Gazeta Wyborcza - 1995/01/27

 

W większym formacie - dziś "Fronda"



Jerzy SOSNOWSKI

WSZYSTKO JEST MOŻLIWE

 

 

Spotkanie estetyki postmodernizmu z katolicyzmem wydaje się nieprawdopodobne. Połączenie młodzieżowego buntu z konserwatyzmem - tym bardziej. A jednak wszystko jest możliwe, o czym świadczy czasopismo "Fronda", którego numer 2/3 ukazał się w zeszłym tygodniu w księgarniach.

Na stronie tytułowej grafika zatytułowana "Mielone krasnoludki", a w środku - rozmowa z prymasem Belgii. Krytykę wewnętrzną polskiej prawicy przeprowadza się pod bezpruderyjnym tytułem "Dlaczego nasza prawica jest do d...?", a nie opodal artykułu eks-posła Marka Jurka można znaleźć wywiad z nekrofilką.

Wszystko jest możliwe. Kiedy Donald Tusk zająknął się na łamach "Gazety Wyborczej", że w ostatecznym rozrachunku droga generała Pinocheta - wprowadzenie wolnego rynku za cenę ograniczenia swobód obywatelskich - nie wydaje mu się najgorszym rozwiązaniem, wielu czytelników nie posiadało się z oburzenia. Otóż "Fronda" pokazuje, że można pójść o wiele dalej: z wywiadu z księdzem Michałem Poradowskim, pracującym od lat w Chile, dowiadujemy się, że "Pinochet to niesłychanie sympatyczny i bezpośredni człowiek", zbrodnie jego junty to "zawracanie głowy", a obóz koncentracyjny na stadionie w Santiago "to bajki". Pinochet po prostu bohatersko walczył z komunistami, których macki sięgają wszędzie, z Watykanem włącznie; ks. Poradowski niedwuznacznie zalicza do ich liczby... papieża Pawła VI.

Wszystko jest możliwe. Wydawałoby się nieprawdopodobne, by po jednym takim wywiadzie nie odłożyć pisma z irytacją. Ale we "Frondzie" coś jednak wciąga: fakt, że jest wyrazista, nie pozwalając na pełne wyższości wzruszenie ramion. Ostatecznie teksty tu drukowane "w jakiś sposób oddają ducha naszych czasów" - jak deklaruje we wstępie redakcja. I rzeczywiście, niemało tu materiałów, które nie tylko irytują, ale i intrygują. Na przykład blok wypowiedzi poświęconych nastrojom apokaliptycznym.

Czy świat potrwa jeszcze dwa tygodnie? Wszystko jest możliwe. We "Frondzie" mówią o tym ludzie rozmaitych orientacji: Piotr Amsterdamski i Jacek Bartyzel, Gustaw Herling-Grudziński i Marcin Świetlicki... Panorama, jaka się z tych wypowiedzi wyłania, pokazuje nie tyle podejrzenie, że za chwilę nadejdzie Mesjasz, ile poczucie bezprecedensowego zakrętu, w jaki weszła kultura europejska.

Kryzys kultury przypomina chorobę, na którą - jak tłumaczą lekarze - składa się z jednej strony atak zarazków, z drugiej - reakcja organizmu. Kultura pogrąża się w kryzysie z chwilą, gdy się o kryzysie zaczyna mówić. W tym sensie kryzys kultury poświadcza zarówno niezmożony optymizm Mieczysława Gogacza, jak wnikliwe uwagi Ireneusza Kani, dowodzącego, że "dominantą epoki nadchodzącej będzie rozpaczliwa walka ludzkości o przetrwanie i walka grup ludzkich między sobą o dostęp do dóbr elementarnych"; zarówno ironiczne oświadczenie Świetlickiego, że "świat skończył się w roku 1984", jak prowokacyjne słowa Bockenheima, mówiącego o "chrześcijaństwie, jednej z gnostyckich sekt judaizmu". Niewątpliwie też dowodem kryzysu jest wypowiedź redaktora "Arki" Andrzeja Nowaka, który pisze m.in., że niebezpieczeństwo dla Europy niosą "prorocy-optymiści, tacy jak Hegel, Marks czy Fukuyama, a zwłaszcza ich polityczni uczniowie, tacy jak Lenin, Clinton czy Michnik". Jednym z przejawów kulturowego przesilenia jest przecież zanik umiejętności, by "odpowiednie dać rzeczy słowo". W kryzysowej magmie wszystko wydaje się (przez chwilę) możliwe: Clintona bierze się za marksistę, Michnika zestawia z Leninem.

Krytykom współczesnej kultury europejskiej - owej "cywilizacji śmierci", "schyłkowej", "zepsutej" i "dekadenckiej" - warto w tych okolicznościach zadedykować zdania węgierskiego myśliciela Beli Hamvasa, którego esej z 1935 roku zamieszcza (przewrotnie!) ta sama "Fronda":

"Kiedy jest mowa o kryzysie, kiedy podnosi się na ten temat rwetes, w gruncie rzeczy mamy do czynienia z nadzwyczaj prostym i naturalnym zjawiskiem, które ma miejsce zawsze. Ktoś nadwrażliwy reaguje po prostu zbyt emocjonalnie na sytuację, która nie jest po jego myśli. (...) Nie umiera zachodnia kultura, nic się nie rozkłada. Świat zmienia się, ale to jego natura".

A jeśli tak, to w słowach "wszystko jest możliwe" można znaleźć także źródło optymizmu.

 

PONADTO W NUMERZE M.IN. wiersze Dariuszów: Suski i Sośnickiego; dominikanin Dominique Salman o związkach między narkotykami a doświadczeniami religijnymi; teksty nacjonalistycznego pisarza rosyjskiego Eduarda Limonowa; opowiadania Marcina Baczyńskiego i Pawła Lisickiego; rysunki Aubreya Beardsleya (który "przed śmiercią nawrócił się na katolicyzm i głęboko żałował swych erotycznych rysunków").

 

 






NOWY KONSERWATYZM LAT 90-TYCH