Przegląd - 23/2009
Krzysztof Kęciek
Neandertalczyk zjedzony?
Człowiek współczesny mógł traktować swego włochatego krewniaka jako smakowity posiłek
Czy w epoce kamiennej rozegrała się wojna na śmierć i życie między dwiema populacjami hominidów? Neandertalczycy zniknęli z powierzchni naszego globu zaledwie 10 tys. lat po tym, jak człowiek współczesny przedostał się z Afryki do Euroazji.
Przedtem prosperowali na naszym kontynencie przez 120 tys. lat. Krzepcy i obdarzeni przez naturę nieco większym od naszego mózgiem radzili sobie z gwałtownymi zmianami klimatu, żwawo polowali na mamuty, nosorożce i inne groźne bestie, na łowy zapuszczali się pod sam lodowiec. A jednak nie dali sobie rady ze zwinniejszymi, bardziej przebiegłymi kromaniończykami, czyli ludźmi podwójnie rozumnymi (homo sapiens sapiens, nazwa kromaniończyk pochodzi od naturalnego skalnego schroniska Cro-Magnon w południowej Francji, gdzie w 1868 r. odnaleziono kilka kopalnych szkieletów, nieróżniących się od współczesnych).
Paleontolodzy, antropolodzy i naukowcy innych specjalności zastanawiali się, jak przebiegały spotkania między dwoma gatunkami rodzaju homo. Kromaniończycy i neandertalczycy byli identyczni pod względem genetycznym w 99%, ale wyraźnie różnili się wyglądem. Ludzie z Neandertalu (dolina pod Düsseldorfem, gdzie w 1856 r. znaleziono pierwsze szczątki), grubokościści, potężnie owłosieni, o wydatnych nosach i beczkowatych klatkach piersiowych, mogli wydawać się kromaniończykom zwierzyną łowną.
Niektórzy publicyści przypuszczają, że gdyby ci nasi krewniacy przetrwali do dnia dzisiejszego, byliby trzymani w klatkach ogrodów zoologicznych jak obecnie szympansy. A może zostaliby wytępieni już w średniowieczu jako plemię szatana?
James Shreeve, autor książki "Zagadka neandertalczyka", przytacza popularne wśród antropologów powiedzenie, że gdyby tego jaskiniowego osiłka ogolić i ubrać, mógłby jeździć metrem w godzinach szczytu, nie zwracając na siebie uwagi. Shreeve jednak nie zgadza się z tym zdaniem - gdyby rzeczywiście tak się stało, to wyłącznie dlatego, że pasażerowie komunikacji miejskiej bardzo się starają nie zauważyć nikogo wokół siebie. W przypadku kromaniończyka nie ma natomiast żadnych wątpliwości - gdyby tylko zdjął skóry zwierząt i założył garnitur, nie wywołałby w metrze żadnych komentarzy.
Badacze od dziesięcioleci zastanawiają się, co przyczyniło się do szybkiego w skali ewolucyjnej wymarcia ludzi z Neandertalu. Wysuwano najbardziej wyrafinowane hipotezy, np. neandertalczyków zabiło nagłe ochłodzenie i inwazja lodowca lub uboga, wyłącznie mięsna dieta. Według innej teorii zarazili się od kromaniończyków afrykańskimi wirusami, na które nie mieli odporności. Możliwe też, że neandertalskie kobiety rodziły nieco mniej dzieci, co z czasem zadecydowało o ewolucyjnej klęsce. Niektórzy doszli do wniosku, że neandertalczycy nie wymarli, lecz po prostu poprzez kontakty seksualne stopili się w jeden gatunek z kromaniończykami i genetycznie istnieją do dziś.
Tej teorii nie potwierdziły zakończone na początku bieżącego roku analizy genomu neandertalczyka (przeprowadził je zespół prof. Svante Pääbo z niemieckiego Instytutu Antropologii Ewolucyjnej).
Ale już wcześniej badacze przyjmowali makabryczny i krwawy rozwój wypadków. Kromaniończycy mogli po prostu wymordować neandertalskich kuzynów w bezlitosnej wojnie o tereny myśliwskie, zapewniające bezpieczne schronienie jaskinie czy złoża niezbędnego do wyrobu narzędzi krzemienia. Zdaniem niektórych ekspertów, zagłada neandertalczyków była pierwszym ludobójstwem w dziejach. Teoria paleolitycznych "pól śmierci" i brutalnego zderzenia dwóch ludzkich populacji trafiła do literatury. Brytyjski noblista William Golding napisał powieść "Spadkobiercy", której bohater, neandertalczyk Lok, usiłuje zrozumieć, co się dzieje, gdy jego pobratymcy są bezlitośnie masakrowani przez najeźdźców. Zabójcza moc obcych tak fascynuje Loka, że trudno mu nawet zdobyć się na żal po utraconych towarzyszach.
Ostatnio pojawiły się dowody, że kromaniończycy nie tylko mordowali krewniaków, lecz także ich zjadali, wykorzystując ciała jako źródło cennych protein. Innymi słowy, neandertalczyk skończył jako pieczeń.
Hipotezę paleolitycznego kanibalizmu wysunął Fernando Rozzi, antropolog z paryskiego Centre National de la Recherche Scientifique. Rozzi ponownie poddał analizie ludzkie kości sprzed 28-30 tys. lat, znalezione w grocie Les Rois w pobliżu Mouthiers-sur-Boëme w południowo-zachodniej Francji. Do tej pory uważano je za szczątki homo sapiens sapiens, czyli kromaniończyka. Dr Rozzi doszedł natomiast do wniosku, że dolna szczęka, należąca do dziecka, to prawdopodobnie część czaszki neandertalczyka - świadczy o tym forma żuchwy i cechy zębów. Co więcej, na żuchwie znajdują się nacięcia dokonane narzędziem krzemiennym. Takie same nacięcia znajdowano na czaszkach jeleni, z których paleolityczni łowcy pozyskiwali mięso i języki. Z zębów dziecka prawdopodobnie sporządzony został naszyjnik.
Naukowcy biorą pod uwagę trzy możliwości. Neandertalski malec mógł zostać zjedzony przez mieszkańców jaskini lub jego czaszka uchodziła za trofeum myśliwskie albo totem. Być może też czaszka pochodzi od osobnika mającego cechy zarówno człowieka współczesnego, jak i neandertalczyka. Byłaby więc pierwszym dowodem kontaktów seksualnych i krzyżówek między tymi dwiema grupami ludzi. Ewentualnie mieszkańcy jaskini byli ludźmi współczesnymi o prymitywnych cechach zewnętrznych. Oznaczałoby to, że kromaniończycy w epoce kamiennej mogli bardzo różnić się wyglądem.
Dr Fernando Rozzi opowiada się jednak za najbardziej krwawym rozwiązaniem. "Przez lata ludzie usiłowali ukryć dowody kanibalizmu, ale moim zdaniem musimy zaakceptować, że dochodziło do takich rzeczy. To z naszych rąk neandertalczyków spotkał tragiczny koniec, a niekiedy ich zjadaliśmy", powiedział francuski naukowiec.
Nie wszyscy eksperci zgadzają się z tym zdaniem.
"Jeden egzemplarz szczęki z nacięciami nie jest dostatecznym dowodem kanibalizmu", twierdzi Francesco d'Errico z Instytutu Prehistorii w Bordeaux. Zdaniem Chrisa Stringera, antropologa z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, znalezisko z jaskini nie stanowi świadectwa, że kromaniończycy poprzez swój apetyt na neandertalczyków doprowadzili do ich wytępienia. Dowodzi ono jednak, że między tymi dwiema populacjami człowieka dochodziło w Europie do interakcji, przy czym niekiedy ta interakcja miała charakter wrogi. W tej sprawie naukowcom potrzebne są nowe dowody.
Możemy dodać, że zapewne prędzej czy później dowody się znajdą. Homo sapiens sapiens w swych dziejach nie odznaczał się łagodnością. Żaden gatunek, poza człowiekiem, nie ma takiej skłonności do wzajemnego wyrzynania się. Ponadto kanibalizm wciąż przewija się przez historię ludzkości. Kiedy zabrakło neandertalczyków, kromaniończycy zaczęli zjadać się nawzajem.
W 1986 r. w brytyjskiej grocie Gough znaleziono ludzkie szczątki sprzed 12 tys. lat, zmieszane z kośćmi zwierząt. Nosiły one ślady nacięć, wskazujące, że tych nieszczęśników zaszlachtowano, a ich ciała poćwiartowano. Na jednej z czaszek spostrzeżono charakterystyczne ślady - rozcięto ją za pomocą krzemiennego narzędzia od dołu do góry, aby wydobyć smakowity mózg. Makabrycznego odkrycia dokonano także we francuskiej pieczarze Fontbregoua. Zginęło tam jednocześnie sześcioro ludzi - dwoje małych dzieci, nastolatek, dwoje dojrzałych oraz jeden starszy. Kości zwierząt znalezione w tym samym miejscu wykluczyły hipotezę o kanibalizmie popełnionym w czasach wielkiego głodu. Nacięcia na czaszkach ludzi i zwierząt wskazują, że ciała obdarto ze skóry. W połowie lat 90. na stanowisku archeologicznym Gran Valle w północnej Hiszpanii znaleziono kości sześciorga ludzi, noszące ślady nacięć. Większe kości zostały przełamane, być może po to, aby wyssać z nich szpik. Obok szczątków ludzkich natrafiono na zwierzęce, co sugeruje, że jedne i drugie stanowiły resztki biesiady. Paleolityczni ludzie nie zjadali pobratymców wyłącznie z powodu wyższej konieczności. Być może wierzyli, że wraz z ciałem wroga pozyskają także jego siłę. Neandertalczyk, jako "obcy" i "inny", mógł być dla kromaniończyków szczególnie pożądanym łupem. Człowiek współczesny zwyciężył i unicestwił swego włochatego konkurenta, prawdopodobnie także go zjadł.
Za głupi, aby przeżyć?
Przez długi czas neandertalczyk był uważany za niezbyt roztropnego osiłka, mającego trudności z porozumiewaniem się, który przez tysiąclecia wytwarzał prymitywne narzędzia, nie był zdolny do "postępu technicznego" i siłą rzeczy musiał ulec bardziej inteligentnym i twórczym ludziom współczesnym.
Ostatnie badania udowodniły, że ludzie z Neandertalu nie ustępowali kromaniończykom ani w łowieckim kunszcie, ani w zdolnościach komunikacyjnych. Metin Eren i inni naukowcy brytyjscy z uniwersytetu w Exeter porównali narzędzia neandertalczyków i ludzi współczesnych. Rezultaty swych dociekań opublikowali na łamach magazynu "Journal of Human Evolution". Okazało się, że narzędzia obu ludzkich populacji były równie dobre. Węższe ostrza z kamienia, które wprowadzili kromaniończycy, nie dawały im żadnych dodatkowych korzyści podczas polowań, szerokie ostrza sporządzane przez neandertalczyków były równie skuteczne. Dr Eren przypuszcza, że kromaniończycy podczas produkcji nowych ostrzy (z kamienia, a nie z krzemienia) nawiązywali kontakty z innymi grupami ludzkimi. Te "społeczne więzi" pomogły im zdobyć przewagę nad neandertalczykami. Trzeba jednak przyznać, że hipoteza wytępienia neandertalczyków przez ludzi współczesnych jest bardziej przekonująca.