Gazeta Wyborcza 24-25/06/1995

 

Vladimir Tismaneanu

W czeluści zwanej wiek XX

 

Odszedł Cioran - ostatni z grupki wielkich Rumunów, których myśl wzbogaciła świat. Ich początki naznaczone były jednak tragicznym błędem



Niewiele jest w tym stuleciu bardziej fascynujących opowieści niż intelektualna historia rumuńskich mistycznych rewolucjonistów lat trzydziestych. Do niedawna działalność intelektualistów łączonych z "legionistami Michała Archanioła" [skrajnie prawicowym ruchem chrześcijańskim w latach 20. - red.] była niemal powszechnie pokrywana zasłoną milczenia i przedstawiana jako przelotny, niemal nieistotny epizod. Żaden z nich nie zajął się też autoanalizą, która naświetliłaby motywy ich młodzieńczej obsesji.

W 1927 r. Mircea Eliade sformułował wyznanie wiary tej grupy: stare pokolenie stworzyło Wielką Rumunię, a młode Pokolenie stworzy wielką kulturę. Geografia polityczna nie wystarczała; dla istnienia narodu potrzebne było królestwo duchowe. Mimo iż członkowie grupy pozostawali pod wpływem piewców tradycyjnego rumuńskiego nacjonalizmu - od Michai Eminescu począwszy, to jednak pociągały ich nowe wówczas w Europie prądy, takie jak surrealizm, ekspresjonizm, psychoanaliza oraz badania ezoterycznych wyznań i religii.

Oczarowani dziełami Pascala, Josepha de Maistre'a, Schopenhauera, Bierdiajewa, d'Annunzio, Sorela, Maurrasa, Spenglera, Bakunina i Papiniego marzyli o nowym Średniowieczu, zachwalając walory organicznej społeczności opartej na heroicznym poczuciu poświęcenia i zdolności do męczeństwa. Postawa rozgoryczonego, sceptycznego, tragicznie przygnębionego pisarza zyskała dzięki nim nowy, piękniejszy wymiar.

Stanowili bałkański odpowiednik rewolucyjnego arystokratyzmu wychwalanego przez Ernsta Juengera i innych zwolenników germańskiego odrodzenia; byli antyburżuazyjni, antykomercyjni i antydemokratyczni. W zapóźnionym cywilizacyjnie kraju chłopskim, rządzonym przez skorumpowaną i mało odpowiedzialną klasę polityczną, antyliberalna, rewolucyjno-mistyczna retoryka skrajnej prawicy wywoływała zrozumiałą fascynację elit intelektualnych.

Antysemityzm był w ich filozofii związany zarówno z odrzuceniem kierunku kapitalistycznych przeobrażeń, do zwolenników których należeli w Europie Środkowej i Wschodniej Żydzi, jak i z postrzeganiem judaizmu jako siły wrogiej "chrześcijańsko-ortodoksyjnemu fundamentowi rumuńskości".

W eseju "Przeobrażenie Rumunii" (1937) młody Emil Michai Cioran pisał: "Żydzi są pod każdym względem niezwykli, obciążeni przekleństwem, za które odpowiada jedynie Bóg. Gdybym był Żydem, natychmiast popełniłbym samobójstwo". (Później wspominał te słowa jako wyraz podejścia do żydowskiego narodu i tradycji na zasadzie "miłość - nienawiść").

Ze szczytu rozpaczy

Cioran wkroczył triumfalnie w rumuński świat literacki w 1934 r. książką "U szczytu rozpaczy", pełną skomplikowanych metafor, ekwilibrystyki językowej i myślowych otchłani. Nie był to banalny debiut i to nihilistyczne credo młodego gniewnego zostało ukoronowane nagrodą Stowarzyszenia Młodych Pisarzy Rumuńskich wraz z "No" [Nie], jedyną napisaną w języku rumuńskim książką Eugene Ionesco.

Trzecim laureatem tej prestiżowej nagrody był Constantin Noica, jedyny członek Pokolenia, który pozostał w Rumunii, przetrwał komunistyczne więzienia i prześladowania i pod koniec życia stał się kulturalnym wzorem dla młodych, kontestujących intelektualistów rumuńskich.

Emilowi Cioranowi, który przed wojną wyjechał do Francji i nigdy nie wrócił, należy oddać, że był jedynym członkiem Pokolenia, który próbował wyjaśnić, choć w zawoalowany sposób, swoje młodzieńcze zaangażowanie po stronie faszyzmu.

W słynnym eseju, a właściwie liście otwartym do Constantina Noiki (1957), pisał tak: "Szczęśliwszy niż ja, poddałeś się naszej rodzimej glebie; co więcej, masz umiejętność znoszenia wszelkich reżimów, nawet najsurowszych. Nie znaczy to, że nie tęsknisz za fantazją i nieporządkiem, ale nie znam ducha bardziej niż twój przeciwstawiającego się >>przesądom demokracji<<. To prawda, że kiedyś nienawidziłem ich tak samo jak ty, a może nawet bardziej; byłem młody i nie potrafiłem przyjąć innych prawd niż moja ani przyznać przeciwnikowi prawa do posiadania i głoszenia własnych prawd. Fakt, że strony mogły się spierać bez unicestwiania się nawzajem, przekraczał moje zdolności rozumienia... Systemy, które usiłowały wykluczyć taki spór, wydawały mi się piękne bez wyjątku, zgodne z ruchem Życia, były moją wiarą tamtych czasów".

Problem jednak nie w tym, czy Cioran kiedykolwiek składał przysięgę członka Żelaznej Gwardii. Zbyt anarchistyczny, zbyt egocentryczny i niezdyscyplinowany, aby zaakceptować jej rytuały, tkwił jednak w intelektualnym klimacie narodowego fanatyzmu, antydemokratycznego szaleństwa.

Chwilowy sojusz

Uznawany za duchowego przywódcę Pokolenia Mircea Eliade zaprzeczał później, że był członkiem Żelaznej Gwardii, lecz w 1937 r. pisał w jej gazecie "Buna Vestire": "Wierzę w przeznaczenie narodu rumuńskiego. Dlatego wierzę w zwycięstwo ruchu legionowego ["Michała Archanioła"]. Naród, który zademonstrował wielkie moce twórcze na wszystkich poziomach rzeczywistości, nie może zostać wyrzucony na peryferie historii w zbałkanizowanej demokracji, w obywatelskiej katastrofie... Wierzę w chrześcijańską rewolucję nowego człowieka. Wierzę w wolność, osobowość i miłość, w nowy sposób życia, który przemieni bogactwo rumuńskiej duszy w powszechne wartości duchowe".

Eugene Ionesco pozostał prawdziwym demokratą, przeciwstawiał się zarówno bolszewizmowi, jak i nazizmowi. Ale Cioran pisywał do ultranacjonalistycznych i gwardyjskich gazet artykuły wychwalające Hitlera oraz nazistowskie Niemcy i nawołujące Rumunów, aby wyzbyli się swojej "letniości" i zaczęli podziwiać szalonych polityków.

Ale jako wielki francuski moralista, Cioran napisał później wspaniałe strony o urodzonym w Rumunii, a zagazowanym w Oświęcimiu żydowskim poecie Benjaminie Fondane.

Swoim poparciem dla ideologii Żelaznej Gwardii filozofowie Pokolenia dawali świadectwo temu, co Hannah Arendt słusznie nazwała kiedyś "chwilowym sojuszem pomiędzy tłumem a elitą". Z kilkoma wyjątkami, nigdy nie używali obelżywego języka zwykłych Gwardzistów; byli na to zbyt wyrafinowani. Przekonywali jednak chłopców i dziewczęta z legionowych "oddziałów śmierci", że umieranie za "Kapitana" (jak nazywano przywódcę Gwardii Corneliu Zelea Codreanu) oznacza umieranie za Rumunię. Ironią losu jest, że to, co zaczęło się jako kult twórczego życia, znalazło punkt kulminacyjny w mistyce heroicznej śmierci.

W 1970 roku Eugene Ionesco wspominał tamte czasy tak: "Profesorowie uniwersyteccy, studenci i intelektualiści kolejno wstępowali do Żelaznej Gwardii. Było nas z piętnaście osób, które zbierały się, aby dyskutować i szukać argumentów przeciwko ich racjom... Od czasu do czasu ktoś z naszej grupy przychodził i mówił: W ogóle się z nimi nie zgadzam, to jasne, ale niemniej w niektórych punktach, muszę przyznać, na przykład, Żydzi...

W trzy tygodnie później taka osoba stawała się nazistą. Wciągał ją ten mechanizm, akceptowała wszystko i przeistaczała się w nosorożca. Pod koniec zostało nas, opierających się, tylko troje lub czworo".

Optyka spisku

Oczywiście Cioran i Eliade pisali swoje haniebne pronazistowskie kawałki przed Oświęcimiem. Mimo to zdumiewa ich brak świadomości, co czeka Żydów w Europie rządzonej przez nazistów. Tak więc w lutym 1937 r., po uchwaleniu norymberskich ustaw rasistowskich, Eliade usprawiedliwiał swoją sympatię do narodowego socjalizmu: "Cokolwiek mówi mi się o terroryzmie hitlerowskim, nie mogę zapomnieć, że w centrum Berlina stoi synagoga, poważna i nienaruszona - w przeciwieństwie do wszystkich kościołów w Rosji".

Ta optyka jest podświadomie związana z mitem judeo-bolszewickiego spisku. Niedawno wizja ta powróciła u niemieckiego historyka Ernsta Nolte, według którego przekonanie Hitlera o rzekomej groźbie żydowsko-bolszewickiego zniewolenia Niemców było motywem jego "wyprzedzającego" programu masowego ludobójstwa.

W rok po przejęciu władzy przez Hitlera młody Cioran z zapałem świętował nazistowską, neopogańską dramaturgię: "Lubię hitlerowców ze względu na ich kult irracjonalności, ich pochwałę witalności jako takiej (...) bez zahamowań i kontroli". A w pół roku potem, po wycieczce do Monachium, Cioran posunął się jeszcze dalej. "Nie ma dziś na świecie polityka, który budziłby we mnie większą sympatię i podziw niż Hitler (...) Hitler wypełnił walki polityczne gwałtowną pasją i zdynamizował duchem mesjanizmu całą dziedzinę wartości, sprowadzoną przez demokratyczny racjonalizm do banału i frazesu. Zmęczeni tyloma prawdami, które nie wzniecają płomienia, wszyscy potrzebujemy mistycyzmu".

Opuszczając Rumunię Cioran jak gdyby opuścił również świat przerażających zniekształceń, nieodpowiedzialnych fantazji i niszczących koszmarów. Twierdził potem, że to przeobrażenie miało miejsce podczas lat spędzonych w okupowanym przez nazistów Paryżu.

Uścisk zimna i mroku

Cioran nie przystąpił jednak nigdy do Gwardzistów. Należał do nich natomiast jego duchowy mistrz Nae Ionescu, a także (choć przez krótki czas) inni członkowie Pokolenia, w tym również Constantin Noica. Co do Nae Ionescu, to najbardziej przekonywająca analiza jego politycznego demonizmu i związku między Profesorem (jak z szacunkiem nazywali go uczniowie z Pokolenia) a faszystami głosi, że przyjmował polityczne poglądy Żelaznej Gwardii z powodu podobieństw pomiędzy antydemokratyzmem tego ruchu a własnym brakiem zaufania do zachodniego liberalizmu.

Swój antysemityzm Nae Ionescu teoretycznie wywodził ze swojej koncepcji niezmiennej struktury etnicznej: rumuńskość była ludziom dana niemal genetycznie i wszelkie próby zasymilowania się w narodzie rumuńskim miały być z góry skazane na porażkę. Wynosząc się ponad żydowskiego pisarza Iosefa Hechtera, który w połowie lat 30. rozważał dylemat asymilacji żydowskiej nad Dunajem i w Karpatach, Nae Ionescu pisał: "Masz nadzieję, że nadejdzie Mesjasz na białym koniu, a wtedy będziecie rządzić ziemią. Ale ja wiem, że Mesjasz już nadszedł, a ty go nie poznałeś. Jedyne, czego od ciebie Bóg wymagał, to być czujnym. A ty nie byłeś czujny. Albo nie ujrzałeś, bo próżność przesłoniła twoje oczy łuskami... Czy nie czujesz uścisku zimna i ciemności?"

Największe talenty Pokolenia przyjęły te argumenty dosłownie i zaangażowały się w teologiczną dysputę na temat szans Żydów na zbawienie. W czasach nazistowskiej rewolucji rasowej i morderczych działań Żelaznej Gwardii słowa Nae Ionescu stanowiły pseudoteologiczne usprawiedliwienie ludobójstwa.

Przed i po Ceausescu

W dzisiejszej Rumunii doby post-Ceausescu podejmowane są niebezpieczne próby rozgrzeszania Nae Ionescu. Wielu ludzi z nowego pokolenia - studentów i intelektualistów identyfikuje się z duchem buntowniczych radykałów lat 30. Na przykład przywódca studencki Marian Munteanu założył organizację zwaną Miscarea pentru Romania (Ruch dla Rumunii) i przywołał Nae Ionescu i jego szkołę jako swoje wzory. Główne prace tego myśliciela zostały ostatnio wznowione przez rumuńskie wydawnictwo Humanitas.

Zaś szefem Humanitas jest Gabriel Liiceanu, najbliższy uczeń i namaszczony spadkobierca Constantina Noiki - obecnie zagorzały krytyk reżimu Iliescu. W roku 1992 Liiceanu opublikował książkę "Kłótnia z filozofią", w której przedstawił długie koleje teoretycznych wykładni cierpień Ciorana, nie wspominając w ogóle o jego wczesnej przeszłości.

Nic dziwnego, że ze starannie zredagowanego wydania cioranowskiego "Przeobrażenia Rumunii", w którym autor osobiście kontrolował wszelkie poprawki, starannie usunięto wszystko, co mogłoby źle świadczyć o jego myśleniu w przeszłości. I ani on, ani Liiceanu nie uznali za konieczne zamieszczenie krytycznego wprowadzenia do książki, która była jednym z głównych manifestów europejskiego faszyzmu w jego "narodowo-bolszewickiej wersji".

Cioran mógł zmienić zdanie (Claudel napisał kiedyś, że tylko imbecyle nie zmieniają zdania), ale faktem pozostaje, że ta właśnie jego książka dostarczyła bodźców, które pomogły ustanowić w Rumunii faszystowską dyktaturę, będącą rodzajem preludium do następnej, nie mniej bezlitosnej, tyranii komunistycznej.

Poparcie, jakiego Cioran i inni członkowie Pokolenia udzielali doktrynie Żelaznej Gwardii, wynikało częściowo z ich kompleksu kulturalnej niższości; Cioran napisał kiedyś, że "próżność człowieka urodzonego w małej kulturze jest wiecznie raniona". Antysemityzm został przyjęty jako część bardzo wygodnego w tym stanie ducha narodowego mitu, który nie mógłby się przecież narodzić nie mając wroga.

Dla filozofów Pokolenia Żydzi stali się symbolem plutokratyczno-komercyjnych wartości, przeciwko którym tak gardłowali w swoich wcześniejszych, lecz nie otwarcie antysemickich publikacjach. W czasach historycznej katastrofy, kiedy Żelazna Gwardia określała Żydów jako główną przeszkodę dla rumuńskiego odrodzenia, ci intelektualiści nobilitowali kierunek i ruch, który bez względu na okoliczności należy uznać za barbarzyński. Im więcej mówili o chrześcijańskich wartościach, tym mniej byli zdolni odczuwać empatię wobec ludzi tępionych i prześladowanych.

Im bardziej utrzymywali, że naród musi dowodzić swojej czystości poprzez przeciwstawianie chrześcijańskiego idealizmu rzekomemu materializmowi judaistów, tym bardziej znieczulali społeczeństwo i przyzwalali na niewrażliwość wobec morderczych praktyk antysemickich. Torowali drogę ekstremalnej rasistowskiej legislacji po roku 1940 oraz deportacji i znikaniu rumuńskich Żydów w obozach koncentracyjnych.

Jak powiada Leon Volovici, teoretycy mesjanistycznej rewolucji narodowej w Rumunii stworzyli klimat, w którym "kwestia żydowska" stała się głównym tematem życia umysłowego.

Inspirowani przez Nae Ionescu - intelektualnego guru o chrześcijańskich pretensjach i mefistofelicznym oddziaływaniu - zawarli oni pakt z najciemniejszymi siłami tego stulecia, a później nigdy nie zdobyli się na poważne rozliczenie z własną przeszłością. Należał do nich także Cioran, wynoszony później jako sławny kontynuator lirycznej, aforystycznej i antysystematycznej tradycji filozofowania uosabianej przez Kierkegaarda, Nietzschego i Wittgensteina.

Próba powrotu

"Pokolenie" przeżyło widowiskowy "comeback" w Rumunii po 1989 roku. Na przykład były bliski współpracownik Ceausescu Dan Zamfirescu wznowił tom Nae Ionescu "Róża wiatrów" z posłowiem napisanym przez Mirceę Eliade i stwierdził w przedmowie, że "ta książka, jak żadna inna, wymaga, aby ją natychmiast poznać i ponownie przemyśleć w kierunku żywotnym dla narodowej egzystencji Rumunów". A przecież tak szkodliwego wpływu na umysły i dusze młodych Rumunów nie miała żadna inna książka. Z wyjątkiem "Przeobrażenia" Ciorana.

Radykalne idee nie istnieją w próżni, a ich wpływ na egzystencję ludzką może często być niszczący. Bez względu na to, jakie były źródła moralnego protestu młodego Ciorana, jego polityczny wybór był tragicznie błędny.




Vladimir Tismaneanu - historyk i politolog rumuński pracujący na Uniwersytecie Maryland





INTELEKTUALIŚCI