JERZY PILCH
Saddam Husajn i dr Zbrojewska
Tym razem śniło mi się, że
sejmowa komisja śledcza przesłuchuje Saddama Husajna. Na
początku snu był zamęt i nie wszystko potrafię
przytoczyć. Posłowie spierali się, czy jest sens wzywać
krwawego dyktatora na przesłuchanie; jedni mówili, że
jest sens, bo taki krętacz jak on niechybnie wniesie
wiele nowego do sprawy, drudzy oponowali twierdząc, że
nie ma sensu, bo albo pojawi się w towarzystwie
pełnomocników i odmówi zeznań, albo przyśle jednego
ze swych sobowtórów; w końcu jednak stanęło na tym,
że ma się stawić i zaraz się stawił we własnej
osobie, on to był nie żaden dubler, złowrogi
blask odeń promieniował, słyszałem wszystko słowo po
słowie i tak wyraźnie, jakbym leżał za
przepierzeniem w Sali
Kolumnowej.
Przewodniczący: - Szanowny panie
krwawy dyktatorze, najmocniej pana przepraszam, ale
muszę dopełnić formalności, proszę podać swoje imię,
nazwisko i zawód.
Krwawy dyktator: - Nazywam
się Saddam Husajn, jestem generalnie dużo młodszy, niż
się wszystkim zdaje, z zawodu jestem krwawym
dyktatorem od lat nękającym własny naród wymyślnymi
represjami. Równocześnie pragnę serdecznie podziękować
wysokiej komisji za wezwanie mnie przed jej oblicze,
pragnę bowiem udowodnić swoją niewinność. Uczynię to
z prawdziwą przyjemnością.
Przewodniczący: -
Szanowny panie krwawy dyktatorze, przypominam też panu,
że zobowiązany jest pan mówić prawdę i tylko
prawdę. Ma pan również prawo odmowy zeznań
w przypadku, jeśli pana zdaniem zeznania takie
naraziłyby na hańbę pana lub pana rodzinę. Czy przyjął
pan do wiadomości powyższe warunki?
Krwawy
dyktator: - Dziękuję panu przewodniczącemu za zadanie
pytania, na które odpowiadam z prawdziwą
przyjemnością. Odpowiedź moja brzmi:
Nie.
Przewodniczący: - Doskonale. Dziękuję.
A teraz proszę o zadawanie pytań pana posła
numer jeden.
Poseł numer jeden: - Dziękuję panie
przewodniczący. Panie krwawy dyktatorze szanowny,
chciałem pana zapytać, czy ma pan wielu
przyjaciół?
Krwawy dyktator: - Nie.
Z przyjemnością odpowiadam: Nie. Nie
mam.
Poseł numer jeden: - Ale do tych nielicznych
przyjaciół, których pan jednakowóż ma, należy pan Osama
ibn Laden, jak mniemam? Tak czy nie, panie krwawy
dyktatorze szanowny?
Krwawy dyktator: - Panie
pośle. Znam pana Osamę ibn Ladena od dwudziestu lat
i cierpię, kiedy go dłużej niż
tydzień...
Posłanka numer siedem: - Panie
przewodniczący, proszę zwrócić uwagę pana posła, aby
zadawał świadkowi pytania, a nie sugerował
odpowiedzi.
Przewodniczący: - Pani poseł, proszę
łaskawie nie wyręczać mnie w pełnieniu roli
przewodniczącego. Pilnie śledzę przebieg obrad
i interweniuję, kiedy uważam za stosowne.
W tym wypadku nie widzę konieczności interwencji
i uprzejmie proszę pana posła numer jeden
o kontynuowanie zadawania pytań.
Poseł numer
jeden: - Dziękuję panie przewodniczący. Pragnę wszakże
zauważyć, że pani poseł numer siedem nie przerwała
zadawania pytań przeze mnie, a przerwała udzielanie
odpowiedzi przez świadka.
Posłanka numer siedem:
- Bo pan zadaje niewłaściwe
pytania.
Przewodniczący: - Pani poseł, nie
udzieliłem pani głosu, proszę panią i w ogóle
wszystkich państwa proszę o przestrzeganie trybu
naszego procedowania. Bardzo proszę pana posła numer
jeden o kontynuowanie zadawania pytań.
Poseł
numer jeden: - Dziękuję panie przewodniczący. Panie
krwawy dyktatorze szanowny, mam przed sobą billingi
pańskich rozmów telefonicznych za miesiąc wrzesień
i z tych billingów wynika, że z panem
Osamą ibn Ladenem 11 września rozmawiał pan
siedemdziesięciosiedmiokrotnie, ostatnia z tych
rozmów miała miejsce o godzinie dziewiątej
czterdzieści, czy pan pamięta, o czym panowie
rozmawiali tego dnia i o tej
godzinie?
Krwawy dyktator: - Czy zanim odpowiem
na to pytanie, mam skończyć odpowiedź na poprzednie
pytanie? Jeśli takie jest życzenie pana posła, uczynię
to z prawdziwą przyjemnością.
Poseł numer
jeden: - Panie przewodniczący, uprzejmie proszę
o wyjaśnienie, czy mam odpowiadać na pytania
świadka.
Przewodniczący: - Dziękuję za pytanie
panie pośle. Śpieszę z wyjaśnieniem i zwracam
się też z tym wyjaśnieniem do świadka. Otóż proszę
państwa, musimy przestrzegać przewidzianego
w kodeksie trybu postępowania, a tryb ten jest
taki, że komisja zadaje pytania świadkowi, a nie na
odwrót, dlatego bardzo proszę panie krwawy dyktatorze.
Przepraszam najmocniej, widzę, że pani poseł numer
dziewięć chce zabrać głos... Pani poseł chce zabrać
głos, jak rozumiem, w tej sprawie? Tak pani poseł?
Tylko w tej sprawie? Pragnę uprzedzić panią poseł,
że udzielę pani głosu, pod warunkiem, że jest to głos
tylko w tej sprawie.
Posłanka numer
dziewięć: - Tak, mam bardzo ważne pytanie w tej
sprawie.
Przewodniczący: - Udzielam głosu pani
poseł numer dziewięć.
Posłanka numer dziewięć: -
Panie krwawy dyktatorze, chciałam pana zapytać, za
jakiego pan się ma człowieka?
Krwawy dyktator: -
Ależ pani poseł...
Posłanka numer dziewięć: -
Proszę śmiało. Niech się pan nie
wstydzi.
Przewodniczący: - Pani poseł, nie wydaje
mi się, aby pani pytanie było związane ze sprawą.
Proponuję, byśmy rozważyli tę kwestię w sprawach
bieżących. Dobrze pani poseł? A teraz proszę pana
posła numer jeden o kontynuowanie zadawania
pytań.
Krwawy dyktator: - Ależ ja panie
przewodniczący z prawdziwą przyjemnością odpowiem
na doskonale pod względem logicznym skonstruowane
pytanie pani poseł.
Przewodniczący: - Panie
krwawy dyktatorze, uprzejmie pana informuję, iż na
pytania pani poseł będzie pan opowiadał wtedy, kiedy
będzie zadawała pytania pani poseł. Obecnie jest pan
zobowiązany do odpowiadania na pytania pana posła numer
jeden. Bardzo proszę pana posła o kontynuowanie
zadawania pytań.
Poseł numer jeden: - Panie
krwawy dyktatorze szanowny...
Przewodniczący: -
Przepraszam panie pośle, ale jeszcze jedna uwaga. Otóż
pragnę państwa poinformować, że o jedenastej
ogłoszę piętnastominutową przerwę, jesteśmy już wszyscy
zmęczeni, myślę, że kawa pomoże naszej pamięci.
Przepraszam panie pośle. Bardzo proszę panie
pośle.
Poseł numer jeden: - Dziękuję panie
przewodniczący. Panie krwawy dyktatorze szanowny, bądźmy
przez chwilę poważni...
Krwawy dyktator: -
Przepraszam, co pan chce przez to powiedzieć? Ja jestem
niepoważny? Panie przewodniczący, zwracam się
o wykładnię sformułowania pana posła. Czynię to
z prawdziwą przyjemnością.
Przewodniczący: -
Istotnie, świadek ma prawo zwrócić się o wykładnię.
Myślę, że w tej konkretnej sprawie powinniśmy
zasięgnąć opinii ekspertów... Czy na sali jest pani
doktor Zbrojewska?
Serce we śnie zabiło mi
żywiej, bo z całego serca chciałem, żeby pani
doktor Zbrojewska była na sali, żeby poprawiła - jak
zawsze to czyni - charakterystycznym gestem włosy
i zabrała głos i żeby powiedziała, że jak jest
tak a tak, to może być też tak a tak. Od
samego początku obrad komisji marzyłem, żeby doktor
Zbrojewska powiedziała: tak. I teraz we śnie
pragnienie to było tym gorętsze. Zbyt gorące i zbyt
żywe, bo nie szło pani doktor na Sali Kolumnowej znaleźć
i z nerwów sen szedł w rozsypkę.
Obudziłem się i nikogo nie było: ani komisji, ani
krwawego dyktatora, ani tym bardziej doktor
Zbrojewskiej. Nie leżałem za przepierzeniem w Sali
Kolumnowej, ale na swoim wyrku, za oknem huczała
Warszawa. Wszystko co było we śnie, było i na
jawie, ale tak daleko, że nie słyszałem ani przebiegu
przesłuchań na Wiejskiej, ani wycia syren
przeciwlotniczych nad Bagdadem.
AFERA RYWINA