Przedwyborcza wojna na trumny - Jadwiga Staniszkis - Gazeta Wyborcza

 

 

 


wp.pl - 2010-05-05

 

Jadwiga Staniszkis

"Gazeta" próbuje sprowokować Jarosława Kaczyńskiego?

 

Powrót "Gazety Wyborczej" do konfrontacyjnej strategii i jątrzenia w sprawie pogrzebu prezydenta na Wawelu ma na celu sprowokowanie Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi o wepchnięcie go w polaryzującą retorykę w stylu Jana Pospieszalskiego, co gwarantuje przegraną PiS - pisze prof. Jadwiga Staniszkis 

Gdybym chciała grać tak samo brutalnie jak "GW" mogłabym zapytać, czy zdają sobie sprawę, że w dokumentach katyńskich są też zapewne nazwiska polskich komunistów z Wilna i Lwowa, którzy służyli jako tłumacze i - w pewnym sensie - selekcjonerzy przyszłych ofiar (chodzi o wypełniane przez nich "ankiety"). Wielu z tych ludzi było potem dygnitarzami w PRL. A także ojcami, teściami i przyjaciółmi rodziny. 
Więc nie zaczynajmy znów wojny na trumny, bo może się okazać obosieczna! 

Walka wyborcza nabiera tempa, ale trzeba być bardzo uważnym. Ja na przykład mam dylemat, bo zgadzając się z rekomendacjami i krytyką zawartą w listach gen. Petelickiego do premiera i posłów, nie mogę zapominać, że popiera on Olechowskiego. I każda radykalna i dobrze uargumentowana krytyka rządu (z rachubami, że będzie też wojna na haki - oby nie), zwiększa szanse odpadnięcia Komorowskiego i wejścia do II tury Andrzeja Olechowskiego, mimo że dziś ma tylko 3% poparcia. A tam poprze go - przeciwko Kaczyńskiemu - i PO, i SLD. Mieliśmy przecież już wcześniej i sugestie Aleksandra Kwaśniewskiego, i zaproszenie do prawyborów przez Donalda Tuska. A wygrana Olechowskiego byłaby policzkiem dla ludzi z opozycyjną biografią. 

Jeszcze więc raz: Jarosław Kaczyński wygra tylko w kampanii merytorycznej i wygodniejszym przeciwnikiem jest "osłabiony" Komorowski w II turze. Jego SLD raczej nie poprze. 

Nie dać się sprowokować i pokazać, że PiS jest cool. 

Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski

 

 

 

 

Gazeta Wyborcza - 2010-05-06

 

Seweryn Blumsztajn

Profesor Staniszkis grozi "Wyborczej" wojną na trumny

 

Jadwiga Staniszkis po raz kolejny przejrzała knowania "Gazety Wyborczej". 

W portalu Wirtualna Polska pisze: "Powrót »Gazety Wyborczej« do konfrontacyjnej strategii i jątrzenia w sprawie pogrzebu prezydenta na Wawelu ma na celu sprowokowanie Jarosława Kaczyńskiego. Chodzi o wepchnięcie go w polaryzującą retorykę w stylu Jana Pospieszalskiego, co gwarantuje przegraną PiS". I dalej: "Gdybym chciała grać tak samo brutalnie jak »GW«, mogłabym zapytać, czy zdają sobie sprawę, że w dokumentach katyńskich są też zapewne nazwiska polskich komunistów z Wilna i Lwowa, którzy służyli jako tłumacze i - w pewnym sensie - selekcjonerzy przyszłych ofiar (chodzi o wypełniane przez nich »ankiety«). Wielu z tych ludzi było potem dygnitarzami w PRL. A także ojcami, teściami i przyjaciółmi rodziny. Więc nie zaczynajmy znów wojny na trumny, bo może się okazać obosieczna!".

Jarosław Kaczyński wypominał redaktorom "Gazety" rodziców w KPP, ale o mordowanie w Katyniu jeszcze naszych przodków nie oskarżano.

Jadwiga Staniszkis, która na pewno będzie jedną z gwiazd komitetu honorowego kandydata na prezydenta Jarosława Kaczyńskiego, poszła znacznie dalej niż jej kandydat. Nie rozumiem tylko, dlaczego nazywa to walką na trumny? Wydaje mi się, że zgodnie z tradycją PiS, to raczej wojna na dziadków.

Nie znam wszystkich "gazetowych" dziadków ani ojców, ale sam mężnie mogę stanąć - nigdy się Jadwigi Staniszkis nie bałem. Otóż dziadek mój handlował przed wojną artykułami sanitarnymi w Radomsku. W Katyniu go nie było, pojechał do Treblinki. Chodził w chałacie, więc gdyby w latach 30. wybrał się do Warszawy na Krakowskie Przedmieście, to mógłby dostać po mordzie od tatusia Jadwigi, który wtedy z kolegami z ONR Falanga polował na Żydów.

Melduję również, że mój ojciec też nie pomagał mordować polskich oficerów w Katyniu. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie do getta ławkowego zaganiali go koledzy tatusia pani profesor Staniszkis. Wojnę przeżył rzeczywiście w Związku Radzieckim, ale na Uralu. Nigdy nie był dygnitarzem w PRL.

Dodać jeszcze chciałbym, że nic nie mam do ojca Jadwigi Staniszkis. Pan Witold Staniszkis po wojnie budował polskie porty i siedział w komunistycznym więzieniu.

Ja też siedziałem w komunistycznym więzieniu. W 1968 r. komuniści zorganizowali okropną antysemicką nagonkę i siedziałem wtedy w jednej sprawie z Jadwigą Staniszkis. Bywa często, że jestem zażenowany różnymi jej wypowiedziami, ale nigdy jeszcze tak mi za nią nie było wstyd jak teraz.