Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz
przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw
rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom
duchowym zła na wyżynach niebieskich.
List św. Pawła do Efezjan, 6.121
Ubrane na czarno lub w obszerne szaty istoty i ich samochody występują tylko
w niewielkim procencie przypadków wzięć. Przypadki bliskich spotkań z tymi
osobnikami określa się zwykle nazwą "Ludzi w czerni"2. Z opisów tych przypadków
wynika jasno, że ci niewidzialni emisariusze z mrocznych otchłani współistnieją
razem z nami, lecz w innym wymiarze. Są oni jednym z przejawów inteligencji
kryjącej się za zjawiskiem UFO, która przenika czasami do naszej czasoprzestrzeni,
aby prowadzić swoją niesamowitą grę spoza skraju rzeczywistości, o której istnieniu
nie mamy pojęcia. Obecność tych enigmatycznych postaci sięga starożytności.
Ukryci w mroku "Bracia Cieni" byli czymś bardzo realnym dla starożytnych, którzy
słusznie traktowali ich jako przejaw zła. Zdaję sobie sprawę, że wszystko, co tu piszę,
może być potraktowane jako bajka lub wytwór fantazji, lecz prawda jest taka, że sam
badałem przytoczone tu przypadki, w związku z czym wiem, że taka ocena jest
błędna, a nawet swego rodzaju samooszukiwaniem się.
Gromadzenie danych na temat MIB-ów jest bardzo ryzykowne i niewdzięczne
i prawdopodobnie dlatego niewłaściwie postrzegamy całe to zjawisko. Jedno jest
pewne - grube akta, jakie zgromadziłem na temat tych przypadków, przedstawiają
mrożące krew w żyłach dramaty, których nie jestem w stanie opisać w tak skromnym
opracowaniu. Mimo iż kilka przypadków wydarzyło się w moim sąsiedztwie, postanowiłem
trzymać się od nich z daleka, kiedy zrozumiałem, że MIB-y nie chcą mnie tam widzieć.
Spośród mojego liczącego około 100 przypadków wzięć zbioru wybrałem sześć najciekawszych,
w których występują MIB-y. Ze względu na wygląd podzieliłem MIB-y na trzy grupy:
(A) trupiopodobne,
(B) wysokie lub szczelnie odziane,
(C) orientalne.
(W tym przypadku nie uzyskałem zgody na podanie prawdziwego nazwiska świadka
- w pozostałych pięciu przypadkach nazwiska są prawdziwe).
Początkiem tej przedziwnej historii był zaniepokojony głos w słuchawce mojego
telefonu. Jak się później okazało, nigdy nie poznałem jego właścicielki, mimo iż
byliśmy już nawet umówieni na spotkanie, które miało się odbyć na wolnym
powietrzu w South Bend w stanie Indiana.
Od czasu tamtego zdarzenia minęło siedemnaście lat i Mary sądziła, że rozmowa
telefoniczna ze mną nie będzie stanowiła zagrożenia. Jak się okazało, obydwoje nie
mieliśmy racji.
Przez trzy kolejne noce Mary ukazywał się srebrzysty spodek emanujący błękitną
poświatę. Oprócz niej obiekt ten obserwowała jej rodzina, sąsiedzi i pewien policjant. Próba
wykonania przez nią zdjęcia skończyła się zaczernioną klatką na filmie i zniszczeniem
aparatu, który zabrał następnie do zbadania przedstawiciel władz i nigdy już go nie zwrócił.
Kilka dni później, kiedy Mary została pociągnięta do drzwi wejściowych, w jej
umyśle zabrzmiał kodowany, bełkotliwy głos. Zaczął ją wypytywać o pracę w zakładach
w Cleveland w stanie Ohio, gdzie obsługiwała tajne urządzenie należące do sił powietrznych
zawierające małe szklane rurki. Fizycznymi objawami tego wydarzenia, były ostre bóle głowy,
ból oczu, łamiące się zrudziałe włosy i oparzenia skóry.
Kilka dni później, kiedy podeszła otworzyć drzwi, stanęła twarzą w twarz
z dziwnym indywiduum o śmiertelnie bladej skórze i szklistych oczach ubrane
w czarną jedwabistą kurtkę i kapelusz. Osobnik ten zabronił jej mówić komukolwiek
o jej obserwacji UFO, po czym kulejąc oddalił się i wsiadał na tylne siedzenie
dużego czarnego samochodu o przydymionych oknach, który z miejsca odjechał.
Teraz, po siedemnastu latach, kiedy jej dzieci odeszły już z domu i były bezpieczne,
zdecydowała się zadzwonić do mnie. Cztery dni później zadzwoniła znowu i z tego, co
mi powiedziała, wynikało jasno, że MIB-y nie chcą, aby gadatliwy Worley dowiedział
się czegoś na temat jej przeżycia. Mary powiedziała, że duże czarne auto zaparkowało
przed jej domem i odjechało dopiero, kiedy zgasiła światło i poszła spać.
Próbując ponownie się z nią skontaktować wysłałem jej pocztą jedenaście stron
pytań oraz plan ustalenia daty spotkania.
Miesiąc później dotarła do mnie ostatnia wiadomość od niej. Moja próba
skontaktowania się z nią drogą pocztową ponownie sprowadziła MIB-y pod drzwi jej
domu. Tym razem pokazano jej kopertę zawierającą odpowiedzi na moje pytania,
które wysłała do mnie tego samego ranka. Oświadczono jej, że mają swoich ludzi
wszędzie i że jeśli zależy jej na życiu oraz kocha swoje dzieci i wnuki, to lepiej, żeby
nie wysyłała więcej żadnych informacji.
2. Truiopodobne MIB-y. Przypadek Reeda Thompsona.
Seria tych wydarzeń miała miejsce zaledwie 25 mil (40 km) na południe ode mnie
w okręgu Dearborn.
Pewnego słonecznego styczniowego popołudnia 1967 roku uczeń Reed Thompson
wykonał fantastyczne zdjęcie NOLa typu monitor. Zdjęcie zostało wykonane,
gdy NOL przelatywał powoli między drzewami jakieś 32 stopy (9,6 m) od jego domu.
Trasę jego przelotu wyznaczały później uschnięte gałęzie drzew.
Był to początek całej serii zdarzeń, które badałem w latach dziewięćdziesiątych.
Reed doznał w czasie tego wydarzenia luki w czasie, a później miał problemy z krwawieniem
z nosa.
Pewnego ciepłego kwietniowego dnia 1973 roku dwa chude, groteskowo wyglądające
indywidua wkroczyły do sklepu Reeda z częściami samochodowymi w Milanie w stanie Indiana.
Pies Reeda, owczarek, podwinął ogon i skulił się przerażony w kącie. Część klientów,
którzy znajdowali się w tym czasie w sklepie, nie pamięta tego wydarzenia. Istoty ubrane
były w sportowe ubrania i miały na rękach grube rękawice. Tym, co zwracało uwagę, były
ich twarze. Reporter miejscowej gazety wymyślił na ich określenie zwrot "plastykowe
twarze". Jeden z osobników, mówiący monotonnym, mechanicznym głosem, orientował się
doskonale, kiedy Reed wykonał zdjęcie NOLa. Zażądał od niego natychmiastowego
wydania zarówno zdjęcia, jak i negatywu. Reed, który był uparty, stwierdził, że
zdjęcie znajduje się w bankowym sejfie i tam pozostanie. "Plastykowa twarz"
stwierdził, że to nic nie szkodzi, że i tak je dostaną. W międzyczasie mężczyzna
nazwiskiem Craft wybiegł na zewnątrz sklepu, aby zobaczyć, jakim samochodem
przybyli ci dziwacy. Był to jasnożółty Buick LeSabre z 1969 roku. Patrząc przez
przyciemnione szkło okien zdumiony Craft zobaczył, że samochód nie ma ani
kierownicy, ani siedzeń. Kiedy obaj osobnicy zbliżyli się do samochodu, Craft otarł
się łokciem o jednego z nich, co najwyraźniej ich zaniepokoiło. (Craft zmarł dwa lata
później i mimo dwukrotnej sekcji zwłok nie udało się ustalić przyczyny jego nagłej
śmierci).
Reed sądził, że jego dziwni goście odczepili się od niego, lecz kiedy jechał do
warsztatu spawalniczego w Versailles, doszło do zwariowanego wyścigu, po tym jak
jego "prześladowcy" pojawili się kilka cali przed zderzakiem jego samochodu. Kiedy
zatrzymał się przy warsztacie, "plastykowe twarze" zaparkowały tuż za nim i niczym
cienie ruszyły w ślad za nim. Gdy Reed otwierał drzwi warsztatu, z jego wnętrza padł
błysk światła łuku spawalniczego. Reed rozejrzał się dookoła i spostrzegł, że nie
ciesząca się jego sympatią para i jej samochód, zniknęli.
Reed Thompson ma swój udział w zjawisku wzięć. Jego wzięcia i uwolnienia były
niezwykłe. Nosi na swoim ciele łyżeczkowe znamiona i ślady nakłuć; pamięta twarze
Szaraków; doznał utrat energii i ogólnie biorąc ma pecha. Na pierwszy rzut oka
mogłoby się wydawać, że spokojne Milan i okoliczne drogi nie są miejscem, gdzie
można by się spodziewać wielkich czarnych Cadillacków i Lincolnów, lecz Reed
i jego przyjaciele często widywali je jadące w pewnej odległości za nimi. Reedowi
nigdy nie przyszło do głowy, że jego prześladowcy mogą objawiać się w takiej
postaci, dopóki mu tego nie powiedziałem. Nalegałem na niego, aby udostępnił mi
swoje zdjęcie UFO i ustawił je w charakterze zabezpieczenia na szafce przy łóżku swoim
i swoich bliskich. Wyglądało na to, że MIB-y zawsze przeciwstawiały się mojej obecności
na scenie wydarzeń i to na różne sposoby, lecz jak na razie nadal jestem cały i zdrowy.
3. Trupiopodobne MIB-y. Przypadek Pamary Johnson.
Pamara Johnson jest mieszkanką Richmond w stanie Indiana, która dokładnie
pamięta przebieg jednego ze swoich wzięć, z którym związane są jej przeżycia
z udziałem MIB-ów. Podobnie jak w wielu innych przypadkach wzięć, również i w jej
przypadku wzięcia zaczęły się w wieku dziecięcym. Kiedy miała 14 lat, pewnego
słonecznego czerwcowego dnia wokół bloku, w którym mieszkała razem z rodzicami,
zaczęła krążyć wielka czarna limuzyna. W pewnym momencie wyszła na balkon od
frontu, aby się jej przyjrzeć. Gdy tylko znalazła się na balkonie, limuzyna zatrzymała
się i wysiadła z niej jakaś postać, która ruszyła w jej kierunku.
- Miał na sobie czarne spodnie, czarną marynarkę i czarną czapkę, która
wyglądała jak czapka szofera - powiedziała Pamara. - Szedł normalnie. Miał białą
cerę i ciemne oczy, w których nie zauważyłam źrenic. Mówił zwykłym językiem
angielskim. Od limuzyny z przyciemnionymi szybami nie dobiegał do mnie żaden
odgłos pracującego silnika.
Osobnik ten był bardzo uprzejmy i zapytał ją, czy mieszka tam Rhonda Smith.
Pamara zgodnie z prawdą odrzekła, że nie zna nikogo takiego, przeto postać ta
podziękowała jej i wróciła do auta, które następnie odjechało.
Zaraz potem Pamara poszła razem z siostrą do pobliskiego sklepu. Nagle nie
wiadomo skąd limuzyna pojawiła się ponownie. Podjechała do krawężnika i Pamara
dostrzegła, że tylna szyba opuszcza się w dół, zaś w oknie ukazuje się lufa strzelby.
Przestraszona, pchnęła siostrę za mur, a sama skoczyła za pobliskie drzewo. Padły trzy
strzały i usłyszała, jak pociski uderzają w drzewo. Potem limuzyna pospiesznie odjechała
osiemnastą ulicą, która jest ślepa. Jakaś kobieta obserwująca to zdarzenie ze swojego
domu wezwała policję, która wkrótce przybyła na miejsce zdarzenia, gdzie policjanci
zastali dwie pochlipujące dziewczynki. Wyciągnęli pociski z drzewa i stwierdzili, że
najprawdopodobniej był to najemny morderca, który wybrał niewłaściwy cel!
Cztery lata później Pamara przeżyła wzięcie, które doskonale pamięta. Została
wzięta w pobliżu miasteczka Abington razem z matką i siostrą. Był zimny grudniowy
dzień i kiedy UFO zniżyło się, poruszyło wierzchołkami drzew (które potem uschły).
Kiedy Pamara znalazła się na pokładzie UFO, usunięto jej płód, którego obecność
została wcześniej potwierdzona przez lekarzy. Sprawcami tej kradzieży były Szaraki.
Użyli do tego celu przyrządu podobnego do wibrującego drutu. Pamara widziała
również duże słoje z płodami zanurzonymi w przezroczystym płynie i podłączonymi
do nich przewodami.
Do domu wróciły cztery godziny później. Pamara była tak przerażona, w tak złym
stanie, że musiała wyczołgać się z samochodu.
- Matka i siostra uzgodniły ze sobą, że nigdy nie będą rozmawiały ze mną na
temat tego zdarzenia, ale wiem, że siostra ukrywa pod włosami wszczep, który ma na
szyi. W grudniu zawsze puchnie i wycieka z niego jakiś płyn.
4. Wysokie lub szczelnie odziane MIB-y. Przypadek Patsy Wingate.
Mieszkająca w jednym z miasteczek położonych w Appalachach Patsy, odkąd
sięga pamięcią, doświadcza wszelkich aspektów paranormalnego oddziaływania.
(Być może ma z tym związek jej indiańsko(plemię Czarnych Stóp)-holendersko-irlandzkie
pochodzenie). Przypuszczalnie wzięciem, które wywarło na niej największe wrażenie,
było to, które dokonane zostało przez niskie wzrostem istoty, w czasie kiedy była
w ciąży. Była zła i nie chciała brać w nim udziału. Kiedy trzy Szaraki zbliżały się
do niej idąc przez pokój, podskoczyła i chwyciła jednego z nich za jego cienką szyję.
Ścisnęła ją, rozległ się chrzęst i głowa Szaraka opadła do tyłu. Na twarzach jego
kompanów usytuowanych po obu jego stronach pojawił się wyraz zaskoczenia. Szybko chwycili
za ręce okaleczonego, zmienili automatycznie, jak roboty, kierunek ruchu i wkrótce
zniknęli w świetle, które pojawiło się w łazience. Patsy wróciła do łóżka z poczuciem
żalu. Nie chciała nikogo skrzywdzić. (O podobnym przypadku słyszałem jeszcze tylko raz
- z ust dra Davida Jacobsa).
Patsy została oznakowana literą V z odwróconą cyfrą 7 wewnątrz oraz literą
B z kółeczkiem pod nią. Ani ona, ani nikt inny nie wie, co to znaczy. Pamięta, że
kiedy była jeszcze dzieckiem, szła pewnego razu przez las w towarzystwie wysokiego
blondyna ubranego w garnitur, który miał "łagodne" oczy. Patsy była zafascynowana
jego twarzą i skrzydłami! Zamiast normalnej mowy wydawał piski.
Innym razem, kiedy mieszkała w pobliżu cmentarza, w czasie wietrznych
wieczorów widywała postać w czarnej szacie, która zdawała się obserwować jej dom.
Pewnego dnia zauważyła na cmentarzu wysoką, odzianą w luźne szaty postać. Jej
twarz emanowała światłem. (Czy był to jej anioł stróż, czy może diabeł)?
Przez wiele lat Patsy i inni widywali w różnych miejscach zamieszkania śledzące
ich czarne limuzyny. Byli śledzeni także przez pojazdy podobne do samochodów
policyjnych, którym towarzyszyła "niska, tocząca się mgła".
Pewnego dnia, jadąc w kierunku skrzyżowania, Patsy doznała nagle chwilowego
zamroczenia. Jej mąż szturchnął ją i odzyskała przytomność, tak że jeszcze zdążyła
zahamować przed skrzyżowaniem. W pobliżu skrzyżowania stała limuzyna z ciemnymi oknami.
Co ciekawe, często w swojej głowie słyszy głos: "Wiedz, że w każdej chwili
możemy cię zabić".
Patsy i ludzie z jej otoczenia często widywali również czarne helikoptery. Pewnej
nocy, kiedy mieszkała w pobliżu Windblow w Północnej Karolinie w środku
olbrzymiego sadu brzoskwiniowego, na niebie pojawiły się trzy czarne helikoptery.
"Wyglądały, jakby były uwiązane do olbrzymiego kawałka błyskawicy, która im
towarzyszyła".
Przy innej okazji, kiedy MIB narzucał się jej przed jej domem, jej dzieci wdrapały
się na rosnące w pobliżu drzewo i stamtąd obserwowały całą scenę.
Te naprzykrzające się jej istoty miały białe twarze, były ubrane w jedwabiste
czarne garnitury, białe koszule, krawaty i kapelusze. Z pomocą dużej igły napełniały
próbówki krwią Patsy.
5. Orientalne MIB-y. Przypadek Carroll Watts.
Watts był farmerem, który uprawiał bawełnę i mieszkał w wydłużonym, wąskim
pasie należącym do Teksasu. Nie wiedział nic na temat UFO i rzucił się z pięściami
na pierwszy tego typu pojazd, który wylądował na jego polu. Sądził, że to pojazd
rządowy! Podczas następnego spotkania z dużym, szarym, cylindrycznym obiektem
został wzięty. Pojazd ten ukazywał się później jeszcze wielokrotnie, dzięki czemu
udało mu się wykonać siedem zdjęć Polaroidem.
Watts szukał odpowiedzi na pytania, które nasuwały mu się w związku z tymi
wydarzeniami, i w tym celu udał się do godnych zaufania instytucji, w tym między
innymi do programu zajmującego się badaniem zjawiska UFO realizowanego na
Uniwersytecie stanu Kolorado pod kierownictwem dra Condona. Niestety nie
uzyskał tam odpowiedzi na nurtujące go pytania, zaś jego zdjęcia - jak twierdził dr
Condon - gdzieś zaginęły. Gwoli prawdy dr Condon poradził mu, aby "dał sobie
z tym spokój" i przestał opowiadać o tym, co mu się przydarzyło.
Później, kiedy wystąpił publicznie i opowiedział o swoich przeżyciach, stał się
ogólnonarodową sensacją. Zaczęto mu nawet grozić, aby go uciszyć. Dr Allen
Hynek przekonał go, aby w celu udowodnienia swojej prawdomówności, poddał się
testowi na wariografie.
Właśnie jechał do Amarillo, gdzie miał być poddany temu testowi, kiedy dostrzegł
daleko przed sobą niebieskozielonego kabrioleta Plymoutha z zaciągniętym dachem
zaparkowanego przy drodze. Obok samochodu stała młoda, atrakcyjna blondynka,
która machała do niego ręką, dając mu znak, aby się zatrzymał. Kiedy wyszedł
z samochodu otrzymał uderzenie w kark, które zwaliło go z nóg. Kiedy się ocknął
spostrzegł, że stoją przy nim dwie istoty. Byli to eleganccy panowie o ciemnej skórze
i orientalnych rysach twarzy. Mieli około sześciu stóp (1,8 m) wzrostu i około 190 funtów
(86 kilogramów) wagi. Byli ubrani w kosztowne, eleganckie ciemne garnitury i swetry
z golfowym kołnierzem. Skierowali na niego karabiny maszynowe i jeden z nich mówiąc
bardzo poprawną angielszczyzną oświadczył mu, że ma oblać test na wariografie, gdyż
inaczej... Kiedy godzinę później dowiedział się, że oblał test, odetchnął z ulgą.
Nazajutrz wieczorem duży czarny samochód ścigał go, gdy jechał do domu.
W pewnym momencie usłyszał odgłos strzałów dobiegających z jego kierunku, kiedy
przejeżdżał powoli obok Wattsa. Watts wjechał na pobliskie pole i opróżnił cały
magazynek swojego karabinu M11 strzelając w kierunku agresora, ale bez widocznego
efektu. Kiedy znalazł się w domu, jego pobudliwa żona była właśnie w trakcie
wzywania policji. Mając tego wszystkiego dosyć wkrótce potem Watts oświadczył
oficjalnie, że jego historia z UFO jest zwykłym wymysłem.
Jakiś czas potem zaczął cierpieć na zaburzenia psychosomatyczne. Jego brat
powiedział mi, że stało się to za sprawą jakiegoś osobnika, który go odwiedził. Popadł
w paranoję, której objawem było przekonanie, że jacyś ludzie starają się go dopaść.
W końcu któregoś razu mocno wystraszony skierował broń na przedstawiciela prawa.
Do czasu pojawienia się obcych istot Watts był szczęśliwym mężem i ojcem.
Pisząc z celi Teksaskiego Więzienia Stanowego oznajmił mi: "To wydarzenie
kosztowało mnie, żonę i dzieci 285 000 dolarów, wolność, zdrowie [zapadł na serce]
i prawie życie. A wszystko tylko dlatego, że nie rozumiałem czegoś i chciałem o tym
mówić. Obecnie sądzę, że byłoby znacznie lepiej dla mnie, gdybym zginął w czasie
tych zdarzeń".
6. Orientalne MIB-y. Przypadek Stanleya Ingrama.
Mój przyjaciel Stanley, były sędzia, burmistrz i dziennikarz już nie żyje, lecz on
i jego niesamowita walka z obcymi istotami nigdy nie zostanie zapomniana. Zmarł
na atak serca jako wyśmiany, rozczarowany bankrut, lecz nie został zapomniany,
ponieważ zachowałem znaczną część danych dotyczących jego przeżyć w latach
1973-1976, kiedy mieszkał na terenie rolniczego okręgu położonego w środkowo-południowej
części stanu Tennessee.
Jego gehenna zaczęła się, kiedy razem z córką Becky zaczął obserwować NOLe
z okolicznych wież przeciwpożarowych. Pewnego dnia, kiedy Becky była w szkole,
w jej głowie zaczął rozbrzmiewać niewyraźny głos. Była tym bardzo zmartwiona
i zwróciła się w tej sprawie o pomoc do ojca. Po pewnym czasie, kiedy głos stał się
wyraźniejszy, zrozumiała, że żąda on od niej, aby udała się na boisko. W końcu
poddała się i spełniła jego żądanie. Kiedy tam poszła, znalazła się wewnątrz jasno
oświetlonego UFO. Było to pierwsze z całej serii mentalnie przekazywanych jej
wezwań do stawienia się w pojeździe bez względu na to, gdzie on lądował.
Podobnych przeżyć doznawał również mieszkaniec tej samej okolicy David
Swanner.
Stanley nigdy nie został osobiście wzięty, zaś jego walka z obcymi istotami
odbywała się przez te osoby. Jego starania zmierzające do ich zrozumienia
i przeciwstawienia się im spełzły na niczym. Początkowo sądził, że te istoty są
"dobre", lecz po odwiedzinach MIB-ów jego złudzenia prysły.
Dwie istoty, które jego córka poznała na pokładzie UFO, nazywały siebie
"Alton" i "Tombo" i twierdziły, że pochodzą z planety "Plantos". Nosiły obcisłe
białe szaty, czapki typu pończocha z wywiniętym obrzeżem, spod których wystawały
krótkie blond włosy, oraz szpiczaste buty. Miały około 4,5 stopy (1,35 m) wzrostu,
długie cienkie szyje, małe oczy, uszy i nosy oraz pociągłe twarze.
Wróciwszy do domu po tym zdarzeniu Becky miała mdłości, bóle głowy,
pragnienie, często oddawała mocz i ciągle chciało się jej spać. Doszła do siebie
dopiero po trzech miesiącach leczenia medycznego.
Jeśli chodzi o przypadek Davida Swannera, MIB-y typu orientalnego pojawiły się
u niego po raz pierwszy w czerwcu 1974 roku. Po raz drugi zatrzymały go w zaułku.
Pokazały mu walizeczkę zawierającą podobno 500 000 dolarów proponując ją jako
zapłatę za schemat napędu ich statku, który udało mu się sporządzić po wizycie na
jego pokładzie. Stanley Ingram przechowywał ten schemat w swoim sejfie. Te trzy
obce istoty przybyły nowym modelem trzyosobowego Cadillaca na kalifornijskich
numerach, których nie udało się jednak nikomu zapamiętać.
Istoty miały duże, okrągłe, smagłe twarze o przenikliwych oczach. Wszystkie były
rosłe i masywnie zbudowane, wyglądały na 30-40 lat i miały czarne, gęste włosy ścięte
"na rekruta". Ubrani byli w czarne garnitury, białe koszule i czarne krawaty. Mówili
z chińskim akcentem niskim, chrapliwym głosem w normalnym, spokojnym tempie.
Zdziwiony i przestraszony Swanner odjechał z piskiem opon wzniecając za sobą
tuman kurzu.
2 sierpnia 1974 roku (?) Becky zaparkowała auto i wbiegła na tor kręglarski
uciekając przed limuzyną, która ją śledziła.
23 września Swanner odstraszył ich za pomocy garści kamieni, które podniósł
z pobocza drogi. Zobaczywszy je wycofali się i odjechali.
25 września Becky zniechęciła ich do bliższego kontaktu potrząsając małym
tasakiem, kiedy zbytnio się zbliżyli.
Nocą 25 lutego 1975 roku czarna limuzyna MIB-ów pojawiła się obok Becky na
polnej drodze. Wyskoczyło z niej czterech MIB-ów z rewolwerami w rękach.
Największy z nich mający potężną klatkę piersiową i wzrost około 5 stóp i 10 cali
(1,75 m) wyciągnął Becky z samochodu. Chcieli dowiedzieć się od niej, gdzie jest jej
ojciec i gdzie trzyma schemat napędu ich statku. Były to bardzo głupie pytania w tej
"niezrozumiałej grze". Becky otrzymała cios w żołądek i jeszcze jedno uderzenie
w twarz, które powaliło ją na bagażnik jej samochodu. Potem ci dziwni napastnicy
odjechali. Kiedy wróciła do domu, Stanley wpadł we wściekłość. Zaprowadził ją do
biura szeryfa i odwiedził przyjaciół posiadających broń. Nazajutrz rano zabrał ją do
lekarza, aby zbadał jej opuchniętą twarz, po czym zaalarmował innych przedstawicieli
prawa w swoim rejonie.
Becky widziała MIB-a jeszcze raz, wiele dni później, kiedy wyglądała przez okno na
piętrze domu. MIB ubrany w staromodny kapelusz typu Stetson stał na podwórzu
w strugach deszczu i spoglądał do góry w jej kierunku. W chwilę potem wszyscy
wybiegli z domu i przeszukali okolicę dwoma samochodami, ale nigdzie go nie znaleźli.
To, co przedstawiłem w tym opracowaniu, to jedynie ogólny zarys sześciu
przypadków. Są one wyraźnym przeciwieństwem quasi-duchowej koncepcji mówiącej
o życzliwym stosunku tych istot do nas lansowanej przez niektórych badaczy
i wziętych. (Oczywiście to wcale nie oznacza, że nie ma istot, które kierują się
w kontaktach z nami szlachetnymi pobudkami. Kłopot polega na tym, że jak dotąd
nie natknąłem się na takie, którym mógłbym całkowicie zaufać).
W przypadku Brock (przypadek numer 1) MIB powiedział, że mają swoich ludzi
wszędzie. Z niektórych badanych przeze mnie przypadków wynika, że MIB-y
wykazują zadziwiającą wiedzę na temat ludzi i ich spraw. Uważam, że te zwodnicze
moce zniszczenia i zła znajdują się tuż obok nas i są niedopuszczane do nas dzięki
miłości i prawdzie naszego prawdziwego Stwórcy, który istnieje w każdym zakątku
wszechświata. Obecność złych mocy spowijających swoimi mackami całą Ziemię
widać codziennie na każdym kroku. Istnieje nawet specjalna księga ostrzegająca
przed nimi. Znamy ją jako Biblię.
Przełożył Jerzy Florczykowski
1. Przekład O. Augustyn Jankowski OSB (Pismo Święte, Wydawnictwo Pallottinum,
Poznań-Warszawa, 1980).
2. Po angielsku "Men in Black"; w skrócie MIB.
UFO