Polityka - 13/2003



JERZY PILCH

Saddam Husajn i dr Zbrojewska 




Tym razem śniło mi się, że sejmowa komisja śledcza przesłuchuje Saddama Husajna. Na początku snu był zamęt i nie wszystko potrafię przytoczyć. Posłowie spierali się, czy jest sens wzywać krwawego dyktatora na przesłuchanie; jedni mówili, że jest sens, bo taki krętacz jak on niechybnie wniesie wiele nowego do sprawy, drudzy oponowali twierdząc, że nie ma sensu, bo albo pojawi się w towarzystwie pełnomocników i odmówi zeznań, albo przyśle jednego ze swych sobowtórów; w końcu jednak stanęło na tym, że ma się stawić i zaraz się stawił we własnej osobie, on to był nie żaden dubler, złowrogi blask odeń promieniował, słyszałem wszystko słowo po słowie i tak wyraźnie, jakbym leżał za przepierzeniem w Sali Kolumnowej.

Przewodniczący: - Szanowny panie krwawy dyktatorze, najmocniej pana przepraszam, ale muszę dopełnić formalności, proszę podać swoje imię, nazwisko i zawód.

Krwawy dyktator: - Nazywam się Saddam Husajn, jestem generalnie dużo młodszy, niż się wszystkim zdaje, z zawodu jestem krwawym dyktatorem od lat nękającym własny naród wymyślnymi represjami. Równocześnie pragnę serdecznie podziękować wysokiej komisji za wezwanie mnie przed jej oblicze, pragnę bowiem udowodnić swoją niewinność. Uczynię to z prawdziwą przyjemnością.

Przewodniczący: - Szanowny panie krwawy dyktatorze, przypominam też panu, że zobowiązany jest pan mówić prawdę i tylko prawdę. Ma pan również prawo odmowy zeznań w przypadku, jeśli pana zdaniem zeznania takie naraziłyby na hańbę pana lub pana rodzinę. Czy przyjął pan do wiadomości powyższe warunki?

Krwawy dyktator: - Dziękuję panu przewodniczącemu za zadanie pytania, na które odpowiadam z prawdziwą przyjemnością. Odpowiedź moja brzmi: Nie.

Przewodniczący: - Doskonale. Dziękuję. A teraz proszę o zadawanie pytań pana posła numer jeden.

Poseł numer jeden: - Dziękuję panie przewodniczący. Panie krwawy dyktatorze szanowny, chciałem pana zapytać, czy ma pan wielu przyjaciół?

Krwawy dyktator: - Nie. Z przyjemnością odpowiadam: Nie. Nie mam.

Poseł numer jeden: - Ale do tych nielicznych przyjaciół, których pan jednakowóż ma, należy pan Osama ibn Laden, jak mniemam? Tak czy nie, panie krwawy dyktatorze szanowny?

Krwawy dyktator: - Panie pośle. Znam pana Osamę ibn Ladena od dwudziestu lat i cierpię, kiedy go dłużej niż tydzień...

Posłanka numer siedem: - Panie przewodniczący, proszę zwrócić uwagę pana posła, aby zadawał świadkowi pytania, a nie sugerował odpowiedzi.

Przewodniczący: - Pani poseł, proszę łaskawie nie wyręczać mnie w pełnieniu roli przewodniczącego. Pilnie śledzę przebieg obrad i interweniuję, kiedy uważam za stosowne. W tym wypadku nie widzę konieczności interwencji i uprzejmie proszę pana posła numer jeden o kontynuowanie zadawania pytań.

Poseł numer jeden: - Dziękuję panie przewodniczący. Pragnę wszakże zauważyć, że pani poseł numer siedem nie przerwała zadawania pytań przeze mnie, a przerwała udzielanie odpowiedzi przez świadka.

Posłanka numer siedem: - Bo pan zadaje niewłaściwe pytania.

Przewodniczący: - Pani poseł, nie udzieliłem pani głosu, proszę panią i w ogóle wszystkich państwa proszę o przestrzeganie trybu naszego procedowania. Bardzo proszę pana posła numer jeden o kontynuowanie zadawania pytań.

Poseł numer jeden: - Dziękuję panie przewodniczący. Panie krwawy dyktatorze szanowny, mam przed sobą billingi pańskich rozmów telefonicznych za miesiąc wrzesień i z tych billingów wynika, że z panem Osamą ibn Ladenem 11 września rozmawiał pan siedemdziesięciosiedmiokrotnie, ostatnia z tych rozmów miała miejsce o godzinie dziewiątej czterdzieści, czy pan pamięta, o czym panowie rozmawiali tego dnia i o tej godzinie?

Krwawy dyktator: - Czy zanim odpowiem na to pytanie, mam skończyć odpowiedź na poprzednie pytanie? Jeśli takie jest życzenie pana posła, uczynię to z prawdziwą przyjemnością.

Poseł numer jeden: - Panie przewodniczący, uprzejmie proszę o wyjaśnienie, czy mam odpowiadać na pytania świadka.

Przewodniczący: - Dziękuję za pytanie panie pośle. Śpieszę z wyjaśnieniem i zwracam się też z tym wyjaśnieniem do świadka. Otóż proszę państwa, musimy przestrzegać przewidzianego w kodeksie trybu postępowania, a tryb ten jest taki, że komisja zadaje pytania świadkowi, a nie na odwrót, dlatego bardzo proszę panie krwawy dyktatorze. Przepraszam najmocniej, widzę, że pani poseł numer dziewięć chce zabrać głos... Pani poseł chce zabrać głos, jak rozumiem, w tej sprawie? Tak pani poseł? Tylko w tej sprawie? Pragnę uprzedzić panią poseł, że udzielę pani głosu, pod warunkiem, że jest to głos tylko w tej sprawie.

Posłanka numer dziewięć: - Tak, mam bardzo ważne pytanie w tej sprawie.

Przewodniczący: - Udzielam głosu pani poseł numer dziewięć.

Posłanka numer dziewięć: - Panie krwawy dyktatorze, chciałam pana zapytać, za jakiego pan się ma człowieka?

Krwawy dyktator: - Ależ pani poseł...

Posłanka numer dziewięć: - Proszę śmiało. Niech się pan nie wstydzi.

Przewodniczący: - Pani poseł, nie wydaje mi się, aby pani pytanie było związane ze sprawą. Proponuję, byśmy rozważyli tę kwestię w sprawach bieżących. Dobrze pani poseł? A teraz proszę pana posła numer jeden o kontynuowanie zadawania pytań.

Krwawy dyktator: - Ależ ja panie przewodniczący z prawdziwą przyjemnością odpowiem na doskonale pod względem logicznym skonstruowane pytanie pani poseł.

Przewodniczący: - Panie krwawy dyktatorze, uprzejmie pana informuję, iż na pytania pani poseł będzie pan opowiadał wtedy, kiedy będzie zadawała pytania pani poseł. Obecnie jest pan zobowiązany do odpowiadania na pytania pana posła numer jeden. Bardzo proszę pana posła o kontynuowanie zadawania pytań.

Poseł numer jeden: - Panie krwawy dyktatorze szanowny...

Przewodniczący: - Przepraszam panie pośle, ale jeszcze jedna uwaga. Otóż pragnę państwa poinformować, że o jedenastej ogłoszę piętnastominutową przerwę, jesteśmy już wszyscy zmęczeni, myślę, że kawa pomoże naszej pamięci. Przepraszam panie pośle. Bardzo proszę panie pośle.

Poseł numer jeden: - Dziękuję panie przewodniczący. Panie krwawy dyktatorze szanowny, bądźmy przez chwilę poważni...

Krwawy dyktator: - Przepraszam, co pan chce przez to powiedzieć? Ja jestem niepoważny? Panie przewodniczący, zwracam się o wykładnię sformułowania pana posła. Czynię to z prawdziwą przyjemnością.

Przewodniczący: - Istotnie, świadek ma prawo zwrócić się o wykładnię. Myślę, że w tej konkretnej sprawie powinniśmy zasięgnąć opinii ekspertów... Czy na sali jest pani doktor Zbrojewska?

Serce we śnie zabiło mi żywiej, bo z całego serca chciałem, żeby pani doktor Zbrojewska była na sali, żeby poprawiła - jak zawsze to czyni - charakterystycznym gestem włosy i zabrała głos i żeby powiedziała, że jak jest tak a tak, to może być też tak a tak. Od samego początku obrad komisji marzyłem, żeby doktor Zbrojewska powiedziała: tak. I teraz we śnie pragnienie to było tym gorętsze. Zbyt gorące i zbyt żywe, bo nie szło pani doktor na Sali Kolumnowej znaleźć i z nerwów sen szedł w rozsypkę. Obudziłem się i nikogo nie było: ani komisji, ani krwawego dyktatora, ani tym bardziej doktor Zbrojewskiej. Nie leżałem za przepierzeniem w Sali Kolumnowej, ale na swoim wyrku, za oknem huczała Warszawa. Wszystko co było we śnie, było i na jawie, ale tak daleko, że nie słyszałem ani przebiegu przesłuchań na Wiejskiej, ani wycia syren przeciwlotniczych nad Bagdadem.










AFERA RYWINA