Agent Drozdow - Aleksy II jest Patriarchą Moskwy i Wszechrusi od 7 czerwca 1990 roku
Index-Dossier na Cenzuru - nr 14, 2002
MICHAIŁ SITNIKOW
Agent Drozdow
Aleksy II jest Patriarchą Moskwy i Wszechrusi od 7 czerwca 1990 roku. Błyskotliwą
karierę ułatwiła mu wieloletnia współpraca z KGB.
Urodziłem się w burżuazyjnej Estonii w 1929 roku i tam przeszło moje dzieciństwo
i młodość - pisał Aleksy jeszcze jako metropolita Tallina i Estonii. - Moi
rodzice byli ludźmi głęboko wierzącymi. Mój ojciec od młodych lat chciał
poświęcić się służbie Cerkwi, został duchownym.
W młodości przyszło mi przeżyć okropności wojny i okupacji, widzieć
cierpienia naszego narodu, a potem - w pracy duszpasterskiej - zetknąć się z
nieszczęściami, jakie dotknęły prawie każdą rodzinę, po śmierci na polu
bitwy wielu ojców, braci i synów".
Po skończeniu w czerwcu 1945 roku ośmiu klas szkoły średniej w Tallinie
17-letni Aleksiej Rydygier zostaje zakrystianem w katedralnym soborze Aleksandra
Newskiego w tym mieście i w jakiś sposób unika poboru do wojska. We wrześniu
1947 roku - mimo przepisów nakazujących, by do uczelni duchownych nie
przyjmować tych, którzy nie służyli w wojsku, Rydygier zapisuje się do
leningradzkiego seminarium duchownego.
W kwietniu 1950 roku, po ukończeniu seminarium, Aleksiej Rydygier przyjmuje święcenia
i wstępuje do stanu duchownego. Zostaje wtedy proboszczem cerkwi Objawienia Pańskiego
w Jychwi, od czego zaczyna się jego obecna kariera.
Pierwsze zadania
"Pierwszą parafią, gdzie pracowałem osiem lat, była cerkiew Objawienia
Pańskiego w mieście Jychwi - centrum estońskiego przemysłu łupków
bitumicznych. Moja dalsza posługa upłynęła w uniwersyteckim mieście Tartu,
gdzie byłem dziekanem" - wspomina metropolita Aleksy. W 1953 roku zaocznie
ukończył leningradzką akademię duchowną, od 1958 roku, zachowując
probostwo parafii w Jychwi, jest równocześnie proboszczem cerkwi św. Mikołaja
we wsi Jamy. Od 1957 roku jest też proboszczem soboru Zaśnięcia Matki Boskiej
w Tartu i równocześnie kieruje tamtejszym dekanatem.
Pisząc o swoich święceniach i nominacjach, Aleksy pomija ważny szczegół
biografii: ślub z córką proboszcza cerkwi Narodzenia Bogarodzicy w Tallinie,
który nastąpił tuż przed jego święceniami. Rzecz w tym, że zgodnie z
tradycją Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej na księży mogą być wyświęcani
tylko żonaci mężczyźni.
22 sierpnia 1958 roku 29-letni Aleksy zostaje protojerejem. To że wtedy, w tak
młodym wieku, zdołał osiągnąć stosunkowo wysoką godność duchowną, było
dość niezwykłe. Możliwe, że wyjaśni to następujący wypis z dokumentów
archiwum Rady Ministrów Estońskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej:
"Agent 'Drozdow', rok urodzenia 1929, duchowny Cerkwi prawosławnej,
z wyższym wykształceniem, doktor teologii, doskonale włada rosyjskim i estońskim,
słabo - językiem niemieckim. Zwerbowany 28 lutego 1958 roku, na bazie uczuć
patriotycznych, do wykrycia i rozpracowywania elementu antyradzieckiego wśród
duchowieństwa prawosławnego, z którym ma on kontakty, będące przedmiotem
operacyjnego zainteresowania organów KGB".
Sądząc z wykazu ówczesnego duchowieństwa w diecezji tallińskiej i
instrukcji służbowej "O składaniu raportów o agenturze", w piśmie
werbownika z KGB mogło chodzić tylko o naszego bohatera.
Z dokumentu jasno wynika, że chodziło o banalne donoszenie na parafian, zwykłych
znajomych i własnych współbraci. Właśnie tak działa nasz bohater, którego
wartość wtedy starannie badano.
Gorliwy kapuś
"Do wykonywania naszych zadań odnosi się z gorliwością i już
przedstawił szereg zasługujących na uwagę materiałów, według których
prowadzona jest dokumentacja przestępczej działalności członka rady
parafialnej w Cerkwi prawosławnej w Jychwi Gurkina i jego żony, nadużywającej
stanowiska służbowego przy załatwianiu niektórym obywatelom emerytur (brała
łapówki). Przeprowadzenie tej sprawy da możliwość utrwalenia praktycznej
pracy 'Drozdowa' z organami KGB. Poza tym 'Drozdow' przedstawił także cenne
materiały do sprawy rozpracowywanego duchownego Powiedskiego."
Kariera w cieniu KGB
Protojerej Walerij Powiedski, którego przy pomocy agenta "Drozdowa"
rozpracowywało KGB, to postać znana w kręgach cerkiewnych. Temu potomkowi z
dawien dawna inteligenckiej, głęboko wierzącej rodziny, synowi duchownego
przyszło być kapłanem w najcięższych czasach. W 1938 roku, w szczytowym
momencie szalejącej kampanii antyreligijnej, Walerija wyświęcił biskup Manuił
(Lemieszewski). Tajny, odbywający się w lesie ceremoniał biskup zakończył mówiąc
już od siebie: "Tobie będzie najtrudniej ze wszystkich".
W czasie wojny duchowny znajdował się niejednokrotnie w ciężkiej sytuacji,
przebywając na terenach okupowanych, zdobył się na współpracę z ruchem
oporu przeciw faszystom, w tragicznych okolicznościach stracił syna i córkę.
Po wojnie znalazł się z żoną i trójką pozostałych przy życiu dzieci w
obozie dla deportowanych pod Tallinem, praktycznie groziło mu spędzenie całych
dziesięcioleci w łagrach. Co ciekawe, z obozu zdołał go wydostać nie kto
inny jak protojerej Michaił Rydygier, ojciec przyszłego "kuratora"
ks. Walerija ze strony KGB, agenta "Drozdowa". Czytając dokumenty
nietrudno się domyśleć, że "rozpracowanie" ks. Walerija
Powiedskiego uznano za osobistą zasługę ks. "Drozdowa".
Efektywną pracę energicznego kapłana-agenta dostrzegły wyższe władze KGB,
co zagwarantowało mu awans w hierarchii cerkiewnej. Raport odpowiedzialnego za
agenta pracownika organów dodatkowo świadczy o tym, jak i z kogo tworzono
awangardę "radzieckiej Cerkwi".
Porzucona żona
"Po utrwaleniu praktycznej pracy agenta z organami bezpieczeństwa państwowego
w konkretnych, agenturalnych rozpracowaniach planujemy także wykorzystać go w
naszych interesach poprzez kierowanie go w składzie cerkiewnych delegacji do
krajów kapitalistycznych."
Ten etap z czasem także nastąpił, stając się trampoliną do dalszej,
zapierającej dech w piersiach, kariery przyszłego patriarchy. "Podczas
werbunku uwzględniono, że w przyszłości zostanie - dzięki naszym możliwościom
- wysunięty na stanowisko biskupa Tallina i Estonii. W czasie współpracy z
organami KGB: 'Drozdow' wykazał swe dodatnie cechy; był punktualny na
spotkaniach, energiczny, umiejący nawiązywać kontakty. Dobrze orientuje się
w teoretycznych zagadnieniach teologii i w sytuacji międzynarodowej."
Trzeba pamiętać, że "białe" duchowieństwo parafialne (żonaci księża)
Cerkwi rosyjskiej - w odróżnieniu od mnichów (tj. duchowieństwa
"czarnego") - nie ma możliwości robienia kariery w hierarchii kościelnej.
Protojerej Aleksy, będąc już dziekanem dekanatu tartu-wilandiskiego diecezji
Tartu, porzuca żonę i 3 marca 1961 roku składa śluby zakonne. W ten sposób
staje się dla organów KGB kandydatem do awansu - zgodnie z wcześniej założonym
planem.
Już w sierpniu tamtego roku kapłan zakonny Aleksy faktycznie zostaje biskupem
tallińskim i estońskim, czasowo zarządzającym także diecezją ryską, choć
święcenia biskupie otrzyma dopiero 3 września 1961 roku. Od listopada 1961
roku biskup Aleksy doskonali swą współpracę z organami, pracując też w
charakterze zastępcy szefa oddziału kontaktów zagranicznych Patriarchatu
Moskiewskiego.
"W przeciągu niewielu lat - opowiada patriarcha w swojej biografii - byłem
zastępcą przewodniczącego działu cerkiewnych kontaktów zagranicznych
Patriarchatu, od 1964 roku pełniłem funkcję zarządzającego sprawami
Patriarchatu Moskiewskiego i stałego członka Świętego Synodu. W 1964 roku
dostąpiłem godności arcybiskupa, a w 1968 roku - metropolity... Taka była
moja życiowa droga służby Cerkwi od pasterza parafii do stałego członka Świętego
Synodu - metropolity Tallina i Estonii."
Obiektami obserwacji jednego z ważniejszych hierarchów Rosyjskiej Cerkwi
Prawosławnej są już nie jacyś tam wiejscy księża i parafianie, ale ludzie
- jak to się mówi - skali państwowej.
Przeciw Sołżenicynowi
"Środek przyjęty wobec Aleksandra Sołżenicyna przez Prezydium Rady
Najwyższej ZSRR, polegający na pozbawieniu go obywatelstwa ZSRR - pisze
metropolita talliński i estoński Aleksy 17 lutego 1974 roku - wydaje się w pełni
prawidłowy, a nawet humanistyczny i odpowiada woli naszego narodu, o czym świadczy
reakcja ludzi radzieckich na postanowienie Prezydium Rady Najwyższej. Ludzie
Cerkwi w pełni aprobują to postanowienie i sądzą, że do A. Sołżenicyna i
jemu podobnych odpowiednie są słowa św. Jana Ewangelisty: 'Wyszli oni z nas,
lecz nie byli z nas' (1 J 2.19). Jego nazwisko i to, co napisał, służy zwłaszcza
naszym politycznym i religijnym nieprzyjaciołom, dla rozpalenia nienawiści
wobec naszej Ojczyzny i Cerkwi, ażeby przeszkodzić rozładowaniu międzynarodowych
napięć i rozwojowi dobrosąsiedzkich stosunków między państwami Wschodu i
Zachodu."
Poza "antyradzieckością" przyszły patriarcha (obecnie jeden z
najbardziej skłonnych do zachwytu nad twórczością Sołżenicyna) znajduje w
działalności pisarza jeszcze inną wadę: "A. Sołżenicyn nie ma prawa
występować z oceną Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, ponieważ przede
wszystkim należy zauważyć uderzającą nieznajomość kwestii religijnych u
człowieka, który postanowił piętnować i pouczać hierarchię cerkiewną."
Wielki zaufany
Służbowy wykaz działalności naszego bohatera w dziedzinie cerkiewnej
"polityki zagranicznej" jest imponujący. Od 1972 roku zaczyna się
praca w skali europejskiej i rozjazdy - Genewa, Zurich, Frankfurt nad Menem,
Kopenhaga, Luksemburg, Sankt Gallen, Muenster, Marsylia itd. Warto dodać, że w
czasach radzieckich praca za granicą, także funkcjonariuszy religijnych, była
świadectwem szczególnego zaufania organów bezpieczeństwa, którego nie można
było uzyskać "na piękne oczy".
Po upadku bolszewickiego reżimu w Rosji, gdy otwarto wiele archiwów, okazało
się, że z organami bezpieczeństwa państwowego i wywiadu współpracowali
praktycznie wszyscy znaczniejsi przedstawiciele Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej,
nie mówiąc już o hierarchach - metropolitach, arcybiskupach i biskupach. Mimo
to tylko jeden z nich - arcybiskup wileński i litewski Chryzostom po chrześcijańsku,
otwarcie zerwał swoje związki z KGB i pokajał się za nie przed wiernymi. Nic
takiego nie zrobił żaden inny hierarcha Cerkwi. Jeśli wziąć to pod uwagę,
jak również aktywną współpracę Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej z
odbudowanym obecnie aparatem bezpieczeństwa państwa, można to uznać za pośredni
dowód tezy, że ich symbioza trwa nadal.
Michaił Nikołajewicz Sitnikow, ur. 1957, prawnik i
publicysta, związany z rosyjskimi organizacjami obrońców praw człowieka,
pisze m.in. w pismach "Russkaja Mysl" i "Index-Dossier na cenzuru".
ROSJA