Heinrich HIMMLER
KAZANIA
Musimy wychowywać, wychowywać i jeszcze raz wychowywać.
Heinrich Himmler
KOŚCIOŁY CHRZEŚCIJAŃSKIE
do generałów SS, 1937 r.
... Przechodzę teraz do kwestii religii i kościołów. Proszę was,
byście nie popełnili tu żadnego błędu. Nie mamy najmniejszego zamiaru by
produkować ludzi bez wiary i prawa, a w czasie wszystkich gwałtownych
przewrotów społecznych istnieje takie ryzyko. Kościołowi aktualnie przytrafia
się dokładnie to samo, co przydarzyło się komuś innemu 1500 lat temu. W owej
epoce większość ludzi, którzy stali się chrześcijanami, nie uczyniła tego w
zgodzie ze swoimi przekonaniami. Większość z nich uczyniła to z oportunizmu
(byli to zdrajcy w łonie naszego ludu), inni znowóż
pozwolili się ochrzcić będąc wcześniej prześladowanymi ogniem i żelazem,
wybrali oni wiarę i światopogląd chrześcijański aby
uniknąć prześladowań i tortur...
Ponieważ dzisiaj jeszcze ów proceder oburza nas tak samo, jak
oburzał naszych przodków, nie chcę, byśmy czynili ten sam błąd. Nie dopuszczę,
by dotknięto choćby jednej rzeczy, która jest świętością dla innych i żądam od
was z całą mocą, byście nie pozwolili czynić tego swoim ludziom. Nasze święte
drzewo, dąb było uświęcone przez naszych przodków, którzy oddawali mu cześć.
Uznajemy za barbarzyństwo fakt zbeszczeszczenia owego
świętego drzewa przez chrześcijan. Powtarzam - nie popełniajmy dzisiaj
podobnego błędu.
Ktoś mógłby powiedzieć: to sprawiedliwa zemsta. Mój punkt
widzenia jest jednak następujący: zemsta tak jak wszystko, co nie zgadza się z odwiecznym
prawem, powraca zawsze do tego, kto się mścił, a zatem zemsta jest przerażająco
krótka, a ja, rozumiecie to, myślę o tysiącu lat. Pewnego dnia powiedziałem
mimochodem do jakiegoś wysokiego dygnitarza kościelnego - wasza epoka już się
dokonała, teraz spotka was dokładnie to, co nas spotkało z waszej winy. Wy
żyliście w Słońcu a my w Cieniu przez dwa tysiące lat. Przyszedł teraz czas,
kiedy my będziemy żyli w Słońcu a wy w Cieniu. - Ale, towarzysze, my nie
zakopiemy ziarna, nie zasiejemy ziarna, które sprowadziłoby nas znów w cień na
dwa tysiące lat. Oto dlaczego nie zniszczymy, nie
dotkniemy i nie zbeszcześcimy niczego, co jest
uświęcone dla innych.
PRZERYWANIE CIĄŻY
do generałów SS, 1937 r.
Mamy w Niemczech 600 do 800 tysięcy skrobanek
rocznie. Podaję tu cyfrę minimalną. Ale gorzej: z tego powodu 300 tysięcy
kobiet staje się każdego roku bezpłodnymi. Zanika bezpowrotnie 300 tysięcy
potencjalnych matek. Poza tym 30 do 40 tysięcy kobiet umiera każdego roku w
Niemczech, w następstwie przerwania ciąży. Te cyfry są przerażające w swej
nagości.
Ktoś mógłby powiedzieć:
Dlaczego to my, członkowie SS i pan Reichsführer SS mamy się tym zajmować. Te
sprawy nas nie dotyczą.
Nie dotyczą nas bezpośrednio, ale uświadomiłem sobie ich
znaczenie, kiedy stanąłem na czele niemieckiej policji. I oto
jaka jest moja opinia w punkcie wyjścia: zakazy i działania policyjne
pozwolą mi wyeliminować tylko przestępstwa wyjątkowe, popełniane przez
jednostki aspołeczne. Aparat policyjny nie pozwoli mi natomiast represjonować
masowych tendencji, rozwiązywać wielkich problemów takich jak głód w źle
kierowanej gospodarce, rozprzężenie seksualne, a także masowe dezercje.
Przyszła pora na zastanowienie się nad tym, jaki jest podstawowy błąd, co
trzeba zmienić, żeby zniknęły wady naszego ludu, który sam w sobie wydaje się
odważny i lojalny.
Problem przerywania ciąży wygląda następująco. Kiedy poznałem
cyfry, powiedziałem sobie: - Jeśli mam w Niemczech 800 tysięcy skrobanek, nic
nie da przekazanie tych wszystkich kobiet sądom. Nawet jeśli
zostaną skazane, to odejdą myśląc sobie: tym razem nie miałaś dość sprytu,
dałaś się złapać. Na przyszły raz postarasz się być bardziej cwana. Problem
nie byłby zatem w ten sposób wcale rozwiązany.
Najgłębsza przyczyna przerywania ciąży przez kobiety zamężne, przyczyna
niechęci do posiadania dziecka, leży moim zdaniem - mówiłem już o tym podczas
ostatniego zebrania generałów - w fakcie, że lud niemiecki jest zatomizowany.
W niemieckich miastach żyją wyizolowane
jednostki, które zlewają się w masę tylko w ataku psychozy, a kiedy zagrożenie
mija, separują się, by znowu stać się izolowanymi jednostkami. Dla człowieka
żyjącego przypadkiem w 1936 roku jest całkiem obojętne, czy będzie miał dzieci,
czy nie. To jest dla niego sprawa osobistego wyboru. Jeden ma psa, a inny
dziecko, albo też ma się dziecko po to, by przekazać mu w spadku swoje dobra,
lub też, by znaleźć się pod jego opieką na starość. To wszystko są także motywy
egoistyczne i tak będzie zawsze z człowiekiem zatomizowanym, z indywiduum izolowanym.
Człowiek liberalny jest właśnie grzechem śmiertelnym liberalizmu i
chrześcijaństwa. Liberalizm i chrześcijaństwo umiały doskonale zniszczyć jego
przeszłość. Jakim był człowiek przeszłości? Był włączony horyzontalnie w
naturalną całość tworzoną przez klany, wspólnoty wiejskie, regiony, a
wertykalnie był ogniwem długiego łańcucha przodków i następców, ogniwem
podtrzymywanym przez wiarę w to, że jego klan wyda go ponownie na świat.
Zauważcie, że u naszych przodków wnuk otrzymywał często imię swego dziadka.
Modlono się zawsze, by niebo zesłało syna po to, by nie narodzić się ponownie w
obcym klanie pod innym nazwiskiem.
Można filozofować przez długie godziny, starając się dociec, czy
za wiarą w reinkarnację przemawia tyle samo argumentów, co za jakąkolwiek inną.
Jest ona tak samo trudna do naukowego dowiedzenia, jak chrześcijaństwo,
doktryna Zaratustry, Konfucjanizm, itp. Ale ta wiara
przedstawia wielką zaletę: członkowie ludu, który wierzy w reinkarnację,
szanują swoich przodków (a więc siebie samych) i będą zawsze mieli dzieci a
zatem lud ten będzie żył wiecznie.
GROŹBA HOMOSEKSUALIZMU
do generałów SS,
1937 r.
... Niedawno powiedziałem pewnemu dygnitarzowi Młodzieży Hitlerowskiej:
Ogólnie to jesteście mało chrześcijańscy, ale wasza postawa wobec kobiety
jest tak chrześcijańska jak to tylko możliwe. Przed 500 laty na jednym z
katolickich uniwersytetów broniono tezy zatytułowanej Czy kobieta posiada
duszę? Już ten tytuł pokazuje dążenie chrześcijaństwa do zniszczenia
kobiety i dowiedzenia jej niższości. Jestem zupełnie przekonany, że cały kler
starał się stworzyć męskie stowarzyszenie erotyczne i tym samym ocalić ów
istniejący od dwóch tysięcy lat bolszewizm, jakim było chrześcijaństwo. Kler
kościoła chrześcijańskiego, który podporządkował sobie po nieskończenie długich
bojach kościół aryjski, próbuje od najwcześniejszych wieków ustanowić celibat
księży. Odwołuje się w tym celu do Świętego Pawła i pierwszych apostołów,
którzy uznawali kobietę za symbol grzechu, a małżeństwo dopuszczali jedynie
jako legalny środek uniknięcia wszeteczeństwa, jak to jest zapisane w Biblii.
Kler szedł dalej tą samą drogą przez stulecia aż do roku 1139, kiedy to celibat
księży stał się rzeczywistością. Jestem zresztą przekonany, że sakrament
spowiedzi pozwala kapłanom, którzy nie chcą popaść w homoseksualizm, prokurować
sobie kobiety i dziewczęta, których potrzebują. Dotyczy to w szczególności
wiejskich proboszczów. Moim zdaniem większość z nich jest heteroseksualna,
przeszło 50 procent; podczas gdy w klasztorach 90 do 95 procent to
homoseksualiści.
Jeśli zaczęlibyśmy dziś przygotowywać
procesy przeciw księżom homoseksualistom i jeśli traktowalibyśmy ich z punktu
widzenia prawa jako obywateli niemieckich, mogę
zagwarantować 200 albo i więcej wyroków w czasie trzech najbliższych lat. Jeśli
nie przeprowadzamy tych procesów, to nie dlatego, że brakuje przypadków, ale
po prostu nie dysponujemy jeszcze wystarczającą liczbą funkcjonariuszy i
sędziów. Mam jednak nadzieję, że za cztery lata dostarczymy bardzo
przekonujących dowodów na to, że Kościół tak na poziomie swych przywódców, jak
i zwykłych kapłanów, konstytuuje stowarzyszenie erotyczne mężczyzn, które
terroryzuje ludzkość od 1800 lat. Wymaga ono od ludzkości ogromnych ofiar a w
przeszłości okazało się sadystyczne i perwersyjne. Wystarczy podać przykłady
procesów czarownic i heretyków.
Poniżanie kobiety jest postawą typowo
chrześcijańską i w naszej epoce - nawet jeśli jesteśmy
narodowymi socjalistami - przejęliśmy to dziedzictwo mentalne. Także niektórzy
niezachwiani w swoich poglądach poganie przejęli to dziedzictwo. Znam wielu
towarzyszy z partii, którzy czując się zobowiązani do manifestowania swego
zdecydowania i męskości, zachowują się wulgarnie i brutalnie w stosunku do
kobiet. Mamy tendencję do wykluczania w miarę możności kobiet z naszych świąt
i ceremonii, a później skarżymy się, że kobiety pozostają wierne Kościołowi, albo że nie są w stu procentach przekonane do Narodowego
Socjalizmu. Nie mają prawa się skarżyć ci, którzy traktują kobiety jako istoty
drugiej kategorii i trzymają je w oddaleniu od naszego wewnętrznego życia
duchowego. Nie trzeba się zatem dziwić, że kobiety nie
są do owego życia przekonane. Musimy dostrzec wyraźnie, że ruch, światopogląd
narodowo-socjalistyczny nie może przetrwać bez kobiet, ponieważ mężczyźni
postrzegają rzeczy jedynie w sposób świadomy, rozumieją je, podczas gdy
kobieta obejmuje je swoim sercem; to kobiety niemieckie dostarczyły najwięcej
ofiar w procesach czarownic i heretyków; kobiety a nie mężczyźni. Kler wie
doskonale, dlaczego spalił 5 - 6 tysięcy kobiet. Właśnie
dlatego, że one uczuciowo i intuicyjnie uchwyciły się pierwotnej nauki i
doktryny. Uczucia i instynkt nie pozwoliły im się od niej odwrócić. Tymczasem
mężczyzna w sposób logiczny i odpowiadający jego inteligencji przerzucał
karabin z ramienia na ramię, zmieniał obóz i wiarę.
ŚWIĘTA PRZESILENIA SŁONECZNEGO
nieokreślona publiczność, Alt-Rehse,
1938 r.
Święta przesilenia słonecznego wyrażają o wiele więcej, niż jakieś
sztuczne i arbitralne uznanie ludzi dla zbawczego działania Słońca.
Przesilenie słoneczne zapowiada wielkie wydarzenie, także wydarzenie w
szeregach SS - rytualną walkę światła. Najlepsi z każdego batalionu
wystąpią w ten wielki dzień. Święta przesilenia pozwolą im stoczyć walkę i
zdobyć nagrodę... Podobnie jak słoneczna droga, również bieg ludzkiego życia
powinien być wieczny. To jedna z prawd, których powinniśmy ponownie nauczyć
naszych ludzi. Trzeba dać naszym mężczyznom, żonom i dziewczętom pojęcie czegoś
wiecznego, naturalnego cyklu, naturalnej wiary. Wierzę, że to pozwoli naszemu
ludowi (w przeciwieństwie do wszystkich innych ludów świata za wyjątkiem ludów
kolorowych) zrealizować następujący cud: zwrócić życie i płodność ludowi, który
już umierał. W takim właśnie przekonaniu świętujemy letnie i zimowe przesilenie
słoneczne w szeregach SS.
WIARA W BOGA
święto rolników Rzeszy, 1939 r.
W Niemczech wielu ludzi zdaje się kwalifikować nas, członków SS,
jako ludzi bez Boga i bez religii. Należy powiedzieć, że jako Oddziały
Ochrony zajmujemy się mniej niż ktokolwiek wyznaniem innych i tym, do jakiego
Kościoła przynależą. Nasza wiara w Boga Wszechmogącego jest jednak skrajnie
głęboka i odrzucamy możliwość przyjęcia w nasze szeregi ludzi
pretensjonalnych, aroganckich i głupich, jakimi są ateiści. Przypuszczenie, że
bez owej wiary zaryzykowalibyśmy wykonanie zadań, jakie przydzielił nam wódz
oznaczałoby poważną nieznajomość naszych metod. Jeśli nie będziemy wierzyć w
całej pokorze w autorytet boski umieszczony nad nami i w porządek stworzony
przez Boga bądźcie pewni, że nie znajdziemy swego miejsca pomiędzy naszymi
przodkami i potomkami, pomiędzy nieskończoną na skalę ludzką przeszłością, a
wieczną przyszłością, przyszłością, która będzie istniała dla naszego ludu tak
długo, jak długo przetrwa ta planeta zwana Ziemią.
KULT PRZODKÓW
do generałów i szefów służb SS i policji,
Berlin 1942 r.
... Czwarte i ostatnie zadanie, jakie będzie nas czekało w czasach
pokoju, to upowszechnienie kultu przodków. Musimy skończyć w sposób jeszcze bardziej
zdecydowany z chrześcijaństwem, z tą dżumą, najcięższą chorobą
jaka dotknęła nas w całej naszej historii i która uczyniła nas
najsłabszymi we wszystkich konfliktach. Jeśli nie zdoła tego uczynić nasze
pokolenie, będzie się to jeszcze ciągnęło bardzo długo. Musimy skończyć z tą
zarazą od wewnątrz. Dzisiaj, w dniu pogrzebu Heydricha
potwierdzam w sposób całkowicie świadomy moją głęboką wiarę w Boga, wiarę w
przeznaczenie, starożytną Waraldę. Musimy stworzyć
nową hierarchię wartości dla wszystkich rzeczy, hierarchię dla makrokosmosu i
dla mikrokosmosu, dla gwiazd nad naszymi głowami i dla świata w nas, dla tego
świata, który widzimy w soczewce mikroskopu. Postawa tych megalomanów
chrześcijan, którzy mówią o zdominowaniu Ziemi przez człowieka musi się
pewnego dnia zmienić. Ich pycha musi zostać sprowadzona do właściwych
proporcji. Człowiek nie jest absolutnie niczym wyjątkowym. Jest zaledwie
punktem na tej ziemi. Jeśli zdarzy się wystarczająco gwałtowna burza, on jest
już bezsilny. Nie może jej zupełnie przewidzieć. Nie ma żadnego pojęcia o
porządku, jaki reprezentuje sobą najmniejsza mucha - bo
jakkolwiek brzydka by była uosabia ona cud. Żadnego pojęcia o porządku, jaki
reprezentuje sobą kwiat rozkwitający na gałęzi drzewa. Trzeba, by ów
dzisiejszy chrześcijanin zaczął znów odnosić się do świata z należytym
respektem. Wówczas odnajdzie on właściwą miarę, która pozwoli mu ocenić to, co
jest nad nami i dostrzec ruch planet, w który jesteśmy wprzęgnięci.
Heinrich HIMMLER
tłumaczył Marek Tabor
Teksty przemówień znalezione w archiwach osobistych adiutanta
Himmlera przejętych przez armię USA w 1945 r. Geheimreden
1933 bis 1945 und andere Ausprachen, Frankfurt 1974
brulion nr 17/18
str. 49 - 53