Door
police
Rozmawiał Tomasz Kwaśniewski
"Utopia" to zdaniem bywalców
najmodniejszy klub stolicy. Najmodniejszy, bo nie dla każdego
dostępny. Nad tym kto dostąpi zaszczytu czuwa Grzegorz Okrent,
absolwent Filozofii i współwłaściciel klubu.
"Utopia" to
trzy sale. Główna ma mniej więcej 100 m. kw., różowa
kolorystyka, kilka stolików, szklany bar i profesjonalna
diżdżejka. Dalej jest wytłumiony, utrzymany w turkusowej
tonacji, mniej więcej. 50 metrowy chillout, z którego
tajemnicze drzwi prowadzą do świeżo oddanego, zaprojektowanego
przez Macieja Zień i Monikę Goszcz V.I.P. roomu. W
uwodzicielskim półmroku widać wielkie łoże, stoliki z
czerwonego szkła, dyskretnie podświetlony czerwony bar i logo
Utopii z kryształków Swarovskiego. Tomasz
Kwaśniewski: Czy Utopia to klub gejowski? Grzegorz
Okrent: Jestem dumny, kiedy ludzie porównują mnie do
gejowskich klubów w Paryżu takich jak: Open Cafe, Queen, czy
nowo otwartej Amnezji. Wyznajemy zasadę, że seks i religia to
prywatna sprawa każdego z gości. Jak udało Ci się
zrobić najmodniejszy zdaniem wielu, klub w Warszawie?
Dobra muzyka, dobrze zaopatrzony bar, fachowa obsługa
i ostra selekcja. Nasze door selection to w zasadzie door
police. Wpuszczamy ściśle określonych ludzi, tych co tu pasują
wiekiem i wyglądem. Dzięki temu osiągamy spójność, dobrą
zabawę i bezpieczeństwo. Na sukces "Utopii" wpływ miał również
fakt, że została stworzony z myślą o znajomych pracujących w
mediach, w reklamie, agencjach PR, w świecie mody. Poza tym
starałem się wciągnąć gości Utopi w projektowanie klubu.
Paulina Kalińska koleżanka z Elle, stworzyła pierwszy dizajn,
sale V.I.P. zaprojektowali Maciej Zień i Monika Goszcz.
Jak wejść do klubu? Wystarczy być
normalnym człowiekiem i pasować do tego miejsca. To
znaczy... Wielu jest takich ludzi, którzy chcą
wejść tylko z ciekawości, pooglądać, a to już może zakłócić
spójność klubu. Wielu jest takich co chcą tylko krytykować,
którzy nie potrafią się bawić lub zwyczajnie są podpici i
agresywni. Door police właśnie takich ludzi odsyła. Często się
zdarza, że w czasie wstępnej rozmowy padają zdania: "Co? Mnie
nie wpuścisz? A wiesz kim ja jestem?" albo "I tak nie chciałem
tu wejść". Ci normalni to Ci, którzy idą do klubu by
się bawić i wiedzą do jakiego klubu pójść by to osiągnąć.
Jak dostać się do środka? Najlepiej
przyjść do klubu w normalny dzień i spotkać się ze mną.
Poznamy się, porozmawiamy i jeśli wszystko będzie w tak zwanej
normie, osoba dostanie zaproszenie, wejściówkę. Potem
zobaczymy jak się bawi, ona zobaczy jak my się bawimy i każdy
będzie miał wybór. Wielu uważa "Utopię" za miejsce,
w którym szaleje "warszawka"? Chyba, że mówimy o
tej młodszej, bardziej kreatywnej części ludzi - ale to po
prostu Warszawa. Dla mnie "warszawka" to ludzie z innej epoki.
To tacy co kiedyś zakładali garnitury i krawaty i udawali, że
są biznesmenami. Miałem tu wizyty takich "warszawkowiczów".
Siadali z towarzystwem, pili - najlepiej jeszcze gdyby nie
musieli za to płacić, upijali się, byli ordynarni. Jedna znana
aktorka średniego pokolenia powiedziała, że zrobi w "Utopii"
imieniny, tylko, żebym ja za wszystko zapłacił. Pytam jaki
będę miał zysk, a ona, że sprowadzi całą "warszawkę".
Odmówiłem. Co miała na myśli? Wszystkich
tych co chodzą wszędzie tam gdzie można się pokazać, gdzie są
media: na premiery, wernisaże, koncerty do Filharmonii czy w
Teatrze Wielkim. Wszędzie tam gdzie można dobrze zjeść i za
darmo wypić. To są ludzie, którzy nic z siebie nie dają, ale
szalenie dużo wymagają. A bywalcy Utopii?
Oni nie przychodzą tutaj aby się pokazać, choć tego
nie można wykluczyć. Nie afiszują się swoją pracą, mimo, że
zajmują raczej kierownicze stanowiska. Zrzucają garnitury,
problemy zostawiają w domu i idą szaleć. No i w "Utopii" w
przeciwieństwie do "warszawkowych" spotkań nie rozmawia się o
interesach.
WARSZAWKA!!!