SPÓR O ZIEMIĘ ŚWIĘTĄ - Ile prawdy jest w Biblii?
US News & World Report -
24.12.2001
SPÓR O ZIEMIĘ ŚWIĘTĄ
JEFFERY L. SHELER
Ile prawdy jest w Biblii?
Prawda z ziemi wyrośnie - pisał jakieś trzy tysiące lat temu psalmista, a
archeologia od ponad stu lat gorączkowo szuka tej prawdy. Od żyznej doliny
Eufratu po piaszczyste pustkowia Synaju, ziemie opisane w Biblii stopniowo odsłaniają
swe sekrety, pozwalające lepiej poznać dzieje starożytnych cywilizacji, które
dały początek trzem światowym religiom. Niedawne odkrycia archeologiczne
rzuciły światło także na samo Pismo Święte, dostarczając cennych
informacji zarówno o samych świętych księgach, jak i ich autorach. Inne dały
początek nowym sporom, podważając niektóre tradycyjne poglądy na historię
regionu targanego od stuleci przez konflikt religijny.
Jednak odtwarzanie historii na podstawie kamieni i skorup nie jest nauką ścisłą
i nie należy do łatwych zadań nawet w najspokojniejszych czasach. A na wstrząsanym
aktami przemocy Bliskim Wschodzie, subtelne naukowe dociekania przeradzają się
w mocno upolityczniony konflikt, w którym stawką jest wiarygodność Biblii,
historyczna prawda o "starożytnym Izraelu" oraz zasadność
historycznych roszczeń zwaśnionych stron do terenów zwanych Ziemią Świętą.
Niektórzy badacze uważają na przykład, że nie ma archeologicznych śladów
wyjścia z Egiptu lub zdobycia Kanaanu przez Izraelitów - kluczowych wydarzeń
opisanych w Biblii, wyjaśniających powstanie Izraela w Ziemi Obiecanej pod
koniec epoki brązu. Wykreślenie tych wydarzeń z historii starożytnej mocno
osłabiłoby, zdaniem niektórych naukowców, roszczenia współczesnego Izraela
do biblijnej ziemi przodków na Bliskim Wschodzie.
W tym międzynarodowym sporze "biblijni minimaliści" - stosunkowo
nieliczna, lecz wpływowa grupa uczonych, którzy uważają, że Pismo Święte
nie zawiera historycznego przekazu lub zawiera go tylko w niewielkim stopniu -
ścierają się z tymi, którzy traktują Biblię jako wiarygodne źródło
historyczne.
Fakty i mity
Obie strony sporu gorliwie powołują się na niejednoznaczne nieraz dane
archeologiczne. "Minimaliści" twierdzą między innymi, że starożytny
Izrael ukazany w Biblii nigdy nie istniał; że Abraham, Mojżesz, królowie
Dawid i Salomon to fikcyjne postacie rodem z hebrajskiej mitologii. Ich zdaniem
cały Stary Testament został spisany w połowie pierwszego tysiąclecia p.n.e.
- czyli ponad tysiąc lat po niektórych wydarzeniach, które jakoby opisuje. A
zrobili to przywódcy religijni pragnący dać poczucie tradycji ludowi dopiero
co uwolnionemu z niewoli.
- Z historii Izraela niewiele dziś pozostało - oświadcza Thomas L. Thompson,
profesor biblistyki z uniwersytetu w Kopenhadze, specjalista od Starego
Testamentu, w opublikowanej w 1999 roku książce "The Mythic Past:
Biblical Archaeology and the Myth of Israel" (Przeszłość mityczna:
Archeologia biblijna a mit Izraela). Jego zdaniem współczesna nauka nie tylko
skazała na odejście do świata mitologii przypowieści o Adamie i Ewie, Noem i
potopie, ale także sprawiła, że nie możemy już mówić o epoce patriarchów
- monarchii zjednoczonej pod rządami Dawida i Salomona - ani o hebrajskich
prorokach, jako o prawdzie historycznej. Wybitny archeolog Israel Finkelstein z
uniwersytetu w Tel Awiwie w nowej książce "The Bible Unearthed"
(Odkopana Biblia), napisanej wspólnie z historykiem Neilem Asherem Silbermanem,
twierdzi, że biblijna saga Izraela nie była cudownym objawieniem, lecz
genialnym wytworem ludzkiej wyobraźni, opracowanym i zredagowanym przez kapłanów
z Jerozolimy po wyjściu z niewoli babilońskiej ok. roku 538 p.n.e.
Wyścig archeologów
"Minimalistom" gwałtownie przeciwstawia się szeroka i różnorodna
grupa naukowców, dostrzegających przekonujące argumenty potwierdzające, że
Biblia przedstawia - zasadniczo - prawdę historyczną, choć wielu z nich nie
uważa jej za źródło w stu procentach nieomylne. W swej nowej książce
"What Did the Biblical Writers Know & When Did They Know It?" (Co
i kiedy wiedzieli autorzy Biblii?) profesor William G. Dever z University of
Arizona dowodzi, że archeologia pozwoliła określić kontekst wielu
hebrajskich opowieści biblijnych, wykazując, że nie są one li tylko
produktem kryzysu tożsamości, jaki przeżywał judaizm w swej późniejszej
fazie, ale częścią historii faktycznie istniejącego ludu. Odpowiadając na
tytułowe pytanie, Dever mówi, że autorzy Biblii wiedzieli dużo i posiedli tę
wiedzę już we wczesnym okresie. - "Minimaliści" - dodaje James K.
Hoffmeier, profesor biblistyki w Trinity Evangelical Divinity School,
specjalizujący się w Starym Testamencie, historii i archeologii starożytnego
Bliskiego Wschodu - mają nierozsądne oczekiwania, domagając się
przedstawienia danych archeologicznych potwierdzających prawdziwość Biblii.
Stosują domniemanie winy do czasu udowodnienia niewinności.
Hoffmeier, Dever i inni zarzucają "minimalistom", że kieruje nimi
ideologia - ich celem, jak mówi Dever, nie jest po prostu napisanie od nowa
historii biblijnego Izraela, lecz wręcz jej unieważnienie. Niezależnie od
tego, czy taka była ich intencja, osłabiają oni wagę historycznych roszczeń
współczesnego Izraela do zajmowanych ziem - a są to roszczenia, które
Izraelczycy usilnie starają się podtrzymywać przy użyciu danych
archeologicznych od chwili uzyskania państwowości w 1948 roku. - Archeologia -
zauważa Hershel Shanks, redaktor "Biblical Archaeology Review" - była
dla wczesnych syjonistów sposobem odnalezienia swoich korzeni w ojczystej
ziemi.
Stawka wzrosła, kiedy władze Autonomii Palestyńskiej zorganizowały własne służby
archeologiczne wkrótce po podpisaniu porozumienia pokojowego w 1993 roku. -
Chcieli od razu zacząć mówić o sobie, zacząć kopać, zacząć odtwarzać własną
przeszłość - mówi Amy Dockser Marcus, autorka książki "The View From
Nebo" (Widok z Nebo), w programie dokumentalnym History Channel. - Palestyńczycy
powiedzieli: "Cóż, mogli Izraelczycy, możemy i my". Obie strony,
jej zdaniem, próbują wyeliminować się nawzajem z gry.
Epoka patriarchów
Choć mało który naukowiec wierzy, że archeologia Ziemi Świętej zdoła
kiedyś całkowicie uniezależnić się od bliskowschodniej polityki, wielu z
nich utrzymuje, że dyscyplina ta nadal będzie rzucać światło na najważniejsze
epoki w historii Izraela, od samego jej zarania: Biblia określa, że Izrael
pochodzi od Abrahama - koczownika z Mezopotamii, którego Bóg obiecał uczynić
"ojcem mnóstwa narodów" i któremu oddał kraj Kanaan jako "własność
na wieki". Z jego potomstwa wywodzić się będzie dwanaście szczepów
izraelskich, które wyjdą z niewoli egipskiej, by udać się do Ziemi
Obiecanej. (Także i Arabowie uważają się za pochodzących od Abrahama
poprzez jego pierworodnego syna, Izmaela).
Ale współczesna archeologia nie znalazła żadnych pozostałości ze środkowej
epoki brązu (2000-1500 p.n.e.), które miałyby bezpośredni związek z
Abrahamem lub jego potomstwem, przez co nawet tak zagorzali obrońcy Biblii jak
Dever zmuszeni są przyznać, że wszystkie autorytety w archeologii straciły
nadzieję na udowodnienie istnienia patriarchów. Celem biblijnej narracji, wyjaśnia
Dever, nie jest zapis historycznych wydarzeń, lecz przedstawienie uniwersalnej
opowieści o tym, że wiara wymaga ryzyka - gotowości udania się na
poszukiwanie Ziemi Obiecanej. Czy jest to opowieść prawdziwa? - Oczywiście,
że tak - mówi Dever - tylko niekoniecznie w dosłownym sensie A jednak niektórzy
badacze twierdzą, że archeologia dostarcza pośrednich danych na temat
historycznego tła opowieści o patriarchach. Zawierane wówczas przymierza i
umowy, ceny niewolników, jak również inne szczegóły na temat prawa i
handlu, wplecione w narrację, są uderzająco zbieżne z tym, czego dowiadują
się uczeni z dokumentów pochodzących ze starożytnej Mezopotamii, mówi
Kenneth Kitchen, emerytowany egiptolog z uniwersytetu w Liverpoolu. - Podobieństwa
między kulturą środkowej epoki brązu a tekstem Biblii - dodaje Amihai Mazar
z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie - są zbyt bliskie, by można je było
zignorować i sugerują, że opowieści o patriarchach to bardzo stare tradycje
przekazywane z pokolenia na pokolenie, nie zaś wytwór późniejszych epok.
Wyjście z Egiptu
Podobnie jak w przypadku opowieści o patriarchach, nie ma bezpośrednich
archeologicznych dowodów potwierdzających biblijną relację z pobytu
Hebrajczyków w niewoli egipskiej i ich uwolnienia przez faraona po serii plag,
czy też potwierdzenie istnienia Mojżesza. Nie skłoniło to jednak obrońców
Biblii do oddania pola "minimalistom", którzy uważają, że Exodus
nigdy nie miał miejsca. - Brak dowodów na coś - mówi Kitchen - nie jest
jeszcze dowodem, że tego nie było.
I rzeczywiście niektórzy badacze dopatrują się w starożytnych egipskich
inskrypcjach zaskakujących wskazówek, sugerujących pośrednio, że wydarzenie
przypominające Exodus mogło faktycznie mieć miejsce pod koniec późnej epoki
brązu (1400-1200 p.n.e.). Na przykład jedna z inskrypcji na grobowcu Rekhmira,
urzędnika na dworze faraona Totmesa III, ukazuje niewolników z Syrii i Kanaanu
wytwarzających pod kontrolą uzbrojonego w kij nadzorcy cegły z błota przy
budowie świątyni w Karnaku. Scena ta bardzo przypomina los Izraelitów opisany
w Księdze Wyjścia. Jak zauważa James K. Hoffmeier, wykorzystanie pracy
niewolniczej w Egipcie jest udokumentowane tylko w latach 1450-1200 p.n.e.,
czyli właśnie w okresie, w którym większość biblistów umiejscawia pobyt
Izraelitów w Egipcie.
Bardziej intrygujący jest fragment egipskiego dokumentu z czasów faraona
Ramzesa II - uważanego przez wielu badaczy za władcę, za którego rządów
miał miejsce Exodus - nakazujący rozdział żywności pomiędzy Apiru przeciągających
kamienie do budowy wielkiej kolumny. Choć interpretacja określenia "Apiru"
pozostaje przedmiotem gorących sporów, niektórzy specjaliści sądzą, że
mogło ono odnosić się do Hebrajczyków, czy też, ogólniej, do pochodzących
z Azji Semitów.
Dla niektórych naukowców poszlaką najsilniej przemawiającą za tym, że w
XIII wieku p.n.e. faktycznie miało miejsce wyjście z Egiptu, jest ciąg
hieroglifów na monumencie świątynnym upamiętniającym podboje faraona
Merenptaha, syna Ramzesa II, podczas wyprawy przeciwko Kanaanowi w roku 1207
p.n.e. Chełpliwy wykaz pokonanych wrogów zawiera wiersz, mówiący: Izrael
został spustoszony. Inskrypcja ta potwierdza ponad wszelką wątpliwość
obecność Izraelitów w Kanaanie pod koniec XIII w. p.n.e., co skłania część
badaczy do domysłów, że wyjście z Egiptu nastąpiło jakieś 50 lat wcześniej.
- Szczegóły z Biblii faktycznie zgadzają się z danymi o epizodzie z udziałem
Kananejczyków w Egipcie pod koniec epoki brązu - mówi Baruch Halpern,
profesor historii starożytnej i religioznawstwa w Pennsylvania State University.
- Za rządów Ramzesa II faktycznie byli w Egipcie Semici, było niewolnictwo,
było wytwarzanie cegieł i miały miejsce liczne budowy. Egipskie papirusy
wspominają nawet o niewielkich grupkach zbiegłych niewolników szukających
schronienia na pustynnym półwyspie Synaj. Choć w żadnym razie nie potwierdza
to jeszcze wyjścia z Egiptu, niektórzy badacze uważają, że dane te
uprawdopodobniają Exodus. - Jeżeli ktoś chciałby stworzyć fikcyjną wizję
historii - mówi Eric Myers, archeolog, a zarazem profesor religioznawstwa w
Duke University - dlaczego miałaby to być opowieść o niewoli, cierpieniu i
wreszcie cudownym wyzwoleniu, jakie przyniósł Exodus?
Zasiedlenie Ziemi Obiecanej
Jak podaje Księga Jozuego, zajęcie Ziemi Obiecanej przez Izraelitów dokonało
się w sposób szybki i brutalny. Po czterdziestu latach wędrówki po pustyni
Synaju przekroczyli Jordan od wschodu i wkroczyli do Kanaanu, niszcząc miasto
za miastem, aż cała Ziemia Obiecana znalazła się w ich rękach. Historia ta
znajduje potwierdzenie (według innych - zaprzeczenie) w Księdze Sędziów,
opisującej zasiedlenie Kanaanu jako długą, uporczywą walkę, która przynosiła
Izraelitom także porażki militarne i moralne.
Ta opowieść również niezbyt dobrze znosi konfrontację z danymi
archeologicznymi. Powołując się na brak śladów gwałtownych zniszczeń w
kilku najważniejszych miastach - takich jak Jerycho i Ai, których, jak się
wydaje, nikt w tym czasie nie zdobywał - większość badaczy od lat odrzuca
biblijny opis militarnego podboju Kanaanu. Natomiast wielu naukowców wyznaje
teorię, że starożytny Izrael powstał w wyniku stopniowej i zasadniczo
pokojowej infiltracji, a może w wyniku wewnętrznych zaburzeń społecznych.
Teorie takie rodzą istotne z historycznego punktu widzenia pytania. Czy
Izraelici byli ludem odrębnym etnicznie i religijnie, który przybył na te
tereny na przełomie późnej epoki brązu i wczesnej epoki żelaza? Czy może
był to odłam rdzennej ludności tworzący coś w rodzaju kananejskiej
kontrkultury w opozycji do panujących tam stosunków społeczno-gospodarczych -
odłam, który pod nazwą ludu Izraela zdominował w końcu cały region?
Zdobywcy czy osadnicy?
Archeologia nie udzieliła, jak dotąd, jednoznacznych odpowiedzi na te pytania.
Znaleziska ostatnich dwudziestu lat mogą stanowić, zdaniem niektórych
badaczy, ślady wczesnego osadnictwa Izraelitów: na słabo zaludnionych, pagórkowatych
terenach na zachód od Jordanu nagle pojawiają się na przełomie XIII i XII
wieku p.n.e. setki małych rolniczych osad. Na podstawie prowadzonych tam badań
specjaliści szacują, że ludność regionu gwałtownie wzrosła - z ok. 12
tys. do ok. 55 tys. w XII w. i ok. 75 tys. w XI w. p.n.e. Takiej eksplozji
demograficznej nie da się wytłumaczyć samym przyrostem naturalnym, mówi
William G. Dever. Uważa, że dane te wskazują na dużą liczbę przybyszów
migrujących na te ziemie, silnie motywowanych do skolonizowania słabo
zaludnionych peryferii miejskiego Kanaanu, który zresztą przeżywał wtedy
upadek.
Kwestia, czy osady te należały do Izraelitów, pozostaje przedmiotem dyskusji.
A nawet jeżeli rzeczywiście należały, obecny stan badań archeologicznych
nie pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, czy ich nagłe pojawienie się było
wynikiem błyskawicznego podboju, czy jednego z innych rozważanych scenariuszy.
Jasne jest, że pojawiło się wielu przybyszów. Czy jednak nowe wioski i
wzrost liczby ludności to oznaki, że powstał "nowy lud"? Od lat 60.
XX wieku niektórzy uczeni spekulują, że osadnicy byli zbuntowanymi
kananejskimi chłopami, którzy zbiegli w góry, by tam budować własne
egalitarne społeczeństwo i religijną tożsamość.
Jak dotąd archeolodzy nie natrafili na wiele wskazówek, które pozwoliłyby
rzucić światło na tożsamość kulturową przybyszów - ich język, religię
i zwyczaje pogrzebowe. Poznano jednak jeden wiele mówiący szczegół dotyczący
diety osadników: nie jedli wieprzowiny. - O ile w nadbrzeżnych wioskach
Filistynów z tego okresu, jak również na stanowiskach na wschód od Jordanu
powszechnym znaleziskiem są kości świń - mówi Israel Finkelstein - w młodszych
osadach z terenów górskich nie znajduje się ich w ogóle. Jego zdaniem może
to być jedyna dostępna wskazówka świadcząca o odrębnej tożsamości, wspólnej
dla wieśniaków z gór.
Choć nie wiadomo, skąd wziął się "lud Izraela", jasne jest, że
pod koniec XIII wieku p.n.e. był już zadomowiony na tym obszarze i wiedzieli o
nim Egipcjanie, czego dowodzi inskrypcja z tablicy Merenptaha. W czasie nieco
tylko dłuższym niż stulecie - według Biblii - Izraelici zbudowali silne państwo,
przedmiot zazdrości ościennych królestw starożytnego Bliskiego Wschodu.
Królestwo Dawida i Salomona
Żadna inna postać w Biblii Hebrajskiej nie zajmuje w izraelskim dziedzictwie
ważniejszego miejsca niż król Dawid - pasterz-wojownik, który przekształcił
luźno powiązane ze sobą plemiona w potężną monarchię ze stolicą w
Jerozolimie. Rządy Dawida i jego syna Salomona, przypadające mniej więcej na
lata 1000-920 p.n.e., ukazane są w Księgach Samuela, Królewskich i Kronik
jako złoty wiek Izraela - erę imponujących sukcesów militarnych i
gospodarczych. Nic dziwnego, że zjednoczone królestwo tych władców stało się
ulubionym celem ataków "minimalistów", zastanawiających się, jak
to możliwe, że po tak wspaniałej dynastii pozostało tak niewiele świadectw
archeologicznych.
Jak mówi Biblia, w okresie pomyślnych rządów Salomona do Jerozolimy płynęły
ogromne bogactwa, które umożliwiły mu podjęcie ambitnych prac budowlanych w
całym królestwie. Najważniejszym punktem królewskiego programu budowlanego
był kompleks złożony z bogato zdobionej świątyni i monarszego pałacu w
Jerozolimie. Świątynia Salomona na górze Moria (zwanej obecnie Wzgórzem Świątynnym)
stała się punktem, w którym ogniskuje się tożsamość religijna i narodowa
Izraela. Została zniszczona podczas najazdu Babilończyków w roku 587 p.n.e.,
zaczęto ją odbudowywać 50 lat później. Ostateczny kształt nadał jej Herod
Wielki w roku 18 p.n.e. Świątynię Heroda zburzyli Rzymianie w roku 70 n.e.
Białe plamy na mapie
O ile jednak mur oporowy umacniający Świątynię Heroda nadal stoi (i jest
czczony we współczesnej Jerozolimie jako Ściana Płaczu), o tyle nie
znaleziono dotąd żadnych pozostałości po budowlach z czasów Salomona, co
prowadzi "minimalistów" do wniosku, że po prostu nigdy ich nie było.
- Jeżeli bogata i potężna Jerozolima Dawida i Salomona w ogóle istniała -
dowodzi Thomas L. Thompson - a całe lata wykopalisk nie ujawniły nawet śladu
miasta z X wieku p.n.e., oznacza to, że musiały jeszcze minąć wieki, nim
Jerozolima mogła rzucić wyzwanie jakiemukolwiek z dziesiątek silniejszych
autonomicznych miast Palestyny.
Inni badacze zauważają jednak, że na archeologicznej mapie Jerozolimy są i
inne białe plamy związane z czasami, w których wiadomo skądinąd, że miasto
było zamieszkałe - ostrzegają więc, by nie wyciągać z braku dowodów zbyt
daleko idących wniosków. Ronny Reich, archeolog z Izraelskiego Urzędu ds.
Zabytków Starożytności (Israel Antiquities Authority), zwraca na przykład
uwagę, że w toku wykopalisk u źródeł Gichonu, poza obszarem obecnego
Starego Miasta, nie znaleziono żadnych śladów - ceramiki ani niczego innego -
z epoki bizantyjskiej (w przybliżeniu, lata 330-1450 n.e.). - Czy oznacza to,
że Jerozolima była wtedy niezamieszkała? - pyta Reich. - Jasne, że nie. Jak
to wyjaśnić? Nie wiadomo.
Apetyty archeologów zaostrzyły znaleziska związane z Dawidem i Salomonem,
dokonane poza Jerozolimą. Według Biblii plany budowlane Salomona obejmowały
wzniesienie nowych umocnień we wszystkich strategicznych miastach królestwa,
budowę "miast składowych", w których magazynowano towary, jak również
wielu posterunków wojskowych. Odkrycia archeologiczne stanowią, zdaniem wielu
specjalistów, imponujący dowód działalności Salomona w kilku miejscach
wymienionych w Pierwszej Księdze Królewskiej (9,15). W miejscowościach Hazor,
Megiddo i Gezer znaleziono pozostałości fortyfikacji o niemal identycznej
konstrukcji, zbudowanych z podobnych materiałów, pochodzących - jak się
twierdzi - z połowy X wieku p.n.e., czyli właśnie z okresu panowania
Salomona. Yigael Yadin, izraelski archeolog, uczestnik badań w Hazor w latach
50. XX wieku, wyrażał przekonanie, że bramy tych trzech miast były w istocie
wzniesione przez architektów Salomona na podstawie identycznych projektów.
Dowody pośrednie
Jednak Finkelstein, który prowadził ostatnio wykopaliska w Megiddo, uważa, że
Yadin w zbyt dużym stopniu opierał się na Biblii. Powołując się na nowe
analizy stylów architektonicznych i form ceramiki, Finkelstein konkluduje, że
pochodzą one z początków IX wieku p.n.e., czyli z czasów, kiedy Salomon nie
żył już od kilkudziesięciu lat. - Cała ta historia (?Ś) o architektach
Salomona i wspaniałości jego pałaców - mówi Finkelstein - nie opiera się
na danych archeologicznych, tylko na interpretacji pojedynczego biblijnego
wersetu.
Rewizjonistycznym poglądom Finkelsteina zdecydowanie sprzeciwiają się inni
czołowi archeolodzy. Amnon Ben Tor z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie,
prowadzący obecnie wykopaliska w Hazor, i William G. Dever, który badał Gezer,
są nadal przekonani, że ceramika i inne znaleziska wskazują na to, że we
wszystkich trzech miastach mamy do czynienia z budowlami pochodzącymi z X wieku
p.n.e., zapewne z okresu rządów Salomona. - Ocena ta - mówi Dever - opiera się
na powszechnie akceptowanych przesłankach dotyczących ceramiki, a nie na
bezkrytycznej akceptacji biblijnej opowieści. Z postulowanym przez Finkelsteina
nowym datowaniem nie zgadza się nawet jeden z jego współpracowników w
Megiddo, Baruch Halpern. - W historii nie mówimy o absolutnych dowodach, tylko
o prawdopodobieństwie - mówi - a wariantem zdecydowanie bardziej
prawdopodobnym jest datowanie tradycyjne.
Bomba biblijna
Nawet dokonane w 1993 roku sensacyjne odkrycie aramejskiej inskrypcji z IX wieku
p.n.e. wymieniającej imię Dawida (pierwsze poza Biblią odniesienie do tego władcy
pochodzące z czasów starożytnych) nie przekonało najbardziej zagorzałych
"minimalistów". Niektórzy z nich, jak Thompson i jego kolega z
uniwersytetu w Kopenhadze, Niels Peter Lemche, sugerują, że tabliczka -
znaleziona w starożytnych ruinach w górnej Galilei, wystawiana obecnie w
Bowers Museum of Cultural Art w Santa Ana (stan Kalifornia) - została błędnie
zinterpretowana, a może nawet jest współczesną podróbką. - Król Dawid -
uparcie twierdzi Philip R. Davies, profesor biblistyki z uniwersytetu w
Sheffield w Anglii - jest postacią akurat tak samo historyczną jak król
Artur. Środowiska naukowe są jednak w większości innego zdania.
Choć sama archeologia nie odpowie zapewne na wszystkie pytania o przeszłość
Izraela, wielu badaczy uważa, że ma ona jeszcze dużo do powiedzenia. Na wielu
ważnych wykopaliskach - choć badania są tam prowadzone, jak w Jerycho, od
dziesięcioleci - odkryto dotąd tylko mały fragment terenu. W innych
miejscach, jak Jerozolima, prace są utrudnione z uwagi na gęstość
zaludnienia, względy religijne, a ostatnio także przemoc. Piaski Egiptu i wzgórza
na Zachodnim Brzegu kryją zapewne jeszcze niejedną "biblijną bombę".
Mimo niezwykłych odkryć ostatnich dziesięcioleci, Ziemia Święta odsłoniła
dotąd archeologom zaledwie cząstkę swych tajemnic.