"Gazeta Wyborcza" jest absolutnie specyficzną gazetą i środowiskiem. Oto przepiękny przykład:

 

 

 

"Gazeta Wyborcza" - 19.08.2013

Krzysztof Łakwa, Kielce

Bulwersująca sesja, półnaga modelka na żydowskim cmentarzu. "Brak empatii i nieudana prowokacja".


Bulwersująca sesja fotograficzna na cmentarzu żydowskim w Chęcinach. Półnaga modelka pozowała na tle macew. - Zdjęcia miały zwrócić uwagę na zaniedbanie tego miejsca - tłumaczy fotograf. - Znieważono miejsce pochówku. Zabrakło dobrego smaku i przyzwoitości - komentuje Bogdan Białek

O sprawie poinformował nas Krzysztof Bielawski, który prowadzi stronę internetową o cmentarzach żydowskich. - Wykorzystywanie cmentarzy jako pleneru do tego typu zdjęć uważam za skandaliczne i świadczące o kompletnej bezmyślności oraz braku wrażliwości - napisał do "Gazety".

Zdjęcie zrobił kielecki fotograf Łukasz Szczygielski. Jest na nim półnaga modelka pozująca na tle macew na kirkucie w Chęcinach. Piersi, między którymi wisi krzyż, zakrywa rękami. Fotograf to i inne zdjęcia z sesji zamieścił na swoim profilu na Facebooku.

- Wybór pleneru był przypadkowy. Wybrałem kirkut jako jedno z wielu zapomnianych miejsc. Długo przygotowywaliśmy się do tej sesji - opowiada Szczygielski.

Nie zgadza się jednak ze stwierdzeniem, że w ten sposób chciał wywołać skandal. - Chciałem zwrócić uwagę na zaniedbanie tego miejsca. Kirkut jest zapomniany. Od czasu do czasu zajmują się nim tylko dzieci ze szkoły podstawowej. Założenie było takie, żeby środowiska, które za niego odpowiadają, zainteresowały się tym, co się tam dzieje, i zaopiekowały się kirkutem - wyjaśnia Szczygielski.

W takie argumenty nie wierzy Bogdan Białek, prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego. - To nieudana prowokacja, bo ona też kieruje się jakimiś regułami. Tym bardziej że w komentarzu pod zdjęciem nie było słowa o kirkucie. W tym zdjęciu nie ma empatii i współczucia. To próba zwrócenia uwagi tylko na siebie, a nie na zaniedbany kirkut. Komuś zabrakło dobrego smaku i wrażliwości. Doszło do znieważenia miejsca pochówku - komentuje Białek.

Fotograf twierdzi jednak, że do profanacji cmentarza nie doszło. - Podczas sesji zachowywaliśmy pełen szacunek dla spoczywających tam zmarłych - zapewnia Szczygielski. - To nie była pornograficzna sesja. Takie zdjęcia nie trafiają na rozkładówki magazynów dla mężczyzn. Spodziewałem się jednak, że fotografie wywołają dyskusję. Jeśli na zdjęciu ktoś widzi tylko gołą modelkę, to nic nie mogę zrobić. Przepraszałem już natomiast osoby, które mogły się poczuć urażone fotografiami - twierdzi.

Tłumaczenia fotografa nie przekonują jednak przedstawicieli środowisk żydowskich. - Jedna rzecz się fotografowi niewątpliwie udała. O jego sesji media będą mówić przez kilka dni. Natomiast wyjaśnienia tego pana są zwyczajnym tłumaczeniem się z tego, co zrobił - mówi Piotr Kadlcik, przewodniczący Gminy Żydowskiej w Warszawie i Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce.

Twierdzi, że do samej sesji komentarz jest zbędny. - Moje odczucia są takie, jakie byłyby odczucia katolika czy wyznawcy innej religii, który odkryłby, że na cmentarzu, przy grobie bliskiej mu osoby, jakaś modelka pozowała nago. Zwracać uwagę i wzbudzać zainteresowanie kirkutem można na wiele innych, znacznie mniej bulwersujących, sposobów - zaznacza.






"Gazeta Wyborcza" - 24.09.2012

Roman Pawłowski

Zakonnice i Orlęta. Gdzie tu obraza? Gdzie perwersja?

Pospieszna interwencja polskiego konsula w sprawie sesji zdjęciowej na Cmentarzu Orląt Lwowskich świadczy tylko o przewrażliwieniu polskich władz na punkcie polsko-ukraińskich relacji. Czy rzeczywiście nie ma ważniejszych spraw pomiędzy naszymi krajami niż fotografie z niszowego pisma?

Do zeszłego tygodnia wychodzący na Ukrainie magazyn artystyczny "LZ Magazine" znany był jedynie wąskiej grupie fanów awangardowej mody i fotografii. Wszystko zmieniło się tydzień temu, kiedy konsul polski we Lwowie Jarosław Drozd zaprotestował przeciwko firmowanej przez czasopismo wystawie we lwowskim Muzeum Idei, zatytułowanej "Dotknij wiary".

Poszło o zdjęcia zrealizowane na Cmentarzu Łyczakowskim, m.in. w kwaterze Orląt Lwowskich. Przedstawiają modelki w stylizowanych na habity sukienkach oraz młodzieńca w bokserkach na tle cmentarnych krzyży i kaplic. Po interwencji konsula wystawę zdemontowano, a sprawa "perwersyjnej sesji", jak ją określił portal Kresy.pl, rozeszła się echem po internecie na Ukrainie i w Polsce.

Czy rzeczywiście doszło do obrazy uczuć religijnych i zbezczeszczenia grobów obrońców Lwowa, jak twierdzi polski konsulat? Czy autorzy sesji to sataniści, jak mówi cytowany przez portal Gazeta.ua mieszkaniec Lwowa? Czy sesja fotograficzna na cmentarzu jest nieetyczna, jak uważa dyrektorka Muzeum Idei Irina Magdisz?

Oglądam zdjęcia Igora Liaszenko i Lidii Słuckiej i próbuję zrozumieć, co tak bardzo oburzyło konsula. Widać na nich trójkę młodych ludzi w wystudiowanych pozach. Na jednym półnagi chłopak trzyma za podbródek dziewczynę, siedzącą na nagrobku, i zbliża usta do jej ust. Scenie przygląda się siedząca na ziemi druga dziewczyna. Na innym, zrobionym przed neogotycką kaplicą, wszyscy troje stoją przytuleni do siebie, chłopak pochyla się nad dziewczyną do pocałunku. Kolejna fotografia: półleżące na schodach do kaplicy modelki wyciągają ręce w stronę chłopaka, który siedzi ponad nimi w niedbałej pozie. Gdzie tu obraza? Gdzie satanizm? Gdzie perwersja?

Liaszenko i Słucka wykorzystują stary jak świat motyw Erosa i Tanatosa, łączą symbolikę śmierci z wizerunkami młodych ciał w erotycznych pozach. Ich dość niewinne prace nie naruszają powagi cmentarza, nie są skierowane przeciwko pamięci Orląt Lwowskich. To artystyczna fotografia, o którą warto się spierać, ale nie warto na pewno jej zakazywać i cenzurować.

Pośpieszna interwencja konsula świadczy tylko o przewrażliwieniu polskich władz na punkcie polsko-ukraińskich relacji. Czy rzeczywiście nie ma ważniejszych spraw pomiędzy naszymi krajami niż fotografie z niszowego pisma?