Nareszcie znalazłem ludzi takich jak ja. Od około szesnastu lat zdaję sobie sprawę z tego, że jestem ofiarą kontroli umysłu. Dotąd byłem sam na sam ze wszystkim co mnie spotykało. Czasami marzyłem o spotkaniu ludzi, którzy znają zagadnienie, którzy chcieliby ze mną rozmawiać. Przede wszystkim, nienawidziłem tej izolacji zbudowanej dookoła mnie, jakbym był jedyną osobą na świecie mająca do czynienia z tym problemem, samotnie.
Tylko parę tygodni temu podłączyłem się do Internetu. Nie mogłem uwierzyć swemu szczęściu. Krok po kroku, poznaję ludzi i ich historie na lokacjach kontroli umysłu. Nareszcie znalazły się odpowiednie słowa by nazwać rzeczy, które do tej pory były niewymowne. Jakież to uczucie dla kogoś jak ja, czytać o technicznych i historycznych faktach dotyczących kontroli umysłu lub broni częstotliwości radiowej .
Uwierzyć trudno, że jeszcze kilka tygodni temu, to wszystko było tylko niejasnym przypuszczeniem czegoś, co wpędziło mnie w kłopoty. Trudno jest opisać, co zyskałem w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Nie czuję się już samotny i nie oczekuję już nigdy więcej być samotny, stojąc naprzeciw tego problemu niewolnictwa umysłu współczesnych czasów.
W 1990 roku czytałem w miejscowej prasie artykuł o człowieku znękanym przez kontrolę umysłu. Wtedy po raz pierwszy dowiedziałem się o ludziach żyjących w jakimś podziemiu i próbujących się zorganizować, oraz o "Operation Mind Control" Waltera Bowarta.
Jeśli chodzi o samą książkę, to nigdy nie zapomnę twarzy sprzedawcy z księgarni, kiedy powiedział mi że ta publikacja jest wycofana z druku i nie będę w stanie zamówić egzemplarza. Zadawałem sobie pytanie, ilu ludzi musiało pytać go o tą samą książkę ?
Po tym jak oglądałem serię telewizyjną " Nowhere Man " ostatniego roku, myślałem, że nic lepszego dla naszej sprawy nie może się wydarzyć. Tylko popatrzeć co stało się teraz. To podziemie, o którym czytałem, znalazło swe miejsce i otrzymało głos, i jakiż głos to jest !
Ludzie którzy goszczą na stronach kontroli umysłu, nie powinni mieć żadnych wątpliwości, że historie i informacje dotyczą ich tak samo, jak dotyczą one ofiar. Jedyna różnica polega na tym, że ofiary są pierwsze.
Tak więc, proszę pozwolić mi dołączyć i opowiedzieć mą własną historię. Pozwolić mi robić co tylko mogę, aby społeczeństwo mogło znaleźć się w takim stanie świadomości, że ludzie nie pozwolą nikomu kontynuować dalej tych akcji i eksperymentów.
To wydaje się być jedyną drogą, poprzez którą przyszłe generacje mogą uniknąć czarnych nocy naszego życia.
Jestem człowiekiem doświadczanym przez kontrolę umysłu przez około trzydzieści trzy lata i w miarę upływu lat, widzę jak człowiek liczy się coraz mniej. Kiedy byłem dzieckiem, oni przekazywali znaki dobrej woli i pracy dla rodzaju ludzkiego. Dzisiaj nie liczy się już nic, tylko władza, pieniądze, operacje szpiegowskie i przede wszystkim, prywatna korzyść.
Ludzie powinni wiedzieć, jak daleko sięgają możliwości totalnej kontroli umysłu mas - poprzez środki fizyczne, środki masowego przekazu i popularną kulturę. Zagrożone są podstawowe prawa życia. Ten okropny i wielki problem dotyczy każdego, kto chce żyć w wolności jaką znamy i nie odejdzie sobie sam. Tej niebezpiecznej sytuacji należy przeciwdziałać, jak tylko jest to możliwe
W ciągu ostatnich dwóch tygodni, kiedy
przygotowywałem się do opowiedzenia mej historii, spotkały mnie standartowe
sytuacje. Ledwo co uniknąłem potencjalnie niebezpiecznego wypadku samochodowego,
a komunikacja z innymi ludźmi często znajduje się blisko stopnia wybuchu.
Czy dzieje się tak z powodu " dziwnej pogody " ?
Niedawno miałem sprzeczkę z mym bratem,
który nie mógł zrozumieć, dlaczego porównuję odczucia ofiar kontroli umysłu
z odczuciami ofiar hitleryzmu, które spędziły czas w obozach koncentracyjnych.
Mój brat powiedział, że takie wnioski są nie do zaakceptowania.
Więc, jak mam to powiedzieć? Miałem okazję zwiedzać Oświęcim i to co tam widziałem oraz czułem jest zupełnie oczywiste. Woń spalonych ciał została tam do dzisiaj. Te ciała były spalone z powodu ich bezwartości dla nazistów. Widziałem sterty włosów, ponieważ części ludzkiego ciała mogą być do czegoś użyte. Czułem śmierć w powietrzu, ponieważ w tym miejscu wybrani mieli cierpieć i umrzeć.
Przypominam sobie moje życie w latach osiemdziesiątych i bezwartościowość mojej osoby, "ICH" zajmowanie się częściami mego ciała i umysłu, woń śmierci i czarnej beznadziejności gdziekolwiek bym nie chciał zasięgnąć umysłem. Długie lata, kiedy mój umysł musiał pracować w przeokropnych warunkach, za darmo, a kiedy nie chciał w ten sposób pracować, warunki jeszcze się pogarszały.
Pamiętam, kiedy pewnej nocy urządzono mi spektakl mojej własnej śmierci. Część mnie odeszła, zabierając ze sobą część osobowości, która nigdy nie wróciła. Nie widzę powodu aby dalej to tłumaczyć. Ludzie którzy mnie to zrobili, są gorsi niż hitlerowcy, ponieważ oni już wiedzieli, co takie traktowanie oznacza i jak się je czuje, a pomimo wszystko tak zrobili.
To właśnie oni w pewnym momencie, starali się wytworzyć w mym umyśle jakiś rodzaj teatru przedstawiającego moje życie w obozie koncentracyjnym dla celu, jaki uznawali za godny chwili.
Pamięć nie służy mi dobrze. Jakkolwiek,
posuwając się krok za krokiem, jestem w stanie sporo sobie przypomnieć.
Nie wydaje się to możliwe, aby opowiedzieć historię trzydziestu trzech
lat życia w krótki sposób. Będę musiał ją skrócić, poruszając tylko rzeczy
najważniejsze.
Dla mnie zaczęło się to w Polsce
Największy problem mego życia zaczął się w Polsce. Podczas konsultacji z neurologiem w 1964 roku, wydarzyły się dziwne rzeczy. Przypomniałem to sobie krótko po emigracji do Australii, w 1981 roku. Wtedy zostało mi to odsłonięte, jako wytłumaczenie okropnego stanu w jakim się znajdowałem.
W jakiś sposób powiedziano mi, że ten pierwszy etap mojej odmienności został wykonany przez wywiad watykański. W 1964 roku lekarz użył systemu składającego się z pudła, które nazywał radiem, dużej lampy przesuwanej nad mą głową, oraz małego, cienkiego, drucianego okręgu, który wsadzał do moich i do jego uszu.
Kiedy zostało to mnie odsłonięte, wiedziałem, że jest to prawda i że zawsze wiedziałem o tym w jakiś sposób. Mogłem sobie przypomnieć, że podczas mego życia wiele pamięci było konstruowanych wokół pamięci tego wydarzenia, ukrytej w mej podświadomości.
Rezultatem tego co lekarz mi zrobił, było dziwne uczucie spływające na mnie z góry, na górę lewej części głowy. Było ono mocne, nieprzyjemne i nie potrafiłem się od niego uwolnić. To coś dotykało mnie w środku i sięgało głębiej. Wtedy straciłem przytomność, a kiedy się obudziłem nic nie pamiętałem.
To co działo się ze mną potem, w wieku pomiędzy siedem i dwanaście lat miało interesujący charakter. Kilka miesięcy później jeszcze raz nie byłem w stanie pamiętać kilku dni mego życia, ale oprócz tego nie pamiętam i nie podejrzewam żadnej fizycznej ingerencji z zewnątrz.
Wtedy słyszałem głosy inaczej niż w czasach współczesnych. Te głosy były ukryte i nie dotykały mnie. Brałem te rzeczy w naturalny sposób. Było to tak, jakby atmosfera przemawiała do mnie i myślałem, że taka jest natura życia, normalne odbieranie uczuć.
Charakterystyczną cechą tych czasów był fakt, że byłem małą dziewczynką, jakkolwiek, to mogłoby być mylące określenie. Raczej byłem małym chłopcem, który stał się kobietą. Dorosłą i dojrzałą kobietą. Seksualnie dojrzałą kobietą ze wszystkimi jej pragnieniami, pamięciami i pożądaniami.
Tak więc, co dnia spędzałem jakiś czas 'studiując', co znajduje się w seksualnej naturze dojrzałej kobiety. Nie znalazłem jeszcze żadnego określenia dla takiego stanu rzeczy. Myślę, że technologiczne, seksualne użycie dzieci jest dobrą sugestią.
Oni robili to czasami na żywo, z rzeczywistymi ludźmi na linii, uczącymi mnie praktycznych aspektów odczucia damskiego pożądania seksualnego.
Ciągle pamiętam, jak na początku zacząłem obserwować me myślenie. Wpierw w środku, delikatnie, potem na czole, potem po bokach głowy i jak finalnie w 1965 roku urządzili mi wyjście na zewnątrz.
Pamiętam również pierwsze działania na moim słuchu. Miałem wrażenie innego kąta dochodzenia dźwięku, który był o wiele bardziej pociągający niż poprzedni. Pierwsze zmiany wzroku świeciły z prawej strony twarzy. Wyglądało to jak słoneczny odblask od okularów.
Oprócz tego wszystkiego, miałem czas
dla siebie, do nauki, zabawy i nie cierpiałem efektów dziwnej zmiany osobowości.
Jeśli stawiałem czasami pytanie, "dlaczego tak się ze mną dzieje?", otrzymywałem
odpowiedź, że to jest coś bardzo specjalnego, wspaniałego, a przede wszystkim
ja jestem bardzo specjalny, więc nie ma się o co martwić.
Przyczyny, jakie chcieli bym znał.
Docierały do mnie dwa rodzaje sygnałów. Jeden był tak jak wszystko dookoła, cały świat kontaktował się ze mną. Dla przykładu, po wydarzeniach 1964 roku powiedziano mi, że wszystko co było przedtem, to byli hitlerowscy Niemcy, którzy teraz utrzymują jakieś linie w powietrzu. Patrzyłem do góry i miałem widzieć mnóstwo linii w powietrzu. Po latach, ta pamięć została przemieniona na uczucie jakichś bezprzewodowych linii wysokiego napięcia w powietrzu.
Drugiego rodzaju sygnałów nie za bardzo wtedy rozumiałem: to były rzeczy eksportowane do mych myśli. Najbardziej znacząca dotyczyła zagadnienia, jak walczyć z rakiem - cel tych ludzi. Również mówili oni, że ludzie chorzy na raka często biorą morfinę. Myślę, że wiem dokładnie jak czuje się człowiek po morfinie, choć sam nigdy tego nie brałem.
Jak wzrosła wiedza o chorobach nowotworowych w ciągu ostatnich trzydziestu lat ? Złe wytłumaczenie, to wszystko czym to było. W ciągu mego życia otrzymywałem wiele projektów pomocy ludzkości. Wszystko to te same, chore wytłumaczenia ludzi o chorych umysłach.
Pamiętam przesłuchanie, które wydarzyło się na przełomie dekady. Było ono dokonane poprzez wrażenie kilku żołnierzy. Zapytano mnie jak jest to możliwe, że nie wiem co się dzieje? Dziwnie, pamiętam ma odpowiedź; nic nie rozumiałem. Byłem pytany wiele razy, jak to nic nie rozumiem? To było bardzo proste. Jeśli można transmitować elektryczność bez przewodów, co to oznacza? Nie wiedziałem i starałem się ich przekonać, że nie mam pojęcia o co chodzi. Miałem po tym wszystkim ból głowy i nieprzyjemne odczucia. Zastanawiam się teraz, jak mogłem tłumaczyć, że niczego nie rozumiem tak długo, bez zorientowania się, że dzieje się ze mną coś bardzo dziwnego? Ciągle tego nie rozumiem.
Innym razem prowadzili dyskusję o tym, czym jest Bóg i jak go się czuje. Doszli do wniosku, że Bóg jest tym, co czuje każdy człowiek poruszający jego imię.
Wbrew przeciwnościom losu, rosłem jako
chłopiec, a nie dziewczynka czy dojrzała kobieta. Prawdopodobnie, coś się
stało z moimi strażnikami.
Mój dziwny zabieg, technologia lat siedemdziesiątych
W 1969 roku lekarz stwierdził, że mam polipa w zatoce nosowej. W Kwietniu miałem zabieg jego usunięcia. Przeważnie polipy są usuwane poprzez nos, jakkolwiek, w tym przypadku powiedziano mi, że jest on bardzo głęboko i potrzebuję zabiegu na pełną skalę. Lekarze rozerwali tkankę pod policzkiem i podważyli szczękę by dostać się do środka.
Operacja potrwała o wiele dłużej niż było to spodziewane. Z niewiadomej przyczyny zabrakło dla mnie tlenu i część zespołu operacyjnego wyruszyła na poszukiwanie zapasowej butli. Powiedziano mi, że szukali tak długo, aż zacząłem się budzić na stole operacyjnym. Tego nie pamiętam.
Po operacji miałem opuchniętą prawą stronę twarzy, gdzie poprzednio umiejscowiony był polip. Nie potrafiłem jednak zrozumieć, dlaczego znalazłem o wiele więcej szwów od wewnątrz lewego policzka i dlaczego lewa strona twarzy bolała mnie o wiele bardziej niż prawa.
Wkrótce po zabiegu stałem się pełnym chłopcem i mężczyzną. Uczucia podpowiadały mi, że mam w głowie jakąś antenę, ale miało to być dla mnie korzystne, ponieważ dzięki temu miałem być wolny. Więc nie martwiłem się i o tym nie myślałem.
Słyszałem, że nie będę w stanie dłużej dobrze się uczyć. Również wtedy powiedziano mi, że od tego momentu jestem hitlerowcem, jeszcze więcej, miałem być jakimś nazistowskim przywódcą.
Zacząłem inaczej odbierać światło słoneczne. Odczuwałem promienie słoneczne zawsze w ten sam sposób, bez względu na pozycję słońca. Obierałem je z góry prawej strony twarzy. Nazwałem ten okres czasu "słonecznymi latami".
Obierałem wiele obrazów. Były one bardziej
podobne do wrażeń umysłu oglądającego fotografie.
Najważniejsza metoda lat siedemdziesiątych
była w istocie prosta. Oni powtarzali moje uczucia i standartowe reakcje,
w sposób pokrywający moje własne. Oczywiście, ich rzeczy były prymitywne
i nieużyteczne, ale za mocne by je ignorować.
Kiedy nauczyłem się już żyć z tymi ich, bardziej zajmującymi uczuciami, zaczęli je wymywać pozostawiając puste miejsce. Była to powolna i dokładna metoda prania mózgu, która przyniosła mym strażnikom pożądany efekt.
Każdego roku me zdolności umysłowe systematycznie zmniejszały się. Tuż przed końcem szkoły średniej nie mogłem temu przeciwdziałać, nawet gdy się bardzo starałem.
Wtedy spędzałem wiele czasu jeżdżąc
na łyżwach. To lodowisko, gdzie spędzałem większość swego czasu, miało
dla mnie specjalne znaczenie. Byłem przywiązany do tego miejsca wprost
w niewymowny sposób i miałem tam wiele kontaktów towarzyskich. Mocno wierzę,
że oprócz czystej przyjemności jazdy na łyżwach, coś więcej ciągnęło mnie
tam przez lata.
Kiedy przypominam sobie uczucia i wydarzenia
związane z tym miejscem, mam każdy powód przypuszczać, że byłem związany
z nim jakąś chemiczną atrakcją. Coś co powoduje pociąganie nosem, tak jak
u ludzi uzależnionych od kokainy.
Wkrótce potem jak poznałem ma pierwszą miłość, później mą żonę, obecnie moją byłą żonę, zostałem powołany do służby wojskowej. Moim największym osiągnięciem tych dwóch lat był fakt, że zakończyłem ją tak jak zacząłem, jako szeregowiec.
Kilka miesięcy po powrocie powróciłem do pracy na lodowisku, gdzie zajmowałem szereg pozycji, aby w końcu zostać kierownikiem-na krótki czas, ponieważ cztery miesiące potem opuściłem Polskę.
Piec miesięcy przed wyjazdem zostałem zaskoczony przez jeszcze inne, dziwne wydarzenie utraty przytomności na wiele godzin. Stało się to na przyjęciu u dyrektora. Później obudziłem się w tramwaju, późno w nocy, nie wiedząc co się ze mną stało.
Po wielu latach przypomniałem sobie, że było jeszcze wcześnie tego dnia, kiedy wkładano mi do ucha mały, brzęczący przedmiot. W tym momencie odzyskałem przytomność, ale dźwięk spowodował ogromny ból i znowu ją straciłem.
Znam człowieka który to zrobił. Interesujące, gdzie jest on teraz i czym się zajmuje ?
Po tym wydarzeniu, po raz pierwszy musiałem sobie przyznać, że myślenie stało się bardzo trudne, a mój umysł zaczął się ulatniać w powietrze.
Moi "dobrzy przyjaciele" poradzili mi
jak wyemigrować do Australii, dali mi kontakt pracy w Wiedniu i adres,
gdzie mogłem się zatrzymać.
W Wiedniu zastałem wielu ludzi żyjących pod podanym adresem. Jest mi łatwo zauważyć teraz, że większość z nich była agentami, szpiegami, czy jak by ich nie nazwać.
Najokropniejszy moment mego pobytu w stolicy szpiegów wydarzył się w nocy, około 5 Stycznia 1981 roku. Wtedy to znowu mnie zanarkotyzowano i straciłem się na całą noc.
Po wielu latach, nie tak dawno temu, przypomniałem sobie, co stało się tej nocy. Moi polscy "koledzy" zabrali mnie do miejsca, które wydawało się być Polską Misją Dyplomatyczną w Wiedniu. Pamiętam jak siedziałem w pomieszczeniu z polskim narodowym godłem na ścianie. Był to budynek, gdzie moi oprawcy mogli robić ze mną, co tylko chcieli.
Kiedy byłem w jakimś zanarkotyzowanym, hipnotycznym stanie, powiedziano mi, że spotkam kogoś, kto jest bardzo ważny i zasłużony, że muszę robić wszystko, czego sobie ten ktoś zażyczy.
Problem polegał na tym, iż ten człowiek, ubrany w porządną koszulę i takież spodnie, tak jak dyplomata w domu, okazał się być pederastą, a do tego lubił robić to wspólnie z innymi. W istocie ci inni odtworzyli swego rodzaju spektakl, aby mógł on czuć się zadowolony i nasycony w swych pożądaniach.
Nie należy abym opowiadał dokładnie, co ze mną wtedy zrobili. Raczej zachowam dobry smak i będę to trzymał dla siebie.
Po tej orgii, zabójcy mego umysłu mieli do wykonania więcej prac. Mężczyzna, którego nazywam dyplomatą, dał im coś małego w kopercie. Myślę, że był to ten sam jak przedtem, głośny przedmiot powodujący ból ucha, wkładany podczas gdy podpisywałem jakieś dokumenty w wielu różnych językach.
Strzelano z pistoletu przyłożonego bezpośrednio do mego ucha. Pamiętam uderzenie w tył głowy, które spowodowało kolejną utratę przytomności. Wykręcono mi głowę, a raczej podstawę czaszki, a kiedy się obudziłem, jeden z tych ludzi naciskał bardzo mocno mą głowę od góry.
Takie rzeczy spowodowały, że porównuję ich do hitlerowców. Po wszystkim co przeszedłem tej nocy, siedziałem tam i moim jedynym dążeniem było nie dopuścić do tego, aby moja szyja się poddała; podczas kiedy bandyta z mego kraju naciskał mą głowę ile tylko mógł. Nic nie liczyło się w tym momencie więcej niż ocalenie. Tak musieli czuć się ludzie w obozach koncentracyjnych. Nie myśleć i nie płakać, tylko ocaleć.
Ten sam człowiek cisnął lewą stronę mej twarzy, podczas gdy drugi podtrzymywał ją z prawej strony. Później odbywał się psychologiczny trening, podczas którego instalowali we mnie strach używając żelazko, dużą strzykawkę, wiertarkę i bijąc tył głowy. Nie opisałem tego w kolejności, ponieważ stopień mej świadomości nieustannie zmieniał się i czułem to tak, jakbym się budził lub odsuwał bez końca.
Po tym wszystkim, człowiek który to organizował stwierdził, iż uważa, że wszystko zostało już zrobione. Zabrali mnie pod prysznic i umyli.
Kiedy obudziłem się wczesnym rankiem w bramie jakiegoś domu, nawet moje ubranie było wyprane. Przypominam sobie, że żona osobnika który to organizował, zabrała moje ubranie do prania, po tym kiedy przebrali mnie w jej bieliznę do przedstawienia.
Co powiedzieć o takiej dziwnej opiekuńczości? Może próbowali pozbyć się śladów czegoś, co na mnie użyli.
Mogę tylko przypuszczać, że w ten sposób moja stara ojczyzna i jej obrońcy żegnali mnie po wysłaniu do innych.
Jak mogli tak zrobić, jak potrafią z
tym żyć, do jakiego stopnia człowiek może stać się zwierzęciem ?
Nie mam pojęcia.
Przeszedłem w życiu wiele, ale nigdy tak na prawdę nie chciałem się zabić. Jeśli byłbym jednym z nich, nie myślę, że chciałbym żyć.
Znam tych ludzi, jestem w stanie każdego z nich rozpoznać. Pamiętam imiona niektórych z nich.
Pomimo wszystkich okropności, które cierpiałem tej nocy, najbardziej przerażająca pamięć przypomina mi, jak oni rozkazywali mnie podkręcić lub skręcić, i siebie po tym krzyczącego lub tracącego świadomość. Byłem ludzką maszyną.
Dwa tygodnie po tym wydarzeniu, przed wyjazdem do Australii, spędziłem z zanarkotyzowanym umysłem, który nie pozwolił mi się pytać: dlaczego mam tak wiele siniaków? Dlaczego me ciało czuje się tak dziwnie ?
Byli nawet tak bezczelni, że transmitowali do mnie uczucie ze znaną ze starszych czasów, atmosferą pracy dla ludzkości. Przekaz ten pytał, jak dobrze byłoby wynaleźć urządzenie do słuchania i patrzenia w gabinetach polityków, co oni robią? Ile mogłoby to przynieść światowego pokoju?
Nie dbałem o to, nie pamiętałem, co się ze mną stało, a kiedy zastanawiałem się, dlaczego mój umysł produkuje takie śmieszne pomysły, myślałem, że po prostu trochę głupieje.
Czasami myślę, z kim ci ludzie walczyli? Do 1981 roku byłem już załatwiony na całe życie i nie reprezentowałem wobec nich żadnego niebezpieczeństwa. Przypuszczam, że starali się stworzyć jakieś urządzenie lub program, który pomógłby ich agentom, którzy przybyli razem ze mną do Australii.
W takim jednak razie, musieli bardzo się mylić, ponieważ "specjaliści" w Australii mieli urządzenia, które spowodowały, że zacząłem się pytać, dlaczego się urodziłem.
Przed wyjazdem z Polski podpisałem listę członków " Solidarności ", jako pierwszy na zebraniu, podczas psychologicznej presji aby tego nie robić i kiedy jeden czekał na drugiego, który to zacznie. Kiedy przebywałem w Polsce ponad rok czasu, w 1992 roku, zostałem ponownie zaatakowany. Wtedy stwierdziłem, że ten wypadek z "Solidarnością" zupełnie się nie liczy.
Po tej ostatniej wizycie w Polsce, oraz
w świetle faktów jakie sobie potem przypomniałem, zrzekłem się polskiego
obywatelstwa. Nawet nie wiem, czy Sejm mnie go już pozbawił, ponieważ do
tej pory nie otrzymałem odpowiedzi na mój formalny list.
Pierwsze sześć lat w Australii
Mój pierwszy miesiąc w Australii był szary i bezbarwny. Nie czułem się szczęśliwy i czegoś mi wyraźnie brakowało. Oczywiście, brakowało mi codziennej dawki wiedeńskich narkotyków, a oprócz tego, martwiłem się o żonę i dziecko pozostałych w Polsce.
Zawsze może być jeszcze gorzej i dla mnie tak właśnie się stało.
26 Lutego zostałem zaproszony przez grupę polskich "kolegów" do wzniesienia toastu imieninowego. Jeden z nich nazywał się tak samo jak ja.
Nawet nie skończyłem tego pić, kiedy znowu straciłem przytomność. Ostatnia rzecz jaką pamiętam to taka, że jeden z obecnych tam bliźniaków miał obiekcje, że nie wypiłem wszystkiego. Człowiek który wydawał się być ich przełożonym, uspokoił go mówiąc, że w szklance było dużo i że to wystarczy.
Raz jeszcze, po wielu latach przypomniałem sobie, co się stało potem. Napój spowodował uczucie nabrzmienia i dużej wielkości. Nie byłem w stanie samodzielnie ustać i jeden z nich mnie podtrzymywał. Trucizna działała bardzo szybko, zacząłem się trząść. Owinęli mnie w koc i położyli na łóżku. Potem, nie pamiętam. Myślę, że powiedziałem: "o, nie znowu". "Nie znowu?" zaśmiał się mężczyzna, którego pamiętałem z wiedeńskich doświadczeń.
W pewnym momencie zostałem obudzony poprzez bicie w tył głowy, dokonywane przez tego samego człowieka. Czułem moment nadziei, kiedy znana mi kobieta zaczęła krzyczeć: "Dlaczego go bijesz, ty bandyto?". Ten zastopował, wszedł do jej pokoju, kilka razy ją uderzył i powrócił do mnie.
W końcu pamiętam, jak byłem trzymany przez wiele par rąk, a moja szyja została znowu wykręcona. Obudziłem się późno w nocy. Z boku łóżka stała miska. Wyglądało na to, że dużo wymiotowałem. Moi "przyjaciele" powiedzieli mi, że zatrułem się alkoholem. Nic nie pamiętałem.
Był to dla mnie ostateczny koniec życia jakie znałem. Od tego czasu stałem się bardzo chorym człowiekiem. Kiedy sobie to wydarzenie przypomniałem, napisałem oświadczenie dla policji. Zrobiłem to nie tak dawno i około piętnaście lat po fakcie. Kiedy nie otrzymałem odpowiedzi, napisałem inny, rejestrowany list. Może było za późno by cokolwiek zrobić, ale przynajmniej, powinienem dostać jakąś odpowiedź, jakieś potwierdzenie oświadczenia. Szkoda, że nikt o takie rzeczy nie dba.
Najtrudniejsze było pierwsze sześć lat mego życia w Australii. Nikt nie może opowiadać mi o piekle, już tam byłem. Natychmiast po wydarzeniu w Graylands Migrant Hostel, wszystko zwaliło się na mnie z wściekłością, której nic nie mogło powstrzymać. Byłoby rzeczą bardzo trudną i po chwili nudną, studiować me wtedy odczucia.
Warto zauważyć, że problem bazował na dwóch głównych płaszczyznach. Jedna z nich fizyczna, z rosnącymi bólami głowy i chorobą ciała. Cały mój system nerwowy był dziwny, nie do przyjęcia i chory. W środku głowy miałem silny węzeł cisnący mnie do takiego stopnia, że musiałem szukać nawet wspomnienia mego umysłu. Nie odczuwałem różnicy pomiędzy wnętrzem i zewnętrzem, a problem polegał na tym, że zewnętrze było o wiele silniejsze ode mnie.
Zacząłem odczuwać ogromny i rosnący ból w lewej stronie twarzy (który pozostał ze mną do dzisiaj). Doznawałem okropnej utraty równowagi w lewej stronie głowy. Myślałem, że wariuję, ponieważ jak długo czułem ból, nie byłem w stanie go zlokalizować. To wydaje się tak dziwne, że wszystko zaczęło się od wrażenia bólu ponad prawą częścią głowy. Wydawało się, że to ból powietrza, a ja go odbieram. Nie potrafiłem się w tym wszystkim odnaleźć.
Pamiętam, że miałem okropnie suche gardło i nie mogłem przełknąć śliny. Ledwie siebie samego pamiętałem. Niemal w ciągu jednej nocy, zostałem człowiekiem znikąd, tumanem.
Jeśli ból doprowadzał mnie do szaleństwa, to było to tylko podstawą dla innej płaszczyzny mych odczuć, tych które były do mnie w jakiś sposób transmitowane. Pokazywano mi twarze emigrantów, o których mówiono, że są obcymi agentami. W przemyślny sposób dano mi do zrozumienia, który z nich pochodził z polskiej milicji lub z wojska. Uczono mnie ich nienawidzić. Oni mieli kontakty, pracę i wolność umysłową, podczas gdy ja ledwie sięgałem kontaktu z czymkolwiek, co było moje.
Jeszcze nawet nie wiedząc, co się ze mną stało, czy kim jestem, nienawidziłem ich. Myślę, że nienawidzę ich do dzisiaj. To był początek mej edukacji, która zajęła długie lata. Sygnały, które otrzymywałem, nie przychodziły łatwo. Byłem zmuszony ich chcieć i rejestrować ich znaczenie w mym umyśle. "Oni" osiągnęli to poprzez ból i inne nieprzyjemne odczucia. Były też pierwsze małe nagrody dla mego umysłu. Malutkie połączenia, troszeczkę bliżej do spokoju.
Powietrze dookoła było piekące, ale nie jasne. Jak można widzieć ciemne niebo, kiedy jest słonecznie i temperatura sięga 45 stopni w cieniu? Przede wszystkim jednak, był to czas strachu. Jednej, wielkiej psychozy strachu, z wyrywkowym dostępem do wszystkiego czego chcieli.
Londyński inżynier, Charles Bovill nigdy prawdopodobnie o mnie nie słyszał, ale jego, wyprodukowany na początku lat siedemdziesiątych, projektor strachu odegrał w moim życiu ogromną rolę. Byłem uhonorowany ta mieszanką ultradźwięków i podczerwieni nieustannie. Nim się do tego przyzwyczaiłem i bez zrozumienia, dlaczego się boję, nie byłem w stanie sobie poradzić. Ciągle mam w pamięci obraz siebie, biegnącego w dół ulicy w przeogromnym strachu. Brak przyczyny, po prostu uczucie.
Innej techniki użyto na mnie, kiedy pracowałem we francuskiej restauracji. Były to bardzo niedobre odczucia. Wydawało się, że moje ciało rozpadało się. Nie tyle całe ciało (co działo się również), ale najmniejsze jego części. Czułem się jakby emitowała ze mnie radiacja i raz jeszcze, osoba cierpiącą z tego powodu byłem ja. Po wielu latach czytałem o rozwoju francuskiej techniki bazowanej na dźwięku, która zrodziła się w połowie lat sześćdziesiątych. Wydaje mi się, że to było dokładnie właśnie to.
Uczono mnie o niemieckiej technice polegającej na seksie, ale przez wiele lat moje życie seksualne było żadne.
Otrzymywałem ciemne historie o upadłym wywiadzie watykańskim. To oni mieli być odpowiedzialni za całą tą biedę. Obecny wywiad watykański był przedstawiony jako towarzystwo lepszych ludzi. Do tego, każdy bardziej ważny agent jakiego mi pokazywali, miałby pracować dla Watykanu.
Włosi znani byli jako twórcy "złota", jakby powiedzieć, metod które mogłyby działać w każdej sytuacji. Przez wiele lat marzyłem, aby zostać członkiem tego watykańskiego towarzystwa, by moje życie mogło powrócić do normalności. Niestety, nic bardziej mylącego. Pewnego dnia byłem w końcu pewien, że jestem właśnie tam, ale ta część kontroli umysłu wydaje się być najgorsza. Pamiętam osobisty dowcip o tym, że pewnego dnia przyjdzie mi płacić w jakiś sposób za oddychanie. Wydaje mi się, że oni wyprzedają z ich ofiar co tylko się da, zanim podrzucą je komuś innemu.
W początkach lat dziewięćdziesiątych znalazłem informacje o opacie Tritheme, który w 15 wieku twierdził, że może kontrolować umysł z odległości używając do tego jakiegoś tajemniczego narzędzia. Niektórzy twierdzą, że jego książka, "Steganografia", znajduje się do dzisiaj w zbiorach watykańskich. Potem czytałem o podążających za "tajemnicą", aż do czasów wolnej masonerii.
Od czasów "Złotej Zorzy" informacja o nich wydaje się zanikać. Jeśli ktoś zechciałby szukać, skąd wywodzi się kryptokracja, to wydaje się dobrym miejscem do zaczęcia, jakkolwiek, trudno byłoby spodziewać się konkretnych odpowiedzi.
Mówiono mi, że Amerykaninów nie ma. Sugerowano mi, że nie są oni wcale zainteresowani tym interesem. Po latach nie było tak trudno odnaleźć amerykańskie połączenia. Wierzę, że w początkach mojego australijskiego życia, Amerykanie kontrolowali moją sytuację do stopnia dającego im absolutną nietykalność.
Poprzez użycie siły, zostałem wysłany na obchód metod i miejsc tej największej plagi znanej ludzkości.
Codziennie czułem to poniżenie bycia gorszym człowiekiem. Poniżenie pochodziło z mego wnętrza, gdzie miałem kontakt z pamięcią wiedeńskiego incydentu i dopiero po tym, gdy sobie o nim przypomniałem, poniżenie zniknęło.
Moi oprawcy mieli pewne uzasadnienia dla przestępstw na mnie popełnianych. Przede wszystkim tłumaczyli, że przywiozłem ze sobą całą masę agentów i z tej przyczyny muszę cierpieć. Próbowali wprowadzać pewne zasady, co nie zdało egzaminu, ponieważ napływ nowych danych był tak duży, że sami chyba nie wiedzieli, o co w pierwszym rzędzie im chodzi.
Możliwe, że rozbierali rzeczy zainstalowane we mnie przedtem, ale w zasadzie, był to okres wielu lat bezwzględnego prania mózgu.
Cokolwiek by nie robili, to ich praca była zorganizowana do takiego stopnia, że nie byłem w stanie jej asymilować. Serwowali swe eksperymenty wraz z zespołem reakcji, tak, że czasami chciałem cierpieć by bardziej czuć się sobą.
Do tego musiałem się zorientować, iż niektórzy agenci, którzy przybyli ze mną do Australii, zostali przyjęci bardzo dobrze. Mówiono mi, że przywieźli oni z Polski coś ważnego.
Tuż po przyjeździe poszedłem do urzędu emigracyjnego, skarżyć, że jacyś ludzie w Wiedniu coś mi zrobili i jestem z tego powodu bardzo chory. Nie mam pojęcia, jak to mogłem sam zrobić, kiedy wtedy o tym nie pamiętałem. Złożyłem wizytę w siedzibie policji z tą samą historią.
W urzędzie emigracyjnym zaoferowano mi konsultację z lekarzem. Obawiając się szpitala psychiatrycznego, wolałem zniknąć. W siedzibie policji nawet z nikim nie rozmawiałem, będąc ciężko zawstydzony tym, co dopiero wydarzyło się w urzędzie emigracyjnym.
Patrząc na to teraz, nie mam wątpliwości,
że to "ONI" sami mnie tam wysłali.
Próbowałem rozmawiać z lekarzami o moich bólach głowy, ale lekarstwa mi nie pomagały. Zostałem wysłany do psychiatry, który stwierdził, że mam depresję. Po paru latach znowu widziałem się z psychiatrą. Byłem naciskany przez moją wtedy żonę, by coś ze sobą w końcu zrobić. Psychiatra stwierdził u mnie schizofrenię, przez dosyć długi okres czasu brałem lekarstwa.
To prawda, że lekarstwa całkiem szybko uśmierzyły dużo bólu, ale musiałem za to zapłacić wysoką cenę. Raz jeszcze musiałem przyzwyczajać się do nowych warunków, znowu zostałem warzywem.
Zacząłem odczuwać głośny dźwięk w mojej głowie. Nie miałem pojęcia, co to może być. Było to bardzo głośne i nie dawało mi spać w nocy. Czułem to jakbym był jakąś maszyną. Po ponad roku zażywania lekarstw wystraszyłem się, że nigdy się z tego nie wydobędę , więc powiedziałem lekarzom, że czuję się dobrze i nigdy tam nie wróciłem.
Jestem oburzony tym jak mnie wtedy potraktowano. Powiedziałem lekarzom całą prawdę. Powiedziałem im o elektromagnetycznym odczuciu w mej głowie, powodującym brak równowagi umysłu, o użyciu mnie przez innych ludzi, o głośnych dźwiękach w uszach. Mam nawet list, który potwierdza, że w świetle tych informacji zostałem orzeczony chorym psychicznie i skierowany na leczenie.
Po krótkim okresie konsultacji z lekarzem, musiałem widywać młodych ludzi, prawdopodobnie studentów. Za każdym razem innego. Jeszcze raz byłem rzeczą dla praktyki.
Oni są winni jak diabli, ponieważ nauczyli mnie, że jestem chory psychicznie, a ja myślalem, że tak jest.
Ironicznie, byłem w stanie sprowadzić do Australii mą rodzinę, ale nie potrafiłem jej utrzymać. Sytuacja w moim małżeństwie była nie do zniesienia i tak: "ONI" są winni.
Nie próbowali nawet ukrywać, co robią
z mym małżeństwem, wykonując z przyjemnością ich zadania.
Było o wiele lepiej pozostać samotnym.
Atak na moją osobę zaczął się osłabiać. Oni przygotowali dla mnie wielkie przedstawienie w małym, zachodnio australijskim miasteczku, noszącym nazwę Wiluna. Byłem tam pod wrażeniem, że zostanę zabity, upieczony i zjedzony. Ich ludzie użyli werbalnej psychozy, dmuchali narkotyczny dym do mego pokoju. Wytrwałem w tej pracy tylko tydzień i wyleciałem pierwszym możliwym samolotem.
Powiedziano mi, że to "muzyka" mnie ocaliła i wkrótce potem zostałem zaangażowany z tym silnym narzędziem totalnej i masowej kontroli umysłu. Niemalże do dnia dzisiejszego.
W Wilunie znajduje się ogromny szpital z wielkimi instalacjami radiowymi. Powiedziano mi, że jest to prywatna instytucja psychiatryczna. "Instytucja psychiatryczna", w której zmieściłoby się kilka takich małych miasteczek jak Wiluna? Wtedy miałem wrażenie, że mogę być zabrany do środka.
Zastanawiam się, czy jest to tylko prywatna instytucja psychiatryczna?
Aby mówić o muzyce, muszę zacząć od opisu pewnego, specyficznego języka zrozumienia. Metafora, kabała, kryptokracja, wszystkie te określenia doskonale pasują. "Teksty" muzyczne powiedziały mi, że jestem kimś bardzo specjalnym i mam misję. Większość z tego pozostaje niejasna, nawet jeśli czułem, że rozumiem to znakomicie.
Było kilka haczyków, które spowodowały me zajęcie się słuchaniem. Jeden z nich to taki, że w Wilunie muzyka uchroniła mnie od kanibali, którzy musieli wykonywać swe zadanie dla utrzymania kabały.
Inny: w końcu zacząłem lepiej rozumieć angielski. Jak można uczyć się nowego języka, gdy ci którzy pracują na mnie, rozmawiają po polsku ?
Jeszcze inny: to honor bycia "bohaterem" nowych czasów, w taki "magiczny sposób".
Finalnie, muzyka przyniosła mi poczucie miłości. Nie pozwoliła mi kochać, szczególnie nie pozwoliła mi kochać siebie, ale dała mi kontakt z dawno zapomnianym uczuciem miłości, jaką kiedyś znałem i pozwoliła czuć się kochanym.
Muzyka została moim lekarzem.
Dodatkowo, w 1987 roku "oni" przepuścili mnie przez jeszcze inną akcję, z pozytywnymi odczuciami na zmianę, kiedy to doświadczyłem pewnych "rzeczy magicznych". Wiele z nich było wytłumaczalne i możliwe do wytłumaczenia, z wyjątkiem mego wędkowania.
Podczas mego wędkowania, w płytkiej wodzie, na otwartej przestrzeni i daleko od kogokolwiek, otrzymywałem przekazy o tym co dzieje się pod wodą. Przekazy te były potwierdzane przez wyniki mego wędkowania. Nie było rozsądnego wytłumaczenia, dlaczego tak się dzieje i łatwo zgadnąć, że wszystko we mnie stało się magiczne.
Na networku słyszałem, że jacyś Anglicy użyli jakąś "lornetkę" aby mnie oszukać. Finalnie, wygląda na to, że "oni" patrzyli na mnie poprzez satelitę.
Prawie szkoda, że nie była to nadzwyczajna siła zmysłowa w najlepszym wydaniu.
To wydarzenie wyrządziło sporo szkody Rosjanom.
Aby zrozumieć, jak pracuje taki mechanizm
muzyki, należy pamiętać, że głęboko w środku, każdy z nas przyjmuje kulturę
bardzo osobiście i uzdatnia jej znaczenie do osobistych potrzeb. To wydaje
się być rozumiane poprzez uczucia, a nie logiczny sens. Machinacje z muzyką
i kulturą polegają na użyciu tego stopnia życia osobistego, zwiększenia
go do najbardziej istotnego dla umysłu i uzdatnieniu dla gry umysłowej
Słuchanie muzyki dało mi dostęp do nauczenia się specyficznej metody rozumienia, która wydaje się być nowoczesnym środkiem porozumiewania się wywiadów. To z kolei dało mi przewagę użycia tej metody w sytuacji, gdy ktoś znowu chce zrobić ze mnie idiotę.
Tak więc, byłem głupcem wyobrażającym sobie rzeczy odnośnie muzyki, ale "operatorzy" (oni chcą by ich nazywać specjalistami wojskowymi) zaczęli mieć problem, jeśli chcieli prowadzić tą grę nieustannie zmieniających się znaczeń.
Ta predyspozycja przyszła po długiej walce, ale w końcu przyszła. Śmieję się czasami, że oni zatrudnili niewłaściwych ludzi. To ich pech. Jakkolwiek muszę uważać, aby ta zdolność nie była używana przez nich, przeciw innym ofiarom kontroli umysłu.
W ten sposób moje życie stało się o wiele łatwiejsze, ponieważ nie muszę wysłuchiwać głupot powodujących ból głowy. Wraz ze zdolnością wytwarzania silnego głosu wewnętrznego, spowodowałem zatrzymanie tego etapu "ćwiczeń"- wierzę, bardzo ważnego dla ich komunikacji etapu ćwiczeń.
Ten silny głos wewnętrzny został wytworzony za ich pośrednictwem, jako naturalny skutek powstrzymania mego procesu myślowego. Musiałem wytworzyć narzędzie dla swej własnej, wewnętrznej komunikacji.
Jedna rzecz to taka, że nie bałem się mówić na głos, jeśli zaistniała taka potrzeba. Oni używali metody powstrzymania mego wewnętrznego zrozumienia. Ja, szukałem miejsca gdzie nikt nie mógł mnie słyszeć i mówiłem. Oprócz mego umysłu komunikującego się wewnątrz, słuchało wielu. Pomiędzy nimi musi być jakaś kompetycja, ponieważ w takiej sytuacji zatrzymują cokolwiek robią. Szczególnie, jeśli się wie jak mówić.
Kiedy mój umysł znalazł więcej miejsca, znalazłem metodę duplikowania ich przekazów. To nie wydawało się działać z mową. Może dlatego, że ich mowa wychodzi się ze zbyt głębokich pokładów moich obszarów mowy, ale dla uczuć takich jak strach, poniżenie czy złość, po odpowiednim treningu, wydaje się to działać całkiem dobrze.
Jest to podobne do metody użytej na mnie w latach siedemdziesiątych. Kiedy nachodziło mnie coś czego nie mogłem znieść, duplikowałem to i starałem się trzymać to powtórzone uczucie silniejszym niż ich przekaz. Nie potrzeba dużo czasu by zniknęli.
Powtarzanie wydaje się być podstawą ich pracy i nie boję się powiedzieć, że oni BOJĄ SIĘ POWTARZANIA: dlatego jest to moja podstawowa broń psychologiczna.
Niestety, dla wykonania tego zadania potrzeba nieco wolniejszego umysłu, jak również wymaga ono koncentracji przez dłuższe okresy czasu. Jak trudno jest o koncentrację, wie każdy, kto miał do czynienia z kontrolą umysłu.
Osobiście, przeżyłem wiele lat ignorując dziwne rzeczy zachodzące w mym umyśle, bez dostępu do jego dużej części i o to się nie martwiąc. Nim mogłem sobie pozwolić na koncentrację, musiałem robić coś, co nazwałem gimnastyką umysłową. Raz jeszcze, zajmuje to lata, zanim ktoś nauczy się rozwalać umysł, który jest już poważnie rozwalony.
Me doświadczenie dowodzi, że nim rzeczy przybiorą lepszy obrót, wydaje się być koniecznością cierpieć, robiąc rzeczy powodujące większe cierpienia tylko po to, by nauczyć się, jak je kontrolować.
Jeśli chodzi o bóle głowy, znalazłem jako bardzo użyteczną metodę samotności. Oprócz mych najbliższych, nie pozwoliłbym nikomu choćby blisko mnie. Od czasu kiedy zapoczątkowałem to ćwiczenie, czuję się o wiele lepiej, a przede wszystkim czyściej.
Tak, życie w latach dziewięćdziesiątych
stało się łatwiejsze. Czasami myślę, że jest tak być może, z powodu tych
wież telefonicznych, jakie teraz wszędzie widać. Mogą one powodować łatwiejszy
dostęp i moi strażnicy nie muszą mnie cały czas trzymać. Jakkolwiek, mogę
się mylić.
W początkach lat dziewięćdziesiątych została mi przyznana renta inwalidzka. Członek mej rodziny poradził, że zrobiłaby ona mi dobrze, ponieważ zawsze byłem chory. Spróbowałem i po niecałym roku konsultacji z lekarzem udało się. Nigdy nie kłamałem po to by rentę dostać i moja metoda opierała się na systematycznym opisywaniu tego, co się ze mną działo. Określono mnie paranoikiem - schizofrenikiem, potem paranoikiem i schizofrenikiem raz jeszcze.
Po tym gdy przypomniałem sobie, co stało się ze mną w przeszłości, napisałem zażalenie do Departamentu Zdrowia Psychicznego, protestując przeciwko złemu mnie traktowaniu. Nie otrzymałem żadnych odpowiedzi.
Czułem się wściekły, że jeden z psychiatrów, w rzeczywistości emigrant taki sam jak ja, powiedziała mi, że po lewej stronie twarzy nie ma żadnych nerwów, które mogłyby powodować ból. Powiedziała, że nie ma tam żadnych nerwów.
Jakby tego nie interpretować, dowiedziałem się, że bardzo ważny, siódmy ( seveth cranial ) nerw znajduje się właśnie tam. Takie nerwy mogą powodować silny ból. Skarżyłem się o to specyficznie, raz jeszcze bez odpowiedzi.
Psychiatra pracowała potem w szpitalu dla psychicznie chorych, wkrótce po zamknięciu Wielokulturowej Kliniki Psychiatrycznej. Ilu ludzi zdołała oszukać?
Jestem w stanie wierzyć, że nie była ona wcale żadnym lekarzem. Kiedy przypominam sobie jej nieprofesjonalne podejście do konsultacji, zadaję sobie pytanie; jeśli nie była lekarzem, kim była?
Iloma ludzkimi "warzywami" z kontrolowanymi umysłami było dane się jej zajmować?
Jak by nie było, po wszystkich moich zażaleniach, nowy lekarz był ostrożny z wydawaniem opinii. Powiedział on, że to mój system nerwowy jest chory i zaproponował lekarstwa. W tym czasie byłem już siebie dosyć pewien i skończyłem konsultacje.
Wytłumaczyłem sobie, że nawet jeśli
tego lekarza intencje były dobre, to potencjalnie nie był on w stanie wiedzieć,
jakie środki chemiczne były użyte na mnie w przeszłości, a tym samym przewidzieć
efektów leczenia.
Lekarz z dobrymi intencjami? Takiego
jeszcze nie widziałem.
Wydawałoby to się nieprawdopodobne, ale mała renta dała mi finansową niezależność. W przeszłości miałem problemy finansowe, ponieważ "oni" nigdy nie pozwalali mi pracować zbyt długo. To było bardzo ważne, abym nigdy nie miał pieniędzy.
Jeśli praca szła zbyt dobrze , "traciłem" ją niespodziewanie, bez szansy by temu przeciwdziałać. Nieraz jacyś ludzie mieli ze mną problem, lub ja sam nie mogłem dłużej z niektórymi wytrzymać. W pewnych przypadkach, wolałem odejść z powodu wydarzających się, nieprzyjemnych rzeczy.
Po niespodziewanej utracie pracy, musiałem za karę czekać kilka tygodni na zasiłek. Tak naprawdę, w czasach kiedy pracowałem miałem mniej pieniędzy niż obecnie.
Psychologicznie, poczułem się o wiele lepiej po przypomnieniu sobie wielu rzeczy z przeszłości. Te pamięci są wytłumaczeniem wielu dziwnych odczuć i nie muszę się martwić, że jestem nienormalny.
Przez dziewięć lub dziesięć lat martwiłem się, że słyszany przeze mnie dźwięk ma podłoże psychotyczne. W końcu udało mi się go nagrać i kiedy słuchać go z użyciem dobrych słuchawek, brzmi to całkiem naturalnie.
To było dla mnie bardzo ważne. W końcu miałem w rękach twardy dowód. Również, rytm serca zarejestrowany na tej taśmie, sięga połowy normalnego rytmu.
Raz jeszcze rozpocząłem rundy z lekarzami,
z takim oczywistym dowodem w mych dłoniach. Laryngologowi nie chciało się
nawet tego słuchać. Specjalista od szczęki powiedział, że nie ma pojęcia,
co to może być, moja szczęka miała być w porządku. Neurolog stwierdził,
że nie widzi ze mną nic złego, a ja? Po prostu dałem za wygraną.
Pomimo faktu, że moje życie jest teraz o wiele lepsze niż w piekielnych latach, jest to ciągle za daleko od czegokolwiek, co mogłoby być zaakceptowane. Ciągle odczuwam ból, głosy i dźwięki. Moja pamięć jest bardzo słaba i czasami trudno jest mi pamiętać oczywiste rzeczy (jak na przykład kontrola umysłu - ha, ha,)
Jeśli jestem poważnie zaatakowany, zajmuje mnie to jakiś czas, nim sobie poradzę. "Oni" używają technik powtarzania tych samych operacji bez końca. Dla przykładu, kiedy prowadzę samochód, nie jestem w stanie pamiętać, czy minąłem właśnie czerwone, czy zielone światło. Wydaje się to nierozsądne, ale tak jest z każdymi światłami które mijam.
Oni próbują powtarzania starych akcji w małych częściach umysłu, do których jest ciężej mi się dostać. To jest czasami całkiem trudne. Używają tych samych rodzajów głosów z małą ilością słów. Czasami wydaje mi się, że nie znumerowali wystarczającej ilości polskich słów.
Te rzeczy są robione po to, by zrobić mnie szalonym i zamknąć mnie w psychozie. Lecz teraz, nie jest to tak łatwe jak dawniej. Przede wszystkim, kiedy prowadzą "ćwiczenie" na żywo, rzeczywiście doprowadzają mnie do białej gorączki, ale nie potrafią dogodzić mi tak jak dawniej. Już się do tego wszystkiego przyzwyczaiłem.
Przygotowali dla mnie wariackie środowisko, a ja muszę robić wszystko by przetrwać.
Około dwóch lat temu zacząłem mieć poważny problem ze szyją i podstawą czaszki. Czasami traciłem pionową orientację, inaczej niż bywało to przedtem. To było bardzo silne odczucie. W pierwszym momencie myślałem, że to jeszcze jedna sztuczka, ale po kilku eksperymentach znalazłem się padnięty płasko na podłodze.
Internista nie chciał mi na to nic dać. Szczęśliwie, ktoś dał mi tabletki używane przez niego na uraz szyi i te bardzo mi pomogły. Po tym jak opowiedziałem o tym interniście, ten też przypisał mi podobne tabletki.
Kupiłem maszynę do masażu szyi i podstawy czaszki. Po takiej kuracji poczułem się lepiej. Nie jestem już tak łapany przez muzykę. Myślę, że oni trzymają to na specjalne okazje. Po wszystkim co tam słyszałem, doszedłem do wniosku, że w tym interesie jest tylko kilka osób, które nie straciły honoru i nie są to wcale osoby popularne.
Warto wiedzieć, że ta metoda muzyki jest w istocie całkiem stara. Od początku lat pięćdziesiątych, ludzie odwiedzani przez "Trzech mężczyzn w czerni" donosili o podobnych przeżyciach, po tym jak zostali "powołani" do służby dla "dobra ludzkości". Niektóre relacje jakie czytałem, są bardzo podobne to moich własnych doświadczeń.
Powiedzieli mi, że pomiędzy rokiem 2000 i 2001 spotkam UFO. Byłem zawsze tym zagadnieniem zainteresowany. Teraz muszę myśleć, jak się od tego uchronić, ponieważ wiele przepowiedni w mym życiu się sprawdziło i co zrobię, jeśli spotkam jakieś UFO przybywające wprost z Pustyni Newadzkiej?
Oni urządzili dla mnie wspaniałe wprost spektakle w przeszłości, a ja tego naprawdę nie potrzebuję. W tym momencie zaczynają się już sugestie, że ta technologia kontroli umysłu przyszła od jakiejś obcej cywilizacji. Myślę, że oni zawsze znajdą kogoś winnego. Boję się, że przygotowują się do obrania pozycji ofiar, jeśli rzeczy pójdą niewłaściwym dla nich torem i kto ich wtedy znajdzie ?
To była moja historia. Myślę, że kontrola umysłu początkuje się w głębokich, osobistych odczuciach, które są odczuwane ale nie rozumiane. Z tej przyczyny, jak wierzę, pewni ludzie mogą żyć długo bez orientacji, że ich to też dotyczy.
Oni używają części tworzących umysł dla osiągnięcia nad nim kontroli. To wymaga specjalnych wypadków, jak mój lub tych innych, którzy cierpieli za dużo, abyśmy wyruszyli w podróż, w poszukiwaniu jak rozumieć i przetrwać.
Na nasze szczęście, umysł ma do zaoferowania o wiele więcej niż oni są w stanie kiedykolwiek rozumieć i to daje nam szansę bytu.
Nie ma potrzeby zastanawiania się nad ich filozofią, ponieważ jeśli mnie to dotyczy, w tym świecie wszystko zmienia się bez końca. Każda filozofia, jaką próbowali we mnie instalować, upadła i nigdy nie powróci. To oni nie mogą nadążyć za zmianami.
Czasami, gdy nie ma innego wyjścia, musimy zatrzymać się by grać ich grę, ale nawet ktoś z wielokrotnie pranym mózgiem może sobie z tym poradzić.
Jeśli jest tak dla ich korzyści, ponieważ wiem, że obserwują i rejestrują, jest trudno temu w tej chwili przeciwdziałać. Jakby nie było, ciągle walczę o podstawowe ocalenie. Ta część walki powinna być przejęta przez informację.
Musimy utworzyć świadomość u innych, nieskończenie domagać się od rządów końca tych akcji i pewnego dnia, być może, sytuacja się zmieni.
Jest bardzo ważną rzeczą, abyśmy mogli powołać środki akcji międzynarodowej, ponieważ oni są zorganizowani międzynarodowo już od dawna.
Jak dobrze byłoby uzyskać rzeczywistą pomoc medyczną. Oni mówią mi otwarcie o jakichś wszczepach. Wiem, że reorganizacja mego systemu nerwowego nie mogła obejść się bez tego. Jakkolwiek, kolejne RTG i CAT scans nie przyniosły żadnego rezultatu, nawet jeśli ludzie wykonujący je zachowywali się dziwnie. Osobiście użyłem wykrywacz metalu dla sprawdzenia swego ciała, również bez rezultatów. Może zostały użyte jakieś środki niemetaliczne, lub chemiczne. Tylko ofiarny lekarz, z prawdziwego zdarzenia, byłby w stanie pomóc w tym przypadku. Wszystko jest możliwe.
Był taki czas, kiedy byłem zupełnie sam i kiedy myślałem, że nigdy nie wydobędę się z tego bólu, nędzy i osamotnienia. Niektóre rzeczy już się zmieniły.
Życzę każdemu, kto wytrzymał w czytaniu
do końca, szczęścia w poszukiwaniu po prostu normalnego życia. Kiedy zdobędziemy
do tego prawo, największa bitwa w historii ludzkości zostanie wygrana.