DZIWACTWA











Polska Strona Kontroli Umysłu




najbardziej obłędna i szokująca strona, jaką znalazłem w internecie. Okazuje się, że istnieje na świecie ruch Kontroli Umysłu grupujący ludzi "oskarżanych przez psychiatrów o paranoję i schizofrenię". Jakoś tak kojarzy mi się to z polską prawicową paranoją.






*** Dr. Helmut Lammer Ph.D - "Dowody na wojskowe porwania osób rzekomo uprowadzonych przez UFO - cz. 1"




*** Dr. Helmut Lammer Ph.D - "Spojrzenia na zaplecze programu porwań przez kosmitów lub wojsko - cz. 2"




*** ALAN YU - "WOLNOŚĆ OSOBISTA I UMYSŁOWA - cz. 1"




*** ALAN YU - "WOLNOŚĆ OSOBISTA I UMYSŁOWA - cz. 2"




*** Aleksander Zieliński - Ofiara psychotroniki i tortur

Rodak mieszkający w Australii, autor strony. Prześladowany od dzieciństwa przez agentów Watykanu




Witryna oryginalna jakby zniknęła. Zamieszczam jej resztki zarejestrowane na moim dysku twardym.


>> Polska Strona Kontroli Umysłu <<




Przyznam, że o ile cała reszta badziewia na Śmietniku to ledwie nieznaczące ekstrawagancje, to w tym przypadku propagowanie takich materiałów może zrobić poważną krzywdę innym "ofiarom psychotroniki". Pewnie jeśli już ktoś raz usłyszy o ruchu MC nigdy później nie pójdzie do specjalisty. Będzie cierpieć całe życie.
Z drugiej strony szczególnie ciekawe są wyznania chorych o pogrążeniu się w makabryczny, inny świat. Może ta lektura uświadomi różne profesorki o idiotyzmie "antypsychiatrii" i rzekomego prześladowania psychicznie chorych przez represyjne społeczeństwo. Tych ludzi naprawdę należy leczyć, bo straszliwie cierpią.












*** Adolf Kirschenzweig - Centrologia

...Ja, Adolf Kirschenzweig, zajmuję się od lat 20 żonglowaniem ciałami niebieskimi. Urodzony w XIX stuleciu, przeznaczony dla XX-go, stworzyłem w 21 roku swego życia centrologię, napisaną w Warszawie w 22 roku dwudziestego wieku, wydaną w 23im, tj. w 450 rocznicę urodzin Kopernika... Nie jestem uczonym, raczej trochę filozofem, specjalnie zaś artystą: żonglerem planetarnym. Od wczesnej młodości czuję nieprzepartą skłonność do żonglowania. Starałem się naśladować wszystkich lepszych żonglerów. Do występów i zarobkowania nie miałem nigdy talentu. Filozof, który we mnie siedzi, przeszkadzał mi. Dlatego poświęciłem się żonglowaniu ciałami niebieskimi i stąd mój stan nieszczęśliwy, w jakim się po 25 latach pracy znajduję: chory, biedny, odrzucony przez bliźnich, znienawidzony i prześladowany przez wszystkich.















*** Martin Gardner - ZIEMIA PŁASKA I ZIEMIA PUSTA

...Voliva był brzuchatym, łysym panem o ponurym wyrazie twarzy, ubranym zwykle w zmięty surdut, z olbrzymimi białymi mankietami. Całe życie był głęboko przekonany o tym, że Ziemia jest płaska jak placek, z biegunem północnym pośrodku, a południowym rozciągającym się wzdłuż obwodu placka. W ciągu wielu lat obiecywał nagrodę w wysokości 5000 dolarów każdemu, kto udowodni, że Ziemia jest kulą. Odbył też kilka podróży dookoła świata, wygłaszając na ten temat odczyty. W jego jednak mniemaniu nie objechał globu, lecz jedynie zakreślił koło na płaskiej powierzchni Ziemi.










*** Martin Gardner - FORTYŚCI

...Fort był nieśmiałym, rosłym, niedźwiedziowatym człowiekiem, o brązowych, opadających wąsach i oczach ukrytych za grubymi okularami. Jego pokój był zatłoczony pudełkami od butów, wypełnionymi po brzegi notatkami i wycinkami z prasy. Na ścianach wisiały gablotki z okazami pająków i motyli, pod szkłem zaś przechowywał bryłkę czegoś brudnego, podobnego do azbestu, która jakoby spadła z nieba. Odpoczywając, grywał samotnie w wymyśloną przez siebie grę, którą nazwał "superszachami". W grze tej występowało tysiące figurek ludzkich na olbrzymiej tablicy o wielu tysiącach kratek. Według relacji pisarza Tiffany Thayera, żona Forta nigdy nie była w stanie zrozumieć, co się dzieje w umyśle jej męża i "nigdy nie przeczytała ani żadnej jego książki, ani też niczego innego".










*** Martin Gardner - ATLANTYDA I LEMURIA

...W początkach II wojny światowej Spence'a ogarnęła obsesja na punkcie paraleli między dekadencją starodawnej Atlantydy, a dekadencją nowoczesnej Europy. W książce pod tytułem Will Europe follow Atlantis? (Czy Europa pójdzie w ślady Atlantydy?) z roku 1942, dowodzi on, że cała Europa, a szczególnie Niemcy, cierpią na wielki moralny rozkład. Podobnie jak sztuki tajemne, takie jak astrologia (w którą Spence głęboko wierzy), zostały doprowadzone do upadku przez starożytnych Atlantów - tak obecnie naziści przekształcili sztukę tajemną w sataniczną formę "czarnej magii". Spence'a specjalnie irytuje pogląd Rosenberga i innych niemieckich autorów, że rasa nordycka bierze swój początek z Atlantydy, podczas gdy świadectwa wykazują jasno, że właśnie Anglosasi są prawdziwymi spadkobiercami ludu zatopionego kontynentu. Tak jak Atlantydę spotkał gniew boży, tak i Niemcy, a wraz z nimi cała Europa, ulegną wielkiemu kataklizmowi, chyba że wykażą skruchę i powrócą do prawdziwego chrześcijaństwa.










*** Martin Gardner - EKSCENTRYCZNE TEORIE SEKSUOLOGICZNE

...Organizacja grupy, według Noyesa, polegała na biblijnym komunizmie - całe bowiem mienie stanowiło wspólną własność. Życie seksualne tego zbiorowiska opierało się na dwóch zasadach: na męskiej powściągliwości i zespołowym małżeństwie. Założyciel uważał, że każdy członek kolonii powinien jednakowo kochać każdego innego członka i że wierność małżeńska jest grzechem egoizmu. Dlatego stosunki seksualne były dozwolone pomiędzy każdym mężczyzną i każdą kobietą, którzy wzajemnie tego pragnęli. Natomiast urodziny były ściśle regulowane zgodnie z prawami eugeniki, ustalonymi w celu poprawienia składu tej wspólnoty. Słowo "eugenika" nie było wówczas jeszcze znane. Noyes nazywał to "hodowlą rodową". I rzeczywiście, jego kolonia była pierwszym na świecie praktycznym eksperymentem w dziedzinie eugeniki stosowanej. W tym względzie Noyes zasługuje może na wysokie uznanie, którego nie skąpili mu Havelock Ellis i George Bernard Shaw. Broszura Noyesa pt. Male Continence (Męska powściągliwość) była niewątpliwie jedną z pierwszych, która dowodziła, że rozkosz płciowa i rodzenie dzieci są zjawiskami, które w interesie społecznym należy traktować oddzielnie.












Teoria "pustej Ziemi"








*** Francis King - JAJO KOSMICZNE I UŁUDNY WSZECHŚWIAT

...Bender twierdził, że cały widoczny wszechświat jest o wiele mniejszy, niż się powszechnie uważa. Ludzkość żyje po wewnętrznej stronie skorupy próżnej w środku Ziemi; w jej wnętrzu znajduje się ciemna sfera niebieska, wokół której obracają się luźno z nią połączone punkty świetlne. Tworzy to w rezultacie, tzw. wszechświat ułudny (będący czystym złudzeniem). "Gwiazdy" widziane na niebie są oczywiście niewielkimi punktami światła przymocowanymi do sfery niebieskiej tego ułudnego wszechświata. Słońce, czerwona kula rozgrzanej skały, ma zaledwie czterysta kilometrów średnicy, planety zaś, bardzo małe, krążą wokół centralnej sfery. Noc zapada wtedy, gdy Słońce znajduje się po drugiej stronie tego "wszechświata", a to, czy widoczny jest na nocnym niebie Księżyc i planety, zależy po prostu od ich położenia względem obserwatora i sfery centralnej.








*** Karol Jałochowski - Wirusowe wydrążenie umysłu

...Tę wydrążoną krainę wyczerpująco opisał anonimowy autor "Symzonii" (prawdopodobnie sam Symmes), bodajże pierwszej, wydanej w 1820 r., amerykańskiej powieści utopijnej. Jej bohater, kapitan Adam Seaborn, wpływa do czeluści na biegunie północnym, by na wewnętrznej powierzchni globu odkryć szczęśliwą cywilizację niewysokich, ale dobrze zbudowanych istot, które w kwestiach społecznych rządzą się prawami idealnej merytokratycznej demokracji (nieliczne jednostki zdegenerowane są karnie wysyłane na zewnątrz). Urzeczony odkryciem lepszego świata wilk morski Seaborn, ewidentnie alter ego Symmesa, daje się w pewnym momencie ponieść euforii i wyznaje bezwstydnie: "Tak oto zagwarantowałem sobie spektakularne i nieprzemijające miejsce na stronicach Historii i najlepsze z miejsc w świątyni Sławy. Przy moich osiągnięciach podróż Kolumba była tylko wycieczką na ryby, a jego odkrycia w porównaniu z moimi - zaledwie błahostką".








*** ALEC MACLELLAN - TAJEMNICA PUSTEJ ZIEMI - Śródziemcy

...Niektóre z najwcześniejszych legend o Pustej Ziemi twierdzą, że zamieszkują ją olbrzymy, demoniczne istoty, "mały ludek", i mądra, pokojowo nastawiona humanoidalna rasa podobna do tej, której przedstawicieli spotkał Reinhold Schmidt. Jedni badacze uważają, że we wnętrzu naszej planety żyją ocaleli z katastrofy potomkowie Lemuryjczyków i Atlantów, którzy uciekli przed potopem zalewającym ich kontynenty. Drudzy zaś twierdzą, że Sródziemcy to ci sami "ludzie", o których z lękiem i podziwem mówi część najstarszych mitologii. Przytaczają starożytne opowieści o pewnym plemieniu, przewodzonym przez podobne bogom istoty. Przede wszystkim zaś mówią o Grekach i Rzymianach, którzy rozwinęli całą teologię dotyczącą takich istot i którzy wierzyli, że "bogowie" i "boginie" w rzeczywistości są wysłannikami ze świata wewnętrznego.













*** Tomasz Szarota - Przepowiednia ojca Ludwika Roccy z 1849 roku

...A oto przepowiednia dotycząca II wojny światowej: "W 90 lat po mojej śmierci (1939) wybuchnie bratobójcza wojna, która ogarnie cały świat.[...] Najwięcej spustoszenia czynić będą żelazne ptaki, które z warkotem skrzydeł pomagać będą walczącym, szerząc spustoszenie, a żelazne smoki obrócą w perzynę pół Europy". Data, zważmy, się zgadza, a mamy tu również przewidzianą zapowiedź pojawienia się samolotów i czołgów. I kolejna zadziwiająca wiadomość - o Niemcach, "których do ostatecznego upodlenia doprowadzi ich wódz, szaleniec, Żyd z pochodzenia, sprzęgnięty z bratem antychrystą". Franciszkanin przepowiada jednak klęskę państw Osi i przejście Sowietów do obozu aliantów: "Trzy potęgi, którym się zdawało, że nikt im się nie sprzeciwi i nie oprze, złamane zostaną w kraju, gdzie od lat zapomniano o Bogu, radości i śmiechu. Pięć milionów Żydów zostanie wymordowanych".













*** Potomkowie Frankensteina - Nauka straszliwa, fantastyczna i osobliwa

...Iwanowowie uśpili zwierzęta, po czym zaczęli się przygotowywać do umieszczenia ludzkiej spermy w macicach małp. Wykorzystali w tym celu narzędzia do sztucznego zapładniania skonstruowane przez starego Iwanowa jeszcze w Rosji - lata jego badań nad podobnymi zagadnieniami zrewolucjonizowały weterynaryjne studia nad reprodukcją i położyły podwaliny pod rozwój wielkich stadnin. Jednak tym razem procedura została przeprowadzona wadliwie. Iwanow z powodu pośpiechu nie zdołał wstrzyknąć spermy tak głęboko jak należało i wiedział, że szanse powodzenia eksperymentu są bardzo niewielkie.











*** Nie wszystko zdrowe, co smakuje: Margery Lovett i Sweeney Todd (1789-1801)

...Zwłoki każdego z kolejnych klientów Todd sprawiał tak samo, jak rzeźnik rozbiera tuszę wołową - odcinał głowę, patroszył, obdzierał ze skóry, ćwiartował i trybował. Odpadki - głowę, kości i jelita - pakował w pudła, zanosił do jednej z krypt kościelnych i ustawiał tam między starymi trumnami, natomiast skrzynię z mięsem oraz szlachetniejszymi "podrobami" - sercem, wątrobą i nerkami - wlókł ciemnym, grząskim od krwi tunelem do sekretnego wejścia na tyłach piekarni. Tam Margery siekała je drobno i gotowała do miękkości, po czym starannie mieszała z innymi gatunkami mięsa. Sławę pasztecików Mrs Lovett poświadcza jeden z najwcześniejszych autorów historii Sweeneya Todda - Thomas Peckett Prest, który w czasie, gdy rozgrywały się opisywane tu wydarzenia, pracował na Fleet Street i doskonale znał wszystkie sekrety życia tej okolicy. W czasach, o których mówię, po lewej stronie Bell Yard, idąc od Carey Street, mieścił się jeden z najwyżej w Londynie cenionych sklepów z pasztecikami cielęcymi i wieprzowymi. Wszyscy - wielcy i mali, ubodzy i bogaci - musieli ich spróbować. Jak Londyn długi i szeroki niosła się sława tych wypieków i co dzień, punktualnie w południe, skoro tylko wyjęto z pieca pierwszą ich partię, przed sklepem zaczynał kłębić się tłum oczekujących.

Historia ta jest kompletnie zmyślona, jest przykładem angielskiego czarnego humoru.













*** Marc Abrahams - IgNobel Prizes. AntyNoble

...Chonosuke Okamura był paleontologiem, który specjalizował się w analizie mało efektownych skamielin - bezkręgowców i glonów z okresu od ordowiku do trzeciorzędu. Opublikował całą serię suchych, nieefektownych raportów. Lecz wszystko zmieniło się z chwilą publikacji XIII numeru "Oryginalnego Raportu Laboratorium Skamielin Okamury". Okamura pokazał w nim zdjęcia doskonale zachowanej skamieniałej kaczki z sylurskich warstw łańcucha górskiego Kotagami, wcześniej nieznanego gatunku, który nazwał Archaeoanus japonica. Ilustracja Okamury wyraźnie pokazuje przedstawiciela gatunku, według profesora, "w stanie skurczu wywołanego wstrząsem spowodowanym przez zasypanie żywcem w okresie syluru". Okaz mierzy zaledwie 9,2 mm długości, czyli przypomina rozmiarami tabletkę aspiryny.









 

UFO

 






*** E.T. przybywa latem
Rzeczpospolita - 29.08.97

...Stanton Friedman, były fizyk nuklearny i autor kilku książek o UFO, dysponuje bardziej szczegółowymi danymi statystycznymi. Powołując się na badania Gallupa, Friedman twierdzi, że 48 proc. Amerykanów wierzy, iż kosmos zamieszkują istoty obdarzone inteligencją, które czasem odwiedzają Ziemię na latających talerzach (31 proc. nie wierzy, a 21 proc. wybrało odpowiedź "nie wiem"). Zadziwiające jest co innego: liczba "wierzących" wzrasta wraz z wykształceniem. Wśród absolwentów szkół podstawowych w autentyczność latających spodków wierzy tylko 36 proc. ankietowanych (nie wierzy 38 proc.), wśród absolwentów szkół średnich - 57 proc. (nie - 27 proc.), natomiast wśród absolwentów wyższych uczelni wierzy 66 proc., a nie wierzy 21 proc. ankietowanych.









*** Ryszard Z. Fiejtek - Bezpośrednie spotkania

...Teoria kosmicznych zwierząt (The Space Animals Theory). Według tej teorii NOLe to żyjące w atmosferze ziemskiej żywe organizmy. Po raz pierwszy koncepcja ta została ogłoszona w prasie 27 kwietnia 1949 roku przez podległy siłom powietrznym USA Projekt "Saucer" (Projekt "Spodek"). Pod koniec lat 50-tych rozwinął ją Trevor James Constable, a następnie w latach 60-tych Ivan T. Sanderson. Jej zwolennikiem był nawet sam Kenneth Arnold. Teoria ta nigdy nie wzbudziła większego zainteresowania opinii publicznej i nigdy nie była poważnie brana pod uwagę przez większość ufologów.









*** Bartosz Węglarczyk - Jak CIA ukryła UFO
Gazeta Wyborcza - 1997/09/09

...Historyk CIA Gerald Haines w ujawnionym niedawno przez Agencję raporcie twierdzi, że w połowie lat 50. CIA postanowiła wykorzystać kosmiczną histerię do własnych celów.









*** Krzysztof Kowalski - Sąsiedzi z wszechświata
Rzeczpospolita - 11.09.98

...Problem UFO, po polsku NOL - Nie zidentyfikowanych Obiektów Latających - czyli przybyszów z kosmosu i tzw. bliskich spotkań trzeciego stopnia, jest stary jak świat. Jeszcze przed biblijnym potopem "stało się, gdy się ludzie poczęli rozmnażać na ziemi, że córki im się zrodziły; A widząc synowie boży córki ludzkie, iż były piękne, brali je sobie za żony, ze wszystkich, które sobie upodobali" (Genesis, VI: 1-2). Czy to nie były owe osławione filmem "bliskie spotkania trzeciego stopnia"?









*** Leszek K. TALKO - RAELIANIE - Wszystkie dzieci apokalipsy
Gazeta Stołeczna - 1994/03/11

...Claude Vorhillon w 1973 r. miał 28 lat. Był dobrze zapowiadającym się dziennikarzem sportowym i piosenkarzem. Do czasu, gdy spotkał w Wogezach zielonego ludzika. Ludzik wysiadł z latającego talerza i zagadał po francusku. Tak narodziła się nowa religia, organizacja, a może sekta licząca dziś 40 tys. członków na całym świecie i kilku w Polsce.









*** Donald L. Worley - Mieszkańcy "mrocznego świata" i ich ofiary
UFO (styczeń-marzec 1998)

...Ubrane na czarno lub w obszerne szaty istoty i ich samochody występują tylko w niewielkim procencie przypadków wzięć. Przypadki bliskich spotkań z tymi osobnikami określa się zwykle nazwą "Ludzi w czerni". Z opisów tych przypadków wynika jasno, że ci niewidzialni emisariusze z mrocznych otchłani współistnieją razem z nami, lecz w innym wymiarze.









*** J.D. Frodsham - "Nie mogę jeść!" - teatr absurdu obcych istot
UFO (październik-grudzień 1993)

...Co więcej, istoty te wyglądały niemal zupełnie tak samo jak ludzie, z wyjątkiem trzypalczastych dłoni. W niczym nie przypominali "Szaraków" występujących w opisach wzięć mających miejsce na terenie Stanów Zjednoczonych. Mówiła o nich "Błękitni", ponieważ nosili jasnoniebieskie kombinezony.









*** Donald L. Worley - Nocni chirurdzy
UFO (październik-grudzień 1997)

...W skali globalnej zjawisko okaleczeń zwierząt najszerzej występuje w zachodniej części USA. Kraje takie jak Kanada, Australia, Puerto Rico i Skandynawia zostają pod tym względem mocno z tyłu. W Nowej Anglii i niektórych miejscach Środkowego Wschodu należy ono do rzadkości. Wokół ciał powalonych krów nie odnaleziono żadnych ludzkich śladów.









*** Ralph Noyes - Wzięcia - groza, która nadchodzi...
UFO (styczeń-marzec 1997)

...Badając folklor Nowej Fundlandii, Hufford natknął się na tradycyjny przekaz, zgodnie z którym ludzie są czasami odwiedzani, zwykle gdy są sami w łóżku, przez niepokojącą istotę. Jeden z pierwszych informatorów opisał ją bardzo krótko: "Śpisz i nagle czujesz, że coś cię przygniata. Nie możesz się poruszyć, ale możesz krzyczeć. Ludzie wierzą, że jeśli się wówczas nie obudzi, to się umrze". Nowofundlandczycy nazywają to przeżycie "Starą Wiedźmą".









*** Wzięcia - zagadka XX wieku - Wywiad z Karlą Turner
UFO (kwiecień-czerwiec 1996)

...Właśnie dotknął pan czegoś, co może kryć się za ich "żniwami". Przypuszczalnie oni potrzebują nie tylko naszej energii emocjonalnej, ale także co najmniej jedna z ich grup - aż kusi mnie, aby powiedzieć, jeśli mam już zgadywać, że chodzi tu o tak zwane "gady" - używa obecnie tych ciał. Usilnie starają się, abyśmy pozbyli się swoich ciał, mówiąc nam, że to jedynie "pojemniki". Dlaczego? Ponieważ je jedzą.









*** Karla Turner - Wzięcie Amy
UFO (kwiecień-czerwiec 1995)

...Najpierw stałam zwrócona twarzą do bardzo jasnej powierzchni, jakby luster, a potem się obróciłam. Zobaczyłam dużą grupę Szaraków stojących przy jakichś przyrządach, które przypominały pulpity sterownicze. Byli bardzo zajęci. Jeden z Szaraków obrócił się do mnie twarzą - znałam go.









*** Karla Turner - Wzięcie Angie
UFO (lipiec-wrzesień 1995)

...Jeden z Szaraków powiedział jej, że została "trochę zmodyfikowana", aby móc wypełnić pewną misję, blondyn zaś dodał, że z pobranych od niej jajeczek stworzyli "nową rasę". Powiedział jej, że jest "Wybraną" i że jej dzieci oraz inni wybrani ludzie "podbiją świat za pomocą siły sugestii, którą posiądą".









*** Wendelle C. Stevens - Wzięcie Charlesa Moody'ego
UFO (lipiec-wrzesień 1992)

...Najstarsza z istot miała zdaniem Moody'ego od 1,4 do 1,5 metra, zaś dwie inne, które zaatakował przy samochodzie, były wyższe, mniej więcej jego wzrostu. Oprócz ubioru była to jedyna cecha, która odróżniała je od niższej towarzyszącej mu od chwili ocknięcia się na stole. Niższa istota miała na sobie biały obcisły strój bez jakichkolwiek guzików, zamków błyskawicznych bądź innych zapięć, wyższe natomiast ubrane były w podobne czarne kombinezony. Wszystkie istoty były bardzo szczupłe.









*** Karla Turner - Wzięcie Pat
UFO (lipiec-wrzesień 1996)

- W żadnym z przeżytych przeze mnie wzięć - powiedziała - ani razu nie zetknęłam się ze złem. Prawdę mówiąc, czułam się w obecności tych istot wyjątkowo bezpiecznie. Ktoś może powiedzieć, że potrafią one kontrolować nasze uczucia i myśli podczas wzięcia, co gwoli prawdy jest więcej niż pewne. Ja jednak trzymam się dziecięcej wiary, jakiej próbował nas nauczyć Jezus, i dlatego wierzę, że to, czego doświadczyłam, było prawdziwe i dobre.









*** W krainie snu - Strefa 51
UFO - 1992, nr 5

...Lazar twierdzi, że przetransportowano go samolotem do Groom Lake, a następnie autobusem (z zasłoniętymi oknami) przewieziono do sektora S-4 (Dreamland), skąd został zabrany do wnętrza bazy. Z zewnątrz wyglądała ona jak kawałek pustyni, zaś wrota hangarów maskował piasek. Lazar został zatrudniony do pracy przy zaawansowanych systemach napędowych, nad którymi pracowało tam wojsko. Pewnego razu pokazano mu tam poufne raporty na temat latających spodków, zdjęcia obcych istot, raporty z autopsji ich ciał oraz rysunki latających dysków. Był bardzo zaskoczony i zdumiony tym wszystkim, co tam się działo. Powiedziano mu, że ten projekt nazywa się MAJESTIC i kieruje nim marynarka wojenna.









*** JOHN LEAR - Oświadczenie
UFO - 1992, nr 5

...Na przełomie lat 60-tych i 70-tych reprezentująca rząd MJ-12 zawarła traktat z tymi istotami, które określane są jako EBE (Extraterrestial Biological Entities - Pozaziemskie Jednostki Biologiczne) jak nazwał je Detlev Bronk, pierwotny członek MJ-12 i 6-ty z kolei rektor Uniwersytetu Johna Hopkinsa. "Traktat" ten przewidywał, że w zamian za pewne "technologie", które nam przekażą, rząd "przymknie oko" na "wzięcia" i zablokuje informacje na temat okaleczeń bydła. EBE-y zapewniły MJ-12, że celem "wzięć" (trwających zwykle około 2 godzin) jest badanie rozwoju cywilizacji.










*** Operacja "UFO - Top Secret"
(kulisy działań dezinformacyjnych AFOSI w środowisku ufologów amerykańskich)

...Pod koniec trwania akcji dezinformacyjnej Paul Bennewitz wierzył, że trwa wojna między "dobrymi" i "złymi" obcymi, zwolna stawał się coraz bardziej paranoidalny, twierdził, że zwycięscy źli obcy przechodzą przez ściany jego domu i wstrzykują mu jakieś chemikalia. Trzymał pistolety i noże w całym domu. Gdy znajdował się już w stanie psychozy, agenci AFOSI włamali się do jego domu i przestawili mu meble (!). Ten wydawałoby się mało znaczący incydent jeszcze bardziej wzmocnił obsesję Bennewitza. W 1985 r. został hospitalizowany i poddany terapii elektrowstrząsowej.










*** Bezpośrednie spotkania z UFO - ANTONIO Villas BOAS - 1957.10.15

...Hałas, który dobiegł od strony drzwi, wyrwał go z zamyślenia. Spojrzał w tamtym kierunku i ku swojemu ogromnemu zdumieniu zobaczył wchodzącą przez drzwi kobietę. Była całkowicie naga i - jak stwierdził - piękna, choć różniła się od kobiet, które znał. Miała białą skórę i jasne, jak po utlenieniu, gładkie, gęste włosy sięgające jej do połowy szyi, zakręcone na końcu do wewnątrz, oraz duże, wydłużone, lekko skośne niebieskie oczy. Jej nos był nieduży i prosty. Kształt jej twarzy był tym, co najbardziej rzucało się w oczy, z uwagi na wysokie kości policzkowe. W dół od nich twarz zwężała się ostro ku spiczastemu pobródkowi tworząc dość regularny trójkąt. Usta miała bardzo wąskie i ledwie widoczne. Uszy były podobne do ludzkich, lecz nieco mniejsze. Pod pachami i na łonie miała krwistoczerwone włosy. Według jego kryteriów jej ciało było piękne; była smukła, miała jędrne piersi, wąską talię, szerokie biodra, masywne uda, małe stopy, długie smukłe ręce i palce z normalnymi paznokciami. Była dużo niższa od niego i sięgała mu głową zaledwie do ramion. (Zmierzywszy Antonia, który miał metr i sześćdziesiąt cztery centymetry wzrostu, doktor Fontes ustalił, że jej wzrost wynosił około metra i trzydziestu pięciu centymetrów). Antonio przypuszczał, że ta kobieta była tą istotą, która jako pierwsza złapała go za ramię. Podeszła do niego wolno w milczeniu z wyrazem twarzy sugerującym, że czegoś chce. Stanąwszy przy nim objęła go nieoczekiwanie rękoma i zaczęła pocierać czołem jego twarz kręcąc głową na boki. Wykonując osobliwe ruchy przywarła do niego całym ciałem. Nie czuł nic, co by przypominało perfumy, a jedynie naturalny kobiecy zapach.










*** Bezpośrednie spotkania z UFO - BETTY ANN ANDREASSON - 1967.01.25

...Ptak miał ponad cztery metry wysokości, wygląd orła, brązowawe upierzenie i białą głowę osadzą na nieco wydłużonej szyi. Był żywy. Kiedy wyłonił się w całości ze światła, przesłonił je sobą. Stał w jego promieniach otoczony unoszącymi się wokół złotymi pyłkami. Temperatura wokół Betty wciąż rosła i wkrótce stała się trudna do zniesienia - do tego stopnia, że Betty przeżywając ponownie ten epizod w trakcie hipnozy zaczęła w pewnym momencie z trudem oddychać i w końcu krzyczeć z bólu drżąc przy tym silnie całym ciałem. W chwilę potem skwar zaczął słabnąć i kiedy zrobiło się na tyle znośnie, że Betty mogła otworzyć oczy i ponownie obserwować, co dzieje się wokół niej, zobaczyła że nie ma już przed nią ptaka i że w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą stał, płonie teraz jakiś niewielki ogień. Czuła jednocześnie unoszący się w powietrzu jakiś słodki drażniący zapach. Patrzyła, jak ogień stopniowo przygasa wydzielając czerwoną poświatę, a następnie zamienia się w kupkę szarego popiołu z żarzącymi się w nim węglikami. Zaczęła ponownie cała drżeć, lecz tym razem z zimna. Kiedy żarzące się w popiele węgliki dopaliły się, wypełzła z niego duża gruba szara glista.

Niektórzy badacze twierdzą, że spora część "świadków" zjawisk paranormalnych, objawień maryjnych, UFO i wszelkiego rodzaju dziwactw to ofiary specyficznego zaburzenia - "osobowości skłonnej do fantazjowania". Dotyka ono ludzi raczej słabo wykształconych, o marnych perspektywach życiowych, prześladowanych przez traumy dzieciństwa albo po prostu udręczonych przez jałową, bezsensowną codzienność. Biedacy ci pogrążają się w zadziwiającym świecie fantazji, jakże odmiennym od ich zwykłej egzystencji. Dochodzi do tego jeszcze masowo stosowana przez "badaczy UFO" hipnoza, w czasie której "wzięci" oddają się najdzikszym fantazjom.









*** IRENEUSZ HURIJ - KAUKASKA MISTYFIKACJA
UFO - nr 20 (4/1994)

...We wrocławskiej gazecie Wieczór Wrocławia ukazał się 21 marca artykuł Michała Zabłockiego "Ta rzecz na Kaukazie, czyli wkład polskiej kinematografii w historię odkryć dowodów na istnienie niezidentyfikowanych obiektów latających". Autor artykułu nawiązuje do książki Michaela Hesemanna UFO: Dowody wydanej w roku 1993 przez warszawskie wydawnictwo Agencja Elipsa. Na stronach 91-93 Hesemann mówi o pozaziemskim obiekcie znalezionym i sfotografowanym na terenie Gruzji (były ZSRR). Według autora artykułu "rzecz", o której mowa w książce UFO: Dowody, jest dekoracją do nie dokończonego filmu Na srebrnym globie w reżyserii Andrzeja Żuławskiego.













*** Stuart Gordon - Księga cudów - Upragnione rany: stygmaty

...W opublikowanym w 1993 roku na łamach "Fortean Times" artykule na temat syndromu Munchhausena (jest to zaburzenie osobowości, którego objawem bywa samookaleczanie lub symulacja choroby - jako środek pozwalający na manipulowanie otoczeniem lub zwrócenie na siebie uwagi), Jim Schnabel podsuwa myśl, że występowanie stygmatów może być związane z podobnym typem osobowości. Sugeruje też, iż tak jak szamani lub tzw. okaleczeni uzdrowiciele, stygmatycy bywają zazwyczaj lekceważonymi albo pozbawionymi wpływów członkami społeczeństwa, którzy zdobywają w nim autorytet, ciągnąc zyski ze swej niedoli. Jest również prawdopodobne (gdyż pierwotne stygmaty nigdy nie powstają w obecności innych osób), że owe początkowe rany są istotnie samookaleczeniem - świadomym lub bezwiednym - późniejsze zaś występują już spontanicznie. Takie wyjaśnienie pozwalałoby zrozumieć, dlaczego tradycyjnie większość stygmatyków stanowiły katolickie mniszki - nic nie znaczące członkinie społeczeństwa zdominowanego przez mężczyzn, dla których jedynym sposobem wyzwolenia się spod ich władzy i uzyskania prawa do udziału w "społeczności Ciała Chrystusowego" było odtworzenie na własnym ciele Jezusowych ran.







*** Stuart Gordon - Księga cudów - Wizje Maryjne

...Czwórka dziewcząt zaczęła odbywać "ekstatyczne spacery" po domu i na ulicy. Na filmach widać dzieci przybierające dziwne pozy, wykonujące równocześnie skomplikowane gesty. Przechylając się w tył tak, iż głowy sięgały niemal pasa, biegły do tyłu z dużą szybkością, bez najmniejszego potknięcia czy wywrotki. Jeden z autorów takich dokumentalnych filmów, John Cornwell, mówi, że ich dziwaczne sztuczki "były budzącym najwyższe zdumienie dowodem nieprawdopodobnej sprawności fizycznej. Najbardziej jednak zaskakiwała doskonała synchronizacja ruchów w tych niespotykanych układach choreograficznych. Wydawało się, iż wszystkimi czterema owładnęła jakaś moc, która gra na ich ciałach niczym na instrumencie muzycznym".
Serafin, brat Conchity, zwierzył się Cornwellowi: "Którejś nocy widziałem coś zupełnie niesamowitego: Conchita zbiegała tyłem ze wzgórza, samiuteńka, w zupełnej ciemności, w środku nocy. Był to nieludzki wyczyn. Nikomu normalnie nie udałoby się nic podobnego".







*** Stuart Gordon - Księga oszustw

...W 1726 roku cała Anglia była ogłupiona opowieścią Mary Toft, żony sukiennika z Godalming, która twierdziła, że rodzi króliki. Opisywano ją jako kobietę "krzepką, niskiego wzrostu, z jasną karnacją, bardzo głupią, ponurą i niepiśmienną". Ludzie wierzyli w niesamowite oszustwo czy fantazję, ponieważ nie potrafili sobie wyobrazić, jak ktoś tak głupi mógłby ich zwieść. Mary wyjaśniała tę "straszliwą niezgodność z prawami natury", opowiadając, jak pieliła pole (będąc wtedy, jak myślała, w piątym miesiącu ciąży). Nagle skoczył obok niej królik. Po chwili strasznie zapragnęła królików. Wkrótce w tym samym miejscu obok niej skoczył kolejny królik. Jak donoszą współczesne przekazy, "rzuciła się, żeby go złapać. Tej samej nocy śniło jej się, że siedziała w polu z dwoma królikami na kolanach. Obudziła się w kiepskim humorze, który trwał aż do rana. Od tamtego czasu miała ciągłe wielką ochotę zjeść królika, ale nie mogła go sobie kupić, gdyż była bardzo biedna".












*** MICHAEL BENSON - TAJNE ORGANIZACJE I ICH WPŁYW NA LOSY ŚWIATA

...Musimy przyjąć do wiadomości wstrząsające fakty (...), "straszliwą prawdę", którą rząd ukrywał przed nami przez 40 lat. Niestety, jest to znacznie bardziej przerażające, niż kiedykolwiek wyobrażał sobie rząd (...). Usiłując chronić demokrację, nasz rząd sprzedał nas kosmitom. A oto, jak do tego doszło. Zanim jednak przystąpię do opowieści, chciałbym powiedzieć dwa słowa w obronie tych, którzy nas przehandlowali. Mieli jak najlepsze intencje (...). Niemcy zapewne już w 1939 roku znaleźli latający spodek. W 1946 roku generał James H. Doolittle udał się do Szwecji na inspekcję latającego spodka, który rozbił się na Spitsbergenie (...). Straszliwą prawdę znało niewiele osób: (kosmici) byli istotnie małymi, brzydkimi stworami, przypominającymi kształtem modlące się modliszki i wyprzedzającymi nas w rozwoju zapewne o miliardy lat. Spośród osób, które poznały prawdę, kilka popełniło samobójstwo; najbardziej znanym był generał James V. Forrestal (...). Jego dokumenty medyczne są do dziś tajne (...). Prezydent Truman szybko utajnił całą sprawę tak dokładnie, że opinia publiczna wciąż uważa, iż latające spodki to żart (...). W 1947 roku Truman utworzył zespół 12 najlepszych naukowców wojskowych owych czasów. Nadano mu kryptonim MJ-12. Choć zespół istnieje do dziś, wszyscy członkowie z pierwotnego składu już nie żyją.













*** CZŁOWIEK W ŻELAZNEJ MASCE

...Saint-Mars był gubernatorem cytadeli w Pignerol w latach 1665-1681, tak więc w 1698 roku tajemniczy więzień przebywał w zamknięciu już od co najmniej 17 lat. Zgodnie z późniejszymi notatkami w dzienniku du Junca więzień był dobrze traktowany, zachowywał się jak dżentelmen i na nic się nie uskarżał. Wolno mu było uczestniczyć w mszach w niedziele i święta, ale musiał ukrywać twarz "za czarną, aksamitną maską". Właśnie w raporcie du Junca znajduje się jedyna wzmianka o masce i trzeba zwrócić uwagę, że była to maska czarna, aksamitna, a nie żelazna. Pięć lat później, w listopadzie 1703 roku, du Junca odnotował śmierć i pogrzeb "nieznanego więźnia, który chodził w czarnej, aksamitnej masce od dnia swego przybycia do więzienia w roku 1698".















*** Mike Dash - Nieznajomy z plaży Somerton
INFRA - 01.04.2012

...W 1948 r. na australijskiej plaży znaleziono zwłoki mężczyzny w garniturze. Nie wiedziano kim był. Wkrótce jego zagadka zaczęła się pogłębiać i wikłać. Wszystkie metki w jego ubraniach zerwano, a kieszenie zaszyto. W jednej z nich znaleziono zwitek papieru z perską inskrypcją "Tamám Shud", która prowadziła do wciąż nierozwiązanego kodu... Jedno jest pewne - sprawa "zagadki z plaży Somerton" (lub "tajemnica Nieznanego Mężczyzny" - jak określają to Australijczycy), należy do najbardziej enigmatycznych spraw kryminalnych na świecie.















*** JOHN LAWRENCE REYNOLDS - ZAKON SYJONU - Strażnicy świętego Graala

...Prawie każda rodzina ma jakieś sekrety. Z pewnością do najczęściej spotykanych należy potajemne małżeństwo (albo związek pozamałżeński), z którego rodzi się dziecko. Istnienie tego dziecka także pozostaje tajemnicą. Takie są źródła Zakonu Syjonu (Prieure de Sion). Stowarzyszenia, które ma ponoć ogromną liczbę członków, a także fanatycznych zwolenników, a jego historia jest, według poważnych badaczy, banalna, nawet absurdalna. Już sama opowieść wciąga. Kto mógłby oprzeć się czarowi historii, w której mamy takie zdarzenia, jak pozorna śmierć, takie postacie, jak nawrócona prostytutka, oraz linię królewskiej krwi, obejmującą tak wybitnie jednostki, jak Leonardo da Vinci, sir Izaak Newton, Claude Debussy, Juliusz Verne i Wiktor Hugo. Dorzućmy do tego templariuszy, nazistów, ogromny ukryty skarb oraz obietnicę odnalezienia przedmiotu związanego z ukrzyżowaniem Chrystusa (Graal), a rzecz cała staje się bardziej intrygująca niż najlepsze pomysły hollywoodzkich scenarzystów. Już choćby z tego powodu nie brak zwolenników tezy, że Zakon Syjonu wywierał wpływ na dzieje świata przez minione dwa tysiące lat.









*** Życie w fikcyjnym świecie - Zakon Syjonu

...Nic nie jest tak ciekawe jak prawda. Prawda na temat Zakonu Syjonu mówi nam znacznie więcej o funkcjonowaniu tajnych związków, a jako ludzki dramat jest bardziej wciągająca niż dowolnie poskładane legendy templariuszy i opowieść umieszczona we wczesnym średniowieczu, która jeszcze na koniec zacną Marię Magdalenę post mortem żeni z Jezusem Chrystusem, nie wspominając, niestety, czy chodzi o pierwsze czy drugie małżeństwo. Żeby być dobrze zrozumianym: u Dana Browna, który napisał powieść, czyli fikcję, takie spekulacje są źródłem świetnej rozrywki, ale u ludzi, którzy podają to jako prawdę, rzecz jest jedynie irytująca.















*** Księga wybryków natury

...Chyba najbardziej fascynującą anomalią, stworzoną przez Naturę, są potworki złożone z dwóch osobników, z których jeden posiada w miarę normalną budowę, podczas gdy drugi jest niekompletny i generalnie znacznie mniejszy. Tego drugiego, nie w pełni ukształtowanego, nazywamy pasożytem, ponieważ całkowicie zależy od brata lub siostry, który utrzymuje go dostarczając pokarmu i tlenu, podczas gdy on sam nie przyczynia się w najmniejszym stopniu do wspólnego wzrostu i rozwoju. Niemal w każdym przypadku pasożyt ów nie posiada jednej lub kilku kończyn i wyłania się z ciała "gospodarza", zwykle z jego klatki piersiowej lub pleców.













Paul Chambers - Zjawiska paranormalne i seks






*** Paul Chambers - Upiorny seks, stare wiedźmy i zjawisko paraliżu sennego

...W czasie gdy pojawia się proces śnienia, w mózgu wytwarzany jest chemiczny hamulec, który skutecznie paraliżuje mięśnie ciała. Dotychczas nie wyjaśniono, dlaczego ciało musi pozostawać w stanie paraliżu podczas fazy REM. Prawdopodobnym wytłumaczeniem jest fakt, że dzięki temu nie zaistnieje możliwość uszkodzenia ciała w trakcie snu. W wypadkach kiedy ten proces przestaje funkcjonować, ludzie mogą wstawać i chodzić we śnie albo wykonywać w łóżku niekontrolowane ruchy. Znane są bardzo rzadkie przypadki, kiedy ludzie bili lub nawet dusili partnerów podczas snu. Niekiedy mechanizm paraliżu funkcjonuje zbyt długo, śpiący powraca do stanu świadomości, zanim jego mózg pozwoli mięśniom ponownie się poruszać. Człowiek budzi się ze snu, ale czuje się sparaliżowany.






*** Paul Chambers - Satanizm na przedmieściach

...Do satanistycznego rytualnego znęcania się nad ofiarami, jakie miało miejsce w Rochdale, dochodzi wówczas, kiedy ludność, często we współpracy z miejscowymi pracownikami społecznymi, uważa, że istnieją w społeczności grupy satanistów lub okultystów, które organizują tajemne obrzędy. Na całym świecie obrzędy te wydają się mieć cechy wspólne - morderstwa dokonywane na dzieciach, maltretowanie seksualne, bestialstwo, kanibalizm, pojawianie się duchów, diabłów i demonów. Ukazują się również tajemnicze miejsca, na przykład zamki, lochy, podziemne pieczary, a nawet baseny pełne rekinów. Podczas wszystkich tych obrzędów wykorzystuje się dzieci, nad którymi znęcają się członkowie rodziny, nauczyciele i organizatorzy ceremonii. Satanistów odnajduje się jedynie wówczas, kiedy jedno z dzieci poskarży się odpowiednim władzom i zrelacjonuje stosowane metody maltretowania. Niekiedy ofiary przypominają sobie przeżycia po upływie kilku dziesięcioleci, gdy jest już za późno, aby winnych ścigać sądownie.












Rossell Hope Robbins - Encyklopedia czarów i demonologii






*** Rossell Hope Robbins - Encyklopedia czarów i demonologii - 1

...Madeleine została zamknięta w klasztorze w Ste-Baume i wówczas nasiliły się objawy nerwicy maniakalno-depresyjnej; miewała wizje, tańczyła i wybuchała śmiechem, śpiewała piosenki miłosne, rżała jak koń, przeszkadzała w odprawianiu mszy (darła ornaty na strzępy), opowiadała niestworzone historie o sabatach (na których dochodzić miało do aktów sodomii i pożerania małych dzieci). Pluła grudkami pienistej flegmy, wyglądającej jak "mieszanina miodu i smoły". Belzebub sprawił, że "jej kości grzechotały, uderzając jedna o drugą". W czasie takich ataków wnętrzności dziewczyny "przewracały się do góry nogami [...], a odgłosy tych nienaturalnych ruchów dawały się słyszeć bardzo dobrze. Kiedy cierpienie to dobiegło końca, pogrążyły ją one [diabły] w stan głębokiego letargu, tak że wydawała się zupełnie bez życia".








*** Rossell Hope Robbins - Encyklopedia czarów i demonologii - 2

...Joanna odwołała przyznanie się do winy i znów zaczęła utrzymywać, że objawienie, jakiego dostąpiła, miało charakter boski. Następnego dnia dwóch księży starało się skłonić ją do okazania skruchy. 30 maja 1431 roku biskup Beauvais oraz inkwizytor Francji odczytali wyrok ekskomuniki "wykluczający ją i odrzucający od wspólnoty z Kościołem, tak jak odcina się chorą gałąź, i przekazujący ją w ręce świeckiego wymiaru sprawiedliwości". Do procesu przed sądem świeckim nie doszło jednak w ogóle, zaledwie bowiem biskup wraz z inkwizytorem opuścili Stary Rynek w Rouen, bajlif tego miasta zarządził egzekucję. Dwudziestoletnią dziewczynę, przystrojoną w mitrę z napisem: "Ta, która powróciła do herezji, apostazji i bałwochwalstwa", umieszczono na samym szczycie stosu, by płomienie ogarnęły ją jak najpóźniej. Kiedy spłonęły już jej szaty, kat zdusił ogień, aby tłum mógł popatrzeć "na wszelkie sekrety ciała kobiecego. [...] A kiedy lud nasycił się już tym widokiem i spostrzegł, że umarła przywiązana do słupa, kat podsycił gwałtownie płomienie i nieszczęsne zwłoki rychło zgorzały kompletnie tak, że każda kość i każdy kawałeczek ciała obróciły się w popiół".








*** Rossell Hope Robbins - Encyklopedia czarów i demonologii - 3

...Sinistrari opowiada o pewnej zakonnicy, która nabrała zwyczaju zamykać się po kolacji na klucz w swojej celi. Jedna z jej wścibskich koleżanek poszła za nią i "usłyszała jakieś przyciszone dźwięki, przypominające rozmowę (było to możliwe dzięki temu, że ich cele oddzielało od siebie jedynie cienkie przepierzenie), a następnie wielce charakterystyczne odgłosy [une sonorete vaginal], skrzypienie łóżka oraz jęki i westchnienia dokładnie takie, jakie wydają kochankowie w paroksyzmie rozkoszy miłosnej". Poinformowana o tym przeorysza dokonała inspekcji celi, ale nie znalazła tam nikogo. Kiedy jednak dociekliwa zakonnica wywierciła otwór w dzielącej cele ściance, "ujrzała urodziwego młodzieńca leżącego pospołu ze wspomnianą siostrą i zatroszczyła się o to, by wszyscy inni mogli nacieszyć się tym samym widokiem". Zakonnicy zagrożono torturami i wtedy przyznała się, że już od wielu lat "w niegodny sposób utrzymuje intymne stosunki z inkubem".













*** Zagadka Kaspara Hausera. Chłopiec bez przeszłości

..."On nie wie ani kim jest, ani skąd pochodzi, ponieważ dopiero w Norymberdze wkroczył w ten świat. Żył zawsze w norze, gdzie siedział na słomie na podłodze, nie słyszał żadnego szumu i nie widział bezpośrednio światła. Czuwał i spał, po czym znowu czuwał. Kiedy czuwał, znajdował chleb i dzbanek z wodą obok siebie. Czasem woda była nieświeża, potem znowu spał; a kiedy potem czuwał, miał na sobie świeżą koszulę. Nigdy nie widział człowieka, który do niej przychodził. Miał dwa drewniane koniki i kilka powróseł, żeby się bawić. Nie był w swojej jaskini nigdy chory ani nieszczęśliwy. Pewnego dnia przyszedł do niego jakiś mężczyzna i postawił stół nad jego stopami. Na nim położył coś białego, po czym człowiek zrobił kilka czarnych znaków ołówkiem, który trzymał w ręku. Czynił to wielokrotnie, a kiedy skończył, Kaspar naśladował go. W końcu nauczył go stać i chodzić, a potem wyprowadził z nędznej nory. Co działo się dalej, aż do momentu jego pojawienia się w Norymberdze, Kaspar dokładnie nie wiedział".













*** ALAN BAKER - MITY, TAJEMNICE I SZALEŃSTWA W HISTORII ŚWIATA

...Według Shavera okrutni, sadystyczni i perwersyjni derosi porywają każdego roku tysiące nieszczęsnych mieszkańców Ziemi i zabierają ich do swoich podziemnych miast, gdzie ich torturują, wykorzystują seksualnie bądź jako siłę roboczą lub po prostu pożerają. Choć w istocie są głupi i brutalni, to jednak wiedzą, jak korzystać z maszynerii pozostawionej przez ich pradawnych przodków, pierwotnych kolonizatorów Ziemi, i za pomocą promieniowania dis są w stanie siać zło i zniszczenie na całej Ziemi.













*** NICHOLAS GOODRICK-CLARKE - OKULTYSTYCZNE ŹRÓDŁA NAZIZMU - Nowoczesna mitologia nazistowskiego okultyzmu

...Istnieje utrzymujące się przekonanie, szeroko rozpowszechniane w sensacyjnym gatunku literatury, że czynniki okultystyczne zasadniczo inspirowały i kierowały nazistami w latach 1920-1945. Mitologia ta nie zawdzięcza swego powstania ariozofii, lecz powojennej fascynacji nazizmem. Fascynację tę wywołała być może irracjonalność i makabryczne poczynania nazistów oraz krótkotrwała dominacja Trzeciej Rzeszy na kontynencie europejskim. Pamięta się, że mała fanatyczna partia pochwyciła władzę w pewnym europejskim kraju, a następnie udało się jej władzą swego państwa objąć ogromne obszary od wybrzeża Atlantyku po Kaukaz, a jednocześnie dokonała eksterminacji Żydów, co było jednym z zasadniczych jej celów. Ogromne znaczenie tych wydarzeń całkowicie oddzieliło narodowy socjalizm od innych tematów nowoczesnej historii. O trwałej fascynacji nazizmem świadczy coroczna produkcja książek poświęconych Hitlerowi i innym przywódcom nazistowskim, drugiej wojnie światowej, SS, obozom koncentracyjnym i Holokaustowi. Całkowita klęska Trzeciej Rzeszy oraz samobójstwa i egzekucje jej głównych postaci w jeszcze większym stopniu zmistyfikowały obraz nazizmu. Dla młodego obserwatora narodowy socjalizm często jawi się jako niesamowite interludium w nowoczesnej historii.













*** Krzysztof Kęciek - Himmler na tropie Graala - Reichsführer SS szukał legendarnej relikwii w hiszpańskim klasztorze
Przegląd - 9/2007

...Kiedy wybuchła wojna, Himmler postanowił, że sam odnajdzie Graala, rękojmię zwycięstwa, skoro Rahn nie zdołał tego dokonać. Reichsführer był pewien, iż tajemnicza relikwia przechowywana jest w katalońskim klasztorze benedyktynów w Montserrat koło Barcelony, położonym u stóp skał o niezwykłym kształcie (osobliwe wzgórza, kopce i inne formacje geologiczne zawsze wprawiały nazistów w bezgraniczny zachwyt). Wagner stwierdził w swym "Parsifalu", że Graal może być ukryty we wspaniałym zamku Montsalvat w Pirenejach. Na Himmlerze wywarła ponadto wrażenie pewna ludowa piosenka katalońska, mówiąca o "tajemniczym źródle życia", bijącym w pobliżu opactwa.













*** Wiktor STOCZKOWSKI - Ludzie, bogowie i przybysze z kosmosu

...Na południowy wschód od Nazca, na Płaskowyżu Boliwijskim, między La Paz a jeziorem Uińaimarca, stanowiącym przedłużenie jeziora Titicaca, wznoszą się ruiny starożytnego Tiahuanaco, "gigantycznego miasta" i prawdziwego "gniazda zagadek". Jedną z nich są cyklopowe, ważące do stu ton bloki piaskowca, ustawione i dopasowane z niezwykłą precyzją; tuż obok podziwiać można posągi o szlachetnych twarzach, niekiedy zwieńczonych bardzo dziwnymi kaskami. Najbardziej zdumiewająca jest jednak legenda związana z Tiahuanaco. "Mówi ona o złotym statku, który zstąpił z gwiazd; na jego pokładzie znajdowała się kobieta imieniem Orjana, której zadaniem było zapoczątkowanie nowej rasy. Jej czteropalczaste dłonie były zakończone membraną podobną do płetwy. Wydała ona na świat siedemdziesięcioro dzieci, a następnie wróciła do gwiazd" . Fakt, że w Tiahuanaco, na budowli zwanej Bramą Słońca, znajdujemy płaskorzeźby przedstawiające istoty o czterech palcach u każdej ręki, miałby dowodzić, iż legenda o Orjanie odzwierciedla prawdę historyczną.













*** John Fairley i Simon Welfare - Arthura C. Clarke'a Kroniki rzeczy dziwnych i tajemniczych

...W 1928 roku Ann Lambert, siedemnastoletnia Angielka, wraz ze swą nauczycielką, panną Clare M. Burrow, natknęły się w Wersalu na dziwacznie ubranego ogrodnika. Kobiety przeszły przez maleńką furtkę i zobaczyły mężczyznę. Ubrany był w wyświechtany brązowy żakiet z welwetu, bryczesy do kolan, czarne pończochy, zapinane na sprzączki buty i kapelusz z podwiniętym rondem. Mówił w dziwny sposób. Dla panny Burrow, osoby znającej języki obce, jego wymowa i zawiły sposób wyrażania się wyglądały na starą francuszczyznę sprzed stu pięćdziesięciu lat. Jeszcze dziwniejszy widok ujrzały po dojściu do Petit Trianon. Na zewnątrz, na trawniku przed domkiem stała grupa ludzi, zdaniem panny Lambert, sześć, może siedem osób. Niektórzy grali na instrumentach muzycznych, a elegancki mężczyzna był pogrążony w intymnej pogawędce z piękną kobietą. Wszyscy nosili osiemnastowieczne kostiumy.













*** JULIAN TUWIM - CZARY I CZARTY POLSKIE

...NARODZINY DIABŁA W KRAKOWIE (26 czerwca roku 1920) - Od kilku dni krążą po mieście sensacyjne wieści, ze w klinice ginekologicznej 10-letnia Izraelitka porodziła diabełka z rogami, kopytkami i ogonem. Wczoraj od rana juz poczęły się gromadzić tłumy publiczności przed kliniką położniczą, przy ulicy Kopernika, żądając wpuszczenia ich do wnętrza, celem oglądnięcia diabła. Wśród tłumów zauważyć było można panie elegancko ubrane, które głośno twierdziły, że diabła widziały na własne oczy. Jest on przywiązany do łańcuchów w parterowej sali kliniki. Bryka on i bodzie, kto tylko do niego dostąpi. Opowiadano także, że we wtorek chciano go ochrzcić w kościele Św. Mikołaja, równocześnie jednak błyskawica rozdarła obłoki i przeleciała nad kościołem, który się zatrząsł w posadach. Także i księdzu, który miał ochrzcić diabełka, wypadło kropidło z ręki. Doktorzy postanowili otruć diabła i dawali mu najostrzejsze trucizny, jednak bezskutecznie, gdyż diabeł po zażyciu tychże okazywał większe tylko niezadowolenie i krzesał iskry kopytami. Tak tumaniły osoby inteligentne zbierający się coraz większy tłum, który, mając podnieconą wyobraźnie, rozpoczął szturm do bram kliniki. Mimo perswazji tłumów przez służbę szpitalną i doktorów, kobiety (a nawet i mężczyźni!) poczęły uporczywie nalegać, aby wpuszczono je do wnętrza. Gdy im odmówiono i perswadowano, że to jest nieprawda, w tłumie gruchnęła wieść, że dyrektor szpitala wziął "łapówkę" od rodziny matki diabła, ażeby zatuszować skandal rodzinny. Po południu tłumy wzrosły do kilku tysięcy.











BOHDAN BARANOWSKI - W KRĘGU UPIORÓW I WILKOŁAKÓW





*** BOHDAN BARANOWSKI - BOGINKI I ODMIEŃCE, UPIORY - STRZYGONIE, ZMORY I NOCNICE

...Boginki jednak najbardziej były groźne dlatego, że zamieniały dzieci. Przeważnie ofiarą ich padały niemowlęta jeszcze nie ochrzczone. Różne były sposoby porwania. Przeważnie korzystając z nieuwagi matek, mamuny zabierały im niemowlęta, podrzucając swoje. Do dziś dnia jeszcze w środowisku wiejskim usłyszeć można od najstarszych informatorów opowiadania o sposobach zamieniania dzieci. Oto jak dokonywały tego mamuny z Radomszczańskiego według badań dokonanych przez Wandę Drozdowską. Zdarzało się więc, że mamuny potrafiły zamienić dziecko jeszcze w łonie matki. W tym też celu zakradały się nocą do izby, w której spała ciężarna niewiasta i podczas snu wyciągały z jej łona nie urodzone jeszcze dziecko, a na jego miejsce wkładały swoje. Dość często mamuny przebywały stale przy domu położnicy, aby w odpowiedniej chwili dokonać zamiany. W tym celu starały się pod jakimś zmyślonym powodem wywołać z izby matkę nowo narodzonego dziecka. Niekiedy znów kusiły ją śpiewem i muzyką, czy też fałszywymi odgłosami zabawy i tańca dochodzącymi jakoby z karczmy, aby wstała z łóżka i wyszła choć przed sień popatrzeć na bawiących się. Najczęściej jednak mamuny wykorzystywały moment, gdy matka wraz z małym dzieckiem udawała się w pole. Zajęta np. pieleniem kładła dziecko na miedzy, a wtedy korzystając z jej nieuwagi boginki dokonywały zamiany.






*** BOHDAN BARANOWSKI - WODNY ŚWIAT TOPIELCÓW I RUSAŁEK, LATAWCE I PŁANETNICY

...Stosunek demonów powietrznych do ludzi był przeważnie wyraźnie negatywny. Z dużą satysfakcją wyrządzały one ludziom szkody, a więc odpędzały chmury mające przynieść upragniony deszcz, sprowadzały grady, huragany, wiry powietrzne. We wsi Sielc w dawnym powiecie makowskim na wschodnim Mazowszu, posiadającej częściowo lekkie i piaszczyste ziemie, jeszcze w czasie panującej tam majowej i czerwcowej suszy w 1903 r. widziano jakoby fruwających wisielców, którzy przy pomocy trzymanych w rękach wronich skrzydeł, odganiali deszczowe chmury. W Konopnicy nad Wartą, w dawnym powiecie wieluńskim w bliżej nie określonym roku (gdzieś w ostatnich latach XIX stulecia) widziano znów, jak olbrzymie czarne nietoperze pędziły na wieś gradową chmurę, która w znacznej części spowodowała zniszczenie zbiorów. W Lipsku nad Biebrzą, na północnym Podlasiu, również w bliżej nieokreślonym roku, gdzieś na przełomie XIX i XX stulecia, nad osadą pojawił się tańczący kościotrup. Spowodował wir powietrzny, który porozrzucał stogi z sianem, powywracał płoty, pozrywał poszycie z dachów.














*** Leonard Pełka - Polska demonologia ludowa (upiory, wilkołaki)

...W ponad 20 miejscowościach z regionu lubelskiego i rzeszowskiego informatorzy stwierdzili występowanie przypadków odkopywania grobów celem unieszkodliwienia działalności upiorów. Wypowiadali się w tej kwestii następująco: "Słyszałem, iż odkopano zwłoki pewnego upiora, który chodził po wsi, i włożono mu do ust kawałek żelaza, żeby nie mógł już wstać". "Jeśli upiór bardzo straszył i żadne modlitwy ani święcenia już nie pomagały, to wówczas odkopują grób i kładą ciało twarzą do ziemi", "Jeżeli od czyjejś śmierci bez przerwy padał deszcz, to odkopywano zwłoki i odwracano je twarzą do ziemi. Wówczas deszcz przestawał padać". Wypowiedzi te charakteryzuje pewna ogólnikowość; żaden z informatorów nie był w stanie podać konkretnego przypadku stosowania danej działalności obronnej. Prawdopodobnie więc opowieści te stanowią echo dawnych wydarzeń i na zasadzie tradycyjnego przekazu kulturowego dotrwały do dnia dzisiejszego.














*** Bruce Felton & Mark Fowler - NAJLEPSZE, NAJGORSZE, NAJBARDZIEJ NIEZWYKŁE

...Najbardziej niezwykłe tłumaczenie: Ecce Eduardus Ursus scalis nunc tump-tump-tump occipite gradus pulsante post Christophorum Robinum descendens. Albo innymi słowy: "Przedstawiam wam Misia Puchatka, który właśnie w tej chwili schodzi po schodach. Tuk-tuk, tuk-tuk, zsuwa się Puchatek na grzbiecie, do góry nogami, w tyle za Krzysiem". Fragment ten jest oczywiście zaczerpnięty z Winnie ille Pu, łacińskiego tłumaczenia klasyki dziecięcej A. A. Milne'a, wydanego przez E. P. Dutton & Co. tuż przed Gwiazdką 1960 roku. Alexander Leonard, europejski lekarz, spędził całe trzy lata, pracując w pocie czoła nad przygotowaniem manuskryptu. Mimo to nie wydaje się zbyt prawdopodobne, aby wielu rodziców potrudziło się i przeczytało sto dwadzieścia sześć stron tekstu w języku cezarów swym pociechom. W rzeczywistości jedynymi ludźmi, którzy potraktowali przekład poważnie, są zrzędzący klasycyści, recenzujący go w ogólnie oskarżycielskim tonie. Mimo to jako temat do konwersacji za trzy dolary Winnie ille Pu odniósł znaczący sukces; sprzedano ponad sześćdziesiąt tysięcy egzemplarzy.














*** OSOBLIWE, DZIWACZNE, PONADNATURALNE

...W 1896 roku w czasopiśmie "Nature" ukazał się poniższy artykuł G. B. Scotta: "Po raz pierwszy usłyszałem działa z Barisal w grudniu 1891 roku płynąc z Kalkuty do Assamu wzdłuż brzegów porośniętych obficie roślinnością namorzynową. Był piękny słoneczny i bezwietrzny dzień, nigdzie śladu burzy. Przez cały dzień hałasy na pokładzie parowca skutecznie zagłuszały inne dźwięki; lecz kiedy nocą wszystko ucichło... a jedynymi dźwiękami były chlupotanie wody i spadanie ziemi wzdłuż brzegów do wody, wtedy w przerwach słyszało się stłumiony grzmot dalekiego działa. Czasami wybuchy przypominały huk dział dwóch stojących naprzeciwko armii, strzelających z dwóch stron, lecz najwyraźniej zawsze z południa, to znaczy od strony morza". Zjawisko "dział z Barisal" próbowano tłumaczyć w różnorodny sposób. Może być ono wynikiem eksplozji wielkich baniek metanu podnoszących się z dna oceanu. Może także być spowodowane aktywnością sejsmiczną dna morskiego - chociaż, co ciekawe, nie wykryto związków między tajemniczymi wybuchami a zapisami sejsmologicznymi. Może być również wywołane hukiem meteorytów spadających w atmosferze ziemskiej z szybkością większą od prędkości dźwięku. Zjawisko to pozostaje nie wyjaśnione, i stało się, z kilku powodów, jedną z tych ciekawostek przyrody, nad którymi przechodzi się do porządku dziennego.














*** ZASKAKUJĄCE, ANORMALNE, FANTASTYCZNE

...Jeszcze dziwniejsze było jednak zachowanie szesnastoletniej Gabrielle Moler, która zdjąwszy płaszcz leżała na ziemi w spódnicy skromnie związanej wokół kostek nóg. Stali nad nią czterej mężczyźni, a każdy z nich trzymał ostro zakończony żelazny pręt. Kiedy dziewczyna uśmiechnęła się do nich, rzucili się na nią, wbijając pręty w brzuch. Rzecz zdumiewająca, ale nie pojawił się nawet ślad krwi, a dziewczyna nadal spokojnie leżała. Później odciągnięto do tyłu jej głowę i wbijano pręty w podbródek. Wyglądało na to, że nieuchronnie przebiją jej ciało wchodząc aż do ust, gdy jednak usunięto ostrza, okazało się, że nawet skóra była nienaruszona.
Mężczyźni wzięli wtedy ostro zakończone łopaty, oparli je na piersi Gabrielle i z całej siły pchnęli; dziewczyna jednak nadal się uśmiechała. Jej pierś, uwięziona między dwiema łopatami, powinna zostać odcięta, ale zdawało się, że jest niewrażliwa na ciosy. Później jeden z mężczyzn oparł ostrą krawędź łopaty na gardle dziewczyny usiłując odciąć jej głowę; wyglądało jednak na to, że nie jest w stanie nawet przycisnąć łopaty do szyi Gabrielle.














*** NIEPRAWDOPODOBNE, PRZEDZIWNE, SZOKUJĄCE

...Zdolności skłonnych do fantazjowania osób, jak odkryli Wilson i Barber, wywodzą się z okresu dzieciństwa. Wiele z nich, podobnie jak większość osób wrażliwych, miało wymyślonych przyjaciół, którzy w ich oczach byli równie realni jak ich koledzy z krwi i kości. Doświadczenie nauczyło ich jednak, że dorośli nie widzą tych dziwnych towarzyszy zabaw. Osoby badane często "stawały się" także postaciami z przeczytanych książek, porzucając własną osobowość w taki sam sposób, jak czynią to wielcy aktorzy, całkowicie zatracający się w granych postaciach. Dziecięce fantazje wiążą się jednak z pewnym niebezpieczeństwem: na przykład dziewczynka, która wyobraziła sobie, że prowadzi przez łąkę owieczkę, nagle ocknęła się pośrodku ruchliwej ulicy.












Mike Dash - Granice poznania






*** Mike Dash - Granice poznania - Wprowadzenie - Na przejściu granicznym

...W 1938 r. w niewielkim mieście Halifax w Yorkshire (Wielka Brytania) kilkanaście osób wyznało, iż zostały napadnięte i poranione przez tajemniczego osobnika z brzytwą. Dochodzenie przeprowadzone przez dwóch detektywów ze Scotland Yardu ujawniło wkrótce, że choć rany były prawdziwe, to jednak ów maniakalny napastnik w ogóle nie istniał. Rzekome ofiary same się poraniły z powodów, których nigdy nie umiały sensownie wyjaśnić. Jeśli na pozór rozsądni i normalni ludzie są zdolni do tak ekstremalnych zachowań, można stąd wysnuć tylko tę konkluzję, że mistyfikacje zdarzają się częściej, niż to się badaczom tajemniczych zjawisk zdaje.








*** Mike Dash - Granice poznania - Rozdział 1 - Dziwna planeta

...Oto przykład: latające świnie, zapewne najkomiczniejsze i najbardziej nieprawdopodobne ze wszystkich dziwnych zjawisk. Jedną widziano pewnej nocy nad Llangollen, w okresie gwałtownego ożywienia religijnego w Walii w latach 1904-1905. Miała krótkie skrzydła, cztery nogi i poruszała się z prędkością około trzydziestu kilometrów na godzinę. Z pewnością było to złudzenie, bo choć użyto "silnych lornetek polowych", obserwowany obiekt był zbyt odległy, znajdował się bowiem na wysokości trzech kilometrów. Ale skoro latające tuczniki nie istnieją, to skąd wzięły się trzy ogromne świńskie kupy na balkonie pierwszego piętra na Sparkler Drive 325b w Huntington Beach w Kalifornii w styczniu i lutym 1982 roku? Jeżeli nie istnieją gigantyczne domowe zwierzęta, to co pozostawiło odcisk kurzej łapy o długości dwu i pół metra i szerokości prawie pięciu metrów na polu kukurydzianym w Gianpiero Baizi w okolicy Mediolanu latem 1985 roku?








*** Mike Dash - Granice poznania - Rozdział 2 - Świat bogów i aniołów

...Istnieją na przykład poważne rozbieżności między relacjami, które Lucia de Jesus dos Santos, wizjonerka z Fatimy, przekazała bezpośrednio po spotkaniu ze zjawą w 1917 roku, a wersją zdarzeń spisaną przez nią w 1942 roku, dwadzieścia lat po wstąpieniu do klasztoru. Poza tym, że podwoiła liczbę wizji w porównaniu z początkowym stanem, to po raz pierwszy ujawniła dwie z trzech słynnych "przepowiedni z Fatimy", rzekomo przekazane jej i dwojgu towarzyszy. Są to przerażające wizje piekła i proroctwa dotyczące przyszłości Rosji. Cały ten materiał ma bardzo wątpliwą wartość. Kevin McClure, jeden z najwybitniejszych znawców przedmiotu, w dodatku darzący Lucię szczerą sympatią, stwierdza: "Spędziwszy ponad dwadzieścia lat w ciszy i odosobnieniu w klasztorze, odcięta od normalnego życia, stale na nowo przeżywała zdarzenia z 1917 roku, co nie sprzyjało dokładnemu odtworzeniu szczegółów owego z pewnością traumatycznego dla małego dziecka doznania. Wierny przekaz wspomnień tego, co naprawdę wówczas zaszło, wymagałby ogromnego obiektywizmu".








*** Mike Dash - Granice poznania - Rozdział 7 - Królestwo żab

...Jeden z najstarszych incydentów, stosunkowo dobrze udokumentowany, dotyczy hiszpańskiego żołnierza z garnizonu na Manili imieniem Gil Perez, który 25 października 1593 roku zniknął ze swego posterunku na Filipinach i nieoczekiwanie pojawił się na głównym placu stolicy innej hiszpańskiej kolonii - Mexico City. Żołnierza niezwłocznie aresztowano i oskarżywszy o dezercję, wtrącono do więzienia. Na szczęście dla siebie miał pewną ważną informację, dzięki której przekonał oskarżycieli, iż jego opowieść jest prawdziwa: otóż tego samego dnia, kiedy zniknął z Manili, do miasta dotarła wiadomość o śmierci gubernatora Gomeza Pereza Dasmarinasa, zabitego u wybrzeży Filipin podczas buntu na pokładzie jego statku. Ta przygnębiająca wieść nadeszła do Mexico City normalną drogą dopiero po dwóch miesiącach. Wówczas uwierzono wreszcie owemu żołnierzowi, uwolniono go i odesłano do Manili.








*** Mike Dash - Granice poznania - Rozdział 8 - Mistyfikacja

...Wszystko zaczęło się od tego, że pewien amerykański ufolog, Morris Jessup, otrzymał dwa bezsensowne listy. Jeden nosił podpis "Carl Allen", drugi - "Carlos Allende", ale oba napisane zostały najwyraźniej przez tę samą osobę. Sugerowały, iż Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych przeprowadziła w 1943 roku serię eksperymentów mających na celu skonstruowanie całkowicie niewidzialnych okrętów. Według tajemniczego autora listów, próby te zostały uwieńczone sukcesem. Niszczyciel USS "Eldridge" został otoczony tak potężnym polem siłowym, że nie tylko stał się niewidzialny, ale połowa jego załogi oszalała, a druga spłonęła wskutek samoistnego zapłonu. Podczas innego eksperymentu "Eldridge" został teleportowany ze swej bazy do doków w Norfolk w Wirginii. Ponieważ próby odbywały się w stoczni marynarki wojennej w Filadelfii, przypadek otrzymał nazwę Eksperymentu Filadelfijskiego.








*** Mike Dash - Granice poznania - Rozdział 9 - Niepodważalne dowody?

...Najciekawsza relacja o spotkaniu z syreną także pochodzi ze Szkocji. W 1833 roku sześcioosobowa załoga niewielkiego kutra rybackiego z wyspy Yell w archipelagu Szetlandów znalazła pewnego dnia zaplątaną w sieć syrenę i wciągnęła ją na pokład. Rybacy trzymali stworzenie w łodzi przez trzy godziny. Syrena miała ponoć metr długości, małpią twarzyczkę i drobne ramiona, którymi zasłaniała piersi. Miała też szczeciniasty grzebień na szyi, który straszyła lub wygładzała, nie było widać żadnych płetw i skrzeli, a dolna część ciała przypominała rybę z ogonem, jak u psa morskiego. Rybacy wrzucili żywą syrenę z powrotem do wody.








*** Mike Dash - Granice poznania - Rozdział 10 - Odpowiedzi z wewnętrznej przestrzeni

...Hilary Evans zauważyła, że wielu świadków osobliwych zdarzeń znajdowało się w danym momencie życia pod presją silnych urazów lub przykrych doświadczeń. Mogły to być problemy wieku dojrzewania (np. młodzi ludzie, którzy stają się "epicentrum" aktywności poltergeistów lub mają wizje Matki Boskiej) albo stresy wieku dojrzałego, bezrobocie, ubóstwo lub nieudane małżeństwo. Czy w takich momentach ludzie ci - podobnie jak osoby skłonne do fantazjowania - nie uciekają do świata marzeń, aby jakoś przetrwać trudny okres? Evans tak to ujmuje: Każdy człowiek czuje taką potrzebę (nie zawsze zdając sobie z tego sprawę), a dzieje się tak przeważnie w momentach kryzysów, zazwyczaj natury osobistej, albo w okresach trudnych, takich jak dojrzewanie czy menopauza, czemu niejednokrotnie towarzyszy kryzys osobowości. Może to być również przedłużający się okres niepewności, na przykład w sferze religijnej, albo permanentna frustracja nudną lub upokarzającą egzystencją. Jeśli człowiek nie może uwolnić się od tych problemów w normalny sposób, jego podświadomość wymyśla i dokonuje projekcji do świadomości wyimaginowanych dramatycznych epizodów. Wydaje mu się, że napotyka istoty z innej rzeczywistości, reprezentujące władzę i inne wartości, których brak tak boleśnie odczuwa.








*** Mike Dash - Granice poznania - Rozdział 11 - Tajemnicze postacie

...W gruncie rzeczy jedyną wspólną cechą większości stygmatyków jest niebywale niskie poczucie własnej wartości, choroby psychiczne lub skłonność do histerii i samookaleczeń. Teresa Musco, stygmatyczka z Neapolu, przez całe życie niedomagała, przeszła ponad sto operacji i zmarła w młodym wieku, co zresztą sama przewidziała. (W chwili śmierci w 1976 roku miała trzydzieści trzy lata, tyle, ile liczył Chrystus w chwili ukrzyżowania). Za życia mówiła o sobie, że jest "kupą gówna", a w dzienniku często prosiła: "Boże, użyj mnie jako szmaty do szorowania!". Theresa Neumann twierdziła, że jako nastolatka dwukrotnie padła ofiarą usiłowania gwałtu, cierpiała na ślepotę i drgawki wskutek urazu głowy i przez ponad trzydzieści lat żyła tylko chlebem i winem, jakie otrzymywała codziennie podczas komunii. Podejrzewano, iż sama sobie zadawała stygmatyczne rany. U angielskiej stygmatyczki Jane Hunt stygmaty męczeństwa zaczęły się pojawiać w 1985 roku po kilku poronieniach, a ustały w 1987 roku po histerektomii.













*** Maciej Iłowiecki - WAMPIRY

...Wampira czy strzygonia należało odnaleźć i unieszkodliwić, sposobów znano na to kilka. Zwykle wiadomo było w okolicy nawiedzanej, kto po śmierci mógł zostać upiorem, kto na tyle zasłużył się złem. Należało więc rozkopać jego grób. Jeśli ciało leżącego w tym grobie nieboszczyka okazało się nie zepsute, jeśli "miał lica różowe" i wyglądał "jak żywy" - niewątpliwie był właśnie wampirem. Czasem wystarczało go tylko obrócić twarzą w dół ("Aby się w ziemię wgryzał" - pisze Moszyński - to znaczy, by próbował, bezskutecznie, wychodzić z grobu niewłaściwą stroną...), czasem wystarczyło przysypać trumnę stosem kamieni albo położyć trupowi na szyję sierp lub kosę (wówczas, jeśli usiłował wstać, ostrze przecinało mu gardło). Niekiedy środki "przeciwwampirze" bywały drastyczniejsze: należało upiorowi obciąć głowę i ułożyć ją w nogach (by nie mógł po nią sięgnąć...). Stąd częste opisy spotkań z upiorami, niosącymi w rękach własną głowę - widać i tak radykalny sposób nie wystarczał. Sposobem zawsze niezawodnym było więc przebicie trupa osinowym kołkiem (nie jest jasne, dlaczego ważną rolę odgrywał w tym ponurym akcie gatunek drzewa, w każdym razie osika była najpewniejsza). W niektórych rejonach Europy domniemanym wampirom przebijano czaszki żelaznymi gwoździami lub zębami od brony.







*** Maciej Iłowiecki - ŻABY Z CHMUR

...Na przykład w Wielkiej Brytanii w marcu 1983 r., w oddalonej od morza o 100 kilometrów miejscowości Dilhome, znalazły się w jednym miejscu i na niewielkim obszarze (50 x 20 m) duże ilości muszli, o których mówiono, że "spadły z deszczem". Specjaliści z TORRO przypuszczali, iż przyniosła je trąba wodno-powietrzna z morza, gdy jednak zbadano do jakiego gatunku należały ślimaki, stwierdzono wręcz wręcz niewiarygodną: takie ślimaki żyją tylko w pobliżu Filipin! Wysunięto hipotezę, iż muszle miały służyć do wyrobu biżuterii (filipińczycy robią z nich właśnie naszyjniki), że przywieziono je do Anglii i... wypadły z ciężarówki, przejeżdżającej w czasie burzy akurat przez Dilhome. Specjaliści z TORRO nie dali za wygraną i zbadali dokładnie ułożenie muszli na ziemi. Sposób tego ułożenia wykluczał możliwość, by muszle spadły z ciężarówki! Nadal zatem podtrzymuje się hipotezę trąby powietrznej, która musiała porwać muszle z jakiegoś składowiska, ale w Anglii, od Filipin byłoby jednak na to zbyt daleko. No cóż, nie jest to hipoteza najbardziej zadowalająca, ale na razie nie ma innej.







*** Maciej Iłowiecki - Kocioł czarownicy

...Otóż w rudzie z Oklo znajdują się rzadkie pierwiastki: neodym, samar, europ i cer w takich proporcjach, jakie mogą być również tylko wynikiem reakcji łańcuchowej w reaktorze! Jeszcze inne właściwości rudy z Oklo potwierdzają fantastyczną hipotezę: w gabońskim złożu musiała w bardzo dawnych czasach zachodzić reakcja łańcuchowa. Złoża uranu w pobliżu Oklo liczą sobie miliard siedemset milionów lat. Zatem przed ponad półtora miliarda laty przyroda "zbudowała" tu reaktor jądrowy, który - jak wynika z charakterystyki rudy - musiał pracować (z przerwami) około miliona lat! Brzmi to niewiarygodnie. "Gdybym nie miał przed sobą wyników badań naukowych, nie mógłbym nawet czegoś takiego sobie wyobrazić" - powiedział Wysoki Komisarz Francji do Spraw Energii Atomowej dr Francois Perrin, składając sprawozdanie Francuskiej Akademii Nauk.







*** Maciej Iłowiecki - HOMO HIBERNATUS?

...Klinika Uniwersytetu w Bernie w Szwajcarii specjalizuje się w ratowaniu ludzi przysypanych alpejskimi lawinami. Oto jeden tylko przypadek z rejestru tej kliniki: 42-letni alpinista przeleżał pod 7-metrową warstwą lawiny śnieżnej 5 godzin. Po odkopaniu stwierdzono, iż jest "zamarznięty na kość", zwykłe metody reanimacji nie dawały rezultatów. Otworzono klatkę piersiową, serce okazało się też zamarznięte i "twarde jak kawałek stali" (podaję na odpowiedzialność prasy, skąd czerpię tę relację). Zaczęto więc powoli ogrzewać serce ciepłą krwią - po 20 minutach podjęło pracę. Alpinista, po długim leczeniu (miał blokadę nerek i obrzęk płuc), odzyskał zdrowie i całkowitą sprawność umysłu. Klinika w Bernie zaręcza, iż miała kilka podobnych przypadków "zamarznięcia serca".







*** Maciej Iłowiecki - TRZECIE OKO

...No dobrze, skoro jednak ewolucja wyeliminowała trzecie oko, widocznie nie było potrzebne. Skądinąd przecież w nieco innej formie przetrwało u wielu zwierząt - u płazów i gadów nawet blisko powierzchni ciała, przykryte tylko skórą, łuskami lub bardzo w tym miejscu cienkimi kośćmi czaszki. Takie ledwo przykryte "trzecie oko" mają żaby i jaszczurki. U wielkich jaszczurów z Ameryki Południowej, legwanów, łuski nad trzecim okiem są przezroczyste. Dziwaczna jaszczurka hatteria, żyjąca w Nowej Zelandii, ma trzecie oko, pokryte bardzo cienką, przezroczystą błoną; ustalono, iż to dodatkowe oko hatterii nie tylko reaguje na światło, ale rozróżnia nawet kolory (bardzo wiele zwierząt, stojących na drabinie ewolucyjnej znacznie wyżej niż hatteria, nie rozróżnia kolorów normalnymi oczami).







*** Maciej Iłowiecki - Rozmowa z goryliczką Koko

...Ale co zrobić z faktami? Takim na przykład, jak ten, że Koko w czasie rozmowy tworzy nowe znaki-symbole - co oznacza, iż jej gesty nie są tylko zręcznym naśladowaniem, lecz są wyrazem pewnego poziomu świadomości, wyrazem myślenia. Określenie wielkiej, kluchowatej lalki jako "dziecko-słoń" (Koko widziała słonia w ZOO) jest rodzajem metafory. Maska - to w języku Koko "kapelusz na oczy", zapalniczka - "zapałka butelkowa" (chodzi chyba o kształt?). Koko położyła sobie kiedyś na głowie klucz i "zamigała" do opiekunki, że ma kapelusz - pomarszczona twarz gorylicy miała przy tym wyraźnie kpiącą minę, małpka "śmiała się bezgłośnie", jak to potem zapisano w "dzienniczku zachowań" (taki zapis prowadzony jest bardzo skrupulatnie dla celów naukowych). Świadczy to o swoistym (choć dziecinnym) poczuciu humoru, małpy człekokształtne są zatem zdolne także do żartów.







*** Maciej Iłowiecki - Najdziwniejszy pomysł stulecia

...Nowe pojęcia dopiero się tworzą, zanim jednak zadomowią się w języku, zanim dobrze zrozumiemy ich sens, łatwo o nieporozumienia. Zwróćmy uwagę, jak niewiele mówiące są określenia używane przez samego Sheldrake'a: "hipoteza przyczynowości formującej" albo "hipoteza rezonansu kształtotwórczego". Najogólniej chodzi o to, że - zdaniem uczonego - jeśli jakaś struktura może wystąpić w przyrodzie w różnych formach, jeśli zachowanie się istoty żywej może przebiegać w różny sposób, jeśli cokolwiek może przybrać różne kształty - to owe kształty, formy zachowania się o d w z o r u j ą to, co już kiedyś w przyrodzie w y s t ą p i ł o. Zwróćmy uwagę, że Sheldrake zakłada istnienie takich związków przyczynowych w przestrzeni i czasie, jakich fizyka dotąd nie uwzględniała...







*** Maciej Iłowiecki - SMAK PRZYSZŁOŚCI

...Kiedy na początku XIX wieku Londyn jako pierwsze miasto na świecie zaczął wprowadzać gazowe oświetlenie, była to zapowiedź przełomu nie tylko w życiu miejskim; było to pierwsze znaczące zwycięstwo w walce z mrokiem, który dręczył większą część ludzkości od czasów jaskiniowych. W 1813 r. oświetlono lampami gazowymi Most Westminsterski. Ówczesne gazety londyńskie, opisując to niezwykłe wydarzenie, zamieściły też wypowiedzi niektórych uczonych i intelektualistów tamtych czasów. Większość z nich przewidywała straszne rzeczy w związku z oświetleniem ulic: oto mieszkańcy Londynu zaczną przebywać na ulicach do późna w nocy, co przyczyni się do zaziębień i licznych chorób, a także zmęczenia, nie pozwalającego rano wydajnie pracować. Rozwinie się pijaństwo i rozpusta, a ludzie zaczną się teraz lękać ciemności, do której przez tysiąclecia byli przyzwyczajeni. Konie natomiast będą się bać światła, więc wzrośnie liczba wypadków ulicznych.
Francuzom pokazano lampy gazowe w Luwrze w 1823 roku - eksperci francuscy oświadczyli z kolei, że następne pokolenia zaczną ślepnąć, ponieważ światło gazowe jest zbyt jaskrawe dla oczu.
W połowie XIX wieku większość dużych miast w Europie miała już oświetlenie gazowe.













*** Charles Fort - Dzikie talenty

...Czytamy w gazecie o śmierci młodej kobiety, czy też dziewczyny, Frances Burke z miejscowości Dunkirk w stanie New York, którą pochowano wedle zwyczaju, a której krewni, podejrzewając, że mogła to nie być prawdziwa śmierć, lecz przypadek transu, postanowili grób rozkopać i raz jeszcze otworzyć trumnę, aby rozproszyć swe obawy. W takich przypadkach dużą rolę odgrywają zazwyczaj sny osób bliskich zmarłej lub zmarłemu, w których widzą one straszliwą walkę pod ziemią i słyszą prośby o pomoc, może więc motyw ten miał swe znaczenie i w tej sprawie. Rozkopano zatem grób i wydobyto trumnę. Frances Burke była już martwa - w skrzyni pełnej wody. Według opinii koronera dziewczyna istotnie znajdowała się w transie i została pogrzebana żywcem, zginęła zaś na skutek zalania wodą dróg oddechowych. Na temat pochodzenia tej wody nie opublikowano żadnej opinii, pewnie dlatego, że opinii takiej nikt nie miał. Jeżeli była to zemsta, to zastanawia jej nadmiar, jej jakby przerafinowanie. Nie tylko spowodować trans, nie tylko skazać na zagrzebanie żywcem pod ziemią, ale zabijać właśnie tam, w trumnie, w przerażającej ciemności - zalewając krzyczące usta wodą.









*** Charles Fort - Nowe lądy

...W jednym z numerów "La Nature" (1888-2-66) pan Adrian Arcelin, archeolog, opisuje jak podczas prac wykopaliskowych w okolicach de Solutre, w sierpniu 1878 roku, w dniu pogodnym i spokojnym, przy aurze określanej jako superbe, kilkadziesiąt arkuszy grubego pakowego papieru uniosło się nagle bez żadnego powodu wysoko w powietrze. Dookoła pracowali ludzie, lecz nikt z nich nie poczuł najlżejszego powiewu wiatru. Jakaś siła porwała te rzucające się w oczy przedmioty, nie dotykając niczego więcej. Nie poruszyła się trawa, nie wzbiło się w górę najmniejsze źdźbło, najmniejsza drobina kurzu - tylko dziesiątki arkuszy papieru wędrowały pionowo w niebo, dopóki nie zniknęły z oczu zafascynowanych, znieruchomiałych jak posągi ludzi.














*** Powtórka z rozrywki

Powtórka z rozrywki czyli ustępy (!) z postów z tzw. ściepy - listy dyskusyjnej soc.culture.polish

...Siedzisz kurwa zydzie w szwecji i pewnie pierdolisz tam wszystkich jebanych pejsowatych zydkow kutasow. Ty skurwysynu dzialajacy na szkode naszej Ojczyzny kurwo jebana jak sie tam pojawie to twego ryja poloze na kant kraweznika i tak ci kurwa z glana w potylice wykurwie jebusie ze te twoje hujowe zydowsko komunistyczne spruchniale zeby wpierdola ci sie do krtani.










Urokliwa wiązanka tekstów pro-pedofilskich. Jeśli chcecie wiedzieć, dlaczego anarchiści walczą o wolność dla pedofilów, znajdziecie tu odpowiedź. Wrażliwszych przepraszam, ale i tacy ludzie są w Internecie.









*** Jacek Sierpiński - "ZAKAZANY OWOC"
Anarchistyczny Magazyn Autorów "Mać Pariadka" nr 12-1/1996-1997




*** Joel Featherstone - "POZYTYWNY SEKS MIĘDZY DZIEĆMI A DOROSŁYMI: DOWODY"
Anarchistyczny Magazyn Autorów "Mać Pariadka" nr 4/1993




*** Max O'Connor - "SEKS, PRZYMUS I WIEK PRZYZWOLENIA"
Anarchistyczny Magazyn Autorów "Mać Pariadka" nr 11/1995











*** Donatien Alphonse de Sade - STO DWADZIEŚCIA DNI SODOMY, CZYLI SZKOŁA LIBERTYNIZMU

...13. Mężczyzna, który zabawia się z Eugenią w jedenastym dniu opowieści Duclos, każe srać, wyciera upaprany gównem tyłek, ma ogromnego kutasa i pierdoli w dupę, z hostią na czubku swego przyrządu.
14. Pierdoli chłopca w dupę hostią, każe się pierdolić w dupę hostią. Na karku chłopca, którego rżnie, znajduje się inna hostia, na którą sra trzeci chłopiec. I tak to trwa, aż on się spuści, wypowiadając straszliwe bluźnierstwa.
15. On pierdoli w dupę księdza, odprawiającego w tym czasie mszę, a gdy ten dokonuje poświęcenia, jebacz wycofuje się na chwilę; ksiądz wsadza sobie hostię w dupę i znów go rżną.











*** Michał Witkowski - Lubiewo

...Kto to są luje, kto to są luje. Boże, Bożenka, luje kto to są?! No, dobra, powiedzmy, że nie wiesz. Luj to sens naszego życia, luj to byczek, pijany byczek, męska hołotka, żulik, bączek, chłopek, który czasem wraca przez park, albo pijany leży w rowie, na ławce na dworcu, albo w zupełnie nieoczekiwanym miejscu. Nasi Orfeusze pijani! Bo przecież ciota nie będzie się lesbijczyła z inną ciotą! Potrzebujemy heteryckiego mięsa! Luj może też być pedałem, byle był prosty jak dąb, nieuczony, bo z maturą to już nie chłop, tylko jakiś inteligencik. Żadnych min nie może robić, musi mieć gębę jak udo, po prostu obciągnięty skórą futerał, nic tam się nie może ukazywać, żadne uczucie! I gdzie znajdziesz takiego w tych barach dla pedałów? Znane są dziesiątki przykładów na to, że hetero luje idą z ciotami po dobroci, w łóżku zachowują się jak pedały i dopiero potem nagle dostają ataku agresji i kradną, zabijają, towar upłynniają... Nieraz już są na schodach, już wracają do domu. Zawołasz, zapytasz o coś - wrócą się i jebną w pysk. Jakby na siebie wściekli.










KĄCIK ANTYKLERYKALNY







*** Jerzy Urban - Obwoźne sado-maso
"NIE"

...Kochany staruszku! Połóż się do łóżka. Przykryj kołderką. Poczytaj sobie Katarzynę Grocholę albo jakiś lekki kryminał. Poćpaj kawiorku, pocmoktaj melbę, mniam, mniam. Puść se na wideo "Dzień świra" – uśmiejesz się zacnie. Podłub sobie w nosie albo między palcami u nóg, co tam lubisz. Trochę drzemki, potem kaku. Nie rób z siebie widowiska zgrozy. Wyrzuć te starcze środki dopingowe, którymi Cię szpikują jak byczków hodowanych na olimpiadę, żebyś mógł przez godzinę ruszać nogą i mniej trząść ręką. Trują Cię przecież okrutnie i jesteś po tym podwójny kapeć. Nie rób widowiska z ludzkiej agonii, powściągnij więc chętkę, żeby paść na stanowisku. Choruj z godnością, gasnący starcze, albo kończ waść, wstydu oszczędź.











*** Oficjalny Katolicki Regulamin Odbywania Stosunków Płciowych Z Osobami Wierzącymi

UWAGA TEKST ZAWIERAJĄCY DRASTYCZNOŚCI MORALNE I TEOLOGICZNE!!!

MŁODZIEŻY OAZOWA NIE DAJ SIĘ ZWIEŚĆ PODSZEPTOM SZATAŃSKIM !

 

Autor tego artykułu, młody kleryk został w 1959 r. poddany ostremu śledztwu przez Trybunał Świętej Inkwizycji przy białostockiej Kurii Biskupiej (działo się przed likwidacją Inkwizycji po reformach II Soboru Watykańskiego). Tylko przez wzgląd na możliwość propagandowego wykorzystania wyroku przez ateistyczny reżim powstrzymano się od ostatniego na ziemiach polskich spalenia na stosie. Trybunał ukontentował się jeno ekskomuniką!











*** Galeria Szkopów - niemieckie odznaczenia wojskowe i plakaty propagandowe z czasów II Wojny



Wstąp młodzieńcze w szeregi SS!!!

Tylko proszę bardzo osoby przewrażliwione o niepodawanie mnie do sądu. To przecież "dokumenty życia społecznego".











A teraz coś z zupełnie innej beczki





*** Miłość mocno tleniona - BLONDYNKI: FENOMEN NA WYMARCIU
Der Spiegel - 29.12.2002

...Rozpieszczane od dziecka, jako ładna mniejszość, blondynki nie musiały nigdy się nauczyć wydajnej pracy i zachowań społecznych - uważa Lermer. - Kto dorasta jako niepozorna brunetka, której nikt nie zauważa, częściej zostaje potem profesorem czy zdobywcą Nagrody Nobla - mówi. I dorzuca: Spośród dwóch kobiet w białych kitlach w mojej klinice brunetka jest lekarzem, a blondynka pielęgniarką. Ta ostatnia nie musiała robić matury - i bez tego była pewna, że to jej przypadnie dyrektor szpitala i że czeka ją awans społeczny.







*** MARIE COUSIN i JEAN-PIERRE DUFREIGNE - BLONDYNKA I WSZYSTKO JASNE
L'Express - 14.08.2003

...Ponad rok temu, we wrześniu 2002 roku, świat usłyszał wielką nowinę: telewizje amerykańskie ABC oraz CNN, a także czasopisma brytyjskie (nie tylko brukowce) obwieściły, że za 200 lat nie będzie już na ziemi naturalnych blondynek. Z komunikatu Międzynarodowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynikało, że recesywny gen, któremu zawdzięczamy płowy kolor włosów, zaniknie około roku 2200. Na tę wieść blondynki i blondyni - od Kalifornii po okolice podbiegunowe - zgłosili gotowość ofiarowania badaczom swych włosów w nadziei, że genetyka zapobiegnie tej klęsce.















*** ROSS CLARK - MIŁOŚĆ NIEJEDNO MA IMIĘ - Bara-bara z kangurem
The Spectator - 2003

...Holenderski biolog Midas Dekkers twierdzi, że sodomię powszechnie uprawiano w historii, powołując się na znaleziony w Szwecji rysunek naskalny z epoki brązu, przedstawiający, jego zdaniem, mężczyznę uprawiającego miłość z jakimś dużym czworonogiem, a także XVIII-wieczną rycinę ukazującą, jak mówi, zakonnicę w ekstazie, zabawiającą się z osłem. Filozof z Princeton, Peter Singer, którego uważa się za twórcę ruchu obrońców praw zwierząt, posuwa się dalej, utyskując, że zakaz uprawiania sodomii jest jedynie "przejawem naszego pragnienia, by pod każdym względem odróżniać się od strony erotycznej od zwierząt".













*** Koza Mećka z Połoniny - Małżeństwa kozio-ludzkie zgodne z naturą

...Czołowi seksuolodzy już dawno przesądzili, że stosunki kóz z mężczyznami, a więc związki międzygatunkowe, mają charakter heteroseksualny. Takie związki mają długą, historyczną tradycję, są wspominane w najstarszych źródłach pisanych, łącznie z Biblią. Ich wyszydzanie jest świadectwem barbarzyńskiej ciemnoty i zacofania. Natomiast także w naszych kręgach stosunek kozła z mężczyzną jest traktowany jako odchylenie od normy, a co najmniej wyuzdana perwersja. Z tego też powodu uważamy, że mieszane małżeństwa kozio-ludzkie jako dwupłciowe są zgodne z naturą i stawianie ich na równi, a nawet poniżej małżeństw homoseksualnych jest nieodpowiedzialne i karygodne. Pańska gazeta skompromitowała się publikacją tego wrogiego kozom rysunku. Z przykrością muszę pana poinformować, że Stowarzyszenie Kóz Wyzwolonych podjęło decyzję o zjedzeniu całego nakładu inkryminowanego numeru "Rzeczpospolitej", rezerwując sobie też możliwość wstąpienia na drogę prawną. Mamy też w tej sprawie poparcie owiec.















*** ANITA & MARIAN BLASBER - Tortem w pysk - ANARCHIŚCI NA WESOŁO
Süddeutsche Zeitung - 21.06.2002

...- Czy pańskie ofiary nigdy nie próbują oddać?

Zdecydowanie zbyt rzadko - niestety. Filozof Bernard-Henry Levy kiedyś nieźle mi przyłożył. Jeśli go nie znacie - to taki nadęty, wygadany bufon, zawsze wymuskany. Już cztery razy od nas oberwał, za piątym razem nie wytrzymał i wpadł w szał. Popchnął mnie na ziemię i wściekle krzyczał.












*** Aleksander hrabia Fredro - Sztuka Obłapiania - informacje bibliograficzne

...Najstarszy zachowany rękopis-czystopis nosi datę 1817. Pierwsze wydanie: Suwałki [Lwów] 1926 (300 imiennych egzemplarzy) poprzedzono niepodpisanym [Stanisław Kossowski] esejem O Erosie w poezji Fredry. Liczne wznowienia nielegalne. Wydanie oficjalne w opracowaniu Andrzeja Z. Makowieckiego, Białystok 1985, jest poważnie okastrowane: opuszczono 140 z 670 wierszy. Pełen tekst "suwalski" (wraz z ilustracjami) wznowiła Agencja Wydawniczo-Reklamowa "Format-AB", Warszawa styczeń 1990. Wydanie to dalece odbiega od tekstu oryginału znajdującego się we Lwowie, w bibliotece Ukraińskiej AN, opatrzonego przestrogą: "tylko do poważnej pracy naukowej": już w samym tytule "jebanie" zastąpiono "obłapianiem".












*** Jan Różański - Twierdza Przemyśl - Tajemnica fortu nr 13
"Odkrywca"

...Wśród tych rupieci uganiały się szczury wielkości kotów. W drugim pokoju znajdowały się resztki starego umundurowania i pościeli. Trzecie drzwi były zamknięte. Po ich wyłamaniu, gdy we dwóch weszli do wnętrza sali, zaciekawieni, co tu zastaną, zdrętwieli z przerażenia. W krwawym blasku latarni, na tle szarego betonu, pośrodku beczek, skrzyń i śmieci, stała mara okropna, upiorna, nagi kościotrup, obrośnięty masą splątanych siwych włosów. Nie wiedząc, z kim mają do czynienia, ze zjawą, żywym człowiekiem czy jakimś potworem, nie mogli złapać tchu ani wykrztusić jednego słowa. Dopiero po chwili, gdy z następnej sali nadeszli pozostali robotnicy, krzycząc, że znaleźli w niej ludzki szkielet, upiór na głos ludzki drgnął, podniósł ręce do uszu, skrzywił się, zaczął rytmicznie chwiać się w prawo i w lewo, wydając przy tym chrapliwe jęki.




Swego czasu widziałem dokument w TVP na ten temat. Wypowiadał się historyk, który z lekka podał w wątpliwość wiarygodność tej historii, albowiem po prawdzie jedynym jej źródłem jest artykuł w przygodowym piśmie przedwojennym Naokoło Świata.

Podobno dziennikarz, autor tekstu po latach przyznał się do mistyfikacji.











*** Leopold Tyrmand - SĄD NAD KONWICKIM

...Pastwiono się nad niejakim Konwickim - młodym literatem, posłusznym i oddanym członkiem partii i wszelkich jej młodzieżowych przybudówek. Napisał opowiadanie o miłości. Z wszystkimi akcesoriami jak trzeba: szlachetny oficer UB, kochankowie pierdolą się niemal pod kontrolą podstawowej organizacji partyjnej, nigdy przeciw, zawsze za i ze Związkiem Radzieckim, w łóżku nieustanna mowa o proletariacie. A jednak okazało się "nie takie". Ludzie w wieku przydrożnych kamieni, o powierzchowności karłów i maszkar - Melania Kierczyńska, Adam Ważyk - informowali ludzi w średnim wieku i o normalnym wyglądzie o tym, co to jest spółkowanie - dojrzałe, klasowo odpowiedzialne, a nie animalistyczne, wynaturzone, amerykańsko-imperialistyczne.











*** Słowa żenujące i wstydliwe

...burżuj

butlonos

chlebuś

ciacho

cietrzew

cuchnie

cwaniaczek

czopek

czyrak

defloracja












*** Teraz niczego się nie boję - rozmowa z nową, śląską posłanką Samoobrony Marią Wiśniowiecką
naszemiasto.pl - 12 września 2003 r.

...Nie mamy gospodarstwa. Rodzice tam mieli gospodarstwo, to myśmy tam pomagali, ale teraz już nie. Teraz to ino koty, psy, takie małe rzeczy są.

To co ma być, jak to ma być, żeby głaskać tych, które będą naprzeciw w Samoobronie! To bym pierwsza wzięła, wie pani, porządnie wzięła i kopła jeszcze!

Nic, nic, nic mi nie sprawia trudności. Pierwsze było tylko poznać wszystkie biura, wszystkie tam jak się wchodzi do Sejmu, te wszystkie rozeznania. A teroz to już nic. Teraz to się już niczego nie boję.











*** Bartłomiej "Zyga" Kolański - Czego wy właściwie chcecie od Arnolda Buzdygana?

...Arnold Buzdygan jest przedsiębiorcą z krwi i kości: zawsze zdecydowany, wie czego chce, a jeśli postawi sobie jakiś cel, uparcie dąży do jego realizacji. Jest modelowym przykładem człowieka, który wyemancypował się z nizin społecznych (dawnej klasy robotniczej) dzięki pracowitości, sprytowi i żelaznej konsekwencji. Nie powinniście więc spodziewać się po nim nagłej skłonności do zmiany stanowiska, bądź też uległości i bezczynnego znoszenia razów, które słaliście na jego plecy w postaci dziesiątek tysięcy obraźliwych postów. Buzdygan jest człowiekiem prawym, szanuje innych ludzi, tak długo, jak oni szanują jego. Jeśli sprzyjasz jego planom, nie masz się czego obawiać. Jeśli jednak staniesz mu na drodze, nie chciałbym znaleźć się w twojej skórze. Taka nieprzejednana postawa wobec otoczenia jest warunkiem koniecznym odniesienia sukcesu w jakże trudnej polskiej rzeczywistości. Stąd też ci, którzy zabawiali się w robienie z Buzdygana "tata-wariata" powinni mieć pretensje do samych siebie, że obiekt ich bezczelnych ataków wziął sprawy w swoje ręce i sam zadbał o przestrzeganie prawa. Arnold Buzdygan wymyślił niezawodny system "samoobrony", który jak się okazało zdał egzamin z postawy obywatelskiej na ocenę celującą. W obliczu opieszałości organów ścigania, Buzdygan ścigał sprawców na własną rękę, inwestując dość znaczne sumy pieniędzy w pozyskiwanie numerów telefonów delikwentów piszących na grupy dyskusyjne i zatrudnianie tzw. "dresów", którzy wykazywali się niezwykłą wręcz biegłością w sztuce perswazji. Dzisiaj tylko nieliczni pozwalają sobie na kpiny z Arnolda - większość siedzi cicho jak mysz pod miotłą, obawiając się nagłej interwencji zwiastowanej silnym kopniakiem w drzwi.











*** Kontrowersje wokół powieści Piotra Witolda Lecha "Rokhorm z Aron"
"Fahrenheit"

...Cały utwór Piotra Witolda Lecha jest utrzymany w podobnie błyskotliwym i sprawnym stylu. Autor ten wydaje się epatować swą językową topornością. Jego zdania są boleśnie oczywiste, prostackie i schematyczne, balansujące na granicy poprawności. Zdarza mu się niekiedy dawać do myślenia: dowodem czyn jednego z wyjątkowo niegodziwych bohaterów: Tamtemu kazał wyrwać genitalia, ale tak by nie pozbawić go pragnienia kobiety. Wynika z tego, że są różne rodzaje rwania genitaliów, można na przykład kastrować również tak, aby kobiety więcej już nie pragnąć. Z niecierpliwością czekam na rozwinięcie tematu w dalszych dziełach Piotra Witolda Lecha.



No może gupi jestem, ale śmieszą mnie takie "środowiskowe" debaty