Tygodnik Powszechny nr 45, 10.11.2002
KRZYSZTOF PERSAK
Nie tylko Jedwabne
IPN przedstawia wyniki badań wokół zbrodni w Białostockiem
Latem 1941 roku, po ataku Trzeciej Rzeszy na ZSRR, wzdłuż linii frontu - od Litwy po Besarabię - przetoczyła się fala pogromów Żydów. Brali w nich udział mieszkańcy terytoriów, które po roku 1939 okupowane były przez Sowietów: Litwini, Ukraińcy, Rumuni. W Łomżyńskiem i na Białostoczyźnie aktów przemocy wobec Żydów dopuszczali się także Polacy. Głośne zbrodnie na Żydach w Jedwabnem i pobliskim Radziłowie, choć największe pod względem liczby ofiar, nie były niestety jedyne.
Na pograniczu Mazowsza i Podlasia do antyżydowskich wystąpień miejscowej
ludności doszło wówczas w ponad 20 miejscowościach - i natężenie tych
wypadków każe dostrzec w nich nie odizolowane incydenty, lecz fragment
szerszego zjawiska.
Historyków, którzy po ukazaniu się "Sąsiadów" Jana T. Grossa podjęli
badania nad zbrodnią w Jedwabnem, zaskoczyło odkrycie, że w pierwszych latach
po II wojnie światowej w Białymstoku, Łomży i Ełku odbyło się ponad 60
procesów przeciw Polakom, obwinionym o udział w zbrodniach na Żydach popełnionych
w pierwszych tygodniach niemieckiej okupacji tych terenów. Jak wynika z badań
Andrzeja Żbikowskiego, przed sądami stanęło wtedy ponad sto osób oskarżonych
o różne akty agresji wobec Żydów - od rabunku i denuncjacji, przez pobicia i
pojedyncze zabójstwa, po udział w masowych mordach. Akta spraw, nieznane
naukowcom, przez kilkadziesiąt lat spoczywały w archiwum Głównej Komisji
Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Prawdopodobnie inne, nieznane jeszcze
historykom dokumenty, czekają na swojego odkrywcę w lokalnych archiwach państwowych.
"Fragment niezbadanego problemu"
W największym i najlepiej zbadanym procesie z maja 1949 w sprawie Jedwabnego
oskarżono 22 mężczyzn, z których 10 zostało prawomocnie skazanych. Sprawcy
zbrodni w innych miejscowościach byli najczęściej sądzeni osobno; np. w
sprawie zbrodni w Radziłowie odbyło się osiem procesów. Z kolei o
uczestnictwo w pogromie w Żydów w Suchowoli oskarżono 15 osób, a za udział
w mordzie na Żydach w Goniądzu sądzono dziewięciu mężczyzn. Jednak w większości
przypadków do odpowiedzialności pociągano pojedynczych sprawców.
Jak wynika z zebranych w tych postępowaniach dowodów, była to jedynie
niewielka i zazwyczaj przypadkowo dobrana część uczestników antyżydowskich
wystąpień. W dochodzeniu dotyczącym zbrodni w Jedwabnem świadkowie i
podejrzani wymienili z nazwiska kilkudziesięciu domniemanych uczestników
pogromu, ale nikt z nich nie został nawet przesłuchany. Podobnie było w
przypadku innych procesów. Zdarzało się, że niektórzy obwinieni zeznawali
na rozprawie jako świadkowie obrony oskarżonych.
Charakterystyczna była solidarność miejscowych społeczności w obronie swych
członków: w aktach znaleźć można zbiorowe petycje i "zaświadczenia
lojalności", podpisane przez kilkadziesiąt osób. O ile jednak przed sądem
wykazywano niewinność konkretnych oskarżonych, to nikt nie przeczył, że
antyżydowskie wystąpienia z udziałem Polaków w ogóle miały miejsce, i że
brali w nich udział inni sprawcy, często wymieniani z nazwiska.
Rzadko świadkami na procesach byli natomiast sami pokrzywdzeni Żydzi: ogromną
większość pochłonęła hitlerowska machina Zagłady. Nieliczni, którzy przeżyli
i złożyli zeznania w postępowaniu przygotowawczym, często zdążyli
wyemigrować zanim rozpoczęła się rozprawa i ich świadectwa nie były przez
sąd brane pod uwagę.
Z dotychczas odnalezionych dokumentów wynika, że za udział w zbrodniach na Żydach
w Łomżyńskiem i na Białostocczyźnie latem 1941 prawomocnie skazano 27 Polaków.
Sądy wymierzały im kary od 2,5 roku do dożywotniego więzienia, często
stosując nadzwyczajne złagodzenie kary. W czterech wypadkach orzeczono karę
śmierci; jeden taki wyrok - w stosunku do Władysława Grodzkiego, komendanta
tzw. straży obywatelskiej i organizatora pogromu w Jasionówce - wykonano.
Wszystkie te procesy stanowiły fragment szerszego i niezbadanego dotąd
problemu powojennych rozliczeń z kolaborantami. Mało kto wie, że na podstawie
dekretu z 31 sierpnia 1944 r. - "O wymiarze kary dla
faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad
ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego" -
przed polskimi sądami odpowiadało kilkadziesiąt tysięcy osób, z których w
latach 1944-60 skazano według danych ministerstwa sprawiedliwości około 18
tysięcy.
Jedną czwartą z nich stanowili niemieccy zbrodniarze, ale większość -
obywatele polscy. Mimo że w okresie stalinowskim "dekretu
sierpniowego" nadużywano do walki z podziemiem niepodległościowym - na
jego podstawie wydano np. wyrok śmierci na gen. Emila Fieldorfa "Nila"
[komendanta Kierownictwa Dywersji AK - red.] - to co najmniej kilka tysięcy
skazanych było autentycznymi kolaborantami.
Nienawiść, zemsta, grabież
Dziś, po 60 latach, trudno rozstrzygać o udziale w antyżydowskich wystąpieniach
konkretnych osób. Dokumenty sądowe pozwalają jednak poznać mechanizmy tych
wydarzeń. Ważnym źródłem dla historyka są też relacje, składane tuż po
wojnie przez ocalonych Żydów na potrzeby Żydowskich Komisji Historycznych. Do
najcenniejszych należą świadectwa pochodzące od członków sześcioosobowej
rodziny Finkelsztejnów z Radziłowa, która w komplecie cudem przeżyła wojnę.
Jak się wydaje, tajemnica ich ocalenia tkwi w tym, że dwa tygodnie po pogromie
ochrzcili się oni w miejscowym kościele i jako chrześcijanie mniej byli narażeni
na niebezpieczeństwo denuncjacji; przez dalsze lata ukrywali się u polskich
gospodarzy we wsiach w pobliżu rodzinnego miasteczka.
Do wybuchu antyżydowskiej przemocy ze strony Polaków doszło w szczególnym
czasie i miejscu. W próżni władzy, jaka powstała po wycofaniu się Sowietów,
we wsiach i miasteczkach zaczęły spontanicznie powstawać tymczasowe polskie władze
i tzw. straże obywatelskie, niekiedy uzbrojone. W pierwszych tygodniach nowej
okupacji były one tolerowane przez niemiecką administrację wojskową. Właśnie
członkowie tych formacji byli często inicjatorami lub sprawcami pogromów.
Pretekstem była zwykle zemsta na rzeczywistych i wyimaginowanych sowieckich
kolaborantach, za których uważano en bloc Żydów. W wielu przypadkach
uczestnikami pogromów byli ludzie świeżo uwolnieni z sowieckich więzień;
np. w Goniądzu członkowie straży obywatelskiej aresztowali 40 "komunistów",
których po trzech dniach tortur wymordowali na cmentarzu żydowskim, a ich
dobytek zrabowali. Wobec protestu sąsiadów obawiających się pożaru
zrezygnowano z pomysłu spalenia więźniów w żydowskiej szkole w centrum
miasteczka. Co ciekawe, po paru dniach sami Niemcy rozstrzelali kilku rabusiów.
Grabież była, jak się zdaje, głównym - obok "zemsty za okupację
sowiecką" - motywem agresji wobec Żydów. W wielu relacjach, m.in. z
Jedwabnego, Jasionówki, Kolna czy Suchowoli pojawiają się informacje o chłopach,
którzy zjeżdżali się z okolicznych wsi, aby rabować dobytek ofiar. Udział
mieszkańców wsi był zresztą charakterystyczny dla antyżydowskich zamieszek
na tym terenie już przed wojną: podczas pogromu w Radziłowie w marcu 1933
czterech napastników, którzy zginęli od kul Policji Państwowej, pochodziło
spoza miasteczka.
Bez jednolitego scenariusza
To właśnie Łomżyńskie zajmowało szczególne miejsce na mapie antyżydowskich
ekscesów w Polsce w II połowie lat 30., co wiąże się z wyjątkowo dużą
popularnością na tym terenie Stronnictwa Narodowego i jego ideologii, odwołującej
się do antysemityzmu. W 1930 r. w gminach Wąsosz i Jedwabne głosowało na tę
partię ponad 70 proc. wyborców; co ciekawe, w oddalonym o kilkanaście
kilometrów od Jedwabnego Drozdowie spędził ostatnie lata życia Roman Dmowski.
Postawy miejscowej ludności wobec Żydów warunkował więc szeroko
rozpowszechniony antysemityzm. Antyżydowskie wystąpienia latem 1941 nie nabrałyby
jednak zapewne charakteru ludobójczych mordów, gdyby nie przyzwolenie, przykład,
zachęta czy wreszcie ich inicjowanie przez Niemców. Od pierwszych dni okupacji
pokazywali oni, że Żydów nie chroni żadne prawo. Pogromy występowały
zresztą równolegle do dokonywanych przez Niemców egzekucji na Żydach. W
serii rozkazów, wydanych między 29 czerwca a 2 lipca 1941 r. szef Głównego
Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy Reinhard Heydrich nakazywał dowódcom
specjalnych oddziałów operacyjnych Policji Bezpieczeństwa: "Nie należy
stwarzać żadnych przeszkód dążeniom do samooczyszczenia ze strony kręgów
antykomunistycznych czy antyżydowskich na nowo zajętych terenach. Przeciwnie,
należy je wywoływać, nie pozostawiając śladów, w razie potrzeby
intensyfikować i kierować na właściwe tory".
Obrazu wydarzeń w Łomżyńskiem i na Białostocczyźnie nie można jednak
sprowadzić do jednolitego scenariusza. W niektórych miejscowościach polscy
mieszkańcy włączali się do antyżydowskich akcji rozpoczętych przez Niemców.
W Suchowoli topili Żydów w stawie, a grupę ofiar spalili w jednym z żydowskich
domów. W Rajgrodzie gestapowcy wciągnęli do egzekucji Żydów eskortujących
ich Polaków, pozwalając jednemu z nich strzelać do ofiar. Z kolei mordy w
Radziłowie i Jedwabnem zostały zainicjowane prawdopodobnie przez ten sam
specjalny oddział Policji Bezpieczeństwa pod dowództwem Hermanna Schapera.
Jeszcze dyskretniej Niemcy postąpili w Wąsoszu. Wiadomo, że przed pogromem
przyjechali do wsi jacyś gestapowcy wraz z polskim tłumaczem, ale mordu w nocy
z 5 na 6 lipca 1941 r. dokonali już sami miejscowi "aktywiści".
Były również przypadki spontanicznych pogromów, jak w Grajewie, Wasilkowie
czy Rutkach, gdzie przybycie pododdziału niemieckiego wojska doprowadziło
nawet do przerwania przemocy. Prawdopodobnie jeden z najkrwawszych mordów, w
Szczuczynie, który według zbieżnych danych niemieckich i relacji żydowskich
pochłonął 300 ofiar, miał miejsce pod nieobecność Niemców w nocy 27
czerwca 1941 r., a więc zanim Heydrich wydał cytowane rozkazy.
Niektóre zbrodnie miały charakter czysto bandycki. Jedna z najokrutniejszych
zdarzyła się we wsi Bzury, gdzie kilku przybyłych ze Szczuczyna mężczyzn
zamordowało w pobliskim lesie 20 Żydówek, zatrudnionych w miejscowym
folwarku, a następnie zrabowało ubrania ofiar; niektóre z nich przedtem zgwałcono.
Prawda i pamięć
Prawda o udziale Polaków w antyżydowskich wystąpieniach w Łomżyńskiem i na
Białostoczyźnie została na długie lata zapomniana i dopiero niedawna
dyskusja wokół "sprawy Jedwabnego" w bolesny sposób przywróciła ją
naszej świadomości. Od prawdy jednak nie da się uciec - i z pamięcią o tych
wydarzeniach będą się musieli zmierzyć nie tylko mieszkańcy Jedwabnego, ale
również kilku innych miejscowości, gdzie latem 1941 roku mordowano Żydów.
Na przykład w Radziłowie. Tamtejszy mord na Żydach 7 lipca 1941 r. został
dokonany - z inicjatywy Niemców - przez członków miejscowej straży
obywatelskiej, przy współudziale grupy mieszkańców miasta i okolicznych wsi.
Jest on udokumentowany wyjątkowo dobrze.
Ale tablica na obelisku, upamiętniającym ofiary, wciąż daje fałszywe świadectwo,
nieprawdziwie określając sprawców zbrodni, a nawet czas jej popełnienia.
Brzmi ona: "W sierpniu 1941 r. faszyści zamordowali 800 osób narodowości
żydowskiej, z tych 500 osób spalili żywcem w stodole. Cześć ich pamięci".
Krzysztof Persak (ur. 1968) - historyk,
pracownik Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej oraz Instytutu
Studiów Politycznych PAN w Warszawie. Redaktor (wraz z Pawłem Machcewiczem)
dwutomowej pracy "Wokół Jedwabnego".
IPN o Jedwabnem
Wchodząca w tym tygodniu na rynek i wydana przez IPN księga
"Wokół Jedwabnego" składa się z dwóch tomów (w sumie prawie 1600
stron). W pierwszym ("Studia") znalazły się artykuły dziewięciu
historyków z IPN i innych ośrodków naukowych, przedstawiające problem
zbrodni w Jedwabnem i innych miejscowościach na tle historycznym, poczynając
od stosunków polsko-żydowskich w tym regionie w okresie przedwojennym, przez
opis niemieckiej polityki zagłady Żydów i antyżydowskich wystąpień
miejscowej ludności, aż po analizę powojennych postępowań karnych. Tom
drugi ("Dokumenty") zawiera 440 dokumentów z archiwów polskich,
niemieckich, białoruskich i izraelskich; są wśród nich raporty NKWD o
sytuacji w rejonie jedwabieńskim, relacje Polaków deportowanych do ZSRR,
raporty wywiadowcze AK i opracowania Delegatury Rządu, sprawozdania niemieckich
formacji wojskowych i policyjnych, relacje ocalałych Żydów (większość przełożona
z jidysz) oraz akta śledztw i procesów dotyczących zbrodni w Jedwabnem i
Radziłowie.