecznie w roku 1879.
Pogląd, że coitus reservatus zwiększa energię i przedłuża żywotność męską, przedostał się potem do niektórych kultów religijnych; wielu też pisarzy występowało w jego obronie. Amerykańska lekarka pani Alice Bunker Stockham nazwała to zjawisko karezza. W swojej książce o tym samym tytule, opublikowanej w roku 1896, lansuje pogląd, że para miłosna wówczas przeżywa "niezwykły zachwyt", kiedy akt płciowy jest ograniczony do "spokojnych ruchów" i kiedy oboje partnerzy unikają orgazmu (chyba, że chcą mieć dzieci). "Po godzinie - pisze - fizyczne napięcie ustępuje, duchowa egzaltacja wzrasta, pojawiają się wizje niezwykłego życia i doświadcza się przypływu nowych sił".
Pani Stockham sądzi, że między poszczególnymi seansami karezzy należy zachować przerwę dwóch lub trzech tygodni, i dodaje: "Wielu ludzi uważa nawet, że trzy- albo czteromiesięczne przerwy zapewniają większą siłę i wzrost popędu, jak również dają więcej osobistego zadowolenia. Podczas tej przerwy obopólną rozkosz daje tysiąc i jedna wzajemnych) czułości, na podobieństwo miłości, które stanowią zapowiedź końcowego połączenia". Książka była bardzo popularna, zwłaszcza wśród kobiet, i osiągnęła wiele wydań.
Prawie wszyscy współcześni seksuolodzy są przeciwnikami karezzy, chociaż niektórzy z nich z przyczyn równie jak ona ciekawych. Dr Marie Stopes *[Ostatnia książka dr Stopes Sleep (Sen), 1956 zaleca spanie w położeniu północ-południe. "To, czy nogi, czy głowa znajdują się w północnej stronie łóżka, nie ma zasadniczego znaczenia - pisze - ważne jest natomiast, aby... ciało spoczywało... w kierunku północ-południe lub południe-północ.], znana angielska propagatorka regulacji urodzeń utrzymuje, że płyn z męskiego gruczołu krokowego, absorbowany przez kobietę, ma dla niej toniczne, zdrowotne działanie. Joseph Yahuda, w opublikowanej w roku 1951 w języku angielskim pracy pt. New Biology and Medicine (Nowa biologia i medycyna), posuwa ten pogląd o krok dalej i zapewnia, że podobnie mężczyzna otrzymuje i absorbuje wzmacniające zdrowie wydzieliny. Określa przy tym, że jest to rodzaj wzajemnego "szczepienia".
Dr Alfred Kinsey, w swoim sławetnym reportażu, przyjmuje pogląd, że dla zdrowego mężczyzny jest rzeczą "normalną" osiągać orgazm w bardzo krótkim czasie. Podstawą do takiego zdania jest fakt, że u szympansa ejakulacja następuje w ciągu 10 do 20 sekund. "Trudno sobie wyobrazić - pisze doktor - żeby szybkie i gorące reakcje osobnika można oceniać inaczej, niż dodatnio. To samo w większości przypadków odnosi się do szybkiej ejakulacji u mężczyzny, niezależnie od tego czy odpowiada to jego partnerce". Dr Kinsey nie stara się wyjaśnić, jak i dlaczego ewolucja miałaby stworzyć tak tragiczne niedopasowanie.
Innym współczesnym autorytetem w sprawach płci jest żyjący obecnie w Stanach Zjednoczonych, niemiecki psychiatra Wilhelm Reich, który jeszcze gwałtowniej zwalcza karrezę. W jego mniemaniu orgazm (dla obu płci) zajmuje bardziej centralne i ważniejsze miejsce, niż w poglądach innych autorytetów. Osobnik neurotyczny, zdaniem Reicha, nie jest zdolny do przeżycia pełnego i normalnego orgazmu. "Jedna tylko przyczyna powoduje neurotyczny stan pacjenta - pisze w swej najlepszej, znanej pracy pt. The Function of the Orgasm (Działanie orgazmu) - niemożność osiągnięcia pełnego i powtarzanego zadowolenia płciowego". Z tego punktu widzenia orgazm staje się najlepszym wskaźnikiem umysłowego zdrowia pacjenta i, w konsekwencji, osiągnięcie prawdziwego "reichowskiego orgazmu" (jak to nazwali niektórzy, idący w jego ślady) jest jednym z głównych przedmiotów jego terapii.