Najmłodsza z badanych przeze mnie kobiet, Angie, jest uroczą i bardzo inteligentną
osobą, której w pełni świadome wspomnienia "wzięć" i "bliskich spotkań"
starczyłyby na osobną książkę. Po raz pierwszy skontaktowała się ze mną po przeczytaniu
Into the Fringe i opisała w ogólnym zarysie cały szereg zdarzeń ze swojego życia, które
korelowały z tym, co ja sama przeżyłam razem z rodziną. Podobnie jak w przypadkach
Beth, Pat i Lizy, Angie pamiętała świadomie wzięcia, które przeżyła przed skontaktowaniem
się ze mną, w których miała do czynienia z personelem wojskowym. Te, które
nastąpiły potem, miały bardzo niepokojący charakter.
Na początku naszej korespondencji Angie bagatelizowała możliwość szkodliwego
oddziaływania personelu wojskowego. Wynikało to stąd, że obce istoty, które ją
uprowadzały, zapewniały ją, że przebywający w ich towarzystwie ludzie są pod ich
"kontrolą", a ponieważ nie bała się tych istot, nie bała się tym samym owych ludzi.
Obecnie jest jednak całkowicie odmiennego zdania i to z bardzo istotnego powodu.
Ale zanim przejdziemy do analizy jej wzięć z udziałem wojskowych, kilka słów na
temat jej samej i historii jej kontaktów z obcymi istotami.
Urodziła się w roku 1966 roku i jest pochodzenia niemiecko-szkockiego ze strony
matki. Jej ojciec był adoptowany jako dziecko, przeto nic nie wie, jakie jest jej
prawdziwe pochodzenie z jego strony. Jest mężatką i razem z mężem, Paulem,
zajmuje się hodowlą bydła na niewielkiej farmie położonej niedaleko jednego
z większych miast Tennessee. Jest utalentowana plastycznie i w wolnych chwilach
uprawia malarstwo abstrakcyjne, litografię, grafikę oraz rzeźbę w glinie.
Przed swoim pierwszym wzięciem, które miało miejsce w roku 1988, wiedziała na
ten temat bardzo mało i nigdy nie przypuszczała, że tego rodzaju przeżycia mogą stać
się jej udziałem. Zapytana o dzieciństwo przypomniała sobie kilka zaskakujących
zdarzeń z tego okresu, z których najbardziej zastanawiające było to, które miała
w wieku czterech lat, kiedy to jadąc z ojcem samochodem dostawczym obydwoje
spowici zostali oślepiającym światłem, które zalało wnętrze samochodu. Pamiętała
ponadto, że tuż po jego rozbłyśnięciu znalazła się w długim, szarym tunelu. Oprócz
ogromnej kuli ognistej, którą widziała jakiś czas potem na niebie, nie pamiętała
żadnych innych niezwykłych zdarzeń ze swojego życia.
Tak było do nocy z 24 na 25 lipca 1988 roku, kiedy poszedłszy spać o zwykłej
porze, obudziła się w pewnym momencie pogrążona w ciemnościach. Była sparaliżowana
i twarzą zwrócona w kierunku grupy istot niepodobnych do niczego, co
kiedykolwiek widziała.
- Były to cherlawe, bezwłose istoty o hipnotyzujących oczach - powiedziała, po
czym dodała, że ich "kocie" oczy "kręciły się" i zmieniały kształt. Patrzyli na nią
i czuła, że czytają jej myśli. - To musi być sen - powtórzyła kilkakrotnie.
- To nie sen - otrzymała telepatyczny przekaz od jednej z istot. - Pokażemy ci.
Musisz się jednak udać z nami na trochę.
Wskazał jednym z trzech palców w kierunku lasu i pozostałe istoty poniosły ją
w tamtym kierunku. Przerażona widokiem oddalającego się domu i męża błagała je,
aby nie zabierały jej dalej, lecz jej prośby zostały zignorowane. Panika połączona
z lękiem ciemności sprawiła, że zaczęła histeryzować. W odpowiedzi na to przywódca
istot wstrzyknął jej coś w lewe przedramię. Zaczęła tracić przytomność i ostatnie, co
zapamiętała, były słowa: "Odpręż się trochę". Nazajutrz rano odkryła dwie czerwone
plamki na lewym przedramieniu.
- Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że być może spotkałam się z czymś
wyjątkowym - stwierdziła. - Nie rozumiałam znaczenia tego przeżycia i resztę dnia
spędziłam na zastanawianiu się nad nim i swoją reakcją na nie - strachem przed
ciemnościami, przerażającym wyglądem lasu, a przede wszystkim tymi niepozornymi,
mierzącymi zaledwie 90 centymetrów wzrostu istotami. Kim były? Aniołami?
Elfami? Wróżkami? Duchami? Obcymi istotami? Kiedy położyłam się spać, wciąż
miałam ich obraz przed oczyma i ani przez moment nie myślałam, że jeszcze
kiedykolwiek mogą po mnie wrócić.
Istoty wróciły i co więcej zaczęły odwiedzać ją co jakiś czas. Miała mgliste
wspomnienia z przebywania z nimi przez dwie następne noce, co można byłoby uznać
za sen, gdyby nie to, że odkryła dalsze czerwone plamki na swoim ciele po tych nocach.
Potem w sierpniu miała w pełni świadome spotkanie, kiedy to obudziwszy się
spostrzegła w swoim pokoju dwóch "Szaraków". Z miejsca sparaliżowana i uspokojona
ich "hipnotyzującym wzrokiem" przepłynęła w ich towarzystwie przez dom
unosząc się w powietrzu. Kiedy znalazła się na zewnątrz, jej oczom ukazał się
niezwykły widok.
- Był to wielki, srebrzysty dysk z przemieszczającymi się po obwodzie
czerwonymi, zielonymi i żółtymi światłami - powiedziała. - Unosił się około pół metra
nad ziemią i nie wydzielał żadnych dźwięków. Kiedy go ujrzałam, nie miałam
najmniejszej wątpliwości, że to UFO. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że mam do
czynienia z obcymi istotami.
Tym razem Angie nie bała się. Uświadomienie sobie, że to obce istoty, wzmogło
jej ciekawość do tego stopnia, że zrobiła krok do przodu, aby dotknąć pojazdu. Żaden
z Szaraków nie skoczył do przodu, aby ją przed tym powstrzymać, mimo iż statek był
w "fazie rozładowywania" i mogła zrobić sobie w ten sposób krzywdę.
W pojeździe ukazał się otwór i Angie zobaczyła stojącego w nim przystojnego,
młodego mężczyznę o blond włosach ubranego w beżowy kombinezon. Została
teleportowana na pokład statku, co odczuła jako "wessanie do długiego tunelu
elektrycznego pomarańczowego światła". Czuła, że była w tym czasie oddzielona od
swojego ciała, ponieważ widziała, jak "przetaczało i obracało się ono obok mnie, tak
że widziałam wszystkie kości, żyły i narządy wewnętrzne".
Znalazłszy się wewnątrz pojazdu została usadowiona na czarnym krześle, po czym
blondyn "zeskanował" ją wzrokiem, wywołując w niej uczucie orgazmu. Zapytała go,
czy on także jest obcą istotą. W odpowiedzi uśmiechnął się i przytaknął.
Pojazd ruszył i poczuła, jak jakaś siła wciska ją w krzesło. Była zmieszana,
ponieważ miała lęk przed lataniem.
- Gdzie jesteśmy? - zapytała.
W odpowiedzi w ścianie ukazało się małe owalne okno. Spojrzała przez nie
i zobaczyła "tysiące jasnych gwiazd świecących z głębi kosmosu, pośród których nie
było ani Ziemi, ani Księżyca".
Do pomieszczenia weszły cztery Szaraki, z których jeden podał blondynowi
pojemnik. Blondyn wyjął z niego świecącą zielonym światłem kulę, w tym samym
czasie dwa Szaraki uniosły Angie w powietrze i ułożyły ją na dziwnym stole.
Mężczyzna położył kulę na jej brzuchu i zaczął wodzić nią zataczając kręgi. Angie
poczuła w tym miejscu wzrost ciepła i że coś ją "ciąga". Zapytała mężczyznę, co robi.
Mężczyzna odrzekł jej, że jest "wystarczająco dojrzała" i będzie mogła zajść
w ciążę. Wówczas Angie powiedziała mu, że stara się o to z mężem od dłuższego
czasu, ale jak dotąd nie udaje się im. Mężczyzna poinformował ją, że nie może zajść
w ciążę dlatego, że jej "system krwionośny, immunologiczny i genetyczny" funkcjonuje
inaczej niż u innych ludzi.
- Czyżbym była częściowo obcą istotą? - zapytała zmieszana.
Jeden z Szaraków powiedział jej, że została "trochę zmodyfikowana", aby móc
wypełnić pewną misję, blondyn zaś dodał, że z pobranych od niej jajeczek stworzyli
"nową rasę". Powiedział jej, że jest "Wybraną" i że jej dzieci oraz inni wybrani ludzie
"podbiją świat za pomocą siły sugestii, którą posiądą". Informację tę przekazywano
jej wielokrotnie w czasie różnych spotkań. Zaraz potem poczuła się senna i obudziła
się dopiero o godzinie 9 rano - w swoim łóżku.
Po tych niezwykłych przeżyciach Angie zdawała się być odmieniona wewnętrznie.
- Mój mąż i znajomi zauważyli, że stałam się spokojniejsza, mniej gadatliwa,
jakby bardziej rozmarzona - powiedziała. - Mój mąż zastanawiał się, co zapisuję
w pamiętniku, który kupiłam. Powiedziałam mu, że tylko sny. Bardzo chciałam
podzielić się z kimś moimi wrażeniami, ale nie zrobiłam tego, ponieważ w kręgu
moich znajomych nie było nikogo, kto nie byłby sceptycznie nastawiony do tego
rodzaju spraw. Bałam się, że jeśli powiem o tym komuś z nich, zaczną zastanawiać się,
czy jestem normalna. Tak więc trzymałam to wszystko przez długi czas w tajemnicy.
W czasie następnych kilku miesięcy w jej umyśle pojawiały się od czasu do czasu
mgliste wspomnienia przeżyć lub snów o innych spotkaniach. Po jednym z takich
przebłysków pamięci znalazła na swoim brzuchu cztery czerwone kropki tworzące romb.
NOLe nie były jedynymi pojazdami, które lądowały na jej posesji. 23 listopada
usłyszała odgłos dwóch helikopterów. Miały czarny kolor i nosiły insygnia sił
powietrznych. Kiedy jeden z nich wylądował w pobliżu jej domu, złapała płaszcz
i wybiegła na zewnątrz. Zanim jednak zdążyła doń dobiec, wzbił się on w powietrze
i odleciał razem z drugim. To był pierwszy, ale nie ostatni raz, kiedy w jej sąsiedztwie
krążyły helikoptery.
W lutym 1989 roku przeżyła kolejne wzięcie, w czasie którego zwracano się do
niej nazywając ją "Wybraną" oraz pokazano coś, co znane jest z relacji innych
wziętych. Jedna z obcych istot dotknęła jej czoła i w jej "głowie rozbłysła cała seria
obrazów". Zanim straciła świadomość, zobaczyła "czerwonozłotą, bezludną planetę
z dwoma zachodzącymi słońcami na niebie", "galaktykę", "krwistoczerwony księżyc
i eksplodujące pomarańczowe słońce", a także "podziemne miasto". Kiedy się
ocknęła, jedna z istot powiedziała jej, że pochodzą z "Kasjopei w niebie" i że osiedlili
się na Ziemi na długo przed stworzeniem ludzi. Zaraz potem ponownie straciła
przytomność, po czym odstawiono ją do domu.
Dwa dni później kolejny helikopter krążył nad jej posiadłością, zaś do jej domu
przyszedł człowiek podający się za pracownika elektrowni, twierdząc, że polecono mu
zbadać stan obu transformatorów znajdujących się na jej farmie. Powiedział, że
w okolicy miały miejsce przerwy w dostawie energii, co nie wydało się jej prawdą,
ponieważ nie przypominała sobie, aby coś takiego rzeczywiście miało miejsce, ani
dzwonienia w tej sprawie do elektrowni.
Pamiętała, że osiem dni po ostatnim wzięciu ocknęła się w nocy z tyłu domu
w towarzystwie czterech obcych istot. Mimo iż była naga, nie czuła chłodu ani
zażenowania. Widziała, jak dwie istoty manipulowały przy jakimś urządzeniu "wielkości
samochodu", a trzecia pobierała próbki gruntu. Czwarta istota pokazała jej małe czarne
pudełko i podawszy je jej, poprosiła ją, aby zajrzała do środka. Kiedy to zrobiła, jej umysł
ponownie "eksplodował" wypełniając się szeregiem obrazów i abstrakcyjnych wzorów
w żywych kolorach. Istota oświadczyła jej, że wkrótce będzie "mogła porozumiewać się
drogą umysłową" z innymi Wybranymi i będzie w stanie "wpływać na ich umysły".
Następnie istota dotknęła jej klatki piersiowej i Angie straciła przytomność.
Nazajutrz, po wyjściu na podwórze, Angie odkryła duży krąg "wypalonej" trawy
oraz kilka odłamków porowatego metalu. Podniecona odkryciem tego dowodu
sfotografowała zarówno odłamki, jak i koło, które utrzymywało się przez ponad
półtora roku. Wykonana w roku 1993 analiza metalowych odłamków wykazała, że jest
to zwykłe żelazo.
W marcu w umyśle Angie pojawiły się "mgliste" wspomnienia wzięć, w trakcie
których miały miejsce operacje przeprowadzane na jej brzuchu, oraz jedno, podczas
którego widziała grupę "odurzonych" ludzi przebywających w tym samym pomieszczeniu,
co ona. 23 marca Angie widziała 19 helikopterów przelatujących nad jej
farmą, które nosiły insygnia sił powietrznych.
Dziesięć dni później Angie doznała kolejnego "wzięcia", które różniło się znacznie
od poprzednich. Pamiętała, że ocknęła się w nocy na zewnątrz domu w towarzystwie
szczupłej, niebieskiej obcej istoty, która "skanowała jej umysł". Potem z mroku
wyłoniło się pięciu ludzi, z których czterech było "zwykłymi mężczyznami ubranymi
w oliwkowozielone mundury" z insygniami oznaczającymi "szarżę", zaś piąty
"ciemnowłosym humanoidem" odzianym w długi płaszcz koloru khaki z wieloma
kieszeniami. Humanoid "dotknął niebieską obcą istotę, która skurczyła się do
rozmiarów maleńkiej kulki białego światła", po czym włożył ją do kieszeni
i powiedział Angie, że te istoty są stworzonymi i kontrolowanymi przez nich
"niefizycznymi formami energii".
- Czy stworzyliście również ludzi? - zapytała, na co humanoid odrzekł jej
twierdząco. - Czego chcecie ode mnie? - zagadnęła.
- Chcemy porozmawiać z tobą o waszym życiu - odrzekł.
- Tylko tyle?
- Jest coś jeszcze - powiedział, po czym jeden z umundurowanych mężczyzn
zabrał ją do czarnego samochodu dostawczego zaparkowanego za garażem.
- Czy to jest rzeczywiście samochód dostawczy, czy też wasz statek kosmiczny?
- zapytała retorycznie Angie.
- Nie należy oceniać książki po jej okładce - powiedział zagadkowo inny
mężczyzna.
Wewnątrz samochodu Angie dostrzegła ławki, wykładzinę dywanową i dużą
tablicę rozdzielczą. Ten drugi mężczyzna wsiadł do środka i Angie zaczęła
zastanawiać się, czy należą oni do tej samej jednostki wojskowej.
- Wszyscy jesteście z armii, lotnictwa, marynarki czy piechoty morskiej?
- zapytała.
Odpowiedział jej najstarszy z mężczyzn, ale miała trudności ze
zrozumieniem tego, co mówił. Powiedział, jak się jej zdawało, że ta grupa należy do
organizacji o nazwie "High Shelf" ("Wysoki Szelf"), która działa głównie
w "specjalnych podziemnych bazach". Powiedział jej również, że zarówno
ona, jak i pozostali "Wybrani" są częścią projektu dotyczącego kontroli
umysłów, którego celem jest przekazywanie innym ludziom "instrukcji
poprzez transmisję myśli".
Kiedy już odpowiedział na jej pytania, zaczął wypytywać ją o szczegóły z jej
życia. Ze względu na stan, w jakim się znajdowała, zdołała zapamiętać jedynie
kilka pytań. Pytał ją na przykład, czy przypomina sobie obce istoty, które
odwiedzały ją w dzieciństwie, czego oczywiście nie pamiętała. Pytał ją o jej
poglądy na życie i śmierć. Po tej indagacji, która trwała, jak się jej zdawało,
dosyć długo, mężczyzna ten włączył coś na tablicy rozdzielczej, w wyniku
czego znalazła się z powrotem w swoim łóżku całkowicie przytomna. Była 5.10
nad ranem i czuła "mrowienie na całym ciele". Szybko ubrała się i wybiegła na
zewnątrz, aby sprawdzić, czy są tam jeszcze - podwórze było jednak puste.
Rozmyślając o swoich wszystkich spotkaniach Angie doszła do kilku
wniosków. Po pierwsze, zrozumiała, że jest coś znacznie ważniejszego od
"ludzkich poglądów, teorii i religii", co dotyczy całego wszechświata. Po drugie,
uwierzyła, że obce istoty dokonują "psychicznej transformacji" jej i innych
ludzi w dobrym celu.
W ciągu następnych miesięcy Angie przeżyła dalsze wzięcia oraz dokonała
kilku obserwacji NOLi. Najbardziej bolesną serię zdarzeń rozpoczęło wzięcie,
w czasie którego została "zapłodniona". Dwa tygodnie później wykonała
dwa domowe testy ciążowe. Ich wynik był pozytywny, co bardzo ucieszyło
zarówno ją, jak i jej męża. Nie powiedziała mu jednak, że zapłodnienia tego
dokonały obce istoty, gdyż nie uwierzył jej wcześniejszym opowieściom
o obserwacjach NOLi i ingerencjach obcych istot w jej życie. Sądziła, że
dziecko, które nosiła w swoim łonie, było specjalnym darem od jej obcych
przyjaciół. Nie wiedząc jeszcze wtedy o typowej procedurze obcych istot
polegającej na zapładnianiu kobiet i usuwaniu w trakcie ciąży częściowo
rozwiniętych płodów, czekała niecierpliwie na poród, mając nadzieję
zapoczątkować prawdziwą rodzinę, o której marzyła razem z Paulem. Wybrali już
nawet imiona dla tego dziecka.
Po miesiącu od zapłodnienia Angie zaczęła mieć dziwne objawy: "pocenie się"
i "mrowienie" w dzień oraz uczucie pulsowania w macicy w nocy. Trwało to
przez około dwa tygodnie aż do 4 lipca rano, kiedy dostała silnych bólów,
krwotoku i w końcu poroniła.
- Stało się to w łazience - powiedziała. - Po kilkugodzinnym krwotoku
oraz okropnych skurczach, płód wyszedł na zewnątrz wprost do moich rąk.
Nie był normalny. Był zacznie większy, miał około 8 centymetrów długości,
"czarne skośne" oczy przypominające oczy białych obcych istot, które ją
odwiedzały, poza tym nie posiadał narządów płciowych. Pod wpływem
jakiegoś wewnętrznego impulsu umieściła go w dzbanku z wodą i ukryła na
poddaszu obory. Kiedy poszła później go obejrzeć, dzbanka nigdzie tam nie
było.
Paul z miejsca zawiózł ją do lekarza. Ponieważ straciła dużo krwi, musiano
poddać ją zabiegowi. Nie mogła zrozumieć, dlaczego straciła to dziecko,
gdyż bardzo dbała o siebie. Utrata tego dziecka wpłynęła bardzo niekorzystnie
na jej samopoczucie.
W późniejszym czasie poddała się dwóm regresjom hipnotycznym, w czasie
których zbadano trzy z jej licznych przeżyć. Jednym z nich było poronienie.
Będąc w stanie hipnozy opisała wizytę, która miała miejsce w jej sypialni tuż
przed nim, a której świadomie nie pamiętała. Do jej sypialni weszło kilka
obcych istot oraz duże, unoszące się w powietrzu światło. W czasie gdy dwie
z nich przeprowadzały operację na jej brzuchu, w czasie której używały
małego cylindrycznego, "tykającego" przyrządu, inne zajmowały się Paulem.
Potem nic już nie zakłócało jej życia aż do września, kiedy to obudziła się
z mglistym wspomnieniem pobytu na pokładzie statku razem ze swoją siostrą
Julią, która jeszcze tego samego dnia zadzwoniła do niej wieczorem i powiedziała:
- Wiesz, miałam wczoraj bardzo dziwny sen.
Następnie opisała jej swój pobyt w zwieńczonym kopułą pomieszczeniu
w towarzystwie humanoidalnych obcych istot ubranych w niebieskie kombinezony.
Angie, którą tam widziała, powiedziała jej:
- Oni chcą dać nam wieczne życie.
Dokładnie to samo pamiętała Angie. Obie siostry spotkały się następnie, aby
przedyskutować ten wspólny "sen". Wtedy to Angie powiedziała Julii po raz
pierwszy o swoich spotkaniach, zrzucając w ten sposób brzemię "emocjonalnego
odosobnienia i lęku przed ośmieszeniem", który powstrzymywał ją przed
opowiadaniem o tym innym.
Krąg osób, którym powierzyła swoją tajemnicę, rozszerzył się w listopadzie,
kiedy jej ojciec opowiedział jej i Julii, że widział pomarańczowego NOLa
z kopułą w czasie pobytu w Górach Smoky. Następnie obie opowiedziały mu
o swoich przeżyciach, co z kolei skłoniło go do większej otwartości.
- Cała nasza trójka wiele się dowiedziała od siebie tego dnia - powiedziała
Angie. - Opowiedziałam ojcu o swoich wszystkich spotkaniach z obcymi
istotami, a on o swoich i naszej mamy. Kiedy to usłyszałam, aż się popłakałam.
Tamtego dnia dowiedziałyśmy się, że nasi rodzice mieli do czynienia z obcymi
istotami jeszcze przed naszym urodzeniem.
Wzięcia powtarzały się w dalszym ciągu. Między grudniem 1989
a kwietniem 1992 roku miało miejsce 15 zdarzeń tego typu, o których pamiętała
Angie. W czasie jednego z nich pokazano jej żłobek "klonów", który był
podobny do opisywanych przez innych wziętych. Powiedziano jej wtedy, że
została "zaprogramowana", aby ukryła swój płód po poronieniu. Kiedy
zapytała ich, czy przywrócili go do życia, usłyszała odpowiedź, z której
zrozumieniem miała kłopoty. Powiedziano jej, że jego ciało fizyczne zostało
zmagazynowane, zaś dusza ponownie wprowadzona do obiegu.
W czasie innego wzięcia pokazano jej "klonowanego" noworodka oraz
dziewięcioro "dzieci-hybryd" i oświadczono, że zostaną one użyte do
"przygotowania [ludzi] do zmian". Kiedy zapytała, o "jakie zmiany" chodzi,
powiedziano jej, że dotyczą one "duchowego przeobrażenia ludzi".
Jedno z wzięć tego okresu różniło się od innych. Pamiętała, że udała się
w nim do podziemnego kompleksu, który zgodnie z informacją udzieloną jej
przez eskortującego ją umundurowanego człowieka, znajdował się w północnej
Arizonie. Ów młody człowiek powiedział jej również, że jest jeszcze
wiele innych baz tego typu na całym świecie, między innymi w Nowym
Meksyku, na biegunie północnym i w Afryce. Kiedy zapytała, kto kieruje
operacją "Wysoki Szelf", inny mężczyzna, "humanoid o blond włosach",
odrzekł, że to jego gatunek "kontroluje wszystko".
- A co z Szarakami i innymi obcymi istotami? - zapytała, mając na myśli
przedstawicieli różnych ras, z którymi się spotkała. - Czy oni biorą w tym
również udział?
- Do pewnego stopnia - powiedział.
- A co z tymi wszystkimi ludźmi? - nalegała dalej. - Z tymi wojskowymi?
- My ich kontrolujemy - odrzekł blondyn uśmiechając się.
Została zaprowadzona do grupy innych wziętych bądź "Wybranych", gdzie
podano jej małe, czarne pudełko z poleceniem otwarcia go. Kiedy pociągnęła
za wieczko, z wnętrza wydobyła się "mgiełka jasnofioletowego światła",
która spowiła wszystkich wokoło, wywołując u nich "potężny wstrząs
elektryczny", po którym straciła świadomość.
W czasie tych wszystkich spotkań Angie miała pozytywne odczucia
w odniesieniu do swojego związku z obcymi istotami, włącznie z utratą dziecka,
która jak sądziła, służyła wyższemu celowi. Także wspólne wzięcie z Julią,
w czasie którego wzięła ona za dobrą monetę jej zapewnienie otrzymania od
tych istot "nieśmiertelności", uważała za bardzo pozytywne. Jest to bardzo
dziwne w świetle reakcji Julii, która była wyjątkowo przerażona, kiedy
miesiąc później widziały razem NOLa.
Do obserwacji tej doszło 29 listopada na autostradzie stanowej w Tennessee,
kiedy wracały z Georgii. O godzinie 19.30 dostrzegły dwa niezwykłe
pojazdy. Pierwszy z nich Angie opisała jako wolno jadący, "stary,
pomalowany farbą w aerozolu autobus pełny hippisów". Z tyłu miał napis "Magiczny
Autobus".
Siostry zaczęły śmiać się z niego i wtedy autobus zwolnił jeszcze bardziej, do
około 15 kilometrów na godzinę. Siedząca za kierownicą Angie nie mogła go
wyminąć, ponieważ jechali pod górę. Widziały, jak niektórzy pasażerowie
autobusu otworzyli okna i krzyczeli coś. W końcu jeden z nich wskazał
w górę. Dziewczęta spojrzały w tamtym kierunku i zobaczyły w pewnej
odległości przed sobą jasnoniebieski obiekt unoszący się nad wierzchołkami
drzew. Miał kopułę i czarne okrągłe bulaje.
- Angie, spójrz! - krzyknęła Julia. - To UFO!
Autobus hippisów przyspieszył i wkrótce znikł im z oczu, zaś Corvetta Angie
zatrzymała się samoczynnie. Po chwili samochód otoczyła niebieska poświata.
- O Boże! On jest za nami! - krzyknęła przestraszona Julia.
Opisując to zdarzenie w liście do mnie, Julia stwierdziła: "Kiedy zbliżył się
do nas, poczułam strach. Angie powiedziała mi, że nie ma się czego bać, ale
to wcale mnie nie uspokoiło i zsunąwszy się z fotela, przycupnęłam przy
podłodze".
Zaraz potem rozległ się "okresowo powtarzający się dźwięk", po którym
"nastała cisza i mrok. UFO zniknęło". Rozbłysły przednie reflektory samochodu
i Angie przekręciła kluczyk w stacyjce. Silnik z miejsca zapalił i kiedy
samochód ruszył, Angie powiedziała Julii, że może się już podnieść z podłogi.
- Niech to szlag trafi, Angie - odrzekła Julia. - Jedziemy!
Kilka minut później Julia powiedziała:
- Czy wiesz, która jest godzina? Dziesiąta dwadzieścia.
Angie nie uwierzyła jej, ale kiedy spojrzała na swój własny zegarek,
stwierdziła, że wskazuje tę samą godzinę. Minęły ponad trzy godziny od
momentu, w którym ujrzały niebieskiego NOLa. Nie miały najmniejszego
pojęcia, co się w tym czasie działo.
W kwietniu 1992 roku Paul i Angie przenieśli się na ranczo, gdzie zamierzali
hodować bydło. Ta przeprowadzka zapoczątkowała nową serię zagadkowych
zdarzeń. Ich befsztykowy interes szedł bardzo dobrze do czasu, aż coś
zaczęło trzebić ich bydło, co w ciągu roku naraziło ich na stratę wielu tysięcy
dolarów.
- Niektóre z nich zostały okaleczone - powiedziała Angie. - Jednej
krowie brakowało głowy, innej genitaliów, a jeden cielak wyglądał, jakby
rozerwał go na strzępy tyranozaur. Ciała części okaleczonych zwierząt nosiły
dziwne ślady - wygolone powierzchnie na skórze, czyste i pozbawione krwi
otwory oraz głębokie nacięcia. Pozostałe sztuki padłego bydła nie były nawet
zadrapane.
Wiele sztuk bydła padło w lutym i marcu 1993 roku. Inni farmerzy z całej
okolicy również donosili o padnięciach i okaleczeniach swoich zwierząt. Po
przeczytaniu jednego z artykułów na ten temat Angie skontaktowała się
z gazetą, która go opublikowała, a następnie za jej pośrednictwem
z weterynarzem, który badał padłe bydło, o którym była w nim mowa. Bydło,
o którym pisano w artykule, padło jego zdaniem z powodu nieznanych
toksyn, natomiast przyczyny śmierci jej bydła nie udało mu się ustalić.
Działalność obcych istot, która miała miejsce po tych wydarzeniach, różniła
się od tego, co robiły one do tej pory. W większości przypadków w umyśle
Angie pozostały bardzo mgliste i niekompletne wspomnienia z tego, co się
działo. Jedno z nich zasługuje jednak na szerszą uwagę.
Któregoś razu ocknęła się na pokładzie statku leżąc naga na stole. Wokół niej
stały humanoidy i dwa rodzaje Szaraków. W chwilę potem weszło dwóch
innych humanoidów ubranych w czerwone kombinezony. W jednym z nich
rozpoznała blondyna, którego widziała już wcześniej. Zapytała go, jak się
nazywa.
- Carl De Zan - odrzekł, po czym dodał, że nadszedł czas, aby jej grupa
Wybranych przystąpiła do wykonywania "zaplanowanych zadań". Dotyczyły
one nawiązywania kontaktów z "pewnymi ludźmi na całym świecie" i "zbierania
danych" z ich umysłów, które miały być następnie pobierane z umysłów
Wybranych przez te istoty. Wszystko to miało być przeprowadzone za
pomocą maleńkich wielofunkcyjnych wszczepów umieszczanych w głowach
Wybranych. Wszczepy te mogły na przykład pomagać posiadającym je
osobom w posługiwaniu się "specjalnymi zmysłami", na przykład
w utrzymywaniu kontaktu z innymi Wybranymi poprzez sny. Oprócz zbierania
informacji wszczepy mogły równie dobrze służyć do przekazywania poleceń.
Kiedy Angie zapytała po co to wszystko, powiedziano jej, że w celu
"tonowania" ludzkich umysłów, aby usunąć z nich "brud i zło" oraz "ujemne
cechy".
Po otrzymaniu informacji o swoich specjalnych umiejętnościach jako
Wybranej Angie postanowiła sprawdzić je w działaniu.
- Postanowiłam poddać próbie swoją siłę psychiczną w postaci
przekazywania myśli - powiedziała. - Około godziny jedenastej wieczorem położyłam
się do łóżka i skoncentrowałam na przekazaniu swojego wizerunku do snu
mojej siostry. W czasie tej próby zapadłam w sen i wkrótce znalazłam się
w śnie, w którym była również Julia! [Nazajutrz rano] zadzwoniłam do niej,
aby powiedzieć jej o mojej próbie wejścia w jej sen, ale zanim zdołałam się
odezwać, opowiedziała mi szczegółowo cały swój sen.
Angie zdecydowała się poddać regresji hipnotycznej, aby wydobyć na światło
dzienne wszystko, co tylko było możliwe, na temat zdarzeń, do których nie
mogła dotrzeć jej świadomość. W czasie jednej z dwóch sesji hipnotycznych
przypomniała sobie ku swojemu zaskoczeniu szczegóły spotkania z okresu
dzieciństwa. Po przeniesieniu się pamięcią w czasie do wieku czterech lat,
kiedy to jadąc razem z ojcem samochodem została oślepiona jasnym
światłem, przypomniała sobie, jak została zabrana do szarego cygarokształtnego
pojazdu, w którym widziała kilka kobiet i mężczyzn w białych
płaszczach. Jeden z mężczyzn, "długowłosy ciemny blondyn", wziął ją
płaczącą pod swoją opiekę i położył na dziwnym stole.
- Jest metalowy i ma krawędź dookoła - powiedziała. - Taką jak do
odprowadzania krwi. Widzę coś jeszcze tam pod nim przy nodze, ale niezbyt
wyraźnie.
Działając, jak się jej zdawało, w "pośpiechu", mężczyzna przytwierdził
przeguby jej rąk do stołu, zaś głowę unieruchomił opaską, na której
znajdowały się ruchome czerwone i żółte światełka.
Hipnotyzer zasugerował jej, aby oglądała tę scenę z dystansu i nie starała się
jej przeżywać, co też zrobiła.
- Widzę, jak drżą mi ręce - powiedziała. - Te opaski na przegubach rąk
sprawiają, że moje palce drżą i podskakują. Leżę tam z opaską na głowie
i otwartymi oczami. Mam szeroko rozwarte źrenice, jakbym była nieżywa.
Następnie opisała zabieg, w trakcie którego włożono jej do pochwy
przezroczystą rurę, przez którą wprowadzono do niej "różowy płyn", w czasie gdy
jedna z kobiet naciskała na jej brzuch. Kiedy odzyskała świadomość,
"blondyn" usiłował rozweselić ją. Potem odniesiono ją do samochodu, który
opuścił cygarowaty pojazd wylatując przez luk wejściowy i opadł łagodnie na
ziemię.
- Zbliżamy się do drogi. Widzę to wyraźnie, bo jest dzień, i nasz samochód
łagodnie ląduje na drodze. Przez chwilę jedzie sam, ale w złym kierunku.
Zanim nas zabrali, jechaliśmy w drugą stronę.
- Co robi twój ojciec? - zapytał hipnotyzer.
- Wygląda, jakby potrząsał głową, jakby był czymś zakłopotany... i prowadzi samochód.
W sierpniu i wrześniu 1993 roku Angie przypomniała sobie trzy inne
spotkania, w tym jedno, w czasie którego widziała w tym samym statku
swojego ojca. Kiedy go potem o to zapytała, opisał jej wzięcie, które miało
miejsce tej samej nocy, lecz nie pamiętał, aby ją tam widział. W czasie
drugiego spotkania poinformowano ją o życiu obcych istot w innych
częściach galaktyki, o ich sposobach podróżowania i o tym, jak stworzyli
różne formy życia na Ziemi, w tym człowieka.
W następnym miesiącu scenariusz jej wzięć i spotkań uległ drastycznej
zmianie. 2 października ocknęła się nagle w nocy i stwierdziła, że znajduje
się u podnóża schodów w pokoju gościnnym w towarzystwie "młodego
humanoida płci męskiej" ubranego w "obszerną, czerwoną, kraciastą koszulę,
spłowiałe jeansy i czarne, skórzane buty". Czuła, że ma pełną kontrolę nad
swoimi zmysłami, w przeciwieństwie do poprzednich spotkań, i zadała mu
kilka pytań, między innymi na temat jego pochodzenia. Mimo jego całkowicie
ludzkiego wyglądu, powiedział jej, że on i jego rasa są istotami
pozaziemskimi, po czym zapytał ją, czy to ją w jakiś sposób niepokoi.
- Nie - odrzekła. - Nie, już się ciebie nie boję.
Dostrzegła srebrzysty dysk na zewnątrz i pomyślała, że pewnie zaraz zostanie
doń zabrana, ale nic takiego się nie stało. Młodzieniec objął ją i poczuła, że
od pasa w górę jest częściowo sparaliżowana. Potem położył ją na podłodze
i odbył z nią stosunek płciowy, po którym poczuła się słabo i zemdlała.
To samo stało się w nocy z 3 na 4 i z 4 na 5 października. Kiedy obudziła się
4 października rano, z nosa leciała jej krew, zaś w okolicy łopatek miała silnie
przekrwioną skórę i czuła narastający ból. Mimo to nie była zaniepokojona tym, co
zaszło w czasie tych trzech spotkań. Ponieważ te stosunki nie były niemiłe,
zastanawiała się jedynie, w jaki sposób ten mężczyzna paraliżował ją częściowo,
a następnie wywoływał u niej utratę świadomości.
Cztery noce później miała spotkanie, które nie było już tak przyjemne. Tej
nocy poszła spać bardzo późno, około pierwszej trzydzieści. Przed zgaszeniem
światła ułożyła starannie swoje ubranie na krześle obok łóżka. Kilka
minut później, jak się jej zdawało, obudził ją hałas przypominający odgłos
silnika odrzutowego, który stopniowo narastał. Następnie wydało się jej, że
stoi ubrana na nieznanej, porośniętej trawą leśnej polanie w pobliżu starej
polnej drogi. Nie była sama.
- Obok mnie znajdowały się trzy młode mocno przestraszone kobiety
- powiedziała. - Jedna z nich leżała na trawie twarzą do ziemi i szlochała.
Po raz pierwszy od swojego pierwszego wzięcia Angie przestraszyła się.
- Instynkt podpowiadał mi, że zostaniemy zaraz wzięte przez moce tak
potężne, że nie będziemy w stanie kontrolować sytuacji, w jakiej się
znajdziemy, bez względu na to, jak bardzo będziemy modliły się do Boga.
Jedna z kobiet, wysoka i korpulentna brunetka, zaczęła wrzeszczeć:
- Nadchodzą! Nadchodzą!
Hałas stał się nie do zniesienia, gdy dziwnie wyglądający samolot zbliżył się
do nich i wylądował jak helikopter. Dwie z kobiet wpadły w panikę i uciekły
do lasu, natomiast Angie i brunetka pozostały na miejscu sparaliżowane
strachem. Z pojazdu wysiadła grupa mężczyzn w czarnych mundurach
i okrążyła je. Kiedy były pędzone na jego pokład, Angie powiedziała do nich:
- Nie jestem zwierzęciem i nie lubię, gdy się mnie tak traktuje.
Zignorowawszy jej uwagę, mężczyźni wepchnęli je do małych pomieszczeń
z tyłu pojazdu, który z miejsca wystartował i jeszcze bardziej spotęgował
strach Angie swoim chaotycznym lotem. Zaczęła się modlić i straciła
przytomność.
- Kiedy się ocknęłam - powiedziała - okazało się, że siedzę na krześle
w miejscu, które wyglądało jak wojskowa baza. Zauważyłam kilku mężczyzn
w wojskowych mundurach prowadzących grupę ludzi w kierunku szarych,
długich budynków.
Dwaj mężczyźni zabrali ją do jednego z tych budynków, gdzie ujrzała grupę
ludzi siedzących wokół konferencyjnego stołu. Niektórzy z nich byli w mundurach,
inni zaś w zwykłych ubraniach. Jeden z nich, z licznymi odznakami
na mundurze, spojrzał na nią bez słowa, po czym przeprowadził z nią
telepatycznie krótką rozmowę. Potem podeszła do niej z tyłu kobieta i kiedy
Angie odwróciła się, aby się jej przyjrzeć, wzrok kobiety sparaliżował ją.
Kobieta podała Angie ciemnoczerwony płyn i kazała jej go wypić. Napój
wprowadził ją w senny nastrój, po czym straciła przytomność. Z tego, co
nastąpiło potem, zdążyła zapamiętać jedynie widziane przez moment
znajdujące się w odległości budynki i odgłos dziwnego samolotu.
Właśnie ten epizod wybrała do zbadania za pomocą hipnozy i w trakcie
seansu przypomniała sobie kilka jego szczegółów. Straciwszy świadomość po
wypicia gorzkiego płynu, jakiś czas potem ocknęła się na jednym z pięciu
krzeseł, które znajdowały się na czymś w rodzaju pomostu.
- Obok mnie, po obu stronach, siedziały trzy kobiety i mężczyzna
- powiedziała. - Czułam, że jestem sparaliżowana i nie potrafię jasno myśleć,
w chwili gdy generał patrzył mi w oczy. Znajdował się nie dalej niż pięć
centymetrów ode mnie. Podniósł moją rękę, a następnie puścił ją, jakby
sprawdzał, czy jestem w dostatecznie głębokim transie. Potem obejrzał moje
źrenice. To samo zrobił z pozostałymi. Kobieta podała mu małe czerwonobrązowe
pudełko, z którego wyjął tubkę i przytwierdził ją do czegoś
znajdującego się między krzesłami - moim i siedzącej obok mnie osoby.
Ponownie straciłam przytomność i nie mam najmniejszego pojęcia, co się ze
mną działo przez resztę mojego pobytu w tamtym miejscu.
Nazajutrz rano, kiedy wstała z łóżka, jej starannie ułożone przed snem na
krześle ubranie leżało bezładnie rzucone na podłodze. Dzwoniło jej w jednym
uchu i miała kłopoty ze słuchem przez cały dzień. Odkryła, że drzwi do
piwnicy były otwarte. Kiedy następnego dnia zadzwoniła do mnie, aby
opowiedzieć mi o tym zdarzeniu, słyszałam w słuchawce odgłos helikopterów
przelatujących nad jej domem. Była bardzo rozdrażniona tym zdarzeniem
i stwierdziła, że czuła się z jego powodu "przerażona i zakłopotana".
W następnym miesiącu jej strach przerodził się w przerażenie, kiedy
ponownie została zabrana siłą ze swojej sypialni przez ludzi w wojskowych
mundurach. Nieco wcześniej tego samego dnia, 9 listopada, w jej oborze
znaleziono kolejną martwą krowę. Jej ciało nie nosiło żadnych obrażeń, poza
tym, że z jej pyska i nosa ciekła krew. Nie było żadnych śladów przemocy.
Owej nocy Angie obudziła się, ponieważ musiała pójść do ubikacji. Niemal
natychmiast usłyszała huk nadlatujących helikopterów. Wyjrzała przez okienko
w łazience, lecz nic nie zobaczyła. Ustał także warkot śmigłowców.
Wróciła do łóżka i zasnęła, po chwili jednak obudziła się ponownie, słysząc
nie tylko warkot helikopterów, ale również odgłos samochodu jadącego drogą
prowadzącą do jej domu.
Próbowała zbudzić Paula, ale nie udało się jej to. Drzwi z tyłu domu
otworzyły się i poczuła, jak robi się jej słabo, kiedy do jej sypialni wtargnęła
grupa mężczyzn w oliwkowych kombinezonach. Paul zaczął się kręcić, ale po
chwili przestał, kiedy jeden z mężczyzn dotknął go jakimś przyrządem
w kształcie różdżki.
Zabrano ją na zewnątrz, gdzie unosiły się dwa helikoptery. Wsadzono ją do
jednego z nich, następnie dano jej zastrzyk i powiedziano, że zabierają ją "w
celu dokonania oceny". Przytwierdzono do niej urządzenie z wychodzącą
z niego rurą do oddychania, którą wsunięto jej w usta na czas trwającego
około dwudziestu minut lotu. Śmigłowiec wylądował w odludnym terenie, na
którym stało dużo budynków i helikopterów. Wokoło kręcił się personel
wojskowy, którego członkowie prowadzili cywilów, którzy podobnie jak ona
zostali prawdopodobnie uprowadzeni.
- Do naszego helikoptera zbliżyła się szara furgonetka - powiedziała
- i zatrzymała się jakieś dwadzieścia metrów od nas. Z tyłu niej wyszło
dwóch mężczyzn w jednolitych oliwkowych mundurach, a za nimi trzeci
w towarzystwie wysokiego mężczyzny ubranego w koszulę w paski. Mężczyzna
w koszuli miał na nadgarstkach metalowe kajdanki i zaklejone białą
taśmą usta. Wyglądał na przerażonego. Po chwili pojawiło się dwóch
mężczyzn uzbrojonych w czarne karabiny. Zrozpaczony mężczyzna w koszuli
został pchnięty na ziemię i jeden z uzbrojonych mężczyzn strzelił mu
w plecy.
Kompletnie przerażoną Angie podprowadzono do zwłok zastrzelonego mężczyzny.
- Dlaczego zabiliście tego biednego człowieka? - zapytała.
- Gadałaś - odpowiedział jeden z mężczyzn.
- Ale co to ma z nim wspólnego? - zapytała.
- Za każdym razem, kiedy rekrut zaczyna gadać, bierzemy takiego jak on
- odpowiedział.
- Przecież mogliście zlikwidować mnie zamiast niego - odrzekła, ale
mężczyzna oświadczył jej, że będąc częścią przedsięwzięcia obcych istot
związanego z wszczepami jest zbyt cenna.
Powiedziała, że zdaje sobie sprawę, że chcą ją poddać praniu mózgu
i zastraszyć, jednak mężczyzna oznajmił jej, że chcą ją jedynie przywołać do
porządku. Powiedział jej, że będzie zmuszona oglądać więcej takich egzekucji,
jeśli nadal będzie "rozmawiać z Karlą Turner" o swoich przeżyciach,
a także że zabiją dalsze sztuki jej bydła.
Następnie zabrano ją do budynku, gdzie poddano ja całemu szeregowi
różnych zabiegów medycznych, włącznie z pobraniem krwi, swego rodzaju
prysznicem i badaniem ginekologicznym. Na koniec odstawiono ją do domu.
Była bardzo rozsierdzona i przerażona tym zdarzeniem i zaczęłam się bardzo
martwić o jej bezpieczeństwo, kiedy się o tym wszystkim dowiedziałam.
W tym czasie byłam już w trakcie opisywania jej przeżyć i zapytałam ją, czy
chce się z tego wycofać. Zapewniła mnie, że nie zamierza poddać się, i nie
ulegając ich pogróżkom w dalszym ciągu współpracowała ze mną.
Cztery noce później mężczyźni w mundurach wrócili i zabrali ją drogą
powietrzną w miejsce położone w pobliżu jakiegoś wzgórza, gdzie zaprowadzono
ją do podziemnych pomieszczeń. Dano jej zastrzyk, po czym wzięła prysznic,
aby zmyć z siebie brązowy kurz, który osiadł na niej w czasie podróży.
Następnie poddano ją kolejnemu badaniu ginekologicznemu i powiedziano, że
zarówno ona, jak i kilka innych kobiet są częścią "eksperymentu genetycznego
związanego z klonowaniem i odtwarzaniem DNA".
Następnie została zaprowadzona do innych pomieszczeń, w których
znajdowało się kilkanaście stołów pokrytych plastykową folią, którą w chwilę
później zdjęła jedna z kobiet medycznego personelu.
- Pamiętam, że widziałam tam dwie duże tablice kontrolne oraz dwie
sporych rozmiarów metalowe klatki umieszczone obok stołu. Kobieta
z personelu medycznego powiedziała mi, że nazywają ten stół "stołem krzyków",
ponieważ większość kładzionych na nim kobiet stawia opór, widząc "sondy",
których się tam używa.
Umieszczono ją na nim i na głowę nałożono coś w rodzaju słuchawek,
z których wydobywał się buczący, głośny, przerywany dźwięk. Po chwili
straciła przytomność. Kiedy się ocknęła, leżała twarzą w dół i mogła się
ruszać.
- W odległości kilku centymetrów od mojej twarzy znajdowało się małe
srebrzyste pudełko z otwartą ścianką zwróconą w moim kierunku - powiedziała.
- Wewnątrz niego znajdowało się biało-szare mechaniczne urządzenie,
z którego wydobywały się tykające dźwięki. Ta kobieta obeszła mnie
dookoła i stanąwszy przede mną, wsunęła cienki czarny metalowy pręt
w jeden z boków tego urządzenia, mówiąc: "Program uległ zniszczeniu.
Jeszcze nigdy nic takiego się nie zdarzyło".
Angie zapytała, czy robią coś z wszczepem, który znajduje się w jej głowie.
W odpowiedzi usłyszała, że "jest w niej więcej niż jeden wszczep, że dwa
pochodzą od obcych istot, a jeden jest ich dziełem".
- Po jaką cholerę, wkładaliście te wszczepy w moje ciało? Po co?
- zapytała.
Kobieta z personelu medycznego odrzekła, że obce istoty robią przy ich
pomocy różne rzeczy, których jej grupa nie potrafi ustalić.
- Nie chcą przekazać nam całej swojej wiedzy. Jestem pewna, że już to
zauważyłaś - powiedziała kobieta.
Ponieważ Angie miała kontakty z wieloma różniącymi się od siebie fizycznie
obcymi istotami, zapytała ją, które z nich ma na myśli. Kobieta powiedziała,
że jej grupa wojskowa jest związana z kilkoma grupami obcych istot, lecz nie
z tymi dwiema, które się z nią kontaktowały. Dodała ponadto, że ich
wszczepy służą do "przekazywania informacji o kontaktach [zaimplantowanych osób]
z obcymi istotami" oraz pozwalają ustalić, "gdzie się one odbywają".
W trakcie dalszych badań ułożono Angie na wznak, zaś kobieta wsunęła do
jej lewej dziurki od nosa sondę. W czasie drugiego badania kobieta powiedziała
jej, że wszczepy obcych istot "rozprogramowały" ich wszczep.
Następnym wspomnieniem Angie pamiętanym przez jej świadomość było
wprowadzenie jej do pomieszczenia, w którym przebywały inne kobiety oraz
starszy, przesłuchujący je mężczyzna w wojskowym mundurze, którego
zapamiętała jako majora. Pamięta, jak powiedział:
- Powiecie mi wszystko. Nie chciałbym wyjść na skurwysyna i zmuszać
was do tego, ale jeśli będzie trzeba...
Zanim przyszła kolej na Angie, przesłuchano jeszcze trzy inne kobiety.
Zapytano ją o informacje, jakich udzieliły jej Białasy1 i Szaraki na temat swoich
wszczepów. Odrzekła, że widziała cztery rodzaje Szaraków i nie wie, którzy z nich
umieścili w niej swoje wszczepy.
- Kłamiesz - odrzekł major. - Zapytam cię o to jeszcze raz.
- O które obce istoty panu chodzi? - zapytała. - Powiedziałam już, że kontaktowało
się ze mną wiele różnych istot.
- Rozpocznij od tych szczupłych Szaraków. Czy któryś z nich mówił ci coś na temat
wszczepów?
- Nie mogę się skupić - odrzekła. - Pan mnie dekoncentruje - dodała po chwili,
starając się w ten sposób uniknąć odpowiedzi na jego pytanie, ponieważ czuła, że "to
nie jego sprawa".
Major rozkazał zabrać ją do pomieszczenia zwanego "salą prób", gdzie zrobiono jej
kolejny zastrzyk, po którym straciła przytomność.
Po każdym następnym uprowadzeniu przez grupę wojskową Angie stawała się coraz
bardziej zastraszona. Kiedy zapytałam ją o możliwość uzyskania pomocy od obcych
istot, które uważała za swoich przyjaciół, w liście z 2 stycznia 1994 roku napisała, że
ma obecnie dużo więcej wątpliwości co do swoich przeżyć niż na początku.
"Od czasu wtargnięcia w moje życie grupy wojskowych" - pisała - "nie pojawiły się
żadne obce istoty skłonne mi pomóc. Ciągle modlę się o radę i pomoc dobrych
kosmicznych mocy, ale nikt nie kwapi się, aby mi jej udzielić. Nie wiem już, które
istoty starają się mi pomóc, a które oszukać. Mój duchowy rozwój oraz wszystkie
dobre rzeczy, których doznałam, mogą wcale nie mieć związku z przeżyciami
związanymi z obcymi istotami. Być może to jest rezultatem moich własnych działań".
Prawdopodobnie był jednak ktoś, kto zdawał sobie sprawę z jej kłopotów, ponieważ
sześć dni po napisaniu tego listu, 8 stycznia, przeżyła pierwsze od wielu miesięcy
wzięcie, które zdawało się mieć na celu, przynajmniej częściowo, uspokojenie jej.
Położywszy się spać, ocknęła się w pewnym momencie i stwierdziła, że znajduje się na
pokładzie statku w towarzystwie Szaraka. Nie była ani sparaliżowana, ani w jakimkolwiek
transie i wyraźnie pamiętała, jak ta istota za pomocą jakiegoś urządzenia, które
wsunęła jej do ucha, "zlokalizowała i reaktywowała wszczep". Następnie powiedziano
jej, że to już wszystko, co od niej chciano, i że zaraz wróci do domu.
- Zanim odejdę - powiedziała - chciałabym, abyście powiedzieli mi, o co tu
chodzi.
Obca istota odparła, że ta informacja została właśnie umieszczona w wszczepie i że
"dowie się o tym w odpowiednim czasie". Angie nie dała za wygraną i pytała dalej.
Kiedy zapytała, dlaczego personel wojskowy aplikował jej tak dużo zastrzyków, istota
powiedziała, że to "leki uspakajające, które podawane są wszystkim rekrutom, aby
zapobiec ich ucieczce". Następnie przeprosiła ją za "nieostrożność" grupy
wojskowych i powiedziała, że już nigdy nie będzie zmuszana oglądać "egzekucji".
Angie mała wątpliwości co do tego i powiedziała, że ostrzeżono ją, aby nie
"rozmawiała o tym", i że nie przestrzega tego i dalej "rozmawia". Istota odrzekła, że
powinna robić to, co uważa za słuszne.
- Powiedział, że wojskowi byli nieszczerzy w tym, co mi mówili, i że niektóre ich
demonstracje to nic więcej jak iluzja. To część ich kamuflażu.
Angie zapytała następnie o statki kosmiczne i dowiedziała się, że działają one
w oparciu o wykorzystanie "siły umysłu". Chciała jeszcze zadać kilka pytań, ale nie
mogła, ponieważ weszło czterech innych Szaraków, którzy wyprowadzili ją na
korytarz, a stamtąd na zewnątrz statku.
- Zobaczyłam, że jesteśmy w dużym hangarze w jakiejś bazie i że znajduje się tam
ponad pięćdziesięciu ludzi w wojskowych mundurach.
Powiedziano jej, że odwiozą ją do domu, ale zanim zdołała zrobić krok w ich
kierunku, jedna z istot użyła jakiegoś urządzenia, które pozbawiło ją świadomości.
Następnym jej wspomnieniem było ocknięcie się w swojej sypialni. Przez cały dzień
odczuwała powracający ból z boku głowy, z którego wprowadzono jej sondę do ucha.
Podobnie jak w przypadku innych wziętych historia Angie nie ma jeszcze
zakończenia. Nie ma również jasności co do celu kryjącego się za jej wielokrotnymi
wzięciami. Jest natomiast pewna liczba istotnych pytań, które wyłoniły się z jej
przeżyć, których przedstawiona została tu tylko część.
Jej wzięcia podobnie jak innych osób zawierają wiele typowych elementów, takich jak
badania fizyczne, sztuczne zapłodnienie i usunięcie płodu, prezentacja dziecka,
obrazy pustynnego świata, stosunki seksualne, sesje instruktażowo-treningowe,
teleportacje, "czarne pudełko", nakłucia i siniaki, a także wszczepy. Również jej relacje
ze spotkań, w których uczestniczył personel wojskowy, zawierały wiele szczegółów
podawanych przez inne ofiary wzięć.
Najbardziej nietypowa w jej przypadku jest obfitość wspomnień. W większości przypadków
wzięć ofiara pamięta jedynie niewielką część zdarzenia, co odnosi się również do niektórych
przeżyć Angie. Wygląda jednak na to, że w czasie niektórych z nich pozwolono jej zachować
świadomość albo jest ona częściowo niepodatna na niektóre procedury kontroli umysłu
wykorzystywane między innymi do blokowania wspomnień ofiar wzięć.
Nietypowa jest również ogromna ilość informacji, które otrzymała. Istnieje wielu
wziętych, którzy podobnie jak ona zostali poinformowani o różnych sprawach. Jej
jednak udało się zachować olbrzymią ilość tych informacji, dzięki czemu można je
porównać z licznymi choć niekompletnymi informacjami pochodzącymi z relacji
innych osób, które dotyczą między innymi kontroli umysłów, współpracy ludzi
z obcymi istotami oraz możliwości wszczepów.
Jej świadome wspomnienia, jak wykazała hipnoza, to tylko część ogółu wspomnień.
Dlaczego pozwolono jej pamiętać świadomie tylko niektóre szczegóły? Czy zostało to
zaprogramowane, czy też jest dziełem przypadku? Jeśli zostało zaprogramowane, to
przez kogo i w jakim celu?
Sprzeczności w szczegółach dwóch ostatnich zdarzeń rodzą kolejne pytania. Dotyczy
to kontrowersyjnej sprawy tajnej współpracy ludzkich organizacji z grupami obcych
istot. Kiedy Angie była przesłuchiwana przez majora, jego uwaga koncentrowała się
przede wszystkim na tym, co wiedziała o implantach Białasów i Szaraków. To
oznacza, że jego organizacja nie znała i nie współpracowała z tymi grupami istot. Jest
to w zgodzie z informacją, jakiej jej udzielono, kiedy powiedziano jej, że ta grupa
wojskowa współpracuje z pewnymi obcymi istotami, ale nie ze wszystkimi.
W czasie wzięcia, które miało miejsce 8 stycznia, przebywała na pokładzie statku
w towarzystwie jednego z Szaraków, który wyrażał się negatywnie na temat tej grupy
wojskowych, z czego można było wnioskować, że nie jest ich sojusznikiem, jednak
kiedy pojazd wylądował, Angie stwierdziła, że znajdują się wewnątrz wojskowych
pomieszczeń.
Aby rozwiać te wątpliwości, niezbędne są dalsze wyjaśnienia. Z tego, co Angie
zaobserwowała, stosunki naszych wojskowych organizacji z rzekomo współpracującymi
z nimi obcymi istotami cechuje pod pewnymi względami sprzeczność interesów.
Odniosła również wrażenie, że to raczej ludzie, a nie obce istoty, są odpowiedzialni za
szeroko zakrojone działania kamuflujące. To przekonanie oparte jest jednak na
jednym z oświadczeń obcej istoty, która powiedziała jej, że nie mają one nic
przeciwko temu, aby ludzie widzieli o ich obecności. Szczerość tego oświadczenia jest
bardzo wątpliwa, biorąc pod uwagę blokowanie przez te istoty wspomnień ofiar wzięć
oraz indukowanie w ich umysłach iluzji.
Znając możliwości obcych istot w tej dziedzinie, nigdy nie ma pewności, czy te
zdarzenia miały rzeczywiście taki przebieg, jaki pamiętamy. Ostatnio mąż Angie
powiedział jej, że śniło mu się, że jacyś mężczyźni wtargnęli do ich domu
i uprowadzili ją. Na nieszczęście tej samej nocy miała identyczny sen.
Angie zdaje sobie sprawę ze znaczenia pytań, na które brak jest odpowiedzi.
- Mimo iż niektóre moje przeżycia z nimi doprowadziły do pozytywnych przekształceń
mojej osobowości - powiedziała - z całą pewnością nie są oni obecnie bardziej otwarci
w stosunku do mnie, niż byli pięć lat temu... Dopóki nie poddam się hipnozie i nie odkryję
prawdy, nie ma sposobu, abym poznała, które z tych istot próbują mi pomóc, a które
oszukać. Wszystkie one działają w ukryciu, nawet te przyjazne, i wszystkie ich posunięcia
są obce z naszego, ludzkiego, punktu widzenia. Niewykluczone że niektóre z tych istot
eksperymentują na mnie dla własnych korzyści, kłamiąc przy tym tak jak innym ludziom.
Nie sądzę, aby to dotyczyło wszystkich obcych istot, z którymi miałam do czynienia.
Chciałabym wierzyć, że przynajmniej jedna grupa stara się mi pomóc, a nie tylko szkodzić
i oszukiwać. Udało mi się uwolnić od ślepej wiary i zaczynam obecnie używać danej mi
przez Boga rozwagi, zdolności rozumowania i umiejętności modlenia się przy
podejmowaniu decyzji, w jaki sposób powinnam reagować na poczynania tych istot.
Jestem człowiekiem, a my, ludzie, mamy uczucia i prawa!
Przełożył Jerzy Florczykowski
1. Humanoidalne obce istoty o białym kolorze skóry.
UFO