RYCERZ ARCHANIOŁA MICHAŁA - CORNELIU ZELEA CODREANU
BOGDAN HERBUT-KOZIEŁ
Jest noc z 29 na 30 listopada 1938
roku. Rumunia. Wojskowe więzienie Doftana. Na więziennym dziedzińcu stoi ciężarówka.
Żandarmi prowadzą skutego więźnia. Wysoki mężczyzna o ciemnych, gęsto
poprzetykanych siwizną włosach. Twarz ma zmęczoną i zszarzałą. Wpychają go do
samochodu. W środku jest jeszcze trzynastu innych więźniów. Spoglądają na nowo
przybyłego i twarze ich rozjaśniają się na moment. On też spogląda na każdego z
nich. Nie pada ani jedno słowo, ale słowa są tu niepotrzebne. Oni poznali jego,
a on ich. Samochód rusza. Więźniowie siedzą w dwu rzędach, twarzą do plandeki
auta. Ręce mają skute na plecach. Za placami każdego z więźniów siedzi żandarm.
Czternastu więźniów i czternastu strażników. Od czasu do czasu, gdy samochód
zwalnia, strażnicy zerkają w okienko do kabiny kierowcy. Samochód wjeżdża do
lasu Baneasa, zwalnia bieg, wreszcie zatrzymuje się. Dowódca konwoju, siedzący
obok kierowcy, trzykrotnie świeci latarką przez okienko. To znak. Każdy z
żandarmów wyciąga z kieszeni kawałek linki, zarzuca błyskawicznie na szyję
siedzącego przed nim więźnia i dusi swą ofiarę. Egzekucja przebiega sprawnie i
szybko. Jest godzina piąta nad ranem, 30 dzień listopada 1938 roku...
W taki właśnie sposób
zamordowany został Corneliu Zelea Codreanu - założyciel i przywódca Legionu
Archanioła Michała, zwany przez Legionistów Capitano (Kapitanem). Razem z nim
zginęło trzynastu jego towarzyszy, których Legion już wcześniej uznał za
bohaterów i męczenników. Byli to trzej Nicadori, zabójcy premiera Duki,
oraz dziesięciu zabójców Stelescu, zwanych Decemviri...
* * *
Rumuński Legiunea
Arhanghelului (Legion Archanioła Michała) umieszczany jest w jednym rzędzie
z innymi ugrupowaniami nacjonalistycznymi i faszystowskimi Europy lat 20. i 30.
Niesłusznie. Była to bowiem organizacja wyjątkowa, niezwykła i nieporównywalna
z żadną inną. Tak samo jak jej twórca nie da się porównać z żadnym z licznych wodzów,
duce i fuhrerów swych czasów.
Corneliu Zelea Codreanu był
bowiem bardziej prorokiem nowej wiary i religijnym mistykiem aniżeli przywódcą
politycznym. Stworzony przezeń Ruch Legionowy przypominał bardziej zakon
rycerski lub bractwo religijne niż partię polityczną...
Codreanu utworzył Legion
Archanioła Michała 24 czerwca 1927 roku. Miał wówczas 28 lat i znany był ze
swej wcześniejszej działalności w studenckim ruchu narodowym. Tworząc Legion,
Codreanu miał już własną wizję tego, co chce osiągnąć i jaki typ ludzi chce
wokół siebie skupić. Legion miał być narzędziem
kształtowania postaw i charakterów, a nie narzędziem politycznych rozgrywek.
Wraz z Kapitanem liczył wówczas ledwie dziewiętnastu młodych ludzi. Gdy
jedenaście lat później - w lutym 1938 roku król Karol II rozwiązywał Legion,
organizacja liczyła 350 tysięcy członków i dwa razy tyle osób należących do
różnego rodzaju przybudówek i organizacji afiliowanych. Corneliu Codreanu
chciał dokonać w Rumunii rewolucji. Ale miała to być rewolucja duchowa, a nie
społeczna czy polityczna. Rewolucja w imię tradycyjnych wartości narodowych i
chrześcijańskich. Kapitan wierzył, że tylko wówczas, gdy ideały Legionu
utwierdzą się w ludzkich duszach i sercach, można będzie dokonać przebudowy
kraju. Tylko zwycięstwo rewolucji serc może przynieść odrodzenie polityczne i
społeczne Rumunii. Nigdy odwrotnie.
Legion był szkołą poświęcenia, męczeństwa, walki i pracy.
Codreanu kładł nacisk na formowanie duchowej postawy Legionistów, a nie na szkolenie
ideologiczne czy przygotowania do wyborów parlamentarnych. Pierwsi Legioniści -
kadra i elita późniejszej organizacji masowej - żyli wspólnie, jak zakonnicy, w
zbudowanym własnymi rękami domu w Jassach. Przez trzy lata, do grudnia 1929
roku, Legion nie prowadził żadnej działalności zewnętrznej, żadnej propagandy,
żadnego werbunku. A mimo to Legionistów przybywało.
Dom Legionu - Cytadela
Świętego Michała - przypominał klasztor. Centralne miejsce zajmowała tam ikona
z wizerunkiem patrona Legionu - Archanioła Michała. W dniu jego święta, 8
listopada 1927 roku, pierwsi Legioniści złożyli przysięgę. Było ich wówczas
trzydziestu jeden. Wtedy też każdy z nich otrzymał talizman - skórzany woreczek
zawierający ziemię z pól bitewnych z całego kraju, ziemię przesiąkniętą krwią
bohaterów poległych w obronie Rumunii od czasów Decebala aż po l wojnę
światową.
Codreanu wychowywał
Legionistów przez wspólne życie i wspólną pracę, a także wspólny śpiew czy
wycieczki po kraju. Później, gdy Legion się rozrósł, każda z podstawowych
komórek legionu, zwanych cuib (gniazdo), miała organizować każdej
niedzieli po nabożeństwie wspólne wędrówki po najbliższej okolicy. Praca była
obowiązkiem każdego Legionisty. Organizowano wielkie obozy letnie, jak słynny
obóz w Carmen Sylva, które łączyły wypoczynek wakacyjny z pracą. Gromady
Legionistów pomagały przy żniwach, przy remoncie cerkwi i chłopskich chat, przy
budowie dróg i studni.
Bardzo szybko wokół
organizacji i jego przywódcy urosła legenda. Pierwsze publiczne wystąpienia
Legionu miały znamiona ludowej krucjaty. Ubrani w chłopskie stroje Legioniści,
w zwartym szyku, śpiewając religijne i patriotyczne pieśni, wędrowali przez
wsie i miasteczka. Na czele pochodu niesiono ikonę przedstawiającą Świętego
Michała, za obrazem zaś, na białym koniu, jechał Kapitan. Tak zrodziła się
legenda o Wysłanniku Archanioła, który przybył, aby ukrócić niesprawiedliwość i
dać ludowi nadzieję...
Od samego początku Kapitan
przygotowywał swych Legionistów do ofiar i poświęceń. Oddawali oni cześć
poległym bohaterom i sami przygotowywali się do wyrzeczeń lub śmierci. Rychło
ich wiara została wystawiona na ciężką próbę. Początkowo rząd rumuński
traktował Legion jako grupkę niegroźnych marzycieli i fantastów. Jednak w 1930
roku Legion był już poważną siłą polityczną, w której szeregach byli działacze
tej miary co Mircea Eliade czy Emil Cioran. Corneliu Codreanu przeniósł
siedzibę organizacji z prowincjonalnych Jass do stolicy, utworzył też
zmilitaryzowaną formację Garda de Fier (Żelazna Gwardia). Pod tą nazwą
Legion zyskał rozgłos w kraju i za granicą, dlatego później określenie to,
niesłusznie, zostało przez dziennikarzy i historyków przypisane całemu
Legionowi. Mundurem Żelaznej Gwardii były zielone koszule, sam Codreanu - jako
jej dowódca - przyjął tytuł Kapitana (tak zwali się dowódcy powstańczych
oddziałów hajduków, walczących w XVII-XVIII wieku z Turkami i z hospodarami,
którzy współpracowali z Osmanami). Rząd poczuł się zagrożony. Zaczęły się
represje policyjne, konfiskaty, aresztowania, delegalizacje...
Najcięższe prześladowania
spadają na Legion w styczniu 1931 i grudniu 1933 roku. Legioniści znakomicie
zdają egzamin ze swej gotowości do poświęceń i męczeństwa. Legion ma już
własnych męczenników. Pierwszy to Sterie Ciumetti, zamordowany przez policję w
grudniu 1933 roku. Po nim przychodzą dziesiątki, a wreszcie tysiące innych.
Codreanu uczył Legionistów,
że cierpienia i prześladowania znosić należy z pokorą i godnością. Ale uczył
też, że zło należy zwalczać, a za niegodziwość i zdradę - wymierzać karę. Sam
dał przykład takiej postawy zabijając w październiku 1925 roku, jeszcze przed
założeniem Legionu, prefekta policji w Jassach, który prześladował
studentów-narodowców. W grudniu 1933 roku trzej Legioniści - Nicadori - wykonują
wyrok na premierze Ionie Duce, odpowiedzialnym za krwawe represje i
prześladowania Legionu. Latem 1936 roku dziesięciu Legionistów - Decemviri -
wykonuje wyrok na Michale Stelescu - zdrajcy, który próbował rozbić
organizację od wewnątrz. Nicadori \ Decemviri zostali skazani na
dożywotnie ciężkie roboty. Podczas śledztwa, mimo tortur i zastraszania, do
końca twierdzili, iż działali z własnej inicjatywy, bez niczyjego polecenia.
Legion ogłosił ich męczennikami i bohaterami. W oczach Legionistów Nicadori \
Decemvirime nie byli mordercami, tylko wykonawcami Boskiej
sprawiedliwości, narzędziem, którym Bóg posłużył się, by pokarać zdrajcę i
niegodziwca...
* * *
Kult poświęcenia i męczeńskiej
śmierci rozwija się w Legionie. Powstaje specjalny Oddział Ochotników Śmierci,
ślubujących umrzeć dla Kapitana, Legionu i Rumunii. Bowiem śmierć jest tylko
początkiem nowego życia - lepszego i wspanialszego, w szeregach
niebiańskiego hufca Świętego Michała Archanioła. Tam Legionista nadal będzie
walczył z siłami szatana, tak jak na ziemi walczył z jego sługami.
Hierarchia Cerkwi
prawosławnej potępia Legion, ale dla Legionistów nie ma to znaczenia. Wierzą,
że Chrystus jest po ich stronie i że to oni są prawdziwymi wyznawcami Wiary
Chrystusowej. Znaczna część niższego kleru myśli podobnie i popiera Legion,
błogosławi jego sztandary i modli się za Kapitana.
Legion to ruch mistyczny.
Legionista wie, że modlitwa i wiara przyniosą mu zwycięstwo. Kapitan naucza, że
walka, którą Legion toczy na ziemi, to tylko słaby refleks tej straszliwej
walki, jaką każdy człowiek prowadzi w swej duszy z pokusami szatana, cień
heroicznych zmagań, jakie rozgrywają się w świecie duchowym...
Legion celebruje kult
poległych, kult zmarłych bohaterów, bo w ten sposób nawiązuje się z nimi
bezpośredni, żywy kontakt. Zmarli bojownicy - bohaterowie rumuńskiej ziemi -
przychodzą, by wesprzeć swych synów. Stają w jednym szeregu obok Legionistów -
niewidzialni, ale realni, żywi, naprawdę obecni.
Legionista nie boi się
śmierci. Legionista pragnie śmierci, bo wie, że śmierć w walce daje mu
bezpośredni wstęp w szeregi prawdziwego Legionu Archanioła, otwiera bramy
Niebios... Gdy jesienią 1936 roku najbliższy przyjaciel Kapitana, towarzysz
wszystkich walk i współzałożyciel Legionu - Ion Motza jedzie do Hiszpanii razem
z sześcioma innymi wybranymi Legionistami, by walczyć po stronie gen. Franco,
oświadcza, że wyjeżdża "aby zdobyć koronę męczeństwa", l zdobywa ją -
ginie na froncie wraz z drugim Legionistą - Vasile Marinem, a Legion zyskuje
dwu nowych bohaterów...
***
W lutym 1938 roku król
Karol II objął dyktatorskie rządy w kraju i rozwiązał Legion. W dwa miesiące
później Corneliu Zelea Codreanu zostaje aresztowany. Początkowo zostaje skazany
na sześć miesięcy więzienia, a następnie - po procesie-farsie - na dziesięć lat
ciężkich robót. Wraz z Kapitanem do więzień trafiają tysiące Legionistów. Ale
Legion trwa w podziemiu, a kult "Wysłannika Archanioła" rozwija się
wśród ludności chłopskiej.
Ani zgładzenie Codreanu w
mroźną listopadową noc, ani wymordowanie setek innych Legionistów nie oznaczało
końca Legionu. Legion żyje i daje o sobie znać. Armand Calinescu, premier i
minister spraw wewnętrznych, który wydał rozkaz zamordowania Kapitana, zostaje
zlikwidowany w niecały rok później przez dziewięcioosobowe komando zwane Rasbunatori
(Mściciele). Po zabiciu Calinescu nastąpiła prawdziwa rzeź Legionistów -
zamordowano wówczas około 2-3 tysiące ludzi, wszystkich członków Legionu,
którzy znajdowali się w tym czasie w rumuńskich więzieniach.
Corneliu Codreanu wybrał na
emblemat Legionu zarys więziennej kraty, jako symbol prześladowań, które Legion
już przeszedł i jakie jeszcze czekają organizację w przyszłości. Symbol okazał
się wyjątkowo trafnie dobrany. W zasadzie od momentu swego powstania Legion
Archanioła Michała nieustannie podlegał represjom. Jedynie we wrześniu 1940
roku, doprowadziwszy do obalenia dyktatury króla Karola II, Legion
dochodzi na kilka miesięcy do władzy u boku gen. Iona Antonescu.
To właśnie wtedy, w tym
krótkim okresie tryumfu, 27 listopada 1940 roku odbył się uroczysty pogrzeb
Corneliu Zelea Codreanu i zamordowanych wraz z nim trzynastu Legionistów.
Wszyscy zostali ogłoszeni przez Cerkiew rumuńską "narodowymi
męczennikami". Już wkrótce poczet męczenników Legionu miał się znowu
powiększyć... Od stycznia 1941 roku rozpoczęło się ostatnie prześladowanie Legionu.
Gen. Antonescu pozbył się ludzi, którzy wynieśli go do władzy. Komuniści po
roku 1944 dokończyli dzieła. Ostatnie "gniazda" Legionu przetrwały w
konspiracji do 1952 roku.
str. 8 - 12
FRONDA nr. 6, PRZEDWIOŚNIE 1996.