Gazeta Wyborcza - 1997/09/09



Bartosz Węglarczyk

Zrobieni w kosmiczną histerię

Jak CIA ukryła UFO



Bohater telewizyjnego serialu "Z archiwum X" Fox Mulder bezskutecznie próbuje ujawnić spisek amerykańskiego rządu i kosmitów.

O UFO czytało kiedyś lub słyszało 95 proc. Amerykanów. Ponad połowa obywateli USA wierzy, że przybysze z innych planet od lat odwiedzają Ziemię. Nawet dwaj prezydenci - demokrata Jimmy Carter i republikanin Ronald Reagan - twierdzą, że kiedyś UFO widzieli. Tysiące ludzi szuka na własną rękę śladów gwiezdnych braci - wyniki swych badań publikują w setkach czasopism i kilkudziesięciu wydawanych rok w rok książkach.

Wielu z nich jest przekonanych, że amerykański rząd - a dokładnie Centralna Agencja Wywiadowcza - od dawna ukrywa dowody na istnienie UFO. Przeświadczenie to jest o tyle uzasadnione, że - co ujawniła ostatnio sama CIA - przez bardzo długi czas wywiad rzeczywiście ukrywał swe zainteresowanie UFO, a przez całe lata nawet oszukiwał opinię publiczną. Tyle że celem tej kampanii dezinformacyjnej nie było ukrycie przybyszów z innych planet.

Jest się czego bać?

24 czerwca 1947 r. szanowany lokalny biznesmen i zapalony pilot Kenneth Arnold widział podczas lotu nad Mt. Rainier w stanie Waszyngton "dziewięć poruszających się z nieprawdopodobną prędkością dysków". W ciągu następnych miesięcy podobne obiekty widziało wielu pilotów i operatorów radarów w całych USA.

Tak rozpoczęła się trwająca do dziś gorączka UFO. Już na początku 1948 r. szef wywiadu amerykańskiego lotnictwa nakazał badania nad fenomenem UFO. Wojskowi bardziej niż ataku z kosmosu obawiali się jednak tajnej radzieckiej superbroni. Pierwsze doniesienie o UFO zbiegło się bowiem w czasie niemal idealnie z początkiem zimnej wojny.

Choć eksperci prawie zawsze znajdywali racjonalne wytłumaczenie dla kolejnego doniesienia o UFO, te mnożyły się. W dochodzenie od początku włączyła się CIA, uważając, że prawdopodobieństwo zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego USA ze strony UFO jest wprawdzie niewielkie, niemniej nie można go zupełnie zbagatelizować.

Zbiorowa halucynacja

Kolejni szefowie CIA starannie ukrywali jednak zaangażowanie Agencji w te badania. Obawiali się bowiem, że ujawnienie udziału CIA utwierdzi tylko opinię publiczną w przekonaniu o jakimś rządowym spisku. CIA analizowała starannie wszystkie doniesienia o UFO, większość z nich oceniając jako "przejawy zbiorowej histerii, halucynacji, zwykłe oszustwa lub niezwykłe wydarzenia pogodowe oraz klimatyczne".

Na początku lat 50. eksperci CIA oceniali, że jedynie co dziesiąty raport o UFO nie znajduje wyjaśnienia, choć jednocześnie nie znaleźli ani jednego dowodu na istnienie przybyszów z innej planety.

Kiedy CIA nie znalazła dowodów również na to, że za tajemniczymi obiektami stoją Rosjanie, straciła zainteresowanie UFO, choć do dziś w Agencji i wywiadzie lotniczym pracują niewielkie grupy analizujące doniesienia o UFO.

Historyk CIA Gerald Haines w ujawnionym niedawno przez Agencję raporcie twierdzi, że w połowie lat 50. CIA postanowiła wykorzystać kosmiczną histerię do własnych celów.

Srebrzysty i szybki U-2

W listopadzie 1954 r. CIA otrzymała pierwszy egzemplarz słynnego samolotu szpiegowskiego U-2. Był to wówczas szczyt techniki - mógł latać na wysokości 20 km, podczas gdy samoloty pasażerskie osiągały pułap trzykrotnie niższy. Gdy więc pokryty srebrną powłoką U-2 rozpoczął pierwsze loty, liczba doniesień o UFO zaczęła lawinowo rosnąć. Wojskowi tłumaczyli te zjawiska pogodą i klimatem - twierdzili np., że nagłe zmiany temperatury powodują powstanie w powietrzu zgrupowań niewielkich kryształków, które odbijając światło słoneczne, wywołują u obserwatora wrażenie lecącego dysku. Co bardziej sceptyczni przedstawiciele mediów i wielu pilotów nie wierzyło w te tłumaczenia, utwierdzając się tylko w przekonaniu, że rząd ukrywa istnienie przybyszów z innej planety.

Według Hainesa co najmniej połowa ze wszystkich doniesień o UFO nad USA w latach 50. i 60. dotyczyła właśnie lotów U-2. W tym samym czasie CIA i wojskowi nie mogli znaleźć wytłumaczenia jedynie dla co 20. raportu o nie zidentyfikowanych obiektach. CIA ujawniła również ostatnio, że słynny wrak znaleziony w Rockwell w 1947 r. był w rzeczywistości nie spodkiem, lecz częścią balonu, za pomocą którego Agencja śledziła radziecki program badań nuklearnych.

Haines, który sam pracuje dla CIA, starannie omija jakiekolwiek odniesienia do dnia dzisiejszego. Jednak coraz częściej badacze UFO skłaniają się ku opinii, że i dziś rząd stosuje taką samą taktykę. Być może słynny Obszar 51 w Newadzie, gdzie wojsko miałoby ukryć znaleziony w Rockwell wrak spodka, to w rzeczywistości poligon dla samolotów XXI w. Na kilku zdjęciach zrobionych kilkanaście lat temu w tym regionie eksperci rozpoznają dziś np. samoloty Stealth.

Teorie spiskowe i ludzka wiara w odwiedziny kosmitów na Ziemi z pewnością nie umrą jednak szybko. W opublikowanej ostatnio książce Nick Pope z brytyjskiego ministerstwa obrony twierdzi, że kosmici są obecni na Ziemi od lat. Książka jest o tyle niezwykła, że Pope - który przez trzy lata pracował w specjalnym departamencie ministerstwa obrony ds. UFO - do dziś tam pracuje, a jego książka została zatwierdzona do druku przez wywiad wojskowy.

Mały, czarny, całkiem gładki

"Kiedy szedłem do pracy w Sekretariacie 2a sztabu lotnictwa, nie wierzyłem w UFO - wspomina Pope. - Musiałem jednak zmienić swe zdanie". Pope, który badał co roku 200 przypadków UFO nad Wielką Brytanią, opisuje jeden z "niezbitych dowodów pobytu obcych w naszym kraju" - w grudniu 1980 r. kilkudziesięciu pilotów i techników z 67. Eskadry Ratowniczej w bazie Woodbridge w hrabstwie Suffolk widziało "czarny i całkowicie gładki pojazd lotniczy wielkości czołgu i kształtu trójnoga, który przeleciał nad bazą z nieprawdopodobną prędkością".

Śledztwo w tej sprawie zostało zamknięte bez rozwiązania. - Prawda jest wciąż gdzieś tam - przypomina niezmordowany Fox Mulder.






UFO