Rzeczpospolita - 20.04.1996
Maciej Kuczyński
Japonia chora na mafię
Od czasu krachu giełdowego w 1992 roku Japonia nie może wyjść z recesji, m. in. z powodu "złych długów", czyli należności, których banki nie są w stanie ściągnąć. Łączna ich suma to ok. 800 miliardów dolarów, a niektóre źródła (np. amerykański tygodnik "Newsweek") mówią nawet o bilionie dolarów. Przynajmniej część z tych pieniędzy będzie musiała zostać wpłacona do banków przez państwo, z kieszeni podatnika, aby uchronić system bankowy przed załamaniem pod wpływem serii bankructw i paniki. W takim oto kontekście rozeszły się wiadomości, że ok. 100 miliardów dolarów "złych długów" zostało zaciągniętych przez japońską mafię - yakuzów - która najprawdopodobniej nie odda ani grosza, a jej długi spłacą podatnicy.
Coraz częściej zadawanym w Japonii pytaniem jest: "Jak mogło dojść do czegoś takiego w tak rozwiniętym kraju? ".
Narodziny mafii
Yakuzi pojawili się w XVIII wieku, gdy powstały gildie szulerów, zwanych bakuto, i wędrownych handlarzy, nazywanych tekiya. Na początku obie te grupy miały za cel głównie obronę swego terytorium i samopomoc między ludźmi tej samej profesji, ściganymi przez policję, szulerami.
W gangu yakuzów szeregowi członkowie, nazywani kobun, są przyjmowani poprzez ceremonialne złożenie przysięgi swemu przywódcy, który nosi tytuł oyabun. Kobun jest najpierw "czeladnikiem", następnie "żołnierzem", potemmoże jeszcze awansować na "oficera" lub nawet na "młodszego wodza". Obowiązuje go przestrzeganie "trzech przykazań": absolutna lojalność wobec wodza, zakaz informowania policji ani kogokolwiek innego o sprawach gangu oraz surowy zakaz zbliżania się do żony lub kochanki innego yakuzy.
Yakuzi lubią pozować na spadkobierców tradycji samurajów, sami jednak zdawali sobie zawsze sprawę ze swojego statusu pariasów, co zresztą wyraziło się w nazwie "yakuza", przyjętej najpierw przez "graczy" - ya-ku-za, oznacza "osiem, dziewięć, trzy", co jest przegrywającą kombinacją w popularnej w Japonii grze karcianej hanafuda. Aby podkreślić swoje wyobcowanie ze społeczeństwa, gangsterzy przyjęli zwyczaj tatuowania całego ciała, z wyjątkiem dłoni i twarzy - w XVIII wieku w Japonii tatuowano uwalnianych z więzienia przestępców, aby móc ich później identyfikować. Jedną z najbardziej znanych tradycji japońskiej mafii jest pokuta za błąd, wyrażana poprzez obcięcie kawałka palca przez proszącego o przebaczenie kobuna i wręczenie go w jedwabnym pakunku oyabunowi. Zwyczaj ten ciągle jest praktykowany.
Yakuzi i polityka
Po upadku szogunatu w 1868 roku i modernizacji kraju gangsterzy szybko przystosowali się do nowych warunków. Oprócz kontrolowanych już wcześniej gier hazardowych i działalności domokrążców, yakuzi opanowali domy publiczne, ale także związki zawodowe dokerów i robotników budowlanych oraz cały dochodowy transport rykszami. Władze tolerowały tę sytuację pod warunkiem, że yakuzi będą tępić nie zorganizowaną przestępczość na swoim terenie. Pozwoliło to ograniczyć widzialną przestępczość za cenę kontroli części gospodarki kraju przez mafię - za co płacili użytkownicy i klienci.
Jednak o fortunie yakuzów zadecydowało związanie się ze światem polityki poprzez przymierze z organizacjami skrajnej prawicy japońskiej. Od początku lat 80. XIX wieku skrajna prawica japońska była zdominowana przez organizację Genyosha (Czarny Ocean) , na której czele stał ultranacjonalista Mitsuru Toyama. Celem skrajnej prawicy była likwidacja japońskiej demokracji, przywrócenie całkowitej władzy cesarzowi i podbój całej Azji przez Japonię. Pierwszym etapem było likwidowanie demokratycznych polityków i lewicujących związkowców. Do osiągnięcia tych celów ultranacjonaliści sprzymierzyli się z yakuzami. Podczas wyborów parlamentarnych w 1892 roku yakuzi zabili kilkudziesięciu działaczy lewicy i prawicowych demokratów. W 1919 roku Toyama doprowadził ostatecznie do skupienia ponad 60 tysięcy yakuzów i ultranacjonalistów w organizacji "Duch Narodowy Wielkiej Japonii", która była otwarcie wspierana przez ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, armię i środowiska finansowe. Organizacja ta miała w latach 20. i 30. za główne zadanie zwalczanie związków zawodowych, łamanie strajków i rozpędzanie manifestacji oraz dokonywanie zamachów na wyznaczanych ludzi. Wielu yakuzów zostało wybranych do parlamentu japońskiego z list partii nacjonalistycznych. Szczytem powodzenia yakuzów była kolonizacja Mandżurii, która pozwoliła im uzyskać liczne przywileje, głównie zezwolenie na produkcję opium i jego sprzedaż w Chinach, co przynosiło zyski yakuzom i rządowi Japonii, a także osłabiało opór Chin wobec kolejnych japońskich roszczeń terytorialnych.
Z chwilą, gdy skrajna prawica osiągnęła swoje cele, gangsterzy stali się kłopotliwi. W 1939 roku większość liderów yakuzów znalazła się w więzieniach, natomiast ich ludzie w armii.
Nowa epoka, nowy świat
Okupacja amerykańska stała się dla yakuzów okazją do odzyskania utraconych pozycji. W Japonii lat 40. brakowało wszystkiego, yakuzi zbili wtedy fortuny dzięki czarnemu rynkowi. Przy okazji także zyskali dozgonną wdzięczność wielu Japończyków, dzięki walce z bandami sangokujin, czyli "ludźmi z trzech krajów". Byli to Chińczycy, Koreańczycy i mieszkańcy Tajwanu, deportowani do Japonii jako niewolnicza siła robocza. Po repatriacji w 1945 roku, jeszcze około pół miliona z nich pozostało w Japonii. Wielu sangokujin utworzyło bandy, które łupiły ludność. Inne grupy zajęły się czarnym rynkiem. Yakuzi zaatakowali sangokujin, zarówno z chęci wyeliminowania konkurencji, jak i z chęci rewanżu za prześladowania ludności.
Rozwój czarnego rynku, a także powstanie niezliczonych domów publicznych, sprawiły, że obok odzyskujących siły tradycyjnych grup yakuzów tekiya i bakuto, powstały nowe gangi, których członkowie byli nazywani gurentai ("bandziory") . Sztandarową postacią tej nowej generacji yakuzów był Akira Ando, oyabun gangu Ando-gumi i jednocześnie właściciel wielu przedsiębiorstw budowlanych. Ando wykazał się dużymi zdolnościami organizacyjnymi podczas wojny. Gen. Mac Arthur - szef amerykańskiej okupacji kraju - powierzył mu kierowanie odbudową miast japońskich. Jednak prawdziwa powojenna kariera yakuzów zaczęła się wraz z epoką zimnej wojny, po zwycięstwie Mao Tse-tunga w Chinach. Mówi się o tym, że Amerykanie zdecydowali, iż wobec wzrastania w siłę komunistów japońskich, należy użyć wszelkich dostępnych środków, aby ich zwalczać. CIA i rząd japoński użyły w tym celu yakuzów, którzy służyli jako prowokatorzy. W innych przypadkach yakuzi porywali lub napadali na ludzi, wskazywanych im przez rząd lub przez Amerykanów: lewicowych intelektualistów, związkowców, dziennikarzy itp. Stali się także wygodnym narzędziem do zbierania funduszy dla polityków rządzącej w Japonii od połowy lat 50. Partii Liberalno-Demokratycznej. Wszystko wskazuje na to, że te więzy między światem polityki i yakuzami istnieją do dziś.
W 1963 roku policja szacowała liczbę yakuzów we wszystkich gangach na 184 tysiące ludzi. Później liczba gangsterów, przynajmniej w oficjalnych statystykach, zaczęła spadać. W 1995 roku liczbę aktywnie działających yakuzów policja oceniała na ok. 90 tysięcy, jednak dziennikarze japońscy uważają, że jest ona wyższa, zwłaszcza gdy doliczy się członków związanych z mafią bojówek skrajnej prawicy.
Yakuzi kontrolują od lat 50. do dziś ok. 840 małych organizacji skrajnie prawicowych, skupiających obecnie ok. 120 tysięcy ludzi. Statut partii politycznej umożliwia im otrzymywanie darowizn od przedsiębiorstw i osób prywatnych, co jest wygodną i legalną drogą do zbierania haraczy i opłat od przedsiębiorców (np. za łamanie strajków) . Skrajna prawica powiązana z mafią oddała także duże usługi rządzącej PLD, zwalczając lewicowe związki zawodowe oraz socjalistyczną i komunistyczną opozycję, w tym poprzez krwawe zamachy. Głośnym echem odbiło się zwłaszcza zamordowanie w 1960 roku sekretarza generalnego japońskiej Partii Socjalistycznej, Inejiro Asanumy, przez bojówkarza, który następnie popełnił samobójstwo w więzieniu.
Zmiany w latach 70.
W latach 70. yakuzi stopniowo zmienili profil swojej działalności i część metod działania. Przerzucili się na produkcję, przemyt i handel narkotykami, głównie amfetaminą. Pod koniec lat 80. w Japonii było ok. 600 tysięcy narkomanów uzależnionych od amfetaminy, zwanej tam "białym diamentem". Innymi nowymi sektorami działalności było fałszowanie pieniędzy, produkcja podróbek znanych produktów zachodnich (biżuteria, zegarki, ubrania itd. ), kontrola meczów baseballa, gonitw konnych i wyścigów ślizgaczy, co pozwalało manipulować zakładami. Opanowali także wywóz śmieci z wielkich miast. Z innych krajów azjatyckich (głównie Korei Południowej, Filipin, Tajlandii i Tajwanu) yakuzi przerzucali do Japonii kobiety, zamykane w domach publicznych i zmuszane do prostytucji. Do perfekcji doprowadzili system lichwy, prowadzony przez wyspecjalizowanych gangsterów zwanych sarakin, pożyczających na wysoki procent i egzekwujących należności z ogromną bezwzględnością. Policja japońska podała, że w latach 80. od 2 do 3 tysięcy ludzi rocznie popełniało samobójstwo, gdyż nie byli w stanie spłacić długów, a obawiali się represji.
W 1982 roku, według policji, dochody yakuzów za ten tylko rok osiągnęły 3, 8 miliarda dolarów, według prasy - zbliżały się one jednak aż do 20 miliardów. Ten napływ dochodów wzmocnił mafię, ale zaostrzył także metody walki między gangami. W latach 70. sporadyczne starcia gangów z nielicznymi ofiarami przemieniły się w otwarte wojny.
Pierwsza wielka wojna mafii wybuchła w lipcu 1978 roku, gdy gang Matsuda-gumi, w odwecie za śmierć swojego szefa, zabitego w 1975 roku, zaatakował największą bandę yakuzów Yamaguchi-gumi (liczącą ponad 13 tysięcy ludzi! ), organizując zamach na jego szefa, Kazuo Taokę, który był czymś wrodzaju capo di tutti cappi japońskiej mafii. Po jego śmierci w 1981 roku szefem gangu został Masahisa Takenaka, długoletni przyjaciel i prawa ręka poprzedniego szefa. Drugi kandydat, Hiroshi Yamamoto, nie uznał tego wyboru i dokonał rozłamu. Po okresie "zimnej wojny" Yamamoto zdecydował się w końcu na atak. 26 stycznia 1985 Takenaka i jego trzej goryle zostali zastrzeleni. Doszło do nowej wojny, w której ostatecznie zwyciężył Yamaguchi-gumi, prowadzony przez nowego szefa Kazuo Nakanishi, a potem jego następcę, Yoshinori Watanabe. Gang ten jest ciągle najpotężniejszą formacją yakuzów. Oprócz niego liczy się jeszcze sześć innych dużych organizacji.
W świecie biznesu
Yakuzi zaczęli interesować się także wielkimi firmami. Już w końcu XIX wieku pojawili się tzw. sokaiya. Ich specjalnością było wymuszanie haraczu poprzez zakłócanie pracy. Z reguły przedsiębiorstwo godziło się na płacenie regularnie drobnych sum za spokój. W latach 50. gangsterzy zaczęli inwestować kupując małe pakiety akcji różnych przedsiębiorstw, po czym - zgodnie z prawem - mogli domagać się informacji o jej działalności. Po dogłębnym poznaniu firmy, szantażowali dyrekcję możliwością przekazania pełnych danych konkurencji. Drugim elementem tego procederu było wchodzenie grup yakuzów, posiadających akcje firmy, na walne zgromadzenia akcjonariuszy i wywoływanie awantur. Szantażowane przedsiębiorstwa z reguły dawały za wygraną i wypłacały regularnie co miesiąc haracz gangsterom. Niektóre przedsiębiorstwa musiały wypłacać co miesiąc okup nawet tysiącowi bandytów!
Policja japońska oceniała, że w 1981 roku w kraju działało ok. 6800 sokaiya, którzy wymuszali ok. 400 milionów dolarów okupu rocznie.
Szybko jednak przedsiębiorstwa japońskie zorientowały się, że mogą użyć gangów dla własnych celów. Od lat 50. większość dużych firm japońskich zaczęła zatrudniać sokaiya do "utrzymywania dyscypliny" na walnych zgromadzeniach akcjonariuszy, co polegało na brutalnym biciu i wyrzucaniu każdego udziałowca, ośmielającego się krytykować politykę przedsiębiorstwa.
Od początku lat 80. yakuzi założyli wiele legalnie działających przedsiębiorstw, ale pracowali także dla agencji handlu nieruchomościami. Większość tych ostatnich potrzebowała ludzi, którzy zmuszaliby opornych właścicieli do sprzedawania terenów i budynków za przystępną cenę. Do akcji wkroczyli więc jiageya, najmłodsza, jak dotąd, odmiana yakuzów. Najbardziej opornych napadano i łamano łomami nogi, ręce i żebra, w skrajnych przypadkach dochodziło do śmiertelnych "nieszczęśliwych wypadków".
Inną formą współpracy biznesmenów i yakuzów było odzyskiwanie długów i zajmowanie majątków upadłych przedsiębiorstw. Te wszystkie usługi świadczone przez yakuzów sprawiły, że wiele banków związało się z mafią tak ściśle, iż nie mogły jej odmawiać dużych pożyczek. W latach 80. w Japonii trudno było stracić na inwestowaniu w nieruchomości. Yakuzi zarobili w tym czasie ogromne sumy pieniędzy. Te dochody umożliwiły yakuzom umocnienie swoich przyczółków na Filipinach, w Kalifornii i zwłaszcza na Hawajach, gdzie kontrolują obecnie większość handlu narkotykami. Korzystając z kontaktów zagranicznych, yakuzi rozpoczęli sprowadzanie nielegalnych imigrantów (głównie z Filipin, Tajlandii, Kambodży, Pakistanu i Iranu) do pracy na czarno.
Yakuzi stali się tak silni, że nie wahali się otwarcie atakować znanych osobistości, które wchodziły im w drogę, 22 maja 1992 roku trzej yakuzi poważnie ranili sztyletem reżysera Juzo Itami, który właśnie skończył kręcenie filmu "Kobieta i bandyci", niekorzystnie ukazujący japońskich gangsterów. Itami podpadł yakuzom, gdyż ci ostatni są niezwykle wyczuleni na opinię publiczną, do tego stopnia, że opłacają np. pisarzy, aby ci regularnie pisali powieści o yakuzach. Kontrolowane przez nich studia filmowe kręcą filmy o najsłynniejszych gangsterach. Jakiekolwiek próby ukazywania prawdziwego obrazu yakuzów mogą mieć groźne następstwa - kilku dziennikarzy przypłaciło demaskatorskie publikacje życiem. Zdarzało się także, że skrajnie prawicowi manifestanci przechwytywali transporty świeżo wydrukowanych gazet z niekorzystnymi artykułami o mafii i palili je.
Krach giełdowy i jego następstwa
18 sierpnia 1992 roku nastąpił krach na giełdzie w Tokio, który spowodował szybki spadek cen nieruchomości, a co za tym idzie serię bankructw wielu przedsiębiorstw i katastrofalne zadłużenie wielu innych. Japonia weszła od 1993 roku w fazę recesji, która pociągnęła za sobą bezrobocie, zubożenie szerokich warstw ludności, wzrost przestępczości, a w związku z tym gwałtowną krytykę elit polityczno-gospodarczych i ich poczynań. Również dotychczasowa polityka wobec mafii i jej następstwa znalazła się wśród zarzutów stawianych władzom.
Skandal z kredytami udzielanymi yakuzom, które będą musieli spłacać podatnicy, po raz pierwszy w pełni uświadomił Japończykom, jak poważnym problemem jest tolerowana przez tyle lat działalność mafii. W sierpniu 1994 roku został zamordowany Kazufumi Hatanaka, dyrektor Banku Sumitomo z Nagoi, jednego z największych banków na świecie, który próbował odzyskać pieniądze pożyczone mafii. Od tego czasu jeszcze 19 innych bankierów zostało zabitych lub rannych w zamachach, gdy usiłowali odzyskać pieniądze pożyczone yakuzom. Jak wielki strach budzą yakuzi, niech świadczy fakt, że ta fala zabójstw została szerzej opisana w mediach amerykańskich lub europejskich niż w samej Japonii - dziennikarze po prostu się boją.
Siła yakuzów bierze się zarówno z kontaktów z rządzącą partią PLD, jak i z cichego porozumienia z policją. Yakuzi czasami zapewniali sobie dobre stosunki z policją za pomocą przekupstwa, ale najczęściej warunkiem pasywności policji wobec mafii było ograniczanie przez gangsterów poziomu "widzialnej" przestępczości (napady, kradzieże, włamania, itp) . Dlatego Japonia miała zawsze najniższy stopień przestępczości spośród krajów rozwiniętych. Yakuzi dbali o to, aby policja odnosiła "sukcesy" podczas spektakularnych akcji antymafijnych, o których gangsterzy byli wcześniej uprzedzani. W czasie jednej nocy aresztowano tysiące ludzi - rano policjanci mogli pokazać dziennikarzom sporą ilość narkotyków, pieniędzy i broni. W zamian zatrzymani yakuzi bardzo szybko wychodzili na wolność. Bandyci mieli także obowiązek względnej dyskrecji w załatwianiu porachunków i nie wolno im było otwarcie zakłócać spokoju społeczeństwa. Dzięki przestrzeganiu tych warunków, władze i policja pozwalały yakuzom na praktycznie jawne działanie - większość wielkich gangów japońskich ma swoje siedziby w biurowcach, noszących nazwę gangu i jego godło.
Wiele wskazuje na to, że ten stan rzeczy powoli się zmienia, przynajmniej jeśli chodzi o samokontrolę środowiska przestępczego i przestrzeganie przez yakuzów pewnych reguł gry. Od początku lat 90. liczba popełnianych w Japonii przestępstw zwiększa się z roku na rok przeciętnie o 7 proc. Szczególnie szybko wzrasta liczba zabójstw - o ile pod koniec lat 80. rocznie zabijano w Japonii ok. 250-300 osób, to w 1992 roku zabito już 1238 ludzi.
Yakuzi mają duży udział we wzroście przestępczości, gdyż przyczynili się do uzależnienia od narkotyków od 600 do 700 tysięcy ludzi. W ostatnich latach mafia zajęła się także bardzo lukratywnym przemytem i handlem bronią palną, co wydatnie przyczyniło się do rozwoju przestępczości w kraju, poza dotychczasowymi strukturami mafijnymi. W Japonii bardzo trudno jest dostać pozwolenie na posiadanie broni, a jej nielegalne posiadanie jest surowo karane. Na czarnym rynku płaci się ogromne pieniądze za każdy rewolwer lub pistolet - ponad 2000 dolarów. Dlatego yakuzi zaczęli przemycać broń. W 1989 roku policja japońska nakryła należącą do yakuzów fabryczkę, gdzie sprowadzeni z Filipin nielegalni emigranci produkowali rocznie ok. 1500 rewolwerów! Ten wzrost ilości broni w obiegu przy ogólnym wzroście poziomu przestępczości zmusi wreszcie rząd i policję do energiczniejszych działań.
Od drobnych oszustw w grze w karty na początku ich historii yakuzi przeszli długą drogę - dziś obracają miliardami dolarów, a ich wpływy i kontakty sięgają daleko poza Japonię. Stało się tak dzięki tolerowaniu działalności mafii przez władze, które skorzystały z osłabienia opozycji lewicowej i związków zawodowych. Dziś jednak coraz bardziej okazuje się, że Japończycy wyhodowali potwora niewiele ustępującego mafii włoskiej, który zaczyna być ciężarem nawet dla tak gigantycznej i sprawnej gospodarki, jak japońska. We Włoszech próba rozprawienia się z mafią przyniosła zmiecenie ze sceny politycznej sił, które dotąd rządziły krajem. W Japonii, być może, zwycięstwo nad yakuzami będzie wymagało uprzedniego równie drastycznego oczyszczenia sceny politycznej.
O mafii polskiej