MROKI ROSYJSKIEJ DUSZY
Przeczekać lub zburzyć
W historii Rosji nie było epoki, w której naród był wolny od ucisku władzy.
Dlatego ludzie stali się bezwzględni lub zobojętnieli.
ALEKSANDER AGIEJEW
11.05.2002
Gdyby zestawić wszystkie nieszczęścia i kataklizmy dziejowe będące udziałem
Rosji w XX wieku z faktem, że kraj zajmujący szóstą część wszystkich lądów
na Ziemi nie zamienił się mimo to w wypaloną pustynię, a jakoś sobie radzi,
można dojść do wniosku, że zawdzięczamy to niezwykłej cierpliwości i
wytrzymałości narodu rosyjskiego. Żaden inny kraj podobnej próby by nie
wytrzymał.
Legenda
Trudno z takim twierdzeniem dyskutować, bo właściwie nie ma czego porównywać
- każdy naród ma swoje dzieje, Można się tylko domyślać, jak zachowaliby
się dumni Brytyjczycy, gdyby zaraz po I wojnie światowej wybuchła u nich
rewolucja, później wojna domowa, potem masowy głód, kolektywizacja,
industrializacja, represje, a dalej znowu wojna światowa. Nie wiedzieć czemu,
w Rosji pokutuje przekonanie, że nie potrafiliby sobie poradzić i wyginęliby
co do jednego. W ogóle wszyscy Europejczycy by wyginęli, nie mówiąc o
wydelikaconych Amerykanach.
Nikt nie bierze pod uwagę tego, że Brytyjczycy nie dopuścili do realizacji
"rosyjskiego scenariusza", chociaż XX stulecie zaczynali podobnie jak
my - w okopach I wojny światowej. Wojna ta nazwana została światową nie
tylko dlatego, że brało w niej udział blisko 30 państw, ale przede wszystkim
dlatego że po raz pierwszy w historii ludzkości naprzeciw siebie stanęły
narodowe armie, złożone z przedstawicieli wszystkich klas i warstw. To był
masowy sprawdzian materialnego i duchowego potencjału poszczególnych narodów
i krajów. Nasza, licząca 15 milionów armia, wytrzymała w tych okopach ledwie
trzy lata, po czym urządziła na tyłach rewolucję, która rozpoczęła serię
rosyjskich nieszczęść XX wieku. Natomiast wymuskani Francuzi, Anglicy i
Amerykanie, którzy przybyli im w sukurs, wytrwali do ostatniego dzwonka.
Otrzymali za to w nagrodę nie tylko zwycięstwo w wojnie, ale przede wszystkim
stabilizację - nie wybuchła u nich rewolucja ani nie doszło do tych
wszystkich nieszczęść, które stały się udziałem Rosji.
Nasi przodkowie cierpliwie znosili przez wieki także nieludzkie prawo pańszczyźniane.
Jednocześnie dzieje Rosji na przestrzeni XVI-XVIII wieku to historia
nieprzerwanych buntów chłopskich, które czasami osiągały rozmiary ogólnonarodowych
wojen, zagrażających bytowi państwowemu. Wybuchające co rusz rewolty nie mogą
świadczyć o wielkiej cierpliwości.
Legendy o niezwykłej pokorze narodu rosyjskiego nie potwierdzają też noszące
masowy charakter ucieczki chłopów spod władzy obszarników - za Don, na
Syberię, a nawet dalej. Siłami tych zbiegłych chłopów, którzy stali się
kozakami, skolonizowano olbrzymie przestrzenie za Uralem. Wyobraźmy sobie, ilu
"niecierpliwych" chłopów trzeba było do przeprowadzenia takiej
operacji.
Władza i naród zawsze zmagały się ze sobą: naród starał się wyzwolić
spod jarzma, wydostać na wolność, a państwo starało się zawrócić
uciekiniera i przymusić do służby w swoich interesach. Co więcej, to wieczne
zmaganie uniemożliwiało i władzy, i narodowi realizowanie najważniejszego
celu: zbudowania wewnętrznego ładu w Rosji.
Przetrwalnik
Realna historia Rosji nie stanowi więc potwierdzenia słuszności tezy o
wielkiej cierpliwości, a już tym bardziej o pokorze. Każdy kolejny okres
stabilności był wymuszany przez odgórny "zamordyzm". Co więcej,
poziom nacisku państwa na ludność, w przeciwieństwie do pozostałych krajów
europejskich, z upływem lat nie malał, a stale rósł i na początku władzy
radzieckiej osiągnął wręcz poziom ludobójstwa. Cierpliwe trwanie wymuszone
przez odgórny nacisk to nie to samo, co cierpliwe trwanie z wyboru.
W historii Rosji trudno właściwie doszukać się epoki, w której naród byłby
prawdziwie wolny od odgórnej kontroli, sterowania i nacisku. Nie miał szans
wyrobić sobie nawyku gromadzenia, zabiegania o lepsze życie. Chrześcijański
ideał cierpliwości w warunkach rosyjskich przekształcił się w ideał
przeczekiwania złych czasów. Przeczekiwano zatem mongolskie jarzmo, krwiopijcę--
obszarnika, złego cara. Ludzie cierpliwie znosili swoją sytuację, ale nie
przyszło im do głowy, by uznać takie urządzenie świata za sprawiedliwe. Jak
tylko uścisk na chwilę zelżał - przystępowali do burzenia znienawidzonego
porządku. Cierpliwe przeczekiwanie stawało się akumulatorem agresji.
Cała realna, materialna strona życia faktycznie nie należała do ludzi, ale
zawsze do kogoś innego - do najeźdźcy, do cara, do państwa. Dlatego też
przeciętny Rosjanin miał gdzieś z tyłu głowy zakodowane, że praca na rzecz
poprawy tej strony życia nie ma sensu. Po co się starać, skoro i tak to nie
jest albo nie będzie moje. W czasie rewolucji owo przekonanie zyskało jeszcze
jeden wymiar: rozgrabić wszystko, zniszczyć, spalić, złupić. Zagłada
zamiast przejęcia na własność i zagospodarowania.
Największe spustoszenie i traumatyczne ślady w zbiorowej świadomości Rosjan
pozostawiły bez wątpienia rządy władzy radzieckiej. Poddała ona totalnej
kontroli nie tylko materialną, zewnętrzną stronę życia, ale starała się
zawładnąć także duszą człowieka, odciąć go od możliwych dróg ucieczki.
Aby zaadaptować się do warunków totalnej kontroli wszystkich sfer życia, człowiek
radziecki otoczył się pancerzem obojętności, stał się bezwzględny,
odseparował się od gnębiącego go państwa, starał się zajmować wyłącznie
"swoimi sprawami".
Wszystkie przeprowadzane w Rosji w ostatnich latach badania socjologiczne
potwierdzają kompletne wyalienowanie ludzi - nie są oni zainteresowani różnorodnością
form życia, niczego od niego nie oczekują, a z drugiej strony nie zamierzają
podejmować wysiłku, aby swoje życie zmienić, poprawić. To klasyczny wariant
psychologii "zastoju".
Gnębiciel
Burzliwe lata 90. rozbiły wiele istniejących stereotypów, które były
podstawą dotychczasowego życia. Na jakiś czas na przykład zniknęło państwo
i ludzie się pogubili: gdzie podziali się "oni", których zawsze można
było oskarżyć o wszystkie przydarzające się nam nieszczęścia? Natomiast
kiedy do władzy doszedł Władimir Putin, a wraz z nim na miejsce
wszechobecnego karmiciela i kontrolera powróciło państwo, ludzie poczuli
kolosalną ulgę. Wcale nie dlatego, że państwo obiecało polepszyć warunki
życia, lecz dlatego że znowu wiadomo, kogo się ma "cierpliwie znosić",
kto jest tym gnębicielem, przeciwko któremu zwraca się myśli i czyny.
Tak usposobionej "cierpliwej większości" nigdy nie nauczy lojalności
choćby supersocjalne państwo. Co więcej, nawet opływając we wszelkie
dostatki, ludzie ci będą narzekać i "przeczekiwać" kolejną ekipę,
system, ustrój, kolejne wcielenie wrogiego państwa.
Profil
ROSJA