Gazeta Wyborcza - 19-11-2003

 

Door police




Rozmawiał Tomasz Kwaśniewski 



"Utopia" to zdaniem bywalców najmodniejszy klub stolicy. Najmodniejszy, bo nie dla każdego dostępny. Nad tym kto dostąpi zaszczytu czuwa Grzegorz Okrent, absolwent Filozofii i współwłaściciel klubu.





"Utopia" to trzy sale. Główna ma mniej więcej 100 m. kw., różowa kolorystyka, kilka stolików, szklany bar i profesjonalna diżdżejka. Dalej jest wytłumiony, utrzymany w turkusowej tonacji, mniej więcej. 50 metrowy chillout, z którego tajemnicze drzwi prowadzą do świeżo oddanego, zaprojektowanego przez Macieja Zień i Monikę Goszcz V.I.P. roomu. W uwodzicielskim półmroku widać wielkie łoże, stoliki z czerwonego szkła, dyskretnie podświetlony czerwony bar i logo Utopii z kryształków Swarovskiego.

Tomasz Kwaśniewski: Czy Utopia to klub gejowski?

Grzegorz Okrent: Jestem dumny, kiedy ludzie porównują mnie do gejowskich klubów w Paryżu takich jak: Open Cafe, Queen, czy nowo otwartej Amnezji. Wyznajemy zasadę, że seks i religia to prywatna sprawa każdego z gości.

Jak udało Ci się zrobić najmodniejszy zdaniem wielu, klub w Warszawie?

Dobra muzyka, dobrze zaopatrzony bar, fachowa obsługa i ostra selekcja. Nasze door selection to w zasadzie door police. Wpuszczamy ściśle określonych ludzi, tych co tu pasują wiekiem i wyglądem. Dzięki temu osiągamy spójność, dobrą zabawę i bezpieczeństwo. Na sukces "Utopii" wpływ miał również fakt, że została stworzony z myślą o znajomych pracujących w mediach, w reklamie, agencjach PR, w świecie mody. Poza tym starałem się wciągnąć gości Utopi w projektowanie klubu. Paulina Kalińska koleżanka z Elle, stworzyła pierwszy dizajn, sale V.I.P. zaprojektowali Maciej Zień i Monika Goszcz.

Jak wejść do klubu?

Wystarczy być normalnym człowiekiem i pasować do tego miejsca.

To znaczy...

Wielu jest takich ludzi, którzy chcą wejść tylko z ciekawości, pooglądać, a to już może zakłócić spójność klubu. Wielu jest takich co chcą tylko krytykować, którzy nie potrafią się bawić lub zwyczajnie są podpici i agresywni. Door police właśnie takich ludzi odsyła. Często się zdarza, że w czasie wstępnej rozmowy padają zdania: "Co? Mnie nie wpuścisz? A wiesz kim ja jestem?" albo "I tak nie chciałem tu wejść".

Ci normalni to Ci, którzy idą do klubu by się bawić i wiedzą do jakiego klubu pójść by to osiągnąć.

Jak dostać się do środka?

Najlepiej przyjść do klubu w normalny dzień i spotkać się ze mną. Poznamy się, porozmawiamy i jeśli wszystko będzie w tak zwanej normie, osoba dostanie zaproszenie, wejściówkę. Potem zobaczymy jak się bawi, ona zobaczy jak my się bawimy i każdy będzie miał wybór.

Wielu uważa "Utopię" za miejsce, w którym szaleje "warszawka"?

Chyba, że mówimy o tej młodszej, bardziej kreatywnej części ludzi - ale to po prostu Warszawa. Dla mnie "warszawka" to ludzie z innej epoki. To tacy co kiedyś zakładali garnitury i krawaty i udawali, że są biznesmenami. Miałem tu wizyty takich "warszawkowiczów". Siadali z towarzystwem, pili - najlepiej jeszcze gdyby nie musieli za to płacić, upijali się, byli ordynarni. Jedna znana aktorka średniego pokolenia powiedziała, że zrobi w "Utopii" imieniny, tylko, żebym ja za wszystko zapłacił. Pytam jaki będę miał zysk, a ona, że sprowadzi całą "warszawkę". Odmówiłem.

Co miała na myśli?

Wszystkich tych co chodzą wszędzie tam gdzie można się pokazać, gdzie są media: na premiery, wernisaże, koncerty do Filharmonii czy w Teatrze Wielkim. Wszędzie tam gdzie można dobrze zjeść i za darmo wypić. To są ludzie, którzy nic z siebie nie dają, ale szalenie dużo wymagają.

A bywalcy Utopii?

Oni nie przychodzą tutaj aby się pokazać, choć tego nie można wykluczyć. Nie afiszują się swoją pracą, mimo, że zajmują raczej kierownicze stanowiska. Zrzucają garnitury, problemy zostawiają w domu i idą szaleć. No i w "Utopii" w przeciwieństwie do "warszawkowych" spotkań nie rozmawia się o interesach.






WARSZAWKA!!!