ŻYDZI A SPRAWA POLSKA









Sprawa zabójstw, czy jak wolą inni rzekomych zabójstw Żydów w czasie Powstania Warszawskiego







*** Michał CICHY - "POLACY - ŻYDZI: CZARNE KARTY POWSTANIA"
Gazeta Wyborcza - 1994/01/29-30

...Znane mi są relacje, dokumenty i opracowania mówiące o zabiciu przez powstańców około 60 Żydów, w tym 44 lub 45 w dwóch zbiorowych morderstwach, z których jedno (30 ofiar NSZ-owców) jest bardzo słabo udokumentowane. Kilkudziesięciu zabitych Żydów to statystyczny margines na tle około 200 tysięcy ofiar powstania, ale historia nie rządzi się jedynie prawami statystyki.








*** Tomasz STRZEMBOSZ - "Polacy - Żydzi. Czarna karta 'Gazety Wyborczej' "
Gazeta Wyborcza - 1994/02/05-06

...Odnoszę od dawna nieodparte wrażenie, że ta tolerancja, którą głosi i którą realizuje środowisko "Gazety", to taka tolerancja, która absolutnie nie toleruje antysemityzmu, natomiast antypolonizm, antygoizm uważa za coś zupełnie naturalnego i nie mającego nic wspólnego z nietolerancją. Jest to tolerancja "w jedną stronę", służąca do obezwładniania jednych, przy pełnej agresji drugich. Coś takiego zaaplikowano nam w tym artykule.








*** Teresa PREKEROWA - "NIC NIE ZNISZCZY LEGENDY POWSTANIA"
Gazeta Wyborcza - 1994/02/12-13

...Negatywne wydarzenia naszej historii raz "przyswojone" przez świadomość zainteresowanej nimi części społeczeństwa - przestają "uwierać" (używając określenia prof. Andrzeja Paczkowskiego) i powoli wtapiają się w "ogólnie przyjmowaną wizję przeszłości". Taki jest np. nasz stosunek do pogromu kieleckiego z 1946 r. Pierwsze publikacje o nim, po wcześniejszym długim milczeniu, wywołały wzburzenie. Na głowy tych, którzy śmieli "oskarżać nas jako naród", padały gromy.








*** Andrzej FRISZKE - "Słowa przed zbrodnią"
Gazeta Wyborcza - 1994/02/12-13

...Artykułu Cichego nie odbieram jako ataku na powstanie warszawskie ani nawet na legendę powstania. Widzę w nim natomiast ważny przyczynek do jego historii. Prawdziwa historia zaś nie jest nigdy wyłącznie czysta i piękna, bo nie wszyscy ludzie, którzy ją tworzą, są czyści i piękni.











*** MICHAŁ CICHY - PRZEPRASZAM POWSTAŃCÓW
Gazeta Wyborcza - 23/12/2006

...Dzisiaj widzę, że mój faktograficzny ton, bogactwo źródeł i przypisów, cała aparatura historiograficzna ukrywały jeszcze jedno - nieczułość. Dowiedziawszy się z dokumentów o morderstwach na odcinku kapitana "Hala", nie poszedłem do weteranów tego oddziału, żeby spytać, co z tego wszystkiego pamiętają. Byłem przekonany, że nie dowiem się od nich prawdy, a poza tym nie byłem po ludzku zainteresowany spotkaniem się z nimi. Byłem nastawiony przeciwko, jak prokurator. Co prawda od historyków nie wymaga się dobrej woli, ale nikomu nie zaszkodziłoby wymagać od siebie trochę więcej ponad ustawowe minimum.











Sprawa pogromu w Jedwabnem, a szerzej fali krwawych pogromów, jakich dopuścili się nasi rodacy w 1941 r.






*** Andrzej Kaczyński - Całopalenie
Rzeczpospolita - 2000.05.05

...Tych, których nie spalono żywcem w stodole, polscy oprawcy mordowali tam, gdzie kogo dopadli. Rywka Fogel słyszała straszny krzyk Józefa Lewina, chłopca, którego bandyci zatłukli na śmierć. "Goje pochwycili małą Judkę Nadolną, ucięli jej głowę i grali nią jak piłką" - zeznała Fogel.








*** Andrzej Kaczyński - Nie zabijaj
Rzeczpospolita - 2000.07.10

...Widok zgliszcz stodoły był nie do opisania. Ogień musiał postępować ze wschodu na zachód, bo lewy sąsiek był prawie pusty, leżały w nim pojedyncze zwłoki. W środkowej części, na klepisku, było ich więcej. Ale dopiero w prawym sąsieku - wielowarstwowe kłębowisko ciał. Te z wierzchu były zwęglone, niżej nadpalone, później tylko osmalone, na zwłokach położonych najgłębiej nawet przyodziewek był nietknięty ogniem. Ci ginęli nie od ognia, lecz uduszeni albo stratowani.








*** Andrzej Żbikowski - Nie było rozkazu
Rzeczpospolita - 2001.01.04

...W Stawiskach i okolicy od razu po wkroczeniu Niemców 27 czerwca "zaczęła się seria strasznych mordów, wykonanych bez przeszkód w biały dzień przez polskie bandy, kierowane często przez inteligentnych ludzi. Większość z nich niedawno wypuszczona z sowieckich więzień, pijana, z dzikimi okrzykami, rzuca się chuliganeria na żydowskie domy, wyciągają z mieszkań mężczyzn i kobiety, bezlitośnie ich katują i mordują".











Pogrom w Radziłowie


*** Anna Bikont - Mieli wódkę, broń i nienawiść
Gazeta Wyborcza - 15-06-2001

...Pragnę zaznaczyć, że Kosmaczewski Leon i Antoni - zeznawał na procesie Berek Wasersztajn - rżnęli piłę głowę dziewczyny 18-letniej nazwiskiem Dorogoj i to zrobili, kiedy jeszcze żyła.












*** ANDRZEJ KACZYŃSKI - Lato sąsiedzkich pogromów
Rzeczpospolita - 2002.11.02

...Zbrodnie w Jedwabnem i Radziłowie nie były odosobnione. W lecie 1941 roku na Białostocczyźnie w pierwszych tygodniach okupacji hitlerowskiej Polacy w co najmniej trzydziestu miejscowościach dopuścili się zbrodniczych zbiorowych wystąpień przeciw swoim sąsiadom Żydom - ustalili historycy z Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej.







*** KRZYSZTOF PERSAK - Nie tylko Jedwabne
Tygodnik Powszechny - 10.11.2002

...Latem 1941 roku, po ataku Trzeciej Rzeszy na ZSRR, wzdłuż linii frontu - od Litwy po Besarabię - przetoczyła się fala pogromów Żydów. Brali w nich udział mieszkańcy terytoriów, które po roku 1939 okupowane były przez Sowietów: Litwini, Ukraińcy, Rumuni. W Łomżyńskiem i na Białostoczyźnie aktów przemocy wobec Żydów dopuszczali się także Polacy. Głośne zbrodnie na Żydach w Jedwabnem i pobliskim Radziłowie, choć największe pod względem liczby ofiar, nie były niestety jedyne.

 

 











*** Tadeusz Markiel - Zagłada domu Trinczerów
Znak - kwiecień 2008

...W maju 1942 roku, w domu Trinczerów, mroczne emocje okrutnych wieśniaków, zainspirowanych nazistowskim programem zagłady narodu żydowskiego oraz klimatem religijnego antysemityzmu i społecznego przyzwolenia na poniżanie Żydów, sięgnęły zenitu. Za dnia przepędzali nieszczęśników do izby i pilnowali ich pod bronią, bo tłumiąca dźwięki i pozbawiona okien komora potrzebna była do gwałtów i tortur. Złamano uwięzionym ich poczucie godności i pohańbiono człowieczeństwo: kobiety przeprowadzano z izby do komory, uspokajając ich mężów, że tylko na przesłuchanie, podczas gdy w rzeczywistości gwałcono je pojedynczo i zbiorowo, mężczyzn torturowano w celu wskazania, gdzie ukryli części garderoby i pieniądze. Kuchnia między tymi pomieszczeniami służyła za dyżurkę, gdzie miejscowi się zbierali, naradzali, pili wódkę. Kilku bossów mafijnej spółki decydowało o torturach i gwałtach - kto, kiedy i kogo - oraz o tym kiedy te rodziny wydać hitlerowcom na śmierć, aby nie stały się w przyszłości świadkami oskarżenia.













*** Dorota Siepracka - Mordercy Żydów przed nazistowskim Sądem Specjalnym
Pamięć i Sprawiedliwość - nr 6/2004

...Późną jesienią 1943 r. funkcjonariusz policji niemieckiej z Zelowa otrzymał anonimowy donos o skrytobójczym wymordowaniu rodziny żydowskiej przez polskich chłopów: "[...] przybyliśmy przed akcją wysiedleńczą do Lipińskich do wsi Firlej, gmina Kluki, i byliśmy ukrywani pod sianem. Przygotowano [nam] kryjówkę, w której pozostawaliśmy u L[ipińskich] do 19 lipca 1943 r. Kiedy jednak Lipińscy wymówili nam udzielenia schronienia, zaczęli nas mordować. Miało to miejsce 19 lipca 1943 [r.], wówczas [Elżbieta] Lipińska wieczorem przyszła z jedzeniem i powiedziała, że [jej] córka Marysia przyniosła dobre wiadomości z Zelowa. Zawołali nas do mieszkania i tam zamordowali Herszlika Brajtbarta, technika dentystycznego, z jego żoną Helą Brajtbart i dzieckiem [...] oraz Mordkę Brajtbarta [...]. Jako dowód podaję szczegół, że zamordowane dziecko zostało [...] zakopane między ścianą szczytową stodoły a ubikacją na wysokości siódmej belki".
W toku dochodzenia okazało się, że autorem donosu był ojciec dwóch zabitych Żydów, Moszek Brajtbart. Jego denuncjacja zapoczątkowała śledztwo w tej sprawie, a następnie proces sądowy przed niemieckim Sądem Specjalnym w Łodzi (Sondergericht in Litzmannstadt), który zakończył się 2 maja 1944 r. wyrokiem skazującym dwoje Polaków na karę śmierci oraz jednego na dwa lata więzienia karnego za bestialskie zamordowanie czterech osób pochodzenia żydowskiego.

To niezwykłe wydarzenie ilustruje istotę nazistowskiego totalitaryzmu i chyba też niemieckiego charakteru narodowego. Organizowanie zagłady milionów i bezwzględne karanie indywidualnej zbrodni. A więc działanie odgórne, scentralizowane to porządek, działanie oddolne, niekontrolowane to nieporządek. 














*** Adam Puławski - Postrzeganie żydowskich oddziałów partyzanckich przez Armię Krajową i Delegaturę Rządu RP na Kraj
Pamięć i Sprawiedliwość - nr 2/2003

...Problem ten jest szerszy. W historiografii żydowskiej istnieje pogląd, że jeśli Żydzi byli dopuszczani do oddziałów AK, to tylko indywidualnie - były to nieliczne przypadki. Iwona Irwin-Zarecka w artykule Poland after Holocaust pisała: "Do Armii Krajowej, największej organizacji podziemnej, należało trochę [some] Żydów, niektórzy byli nawet oficerami, jednak nie ujawniali, że są Żydami". Według tej historiografii, jak napisali Yisrael Gutman i Shmuel Krakowski w Unequal Victims. Poles and Jews During World War II: "Zarówno Biuro Delegata, jak i Armia Krajowa uważały się za upoważnione do reprezentowania i obrony jedynie etnicznych Polaków". Wspomina o tym m.in. jeden z uciekinierów z obozu zagłady w Sobiborze, Tomasz Toivi Blatt, który ukrywając się okolicach swojej rodzinnej miejscowości Izbica, napotkał oddział akowski. Należał do niego znajomy Blatta. Na prośbę Blatta o włączenie go do oddziału odpowiedział: "»Przykro mi Toivi, ale nie mogę cię przyjąć do mojego oddziału. Wszyscy wiedzą, że jesteś Żydem. Tutaj w AK mamy zasadę, że nie przyjmujemy Żydów«". Ostatnio także historycy polscy stwierdzają, że Polskie Państwo Podziemne "nie objęło innych grup narodowościowych", było "w pewnym sensie etniczne", lub inaczej - "poza pewnymi wyjątkami państwem Polaków", ale wywodzą to z innego niż historycy żydowscy powodu. Dla niektórych historyków było to rezultatem słabego utożsamiania się lub braku związków części Żydów z państwem polskim (podziemnym), a także braku zaufania władz polskich wobec Żydów z powodu ich postaw na początku wojny.













*** ANDRZEJ KACZYŃSKI - Pogrom na Plantach
Rzeczpospolita - 01.07.2006

...4 lipca 1946 roku na dworcu kolejowym w Kielcach i na okolicznych stacjach PKP zginęła i odniosła ciężkie rany nieznana - i nieuwzględniona w bilansie pogromu na Plantach - liczba Żydów. Byli wyciągani na przystankach i wyrzucani z pędzących pociągów. Marek Edelman, który przyjechał pociągiem sanitarnym po rannych, wspominał, że prawie na każdej stacji i obok torów w polu widział ciała zabitych, niekiedy przykryte gazetami. Centralny Komitet Żydów w Polsce oceniał, że 4 lipca 1946 roku wskutek "akcji kolejowej" zginęło 30 Żydów. Akcja ta nie była zresztą związana wyłącznie z pogromem kieleckim, zaczęła się wcześniej, prawdopodobnie podczas pierwszych powrotów Żydów ze Związku Radzieckiego i trwała do końca 1946 roku.







*** PIOTR OSĘKA - Tłum krzyczał: Bij Żydów!
Gazeta Wyborcza - 20/08/2005

...Schemat rozruchów był niemal identyczny - wszystkie zaczynały się od pogłosek o zamordowaniu lub porwaniu przez Żydów polskich dzieci. W istocie pierwsze lata po wojnie są okresem niezwykłego odrodzenia mitu o mordzie rytualnym. Najczęściej powtarzana plotka głosi, że Żydzi porywają dzieci i wysysają z nich krew albo - w innej wersji - że zjadają je w całości. Opowiadano także o wywożeniu dzieci polskich do Palestyny, "bo każdy Żyd, co jedzie, musi mieć dwoje dzieci". Pogłoski obrastały niekiedy w makabryczne szczegóły. "Jakiś chłopiec zaginął, którego potem rzekomo znaleziono żywego w Ostrowiu Wielkopolskim - donoszono w raporcie UB z lipca 1946 r. - Chłopca tego miał rzekomo zamordować jakiś Ukrainiec i mięso miał wywieźć czy też przerobić na kiełbasy. Pogłoski stawały się coraz fantastyczniejsze, mianowicie że tych chłopców było 4, 8, a nawet 24. Jedna nieujęta i niesprawdzona kobieta opowiadała, że widziała 14 główek dziecięcych i że mięso Ukraińcy względnie Sowieci wywieźli na kiełbasy, a krew piją Żydzi".















*** Artur Domosławski - Kustosz Polski niewinnej (Tomasz Strzembosz)
Gazeta Wyborcza - 18-05-2001

...- Myślę, że sprawa Jedwabnego obudziła w Strzemboszu, tradycyjnym polskim patriocie, nie antysemicie, jakieś demony - mówi znany historyk. - Jego reakcja i ludzi jemu podobnych jest reakcją obronną na coś, co oni odbierają jako atak, i chcą za wszelką cenę obronić Polskę, polską historię, polską niewinność. Również Marcin Kula uważa, że o Strzemboszu nie można powiedzieć: "antysemita". - To nie jest człowiek, który ma coś przeciw Żydom. Widzi siebie jako jednostkę, która jest częścią narodu polskiego. Ma głęboko zakorzeniony podział na "my" i "oni", czyli obcy, np. Żydzi. I w ogóle on wie, że naród polski jest dobry, że opierał się komunizmowi, że Kościół jest dobry. Jakżeż tu powiedzieć, że ta dobra nasza ludność rolnicza i katolicka wymordowała Żydów?







 

"Shoah" i Claude Lanzmann





*** Anna Bikont - "A on krzyczał: 'Wszyscy jesteście kapo' "
Gazeta Wyborcza - 1997/10/04-05

...Z Franzem Suchomelem, SS Untersturmfurhererem Treblinki, widziałem się wcześniej wiele razy - opowiada mi Lanzmann. - Powiedziałem mu: "Panie Suchomel, my Żydzi, mamy taki problem: nie wiemy, jak uczyć historii Holocaustu nasze dzieci, jak im wytłumaczyć, że miliony Żydów bez walki szło do gazu. Ja nie jestem prokuratorem, potrzebuję szczegółów technicznych, które by to pomogły zrozumieć". Cała jego rodzina była przeciw, zięć groził, że rozwiedzie się z jego córką. Raz ten zięć chciał mnie uderzyć, on mnie obronił. Ze mną był w komitywie przeciwko swojej rodzinie! Zastrzegł sobie, że pozostanie anonimowy. Nie miałem żadnych oporów, żeby go oszukać. Jak napisał potem jeden z recenzentów, nie było powodu, bym respektował zasady gry w krykieta obowiązujące w Eton. Słono mu płaciłem. To Franz Suchomel sam zaproponował, byśmy się spotkali w hotelu w Braunau na granicy niemiecko-austriackiej, w miejscu urodzenia Hitlera. Mapę Treblinki, którą dostałem od niemieckiego prokuratora, powiększyłem wielokrotnie i zawiesiłem w pokoju hotelowym. Kupiłem wędkę i przepołowiłem, przerabiając ją na linijkę, jaką posługiwali się dawniej nauczyciele. Suchomel, kiedy zobaczył mapę, cofnął się. Ale podałem mu linijkę, mówiąc: "Pan jest moim nauczycielem, ja uczniem". Wszedł od razu w rolę. To przecież był najlepszy czas w całym jego życiu, był młody, aktywny. Miał znów okazję, by jeszcze raz to przeżyć. To widać, jak śpiewa niemiecką pieśń pochwalną Treblinki, którą musieli śpiewać Żydzi: "Patrząc na świat prosto i daleko/zawsze dzielne i radosne/maszerują do pracy komanda./ Dzisiaj jest dla nas tylko Treblinka,/Ona jest naszym przeznaczeniem" - jego twarz robi się spięta, oczy ciemnieją. On tam wrócił. Mówi z dumą: "Jest pan zadowolony? To "oryginał". Żaden Żyd już tego nie zna!". W przerwie był wystawny obiad, kaczka, bita śmietana, mój operator, którego ojciec zginął w Auschwitz, zrobił mi awanturę, nie był w stanie tego znieść. Suchomel był bardzo zadowolony, proponował, żebyśmy się jeszcze raz spotkali. Ale nie miałem tyle pieniędzy.







*** Ron Rosenbaum - Wyjaśnianie Hitlera. W poszukiwaniu źródeł zła

...W jego zachowaniu jest coś z gorliwości neofity. Pewien obserwator, śledzący niezmordowane krucjaty Lanzmanna i jego zwolenników przeciwko tym, co gwałcą przykazanie zakazujące pytać Dlaczego, zasugerował, że być może właśnie ów "fenomen późnego nawrócenia" przyczynił się do fanatyzmu otaczających go wielbicieli: "Wielu z nich to psychoanalitycy ze szkoły Lacana, którzy podchodzą do Lanzmanna na klęczkach, gdyż sami dopiero dzięki Shoah odkryli swe żydowskie pochodzenie". I znowu nie dzięki Shoah, ale filmowi Lanzmanna o tych wydarzeniach. Jednym ze źródeł wspomnianego fanatyzmu jest walczący styl zaangażowanych francuskich intelektualistów. Lanzmann najpierw był osobistym sekretarzem Jean-Paul Sartre'a, później kochankiem jego wielkiej miłości, Simone de Beauvoir, która mianowała go redaktorem "Les Temps Moderne"; było to równoznaczne z konsekracją na papieża postegzystencjalnych, poststrukturalnych paryskich intelektualistów i stwarzało okazje do wydawania papieskich buli i zakazów. Styl taki wymaga moralizatorskiej, wręcz sądowej retoryki w kwestiach etycznych i estetycznych.

 











*** Piotr Głuchowski, Marcin Kowalski - Gorączka złota w Treblince
Gazeta Wyborcza - 2008-01-08

...W zbiorach IPN zachowało się sprawozdanie komendanta milicji z Kosowa Lackiego: "Teren był strzeżony przez nieznane osoby posiadające broń, które zabraniały wstępu dla niewtajemniczonych i stanowiły straż ochronną dla wydobywających szczątki zegarków, biżuterii, pieniędzy. (...) Stan taki prowadził do zatarcia śladów masowej zbrodni niemieckiej i groził wytworzeniem się epidemii chorób ludzkich (...) Sporządzaliśmy obławy przepędzając hieny ludzkie, które uparcie wracały, by nadal prowadzić przerwane poszukiwania". Ogrodowczyk - warszawski delegat - zauważył to samo: aby przekopać teren mający prawie 20 hektarów i zagospodarować znaleziska, potrzebne były tysiące ludzi - minerzy, kopacze, ochroniarze, handlarze skupujący złoto i kamienie, ochrona itd. By "pracować" spokojnie całe lata, trzeba było zapewne dać niejedną łapówkę. Tuż po wojnie skarbów nie brakowało. Z czasem należało ryć coraz głębiej, a znaleziska trafiały się rzadziej. Wybuchały waśnie przy podziale łupów. Wspomina: "W okolicy panują niesamowite stosunki. A mianowicie ludność wzbogacona złotem wykopanym z grobów rabuje, robiąc nocne napady na sąsiadów, tak że nocując tam mieliśmy ogromnego stracha, gdyż w jednej chałupie (...) przypiekano kobietę na ogniu zmuszając ją w ten sposób do wydania miejsca przechowywania przez nią złota i kosztowności. Służby Bezpieczeństwa w ogóle nigdzie nie ma".











*** Marcin Zaremba - Biedni Polacy na żniwach
Gazeta Wyborcza - 2011-01-14

...W historii plądrowanie, w tym także grobów, najczęściej przypadało na moment zawieszenia, chaosu, czasowego zaniku struktur władzy. Wszystkie te wydarzenia łączył także udział jako sprawców ludzi odczuwających głęboką deprywację materialną, a więc służbę, biedniejszych chłopów, plebs miejski. Możemy się domyślać, że większość z nich podzielała chłopską "wizję świata ograniczonych dóbr"; świata, w którym zawsze czegoś brakuje, przede wszystkim jedzenia. Na obrazie Breugla symbolicznie czai się głód. Jan Tomasz Gross i Irena Grudzińska-Gross go nie dostrzegają. Widzą chciwość i antysemityzm. Przyznaje, że łupienie Żydów nie było tylko naszym udziałem, ale że na sumieniu współudział w Zagładzie mają również inne narody np. Francuzi, Litwini, Węgrzy, Grecy. Na stronach "Złotych żniw" znajdziemy krótką wzmiankę o splądrowaniu dzielnicy żydowskiej w Salonikach zaraz po tym, gdy jej mieszkańców zapędzono do wagonów. Brak jest jednak choćby słowa o tym, że w Grecji panował wówczas głód zbliżony do tego w Leningradzie i że z jego powodu w latach 1941-1942 zmarło 300 tys. osób.

 

O co chodzi Grossowi? Co nim kieruje? Wiele zachowań, wypowiedzi Żydów wynika po prostu ze strachu. Gross jest ofiarą Marca '68 i odreagowując traumę czyni to z nadmiarem emocji przechodzącej w histerię. W jego świadomości "to wszystko" może powrócić i za wszelką cenę trzeba "to" powstrzymać. A więc mamy tu problem opisu faktów i histerycznych ocen tychże faktów. Ta sama trauma Marca '68 skłoniła środowisko "Wyborczej" do reakcji na marsz 11 XI 2010 w Warszawie na poziomie "faszystowska hydra podnosi znów łeb".

Jest jeszcze jedna kwestia - majątku pożydowskiego. W tej książce i poprzedniej Gross wyraźnie ten temat akcentuje. Zobaczymy wszyscy, jak intensywnie będzie on podejmowany w debacie wokół książki.

Zauważyć trzeba, że pojawiła się grupa, powiedzmy "artystów", którzy koniecznie chcą się podlansować na tle "zbrodniczego polskiego antysemityzmu". To przypadek Władysława Pasikowskiego, który chciał przeskoczyć z kryminałów do filmu o Jedwabnem. Ostatnio niejaki Przemysław Wojcieszek takoż postanowił lansować się za granicą tą samą metodą. Zapewne zobaczymy jeszcze wielu wszawych reżyserów i pisarzy podnieconych wizją międzynarodowej kariery robionej na trupach żydowskich. Takie jest życie.

Są to sprawy niewątpliwie upokarzające uczucia narodowe, w dodatku słyszy się, iż w USA młodzież uważa mitycznych "nazistów" za Polaków. Ale też ujawniająca się prawda o zachowaniach Polaków wobec Holocaustu jest bardzo niepiękna.







*** Anna Bikont - Puścić Żyda na zajączka
Gazeta Wyborcza - 2011-02-20

...Sołtysi organizowali tzw. samoobronę wiejską, skomplikowany system, w którym mniej czy bardziej uczestniczyli wszyscy. Byli tam wartownicy, straż pożarna, straże wiejskie, gońcy gminni, zakładnicy. Niektórzy wartownicy - tzw. dziesiętnicy - dostawali zapłatę i mieli karabiny od Niemców. Zakładnicy mieli odpowiadać głową za wykonywanie rozkazów okupanta. Gospodarze musieli rotacyjnie pełnić warty nocne, które miały zatrzymywać podejrzane osoby - obcych, partyzantów, Żydów.







*** Anna Bikont - Zagłada Żydów ze wsi Strzegom
Gazeta Wyborcza - 4 grudnia 2014

...Z rodziny Betelów, ojca, matki, trójki dzieci, ocalał tylko Jerzyk. - Gdyby nie Polacy, wielu by przeżyło. Nie trzeba było, żeby nam pomagali, tylko żeby nas nie zabijali - mówi mi, gdy dzwonię do niego do Toronto.







*** Jan Grabowski - JUDENJAGD - Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu

...Jeden z ocalonych wspominał po wojnie: "Przędział [...] był postrachem Żydów w Dąbrowie Tarnowskiej. Po wysiedleniu ukrywali się niektórzy Żydzi w lesie za Dąbrową. Przędział mieszkał w Bagienicy kilometr za miastem, chodził do lasu, wyłapywał ukrywających się. Za każdego przyprowadzonego na Gestapo Żyda dostawał od Niemców 2 kg cukru. Było to znane w Dąbrowie. Wydał Schacherównę, młodą dziewczynę, rodzinę Spatzów i córkę Metzgerów, rodzinę Fischerów złożoną z matki, córki i szwagra". Oczywiście cukier nie był jedyną nagrodą, dawano go niejako na osłodę. Tuż obok Dąbrowy, w powiecie mieleckim, wypłacano nawet po 500 zł od głowy. Do innych łupów dochodziły części garderoby ściągniętej z rozstrzelanych, zwyczajowo oddawane donosicielom i informatorom. Niekiedy zgłaszali oni przy tym zażalenia, tak jak ów gospodarz z Gorzyc, który pochował zwłoki Żydów zabitych przez polską policję i przywłaszczył część ich rzeczy: "zabrałem sobie sukienkę, trzewiki i chustkę pozostawioną przez [policjanta - J.G.] Lewandowicza i na sukience dopiero później stwierdziłem, że miała dziurę od kuli na plecach". W niektórych wypadkach nagrody były jeszcze bardziej szczodre - pewnemu mordercy Żydów Niemcy w nagrodę wręczyli całą skrzynkę wódki.


Swego czasu ktoś zauważył, że w Polsce łatwo znaleźć specjalistów od francuskiej kolaboracji, ale polska kolaboracja czasów II wojny jakoś nie znalazła swych znawców. Bo jej nie było? Grabowski jest chyba pierwszym historykiem, który otwarcie pisze o udziale w eksterminacji Żydów Polaków działających w stworzonych przez Niemców strukturach. Ilu Żydów zostało zabitych przez granatowych policjantów? Jak na razie istnieje jedna jedyna monografia policji granatowej napisana przez jakiegoś oficera MO, oczywiście ignorująca to zagadnienie.

Kolaboracja w okupowanej przez Niemców Polsce nie istniała na szczeblu rządowym, za to na szczeblu lokalnym jak najbardziej.







*** Jan Grabowski - Na posterunku. Udział polskiej policji granatowej i kryminalnej w zagładzie Żydów

...Żydowski pisarz i dziennikarz Mordechaj Canin odwiedził Miechów w 1947 roku. W miasteczku mieszkało wówczas dziesięcioro ocalałych z wojny Żydów. Niektórzy podzielili się z Caninem swoimi wspomnieniami: "Już dzień przed 'wysiedleniem' Żydzi wiedzieli, że przyjedzie Sonderkommando zlikwidować miasteczko, ale wszystkie drogi ucieczki były odcięte przez polskich 'junaków', którzy mieli wziąć udział w historycznym spektaklu. 'Junacy' zostali zorganizowani przez Niemców w bataliony nazywane Baudienstem. Tego dnia, o którym mówimy, otoczyli miasto. Żydzi przypadkowo dowiedzieli się o rychłym 'wysiedleniu' i rozbiegli się na wszystkie strony. Ale 'junacy' łapali ich na polach i pędzili z powrotem do miasta. Tych, którzy stawiali opór, zatłukiwali łopatami na śmierć. Na polach wokół leżało wiele żydowskich trupów. Polscy młodzieńcy urządzili sobie zawody sportowe - kto zamorduje więcej Żydów. W tej pierwszej rzezi zginęły setki ofiar".







*** Dalej jest noc: losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski

...Jak wynika z relacji naocznego świadka Mordechaja Herszkowicza, 5 maja 1944 r. 50-osobowy oddział AK wtargnął do gospodarstwa Józefa Koniecznego, u którego od wielu miesięcy ukrywały się trzy rodziny z Książa Wielkiego - Herszkowiczowie, Matuszyńscy i Lejzorkowie. Napastnicy kazali Żydom wychodzić ze wszystkimi rzeczami i wsiadać na wóz. Gdy dojechali do pobliskiego lasku, zażądali wydania kryjówek innych uciekinierów. Gdy Żydzi odmówili, rzucili się do bicia, po czym wyprowadzili wszystkich na pole. W zamieszaniu uciekło czterech mężczyzn. Wśród rozstrzelanych byli Meir i Rywka Matuszyńscy z czwórką dzieci, Hinda Herszkowicz z trójką dzieci i nastoletnia Tauba Lejzorek. Później partyzanci mieli zabić też żonę i córkę gospodarza Koniecznego. Spośród uciekinierów przeżyło dwóch. Chil Lejzorek uciekł do znajomych chłopów, lecz ci wydali go Niemcom, Icchak Herszkowicz został złapany przez partyzantów. Dwaj pozostali znaleźli schronienie i dotrwali do wyzwolenia.













*** Stefan Zgliczyński - Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali

......Najboleśniejszą rzeczą dla mnie jest stosunek wsi do Żydów i powszechny triumf, że Żydów nie ma. Powszechny. I jeszcze jedno, o czym mało pisałem, a co jest świadomością moją straszną: mordowanie przez chłopów Żydów ukrywających się po lasach. Ilość tych incydentów i zbrodni, o których ja wiem... to jest straszny ciężar. W książce przytaczam tylko wstrząsającą opowieść o tym, jak "ojciec" śpiewaka S. zakatował dwie żydowskie dziewczynki, jak potem ze swoją bandą zgwałcił i zamordował Żydówkę ukrywającą się w lesie. Ale była też historia taka, jedna z wielu, o których nie napisałem: młoda, piękna Żydówka ucieka z dwójką małych dzieci z transportu pod Białobrzegami. Znali ją, wszyscy to podkreślali. Idzie do lasu, a za nią chłopaki z kijami, w jej wieku. Żydówka mogła mieć dwadzieścia trzy lata, jedno dziecko cztery lata, drugie trzy. No i dwudziestu chłopaków zatłukło ich kijami, dla samej przyjemności, nikt z tego nic nie miał.

...Sytuacja moja pogorszyła się jeszcze bardziej, gdy jeden z dobijanych ludzi, młody i silny mężczyzna, widząc, że staramy się ich bronić, dopadł do moich nóg i leżąc, objął mnie silnie za kolana. Oprawcy dopadli go jednak i we dwóch zaczęli za nogi odciągać. Wydawało mi się, że nie utrzymam się na nogach i runę. Leżącego, niechybnie by mnie dobito. Ale ratunku szukający Żyd broczył silnie krwią z ran głowy i w pewnej chwili osłabł, i ucisk jego rąk zelżał. Zbiry odciągnęły go kilka kroków i w tym momencie dopadł trzeci osobnik, ukląkł przy leżącym i ciężkim klockiem hamulcowym systematycznie miażdżył głowę ofierze. Dobijający morderca był stosunkowo młodym i słabym chłopcem, więc tłukąc ciężkim klockiem żeliwnym, nachylał się nisko nad głową mordowanego. Gdy morderca się podniósł, zobaczyłem, że ma twarz pocętkowaną jakby piegami - od krwawej miazgi z głowy ofiary. Czując widocznie coś wilgotnego na twarzy, obcierał twarz machinalnie ręką, tak samo usta, oblizując je przy tym. Był to ohydny widok, którego nigdy nie zapomnę.

 

Ludzie reagujący na rewelacje Grossa negatywnie, nawet z patriotyczną histerią niekoniecznie są antysemitami. Obraz okupacyjnej "Polski niewinnej" (wedle trafnego określenia Domosławskiego) kreowany był nie tylko przez filmowców i pisarzy, ale i historyków. Większość tworzyła fałszywy obraz, bo w taki obraz wierzyła, a nieliczni znający prawdę siedzieli cicho spodziewając się wybuchu oburzenia i ostracyzmu.
Jeszcze 10 lat temu informacje na temat traktowania Żydów w okupowanej Polsce po prostu były całkowicie niedostępne. Nigdzie nie można było znaleźć informacji o policjantach granatowych mordujących dość powszechnie Żydów na polskiej wsi. O partyzantach (nie tylko z NSZ, ale także AK) wyłapujących w lasach Żydów w wiadomym celu. O obławach organizowanych przez Niemców z udziałem chłopów. Po prostu NIC nie było o tym wiadomo.














*** TOMASZ SZAROTA - Czy śmiały się tłumy wesołe? (KARUZELA NA PLACU KRASIŃSKICH)
Rzeczpospolita - 2004.28.02

...Wybuch powstania w getcie w ogóle nie został odnotowany przez "Nowy Kurier Warszawski", o toczących się walkach nie ma jakiejkolwiek informacji w numerze wielkanocnym (za okres 24 - 26 kwietnia), natomiast w numerze z 27 kwietnia ukazał się felieton pt. "Spokojnie i bogobojnie spędzili Warszawianie Święta Wielkanocne". Oto, co pisano o pierwszym dniu świąt, czyli niedzieli 25 kwietnia 1943 r.: "Na place zabaw ludowych po raz pierwszy w tym sezonie ściągnęły tłumy młodzieży. W kilkunastu punktach miasta odezwały się melodie płyt nadawanych przy karuzelach przez megafony. Powodzenie miały huśtawki, strzelnice, siłomierze". Jednym z takich miejsc, gdzie tego dnia uczestniczono w beztroskiej zabawie, był także plac Krasińskich. Tych, którzy brali w niej udział i którym nie przeszkadzały pożary płonącego getta oraz męczeńska śmierć mordowanych Żydów, była zaledwie garstka. Obok stał milczący tłum gapiów, z przerażeniem patrzący na dokonywane przez Niemców dzieło zagłady, potępiający co prawda zachowanie bawiących się rodaków, ale tłum bierny, nieprotestujący, po prostu lękający się wyrazić swoją dezaprobatę. Tę właśnie scenę zobaczył Czesław Miłosz.













*** CALEK PERECHODNIK - Spowiedź

...Czwarty epizod to była egzekucja wykonana na grupie osiemnastu Żydów obojga płci w Karczewie na polu, niedaleko obozu. Między Żydami znajdował się starszy Braff wraz ze swoją córką, która była w ciąży. Córka akurat na polu urodziła dziecko, które stary ojciec własnoręcznie przyjął i goły płód położył na trawie. Uciekli z getta, nic ze sobą nie zabrawszy.

W kilka godzin potem przechodził polaną żandarm, zauważył grupę Żydów i kazał im się położyć na ziemi. Padł strzał - jeden, drugi, trzeci i karabin nagle odmówił posłuszeństwa. Przekonał się żandarm, że mu zabrakło kul w karabinie. Posłał chłopczyka polskiego na komisariat karczewski, aby mu przyniesiono amunicję, sam zaś usiadł i czekał, będąc zupełnie bezbronnym, nie miał już bowiem ani jednej kuli przy sobie.

Cóż zrobili wtedy Żydzi?

Czy się rzucili na niego, by pomścić śmierć swych najbliższych? Czy też sami rzucili się do ucieczki? Nie, o nie!!!

Nadal leżeli brzuchami na ziemi i czekali przeszło pół godziny na przybycie kul, widocznie zbawczych kul. Przybył polski policjant i wręczył amunicję. Żandarm dobił resztę. Zabił matkę, zabił płód kilkugodzinny.













*** Jan Hartman - Chciałbym być sobą
Tygodnik Powszechny - 31/2009

...Prawdę mówiąc, wolę zdrowego polskiego antysemitę niż żydowskiego - no, jakbyśmy to nazwali - "antylechitę"? Chociaż antypolonizm jest pośród Żydów w Izraelu czy w USA równie częsty (na oko przynajmniej, bo nikt tego nie zbadał) jak antysemityzm w Polsce, to nie jest zjawiskiem symetrycznym. W pewnym sensie antypolonizm jest gorszy. Nie opiera się bowiem na niezdrowej fascynacji, kompleksach i chorej wyobraźni, lecz na czymś obezwładniającym, poniekąd nieludzkim - na czarnej obojętności. Gdzieś w najstarszym pokoleniu polskich Żydów, którzy przeżyli wojnę, a potem wyjechali do Izraela lub gdzie indziej, bije źródło strasznych wspomnień, w których Polak odgrywa nierzadko rolę ohydną - szantażuje, obrzuca wyzwiskami, ograbia. Zatrute, choć nieskłamane wspomnienia przekazywane są dzieciom i wnukom, którzy wiedzą, że są subiektywne i jednostronne, ale mimo wszystko nie pozwalają im myśleć o Polsce przyjaźnie. Nie chcą też myśleć nieprzyjaźnie, tym bardziej że w słowach dziadków słyszą również tony sentymentalne. W rezultacie - nie myślą wcale. Tym bardziej nie myślą ci, którzy polskich korzeni nie mają. Zapanowała więc po tym względem wśród Żydów zgoda niemal powszechna - Polska to kraj, który z jakichś powodów został przez Niemców wybrany do wymordowania Żydów i w którym antysemityzm prawdopodobnie był i nadal jest większym problemem niż gdzie indziej. To miejsce spalonej ziemi, czarna dziura, gdzie Żyd przyjeżdża tylko po to, by pokłonić się ofiarom Zagłady.












*** Krzysztof Jasiewicz - Recepta na prawdziwy antysemityzm - wywiad
Rzeczpospolita - 30-01-2010

...Porażony jestem na przykład tym, co w wywiadzie udzielonym "Rz" powiedział prof. Anthony Polonsky z Londynu. Że "żydokomuna" jest antysemickim hasłem o bardzo starych korzeniach i doszukał się jego śladów w "Nie-Boskiej komedii". Zamiast kolejnych impresji literackich pan profesor powinien pojechać do Moskwy i przeczytać choćby część dokumentów z tamtejszych archiwów. Wystarczy zresztą znać rosyjską literaturę przedmiotu. Wynika z niej, że między rokiem 1934 a 1937 aż 40 proc. kierowniczej kadry centralnego i terenowego NKWD - z Henrykiem Jagodą na czele - stanowili Żydzi. To tak gigantyczna nadreprezentacja, jakby personel Białego Domu w USA składał się w 90 proc. z Polaków. Takich przykładów można podać więcej. Hasło "żydokomuna" nie wzięło się z powietrza.







*** Polacy i Żydzi nie powinni być wrogami - z prof. Jehudą Bauerem rozmawia Piotr Zychowicz
Rzeczpospolita - 13-02-2010

...Na terenach dzisiejszej północno-wschodniej Polski - gdzie znajduje się Jedwabne - Armia Krajowa, podobnie jak ludność cywilna, była nastawiona antyżydowsko. Trochę bardziej na północ, w okolicach Ejszyszek czy Wilna, Polacy byli zaś bardzo Żydom przychylni. Obie grupy były tam bowiem prześladowane nie tylko przez Niemców, ale także przez Litwinów. W efekcie wszystkie powojenne relacje Żydów z tamtego terenu brzmią podobnie: "uratowali mnie polscy chłopi". Nie muszę dodawać, że Żydzi z Łomżyńskiego mają zupełnie inne doświadczenia.












*** Stalin i Żydzi - Gwiazda Dawida, sierp i młot
Rzeczpospolita - 27.11.2004

...Antysemityzm w Rosji sowieckiej nie wziął się z niczego. Autor pracy "Der proletarische Sozializmus", niemiecki socjalista Werner Sombat, twierdził, że pod koniec 1919 roku na 380 komisarzy bolszewickich 300 było pochodzenia żydowskiego. Jeśli nie była to żydowska rewolucja, to czyja?














*** Antysemicki mit wraca: Ariel Toaff - Krwawa Pascha. Europejscy Żydzi i rytualne mordy

...Profesor Ariel Toaff jest szanowanym naukowcem, szefem Wydziału Historii Żydowskiej na Uniwersytecie Bar-Ilan w Tel Awiwie. Specjalizuje się w dziejach wyznawców judaizmu mieszkających w średniowiecznej Europie. Jego najnowsza publikacja wprawiła jednak w osłupienie kolegów historyków i przedstawicieli społeczności żydowskich. W monografii "Krwawa Pascha. Europejscy Żydzi i rytualne mordy" prezentuje tezę, że antysemicki mit dotyczący porywania i zabijania chrześcijańskich dzieci miał potwierdzenie w faktach. Według włoskiego dziennika "Corriere della Sera" Toaff udowadnia, że wiele podobnych zbrodni rzeczywiście miało miejsce w latach 1100 - 1500 w okolicach Trydentu.
















*** Janusz Tazbir - Okrucieństwo w nowożytnej Europie

...Żydzi mieli używać krwi chrześcijan w różnorakich celach: przede wszystkim leczniczych, jako środka pomagającego im w nieuleczalnych innymi sposobami chorobach, przy porodach, aby złagodzić towarzyszący im ból, w trakcie samego umierania. Dziełka traktujące o mordach rytualnych podawały także, że wyznawcy judaizmu smarują tą krwią drzwi swoich domów, dodają ją do wody, w której się myją, "aby się pozbyć smrodliwego świerzbu, albo raczej parszywości", do potraw, jakimi częstują chrześcijan, wierząc, iż w ten sposób zapewnią sobie ich przychylność. Przede wszystkim jednak przyprawiają tą krwią paschę, którą przygotowują w okresie Wielkiego Tygodnia, aby ją następnie jeść przez cały rok. Stąd też jeszcze w XX wieku straszono małe dzieci, że je Żydzi porwą na macę. Zarzuty te znajdowały w środowiskach chrześcijańskich wiarę m.in. dlatego, że wiedziano o rytualnym uboju zwierząt przez specjalnych rzezaków, posługujących się odpowiednimi nożami. Także picie czerwonego wina podczas szabasu budziło określone podejrzenia, w związku z czym niektórzy osiemnastowieczni rabini proponowali skasowanie tego zwyczaju. Echa ludowych wierzeń odnajdujemy i w Panu Tadeuszu, gdzie Zosia krzyczy "jako dziecko od Żydów kłute igiełkami".













*** Sir Stuart M. Samuel o pogromach w Polsce - 1920

Podczas lektury Biuletynu IPN z listopada 2010 dowiedziałem się, że nader interesujący dokument pt. "Sir Stuart M. Samuel o pogromach w Polsce" jest dla badaczy polskich rzekomo niedostępny w języku polskim i biedacy muszą sięgać po angielski orginał. Biblioteka Narodowa w Warszawie oficjalnie informuje, że nie posiada owego dokumentu, co jest o tyle ciekawe, że kilkanaście lat temu właśnie w BN dokument ten odnalazłem i na szczęście skserowałem. Obserwując niejednokrotnie zjawisko "tumiwisizmu" panujące we wszystkich polskich instytucjach sfery budżetowej sugerowałbym "polskim badaczom" osobistą wizytę w BN i szukanie w kartotece papierowej (sygnatura: II 589.613, jako autor figuruje nie Stuart Samuel, ale Stuart Montagu).

Niezwykła jest także publikacja tekstu we Lwowie we wrześniu 1920. Anonimowy autor wstępu wyraźnie stwierdza, że raport Samuela i cała gadanina o rzekomych pogromach Żydów to propaganda i spisek antypolski.












Marcin Urynowicz - RAPORT HENRY'EGO MORGENTHAU - PRZEMOC ANTYŻYDOWSKA PODCZAS WOJNY Z ROSJĄ BOLSZEWICKĄ
Biuletyn IPN - nr 11, 2010 r.





W okresie 1918-20 na terenie Polski zabito ok 300 Żydów. Takie są fakty.

Jak jednak ująłby tę kwestię Jan Tomasz Gross? Zapewne tak: w ciągu kilku lat Polacy zamordowali prawdopodobnie około 30 tysięcy Żydów.

Fakty i obsesja.













"PROTOKOŁY MĘDRCÓW SYJONU"







*** WALERIJ KADŻAJA - Książka z piekła
Nowoje Wremia - 15.04.2002

...Sto lat temu w Rosji ukazał się utwór, który stał się w swoim rodzaju książką wieku. Broszurka za parę kopiejek, niczym tyleż warta świeczka, wznieciła płomień, od którego zajęła się cała Europa. Nosiła tytuł "Protokoły mędrców Syjonu". Dziś zna ją cały świat. Dla antysemitów jest podstawowym dowodem na ogólnoświatowy spisek Żydów. Dziś wiadomo, "Protokoły" zostały napisane (czy raczej sfabrykowane) jeszcze u schyłku XIX wieku, jednakże pierwsza publiczna wzmianka o nich pochodzi z kwietnia 1902 roku, kiedy to w petersburskim konserwatywnym piśmie "Nowoje Wremia" ukazał się artykuł znanego publicysty Michaiła Mienszykowa pod tytułem "Spiski przeciwko ludzkości".







*** PIERRE CHARLES S.I. - PROTOKOŁY MĘDRCÓW SYJONU
"Znak" 1990, nr 4-5

...Nie wprowadzonego czytelnika uderzyć musi taka deklaracja, jak ta niżej przytoczona: "Chcemy zorganizować centralny i silny rząd, aby przejąć w nasze ręce wszystkie siły społeczne... Nasze panowanie rozwinie się... w tak potężny despotyzm, że będzie on mógł w każdej chwili i na każdym miejscu zdusić niezadowolonych lub krnąbrnych Gojów." (Protokoły, posiedzenie 5, s. 54). "Wszystkie tryby mechanizmu państwa porusza jedna siła, która jest w naszych rękach, a jest nią złoto" (tamże, s. 57)... "Będziemy tak uciskać chrześcijan, że w końcu poproszą nas o to, byśmy objęli rządy nad całym światem. Gdy tylko osiągniemy taką pozycję, będziemy mogli natychmiast wchłonąć wszystkie siły rządzące światem i utworzyć uniwersalny superrząd. Istniejące rządy zastąpimy przez potwora, którego nazwiemy administracją superrządu. Jego ręce, niby długie kleszcze, sięgać będą daleko, a dysponować będzie taką organizacją, iż podporządkuje sobie wszystkie narody" (s. 59). "Musimy być zdolni odeprzeć każdy opór prowokując wojnę kraju, co ośmielił się stanąć na naszej drodze, z sąsiadującym z nim państwem; gdyby jednak nie udało nam się poróżnić sąsiadów, połączonych przeciwko nam, będziemy musieli odpowiedzieć im wywołując wojnę światową" (63). "W całej Europie, a z pomocą Europy na innych kontynentach, musimy ożywiać bunt, nieporozumienia i wzajemną wrogość" (s. 63).







*** JANUSZ TAZBIR - PROTOKOŁY MĘDRCÓW SYJONU - Autentyk czy falsyfikat

...Cohn, autor gruntownej książki na ich temat, nie odrzuca takiej możliwości. Wątpi jednak, by Kruszewan, który w 1903 roku ogłosił ich skrócony tekst na łamach czasopisma "Russkoje Znamia" (późniejszego organu Czarnosecińców), mógł być autorem tekstu tak często odwołującego się do francuskich realiów. To samo można powiedzieć o oficerze carskiej armii, G. W. Butmim, bliskim współpracowniku Kruszewana, w pełni podzielającym jego nienawiść do Żydów i również pochodzącym z Besarabii. Butmi ogłosił Protokoły... w osobnej broszurce, która ukazała się w grudniu 1905 roku w zrewolucjonizowanym Petersburgu. Butmi i Kruszewan uczestniczyli w powołaniu do życia jesienią tegoż roku ultraprawicowej organizacji Związek Narodu Rosyjskiego, znanej pod nazwą Czarnej Sotni. Specjalizowała się ona w zabójstwach socjalistów i liberałów, jak również w organizowaniu pogromów antyżydowskich. Na organizacji Czarnej Sotni wzorowali się później włoscy faszyści.







*** Charles A. Ruud, Siergiej A. Stiepanow - Strach. Tajna policja carów

...Kiedy dokument ukazał się w Rosji w druku w latach 1903,1905, 1908, 1911 i 1917, stwierdzone fakty dotyczące jego publikacji wykluczyły udział policji w tej sprawie. Nie ulega kwestii, że pewne osoby z Ochranki, czy też szeroko rozumianego Departamentu Policji, opowiadały się za opublikowaniem i szerokim rozpowszechnieniem oszukańczego traktatu, chcąc wzbudzić i skierować gniew społeczeństwa na Żydów, ale ich rady nie skłoniły kierownictwa policji do zadbania o przygotowanie wielkich nakładów spreparowanego tekstu, lub też zorganizowania kampanii w celu przekonania ludzi o jego autentyczności. Jak już wskazano, faktyczni wydawcy Protokołów... byli ekstremistami, cieszącymi się zaufaniem jedynie w niewielkim kręgu ludzi tak samo myślących, jak oni. Z posiadanych danych wynika, że ci ekstremistycznie nastawieni wydawcy wykorzystali niewielkie maszyny drukarskie i przygotowali jeszcze mniejsze nakłady, nie korzystając ze wsparcia policji ani jakiejkolwiek agendy rządowej.













*** Rafał Degiel - Żydzi polscy - narodziny czarnej legendy

...Termin żydowskie mordy rytualne należy rozumieć jako zbrodnie rzekomo popełnione przez wyznawców judaizmu na dzieciach chrześcijańskich. Ich przyczynę upatrywano w nakazach religijnych zawartych w Talmudzie. Oskarżenia o popełnianie morderstw rytualnych były wiązane z trzema zasadniczymi zarzutami:

1) zbrodnia miała być popełniona w celu powtórzenia Pasji Chrystusa (odtwarzano jego męczeństwo, niekiedy wraz z ukrzyżowaniem);

2) mordercy pragnęli uzyskać krew chrześcijańską potrzebną do celów medycznych (m.in. do leczenia ran po obrzezaniu, neutralizacji odoru wydzielanego od urodzenia przez Żydów) i rytualnych (niezbędna do wypieku spożywanej w czasie święta Paschy macy);

3) morderstwo było połączone z kanibalizmem, spożywaniem niektórych części ciała, najczęściej serca i genitaliów (co miało oddziaływać jako środek leczniczy oraz magiczny).













*** EUGENIUSZ GUZ - Losy niemieckich Żydów
Przegląd - 2004.20.02

...Według spisu ludności z 1933 r. 499.682 osoby były narodowości żydowskiej. O 10% mniej niż według spisu z 1926 r. Pół miliona konfesyjnych Żydów stanowiło zaledwie 0,77% ogółu społeczeństwa niemieckiego, a więc liczbę znikomą, niepozostającą w żadnej proporcji do wrzasku, z jakim spychano tę ludność w ślepy zaułek. Już do połowy 1938 r. jedna trzecia Żydów opuściła Niemcy. Na początku października 1941 r. Rzeszę zamieszkiwało jeszcze 150 tys. Żydów i "półżydów". W marcu 1941 r. Berlin ku zawstydzeniu hitlerowskich bonzów miał opinię najbardziej "zażydzonego" miasta niemieckiego, bo zameldowanych tam było 60-70 tys. osób wyznania mojżeszowego. Łącznie wyemigrowało (określenie dalekie od precyzji) 280 tys. osób. Śmiercią naturalną za rządów nazistowskich zmarło we względnej wolności 72 tys. Deportowano 134 tys., przy czym większość z tej grupy zginęła. Kapitulacji Rzeszy doczekało w Niemczech 20-25 tys. Żydów. Niektóre źródła wymieniają 10 tys. Część padła ofiarą szmalcowników na usługach gestapo.













*** Arkadiusz Stempin - Rodowa tajemnica
Newsweek - 18/2008

...Pod koniec 1944 roku na pograniczu austriacko-węgierskim zaczęto wznosić wał południowy, system potężnych umocnień, mających zatrzymać nawałnicę radziecką. Armię prawie 100 tys. robotników przymusowych uzupełniono Żydami i Cyganami; 600 z nich zostało na czas robót zakwaterowanych w nieludzkich warunkach w zamkowych lochach. Kiedy wczesną wiosną 1945 r. zajęcie przez Rosjan Austrii było przesądzone, Margit z mężem zdecydowali się nie opuszczać swojej rezydencji. Gdy Armia Czerwona stała zaledwie w odległości 5 km od Rechnitz, 24 marca baronowa wydała dla elity SS, miejscowego gestapo i bonzów NSDAP wielkie przyjęcie pożegnalne na zamku. Z tańcami, muzyką i morzem alkoholu. By uatrakcyjnić nocną hulankę, około północy zwieziono do pobliskiej stodoły 200 wygłodzonych i zaklasyfikowanych jako niezdolnych do pracy Żydów. Franz Podezin, miejscowy szef NSDAP, zebrał 15 podchmielonych gości, rozdał pistolety, amunicję i zaproponował zastrzelenie kilku Żydów. Spędzonym ofiarom kazano rozebrać się do naga, po czym wystrzelano jak kaczki. Zwłoki ofiar zostały zakopane rękami piętnastu specjalnie w tym celu zaoszczędzonych Żydów. Trzymano ich w miejskiej rzeźni przez kolejny dzień, aż Podezin wydał rozkaz ich rozstrzelania.













*** Ian Kershaw - Hitler postanawia zabić Żydów

...Jeśli chodzi o radzieckich Żydów, stadium totalnego ludobójstwa miało jednakże wkrótce zostać osiągnięte. Nie sposób powiązać go z jakimś pojedynczym rozkazem czy konkretnym dniem. Nazistowska polityka ludobójcza nie działała w ten sposób. Dokładne ukazanie, jak i kiedy doszło do podjęcia i zatwierdzenia decydujących kroków na drodze do ludobójstwa, musiałoby się opierać na trudnych do zebrania dowodach. Całkowicie niebiurokratyczny styl rządów Hitlera, akcent kładziony przez niego na tajemnicę i typowy dla niego język kamuflażu oraz skłonność do dawania raczej sygnałów do działania niż jednoznacznych rozkazów - to wszystko sprawia, że jego własne działania w tej sprawie skrywa nieprzenikniona zasłona. Na niższym szczeblu władzy Himmler i Heydrich mogli przechowywać pewne dokumenty na temat "ostatecznego rozwiązania", ale bez względu na to, jakie by to były dokumenty, zostałyby one bez wątpienia spalone, gdy Rzesza chyliła się ku upadkowi. W każdym razie żadne się nie zachowały. Natomiast późniejsze zeznania nazistowskich przywódców, dowódców oddziałów śmierci i niższych rangą przełożonych jednostek zajmujących się masowym zabijaniem często okazywały się zawodne - czasami również sprzeczne - co do szczegółów.













*** Der Spiegel - Zbrodniarze i pomocnicy - Georg Bönisch, Jan Friedmann, Cordula Meyer, Michael Sontheimer, Klaus Wiegrefe
Gazeta Wyborcza - 2009-05-22

...27 czerwca 1941 r. pułkownik z grupy wojsk "Północ" przejeżdżał obok stacji paliwowej w litewskim Kownie, którą otaczał gęsty tłum. Usłyszał oklaski, okrzyki "brawo!". Matki podnosiły swoje dzieci, aby też mogły zobaczyć. Oficer podszedł bliżej. Później opisał to, co zobaczył:
"Na betonowym podjeździe stał jasnowłosy 25-letni mężczyzna średniego wzrostu, wsparty na sięgającym mu do piersi grubym kiju grubości ramienia. U jego stóp leżało 15-20 martwych lub umierających ludzi. Z gumowego węża ciekła woda i spłukiwała krew do kratki ściekowej".
Dalej oficer relacjonuje: "Parę kroków za nim stało około 20 mężczyzn, którzy - pod strażą kilku uzbrojonych cywilów - czekali w milczącej pokorze na swą okrutną egzekucję. Na skinienie podszedł w milczeniu następny i został zakatowany kijem, przy czym każdemu ciosowi towarzyszyły entuzjastyczne okrzyki gapiów". Gdy wszyscy leżeli martwi na ziemi, jasnowłosy morderca stanął na stosie ciał i zagrał na harmonii. Widzowie zaśpiewali hymn litewski, jak gdyby mordercza orgia stała się wydarzeniem narodowym.








*** Pomocnicy Hitlera - Gunnar Paulsson - wywiad
Gazeta Wyborcza - 2009-05-22

...Weźmy Rumunię. Niemcy, by wymordować tamtejszych Żydów, musieliby zająć kraj, wprowadzić SS i zgromadzić Żydów w gettach. To byłyby wielkie koszty. Faszystowski rząd w Rumunii zrobił to własnymi rękoma. Podobnie było w 1944 r., gdy Niemcy zajęli Węgry i postanowili zlikwidować tamtejszych Żydów. Nad całą operacją czuwało kilkunastu Niemców, resztą zajęła się węgierska żandarmeria. Paradoksalnie Niemców, którzy mają na rękach krew polskich Żydów, jest prawdopodobnie tyle samo, ilu Polaków. Polski szmalcownik wydał i w ten sposób skazał na śmierć pojedyncze osoby. Szacuję, że przez szmalcowników czy w pogromach zginęło ponad 70 tys. ludzi. Niemiec zarządzający pracą policji czy esesman z kacetu ma na dłoniach krew tysięcy ludzi. Holocaust to była precyzyjnie wyregulowana maszyneria. Na jej szczycie mordowaniem kierowali niemieccy nadzorcy. Bez Hitlera, SS i Wehrmachtu Holocaust by się nie odbył. Na dole machiny zabijali pomocnicy.


70 tysięcy zabitych Żydów - dużo to czy mało? Należy uwzględnić specyfikę Europy Wschodniej w czasie II Wojny Światowej. Rumuni doprowadzili do śmierci dokładnie 200 tysięcy Żydów, rumuńskich i ukraińskich. Więc mogło być gorzej, ale znowu Bułgarzy swoich Żydów chronili przez Zagładą.










*** Piotr Głuchowski, Marcin Kowalski - Nie trzeba mnie zabijać

...Najpierw na kowieńskim boisku rozegrano koszykarskie spotkanie między reprezentacją niemieckiego garnizonu a słynnym w Europie klubem Perkunas Kowno. Potem - w nagrodę za zwycięstwo - graczom Perkunasa pozwolono wymordować "żydobolszewickich bandytów" przetrzymywanych w fortecy. Bracia Algidras i Vytautas Norkusowie (po wojnie uciekli do USA), Vytautas Lescinskas (został skazany na śmierć przez sąd ZSRR) i inni koledzy z drużyny stawili się po odbiór nagrody 6 lipca. Z fortu pobrali pałki i karabiny, później - wespół z Niemcami - wyprowadzili grupę 30 Żydów. Wszystkich zamordowali w nieodległym lesie.













Kulisy restytucji żydowskiego mienia w Polsce







*** Kadisz za milion dolarów - Wojciech Surmacz
Forbes Polska - 27.08.2013

...Najbardziej zaskakujący jest jednak fakt, że w tej zamkniętej enklawie szefów żydowskich organizacji prawdziwych Żydów jest jak na lekarstwo. Większość to konwertyci, czyli osoby, które przeszły na judaizm. Najbardziej zaangażowani emocjonalnie zmieniali nawet personalia na starozakonne. Na przykład ortodoksyjny Symcha Keller, zasiadający w zarządzie ZGWŻ i przewodniczący żydowskiej gminy wyznaniowej w Łodzi, to tak naprawdę Jerzy Skowroński. Albo zarządzający warszawskim cmentarzem żydowskim Isroel Szpilman, czyli Przemysław Szyszka. Najdosadniej to zjawisko opisali dziennikarze z "Jewish Week": "Kiedy uruchomiono proces restytucji mienia żydowskiego w 1997 roku, przypadkowi ludzie tworzyli grupy, nazywając siebie gminami żydowskimi po to tylko, aby móc rościć sobie prawo do żydowskiego mienia".






*** Małgorzata Wyszyńska - W imię tabu
PRESS - 1/2 2014 r.

...Prawda jest taka, że już pod koniec sierpnia, gdy tekst ukazał się w "Forbesie", szefowie polskich organizacji żydowskich wpadli w furię. Chcą być skuteczni, więc zamiast wysłać sprostowanie do redakcji "Forbesa", od razu piszą pełne oburzenia listy do niemieckiej centrali wydawnictwa Axel Springer SE. Jednak nie dementują zarzutów o defraudację mienia pożydowskiego - po prostu z grubej rury oskarżają "Forbes Polska" o antysemityzm.
Monika Krawczyk z Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego w liście wysłanym 27 sierpnia ub.r. do Axel Springer SE w Berlinie pisze: "Zmuszona jestem wyrazić mój gniew wobec tej antysemickiej publikacji, która nie była oparta na żadnych materialnych faktach i pozostała daleka od jakiegokolwiek dziennikarskiego obiektywizmu".
Kilka dni później, 9 września, szarżę na "Forbesa" przypuszcza Piotr Kadlćik. Pisze do Friede Springer, wdowy po Axelu Springerze, założycielu koncernu, która kontroluje większość udziałów Axel Springer SE, że artykuł był planowym atakiem - Kadlćik porównuje dziennikarzy "Forbesa" do niemieckich żołnierzy atakujących warszawskie getto: "Opublikowanie artykułu z mojej perspektywy zostało starannie zaplanowane - zaraz przed Wielkim Żydowskim Świętem. Taki krok uczynił nasz proces decyzyjny i możliwą reakcję o wiele wolniejszą - takie postępowanie cechowało arabskie państwa atakujące Izrael podczas Yom-Kippur albo żołnierzy likwidujących warszawskie getto w wigilię 9 dnia Av".













*** MORALNOŚĆ PIENIĄDZA - Bogactwo Żydów - Jacques Attali - wywiad
Le Express - 10.01.2002

...Opisuję losy wielkich dynastii finansowych i przemysłowych: wielkie banki żydowskie w okresie międzywojennym bankrutują lub wymykają się z żydowskich rąk. Tak jak w Wiedniu w XIX wieku, kiedy Żydzi przechodzili z finansów do teatru, psychoanalizy i literatury, podobnie na początku XX wieku bogaci Żydzi amerykańscy przeszli z finansów do rozrywki i mediów. Wydawnictwa muzyczne, radio, kino, Universal, MGM, Fox, RCA NBC, CBS, Warner Brothers są dziełem przedsiębiorców żydowskich, ale ich filmy nie mają nic wspólnego z judaizmem. Jedynym walczącym filosemickim filmowcem był wówczas Charlie Chaplin, którego nawet Hitler uważał za Żyda, ale który nim nie był.













*** Łowca sławy i nazistów - Z Tomem Segevem, autorem książki "Szymon Wiesenthal. Życie i legenda", rozmawia Piotr Zychowicz
Rzeczpospolita - 30.10.2010

...Miał bardzo rozbudowane ego. Co do tego nie ma wątpliwości. Stąd miał tendencje do rozmaitych spektakularnych działań. Zwoływał konferencje prasowe, udzielał wywiadów, w których ostro atakował różnych ludzi, czasami podpinał się pod sukcesy innych. A gdy pojechał do Hollywood, czuł się tam jak ryba w wodzie. Proszę jednak pamiętać, że im sławniejszy był Wiesenthal, tym sławniejsza była jego sprawa. Im więcej osób usłyszało o "łowcy nazistów" z Wiednia, tym więcej dostawał zgłoszeń. Były sytuacje, gdy ludzie zaczepiali go na ulicy i mówili mu, że w ich sąsiedztwie mieszka zbrodniarz wojenny. Dzwonili też do niego ocaleli z Holokaustu z całego świata i opowiadali o swoich przeżyciach. On zapisywał ich adresy i później dostarczał świadków na procesy morderców.













*** ENCYKLOPEDIA TRADYCJI i LEGEND ŻYDOWSKICH

...Chuetas - marrani żyjący na Balearach, wywodzący się z nawracanych w XIV i XV w. siłą na chrześcijaństwo Żydów, którzy woleli chrzest niż śmierć. Słowem "chueta", oznaczającym "świnię" lub "zjadacza świń", określano pogardliwie przechrztów, być może również z powodu ostentacyjnego spożywania przez nich wieprzowiny na dowód, że nie są Żydami. W XVI i XVII w. pewną liczbę marranów z Majorki skazano na śmierć za judaizowanie, a ich majątki skonfiskowano. Początkowo nie mieli prawa wstępowania do armii, do cechów, duchowieństwa oraz zajmowania stanowisk publicznych. Ograniczenia te zniesiono dopiero po 1782. Mimo że Chuetas są teraz pobożnymi katolikami z własnym kościołem w budynku byłej synagogi, dla innych chrześcijan pozostają pariasami, żyjącymi i nawet grzebanymi osobno. Podejmowano rozliczne starania, by osiedlić ich w państwie Izrael, lecz zakończyły się one niepowodzeniem i Chuetas powrócili na Majorkę.













*** Jakub Krzysztof Petelewicz - DZIEJE ŻYDÓW W POLSCE

...Wiek XVII zaznaczył się w gospodarce upadkiem znaczenia miast i pauperyzacją ich ludności. Szczególnie negatywnie odbijało się to na ludności żydowskiej, która zamieszkiwała głównie miasta, a handel i usługi, jakie oferowała, związane były bezpośrednio z zamożnością i znaczeniem miast. Sytuacja taka doprowadziła do exodusu części Żydów z miast na wiejskie tereny ukrainne. Przedsiębiorczy Żydzi obejmowali tam dzierżawy majątków magnackich, zajmowali się ściąganiem podatków i myt, lichwą i karczmarstwem. Sprzyjali im lokalni królewięta kresowi, szczególnie znienawidzeni przez miejscową ludność. Owa niechęć do Żydów znalazła swoje ujście podczas kolejnych powstań kozackich. Szczególnie znane i najkrwawsze wydarzenia związane są z Powstaniem Chmielnickiego z 1648 r. Z rąk rozsierdzonego chłopstwa i czerni kozackiej zginęło wtedy ponad 130 tys. Żydów (w tradycji żydowskiej okres ten przetrwał jako Gezerah - Wielka Katastrofa). Kolejne masowe wystąpienia antyżydowskie podczas tzw. koliszczyzny w 1768 roku pociągnęły za sobą 50 tys. ofiar.














*** Krzysztof Kęciek - Żydzi, Waszyngton i mity - Czy wpływowe izraelskie lobby steruje polityką USA?
Przegląd - 11/2003

...Społeczność żydowska w USA liczy 5-6 milionów osób (około 2,3% populacji), jest jednak doskonale zorganizowana, dysponuje potężnym zapleczem intelektualnym i finansowym oraz wpływami w mediach. Amerykańscy Żydzi, z których wielu uratowało się z holokaustu, rozumieli, że muszą mieć wpływy w kraju, aby zapewnić bezpieczeństwo Izraelowi. Dlatego zabrali się do uprawiania polityki z religijnym wprost zapałem. Ze wszystkich grup etnicznych w USA właśnie Żydzi najliczniej podążają do urn. Co więcej, 89% spośród nich żyje w 12 kluczowych stanach, które mają w Kolegium Elektorskim dostateczną liczbę głosów, by samodzielnie wybrać prezydenta. Dlatego żaden kandydat na gospodarza Białego Domu nie może narazić się na konflikt z tak potężną grupą wyborców. Prawicowy izraelski dziennik "Jerusalem Post" napisał, że wpływy amerykańskich Żydów są znacznie większe, niż wynikałoby z liczebności ich wspólnoty, gdyż są oni w stanie przeznaczyć niebagatelne środki finansowe na kampanie wyborcze. Najważniejszą organizacją izraelskiego lobby w Waszyngtonie jest American Israel Political Affairs Committee (AIPAC), mający 140 etatowych pracowników, około 60 tys. członków i roczny budżet w wysokości 20 mln dol.








*** Krzysztof Kęciek - Afera kreta z Pentagonu - Potężne lobby izraelskie w USA zamieszane w szpiegowski skandal
Przegląd - 2005

...Najsłynniejszym, a zarazem najbardziej pechowym izraelskim szpiegiem w Stanach Zjednoczonych był cywilny pracownik wywiadu marynarki wojennej, Jonathan Pollard, kierowany jakoby przez "dziką" komórkę izraelskiego wywiadu, bez wiedzy zwierzchników służb specjalnych państwa żydowskiego. Zdemaskowany w 1985 r. Pollard usiłował się schronić w ambasadzie Izraela, lecz został wydany. Do dziś odbywa wyrok dożywocia. Kierownictwo FBI stanowczo sprzeciwia się jego ułaskawieniu, aczkolwiek znacznie szkodliwsi dla Stanów Zjednoczonych szpiedzy karani byli łagodniej. Ta afera okazała się bardzo kłopotliwa dla amerykańskich Żydów, którym zarzucono podwójną lojalność. Od tej pory Izrael nie prowadzi działalności wywiadowczej w USA - oficjalne stanowisko Tel Awiwu jest takie, że oba kraje są zaprzyjaźnione i wymieniają ważne informacje, nie ma więc zapotrzebowania na szpiegów. Być może jednak rzeczywistość jest inna. Były urzędnik federalnych organów sprawiedliwości powiedział reporterowi agencji UPI, że izraelska aktywność szpiegowska przeciwko Stanom Zjednoczonym "szerzyła się" przez wiele lat. "Mało kto wie, że w czasach zimnej wojny dział kontrwywiadu FBI zajmujący się sprawami Izraela ustępował liczebnie tylko działowi zwalczającemu sowieckich szpiegów", powiedział ten pragnący zachować anonimowość informator.













*** Tomasz Zalewski - Naciski i odciski (Lobby proizraelskie w USA)
Polityka - 2006-06-24

...John Mearsheimer z Uniwersytetu Chicago i Stephen Walt z Harvardu napisali swój artykuł cztery lata temu, ale amerykańskie periodyki nie zgodziły się na druk bez istotnych zmian. Profesorowie mogli go opublikować dopiero niedawno w brytyjskim "London Review of Books" i na stronie internetowej Harvardu (który jednak potem od artykułu się odciął). Przedstawiają lobby izraelskie jako najskuteczniejszą grupę nacisku w USA, obok Amerykańskiego Stowarzyszenia Emerytów (AARP) i Krajowego Stowarzyszenia Strzeleckiego (NRA), i bezapelacyjnie najsilniejsze lobby etniczne. Około 5,5 mln Amerykanów o żydowskich korzeniach - niespełna 2 proc. ludności kraju - wywiera na politykę amerykańską wpływ bez porównania większy niż liczniejsze grupy etniczne, a także Arabowie, których jest mniej więcej tyle co Żydów (4-6 mln), ale politycznie są o wiele mniej widoczni.







*** Antysemityzm czy hucpa?

...Scheper-Hughes, wybitna antropolog z University of California w Berkeley, od ponad 10 lat studiuje i dokumentuje nielegalny handel organami ludzkimi. 7 lat temu w Roosevelt Hotel na Manhattanie przekazała agentom FBI nazwisko, adres i numer telefonu rabina Rosenbauma. On jest w USA głównym brokerem międzynarodowego handlu organami - oświadczyła. FBI nie uczyniła nic. Sprawa była delikatna i polityczna. Chodziło o prominentnego rabina. Decyzję miał podjąć Departament Stanu. "To legendy - oświadczono tam. - Byłoby niemożliwe ukrycie faktu potajemnego handlowania organami przez zorganizowany gang". Był rok 2004. Bushowi i republikanom zależało, by stosunki ze społecznością żydowską pozostały idealne.

 

Holocaust, mit o mordzie rytualnym, fałszerstwo "Protokołów mędrców Syjonu", Jedwabne to wszystko prawda. Ale prawdą jest też niestety manipulowanie pojęciem antysemityzmu przez niektórych Żydów. To dość powszechne zjawisko. Służyć może do okładania "nieposłusznych" jak maczugą i jest to metoda bardzo skuteczna. Lobby proizraelskie w USA - skądże znowu, to jawne antysemickie oszczerstwo! Wycinanie Palestyńczykom nerek? To haniebne nawiązanie do mitu mordu rytualnego! Konsekwencją jest blokowanie wolności debaty np. w Polsce za oczywiste żydożerstwo uchodzą pytania o zaangażowanie Żydów w system komunistyczny.   











*** Yuri Slezkine - Wiek Żydów

...W latach osiemdziesiątych XIX wieku Żydzi liczyli tylko 3-4 procent ogółu ludności Austrii, ale aż 17 procent studentów uniwersyteckich i jedną trzecią słuchaczy Uniwersytetu Wiedeńskiego. Na Węgrzech, gdzie Żydzi stanowili około 5 procent ludności, zajmowali jedną czwartą miejsc na uniwersytetach i 43 procent w Politechnice Budapeszteńskiej. W Prusach w latach 1910-1911 stanowili jeden procent ludności, około 5,4 procent studentów uniwersyteckich i 17 procent studentów Uniwersytetu Berlińskiego. W 1922 roku na Litwie, która właśnie odzyskała niepodległość, na Uniwersytecie Kowieńskim uczyło się 31,5 procent studentów żydowskich (choć odsetek ten nie utrzymał się długo z powodu oficjalnej polityki uprzywilejowywania Litwinów). W Czechosłowacji udział Żydów wśród studentów uniwersyteckich (14,5 procent) był 5,6 razy wyższy niż w całej populacji. Kiedy porównuje się Żydów z nie-Żydami będącymi w podobnym położeniu społeczno-ekonomicznym, przepaść zmniejsza się (choć wciąż jest uderzająca), tyle że nie-Żydzi w podobnym położeniu społeczno-ekonomicznym byli w Europie Środkowowschodniej zawsze względnie nieliczni. Na znacznych obszarach Europy Wschodniej właściwie całą "klasę średnią" tworzyli Żydzi.













*** KRZYSZTOF SZWAGRZYK - ŻYDZI W KIEROWNICTWIE UB. STEREOTYP CZY RZECZYWISTOŚĆ?
Biuletyn IPN - 11/2005

...Analizie poddano zawartość Informatora MSW oraz akt osobowych 450 osób zajmujących kierownicze stanowiska w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego oraz 249 z Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego, uzupełnioną o dane zaczerpnięte z innych źródeł. Jak pokazują jej wyniki, w latach 1944-1954 na 450 osób pełniących najwyższe funkcje w MBP (od naczelnika wydziału wzwyż) 167 było pochodzenia żydowskiego (37,1 proc.). Po likwidacji MBP w 1954 r. w powstałym na jego miejsce Kds.BP liczba ta zmalała do 86 kierowniczych stanowisk (34,5 proc.). W tym czasie (1944-1956) wśród 107 szefów i zastępców szefów wojewódzkich UB/UdsBP pochodzenie takie miało 22 oficerów (20,5 proc.).






*** MIROSŁAW SZUMIŁO - "Żydokomuna" w aparacie władzy "polski ludowej". Mit czy rzeczywistość?
Pamięć i Sprawiedliwość - 32/2018

...Duża liczebność Żydów w aparacie władzy była zatem w znacznej mierze konsekwencją ich udziału w ruchu komunistycznym w II Rzeczypospolitej. Według zachowanych danych odsetek Żydów w KPP sięgał 30 proc., w KZMP dochodził zaś do 50 proc., a na stanowiskach kierowniczych był jeszcze wyższy. W rezultacie również w okresie II wojny światowej wśród byłych działaczy KPP i KZMP skupionych w Związku Sowieckim dominowali Żydzi. W latach 1943-1944 obejmowali kluczowe stanowiska w Zarządzie Głównym oraz w oddziałach terenowych ZPP. Przez centralną kadrę kierowniczą ZPP przeszło w sumie 47 osób, w tym aż 35 przedwojennych komunistów. Wśród nich było 22 działaczy pochodzenia żydowskiego (63 proc.). Ich udział był także widoczny w drugiej warstwie rekrutacyjnej do powojennej elity władzy, czyli w aparacie politycznym Wojska Polskiego na Wschodzie. Według obliczeń Klemensa Nussbauma w czasie bitwy pod Lenino (12 października 1943 r.) w 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki było 161 oficerów polityczno-wychowawczych, a wśród nich 60 Żydów. W raporcie sowieckim z lipca 1944 r. dotyczącym aparatu politycznego 1. Armii WP donoszono, że "na 44 oficerów Zarządu Politycznego [jest] 34 Żydów [...]. Wszystkie stanowiska kierownicze są obsadzone przez Żydów. Zastępcami dowódcy dywizji i brygad są Żydzi, za wyjątkiem jednego Polaka [...]. W wydziałach politycznych dywizji na 28 odpowiedzialnych pracowników politycznych - 17 Żydów, na 43 pracowników politycznych na szczeblu pułku - 31 Żydów".






*** Jurij Szapował, Wadim Zołotariow - ŻYDZI W KIEROWNICZYCH ORGANACH UKRAIŃSKIEGO NKWD w latach 1929-1939 w świetle archiwów ukraińskich
PRZEGLĄD ARCHIWALNY IPN - 5/2012

...Na specyfikę narodowościowego składu czekistów Ukrainy zwrócił uwagę Uspieńskiemu Nikołaj Jeżow podczas swojego wyjazdu służbowego do Kijowa w lutym 1938 r. Jeżow zresztą przed podróżą denerwował się, jak będzie porozumiewał się w stolicy Ukrainy, jeśli nie włada językiem ukraińskim. Obawę szefa NKWD rozwiał jego pierwszy zastępca Michał Frynowski, który roześmiał się i rozbrajająco oświadczył: "Przecież tam nie ma żadnego Ukraińca, przecież tam są sami Żydzi". Grigorij Kobyziew, który przyjechał do Kijowa w składzie tzw. brygady moskiewskiej i stanął na czele działu kadr NKWD USRS, stwierdzał później: "17 lutego przekazałem Jeżowowi materiały charakteryzujące kadry: lista osób wszystkich współpracowników wydziałów operacyjnych, na których były kompromitujące materiały (600-800 osób). Gdy wszedłem z odczytem o kadrach do gabinetu Uspieńskiego, gdzie byli Jeżow i Uspieński, wtedy Jeżow, nie przejrzawszy materiałów, powiedział: 'Popatrzyłem na kadry, to nie jest ukraiński NKWD, a Birobidżan' ". O tym, że związkowy ludowy komisarz był zdziwiony narodowościową specyfiką ukraińskiego ludowego komisariatu, przypominał także Michał Frynowski, który podczas późniejszego przesłuchania zacytował Jeżowa po jego powrocie z Kijowa: "Kiedy jechałem na Ukrainę, mówiono mi, że pracuje tam wielu Żydów. Ale oszukano mnie - tam pracują sami Żydzi".













*** Aleksander Sołżenicyn - Dwieście lat razem - Wśród bolszewików

...Tak więc, od pierwszych dni swojej władzy bolszewicy wezwali Żydów do pracy w sowieckim aparacie - tego na funkcję kierowniczą, tamtego na wykonawczą. I co? - I wielu, bardzo wielu poszło - i to od razu. Władza bolszewicka pilnie potrzebowała bezgranicznie oddanych, wiernych wykonawców. Znalazła takich wielu wśród młodych zsekularyzowanych Żydów, przemieszanych z ich słowiańskimi i internacjonalnymi pobratymcami. I to całkiem niekoniecznie "odszczepieńców" - byli tam i bezpartyjni, zupełnie nierewolucyjni, dotąd jakby apolityczni. U wielu mogło to być po prostu wyrachowanie życiowe, a nie jakiś cel ideowy - ale było to zjawisko masowe. I nie pospieszyli teraz Żydzi do tych zakazanych przedtem i upragnionych miejscowości wiejskich, lecz do stolic. "Tysiące Żydów rzuciło się do bolszewików, widząc w nich najbardziej zdecydowanych obrońców rewolucji, niezawodnych internacjonalistów", i "w niższych warstwach partyjnej struktury Żydzi pojawili się obficie". "Żyd, człowiek - wiadomo - nie ze szlachty, nie z popów, nie z urzędników, od razu trafił do mającej duże perspektywy warstwy nowego klanu". I oto, dla zachęcenia Żydów do udziału w bolszewizmie "w końcu 1917 roku, kiedy bolszewicy dopiero organizowali swoje instytucje w Petersburgu, funkcjonował już wydział żydowski Komisariatu do spraw Narodowości". Wkrótce, w roku 1918, został on przekształcony w odrębny "Komisariat Żydowski".













*** Grzegorz Berendt - POLSCY ŻYDZI WOBEC KOMUNIZMU PRZED ZAGŁADĄ

...Ruch komunistyczny w Polsce międzywojennej zrzeszał w latach trzydziestych 20-30 tys. członków. Żydzi stanowili wśród nich w przybliżeniu 30 proc. Reprezentacja w gremiach kierowniczych i wśród ideologów redagujących materiały propagandowe była większa i przekraczała 50 proc. Różnie w poszczególnych miastach przedstawiała się też struktura narodowościowa KPP i innych komunistycznych agend. Przykładowo w Warszawie w 1925 r. Żydzi mieli stanowić 46 proc. członków lokalnych ogniw KPP. Wielkości względne mówiące o setkach działaczy i ok. 10 tys. Żydów - szeregowych członkach ruchu komunistycznego - robią duże wyobrażenie. To one uzasadniają tezę, że wielu było Żydów wśród komunistów w Polsce. Wszyscy oni jednak stanowili ułamek procenta ponadtrzymilionowej społeczności polskich Żydów; obciążenie ponad 99 proc. całej ich populacji odpowiedzialnością za aktywność stosunkowo nielicznego środowiska ekstremistów, wymierzoną w ustrój i integralność terytorialną Rzeczypospolitej, jest nadużyciem.













*** JERRY Z. MULLER - KOMUNIZM, ANTYSEMITYZM I ŻYDZI
"Commentary", sierpień 1988

...Żydzi, którzy związali się z nowym reżymem, szybko spostrzegli, że brak poparcia Sowietów grozi nie tylko utratą stanowisk, lecz być może życia. Przez przypadek, czy też może z zamierzenia, Stalin stworzył klasę ludzi całkowicie od niego zależnych, a więc absolutnie posłusznych. Częściowo dlatego właśnie Stalin, podczas swej antysemickiej kampanii rozpętanej w Związku Sowieckim w 1948 roku, nie cofnął poparcia dla swych żydowskich marionetek w Europie Wschodniej, przynajmniej jeszcze przez kilka lat. Motywy tej decyzji związane były także z widmem "titoizmu", jakie zawisło nad Kremlem pod koniec lat czterdziestych: komuniści pochodzenia żydowskiego byli najmniej skłonni do sprzymierzania się z miejscową ludnością przeciw hegemonii Sowietów.













*** Adolf Rudnicki - Złote okna (Likwidacja getta warszawskiego)

...Dusząc się od kaszlu, spluwając, zasłaniając sobie oczy, wykonując tysiące ruchów, które budziły śmiech żołnierzy, ukrywający się zaczęli wychodzić. Zarówno śmiech, jak i kaszel, a nawet głośne spluwanie dochodziły na strych. Jeden z wyprowadzonych stanął przed granatowym w pozycji na baczność; prosił prawdopodobnie o wodę; granatowy kopnął go. Józef i Adam naliczyli dwadzieścia pięć osób. Gdy dłuższą chwilę nikt więcej nie pokazywał się, jeden z żandarmów strzelił dwukrotnie do piwniczki. Po strzałach wyszły jeszcze dwie osoby - mężczyzna i kobieta. Żołnierze, zadowoleni, klepali się nawzajem po plecach. Potem rozpostarli płachtę i postawili na niej wiadro. Wyprowadzeni podchodzili do wiadra i wyrzucali z kieszeni - prawdopodobnie - kosztowności. Gdy wiadro się wypełniło, jeden z żołnierzy zdjął hełm i zaczął krążyć jak śpiewak po ulicy. Gdy już nikt nic nie oddawał, oficer wyciągnął z tłumu jakiegoś mężczyznę, kazał mu zzuć buty i wytrząsnąć je. W butach nie było nic. Potem wyprowadzeni mogli na chwilę usiąść, bo oficer chciał ich sfotografować. Po fotografii ustawiono ich w trójki i pognano naprzód.













*** Jonathan Littell - Łaskawe (Einsatzgruppen na Ukrainie - rok 1941)

...Meine Herren! Dziękuję za życzenia. Wiedzcie, że wasze zaufanie jest mi bardzo drogie. Mam do zakomunikowania przykrą wiadomość. Wczoraj HSSPF Russland Süd, Obergruppenführer Jeckeln przekazał nam nowy rozkaz. Ten rozkaz wyszedł bezpośrednio od Reichsführera-SS i jest wyrazem - zwracam waszą uwagę, tak jak on zwrócił moją - osobistej woli Führera". Mówiąc to, drżał, pomiędzy jednym a drugim zdaniem zagryzał wewnętrzną stronę policzków. "Nasze akcje skierowane przeciwko Żydom będą od tej pory obejmować całą ludność. Bez wyjątków". Wśród zgromadzonych oficerów zapanowała konsternacja; zaczęli mówić wszyscy jednocześnie. Ponad szmer wyniósł się pełen niedowierzania głos Callsena: "Wszystkich?". - "Wszystkich", potwierdził Blobel. "Ale przecież to niemożliwe", powiedział Callsen. Właściwie nie mówił, tylko jęczał błagalnie. Ja się nie odzywałem, poczułem, jak od wewnątrz zalewa mnie wielki chłód, o, Boże, myślałem, więc teraz trzeba będzie to robić, słowo się rzekło, trzeba będzie przejść także i przez to. Czułem, jak ogarnia mnie bezgraniczne przerażenie, ale na zewnątrz pozostałem niewzruszony, nikt niczego nie zauważył, mój oddech był równy i spokojny. Callsen nie przestawał protestować: "Ale, Herr Standartenführer, większość z nas ma żony, dzieci. Nie można tego od nas wymagać". - "Meine Herren, przerwał Blobel ostrym i zarazem zduszonym głosem, chodzi o bezpośredni rozkaz od naszego Führera, Adolfa Hitlera. Jesteśmy narodowymi socjalistami, członkami SS i będziemy mu posłuszni. Proszę zrozumieć: w Niemczech kwestia żydowska mogła zostać rozwiązana całościowo, bez nadużyć i w sposób odpowiadający wymogom humanitaryzmu. Ale podbiwszy Polskę, przejęliśmy trzy miliony dodatkowych Żydów. Nikt nie wie, co z nimi zrobić, gdzie ich umieścić. Tu, w tym ogromnym kraju, gdzie prowadzimy bezlitosną i wyniszczającą wojnę przeciwko stalinowskim hordom, musieliśmy od samego początku podjąć radykalne działania, żeby zapewnić bezpieczeństwo naszym tyłom.





 

 

Dwie antysemickie fałszywki

 



*** Wywiad Hanny Krall z Bronisławem Geremkiem

Kultowy, osławiony wywiad. Wszyscy o nim słyszeli, ale niewielu czytało. Ściągnąłem ze strony niejakiego Jaśka z Toronto (poza samym wywiadem także baaaaardzo długa lista Prawdziwych Żydów)

 

Kilka lat temu IPN prowadził śledztwo w sprawie owego wywiadu, przesłuchano Krall i sprawa jakoś ucichła. Uzyskałem jednak oficjalne stanowisko IPN w tej sprawie (IPN jest chyba jedyną instytucją publiczną w Polsce, która odpowiada na mejle zwykłych obywateli!):

w sprawie działania funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na szkodę Hanny Szperkowicz z domu Krall i Bronisława Geremka, polegającego na sporządzeniu w nieustalonym dniu 1981 r. w nieustalonym miejscu na terytorium Polski nieprawdziwego wywiadu Hanny Krall - dziennikarki tygodnika "Polityka" z Bronisławem Geremkiem, zawierającego liczne wypowiedzi Bronisława Geremka o charakterze antypolskim, a następnie rozpowszechnienie tego wywiadu, co miało poniżyć wyżej wymienionych pokrzywdzonych w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania w związku z działalnością antykomunistyczną Bronisława Geremka i ich kontaktami z osobami oraz organizacjami działającymi w opozycji do ówczesnych władz PRL, były prowadzone czynności w ramach śledztwa o sygn. S 46 / 01 / Zk. Śledztwo w tym wątku zostało umorzone z uwagi na przedawnienie karalności czynu.

Rozstrzygnięcie to uwarunkowane jest stanowiskiem prawnym Sądu Najwyższego, wyrażonym w uchwale z dnia 25 maja 2010 r. sygn. I KZP 5/10. W orzeczeniu tym Sąd Najwyższy wyraził pogląd, że okres przedawnienia karalności przestępstw stanowiących zbrodnie komunistyczne, zagrożonych karą nieprzekraczającą 5 lat pozbawienia wolności, upłynął z dniem 1 stycznia 1995 r. Stanowisko to zostało powszechnie zaakceptowane w orzecznictwie sądowym, spotkało się również z akceptacją Prokuratora Generalnego RP.

Podkreślić również należy, iż zgodnie z ustalonym orzecznictwem Sądu Najwyższego wystąpienie ujemnej przesłanki procesowej w postaci przedawnienia karalności czynu wyklucza możliwość kontynuowania postępowania, w tym dokonywania dalszych ustaleń faktycznych w sprawie (m.in. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 27 stycznia 2011 r., sygn.I KZP 27/10).

 











*** "Referat Jakuba Bermana"

Chcesz wiedzieć, co konkretnie oznacza "obrona dobra imienia polskiego"? Takimi właśnie metodami posługują się organizacje walczące z tzw. antypolonizmem

















>> STRONA O HISTORII POLSKIEGO ANTYSEMITYZMU <<