Karla Turner

Wzięcie Angie





Artykuł pochodzi z 23 numeru UFO (lipiec-wrzesień 1995)
Wydawca:
Agencja NOLPRESS s.c.
Skrytka pocztowa 41
15-959 Białystok-2
tel.: (0-85) 6512765
http://www.ufo.com.pl
e-mail: listy@ufo.com.pl



Najmłodsza z badanych przeze mnie kobiet, Angie, jest uroczą i bardzo inteligentną osobą, której w pełni świadome wspomnienia "wzięć" i "bliskich spotkań" starczyłyby na osobną książkę. Po raz pierwszy skontaktowała się ze mną po przeczytaniu Into the Fringe i opisała w ogólnym zarysie cały szereg zdarzeń ze swojego życia, które korelowały z tym, co ja sama przeżyłam razem z rodziną. Podobnie jak w przypadkach Beth, Pat i Lizy, Angie pamiętała świadomie wzięcia, które przeżyła przed skontaktowaniem się ze mną, w których miała do czynienia z personelem wojskowym. Te, które nastąpiły potem, miały bardzo niepokojący charakter.

Na początku naszej korespondencji Angie bagatelizowała możliwość szkodliwego oddziaływania personelu wojskowego. Wynikało to stąd, że obce istoty, które ją uprowadzały, zapewniały ją, że przebywający w ich towarzystwie ludzie są pod ich "kontrolą", a ponieważ nie bała się tych istot, nie bała się tym samym owych ludzi.

Obecnie jest jednak całkowicie odmiennego zdania i to z bardzo istotnego powodu. Ale zanim przejdziemy do analizy jej wzięć z udziałem wojskowych, kilka słów na temat jej samej i historii jej kontaktów z obcymi istotami.

Urodziła się w roku 1966 roku i jest pochodzenia niemiecko-szkockiego ze strony matki. Jej ojciec był adoptowany jako dziecko, przeto nic nie wie, jakie jest jej prawdziwe pochodzenie z jego strony. Jest mężatką i razem z mężem, Paulem, zajmuje się hodowlą bydła na niewielkiej farmie położonej niedaleko jednego z większych miast Tennessee. Jest utalentowana plastycznie i w wolnych chwilach uprawia malarstwo abstrakcyjne, litografię, grafikę oraz rzeźbę w glinie.

Przed swoim pierwszym wzięciem, które miało miejsce w roku 1988, wiedziała na ten temat bardzo mało i nigdy nie przypuszczała, że tego rodzaju przeżycia mogą stać się jej udziałem. Zapytana o dzieciństwo przypomniała sobie kilka zaskakujących zdarzeń z tego okresu, z których najbardziej zastanawiające było to, które miała w wieku czterech lat, kiedy to jadąc z ojcem samochodem dostawczym obydwoje spowici zostali oślepiającym światłem, które zalało wnętrze samochodu. Pamiętała ponadto, że tuż po jego rozbłyśnięciu znalazła się w długim, szarym tunelu. Oprócz ogromnej kuli ognistej, którą widziała jakiś czas potem na niebie, nie pamiętała żadnych innych niezwykłych zdarzeń ze swojego życia.

Tak było do nocy z 24 na 25 lipca 1988 roku, kiedy poszedłszy spać o zwykłej porze, obudziła się w pewnym momencie pogrążona w ciemnościach. Była sparaliżowana i twarzą zwrócona w kierunku grupy istot niepodobnych do niczego, co kiedykolwiek widziała.

- Były to cherlawe, bezwłose istoty o hipnotyzujących oczach - powiedziała, po czym dodała, że ich "kocie" oczy "kręciły się" i zmieniały kształt. Patrzyli na nią i czuła, że czytają jej myśli. - To musi być sen - powtórzyła kilkakrotnie.

- To nie sen - otrzymała telepatyczny przekaz od jednej z istot. - Pokażemy ci. Musisz się jednak udać z nami na trochę.

Wskazał jednym z trzech palców w kierunku lasu i pozostałe istoty poniosły ją w tamtym kierunku. Przerażona widokiem oddalającego się domu i męża błagała je, aby nie zabierały jej dalej, lecz jej prośby zostały zignorowane. Panika połączona z lękiem ciemności sprawiła, że zaczęła histeryzować. W odpowiedzi na to przywódca istot wstrzyknął jej coś w lewe przedramię. Zaczęła tracić przytomność i ostatnie, co zapamiętała, były słowa: "Odpręż się trochę". Nazajutrz rano odkryła dwie czerwone plamki na lewym przedramieniu.

- Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że być może spotkałam się z czymś wyjątkowym - stwierdziła. - Nie rozumiałam znaczenia tego przeżycia i resztę dnia spędziłam na zastanawianiu się nad nim i swoją reakcją na nie - strachem przed ciemnościami, przerażającym wyglądem lasu, a przede wszystkim tymi niepozornymi, mierzącymi zaledwie 90 centymetrów wzrostu istotami. Kim były? Aniołami? Elfami? Wróżkami? Duchami? Obcymi istotami? Kiedy położyłam się spać, wciąż miałam ich obraz przed oczyma i ani przez moment nie myślałam, że jeszcze kiedykolwiek mogą po mnie wrócić.

Istoty wróciły i co więcej zaczęły odwiedzać ją co jakiś czas. Miała mgliste wspomnienia z przebywania z nimi przez dwie następne noce, co można byłoby uznać za sen, gdyby nie to, że odkryła dalsze czerwone plamki na swoim ciele po tych nocach.

Potem w sierpniu miała w pełni świadome spotkanie, kiedy to obudziwszy się spostrzegła w swoim pokoju dwóch "Szaraków". Z miejsca sparaliżowana i uspokojona ich "hipnotyzującym wzrokiem" przepłynęła w ich towarzystwie przez dom unosząc się w powietrzu. Kiedy znalazła się na zewnątrz, jej oczom ukazał się niezwykły widok.

- Był to wielki, srebrzysty dysk z przemieszczającymi się po obwodzie czerwonymi, zielonymi i żółtymi światłami - powiedziała. - Unosił się około pół metra nad ziemią i nie wydzielał żadnych dźwięków. Kiedy go ujrzałam, nie miałam najmniejszej wątpliwości, że to UFO. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że mam do czynienia z obcymi istotami.

Tym razem Angie nie bała się. Uświadomienie sobie, że to obce istoty, wzmogło jej ciekawość do tego stopnia, że zrobiła krok do przodu, aby dotknąć pojazdu. Żaden z Szaraków nie skoczył do przodu, aby ją przed tym powstrzymać, mimo iż statek był w "fazie rozładowywania" i mogła zrobić sobie w ten sposób krzywdę.

W pojeździe ukazał się otwór i Angie zobaczyła stojącego w nim przystojnego, młodego mężczyznę o blond włosach ubranego w beżowy kombinezon. Została teleportowana na pokład statku, co odczuła jako "wessanie do długiego tunelu elektrycznego pomarańczowego światła". Czuła, że była w tym czasie oddzielona od swojego ciała, ponieważ widziała, jak "przetaczało i obracało się ono obok mnie, tak że widziałam wszystkie kości, żyły i narządy wewnętrzne".

Znalazłszy się wewnątrz pojazdu została usadowiona na czarnym krześle, po czym blondyn "zeskanował" ją wzrokiem, wywołując w niej uczucie orgazmu. Zapytała go, czy on także jest obcą istotą. W odpowiedzi uśmiechnął się i przytaknął.

Pojazd ruszył i poczuła, jak jakaś siła wciska ją w krzesło. Była zmieszana, ponieważ miała lęk przed lataniem.

- Gdzie jesteśmy? - zapytała.

W odpowiedzi w ścianie ukazało się małe owalne okno. Spojrzała przez nie i zobaczyła "tysiące jasnych gwiazd świecących z głębi kosmosu, pośród których nie było ani Ziemi, ani Księżyca".

Do pomieszczenia weszły cztery Szaraki, z których jeden podał blondynowi pojemnik. Blondyn wyjął z niego świecącą zielonym światłem kulę, w tym samym czasie dwa Szaraki uniosły Angie w powietrze i ułożyły ją na dziwnym stole. Mężczyzna położył kulę na jej brzuchu i zaczął wodzić nią zataczając kręgi. Angie poczuła w tym miejscu wzrost ciepła i że coś ją "ciąga". Zapytała mężczyznę, co robi.

Mężczyzna odrzekł jej, że jest "wystarczająco dojrzała" i będzie mogła zajść w ciążę. Wówczas Angie powiedziała mu, że stara się o to z mężem od dłuższego czasu, ale jak dotąd nie udaje się im. Mężczyzna poinformował ją, że nie może zajść w ciążę dlatego, że jej "system krwionośny, immunologiczny i genetyczny" funkcjonuje inaczej niż u innych ludzi.

- Czyżbym była częściowo obcą istotą? - zapytała zmieszana.

Jeden z Szaraków powiedział jej, że została "trochę zmodyfikowana", aby móc wypełnić pewną misję, blondyn zaś dodał, że z pobranych od niej jajeczek stworzyli "nową rasę". Powiedział jej, że jest "Wybraną" i że jej dzieci oraz inni wybrani ludzie "podbiją świat za pomocą siły sugestii, którą posiądą". Informację tę przekazywano jej wielokrotnie w czasie różnych spotkań. Zaraz potem poczuła się senna i obudziła się dopiero o godzinie 9 rano - w swoim łóżku.

Po tych niezwykłych przeżyciach Angie zdawała się być odmieniona wewnętrznie.

- Mój mąż i znajomi zauważyli, że stałam się spokojniejsza, mniej gadatliwa, jakby bardziej rozmarzona - powiedziała. - Mój mąż zastanawiał się, co zapisuję w pamiętniku, który kupiłam. Powiedziałam mu, że tylko sny. Bardzo chciałam podzielić się z kimś moimi wrażeniami, ale nie zrobiłam tego, ponieważ w kręgu moich znajomych nie było nikogo, kto nie byłby sceptycznie nastawiony do tego rodzaju spraw. Bałam się, że jeśli powiem o tym komuś z nich, zaczną zastanawiać się, czy jestem normalna. Tak więc trzymałam to wszystko przez długi czas w tajemnicy.

W czasie następnych kilku miesięcy w jej umyśle pojawiały się od czasu do czasu mgliste wspomnienia przeżyć lub snów o innych spotkaniach. Po jednym z takich przebłysków pamięci znalazła na swoim brzuchu cztery czerwone kropki tworzące romb.

NOLe nie były jedynymi pojazdami, które lądowały na jej posesji. 23 listopada usłyszała odgłos dwóch helikopterów. Miały czarny kolor i nosiły insygnia sił powietrznych. Kiedy jeden z nich wylądował w pobliżu jej domu, złapała płaszcz i wybiegła na zewnątrz. Zanim jednak zdążyła doń dobiec, wzbił się on w powietrze i odleciał razem z drugim. To był pierwszy, ale nie ostatni raz, kiedy w jej sąsiedztwie krążyły helikoptery.

W lutym 1989 roku przeżyła kolejne wzięcie, w czasie którego zwracano się do niej nazywając ją "Wybraną" oraz pokazano coś, co znane jest z relacji innych wziętych. Jedna z obcych istot dotknęła jej czoła i w jej "głowie rozbłysła cała seria obrazów". Zanim straciła świadomość, zobaczyła "czerwonozłotą, bezludną planetę z dwoma zachodzącymi słońcami na niebie", "galaktykę", "krwistoczerwony księżyc i eksplodujące pomarańczowe słońce", a także "podziemne miasto". Kiedy się ocknęła, jedna z istot powiedziała jej, że pochodzą z "Kasjopei w niebie" i że osiedlili się na Ziemi na długo przed stworzeniem ludzi. Zaraz potem ponownie straciła przytomność, po czym odstawiono ją do domu.

Dwa dni później kolejny helikopter krążył nad jej posiadłością, zaś do jej domu przyszedł człowiek podający się za pracownika elektrowni, twierdząc, że polecono mu zbadać stan obu transformatorów znajdujących się na jej farmie. Powiedział, że w okolicy miały miejsce przerwy w dostawie energii, co nie wydało się jej prawdą, ponieważ nie przypominała sobie, aby coś takiego rzeczywiście miało miejsce, ani dzwonienia w tej sprawie do elektrowni.

Pamiętała, że osiem dni po ostatnim wzięciu ocknęła się w nocy z tyłu domu w towarzystwie czterech obcych istot. Mimo iż była naga, nie czuła chłodu ani zażenowania. Widziała, jak dwie istoty manipulowały przy jakimś urządzeniu "wielkości samochodu", a trzecia pobierała próbki gruntu. Czwarta istota pokazała jej małe czarne pudełko i podawszy je jej, poprosiła ją, aby zajrzała do środka. Kiedy to zrobiła, jej umysł ponownie "eksplodował" wypełniając się szeregiem obrazów i abstrakcyjnych wzorów w żywych kolorach. Istota oświadczyła jej, że wkrótce będzie "mogła porozumiewać się drogą umysłową" z innymi Wybranymi i będzie w stanie "wpływać na ich umysły". Następnie istota dotknęła jej klatki piersiowej i Angie straciła przytomność.

Nazajutrz, po wyjściu na podwórze, Angie odkryła duży krąg "wypalonej" trawy oraz kilka odłamków porowatego metalu. Podniecona odkryciem tego dowodu sfotografowała zarówno odłamki, jak i koło, które utrzymywało się przez ponad półtora roku. Wykonana w roku 1993 analiza metalowych odłamków wykazała, że jest to zwykłe żelazo.

W marcu w umyśle Angie pojawiły się "mgliste" wspomnienia wzięć, w trakcie których miały miejsce operacje przeprowadzane na jej brzuchu, oraz jedno, podczas którego widziała grupę "odurzonych" ludzi przebywających w tym samym pomieszczeniu, co ona. 23 marca Angie widziała 19 helikopterów przelatujących nad jej farmą, które nosiły insygnia sił powietrznych.

Dziesięć dni później Angie doznała kolejnego "wzięcia", które różniło się znacznie od poprzednich. Pamiętała, że ocknęła się w nocy na zewnątrz domu w towarzystwie szczupłej, niebieskiej obcej istoty, która "skanowała jej umysł". Potem z mroku wyłoniło się pięciu ludzi, z których czterech było "zwykłymi mężczyznami ubranymi w oliwkowozielone mundury" z insygniami oznaczającymi "szarżę", zaś piąty "ciemnowłosym humanoidem" odzianym w długi płaszcz koloru khaki z wieloma kieszeniami. Humanoid "dotknął niebieską obcą istotę, która skurczyła się do rozmiarów maleńkiej kulki białego światła", po czym włożył ją do kieszeni i powiedział Angie, że te istoty są stworzonymi i kontrolowanymi przez nich "niefizycznymi formami energii".

- Czy stworzyliście również ludzi? - zapytała, na co humanoid odrzekł jej twierdząco. - Czego chcecie ode mnie? - zagadnęła.

- Chcemy porozmawiać z tobą o waszym życiu - odrzekł.

- Tylko tyle?

- Jest coś jeszcze - powiedział, po czym jeden z umundurowanych mężczyzn zabrał ją do czarnego samochodu dostawczego zaparkowanego za garażem.

- Czy to jest rzeczywiście samochód dostawczy, czy też wasz statek kosmiczny? - zapytała retorycznie Angie.

- Nie należy oceniać książki po jej okładce - powiedział zagadkowo inny mężczyzna.

Wewnątrz samochodu Angie dostrzegła ławki, wykładzinę dywanową i dużą tablicę rozdzielczą. Ten drugi mężczyzna wsiadł do środka i Angie zaczęła zastanawiać się, czy należą oni do tej samej jednostki wojskowej.

- Wszyscy jesteście z armii, lotnictwa, marynarki czy piechoty morskiej? - zapytała.

Odpowiedział jej najstarszy z mężczyzn, ale miała trudności ze zrozumieniem tego, co mówił. Powiedział, jak się jej zdawało, że ta grupa należy do organizacji o nazwie "High Shelf" ("Wysoki Szelf"), która działa głównie w "specjalnych podziemnych bazach". Powiedział jej również, że zarówno ona, jak i pozostali "Wybrani" są częścią projektu dotyczącego kontroli umysłów, którego celem jest przekazywanie innym ludziom "instrukcji poprzez transmisję myśli".

Kiedy już odpowiedział na jej pytania, zaczął wypytywać ją o szczegóły z jej życia. Ze względu na stan, w jakim się znajdowała, zdołała zapamiętać jedynie kilka pytań. Pytał ją na przykład, czy przypomina sobie obce istoty, które odwiedzały ją w dzieciństwie, czego oczywiście nie pamiętała. Pytał ją o jej poglądy na życie i śmierć. Po tej indagacji, która trwała, jak się jej zdawało, dosyć długo, mężczyzna ten włączył coś na tablicy rozdzielczej, w wyniku czego znalazła się z powrotem w swoim łóżku całkowicie przytomna. Była 5.10 nad ranem i czuła "mrowienie na całym ciele". Szybko ubrała się i wybiegła na zewnątrz, aby sprawdzić, czy są tam jeszcze - podwórze było jednak puste.

Rozmyślając o swoich wszystkich spotkaniach Angie doszła do kilku wniosków. Po pierwsze, zrozumiała, że jest coś znacznie ważniejszego od "ludzkich poglądów, teorii i religii", co dotyczy całego wszechświata. Po drugie, uwierzyła, że obce istoty dokonują "psychicznej transformacji" jej i innych ludzi w dobrym celu.

W ciągu następnych miesięcy Angie przeżyła dalsze wzięcia oraz dokonała kilku obserwacji NOLi. Najbardziej bolesną serię zdarzeń rozpoczęło wzięcie, w czasie którego została "zapłodniona". Dwa tygodnie później wykonała dwa domowe testy ciążowe. Ich wynik był pozytywny, co bardzo ucieszyło zarówno ją, jak i jej męża. Nie powiedziała mu jednak, że zapłodnienia tego dokonały obce istoty, gdyż nie uwierzył jej wcześniejszym opowieściom o obserwacjach NOLi i ingerencjach obcych istot w jej życie. Sądziła, że dziecko, które nosiła w swoim łonie, było specjalnym darem od jej obcych przyjaciół. Nie wiedząc jeszcze wtedy o typowej procedurze obcych istot polegającej na zapładnianiu kobiet i usuwaniu w trakcie ciąży częściowo rozwiniętych płodów, czekała niecierpliwie na poród, mając nadzieję zapoczątkować prawdziwą rodzinę, o której marzyła razem z Paulem. Wybrali już nawet imiona dla tego dziecka.

Po miesiącu od zapłodnienia Angie zaczęła mieć dziwne objawy: "pocenie się" i "mrowienie" w dzień oraz uczucie pulsowania w macicy w nocy. Trwało to przez około dwa tygodnie aż do 4 lipca rano, kiedy dostała silnych bólów, krwotoku i w końcu poroniła.

- Stało się to w łazience - powiedziała. - Po kilkugodzinnym krwotoku oraz okropnych skurczach, płód wyszedł na zewnątrz wprost do moich rąk.

Nie był normalny. Był zacznie większy, miał około 8 centymetrów długości, "czarne skośne" oczy przypominające oczy białych obcych istot, które ją odwiedzały, poza tym nie posiadał narządów płciowych. Pod wpływem jakiegoś wewnętrznego impulsu umieściła go w dzbanku z wodą i ukryła na poddaszu obory. Kiedy poszła później go obejrzeć, dzbanka nigdzie tam nie było.

Paul z miejsca zawiózł ją do lekarza. Ponieważ straciła dużo krwi, musiano poddać ją zabiegowi. Nie mogła zrozumieć, dlaczego straciła to dziecko, gdyż bardzo dbała o siebie. Utrata tego dziecka wpłynęła bardzo niekorzystnie na jej samopoczucie.

W późniejszym czasie poddała się dwóm regresjom hipnotycznym, w czasie których zbadano trzy z jej licznych przeżyć. Jednym z nich było poronienie. Będąc w stanie hipnozy opisała wizytę, która miała miejsce w jej sypialni tuż przed nim, a której świadomie nie pamiętała. Do jej sypialni weszło kilka obcych istot oraz duże, unoszące się w powietrzu światło. W czasie gdy dwie z nich przeprowadzały operację na jej brzuchu, w czasie której używały małego cylindrycznego, "tykającego" przyrządu, inne zajmowały się Paulem.

Potem nic już nie zakłócało jej życia aż do września, kiedy to obudziła się z mglistym wspomnieniem pobytu na pokładzie statku razem ze swoją siostrą Julią, która jeszcze tego samego dnia zadzwoniła do niej wieczorem i powiedziała:

- Wiesz, miałam wczoraj bardzo dziwny sen.

Następnie opisała jej swój pobyt w zwieńczonym kopułą pomieszczeniu w towarzystwie humanoidalnych obcych istot ubranych w niebieskie kombinezony. Angie, którą tam widziała, powiedziała jej:

- Oni chcą dać nam wieczne życie.

Dokładnie to samo pamiętała Angie. Obie siostry spotkały się następnie, aby przedyskutować ten wspólny "sen". Wtedy to Angie powiedziała Julii po raz pierwszy o swoich spotkaniach, zrzucając w ten sposób brzemię "emocjonalnego odosobnienia i lęku przed ośmieszeniem", który powstrzymywał ją przed opowiadaniem o tym innym.

Krąg osób, którym powierzyła swoją tajemnicę, rozszerzył się w listopadzie, kiedy jej ojciec opowiedział jej i Julii, że widział pomarańczowego NOLa z kopułą w czasie pobytu w Górach Smoky. Następnie obie opowiedziały mu o swoich przeżyciach, co z kolei skłoniło go do większej otwartości.

- Cała nasza trójka wiele się dowiedziała od siebie tego dnia - powiedziała Angie. - Opowiedziałam ojcu o swoich wszystkich spotkaniach z obcymi istotami, a on o swoich i naszej mamy. Kiedy to usłyszałam, aż się popłakałam. Tamtego dnia dowiedziałyśmy się, że nasi rodzice mieli do czynienia z obcymi istotami jeszcze przed naszym urodzeniem.

Wzięcia powtarzały się w dalszym ciągu. Między grudniem 1989 a kwietniem 1992 roku miało miejsce 15 zdarzeń tego typu, o których pamiętała Angie. W czasie jednego z nich pokazano jej żłobek "klonów", który był podobny do opisywanych przez innych wziętych. Powiedziano jej wtedy, że została "zaprogramowana", aby ukryła swój płód po poronieniu. Kiedy zapytała ich, czy przywrócili go do życia, usłyszała odpowiedź, z której zrozumieniem miała kłopoty. Powiedziano jej, że jego ciało fizyczne zostało zmagazynowane, zaś dusza ponownie wprowadzona do obiegu.

W czasie innego wzięcia pokazano jej "klonowanego" noworodka oraz dziewięcioro "dzieci-hybryd" i oświadczono, że zostaną one użyte do "przygotowania [ludzi] do zmian". Kiedy zapytała, o "jakie zmiany" chodzi, powiedziano jej, że dotyczą one "duchowego przeobrażenia ludzi".

Jedno z wzięć tego okresu różniło się od innych. Pamiętała, że udała się w nim do podziemnego kompleksu, który zgodnie z informacją udzieloną jej przez eskortującego ją umundurowanego człowieka, znajdował się w północnej Arizonie. Ów młody człowiek powiedział jej również, że jest jeszcze wiele innych baz tego typu na całym świecie, między innymi w Nowym Meksyku, na biegunie północnym i w Afryce. Kiedy zapytała, kto kieruje operacją "Wysoki Szelf", inny mężczyzna, "humanoid o blond włosach", odrzekł, że to jego gatunek "kontroluje wszystko".

- A co z Szarakami i innymi obcymi istotami? - zapytała, mając na myśli przedstawicieli różnych ras, z którymi się spotkała. - Czy oni biorą w tym również udział?

- Do pewnego stopnia - powiedział.

- A co z tymi wszystkimi ludźmi? - nalegała dalej. - Z tymi wojskowymi?

- My ich kontrolujemy - odrzekł blondyn uśmiechając się.

Została zaprowadzona do grupy innych wziętych bądź "Wybranych", gdzie podano jej małe, czarne pudełko z poleceniem otwarcia go. Kiedy pociągnęła za wieczko, z wnętrza wydobyła się "mgiełka jasnofioletowego światła", która spowiła wszystkich wokoło, wywołując u nich "potężny wstrząs elektryczny", po którym straciła świadomość.

W czasie tych wszystkich spotkań Angie miała pozytywne odczucia w odniesieniu do swojego związku z obcymi istotami, włącznie z utratą dziecka, która jak sądziła, służyła wyższemu celowi. Także wspólne wzięcie z Julią, w czasie którego wzięła ona za dobrą monetę jej zapewnienie otrzymania od tych istot "nieśmiertelności", uważała za bardzo pozytywne. Jest to bardzo dziwne w świetle reakcji Julii, która była wyjątkowo przerażona, kiedy miesiąc później widziały razem NOLa.

Do obserwacji tej doszło 29 listopada na autostradzie stanowej w Tennessee, kiedy wracały z Georgii. O godzinie 19.30 dostrzegły dwa niezwykłe pojazdy. Pierwszy z nich Angie opisała jako wolno jadący, "stary, pomalowany farbą w aerozolu autobus pełny hippisów". Z tyłu miał napis "Magiczny Autobus".

Siostry zaczęły śmiać się z niego i wtedy autobus zwolnił jeszcze bardziej, do około 15 kilometrów na godzinę. Siedząca za kierownicą Angie nie mogła go wyminąć, ponieważ jechali pod górę. Widziały, jak niektórzy pasażerowie autobusu otworzyli okna i krzyczeli coś. W końcu jeden z nich wskazał w górę. Dziewczęta spojrzały w tamtym kierunku i zobaczyły w pewnej odległości przed sobą jasnoniebieski obiekt unoszący się nad wierzchołkami drzew. Miał kopułę i czarne okrągłe bulaje.

- Angie, spójrz! - krzyknęła Julia. - To UFO!

Autobus hippisów przyspieszył i wkrótce znikł im z oczu, zaś Corvetta Angie zatrzymała się samoczynnie. Po chwili samochód otoczyła niebieska poświata.

- O Boże! On jest za nami! - krzyknęła przestraszona Julia.

Opisując to zdarzenie w liście do mnie, Julia stwierdziła: "Kiedy zbliżył się do nas, poczułam strach. Angie powiedziała mi, że nie ma się czego bać, ale to wcale mnie nie uspokoiło i zsunąwszy się z fotela, przycupnęłam przy podłodze".

Zaraz potem rozległ się "okresowo powtarzający się dźwięk", po którym "nastała cisza i mrok. UFO zniknęło". Rozbłysły przednie reflektory samochodu i Angie przekręciła kluczyk w stacyjce. Silnik z miejsca zapalił i kiedy samochód ruszył, Angie powiedziała Julii, że może się już podnieść z podłogi.

- Niech to szlag trafi, Angie - odrzekła Julia. - Jedziemy!

Kilka minut później Julia powiedziała:

- Czy wiesz, która jest godzina? Dziesiąta dwadzieścia.

Angie nie uwierzyła jej, ale kiedy spojrzała na swój własny zegarek, stwierdziła, że wskazuje tę samą godzinę. Minęły ponad trzy godziny od momentu, w którym ujrzały niebieskiego NOLa. Nie miały najmniejszego pojęcia, co się w tym czasie działo.

W kwietniu 1992 roku Paul i Angie przenieśli się na ranczo, gdzie zamierzali hodować bydło. Ta przeprowadzka zapoczątkowała nową serię zagadkowych zdarzeń. Ich befsztykowy interes szedł bardzo dobrze do czasu, aż coś zaczęło trzebić ich bydło, co w ciągu roku naraziło ich na stratę wielu tysięcy dolarów.

- Niektóre z nich zostały okaleczone - powiedziała Angie. - Jednej krowie brakowało głowy, innej genitaliów, a jeden cielak wyglądał, jakby rozerwał go na strzępy tyranozaur. Ciała części okaleczonych zwierząt nosiły dziwne ślady - wygolone powierzchnie na skórze, czyste i pozbawione krwi otwory oraz głębokie nacięcia. Pozostałe sztuki padłego bydła nie były nawet zadrapane.

Wiele sztuk bydła padło w lutym i marcu 1993 roku. Inni farmerzy z całej okolicy również donosili o padnięciach i okaleczeniach swoich zwierząt. Po przeczytaniu jednego z artykułów na ten temat Angie skontaktowała się z gazetą, która go opublikowała, a następnie za jej pośrednictwem z weterynarzem, który badał padłe bydło, o którym była w nim mowa. Bydło, o którym pisano w artykule, padło jego zdaniem z powodu nieznanych toksyn, natomiast przyczyny śmierci jej bydła nie udało mu się ustalić.

Działalność obcych istot, która miała miejsce po tych wydarzeniach, różniła się od tego, co robiły one do tej pory. W większości przypadków w umyśle Angie pozostały bardzo mgliste i niekompletne wspomnienia z tego, co się działo. Jedno z nich zasługuje jednak na szerszą uwagę.

Któregoś razu ocknęła się na pokładzie statku leżąc naga na stole. Wokół niej stały humanoidy i dwa rodzaje Szaraków. W chwilę potem weszło dwóch innych humanoidów ubranych w czerwone kombinezony. W jednym z nich rozpoznała blondyna, którego widziała już wcześniej. Zapytała go, jak się nazywa.

- Carl De Zan - odrzekł, po czym dodał, że nadszedł czas, aby jej grupa Wybranych przystąpiła do wykonywania "zaplanowanych zadań". Dotyczyły one nawiązywania kontaktów z "pewnymi ludźmi na całym świecie" i "zbierania danych" z ich umysłów, które miały być następnie pobierane z umysłów Wybranych przez te istoty. Wszystko to miało być przeprowadzone za pomocą maleńkich wielofunkcyjnych wszczepów umieszczanych w głowach Wybranych. Wszczepy te mogły na przykład pomagać posiadającym je osobom w posługiwaniu się "specjalnymi zmysłami", na przykład w utrzymywaniu kontaktu z innymi Wybranymi poprzez sny. Oprócz zbierania informacji wszczepy mogły równie dobrze służyć do przekazywania poleceń.

Kiedy Angie zapytała po co to wszystko, powiedziano jej, że w celu "tonowania" ludzkich umysłów, aby usunąć z nich "brud i zło" oraz "ujemne cechy".

Po otrzymaniu informacji o swoich specjalnych umiejętnościach jako Wybranej Angie postanowiła sprawdzić je w działaniu.

- Postanowiłam poddać próbie swoją siłę psychiczną w postaci przekazywania myśli - powiedziała. - Około godziny jedenastej wieczorem położyłam się do łóżka i skoncentrowałam na przekazaniu swojego wizerunku do snu mojej siostry. W czasie tej próby zapadłam w sen i wkrótce znalazłam się w śnie, w którym była również Julia! [Nazajutrz rano] zadzwoniłam do niej, aby powiedzieć jej o mojej próbie wejścia w jej sen, ale zanim zdołałam się odezwać, opowiedziała mi szczegółowo cały swój sen.

Angie zdecydowała się poddać regresji hipnotycznej, aby wydobyć na światło dzienne wszystko, co tylko było możliwe, na temat zdarzeń, do których nie mogła dotrzeć jej świadomość. W czasie jednej z dwóch sesji hipnotycznych przypomniała sobie ku swojemu zaskoczeniu szczegóły spotkania z okresu dzieciństwa. Po przeniesieniu się pamięcią w czasie do wieku czterech lat, kiedy to jadąc razem z ojcem samochodem została oślepiona jasnym światłem, przypomniała sobie, jak została zabrana do szarego cygarokształtnego pojazdu, w którym widziała kilka kobiet i mężczyzn w białych płaszczach. Jeden z mężczyzn, "długowłosy ciemny blondyn", wziął ją płaczącą pod swoją opiekę i położył na dziwnym stole.

- Jest metalowy i ma krawędź dookoła - powiedziała. - Taką jak do odprowadzania krwi. Widzę coś jeszcze tam pod nim przy nodze, ale niezbyt wyraźnie.

Działając, jak się jej zdawało, w "pośpiechu", mężczyzna przytwierdził przeguby jej rąk do stołu, zaś głowę unieruchomił opaską, na której znajdowały się ruchome czerwone i żółte światełka.

Hipnotyzer zasugerował jej, aby oglądała tę scenę z dystansu i nie starała się jej przeżywać, co też zrobiła.

- Widzę, jak drżą mi ręce - powiedziała. - Te opaski na przegubach rąk sprawiają, że moje palce drżą i podskakują. Leżę tam z opaską na głowie i otwartymi oczami. Mam szeroko rozwarte źrenice, jakbym była nieżywa.

Następnie opisała zabieg, w trakcie którego włożono jej do pochwy przezroczystą rurę, przez którą wprowadzono do niej "różowy płyn", w czasie gdy jedna z kobiet naciskała na jej brzuch. Kiedy odzyskała świadomość, "blondyn" usiłował rozweselić ją. Potem odniesiono ją do samochodu, który opuścił cygarowaty pojazd wylatując przez luk wejściowy i opadł łagodnie na ziemię.

- Zbliżamy się do drogi. Widzę to wyraźnie, bo jest dzień, i nasz samochód łagodnie ląduje na drodze. Przez chwilę jedzie sam, ale w złym kierunku. Zanim nas zabrali, jechaliśmy w drugą stronę.

- Co robi twój ojciec? - zapytał hipnotyzer.

- Wygląda, jakby potrząsał głową, jakby był czymś zakłopotany... i prowadzi samochód.

W sierpniu i wrześniu 1993 roku Angie przypomniała sobie trzy inne spotkania, w tym jedno, w czasie którego widziała w tym samym statku swojego ojca. Kiedy go potem o to zapytała, opisał jej wzięcie, które miało miejsce tej samej nocy, lecz nie pamiętał, aby ją tam widział. W czasie drugiego spotkania poinformowano ją o życiu obcych istot w innych częściach galaktyki, o ich sposobach podróżowania i o tym, jak stworzyli różne formy życia na Ziemi, w tym człowieka.

W następnym miesiącu scenariusz jej wzięć i spotkań uległ drastycznej zmianie. 2 października ocknęła się nagle w nocy i stwierdziła, że znajduje się u podnóża schodów w pokoju gościnnym w towarzystwie "młodego humanoida płci męskiej" ubranego w "obszerną, czerwoną, kraciastą koszulę, spłowiałe jeansy i czarne, skórzane buty". Czuła, że ma pełną kontrolę nad swoimi zmysłami, w przeciwieństwie do poprzednich spotkań, i zadała mu kilka pytań, między innymi na temat jego pochodzenia. Mimo jego całkowicie ludzkiego wyglądu, powiedział jej, że on i jego rasa są istotami pozaziemskimi, po czym zapytał ją, czy to ją w jakiś sposób niepokoi.

- Nie - odrzekła. - Nie, już się ciebie nie boję.

Dostrzegła srebrzysty dysk na zewnątrz i pomyślała, że pewnie zaraz zostanie doń zabrana, ale nic takiego się nie stało. Młodzieniec objął ją i poczuła, że od pasa w górę jest częściowo sparaliżowana. Potem położył ją na podłodze i odbył z nią stosunek płciowy, po którym poczuła się słabo i zemdlała.

To samo stało się w nocy z 3 na 4 i z 4 na 5 października. Kiedy obudziła się 4 października rano, z nosa leciała jej krew, zaś w okolicy łopatek miała silnie przekrwioną skórę i czuła narastający ból. Mimo to nie była zaniepokojona tym, co zaszło w czasie tych trzech spotkań. Ponieważ te stosunki nie były niemiłe, zastanawiała się jedynie, w jaki sposób ten mężczyzna paraliżował ją częściowo, a następnie wywoływał u niej utratę świadomości.

Cztery noce później miała spotkanie, które nie było już tak przyjemne. Tej nocy poszła spać bardzo późno, około pierwszej trzydzieści. Przed zgaszeniem światła ułożyła starannie swoje ubranie na krześle obok łóżka. Kilka minut później, jak się jej zdawało, obudził ją hałas przypominający odgłos silnika odrzutowego, który stopniowo narastał. Następnie wydało się jej, że stoi ubrana na nieznanej, porośniętej trawą leśnej polanie w pobliżu starej polnej drogi. Nie była sama.

- Obok mnie znajdowały się trzy młode mocno przestraszone kobiety - powiedziała. - Jedna z nich leżała na trawie twarzą do ziemi i szlochała.

Po raz pierwszy od swojego pierwszego wzięcia Angie przestraszyła się.

- Instynkt podpowiadał mi, że zostaniemy zaraz wzięte przez moce tak potężne, że nie będziemy w stanie kontrolować sytuacji, w jakiej się znajdziemy, bez względu na to, jak bardzo będziemy modliły się do Boga.

Jedna z kobiet, wysoka i korpulentna brunetka, zaczęła wrzeszczeć:

- Nadchodzą! Nadchodzą!

Hałas stał się nie do zniesienia, gdy dziwnie wyglądający samolot zbliżył się do nich i wylądował jak helikopter. Dwie z kobiet wpadły w panikę i uciekły do lasu, natomiast Angie i brunetka pozostały na miejscu sparaliżowane strachem. Z pojazdu wysiadła grupa mężczyzn w czarnych mundurach i okrążyła je. Kiedy były pędzone na jego pokład, Angie powiedziała do nich:

- Nie jestem zwierzęciem i nie lubię, gdy się mnie tak traktuje.

Zignorowawszy jej uwagę, mężczyźni wepchnęli je do małych pomieszczeń z tyłu pojazdu, który z miejsca wystartował i jeszcze bardziej spotęgował strach Angie swoim chaotycznym lotem. Zaczęła się modlić i straciła przytomność.

- Kiedy się ocknęłam - powiedziała - okazało się, że siedzę na krześle w miejscu, które wyglądało jak wojskowa baza. Zauważyłam kilku mężczyzn w wojskowych mundurach prowadzących grupę ludzi w kierunku szarych, długich budynków.

Dwaj mężczyźni zabrali ją do jednego z tych budynków, gdzie ujrzała grupę ludzi siedzących wokół konferencyjnego stołu. Niektórzy z nich byli w mundurach, inni zaś w zwykłych ubraniach. Jeden z nich, z licznymi odznakami na mundurze, spojrzał na nią bez słowa, po czym przeprowadził z nią telepatycznie krótką rozmowę. Potem podeszła do niej z tyłu kobieta i kiedy Angie odwróciła się, aby się jej przyjrzeć, wzrok kobiety sparaliżował ją. Kobieta podała Angie ciemnoczerwony płyn i kazała jej go wypić. Napój wprowadził ją w senny nastrój, po czym straciła przytomność. Z tego, co nastąpiło potem, zdążyła zapamiętać jedynie widziane przez moment znajdujące się w odległości budynki i odgłos dziwnego samolotu.

Właśnie ten epizod wybrała do zbadania za pomocą hipnozy i w trakcie seansu przypomniała sobie kilka jego szczegółów. Straciwszy świadomość po wypicia gorzkiego płynu, jakiś czas potem ocknęła się na jednym z pięciu krzeseł, które znajdowały się na czymś w rodzaju pomostu.

- Obok mnie, po obu stronach, siedziały trzy kobiety i mężczyzna - powiedziała. - Czułam, że jestem sparaliżowana i nie potrafię jasno myśleć, w chwili gdy generał patrzył mi w oczy. Znajdował się nie dalej niż pięć centymetrów ode mnie. Podniósł moją rękę, a następnie puścił ją, jakby sprawdzał, czy jestem w dostatecznie głębokim transie. Potem obejrzał moje źrenice. To samo zrobił z pozostałymi. Kobieta podała mu małe czerwonobrązowe pudełko, z którego wyjął tubkę i przytwierdził ją do czegoś znajdującego się między krzesłami - moim i siedzącej obok mnie osoby. Ponownie straciłam przytomność i nie mam najmniejszego pojęcia, co się ze mną działo przez resztę mojego pobytu w tamtym miejscu.

Nazajutrz rano, kiedy wstała z łóżka, jej starannie ułożone przed snem na krześle ubranie leżało bezładnie rzucone na podłodze. Dzwoniło jej w jednym uchu i miała kłopoty ze słuchem przez cały dzień. Odkryła, że drzwi do piwnicy były otwarte. Kiedy następnego dnia zadzwoniła do mnie, aby opowiedzieć mi o tym zdarzeniu, słyszałam w słuchawce odgłos helikopterów przelatujących nad jej domem. Była bardzo rozdrażniona tym zdarzeniem i stwierdziła, że czuła się z jego powodu "przerażona i zakłopotana".

W następnym miesiącu jej strach przerodził się w przerażenie, kiedy ponownie została zabrana siłą ze swojej sypialni przez ludzi w wojskowych mundurach. Nieco wcześniej tego samego dnia, 9 listopada, w jej oborze znaleziono kolejną martwą krowę. Jej ciało nie nosiło żadnych obrażeń, poza tym, że z jej pyska i nosa ciekła krew. Nie było żadnych śladów przemocy.

Owej nocy Angie obudziła się, ponieważ musiała pójść do ubikacji. Niemal natychmiast usłyszała huk nadlatujących helikopterów. Wyjrzała przez okienko w łazience, lecz nic nie zobaczyła. Ustał także warkot śmigłowców. Wróciła do łóżka i zasnęła, po chwili jednak obudziła się ponownie, słysząc nie tylko warkot helikopterów, ale również odgłos samochodu jadącego drogą prowadzącą do jej domu.

Próbowała zbudzić Paula, ale nie udało się jej to. Drzwi z tyłu domu otworzyły się i poczuła, jak robi się jej słabo, kiedy do jej sypialni wtargnęła grupa mężczyzn w oliwkowych kombinezonach. Paul zaczął się kręcić, ale po chwili przestał, kiedy jeden z mężczyzn dotknął go jakimś przyrządem w kształcie różdżki.

Zabrano ją na zewnątrz, gdzie unosiły się dwa helikoptery. Wsadzono ją do jednego z nich, następnie dano jej zastrzyk i powiedziano, że zabierają ją "w celu dokonania oceny". Przytwierdzono do niej urządzenie z wychodzącą z niego rurą do oddychania, którą wsunięto jej w usta na czas trwającego około dwudziestu minut lotu. Śmigłowiec wylądował w odludnym terenie, na którym stało dużo budynków i helikopterów. Wokoło kręcił się personel wojskowy, którego członkowie prowadzili cywilów, którzy podobnie jak ona zostali prawdopodobnie uprowadzeni.

- Do naszego helikoptera zbliżyła się szara furgonetka - powiedziała - i zatrzymała się jakieś dwadzieścia metrów od nas. Z tyłu niej wyszło dwóch mężczyzn w jednolitych oliwkowych mundurach, a za nimi trzeci w towarzystwie wysokiego mężczyzny ubranego w koszulę w paski. Mężczyzna w koszuli miał na nadgarstkach metalowe kajdanki i zaklejone białą taśmą usta. Wyglądał na przerażonego. Po chwili pojawiło się dwóch mężczyzn uzbrojonych w czarne karabiny. Zrozpaczony mężczyzna w koszuli został pchnięty na ziemię i jeden z uzbrojonych mężczyzn strzelił mu w plecy.

Kompletnie przerażoną Angie podprowadzono do zwłok zastrzelonego mężczyzny.

- Dlaczego zabiliście tego biednego człowieka? - zapytała.

- Gadałaś - odpowiedział jeden z mężczyzn.

- Ale co to ma z nim wspólnego? - zapytała.

- Za każdym razem, kiedy rekrut zaczyna gadać, bierzemy takiego jak on - odpowiedział.

- Przecież mogliście zlikwidować mnie zamiast niego - odrzekła, ale mężczyzna oświadczył jej, że będąc częścią przedsięwzięcia obcych istot związanego z wszczepami jest zbyt cenna.

Powiedziała, że zdaje sobie sprawę, że chcą ją poddać praniu mózgu i zastraszyć, jednak mężczyzna oznajmił jej, że chcą ją jedynie przywołać do porządku. Powiedział jej, że będzie zmuszona oglądać więcej takich egzekucji, jeśli nadal będzie "rozmawiać z Karlą Turner" o swoich przeżyciach, a także że zabiją dalsze sztuki jej bydła.

Następnie zabrano ją do budynku, gdzie poddano ja całemu szeregowi różnych zabiegów medycznych, włącznie z pobraniem krwi, swego rodzaju prysznicem i badaniem ginekologicznym. Na koniec odstawiono ją do domu.

Była bardzo rozsierdzona i przerażona tym zdarzeniem i zaczęłam się bardzo martwić o jej bezpieczeństwo, kiedy się o tym wszystkim dowiedziałam. W tym czasie byłam już w trakcie opisywania jej przeżyć i zapytałam ją, czy chce się z tego wycofać. Zapewniła mnie, że nie zamierza poddać się, i nie ulegając ich pogróżkom w dalszym ciągu współpracowała ze mną.

Cztery noce później mężczyźni w mundurach wrócili i zabrali ją drogą powietrzną w miejsce położone w pobliżu jakiegoś wzgórza, gdzie zaprowadzono ją do podziemnych pomieszczeń. Dano jej zastrzyk, po czym wzięła prysznic, aby zmyć z siebie brązowy kurz, który osiadł na niej w czasie podróży. Następnie poddano ją kolejnemu badaniu ginekologicznemu i powiedziano, że zarówno ona, jak i kilka innych kobiet są częścią "eksperymentu genetycznego związanego z klonowaniem i odtwarzaniem DNA".

Następnie została zaprowadzona do innych pomieszczeń, w których znajdowało się kilkanaście stołów pokrytych plastykową folią, którą w chwilę później zdjęła jedna z kobiet medycznego personelu.

- Pamiętam, że widziałam tam dwie duże tablice kontrolne oraz dwie sporych rozmiarów metalowe klatki umieszczone obok stołu. Kobieta z personelu medycznego powiedziała mi, że nazywają ten stół "stołem krzyków", ponieważ większość kładzionych na nim kobiet stawia opór, widząc "sondy", których się tam używa.

Umieszczono ją na nim i na głowę nałożono coś w rodzaju słuchawek, z których wydobywał się buczący, głośny, przerywany dźwięk. Po chwili straciła przytomność. Kiedy się ocknęła, leżała twarzą w dół i mogła się ruszać.

- W odległości kilku centymetrów od mojej twarzy znajdowało się małe srebrzyste pudełko z otwartą ścianką zwróconą w moim kierunku - powiedziała. - Wewnątrz niego znajdowało się biało-szare mechaniczne urządzenie, z którego wydobywały się tykające dźwięki. Ta kobieta obeszła mnie dookoła i stanąwszy przede mną, wsunęła cienki czarny metalowy pręt w jeden z boków tego urządzenia, mówiąc: "Program uległ zniszczeniu. Jeszcze nigdy nic takiego się nie zdarzyło".

Angie zapytała, czy robią coś z wszczepem, który znajduje się w jej głowie. W odpowiedzi usłyszała, że "jest w niej więcej niż jeden wszczep, że dwa pochodzą od obcych istot, a jeden jest ich dziełem".

- Po jaką cholerę, wkładaliście te wszczepy w moje ciało? Po co? - zapytała.

Kobieta z personelu medycznego odrzekła, że obce istoty robią przy ich pomocy różne rzeczy, których jej grupa nie potrafi ustalić.

- Nie chcą przekazać nam całej swojej wiedzy. Jestem pewna, że już to zauważyłaś - powiedziała kobieta.

Ponieważ Angie miała kontakty z wieloma różniącymi się od siebie fizycznie obcymi istotami, zapytała ją, które z nich ma na myśli. Kobieta powiedziała, że jej grupa wojskowa jest związana z kilkoma grupami obcych istot, lecz nie z tymi dwiema, które się z nią kontaktowały. Dodała ponadto, że ich wszczepy służą do "przekazywania informacji o kontaktach [zaimplantowanych osób] z obcymi istotami" oraz pozwalają ustalić, "gdzie się one odbywają".

W trakcie dalszych badań ułożono Angie na wznak, zaś kobieta wsunęła do jej lewej dziurki od nosa sondę. W czasie drugiego badania kobieta powiedziała jej, że wszczepy obcych istot "rozprogramowały" ich wszczep.

Następnym wspomnieniem Angie pamiętanym przez jej świadomość było wprowadzenie jej do pomieszczenia, w którym przebywały inne kobiety oraz starszy, przesłuchujący je mężczyzna w wojskowym mundurze, którego zapamiętała jako majora. Pamięta, jak powiedział:

- Powiecie mi wszystko. Nie chciałbym wyjść na skurwysyna i zmuszać was do tego, ale jeśli będzie trzeba...

Zanim przyszła kolej na Angie, przesłuchano jeszcze trzy inne kobiety. Zapytano ją o informacje, jakich udzieliły jej Białasy1 i Szaraki na temat swoich wszczepów. Odrzekła, że widziała cztery rodzaje Szaraków i nie wie, którzy z nich umieścili w niej swoje wszczepy.

- Kłamiesz - odrzekł major. - Zapytam cię o to jeszcze raz.

- O które obce istoty panu chodzi? - zapytała. - Powiedziałam już, że kontaktowało się ze mną wiele różnych istot.

- Rozpocznij od tych szczupłych Szaraków. Czy któryś z nich mówił ci coś na temat wszczepów?

- Nie mogę się skupić - odrzekła. - Pan mnie dekoncentruje - dodała po chwili, starając się w ten sposób uniknąć odpowiedzi na jego pytanie, ponieważ czuła, że "to nie jego sprawa".

Major rozkazał zabrać ją do pomieszczenia zwanego "salą prób", gdzie zrobiono jej kolejny zastrzyk, po którym straciła przytomność.

Po każdym następnym uprowadzeniu przez grupę wojskową Angie stawała się coraz bardziej zastraszona. Kiedy zapytałam ją o możliwość uzyskania pomocy od obcych istot, które uważała za swoich przyjaciół, w liście z 2 stycznia 1994 roku napisała, że ma obecnie dużo więcej wątpliwości co do swoich przeżyć niż na początku.

"Od czasu wtargnięcia w moje życie grupy wojskowych" - pisała - "nie pojawiły się żadne obce istoty skłonne mi pomóc. Ciągle modlę się o radę i pomoc dobrych kosmicznych mocy, ale nikt nie kwapi się, aby mi jej udzielić. Nie wiem już, które istoty starają się mi pomóc, a które oszukać. Mój duchowy rozwój oraz wszystkie dobre rzeczy, których doznałam, mogą wcale nie mieć związku z przeżyciami związanymi z obcymi istotami. Być może to jest rezultatem moich własnych działań".

Prawdopodobnie był jednak ktoś, kto zdawał sobie sprawę z jej kłopotów, ponieważ sześć dni po napisaniu tego listu, 8 stycznia, przeżyła pierwsze od wielu miesięcy wzięcie, które zdawało się mieć na celu, przynajmniej częściowo, uspokojenie jej.

Położywszy się spać, ocknęła się w pewnym momencie i stwierdziła, że znajduje się na pokładzie statku w towarzystwie Szaraka. Nie była ani sparaliżowana, ani w jakimkolwiek transie i wyraźnie pamiętała, jak ta istota za pomocą jakiegoś urządzenia, które wsunęła jej do ucha, "zlokalizowała i reaktywowała wszczep". Następnie powiedziano jej, że to już wszystko, co od niej chciano, i że zaraz wróci do domu.

- Zanim odejdę - powiedziała - chciałabym, abyście powiedzieli mi, o co tu chodzi.

Obca istota odparła, że ta informacja została właśnie umieszczona w wszczepie i że "dowie się o tym w odpowiednim czasie". Angie nie dała za wygraną i pytała dalej. Kiedy zapytała, dlaczego personel wojskowy aplikował jej tak dużo zastrzyków, istota powiedziała, że to "leki uspakajające, które podawane są wszystkim rekrutom, aby zapobiec ich ucieczce". Następnie przeprosiła ją za "nieostrożność" grupy wojskowych i powiedziała, że już nigdy nie będzie zmuszana oglądać "egzekucji".

Angie mała wątpliwości co do tego i powiedziała, że ostrzeżono ją, aby nie "rozmawiała o tym", i że nie przestrzega tego i dalej "rozmawia". Istota odrzekła, że powinna robić to, co uważa za słuszne.

- Powiedział, że wojskowi byli nieszczerzy w tym, co mi mówili, i że niektóre ich demonstracje to nic więcej jak iluzja. To część ich kamuflażu.

Angie zapytała następnie o statki kosmiczne i dowiedziała się, że działają one w oparciu o wykorzystanie "siły umysłu". Chciała jeszcze zadać kilka pytań, ale nie mogła, ponieważ weszło czterech innych Szaraków, którzy wyprowadzili ją na korytarz, a stamtąd na zewnątrz statku.

- Zobaczyłam, że jesteśmy w dużym hangarze w jakiejś bazie i że znajduje się tam ponad pięćdziesięciu ludzi w wojskowych mundurach.

Powiedziano jej, że odwiozą ją do domu, ale zanim zdołała zrobić krok w ich kierunku, jedna z istot użyła jakiegoś urządzenia, które pozbawiło ją świadomości. Następnym jej wspomnieniem było ocknięcie się w swojej sypialni. Przez cały dzień odczuwała powracający ból z boku głowy, z którego wprowadzono jej sondę do ucha.

Podobnie jak w przypadku innych wziętych historia Angie nie ma jeszcze zakończenia. Nie ma również jasności co do celu kryjącego się za jej wielokrotnymi wzięciami. Jest natomiast pewna liczba istotnych pytań, które wyłoniły się z jej przeżyć, których przedstawiona została tu tylko część.

Jej wzięcia podobnie jak innych osób zawierają wiele typowych elementów, takich jak badania fizyczne, sztuczne zapłodnienie i usunięcie płodu, prezentacja dziecka, obrazy pustynnego świata, stosunki seksualne, sesje instruktażowo-treningowe, teleportacje, "czarne pudełko", nakłucia i siniaki, a także wszczepy. Również jej relacje ze spotkań, w których uczestniczył personel wojskowy, zawierały wiele szczegółów podawanych przez inne ofiary wzięć.

Najbardziej nietypowa w jej przypadku jest obfitość wspomnień. W większości przypadków wzięć ofiara pamięta jedynie niewielką część zdarzenia, co odnosi się również do niektórych przeżyć Angie. Wygląda jednak na to, że w czasie niektórych z nich pozwolono jej zachować świadomość albo jest ona częściowo niepodatna na niektóre procedury kontroli umysłu wykorzystywane między innymi do blokowania wspomnień ofiar wzięć.

Nietypowa jest również ogromna ilość informacji, które otrzymała. Istnieje wielu wziętych, którzy podobnie jak ona zostali poinformowani o różnych sprawach. Jej jednak udało się zachować olbrzymią ilość tych informacji, dzięki czemu można je porównać z licznymi choć niekompletnymi informacjami pochodzącymi z relacji innych osób, które dotyczą między innymi kontroli umysłów, współpracy ludzi z obcymi istotami oraz możliwości wszczepów.

Jej świadome wspomnienia, jak wykazała hipnoza, to tylko część ogółu wspomnień. Dlaczego pozwolono jej pamiętać świadomie tylko niektóre szczegóły? Czy zostało to zaprogramowane, czy też jest dziełem przypadku? Jeśli zostało zaprogramowane, to przez kogo i w jakim celu?

Sprzeczności w szczegółach dwóch ostatnich zdarzeń rodzą kolejne pytania. Dotyczy to kontrowersyjnej sprawy tajnej współpracy ludzkich organizacji z grupami obcych istot. Kiedy Angie była przesłuchiwana przez majora, jego uwaga koncentrowała się przede wszystkim na tym, co wiedziała o implantach Białasów i Szaraków. To oznacza, że jego organizacja nie znała i nie współpracowała z tymi grupami istot. Jest to w zgodzie z informacją, jakiej jej udzielono, kiedy powiedziano jej, że ta grupa wojskowa współpracuje z pewnymi obcymi istotami, ale nie ze wszystkimi.

W czasie wzięcia, które miało miejsce 8 stycznia, przebywała na pokładzie statku w towarzystwie jednego z Szaraków, który wyrażał się negatywnie na temat tej grupy wojskowych, z czego można było wnioskować, że nie jest ich sojusznikiem, jednak kiedy pojazd wylądował, Angie stwierdziła, że znajdują się wewnątrz wojskowych pomieszczeń.

Aby rozwiać te wątpliwości, niezbędne są dalsze wyjaśnienia. Z tego, co Angie zaobserwowała, stosunki naszych wojskowych organizacji z rzekomo współpracującymi z nimi obcymi istotami cechuje pod pewnymi względami sprzeczność interesów. Odniosła również wrażenie, że to raczej ludzie, a nie obce istoty, są odpowiedzialni za szeroko zakrojone działania kamuflujące. To przekonanie oparte jest jednak na jednym z oświadczeń obcej istoty, która powiedziała jej, że nie mają one nic przeciwko temu, aby ludzie widzieli o ich obecności. Szczerość tego oświadczenia jest bardzo wątpliwa, biorąc pod uwagę blokowanie przez te istoty wspomnień ofiar wzięć oraz indukowanie w ich umysłach iluzji.

Znając możliwości obcych istot w tej dziedzinie, nigdy nie ma pewności, czy te zdarzenia miały rzeczywiście taki przebieg, jaki pamiętamy. Ostatnio mąż Angie powiedział jej, że śniło mu się, że jacyś mężczyźni wtargnęli do ich domu i uprowadzili ją. Na nieszczęście tej samej nocy miała identyczny sen.

Angie zdaje sobie sprawę ze znaczenia pytań, na które brak jest odpowiedzi.

- Mimo iż niektóre moje przeżycia z nimi doprowadziły do pozytywnych przekształceń mojej osobowości - powiedziała - z całą pewnością nie są oni obecnie bardziej otwarci w stosunku do mnie, niż byli pięć lat temu... Dopóki nie poddam się hipnozie i nie odkryję prawdy, nie ma sposobu, abym poznała, które z tych istot próbują mi pomóc, a które oszukać. Wszystkie one działają w ukryciu, nawet te przyjazne, i wszystkie ich posunięcia są obce z naszego, ludzkiego, punktu widzenia. Niewykluczone że niektóre z tych istot eksperymentują na mnie dla własnych korzyści, kłamiąc przy tym tak jak innym ludziom. Nie sądzę, aby to dotyczyło wszystkich obcych istot, z którymi miałam do czynienia. Chciałabym wierzyć, że przynajmniej jedna grupa stara się mi pomóc, a nie tylko szkodzić i oszukiwać. Udało mi się uwolnić od ślepej wiary i zaczynam obecnie używać danej mi przez Boga rozwagi, zdolności rozumowania i umiejętności modlenia się przy podejmowaniu decyzji, w jaki sposób powinnam reagować na poczynania tych istot. Jestem człowiekiem, a my, ludzie, mamy uczucia i prawa!

Przełożył Jerzy Florczykowski


Przypisy:

1. Humanoidalne obce istoty o białym kolorze skóry.







UFO