Polityka - 2009-03-21
Edyta Gietka
Schizma w powiecie
W Krapkowicach na Opolszczyźnie toczy się wojna religijna, na razie zimna. Zarówno katolicy tradycyjni, jak i ci z Odnowy w Duchu Św. uważają się za sól krapkowickiej ziemi i zarzucają sobie "wycieranie zakłamanych gąb Jezusem".
Panie z rady parafialnej, uczestniczki mszy św. w środę popielcową w kościele pod wezwaniem św. Mikołaja, nie widziały Tamtych na liturgii, choć święto jest obowiązkowe. Od jakiegoś czasu panie obserwują, jak Tamci nie przyklękają przed tabernakulum, nie uczestniczą aktywnie w procesjach, nie chcą nosić baldachimu nad księdzem, a w swoich śpiewnikach nie mają żadnej maryjnej pieśni. Do spowiedzi nie chodzą, choć - dla zamydlenia oczu parafian - przyjmują komunię św. Ktoś widział na własne oczy, jak wypluwają ją pod ławką. Nie piją, to fakt, nawet wesela robią tylko przy paluszkach. Tamci są z Odnowy w Duchu Św., grupy charyzmatycznej, którą na fali wiosny Kościoła 25 lat temu przywiózł do Krapkowic z akademickiego Krakowa Bogdan Tylek. On, absolwent AWF, obecnie dyrektor szkoły, przyjechał tu za żoną, absolwentką germanistyki. Jako studenci przeżyli w Odnowie najpiękniejsze lata.
Katolicka Odnowa Charyzmatyczna powstała w 1967 r. w USA za aprobatą Soboru Watykańskiego II. Nawiązuje do teologii zielonoświątkowej - członkowie dążą do bezpośredniego kontaktu z Jezusem za pośrednictwem Ducha Św. Ruch rodził się w Polsce w latach 70., głównie w miastach uniwersyteckich, będąc alternatywą dla katolicyzmu ludowo-prowincjonalnego. Teraz co roku na kongresie Odnowy na Jasnej Górze spotyka się 300 tys. jego członków.
Święte obrazki
Więc ćwierć wieku temu Odnowa krapkowicka dostała salkę przy parafii, gdzie członkowie modlili się własnymi słowami i grali na gitarze. Ale Bogdan Tylek nie miał zapędów władczych oraz czasu, gdyż żona urodziła dwoje dzieci. Liderem grupy został Andrzej Krajka, zwerbowany do Odnowy, gdy przyjechał na przepustkę z wojska. Z początku Tylek tonował religijną egzaltację Krajki oraz jego dosłowne pojmowanie Biblii. Na przykład słowa: "jak chcesz się modlić, zamknij się w izdebce i módl się", Krajka pojmował jako zgodę na wielbienie Pana po domach, tymczasem izdebka to przenośnia, znaczy - serce moje.
Krapkowiccy katolicy tradycyjni wytykają Tamtym, że im się tylko wydaje, iż mają Ducha Św., oni mają zwykłego ptoka po prostu. W opinii Kazimiery S., prowadzącej kancelarię proboszcza Edgara Locha, Tamci nie mają prawa nazywać się katolikami, bo tu jeszcze nie Ameryka, w Polsce jesteśmy.
Na początku nic nie zapowiadało wojny religijnej. Gdy Odnowa przyszła do Krapkowic, rodzice cieszyli się, że dzieci zamiast do baru, wolą chodzić do parafialnej salki modlić się i śpiewać o Bogu. Pierwszy niepokojący sygnał był taki, że dzieci - kiedy dorastały i urządzały swoje mieszkania - nie wieszały na ścianach obrazów z Maryją. Drugim sygnałem było to, iż dzieci z Odnowy zaczęły rodzić swoje dzieci i odsuwać wnuki od dziadków. Balbina W., parafianka, wzięła raz wnuki na nabożeństwo majowe, a lider Krajka miał zagrozić jej córce, którą do Odnowy zwerbował zięć, że nie awansuje w hierarchii. Więc córka z zięciem wymyślili wnukom lekcje pływania od 9 do 12, czyli w czasie, gdy w kościele św. Mikołaja odprawiane są msze. Inna starsza pani, mająca w Odnowie córkę i zięcia, usłyszała od kilkuletniego wnuka, że ten chciałby skoczyć z bloku i się zabić, bo tak kocha Jezusa, że pragnie być bliżej niego.
Najpierw Odnowa wielbiła Jezusa w salkach parafialnych za przyzwoleniem proboszcza Edgara Locha. Ale proboszcz zajęty administracją, kancelarią, nie miał czasu kontrolować, w jaką stronę idą te uniesienia. Członkowie Odnowy zaczęli urządzać obozy w górach. Taktykę mieli ponoć następującą: dzwonili do pensjonatów, że chcą zarezerwować pokoje na katolickie rekolekcje. Po przyjeździe tłumaczyli, że księdza nie ma, bo się rozchorował.
Tylko Kazimiera S., prowadząca kancelarię proboszcza, wie, jak proboszcz był poniewierany przez kurię z powodu Odnowy. Którejś niedzieli na kazaniu wymówił Tamtym salki, ogłaszając, że dalsza przynależność do Odnowy jest równoznaczna z ekskomuniką, a po mszy dystrybuował gazetę "Sekty i fakty". W odpowiedzi Tamci okleili Krapkowice plakatami, przedstawiając proboszcza jako Gargamela w otoczeniu smerfów, czyli wikarych, z dopiskiem: nie wierz w bajki. Proboszcz został wezwany do biskupa opolskiego i zmuszony przeprosić Tamtych, w dodatku z ambony, oraz oddać salki.
Odnowa rosła w tempie zastraszającym, aż przestała się w nich mieścić. Więc proboszcz udostępnił jej kościół pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego. Ponieważ odstawiali w nim tańce i wrzaski, potajemnie wyniesiono z tabernakulum Najświętszy Sakrament, zostawiając dla zmyłki czerwoną lampkę. Jednak Tamci wynajęli sobie salę kinową w miejscowym domu kultury, gdzie co poniedziałek o godz. 19 odbywają się tak zwane seanse wylewania Ducha Św. Ponoć graniczą z transem i omdleniami ławka po ławce. Krajka wzbudza w ludziach ekstremalne religijne potrzeby, na seansach wiją się w konwulsjach, mówiąc w obcym języku, coś jakby aramejskim. To radzie parafialnej wydaje się najbardziej podejrzane: jak można prosić o coś Jezusa w języku, którego się nie rozumie?
Rada parafialna ostrzegała listownie Jego Ekscelencję arcybiskupa Alfonsa Nossola, że Odnowa budzi niepokój: "Są odizolowani od parafian, których nazywają ludźmi >>ze świata<<. Okazują negatywność w stosunku do Bożego Ciała, nabożeństw majowych, czerwcowych, różańca, ich dzieci nie biorą udziału w sypaniu kwiatów. Najbardziej bulwersujące jest, że w kościele nie można odprawić mszy św. oraz przeprowadzić procesji z rangą, na jaką zasługuje, gdyż głośne śpiewy i klaskania Odnowy dochodzące z salki parafialnej wytrącają ludzi ze skupienia".
Święta wojna
Jeśli po krapkowickim chodniku idzie kobieta pchająca wózek, a wokół niej biega gromadka dzieci w różnym wieku, wiadomo, że jest to kobieta z Odnowy, pilnująca dzieci, których rodzice modlą się grupowo. W przedszkolu nr 1 w czerwcu 2006 r. naliczono 22 dzieci z rodzin należących do Odnowy, po wakacjach doszło 11 (na 75 przedszkolaków), o czym ostrzeżono listownie biskupa opolskiego Pawła Stobrawę. Jego autor prosi o anonimowość: "Od jakiegoś czasu zauważam zdwojoną ekspansję Odnowy w stosunku do mam, których mężowie siedzą za granicą lub we własnych firmach pracują po godzinach. Najpierw nagabują mamy na przedszkolnym placu zabaw, pokręcą się, powożą, potem wspólne spacery, a na koniec czerwca już wspólny wyjazd na wakacje".
Zauważono, że dzieci są zabierane z przedszkola grupowo, gdyż jedna mama przynosi upoważnienie pisemne od reszty rodziców z Odnowy. A jeśli spotka się w placówce kilku Tamtych, zachowują się dziwacznie, całują się i padają sobie w ramiona. Zaś członkowie Odnowy, pracujący w przedszkolu nr 1, zamęczają innych sloganami w stylu: Kocham was! O, jak mnie Jezus buduje! Tymczasem, jak trzeba dziecku umyć tyłek, znikają.
W opinii parafian to, że Odnowa niby prowadzi wzorcowe życie, jest zmyłką i wabikiem. Bo czy nie jest podejrzany fakt, że są sobie obcy, a tak się o siebie troszczą? Łażą po mieście, robiąc wywiady, komu jest źle, czy ktoś umarł w rodzinie, po czym owijają takie osoby mackami opieki.
Weźmy panią Kornelię: gdy była w połogu, codziennie pod domem parkowały samochody, żeby ją wyręczyć. Jedni myli okna, inni brali na spacer starsze dzieci albo kopali ogródek.
Z listu do biskupa: "Brak ich na uroczystościach Dnia Babci i Dziadka. Babcie dzwonią do mnie, chcąc zapisać mnie do Odnowy, ale jak się później okazuje, sprawdzają, na ile ufać mi mogą. Mówią o ograniczonym kontakcie z wnuczkami, który wynika z tego, iż proponują wnuczkom różaniec. Dzieci pokładają się w przedszkolu, są niewyspane, mówią, że do nocy modliły się u cioci. Opowiadają o spotkaniach z nowymi kolegami rodziców, które zbiegają się z odpustem parafialnym, Bożym Ciałem. W swoich grupach bawią się dalej w przedszkolu, stroniąc od innych. Dwoje się onanizuje".
Dzieci z Odnowy na różaniec mówią kulki, na komunię św. - wafel, a podczas jasełek nie chcą grać roli świętego Józefa i świętej Maryi, twierdząc, że to zwykli Józef i Maryja.
Po interwencji przedszkolanki w kurii ci z Odnowy próbowali zniszczyć jej karierę, ciągając po sądach za to, że jedno z dzieci wywróciło się podczas zajęć, a przecież nazajutrz jeździło na rowerku.
Kiedy rada parafialna pisała listy, Odnowa zyskiwała wpływy polityczne. Krajka został wiceprzewodniczącym rady miasta z ugrupowania Zjednoczeni dla Obywateli, prezesem klubu sportowego Otmęt, dyrektorem SP nr 1, gdzie uczy wuefu oraz informatyki. Zwerbowany Roman Chmielewski jest radnym powiatu, przewodniczącym Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego, redaktorem naczelnym jedynej lokalnej gazety, gdzie zwerbował do Odnowy pięciu redaktorów. Mają swoich we wszystkich siedmiu krapkowickich szkołach, w urzędzie skarbowym, Państwowej Inspekcji Handlowej, Inspekcji Pracy, przychodni zdrowia, w bankach, w Komendzie Wojewódzkiej Policji, w hurtowni budowlanej, biurze architektonicznym, wśród wykładowców opolskich uczelni. Mają stronę internetową oraz całodobowy telefon psychologicznego wsparcia.
Więc w Krapkowicach istnieje uzasadniona obawa, że Odnowa zechce walczyć o stołek burmistrza. Wynika ona z tego, że Tamci są zdyscyplinowani do przesady, nieudzielanie się w polityce traktując jako grzech zaniedbania. Wiadomo też, że przed wyborami w 2006 r. chcieli meldować we własnych domach swoich ludzi z odległych miejsc, ale burmistrz wstrzymał meldunki ze względów formalnych. Cel Krajki jest szczytny: chce z Krapkowic stworzyć Betlejem. W końcu o tamtej wiosce też nikt nie słyszał przed narodzinami Chrystusa, tak jak o Krapkowicach przed narodzinami wspólnoty.
Witold Rożałowski, będąc dla Odnowy łakomym kąskiem jako radny PO, odczuł agitację wobec swojej osoby, ale nie zauważył, żeby Odnowa forsowała ideę nowego Betlejem na sesjach. W opinii radnego na sesjach widać dużą inteligencję tych, którzy Odnową kręcą. Można dostrzec, że naciskają głównie na sprawy sportowe i masowe imprezy. Z drugiej strony, trudno się czegokolwiek doczepić, może tylko tego, że robią dużo dobrego, ale po swojemu.
Święte męczeństwo
W opinii Andrzeja Krajki, którego 20 lat temu nawrócił w wojsku kapral z Raciborza (zresztą za Odnowę kapral był prześladowany; inni mieli luz, a on co drugi dzień musiał stać na zmywaku), skala obecnych prześladowań ma znamiona męczeństwa.
Męczeństwo w sensie dosłownym przeżył dr Maciej Zdanowski: gdy szedł korytarzem Politechniki Opolskiej, został ugodzony nożem przez Piotra B., studenta II roku. Wersji jest kilka. Na przykład ta, że Piotr B., który w seminarium wytrzymał tylko jeden semestr, zazdrościł Zdanowskiemu wiary w Boga. Inna, że doktor wciągnął do Odnowy dziewczynę Piotra B. Ostatecznie biegli uznali, że B. jest psychopatą.
Maria Roszkowiak, żona byłego burmistrza i nauczycielka matematyki w LO w pobliskim Gogolinie, będąca członkinią Odnowy, też wystosowała list do kurii opolskiej: "Proszę sobie wyobrazić, jak się czuję, kiedy po mszy jestem obserwowana, czy nie wypluwam hostii? I jaki wpływ ma to na mój autorytet?".
Andrzej Krajka rozpracowałby przyczynę prześladowań tak: grupa parafialna ma w sercu zazdrość, że nie czuje tego co Odnowa, czyli obecności Jezusa.
Roman Chmielewski poszedłby jeszcze dalej: Odnowa jest wyrzutem sumienia dla tych, co patrzą na jego szczęśliwe życie, bo ma trójkę dzieci, żonę, którą kocha z dnia na dzień coraz bardziej, mimo że są 15 lat po ślubie, i potrafi wyciągnąć z portfela 200 zł, jeśli przyjaciel nie ma co jeść, a to w polskim społeczeństwie uchodzi za dziwaczne.
Specjaliści od sekt proszą media, żeby nie robić psychozy. Przewidują, że jak krapkowicką schizmę zacznie się nagłaśniać medialnie, to jej lider wyciągnie Pismo Święte: "Będziecie prześladowani dla imienia mojego". Powie, że słowo właśnie się spełnia, co ściągnie jeszcze więcej członków.
Andrzej Krajka czuje, że to początek fermentu w Kościele. Wszelkie inicjatywy zmieniające Kościół rodziły się w bólach, przecież Jezusa spotkało podobne niezrozumienie. Zarzucano jego uczniom, że nie myją rąk przed posiłkiem, łuskają kłosy w szabat, że Jezus jest żarłokiem, pijakiem, przyjacielem celników i prostytutek. Cały czas prowokacje. Aż w końcu postawili trzech fałszywych świadków i skazali Jezusa.
Arcybiskup diecezji opolskiej Alfons Nossol jest uznawany za ekumenistę, przewodniczy komisji do spraw dialogu z protestantami. Na kilka miesięcy przed emeryturą nie chce w diecezji zaogniać sporów. Więc proponuje w liście do krapkowickiego proboszcza zostawić sprawę Duchowi Św. Jednak rok temu opolska kuria zorganizowała nabożeństwo pokutne dla krapkowickiej Odnowy. Obecnie monitoruje grupę (spotyka się, wzywa, przyjeżdża na seanse Ducha Św.), czy wielbi Jezusa po katolicku.