Mateusz-Prometeusz w nędzy a lewicowa warszawka ma z tego bekę
natemat - 22 listopada 2017
Anna Dryjańska
Mateusz Kijowski był liderem największej organizacji opozycyjnej - KOD. Ze stanowiska przewodniczącego zmiotła go sprawa faktur, które wystawiał organizacji, choć zaprzeczał, by brał od niej pieniądze. W wywiadzie dla naTemat Kijowski mówi, że jego sytuacja jest dramatyczna: od roku nie może znaleźć pracy, a zakupy spożywcze robią mu znajomi.
Jestem w złej sytuacji. Bardzo poważnie rozważam różne
możliwości zmiany - bardziej lub mniej radykalne, bo
niewątpliwie coś muszę zmienić.
Co masz na myśli?
Nie jesteśmy w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb naszych
dzieci. Jest problem nawet z zakupami spożywczymi. Na szczęście
znajomi co jakiś czas robią nam zakupy czy coś ugotują. Dzięki
nim jeszcze jakoś funkcjonujemy.
Jednak nie chcę się użalać nad sobą. Każdy widzi, że sytuacja w
Polsce jest coraz bardziej opresyjna. Coraz więcej osób ma różnego rodzaju
kłopoty z policją czy z prokuraturą, niektóre sprawy już trafiają do sądów.
Aparat represji pracuje pełną parą. W takim państwie dobrze się żyje tylko tym,
którzy mają dobre relacje z władzą albo tym, którzy są ustawieni na tyle, że nic
ich nie obchodzi.
Tobie też się wiele zarzuca. Alimenty, faktury...
Jestem też obwiniony o jeżdżenie motocyklem po chodniku. Ale
może po kolei. Sprawa alimentów chyba najlepiej pokazuje, jak działa władza
autorytarna. Od kilkunastu lat płacę alimenty przez komornika. Wszyscy wiedzą
jak to było i o tym, że powstały zaległości, bo pisały o tym media.
Ale dodajmy do tego dwa fakty. Po pierwsze w Polsce kilkaset
tysięcy rodziców obojga płci nie płaci w ogóle zasądzonych alimentów. Po drugie
prokuratura w Pruszkowie na wniosek komornika podjęła postępowanie w sprawie
mojego rzekomego uporczywego uchylania się od świadczeń. Postępowanie umorzyła,
bo nie znalazła podstaw do postawienia zarzutów.
Ale to na mój widok każdy w Polsce myśli - alimenty. Ty też od
razu od tego zaczęłaś. Przypadek?
No dobrze, ale faktury dla KOD-u wystawiałeś i masz w
tej sprawie postawione zarzuty.
Tak. W KOD-zie pracowałem aktywnie od listopada 2015 do lipca
2017. Na początku w wymiarze ponad dwóch etatów - sypiałem 3-4 godziny z
przerwami, bo ciągle coś trzeba było robić. Kiedy okazało się, że nie mam za co
żyć (bo główny klient odszedł od mojej firmy zaraz po pierwszych medialnych
doniesieniach o KOD-zie, a potem odchodzili kolejni) zapadła decyzja, że KOD
powinien w jakiś sposób umożliwić mi funkcjonowanie. Po ustaleniu ogólnych
założeń i podjęciu decyzji zapadły ustalenia techniczne - będziesz wystawiał
faktury za prace informatyczne, które wykonujesz. A kwoty będą zryczałtowane.
Teraz wiem, że już wtedy zaczęły się przygotowania do tego, co
"wybuchło w styczniu". Cała sprawa została przygotowana i sprawnie
przeprowadzona. Wtedy byłem naiwny. Ale w okolicy był ktoś, kto dokładnie
wiedział jak pokierować biegiem wydarzeń. Intryga została zawiązana.
Brzmi jak spiskowa teoria dziejów. Myślisz, że ktoś w to
uwierzy?
To nie jest kwestia wiary. Sam się długo opierałem. Byłem
zdezorientowany. Pamiętasz może, jak w styczniu nie umiałem się bronić,
wytłumaczyć. Ale kiedy powiedziałem doświadczonemu znajomemu, że to chyba
niemożliwe i że nigdy nie lubiłem spiskowych tłumaczeń, powiedział - a wierzysz
w tak nieprawdopodobne przypadki? Myślisz, że służby „dobrej zmiany” się wami
nie interesowały? A jak osłabić ruch społeczny? Najłatwiej skompromitować
lidera. Zwłaszcza, kiedy jest jedna tak wyrazista twarz, jest to proste.
Kiedy się zaczyna analizować z dłuższej perspektywy, to wszystko
się składa w całość.
Każde służby od bezpieczeństwa na świecie, kiedy dzieje się coś
takiego jak obywatelski zryw w końcu 2015 roku, są w okolicy. Muszą obserwować,
wiedzieć co się dzieje, monitorować. Nasze służby, zaraz po wyborach przejęte
przez nowe kadry, z całą pewnością tej reguły nie zmieniły. Raczej mogły być
nadaktywne. Pamiętamy zresztą agenta Tomka z poprzedniej kadencji, kiedy te same
osoby nadzorowały służby.
Ale to prokuratura stawia ci
zarzuty, nie służby. A dotyczą one nieprawidłowości finansowych
czy w dokumentach. To znaczy, że mają punkt zaczepienia.
A komu podlega prokuratura? Jako hierarchiczna struktura
podległa politykom wykonuje ich polecenia. Ale zostawmy to.
Prawdopodobnie sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd. Ważniejszy
jest mechanizm manipulacji.
W państwie totalitarnym władza dąży do tego, żeby każdy był w
jakimś konflikcie z prawem. Wtedy to władza może decydować, komu
łaskawie odpuści, a kogo będzie ścigać dla przykładu. Ja nie
należę do tych setek tysięcy, którzy nie płacą alimentów. Płacę,
tylko że nie w całości, bo mnie nie stać. Ale jest powód, żeby
to mnie wziąć na widelec. Na szczęście akurat w tym przypadku
nawet tak podporządkowana politycznie prokuratura nie znalazła
podstaw do postawienia zarzutów. Co się jednak stanie, jeżeli
przyjdzie polecenie, że muszą coś znaleźć?
Opowiadasz o szczegółach, bronisz się, ale przecież
wszyscy słyszeli i widzieli co mówiłeś i co mówili twoi
współpracownicy, jak zaprzeczałeś, że bierzesz pieniądze od KOD.
To dlatego trudno ci uwierzyć.
Na tym polega rzucanie błotem, że zawsze coś się przyczepi i
wtedy potrzebne jest dobre pranie. Nie da się jednym ruchem
strzepnąć zabrudzeń. Tak, jak władza dba dzisiaj, żeby na
każdego mieć haki, tak samo każdy człowiek ma coś, z czego nie
jest dumny. Jeden zdradził żonę, inna przypisała sobie sukces
koleżanki z pracy, jeszcze inny nie przyznał się, że z gapiostwa
przejechał na czerwonym świetle. W moim przypadku wybrano fakty,
które nie są jakieś wyjątkowe i rozdęto je do monstrualnych
rozmiarów. Żeby zgasić społeczne poruszenie i powstrzymać
protesty.
Zrezygnowałeś z kandydowania na przewodniczącego KOD-u.
Potem w ogóle odszedłeś. A przecież organizacja działa. Nie
przesadzasz?
Nie chcę się wypowiadać na temat organizacji, której nie jestem
członkiem. Każdy sam może ocenić czy coś się w jej działalności
zmieniło w tym czasie.
Uważam, że pokazywanie mechanizmów używanych przez władzę do
walki z opozycją czy z aktywnymi obywatelami jest bardzo ważne.
Bo los mój czy KOD-u to jedno, ale los Polski i ruchu aktywności
obywatelskiej to drugie. Jest dzisiaj wiele środowisk, grup i
organizacji, które przejęły w dużej mierze pałeczkę i pomagają
się obywatelom organizować. Wobec ich liderów prowadzone są
podobne działania. Słyszymy o inwigilacji, słyszymy o zarzutach.
Jednak nie wszystko wychodzi na światło dzienne. Czasami
współpracownicy odchodzą po cichu, czasem czekają, obserwują.
Emocje narastają, pojawiają się problemy w relacjach.
Jeżeli mógłbym przekazać coś ze swojego doświadczenia tym,
którzy dzisiaj są najbardziej na celowniku oraz ich
współpracownikom, to chyba to, żeby będąc niezwykle ostrożnymi,
nie wierzyli jednak we wszystko co słyszą - nawet z najbardziej
zaufanych źródeł.
Twierdzisz zatem, że było zlecenie na to, żeby cię
skompromitować. Ale widzę, chociażby na Facebooku, że nadal coś
organizujesz, występujesz, jesteś aktywny.
Propaganda to straszliwa siła, która niszczy samodzielne
myślenie i wprowadza ludzi w błąd na masową skalę. Są jednak
osoby, które nie dały się zwieść propagandzie, które zachowały
proporcje, dla których cele pozostały te same. Z nimi
realizujemy różne działania. Jest Literiada, która obejmuje
coraz więcej miast w Polsce i za granicą. Jest „Pociąg do
tolerancji”, który z Zielonej Góry rozlewa się po całym kraju.
Nie będę wchodził w szczegóły, ale w kilkudziesięciu miastach w
Polsce są grupy, z którymi współpracuję i sobie wzajemnie
pomagamy.
Wystawiasz im faktury?
Nie. Od sierpnia 2016 moja firma nie wystawiła żadnej faktury. Od grudnia 2016
jestem bezrobotny. Od początku 2017 moja firma jest zawieszona. Nie mam żadnego
źródła dochodów.
Dlaczego nie pójdziesz do pracy?
Próbuję od roku znaleźć zatrudnienie. Ale dorobiono mi gębę. Kto zatrudni tego
Kijowskiego? Każda firma, z którą współpracowałem w 2016 roku ma kontrolę
skarbową. Każdy klient indywidualny jest wzywany do Urzędu Skarbowego. Komu są
potrzebne takie kłopoty?
W PRL-u mówiono, że ktoś ma wilczy bilet. To dzisiaj znowu funkcjonuje. Inaczej,
mniej oficjalnie. Ja się nawet nie dziwię, że przedsiębiorcy nie chcą się
narażać władzy. W końcu nie zajmują się działalnością charytatywną.
No to powtórzę pytanie, które już ci stawiano w grudniu 2016 w Słupsku -
„z czego Pan żyje”?
Tak samo jak wtedy - nie mam żadnych dochodów. Żyję dzięki wsparciu rodziny i
przyjaciół. Czasami ktoś mi przywozi zakupy spożywcze. Dziś spotykam się ze
znajomymi, zapraszają mnie na obiad.
Ktoś może powiedzieć, że mimo wszystko wygodnie się urządziłeś.
Marzę o tym, żeby zacząć zarabiać, żeby być samodzielnym. Ale dzisiaj widzę
tylko jeden sposób na to. I bardzo poważnie go rozważam. Emigracja.
Zabierzesz żonę i dzieci na wyspy?
To nie jest takie proste. Musiałbym wyjechać sam. Do tego regularnie jestem
wzywany przed organa ścigania w Polsce, więc pewnie musiałbym wyjechać niezbyt
daleko. Jedno jest pewne - musiałbym wtedy porzucić wszelką aktywność
obywatelską. Znajomi się śmieją, że powinienem założyć KOD na wychodźstwie
(śmiech), coś takiego, jak kiedyś Kultura Paryska. Ale to oczywiście
mrzonki. Muszę wyjechać, żeby zarobić na życie i na utrzymanie rodziny.
Co tam będziesz robił? Informatyka? Zmywanie naczyń?
W zasadzie umiem robić wszystko. Murować, układać kafelki, w grę wchodzi też
elektryka i hydraulika, ale też szyję, kroję, mam doświadczenia w prowadzeniu
szklarni i wiele innych. Jedno, czego na pewno nie umiem, to sprzedaż.
A nie mógłbyś tego samego robić w Polsce, może zatrudnić się gdzieś na
budowie, prowadzić znajomym ogrody?
Jestem jedną z niewielu osób w Polsce, które nie mogą zrobić absolutnie nic, co
byłoby choćby w najmniejszym stopniu na granicy prawa. Nawet za przejście przez
ulicę poza pasami mogę być szykanowany. Wyobraź sobie, że ktoś by mi coś
zaproponował, powiedzmy skoszenie trawnika - skąd mam wiedzieć, czy nie jest
podstawiony, żeby wyprodukować na mnie kolejne "dowody"? Zobacz do czego można
doprowadzić człowieka, który zawsze ufa ludziom.
Nie mogę też prowadzić działalności gospodarczej jako osoba fizyczna. Komornik
zabiera wszystko, co się pojawi na koncie. Założenie konta bez zgłoszenia
komornikowi jest nielegalne. A jak zapłacić kontrahentom czy pracownikom? Albo
chociażby podatki i ZUS?
Nie wstydzisz się o tym wszystkim mówić? Nie czujesz, jakbyś się nad
sobą użalał? Jak to odbierają ludzie, kiedy im opowiadasz?
Nie chciałem mówić. Ale w końcu zrozumiałem, że nie mogę się wstydzić za to, że
jestem ofiarą podstępnych machinacji. Znajomi, kiedy w końcu się odważyłem
przyznać, mówią — Słuchaj, zostałeś zaatakowany nie tylko ty. Twoja rodzina
została pozbawiona możliwości normalnego funkcjonowania, pozbawiona środków do
życia i to tylko albo aż dlatego, że miałeś czelność mówić głośno o dewastacji i
zawłaszczeniu naszego kraju przez jedną opcję polityczną. Masz prawo się bronić.
A bronić się przed nieuczciwą siłą opresyjnej władzy można tylko obnażając jej
działania.
No to się bronię. Podkreślam: będę bronił - siebie i swojej rodziny - każdy na
moim miejscu zrobił by to samo. I przestrzegam innych. To może spotkać każdego.
Naprawdę każdego, kto będzie dla tej władzy niewygodny. Nawet ci, którzy
uważają, że władza ich nie widzi, mogą się wkrótce zdziwić. Boli mnie, że
zaczynamy jako Polacy znajdować się w sytuacji, którą zdiagnozował w innych
czasach i innym systemie Kisiel: „To, że jesteśmy w d*pie, to jasne. Problem w
tym, że zaczynamy się w niej urządzać”.
Kiedy okoliczności zmuszą mnie do wyjazdu, sytuacja się zmieni, bo przestanę
funkcjonować w przestrzeni publicznej w Polsce.
To co? Decyzja podjęta? Kiedy wyjeżdżasz?
Daję sobie czas do końca roku. Jeżeli do świąt Bożego Narodzenia nie uda mi się
znaleźć rozwiązania mojej sytuacji, to przystępuję do planu B. Kierunek to
prawdopodobnie Londyn, chociaż jeszcze nie zdecydowałem na 100 proc. Muszę
zbadać możliwości.
Jeszcze niedawno byłeś osobą z pierwszych stron gazet. Teraz znajomi
przywożą ci zakupy. Jak można z tym żyć?
Z dnia na dzień. Jest mi strasznie niezręcznie, czuję się nieswojo. Z drugiej
strony muszę się z tym jakoś pogodzić, bo tak wygląda teraz moja rzeczywistość.
Widzę, że ludzie chcą, aby coś się działo, zachęcają mnie, bym wrócił. I ja też
bym tego chciał.